Skocz do zawartości

Val d'Isere, Francja. Luty, 2025


Hilly_billy

Rekomendowane odpowiedzi

Jak zwykle, uaktywniam się na forum jak czegoś potrzebuję, albo jak wracam z jakiegoś wyjazdu. Tym razem jest podobnie. Wczoraj, czyli 22go lutego, wróciliśmy z dziesięcioosobowego, tygodniowego wypadu do Val d'Isere. Tytułem wstępu, żebyście mieli jakiś odnośnik do moich ocen, powiem że byłem w Rio, byłem w Bajo, byłem nawet na Hawajo tak więc będzie do czego porównywać.

Podróż. Ekipa wyruszyła w 2 grupach. Główna, czyli ze mną w roli kierownika w sobotę z lotniska Newark do Genewy. Druga leciała z przesiadką też z Newark już od piątku. Dotarli dzień przed nami, ale spali całą niedzielę wiec na równo wyszło. Lot trwał 7 godzin. W Genewie czekał już na nas transport. Dwa komfortowe vany ze Swiss-taxi. Korzystamy z ich usług od kilku lat i zawsze są bardzo punktualni. Do jednego vana wchodzi 7 osób. Nas było 8, wiec musieliśmy mieć dwa. 2 osoby dojechały dzień wcześniej autobusem. Czas podróży 2:45 hr. Podrzutka pod sam hotel. Z autobusu trzeba było dojść jakieś 200 metrów. W kwestii logistyki, po kilku latach podobnych lotów i dojazdów, doszedłem do wniosku, że lepiej zaplanować przyjazd na niedzielę rano niż sobotę po południu. Jak powszechnie wiadomo, w sobotę zmieniają się turnusy i na drogach jest Sajgon. Plusem takiego rozwiązania jest właśnie szybszy dojazd, lepsza godzina lotu i mniejsze zmęczenie. Lot w piątek to "red eye", który w polaczeniu z dojazdem z lotniska przeradza się w zmęczeniowy koszmar. Minusów nie ma:) Co prawda traci się jedna noc w hotelu (bo raczej trudno o rezerwacje nie od soboty do soboty) i część niedzieli na nartach, ale są to przysłowiowe minusy, które mają przykryć plusy tego rozwiązania.

Hotel. Dość późno zdecydowaliśmy się na wyjazd co przełożyło się na mniejsza dostępność kwater i ceny. Priorytetem w wyborze była bliskość wyciągów. Byliśmy zmuszeni pójść na kompromis i poświęcić komfort na rzecz bliskości stoków właśnie. Mieszkaliśmy w 3* hotelu Les Cretes Blanches o dość niskim standardzie. Pokoje były mikroskopijne nawet jak na francuskie standardy. Ja byłem z rodziną 2+2. W jednym pokoju mieliśmy przyzwoite łóżko 2 osobowe i łóżko piętrowe. Wszedł tam jeszcze mały stół i stolik nocny. To wszystko. Było tak mało miejsca, że drzwi od szafy otwierały się tylko do polowy. W łazience trudno było się odwrócić. Myślę, ze powierzchnia to jakieś 12-15m2. Bez kitu. Na szczęście było czysto. bardzo mila obsługa i śniadanie wliczone w cenę co zaoszczędzało trochę czasu rano. W hotelu poznaliśmy bardzo mila polska rodzinę z psem. Pozdrawiam jeśli to czytacie. Ze ski roomu na stok było około 100 sekund normalnym krokiem. Nie ski in-out, ale dało radę.

4.thumb.jpg.a914474cffa9bd6f00772f820b48cf0d.jpg

Pogoda. Niedziela-lampa, poniedziałek-lampa, wtorek-lampa, środa-lampa, czwartek-lampa, piątek-lampa, sobota chyba też, ale juz nas nie było bo o 4 rano wyjechaliśmy. Lot z Genewy o 9:20am.

Jedzenie. Jak już jedziemy taki kawał drogi to nie odpuszczamy dobrodziejstw francuskiego jedzenia. Zawsze mamy wytypowaną osobę do researchu i rezerwacji stolików w restauracjach. Jest to bardzo odpowiedzialna funkcja bo wcale nie jest łatwo o takie rezerwacje w najwyższym sezonie. Tym bardziej, że wpadamy duża grupą. Mają tam taki system, że pierwsza tura jest na 7pm, druga na 9:30pm. Jeśli akurat byliście w tych samych miejscach co my to jeszcze raz przepraszam za jowialna atmosferę. "El Vino did flow":) Żarełko oczywiście bezbłędna. Antrykoty, kaczki, cielęcina, baranina, ryby, sery, ślimaki, desery. Muala. Sami wiecie jak jest. Do tego całkiem konkretne śniadania w hotelu i jakiś lunczyk na stoku. Dla porządku jeszcze. Na stokach jedliśmy w la folie duce La Cucina i La Fruitiere, knajpka przy wyciągu Fresse i knajpka na górze wyciągu Toviere. Oczywiście jedzenie w La Folie Duce to inna liga. Do tego dochodzi show, grupy taneczne, tance na linach, etc. Po południu, DJ w tym samym miejscu i tu już jest konkretna zabawa. Mnie na przykład ciężko było ściągnąć ze stołu, kilka razy dostaliśmy shout out od Dj'a, pomachało się trochę amerykańską flagą. U-S-A, U-S-A. Wiadomo. Małolaty pewnie dały kilka tik-toków z nami w rolach głównych, hehe. W miasteczku zaliczone restauracje to: L'Alpin, 1789, Poya, L'Avalin, Hotel La Savoyarde i jeszcze jedna której nie mogę teraz skojarzyć. Drinki w miasteczku w La Garage i bardzo fajnej knajpce Cocorico na stoku z muzyką na żywo "dla dorosłych", czyli G-N-R, Oasis, Cranberries, RHCP i tym podobne.

6.thumb.jpg.f075b8148c69bc1b5b3ac6cc3f6c205a.jpg 1.thumb.jpg.d646fb3b33f9db8638e3dac858f71a47.jpg 2.thumb.jpg.bac2c01378adec6c493530e4cef7b920.jpg 5.thumb.jpg.ded8b446393429fddfc228890479b490.jpg  7.thumb.jpg.4eb62ee9d6d9d5f358f773938668cd4b.jpg 8.thumb.jpg.a46b92b4ab006bc5bafc9a90932a529b.jpg 3.thumb.jpg.4ad40790863b3809d05c6117339237bd.jpg 

No dobra, po tym symbolicznym wstępie, czas na pierwsze oceny ośrodka. Daję 5 na 5. Czekaj, trochę mało. 10 na 10, ale tylko dlatego że 100 na 100 to już za bardzo bym się rozdrabniał. Może to dzięki moim zdolnościom organizacyjnym, może dzięki pogodzie, zdolnościom szefa kuchni, albo operatora ratraka, nie wiem. Wiem, że wyjazd był perfekcyjny i jeden z lepszych w moim życiu. Tak w życiu i proszę o niedodawanie komentarzy "w dupie byłeś, gówno widziałeś" bo to nie eleganckie.

