star Napisano 7 Lutego Udostępnij Napisano 7 Lutego 4 godziny temu, Clip napisał: to była strategia snowboardzisty z filmu ktory wkleiłem 😉 Ale omijać nie w nich walić - to całkiem inna gra. Napisz krótko o tych przygodach z kciukiem w PL tak ku przestrodze. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mitek Napisano 7 Lutego Udostępnij Napisano 7 Lutego (edytowane) 6 godzin temu, Clip napisał: film pierwszy z googla wiec zdaje sobie sprawe ze nie mi pierwszemu sie wyswietlil. a co do mozliwosci unikniecia dzwona to tylko gdybanie a nie gwarancja. ludzie wjeżdzaja w słupy, drzewa, siatki. Nie powiesz chyba ze zachowanie jednego słupa nie było wystarczajaco profesjonalne i bardziej doswiadczony uniknał by wypadku? To tak jak z jazda samochodem można oczywiście nie prowokowac sytuacji wypadkogennych ale twierdzenie ze dobry kierowca będzie jeździć całe życie bezwypadkowo jest mocnym nadużyciem. Zawsze ktoś inny coś może odpie....., nieważne jak ostrożnie jedziesz. Na nartach jest to samo Cześć Wybacz ale nie masz racji, to nie jest loteria. Myśląc w ten sposób trochę ulegamy fatalizmowi a trochę usprawiedliwiamy nasze błędy. Ja zasadniczą część narciarskiego życie spędziłem jeżdżąc z dziećmi. Gdy masz pod opieką powierzoną Ci grupkę 8-10 dzieci, którym wiesz, że nic się stać nie może wtedy jazda samotna w taki sposób żeby uniknąć zdarzeń, zderzeń, bycia uderzonym jest już podświadoma i oczywista. A pisz o fajnych przejazdach, tych idealnych narciarskich dniach, ciekawych ludziach anie o wypadkach. O tym możesz sobie przeczytać wszędzie. Pozdrowienia Edytowane 7 Lutego przez Mitek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
mig Napisano 7 Lutego Udostępnij Napisano 7 Lutego 7 godzin temu, Clip napisał: ja bym w tym momencie skrecił w prawo (o ile nie wczesniej). Ta sytuacja była totalnie przewidywalna. By to zrobic trzeba jeszcze umiec skrecac deską, szczegolnie przy wiekszej predkosci. Obstawiam, ze ten deskarz jest szczęśliwy, ze stoi Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Clip Napisano 7 Lutego Udostępnij Napisano 7 Lutego (edytowane) 3 godziny temu, star napisał: Ale omijać nie w nich walić - to całkiem inna gra. Napisz krótko o tych przygodach z kciukiem w PL tak ku przestrodze. to bylo w 2017 chyba. Jak sie okazalo ze wszystkim moge ruszać i tylko dłoń boli to się pozbierałem obłożyłem ręke śniegiem i zjechałem na dół. Wieczorem mnie to zaczęło solidnie bolec, nocy w zasadzie nie przespałem i rano do lekarza. Przeswietlił, powiedział że "broken" i wsadził w gips. Jak już wychodziłem to powiedział żebym w Polsce poszedł na kontrolę bo to się może źle zrastać. To były już czasy gdy w laptopach nie bylo CD wiec nawet nie mialem jak obejrzec zdjecia. Czwartek i piątek spędzilem na spacerach z emerytami a w sobote do domu. W poniedzialek nie mialem czasu i poszedlem na kontrole do luxmedu dopiero we wtorek. A tam lekarz mowi ze mam zerwane sciegno i to trzeba przyszyc bo nic sie samo nie zrosnie. No i faktycznie na zdjeciu widac bylo ze sciegno oderwalo kawalek kosci albo czegos miekkiego i tak sobie wisialo. No i lekarz powiedzial ze jak licze na to ze to sie przyczepi w dobrym miejscu to powodzenia 😉 Generalnie bez tego sciegna da sie zyc ale nie podniesiesz np. szklanki. Pojechalem do znajomego do Caroliny zrobił opis i wycenił na 12tys i powiedział że to trzeba zrobic w 10 dni maks 2 tygodnie bo potem sie obkurczy sciegno i bedzie problem (to była środa wiec rowno tydzien po wypadku). Mysle sobie 12k to jeszcze nie tragedia ale nie po to place tyle ZUSu zeby teraz placic za operacje. (to był 2017 wiec wartosc pieniadza tez lekko inna). No wiec wziąłem wypis z Caroliny i od następnego dnia zacząłem objazd po publicznych szpitalach: W pierwszym poszło szybko babka powiedziała ze nie mają mikrokotwiczek (ta była w wypisie z Caroliny) i zebym sobie jechał gdzie indziej. W drugim czekałem chyba ze 2 godziny bo jakis pacjent uciekł z SORu, przyprowadzała go policja, szarpali się i generalnie było mega