Trasy i wyciągi. Przygotowanie perfekcyjne, ale to wiadomka. Rano od-3 do plus 1. Potem to ciężko powiedzieć bo niektóre termometry pokazywały 19C, ale to w pełnym słońcu. Spokojnie do 5pm można było jeździć i tylko na najwiekszych skrzyżowaniach i hubach międzywyciągowych robiły się muldy. Jeździliśmy 1 dzień w Val d'Isere po lewej stronie (ja dodatkowo pół dnia w niedzielę po przylocie jako rekonesans), a potem stopniowo przenosiliśmy się po mału w prawo. Wydaję mi się, że trasy w Tignes są atrakcyjniejsze. Mój absolutny faworyt to zjazd z Grande Motte czerwoną trasą Glacier-Rimaye-Face-Cirse do Val Claret. Kosmos. Najpierw wjazd kretem, potem gondola Grandę Motte na 3456 i mega szerokimi, lodowcowymi trasami o perfekcyjnym nachyleniu do miasteczka. Czułem, że każdy skręt na krawędziach wychodził mi na 100% Biodro na śniegu, ręce szeroko, pochylony do przodu, a potem zobaczyłem wideo z tego zjazdu na kanale "expectations vs reality"... Generalnie, liznęliśmy większość tras, ale nie wszystkie. Dotarliśmy na sam koniec do Aiguille Percee do skałki "needle's eye", pojeździliśmy przy wyciągach Toviere, Tomeusses, Mont Blanc, Borsat. Zjechaliśmy czerwoną ścianką przy gondoli Olympique do Val d'Isere. Fajne niebieskie trawki są przy wyciągach Col du Palet i Tichot. Perfekt na trenowanie krawędzi. Najmłodsze dziewczyny (13 łatki) katowały snow parki, rynny i takie tam tereny, na które normalny człowiek by się nie zapuszczał. Niestety nie udało nam się trafić do "the hidden valley". Próbowaliśmy raz , przejechaliśmy wjazd i potem nam się nie chciało wracać. Poza tym, miejscowi mówili że może być słabo bo nie ma świeżego śniegu. Kurczę, kończę bo już się pogubiłem. Za rok raczej na pewno tam wracamy. W Val Thorens/3 dolinach byliśmy 3 razy pod rząd i myślałem, że ciężko to będzie pobić. Znalazł się mocny konkurent. Aha, moje deski to Volkl Racetiger SL 165cm. Dwie córki też Racetigery. Żona, Flair 81. W przyszłym sezonie zamieni się z córką, której pewnie trzeba będzie kupić jakieś twin tipy bo nudzi się na trasach. Pozdro.

9.thumb.jpg.6485f27869fa17e70ee397f6d3296130.jpg 11.thumb.jpg.634eb84b0907968313282742de76f2b4.jpg 14.thumb.jpg.768d4577b25571ee34131c3c9330e1fb.jpg 15.thumb.jpg.deb491add6e1d051093e75c383c4d8bf.jpg 17.thumb.jpg.fd8a9cde1c61a8d38f5e5e8f5e94de2a.jpg 18.thumb.jpg.4b3824128c64fe0b0af8de8cf9d6214f.jpg 19.thumb.jpg.9ca7685e1c0d61d53e496af7112ef1ac.jpg 21.thumb.jpg.68df34b0d0c432dbf53dd08bdfd20ed9.jpg 20.thumb.jpg.9037f52679d51e90fbb136d9105132c1.jpg 16.thumb.jpg.a0362fb1f4af27e4a00c59d3959d1982.jpg12.thumb.jpg.4b7585d9f0c8ecc0fd921863d91fc377.jpg

P.S. Na fotki z twarzami zapraszam na moje social media:)

 

Edytowane przez Hilly_billy
  • Like 11
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Hilly_billy napisał:

Jak zwykle, uaktywniam się na forum jak czegoś potrzebuję, albo jak wracam z jakiegoś wyjazdu. Tym razem jest podobnie. Wczoraj, czyli 22go lutego, wróciliśmy z dziesięcioosobowego, tygodniowego wypadu do Val d'Isere. Tytułem wstępu, żebyście mieli jakiś odnośnik do moich ocen, powiem że byłem w Rio, byłem w Bajo, byłem nawet na Hawajo tak więc będzie do czego porównywać.

Podróż. Ekipa wyruszyła w 2 grupach. Główna, czyli ze mną w roli kierownika w sobotę z lotniska Newark do Genewy. Druga leciała z przesiadką też z Newark już od piątku. Dotarli dzień przed nami, ale spali całą niedzielę wiec na równo wyszło. Lot trwał 7 godzin. W Genewie czekał już na nas transport. Dwa komfortowe vany ze Swiss-taxi. Korzystamy z ich usług od kilku lat i zawsze są bardzo punktualni. Do jednego vana wchodzi 7 osób. Nas było 8, wiec musieliśmy mieć dwa. 2 osoby dojechały dzień wcześniej autobusem. Czas podróży 2:45 hr. Podrzutka pod sam hotel. Z autobusu trzeba było dojść jakieś 200 metrów. W kwestii logistyki, po kilku latach podobnych lotów i dojazdów, doszedłem do wniosku, że lepiej zaplanować przyjazd na niedzielę rano niż sobotę po południu. Jak powszechnie wiadomo, w sobotę zmieniają się turnusy i na drogach jest Sajgon. Plusem takiego rozwiązania jest właśnie szybszy dojazd, lepsza godzina lotu i mniejsze zmęczenie. Lot w piątek to "red eye", który w polaczeniu z dojazdem z lotniska przeradza się w zmęczeniowy koszmar. Minusów nie ma:) Co prawda traci się jedna noc w hotelu (bo raczej trudno o rezerwacje nie od soboty do soboty) i część niedzieli na nartach, ale są to przysłowiowe minusy, które mają przykryć plusy tego rozwiązania.

Hotel. Dość późno zdecydowaliśmy się na wyjazd co przełożyło się na mniejsza dostępność kwater i ceny. Priorytetem w wyborze była bliskość wyciągów. Byliśmy zmuszeni pójść na kompromis i poświęcić komfort na rzecz bliskości stoków właśnie. Mieszkaliśmy w 3* hotelu Les Cretes Blanches o dość niskim standardzie. Pokoje były mikroskopijne nawet jak na francuskie standardy. Ja byłem z rodziną 2+2. W jednym pokoju mieliśmy przyzwoite łóżko 2 osobowe i łóżko piętrowe. Wszedł tam jeszcze mały stół i stolik nocny. To wszystko. Było tak mało miejsca, że drzwi od szafy otwierały się tylko do polowy. W łazience trudno było się odwrócić. Myślę, ze powierzchnia to jakieś 12-15m2. Bez kitu. Na szczęście było czysto. bardzo mila obsługa i śniadanie wliczone w cenę co zaoszczędzało trochę czasu rano. W hotelu poznaliśmy bardzo mila polska rodzinę z psem. Pozdrawiam jeśli to czytacie. Ze ski roomu na stok było około 100 sekund normalnym krokiem. Nie ski in-out, ale dało radę.

4.thumb.jpg.a914474cffa9bd6f00772f820b48cf0d.jpg

Pogoda. Niedziela-lampa, poniedziałek-lampa, wtorek-lampa, środa-lampa, czwartek-lampa, piątek-lampa, sobota chyba też, ale juz nas nie było bo o 4 rano wyjechaliśmy. Lot z Genewy o 9:20am.

Jedzenie. Jak już jedziemy taki kawał drogi to nie odpuszczamy dobrodziejstw francuskiego jedzenia. Zawsze mamy wytypowaną osobę do researchu i rezerwacji stolików w restauracjach. Jest to bardzo odpowiedzialna funkcja bo wcale nie jest łatwo o takie rezerwacje w najwyższym sezonie. Tym bardziej, że wpadamy duża grupą. Mają tam taki system, że pierwsza tura jest na 7pm, druga na 9:30pm. Jeśli akurat byliście w tych samych miejscach co my to jeszcze raz przepraszam za jowialna atmosferę. "El Vino did flow":) Żarełko oczywiście bezbłędna. Antrykoty, kaczki, cielęcina, baranina, ryby, sery, ślimaki, desery. Muala. Sami wiecie jak jest. Do tego całkiem konkretne śniadania w hotelu i jakiś lunczyk na stoku. Dla porządku jeszcze. Na stokach jedliśmy w la folie duce La Cucina i La Fruitiere, knajpka przy wyciągu Fresse i knajpka na górze wyciągu Toviere. Oczywiście jedzenie w La Folie Duce to inna liga. Do tego dochodzi show, grupy taneczne, tance na linach, etc. Po południu, DJ w tym samym miejscu i tu już jest konkretna zabawa. Mnie na przykład ciężko było ściągnąć ze stołu, kilka razy dostaliśmy shout out od Dj'a, pomachało się trochę amerykańską flagą. U-S-A, U-S-A. Wiadomo. Małolaty pewnie dały kilka tik-toków z nami w rolach głównych, hehe. W miasteczku zaliczone restauracje to: L'Alpin, 1789, Poya, L'Avalin, Hotel La Savoyarde i jeszcze jedna której nie mogę teraz skojarzyć. Drinki w miasteczku w La Garage i bardzo fajnej knajpce Cocorico na stoku z muzyką na żywo "dla dorosłych", czyli G-N-R, Oasis, Cranberries, RHCP i tym podobne.

6.thumb.jpg.f075b8148c69bc1b5b3ac6cc3f6c205a.jpg 1.thumb.jpg.d646fb3b33f9db8638e3dac858f71a47.jpg 2.thumb.jpg.bac2c01378adec6c493530e4cef7b920.jpg 5.thumb.jpg.ded8b446393429fddfc228890479b490.jpg  7.thumb.jpg.4eb62ee9d6d9d5f358f773938668cd4b.jpg 8.thumb.jpg.a46b92b4ab006bc5bafc9a90932a529b.jpg 3.thumb.jpg.4ad40790863b3809d05c6117339237bd.jpg 

No dobra, po tym symbolicznym wstępie, czas na pierwsze oceny ośrodka. Daję 5 na 5. Czekaj, trochę mało. 10 na 10, ale tylko dlatego że 100 na 100 to już za bardzo bym się rozdrabniał. Może to dzięki moim zdolnościom organizacyjnym, może dzięki pogodzie, zdolnościom szefa kuchni, albo operatora ratraka, nie wiem. Wiem, że wyjazd był perfekcyjny i jeden z lepszych w moim życiu. Tak w życiu i proszę o niedodawanie komentarzy "w dupie byłeś, gówno widziałeś" bo to nie eleganckie.

Trasy i wyciągi. Przygotowanie perfekcyjne, ale to wiadomka. Rano od-3 do plus 1. Potem to ciężko powiedzieć bo niektóre termometry pokazywały 19C, ale to w pełnym słońcu. Spokojnie do 5pm można było jeździć i tylko na najwiekszych skrzyżowaniach i hubach międzywyciągowych robiły się muldy. Jeździliśmy 1 dzień w Val d'Isere po lewej stronie (ja dodatkowo pół dnia w niedzielę po przylocie jako rekonesans), a potem stopniowo przenosiliśmy się po mału w prawo. Wydaję mi się, że trasy w Tignes są atrakcyjniejsze. Mój absolutny faworyt to zjazd z Grande Motte czerwoną trasą Glacier-Rimaye-Face-Cirse do Val Claret. Kosmos. Najpierw wjazd kretem, potem gondola Grandę Motte na 3456 i mega szerokimi, lodowcowymi trasami o perfekcyjnym nachyleniu do miasteczka. Czułem, że każdy skręt na krawędziach wychodził mi na 100% Biodro na śniegu, ręce szeroko, pochylony do przodu, a potem zobaczyłem wideo z tego zjazdu na kanale "expectations vs reality"... Generalnie, liznęliśmy większość tras, ale nie wszystkie. Dotarliśmy na sam koniec do Aiguille Percee do skałki "needle's eye", pojeździliśmy przy wyciągach Toviere, Tomeusses, Mont Blanc, Borsat. Zjechaliśmy czerwoną ścianką przy gondoli Olympique do Val d'Isere. Fajne niebieskie trawki są przy wyciągach Col du Palet i Tichot. Perfekt na trenowanie krawędzi. Najmłodsze dziewczyny (13 łatki) katowały snow parki, rynny i takie tam tereny, na które normalny człowiek by się nie zapuszczał. Niestety nie udało nam się trafić do "the hidden valley". Próbowaliśmy raz , przejechaliśmy wjazd i potem nam się nie chciało wracać. Poza tym, miejscowi mówili że może być słabo bo nie ma świeżego śniegu. Kurczę, kończę bo już się pogubiłem. Za rok raczej na pewno tam wracamy. W Val Thorens/3 dolinach byliśmy 3 razy pod rząd i myślałem, że ciężko to będzie pobić. Znalazł się mocny konkurent. Aha, moje deski to Volkl Racetiger SL 165cm. Dwie córki też Racetigery. Żona, Flair 81. W przyszłym sezonie zamieni się z córką, której pewnie trzeba będzie kupić jakieś twin tipy bo nudzi się na trasach. Pozdro.

9.thumb.jpg.6485f27869fa17e70ee397f6d3296130.jpg 11.thumb.jpg.634eb84b0907968313282742de76f2b4.jpg 14.thumb.jpg.768d4577b25571ee34131c3c9330e1fb.jpg 15.thumb.jpg.deb491add6e1d051093e75c383c4d8bf.jpg 17.thumb.jpg.fd8a9cde1c61a8d38f5e5e8f5e94de2a.jpg 18.thumb.jpg.4b3824128c64fe0b0af8de8cf9d6214f.jpg 19.thumb.jpg.9ca7685e1c0d61d53e496af7112ef1ac.jpg 21.thumb.jpg.68df34b0d0c432dbf53dd08bdfd20ed9.jpg 20.thumb.jpg.9037f52679d51e90fbb136d9105132c1.jpg 16.thumb.jpg.a0362fb1f4af27e4a00c59d3959d1982.jpg12.thumb.jpg.4b7585d9f0c8ecc0fd921863d91fc377.jpg

P.S. Na fotki z twarzami zapraszam na moje social media:)

 

Trafiłeś na świetną pogodę i do świetnej miejscówki. Drugie wnioskuję że zdjęć, bo nie byłem - ale pewnie tak było.

pozdro

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Hilly_billy napisał:

Jak zwykle, uaktywniam się na forum jak czegoś potrzebuję, albo jak wracam z jakiegoś wyjazdu. Tym razem jest podobnie. Wczoraj, czyli 22go lutego, wróciliśmy z dziesięcioosobowego, tygodniowego wypadu do Val d'Isere. Tytułem wstępu, żebyście mieli jakiś odnośnik do moich ocen, powiem że byłem w Rio, byłem w Bajo, byłem nawet na Hawajo tak więc będzie do czego porównywać.