zamieszanie. W koncu jak sie dopchałem to lekarz powiedział ze takich małych urazow to oni nie robią i jakbym sobie zerwał achillesa to zaprasza a z palcem to nie ... W trzecim (gdzie jest chirurgia dłoni) poszło nawet sprawnie lekarz obejrzał i powiedział ze do zrobienia ale pierwszy wolny termin za 3 tygodnie 😉 Dla przypomnienia wtedy było juz 5 dni do konca 2 tygodniowego okna. Wiec mówię to poproszę to na piśmie. Na co on ze OK ale musi mnie przyjac na oddzial, wiec jak chce to moge sie polozyc on niestety juz konczy pracę ale jutro chętnie mi wszystko napisze 😉 W kolejnym szpitalu znowu zeszla godzina jak nie lepiej, siedziałem na sorze z żulem który miał noge w kolanie zgietą pod kątem 90 stopni ale w bok 😉 a odzial wyglądał jak z CK Dezerterow i od tego czasu tez nie remontowany. Lekarka która mnie przyjeła powiedziała ze jak najbardziej to robią ale musi spytac ordynatora o terminy. Po kolejnych 30 minutach wrociła i powiedziała ze tak ale nie w tym terminie co potrzebuje 😉 Zawinąłem sie w sumie szcześcliwy ze nie będa mi tu nic robić... Wieczorem pojechałem jeszcze po cos do kumpla opowiadam całą historie a on mowi ze jego brat jest ortopedą własnie w tym ostatnim szpitalu. Dzwoni to niego mówi "młody jest sprawa", młody do mnie żebym przyjeżdzał, wiec z powrotem wale do szpitala on mówi żebym się nie przejmowal bo tylko sor tak wyglada i na gorze jest juz normalnie. Obejrzał wszystko jeszcze raz, mowi ze on tego nie robi ale pojdzie do kolegi chirurga. Wraca za 30 minut i mowi ze bardzo przeprasza ale dzisiaj to juz mnie nie wcisna potem jest weekend wiec dopiero w poniedziałek 😉 Finalnie zrobili mi to za darmo, we wtorek (czyli po 13 dniach). I teraz tak: Moje ubezpieczenie nie pokrywało kosztów kontynuacji leczenia w Polsce (podobno standard) Jakby gnoj w Austrii mi normalnie powiedział ze mam zerwane sciegno i trzeba szyc to albo pojechałbym do szpitala albo przynajmniej zaczął od razy organizowac leczenie w Pl Podobno nasz NFZ jakos słabo płaci za palce i o ile Austriacy kolana robią na miejscu o tyle takich rzeczy unikaja i pozbywają się problemów. Po latach palec ma sie dobrze, zgina sie troche mniej niz drugi ale w niczym to nie przeszkadza. Edytowane 7 Lutego przez Clip 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
star Napisano 7 Lutego Udostępnij Napisano 7 Lutego 26 minut temu, Clip napisał: to bylo w 2017 chyba. Jak sie okazalo ze wszystkim moge ruszać i tylko dłoń boli to się pozbierałem obłożyłem ręke śniegiem i zjechałem na dół. Wieczorem mnie to zaczęło solidnie bolec, nocy w zasadzie nie przespałem i rano do lekarza. Przeswietlił, powiedział że "broken" i wsadził w gips. Jak już wychodziłem to powiedział żebym w Polsce poszedł na kontrolę bo to się może źle zrastać. To były już czasy gdy w laptopach nie bylo CD wiec nawet nie mialem jak obejrzec zdjecia. Czwartek i piątek spędzilem na spacerach z emerytami a w sobote do domu. W poniedzialek nie mialem czasu i poszedlem na kontrole do luxmedu dopiero we wtorek. A tam lekarz mowi ze mam zerwane sciegno i to trzeba przyszyc bo nic sie samo nie zrosnie. No i faktycznie na zdjeciu widac bylo ze sciegno oderwalo kawalek kosci albo czegos miekkiego i tak sobie wisialo. No i lekarz powiedzial ze jak licze na to ze to sie przyczepi w dobrym miejscu to powodzenia 😉 Generalnie bez tego sciegna da sie zyc ale nie podniesiesz np. szklanki. Pojechalem do znajomego do Caroliny zrobił opis i wycenił na 12tys i powiedział że to trzeba zrobic w 10 dni maks 2 tygodnie bo potem sie obkurczy sciegno i bedzie problem (to była środa wiec rowno tydzien po wypadku). Mysle sobie 12k to jeszcze nie tragedia ale nie po to place tyle ZUSu zeby teraz placic za operacje. (to był 2017 wiec wartosc pieniadza tez lekko inna). No wiec wziąłem wypis z Caroliny i od następnego dnia zacząłem objazd po publicznych szpitalach: W pierwszym poszło szybko babka powiedziała ze nie mają mikrokotwiczek (ta była w wypisie z Caroliny) i zebym sobie jechał gdzie indziej. W drugim czekałem