Podróż. Ekipa wyruszyła w 2 grupach. Główna, czyli ze mną w roli kierownika w sobotę z lotniska Newark do Genewy. Druga leciała z przesiadką też z Newark już od piątku. Dotarli dzień przed nami, ale spali całą niedzielę wiec na równo wyszło. Lot trwał 7 godzin. W Genewie czekał już na nas transport. Dwa komfortowe vany ze Swiss-taxi. Korzystamy z ich usług od kilku lat i zawsze są bardzo punktualni. Do jednego vana wchodzi 7 osób. Nas było 8, wiec musieliśmy mieć dwa. 2 osoby dojechały dzień wcześniej autobusem. Czas podróży 2:45 hr. Podrzutka pod sam hotel. Z autobusu trzeba było dojść jakieś 200 metrów. W kwestii logistyki, po kilku latach podobnych lotów i dojazdów, doszedłem do wniosku, że lepiej zaplanować przyjazd na niedzielę rano niż sobotę po południu. Jak powszechnie wiadomo, w sobotę zmieniają się turnusy i na drogach jest Sajgon. Plusem takiego rozwiązania jest właśnie szybszy dojazd, lepsza godzina lotu i mniejsze zmęczenie. Lot w piątek to "red eye", który w polaczeniu z dojazdem z lotniska przeradza się w zmęczeniowy koszmar. Minusów nie ma:) Co prawda traci się jedna noc w hotelu (bo raczej trudno o rezerwacje nie od soboty do soboty) i część niedzieli na nartach, ale są to przysłowiowe minusy, które mają przykryć plusy tego rozwiązania.

Hotel. Dość późno zdecydowaliśmy się na wyjazd co przełożyło się na mniejsza dostępność kwater i ceny. Priorytetem w wyborze była bliskość wyciągów. Byliśmy zmuszeni pójść na kompromis i poświęcić komfort na rzecz bliskości stoków właśnie. Mieszkaliśmy w 3* hotelu Les Cretes Blanches o dość niskim standardzie. Pokoje były mikroskopijne nawet jak na francuskie standardy. Ja byłem z rodziną 2+2. W jednym pokoju mieliśmy przyzwoite łóżko 2 osobowe i łóżko piętrowe. Wszedł tam jeszcze mały stół i stolik nocny. To wszystko. Było tak mało miejsca, że drzwi od szafy otwierały się tylko do polowy. W łazience trudno było się odwrócić. Myślę, ze powierzchnia to jakieś 12-15m2. Bez kitu. Na szczęście było czysto. bardzo mila obsługa i śniadanie wliczone w cenę co zaoszczędzało trochę czasu rano. W hotelu poznaliśmy bardzo mila polska rodzinę z psem. Pozdrawiam jeśli to czytacie. Ze ski roomu na stok było około 100 sekund normalnym krokiem. Nie ski in-out, ale dało radę.

4.thumb.jpg.a914474cffa9bd6f00772f820b48cf0d.jpg

Pogoda. Niedziela-lampa, poniedziałek-lampa, wtorek-lampa, środa-lampa, czwartek-lampa, piątek-lampa, sobota chyba też, ale juz nas nie było bo o 4 rano wyjechaliśmy. Lot z Genewy o 9:20am.

Jedzenie. Jak już jedziemy taki kawał drogi to nie odpuszczamy dobrodziejstw francuskiego jedzenia. Zawsze mamy wytypowaną osobę do researchu i rezerwacji stolików w restauracjach. Jest to bardzo odpowiedzialna funkcja bo wcale nie jest łatwo o takie rezerwacje w najwyższym sezonie. Tym bardziej, że wpadamy duża grupą. Mają tam taki system, że pierwsza tura jest na 7pm, druga na 9:30pm. Jeśli akurat byliście w tych samych miejscach co my to jeszcze raz przepraszam za jowialna atmosferę. "El Vino did flow":) Żarełko oczywiście bezbłędna. Antrykoty, kaczki, cielęcina, baranina, ryby, sery, ślimaki, desery. Muala. Sami wiecie jak jest. Do tego całkiem konkretne śniadania w hotelu i jakiś lunczyk na stoku. Dla porządku jeszcze. Na stokach jedliśmy w la folie duce La Cucina i La Fruitiere, knajpka przy wyciągu Fresse i knajpka na górze wyciągu Toviere. Oczywiście jedzenie w La Folie Duce to inna liga. Do tego dochodzi show, grupy taneczne, tance na linach, etc. Po południu, DJ w tym samym miejscu i tu już jest konkretna zabawa. Mnie na przykład ciężko było ściągnąć ze stołu, kilka razy dostaliśmy shout out od Dj'a, pomachało się trochę amerykańską flagą. U-S-A, U-S-A. Wiadomo. Małolaty pewnie dały kilka tik-toków z nami w rolach głównych, hehe. W miasteczku zaliczone restauracje to: L'Alpin, 1789, Poya, L'Avalin, Hotel La Savoyarde i jeszcze jedna której nie mogę teraz skojarzyć. Drinki w miasteczku w La Garage i bardzo fajnej knajpce Cocorico na stoku z muzyką na żywo "dla dorosłych", czyli G-N-R, Oasis, Cranberries, RHCP i tym podobne.

6.thumb.jpg.f075b8148c69bc1b5b3ac6cc3f6c205a.jpg 1.thumb.jpg.d646fb3b33f9db8638e3dac858f71a47.jpg 2.thumb.jpg.bac2c01378adec6c493530e4cef7b920.jpg 5.thumb.jpg.ded8b446393429fddfc228890479b490.jpg  7.thumb.jpg.4eb62ee9d6d9d5f358f773938668cd4b.jpg 8.thumb.jpg.a46b92b4ab006bc5bafc9a90932a529b.jpg 3.thumb.jpg.4ad40790863b3809d05c6117339237bd.jpg 

No dobra, po tym symbolicznym wstępie, czas na pierwsze oceny ośrodka. Daję 5 na 5. Czekaj, trochę mało. 10 na 10, ale tylko dlatego że 100 na 100 to już za bardzo bym się rozdrabniał. Może to dzięki moim zdolnościom organizacyjnym, może dzięki pogodzie, zdolnościom szefa kuchni, albo operatora ratraka, nie wiem. Wiem, że wyjazd był perfekcyjny i jeden z lepszych w moim życiu. Tak w życiu i proszę o niedodawanie komentarzy "w dupie byłeś, gówno widziałeś" bo to nie eleganckie.

Trasy i wyciągi. Przygotowanie perfekcyjne, ale to wiadomka. Rano od-3 do plus 1. Potem to ciężko powiedzieć bo niektóre termometry pokazywały 19C, ale to w pełnym słońcu. Spokojnie do 5pm można było jeździć i tylko na najwiekszych skrzyżowaniach i hubach międzywyciągowych robiły się muldy. Jeździliśmy 1 dzień w Val d'Isere po lewej stronie (ja dodatkowo pół dnia w niedzielę po przylocie jako rekonesans), a potem stopniowo przenosiliśmy się po mału w prawo. Wydaję mi się, że trasy w Tignes są atrakcyjniejsze. Mój absolutny faworyt to zjazd z Grande Motte czerwoną trasą Glacier-Rimaye-Face-Cirse do Val Claret. Kosmos. Najpierw wjazd kretem, potem gondola Grandę Motte na 3456 i mega szerokimi, lodowcowymi trasami o perfekcyjnym nachyleniu do miasteczka. Czułem, że każdy skręt na krawędziach wychodził mi na 100% Biodro na śniegu, ręce szeroko, pochylony do przodu, a potem zobaczyłem wideo z tego zjazdu na kanale "expectations vs reality"... Generalnie, liznęliśmy większość tras, ale nie wszystkie. Dotarliśmy na sam koniec do Aiguille Percee do skałki "needle's eye", pojeździliśmy przy wyciągach Toviere, Tomeusses, Mont Blanc, Borsat. Zjechaliśmy czerwoną ścianką przy gondoli Olympique do Val d'Isere. Fajne niebieskie trawki są przy wyciągach Col du Palet i Tichot. Perfekt na trenowanie krawędzi. Najmłodsze dziewczyny (13 łatki) katowały snow parki, rynny i takie tam tereny, na które normalny człowiek by się nie zapuszczał. Niestety nie udało nam się trafić do "the hidden valley". Próbowaliśmy raz , przejechaliśmy wjazd i potem nam się nie chciało wracać. Poza tym, miejscowi mówili że może być słabo bo nie ma świeżego śniegu. Kurczę, kończę bo już się pogubiłem. Za rok raczej na pewno tam wracamy. W Val Thorens/3 dolinach byliśmy 3 razy pod rząd i myślałem, że ciężko to będzie pobić. Znalazł się mocny konkurent. Aha, moje deski to Volkl Racetiger SL 165cm. Dwie córki też Racetigery. Żona, Flair 81. W przyszłym sezonie zamieni się z córką, której pewnie trzeba będzie kupić jakieś twin tipy bo nudzi się na trasach. Pozdro.

9.thumb.jpg.6485f27869fa17e70ee397f6d3296130.jpg 11.thumb.jpg.634eb84b0907968313282742de76f2b4.jpg 14.thumb.jpg.768d4577b25571ee34131c3c9330e1fb.jpg 15.thumb.jpg.deb491add6e1d051093e75c383c4d8bf.jpg 17.thumb.jpg.fd8a9cde1c61a8d38f5e5e8f5e94de2a.jpg 18.thumb.jpg.4b3824128c64fe0b0af8de8cf9d6214f.jpg 19.thumb.jpg.9ca7685e1c0d61d53e496af7112ef1ac.jpg 21.thumb.jpg.68df34b0d0c432dbf53dd08bdfd20ed9.jpg 20.thumb.jpg.9037f52679d51e90fbb136d9105132c1.jpg 16.thumb.jpg.a0362fb1f4af27e4a00c59d3959d1982.jpg12.thumb.jpg.4b7585d9f0c8ecc0fd921863d91fc377.jpg

P.S. Na fotki z twarzami zapraszam na moje social media:)

 

Dawaj link do zjazdu!

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Hilly_billy napisał:

Jak zwykle, uaktywniam się na forum jak czegoś potrzebuję, albo jak wracam z jakiegoś wyjazdu. Tym razem jest podobnie. Wczoraj, czyli 22go lutego, wróciliśmy z dziesięcioosobowego, tygodniowego wypadu do Val d'Isere. Tytułem wstępu, żebyście mieli jakiś odnośnik do moich ocen, powiem że byłem w Rio, byłem w Bajo, byłem nawet na Hawajo tak więc będzie do czego porównywać.

Podróż. Ekipa wyruszyła w 2 grupach. Główna, czyli ze mną w roli kierownika w sobotę z lotniska Newark do Genewy. Druga leciała z przesiadką też z Newark już od piątku. Dotarli dzień przed nami, ale spali całą niedzielę wiec na równo wyszło. Lot trwał 7 godzin. W Genewie czekał już na nas transport. Dwa komfortowe vany ze Swiss-taxi. Korzystamy z ich usług od kilku lat i zawsze są bardzo punktualni. Do jednego vana wchodzi 7 osób. Nas było 8, wiec musieliśmy mieć dwa. 2 osoby dojechały dzień wcześniej autobusem. Czas podróży 2:45 hr. Podrzutka pod sam hotel. Z autobusu trzeba było dojść jakieś 200 metrów. W kwestii logistyki, po kilku latach podobnych lotów i dojazdów, doszedłem do wniosku, że lepiej zaplanować przyjazd na niedzielę rano niż sobotę po południu. Jak powszechnie wiadomo, w sobotę zmieniają się turnusy i na drogach jest Sajgon. Plusem takiego rozwiązania jest właśnie szybszy dojazd, lepsza godzina lotu i mniejsze zmęczenie. Lot w piątek to "red eye", który w polaczeniu z dojazdem z lotniska przeradza się w zmęczeniowy koszmar. Minusów nie ma:) Co prawda traci się jedna noc w hotelu (bo raczej trudno o rezerwacje nie od soboty do soboty) i część niedzieli na nartach, ale są to przysłowiowe minusy, które mają przykryć plusy tego rozwiązania.

Hotel. Dość późno zdecydowaliśmy się na wyjazd co przełożyło się na mniejsza dostępność kwater i ceny. Priorytetem w wyborze była bliskość wyciągów. Byliśmy zmuszeni pójść na kompromis i poświęcić komfort na rzecz bliskości stoków właśnie. Mieszkaliśmy w 3* hotelu Les Cretes Blanches o dość niskim standardzie. Pokoje były mikroskopijne nawet jak na francuskie standardy. Ja byłem z rodziną 2+2. W jednym pokoju mieliśmy przyzwoite łóżko 2 osobowe i łóżko piętrowe. Wszedł tam jeszcze mały stół i stolik nocny. To wszystko. Było tak mało miejsca, że drzwi od szafy otwierały się tylko do polowy. W łazience trudno było się odwrócić. Myślę, ze powierzchnia to jakieś 12-15m2. Bez kitu. Na szczęście było czysto. bardzo mila obsługa i śniadanie wliczone w cenę co zaoszczędzało trochę czasu rano. W hotelu poznaliśmy bardzo mila polska rodzinę z psem. Pozdrawiam jeśli to czytacie. Ze ski roomu na stok było około 100 sekund normalnym krokiem. Nie ski in-out, ale dało radę.

4.thumb.jpg.a914474cffa9bd6f00772f820b48cf0d.jpg

Pogoda. Niedziela-lampa, poniedziałek-lampa, wtorek-lampa, środa-lampa, czwartek-lampa, piątek-lampa, sobota chyba też, ale juz nas nie było bo o 4 rano wyjechaliśmy. Lot z Genewy o 9:20am.

Jedzenie. Jak już jedziemy taki kawał drogi to nie odpuszczamy dobrodziejstw francuskiego jedzenia. Zawsze mamy wytypowaną osobę do researchu i rezerwacji stolików w restauracjach. Jest to bardzo odpowiedzialna funkcja bo wcale nie jest łatwo o takie rezerwacje w najwyższym sezonie. Tym bardziej, że wpadamy duża grupą. Mają tam taki system, że pierwsza tura jest na 7pm, druga na 9:30pm. Jeśli akurat byliście w tych samych miejscach co my to jeszcze raz przepraszam za jowialna atmosferę. "El Vino did flow":) Żarełko oczywiście bezbłędna. Antrykoty, kaczki, cielęcina, baranina, ryby, sery, ślimaki, desery. Muala. Sami wiecie jak jest. Do tego całkiem konkretne śniadania w hotelu i jakiś lunczyk na stoku. Dla porządku jeszcze. Na stokach jedliśmy w la folie duce La Cucina i La Fruitiere, knajpka przy wyciągu Fresse i knajpka na górze wyciągu Toviere. Oczywiście jedzenie w La Folie Duce to inna liga. Do tego dochodzi show, grupy taneczne, tance na linach, etc. Po południu, DJ w tym samym miejscu i tu już jest konkretna zabawa. Mnie na przykład ciężko było ściągnąć ze stołu, kilka razy dostaliśmy shout out od Dj'a, pomachało się trochę amerykańską flagą. U-S-A, U-S-A. Wiadomo. Małolaty pewnie dały kilka tik-toków z nami w rolach głównych, hehe. W miasteczku zaliczone restauracje to: L'Alpin, 1789, Poya, L'Avalin, Hotel La Savoyarde i jeszcze jedna której nie mogę teraz skojarzyć. Drinki w miasteczku w La Garage i bardzo fajnej knajpce Cocorico na stoku z muzyką na żywo "dla dorosłych", czyli G-N-R, Oasis, Cranberries, RHCP i tym podobne.

6.thumb.jpg.f075b8148c69bc1b5b3ac6cc3f6c205a.jpg 1.thumb.jpg.d646fb3b33f9db8638e3dac858f71a47.jpg 2.thumb.jpg.bac2c01378adec6c493530e4cef7b920.jpg 5.thumb.jpg.ded8b446393429fddfc228890479b490.jpg  7.thumb.jpg.4eb62ee9d6d9d5f358f773938668cd4b.jpg 8.thumb.jpg.a46b92b4ab006bc5bafc9a90932a529b.jpg 3.thumb.jpg.4ad40790863b3809d05c6117339237bd.jpg 

No dobra, po tym symbolicznym wstępie, czas na pierwsze oceny ośrodka. Daję 5 na 5. Czekaj, trochę mało. 10 na 10, ale tylko dlatego że 100 na 100 to już za bardzo bym się rozdrabniał. Może to dzięki moim zdolnościom organizacyjnym, może dzięki pogodzie, zdolnościom szefa kuchni, albo operatora ratraka, nie wiem. Wiem, że wyjazd był perfekcyjny i jeden z lepszych w moim życiu. Tak w życiu i proszę o niedodawanie komentarzy "w dupie byłeś, gówno widziałeś" bo to nie eleganckie.

Trasy i wyciągi. Przygotowanie perfekcyjne, ale to wiadomka. Rano od-3 do plus 1. Potem to ciężko powiedzieć bo niektóre termometry pokazywały 19C, ale to w pełnym słońcu. Spokojnie do 5pm można było jeździć i tylko na najwiekszych skrzyżowaniach i hubach międzywyciągowych robiły się muldy. Jeździliśmy 1 dzień w Val d'Isere po lewej stronie (ja dodatkowo pół dnia w niedzielę po przylocie jako rekonesans), a potem stopniowo przenosiliśmy się po mału w prawo. Wydaję mi się, że trasy w Tignes są atrakcyjniejsze. Mój absolutny faworyt to zjazd z Grande Motte czerwoną trasą Glacier-Rimaye-Face-Cirse do Val Claret. Kosmos. Najpierw wjazd kretem, potem gondola Grandę Motte na 3456 i mega szerokimi, lodowcowymi trasami o perfekcyjnym nachyleniu do miasteczka. Czułem, że każdy skręt na krawędziach wychodził mi na 100% Biodro na śniegu, ręce szeroko, pochylony do przodu, a potem zobaczyłem wideo z tego zjazdu na kanale "expectations vs reality"... Generalnie, liznęliśmy większość tras, ale nie wszystkie. Dotarliśmy na sam koniec do Aiguille Percee do skałki "needle's eye", pojeździliśmy przy wyciągach Toviere, Tomeusses, Mont Blanc, Borsat. Zjechaliśmy czerwoną ścianką przy gondoli Olympique do Val d'Isere. Fajne niebieskie trawki są przy wyciągach Col du Palet i Tichot. Perfekt na trenowanie krawędzi. Najmłodsze dziewczyny (13 łatki) katowały snow parki, rynny i takie tam tereny, na które normalny człowiek by się nie zapuszczał. Niestety nie udało nam się trafić do "the hidden valley". Próbowaliśmy raz , przejechaliśmy wjazd i potem nam się nie chciało wracać. Poza tym, miejscowi mówili że może być słabo bo nie ma świeżego śniegu. Kurczę, kończę bo już się pogubiłem. Za rok raczej na pewno tam wracamy. W Val Thorens/3 dolinach byliśmy 3 razy pod rząd i myślałem, że ciężko to będzie pobić. Znalazł się mocny konkurent. Aha, moje deski to Volkl Racetiger SL 165cm. Dwie córki też Racetigery. Żona, Flair 81. W przyszłym sezonie zamieni się z córką, której pewnie trzeba będzie kupić jakieś twin tipy bo nudzi się na trasach. Pozdro.

9.thumb.jpg.6485f27869fa17e70ee397f6d3296130.jpg 11.thumb.jpg.634eb84b0907968313282742de76f2b4.jpg 14.thumb.jpg.768d4577b25571ee34131c3c9330e1fb.jpg 15.thumb.jpg.deb491add6e1d051093e75c383c4d8bf.jpg 17.thumb.jpg.fd8a9cde1c61a8d38f5e5e8f5e94de2a.jpg 18.thumb.jpg.4b3824128c64fe0b0af8de8cf9d6214f.jpg 19.thumb.jpg.9ca7685e1c0d61d53e496af7112ef1ac.jpg 21.thumb.jpg.68df34b0d0c432dbf53dd08bdfd20ed9.jpg 20.thumb.jpg.9037f52679d51e90fbb136d9105132c1.jpg 16.thumb.jpg.a0362fb1f4af27e4a00c59d3959d1982.jpg12.thumb.jpg.4b7585d9f0c8ecc0fd921863d91fc377.jpg

P.S. Na fotki z twarzami zapraszam na moje social media:)

 

świewtna relacja - to ten hotel ?

https://www.cretes-blanches.fr/tarifs.php

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Just now, Jan said:

świewtna relacja - to ten hotel ?

https://www.cretes-blanches.fr/tarifs.php

 

Tak, ten. Bardzo blisko stoku. Odliczając 5* hotele po kilka tysięcy euro za noc, tuż przy gondolach to chyba najlepsza miejscówka w Val d'Isere. Oczywiście jeśli chodzi o lokalizację. Standard, tak jak pisałem, bardzo słaby. W przyszłym roku będziemy szukać czegoś wcześniej. Mam juz rozeznanie topograficzne wiec będzie łatwiej. Może pojedziemy do Tignes bo jest tam więcej opcji ski in-out. Cos za cos jednak. Tignes to blokowisko. Val d'Isere topowe alpejskie miasteczko z poza narciarskimi atrakcjami.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Hilly_billy napisał:

Nie chcę ograbić się z resztki godności. Ktoś może czasem pomyśli, że dobrze jeżdżę jak mam kilka wpisów na forumce:)

Cześć

Nie przejmuj się. O takie rzeczy raczej się nie prosi, chyba, że nie umie się wyczytać stopnia doświadczenia z opisów. Ale dlaczego nie w Amerykach to mnie nurtuje strasznie. Wiesz... ja tam pewnie już nie pojeżdżę, więc sam ten element jest pewnym usprawiedliwieniem ale... tam chyba naprawdę - patrząc na filmy, relacje, opisy - jest po prostu lepiej - bez tłumu wycieczkowiczów itd. ale może to tylko moje złudzenie, dlatego pytam.

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Mitek napisał:

Cześć

No tak, a w Alpy leci za darmochę a Swiss-taxi mu dopłaca za podniesienie prestiżu firmy...

Pozdro

Nie wiem, mogę przypuszczać, że różnica w cenie skipassów równoważy przelot do Europy, w USA do ośrodka też trzeba dojechać/dolecieć i często to również są duże odległości. Pewnie w tym przypadku koszt wyjazdu to ostatni czynnik brany pod uwagę. Jednak narciarstwo boiskowe w USA to hobby dla bogatych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Mitek said:

dlaczego chce Wam się lecieć, jechać w Alpy choć w Amerykach macie tyle zajebistych terenów?

My w Ameryce też jeździmy. Zachód, wschód. Dwa tygodnie temu byliśmy w Vermont, czyli narciarskim zagłębiu na East Coast. Za miesiąc ze względów ode mnie niezależnych-jury duty... niestety ominie mnie północ, czyli Montana. W Stanach są świetne tereny. Nawet pisałem jakieś relacje. Lubimy jeździć na nartach i staramy się objeździć jak najwięcej. Na okrągłe urodziny mam plan heli-skiing na Alasce, a została jeszcze Japonia i Ameryka Południowa. Plan jest taki, żeby wszystko objeździć:)

Raz w roku latamy do Europy bo te ośrodki to światowy top. Restauracje, kluby, apre ski, alpejski klimat lubimy to. Cenowo jest trochę bardziej korzystnie niż na zachodzie Stanów, a to tylko jakieś 2godziny lotu dalej. Z Denver do Vail jest 3 godziny. Tyle samo co z Genewy do francuskich ośrodków. Lot to 5 godzin zamiast 7. Czyli porównywalnie. Oprócz transportu, wszystko inne jest zdecydowanie tańsze w Europie. Tak więc można to trochę porównać do wyjazdów angielskich chlajusów do Krakowa. Z tą różnica, że my pijemy tylko szalenie drogie alkohole i to w ilościach umiarkowanych, przyjeżdżamy z pięknym damskim towarzystwem i nie sikamy na mury.

Ja mam też sentyment do Alp. W czasach studenckich jeździliśmy do Austrii i podobnie jak z chodzeniem po Tatrach, jakoś lubię tam jeździć. Czyli porównywalny koszt i jakaś odmiana.

USA jednak zawsze najlepsze i największe. Narty też. U-S-A, U-S-A, U-S-A:) 

1422493971_Screenshot2025-02-23at1_56_48PM.thumb.png.31df78985cbc490c915080e0fce66ff7.png

Edytowane przez Hilly_billy
  • Like 4
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minutes ago, kordiankw said:

Może dlatego, że tam jednodniowe karnety to koszt ponad 200$, a w topowych ośrodkach 300$.

To prawda, ale można to obejść kupując Icon, albo Epic pass. Koszt to około $1200 za sezon. Kiedyś kupowaliśmy dla całej rodziny, ale odkąd jest problem ze śniegiem, odpuściłem bo nie dawaliśmy rady tego wykorzystać jeśli odpadały nam lokalne wypady. Lubimy jeździć w Stanach. Też jest pięknie. Obiecuję, że będę częściej wrzucał lokalne relacje:)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Hilly_billy napisał:

My w Ameryce też jeździmy. Zachód, wschód. Dwa tygodnie temu byliśmy w Vermont, czyli narciarskim zagłębiu na East Coast. Za miesiąc ze względów ode mnie niezależnych-jury duty... niestety ominie mnie północ, czyli Montana. W Stanach są świetne tereny. Nawet pisałem jakieś relacje. Lubimy jeździć na nartach i staramy się objeździć jak najwięcej. Na okrągłe urodziny mam plan heli-skiing na Alasce, a została jeszcze Japonia i Ameryka Południowa. Plan jest taki, żeby wszystko objeździć:)

Raz w roku latamy do Europy bo te ośrodki to światowy top. Restauracje, kluby, apre ski, alpejski klimat lubimy to. Cenowo jest trochę bardziej korzystnie niż na zachodzie Stanów, a to tylko jakieś 2godziny lotu dalej. Z Denver do Veil jest 3 godziny. Tyle samo co z Genewy do francuskich ośrodków. Lot to 5 godzin zamiast 7. Czyli porównywalnie. Oprócz transportu, wszystko inne jest zdecydowanie tańsze w Europie. Tak więc można to trochę porównać do wyjazdów angielskich chlajusów do Krakowa. Z tą różnica, że my pijemy tylko szalenie drogie alkohole i to w ilościach umiarkowanych, przyjeżdżamy z pięknym damskim towarzystwem i nie sikamy na mury.

Ja mam też sentyment do Alp. W czasach studenckich jeździliśmy do Austrii i podobnie jak z chodzeniem po Tatrach, jakoś lubię tam jeździć. Czyli porównywalny koszt i jakaś odmiana.

USA jednak zawsze najlepsze i największe. Narty też. U-S-A, U-S-A, U-S-A:) 

1422493971_Screenshot2025-02-23at1_56_48PM.thumb.png.31df78985cbc490c915080e0fce66ff7.png

Cześć

Dzięki serdeczne. Obyście mogli zwiedzić wszystko co tylko chcecie brachu!!!

Tego serdecznie życzę.

Relacje ze Stanów czy innych, z innych kontynentów - dla mnie egzotycznych - ośrodków, byłyby bardzo fajne i o nie uniżenie proszę.

Pozdrowienia

Edytowane przez Mitek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Hilly_billy napisał:

To prawda, ale można to obejść kupując Icon, albo Epic pass. Koszt to około $1200 za sezon. Kiedyś kupowaliśmy dla całej rodziny, ale odkąd jest problem ze śniegiem, odpuściłem bo nie dawaliśmy rady tego wykorzystać jeśli odpadały nam lokalne wypady. Lubimy jeździć w Stanach. Też jest pięknie. Obiecuję, że będę częściej wrzucał lokalne relacje:)

W odpowiedzi Mitkowi napisałeś w zasadzie to samo, co ja streściłem. Pewnie nie bez znaczenia jest również infrastruktura narciarska w Europie, o kosztach leczenia na wypadek urazu nie wspominając.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Just now, kordiankw said:

W odpowiedzi Mitkowi napisałeś w zasadzie to samo, co ja streściłem. Pewnie nie bez znaczenia jest również infrastruktura narciarska w Europie, o kosztach leczenia na wypadek urazu nie wspominając.

Nie no, raczej większość ludzi w Stanach ma ubezpieczenie medyczne. My też. Infrastruktura w dobrych ośrodkach na zachodzie jest na bardzo wysokim poziomie. Kurczę, muszę chyba jakiś rachunek sumienia przeprowadzić, albo psychoanalizę dlaczego jeździmy do tej Francji:) Jak mnie najdzie to zrobię porównanie finansowe, ale wydaje mi się że ogólne koszty będą zbliżone. 

Gdybym miał wybrać jedną różnicę miedzy US a Alpami to powiedziałbym, że jest to "vibe". W Ameryce jest to czysta jazda, dużo pozatrasowego terenu, chyba lepszy śnieg. Takie surowe narciarstwo. Mowa oczywiście o Rockies. Na Wschodzie wygląda to trochę inaczej. Jeździ się, żeby przeżyć. Stoki są zwykle oblodzone, wiatr i temperatury sporo na minusie. W Europie jest większy lans. Ludzie wszędzie pstrykają fotki (ja:), Dużą wagę przykładają do ubrania i sprzętu, ale nie wiem czy tak to obiektywnie wygląda. Może to tylko takie moje projekcje po tym jak się cały tydzień lansowałem:) Mamy na forum kilka osób ze Stanów. Może macie inne odczucia. Może jest ktoś z Polski, kto jeździ do Stanów?

P.S.

Wiem, jedzenie jest lepsze we Francji. Tylko żeby znowu nie było że w Ameryce jest kiepskie żarcie. Nie, jest najlepsze i reszta świata nie ma podjazdu. Mówię o jedzeniu na stoku. Dobra kończę bo jak się rozkręcę to wychodzi ze mnie taki co wszystko wie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, kordiankw napisał:

W odpowiedzi Mitkowi napisałeś w zasadzie to samo, co ja streściłem. Pewnie nie bez znaczenia jest również infrastruktura narciarska w Europie, o kosztach leczenia na wypadek urazu nie wspominając.

Cześć

Wybacz Witoldzie ale myślę, że kolega wie lepiej co i jak, z tego względu olałem Twój post a nie ze względu na brak szacunku.

Pozdro

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, Hilly_billy napisał:

Dobra kończę bo jak się rozkręcę to wychodzi ze mnie taki co wszystko wie. 

tu po 2 wyjazdach już jesteś ekspertem, Espace Killy uważam za jeden z lepszych ośrodków w Alpach.

Kilka dni temu miałem w Zermatt okazję poznać  fajnych polskich narciarzy mieszkających na Florydzie

dla nich jazda w Alpach ze wszystkimi plusami, które Ty opisałeś jest po prostu tańsza niż w USA

Może jednak przy planowaniu weźmiesz pod uwagę inny termin bo środek lutego to we Francji

najwyższy sezon, miałem fajne  6 dni jazdy z żoną i przestronny apartament z 2 skipasami zamknął się w okolicach 1 KEuro

tu fotki

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, Hilly_billy napisał:

Nie no, raczej większość ludzi w Stanach ma ubezpieczenie medyczne. My też. Infrastruktura w dobrych ośrodkach na zachodzie jest na bardzo wysokim poziomie. Kurczę, muszę chyba jakiś rachunek sumienia przeprowadzić, albo psychoanalizę dlaczego jeździmy do tej Francji:) Jak mnie najdzie to zrobię porównanie finansowe, ale wydaje mi się że ogólne koszty będą zbliżone. 

Gdybym miał wybrać jedną różnicę miedzy US a Alpami to powiedziałbym, że jest to "vibe". W Ameryce jest to czysta jazda, dużo pozatrasowego terenu, chyba lepszy śnieg. Takie surowe narciarstwo. Mowa oczywiście o Rockies. Na Wschodzie wygląda to trochę inaczej. Jeździ się, żeby przeżyć. Stoki są zwykle oblodzone, wiatr i temperatury sporo na minusie. W Europie jest większy lans. Ludzie wszędzie pstrykają fotki (ja:), Dużą wagę przykładają do ubrania i sprzętu, ale nie wiem czy tak to obiektywnie wygląda. Może to tylko takie moje projekcje po tym jak się cały tydzień lansowałem:) Mamy na forum kilka osób ze Stanów. Może macie inne odczucia. Może jest ktoś z Polski, kto jeździ do Stanów?

P.S.

Wiem, jedzenie jest lepsze we Francji. Tylko żeby znowu nie było że w Ameryce jest kiepskie żarcie. Nie, jest najlepsze i reszta świata nie ma podjazdu. Mówię o jedzeniu na stoku. Dobra kończę bo jak się rozkręcę to wychodzi ze mnie taki co wszystko wie. 

Cześć

Pisz bo to ciekawe. Ty żyjesz tam i wiesz co się tam dzieje i jak to wygląda a nie domyślasz się i/lub opisujesz swoją bytność kiedyś - dla mnie fajne i prawdziwe, nie oceniamy. Ja znakomicie się bawię jeżdżąc w Czarnym Groniu a np. nie do końca we Flachau więc spojrzenia są bardzo różne...

Trzymaj się serdecznie.

PS

A komentując kolegę... 1000E ze skipassami to bardzo dobra cena, znakomita, nie ma co dyskutować tylko... gdzie i z kim?

Edytowane przez Mitek
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minutes ago, Jan said:

 

Może jednak przy planowaniu weźmiesz pod uwagę inny termin bo środek lutego to we Francji

najwyższy sezon

Zdaję sobie z tego sprawę, ale to jedyny termin który nam pasuje ze względu na szkołę dziewczyn. Wykorzystujemy przerwę Presidents' Day plus 2 dni usprawiedliwionych nieobecności. Już niewiele czasu nam z nimi zostało, więc chcemy jeszcze trochę razem pojeździć. Starsza w tym roku idzie do College'u wiec boję się, że to był ostatni wspólny wyjazd narciarski. Plusem tego terminu jest pewna pogoda, a pieniądze... raz są, raz nie ma. Jak są to trzeba wydawać. Najlepiej na narty. Jak nie ma, trzeba "wcześniej wstawać, zmienić pracę, wziąć kredyt i nie pić sojowego latte", hehe.

Super fotki. Jakbym tam był. Dobre warunki śniegowe mieliście, ale to -19C to trochę chłodno. Aperol w knajpie na leżaczku raczej odpada;)

1K euro ze skipassem to jakiś kosmos. Jakby inny system walutowy:)

Edytowane przez Hilly_billy
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Hilly_billy napisał:

Super fotki. Jakbym tam był. Dobre warunki śniegowe mieliście, ale to -19C to trochę chłodno. Aperol w knajpie na leżaczku raczej odpada;)

dało się wytrzymać to tylko na samej górze na 3500 trzeba było szybko podejść i nie zdejmować rękawic.

w VdIsere najmilej wspominam cukiernię Chevalot niedaleko Waszego hotelu

IMG_7168.thumb.jpg.15a919e83cba8171f8e7f2dc7a0edf15.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...