chyba ze 2 godziny bo jakis pacjent uciekł z SORu, przyprowadzała go policja, szarpali się i generalnie było mega zamieszanie. W koncu jak sie dopchałem to lekarz powiedział ze takich małych urazow to oni nie robią i jakbym sobie zerwał achillesa to zaprasza a z palcem to nie ... W trzecim (gdzie jest chirurgia dłoni) poszło nawet sprawnie lekarz obejrzał i powiedział ze do zrobienia ale pierwszy wolny termin za 3 tygodnie 😉 Dla przypomnienia wtedy było juz 5 dni do konca 2 tygodniowego okna. Wiec mówię to poproszę to na piśmie. Na co on ze OK ale musi mnie przyjac na oddzial, wiec jak chce to moge sie polozyc on niestety juz konczy pracę ale jutro chętnie mi wszystko napisze 😉 W kolejnym szpitalu znowu zeszla godzina jak nie lepiej, siedziałem na sorze z żulem który miał noge w kolanie zgietą pod kątem 90 stopni ale w bok 😉 a odzial wyglądał jak z CK Dezerterow i od tego czasu tez nie remontowany. Lekarka która mnie przyjeła powiedziała ze jak najbardziej to robią ale musi spytac ordynatora o terminy. Po kolejnych 30 minutach wrociła i powiedziała ze tak ale nie w tym terminie co potrzebuje 😉 Zawinąłem sie w sumie szcześcliwy ze nie będa mi tu nic robić... Wieczorem pojechałem jeszcze po cos do kumpla opowiadam całą historie a on mowi ze jego brat jest ortopedą własnie w tym ostatnim szpitalu. Dzwoni to niego mówi "młody jest sprawa", młody do mnie żebym przyjeżdzał, wiec z powrotem wale do szpitala on mówi żebym się nie przejmowal bo tylko sor tak wyglada i na gorze jest juz normalnie. Obejrzał wszystko jeszcze raz, mowi ze on tego nie robi ale pojdzie do kolegi chirurga. Wraca za 30 minut i mowi ze bardzo przeprasza ale dzisiaj to juz mnie nie wcisna potem jest weekend wiec dopiero w poniedziałek 😉 Finalnie zrobili mi to za darmo, we wtorek (czyli po 13 dniach). I teraz tak: Moje ubezpieczenie nie pokrywało kosztów kontynuacji leczenia w Polsce (podobno standard) Jakby gnoj w Austrii mi normalnie powiedział ze mam zerwane sciegno i trzeba szyc to albo pojechałbym do szpitala albo przynajmniej zaczął od razy organizowac leczenie w Pl Podobno nasz NFZ jakos słabo płaci za palce i o ile Austriacy kolana robią na miejscu o tyle takich rzeczy unikaja i pozbywają się problemów. Po latach palec ma sie dobrze, zgina sie troche mniej niz drugi ale w niczym to nie przeszkadza. Fajnie, że finalnie się udało. Podziwiam determinację. Niestety zwykle tak trzeba, chyba, że ma się farta i znajomości. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
lubeckim Napisano 7 Lutego Udostępnij Napisano 7 Lutego (edytowane) On 2/5/2025 at 9:11 PM, Mitek said: trafiłeś niestety na zwykłego stokowego śmiecia On 2/5/2025 at 10:30 PM, Mitek said: od momentu gdy organizacje specjalistyczne wypuściły monopol na szkolenie w imię idei wolnego dostępu do zawodu. On 2/5/2025 at 11:40 PM, Mitek said: Takie bzdury to sobie możesz wciskać gościom, którzy pierwszy raz widzą stok. I bardzo dobrze, że >>te organizacje<< wypuściły ten monopol. SITN jest związkiem zawodowym instruktorów, dbającym o dobro finansowe instruktorów. PZN to instytucja ze statusem PZS kontrolowana przez działaczy. Nie wyobrażam sobie, aby papiery instruktora były przyzwane przez instytucję nad którą nie ma pełnej, państwowej kontroli i nadzoru. W przypadku PL bardzo często kończy się to korupcja i/lub nieprawidłowościam i/lub brudną polityką niezwiązaną ze sportem. Nawet jeżeli tak nie jest, to potem kandydaci na instruktora muszą bez wazeliny dbać o dobre >>stosunki<< z osobą, która uznaniowo wydaje kwity znajomym królika. Osobą o charakterze takim jak twój Mitek. Cwaniaczkiem wyzywającym wszystkich dookoła od śmieci. Z wybujałym ego pomieszanym z syndromem upadłego autorytetu... Br... Wyobraź sobie, że w lotnictwie szkolenia lotnicze nie są wydawane przez jedynie słuszną i >>niezależną<< organizację a Civil Aviation Authority i jakoś samoloty, szybowce i paralotnie nie spadają masowo na ziemię. A odpowiedzialność szkolenia lotniczego jest rzędy poziomów wyżej niż szkolenia narciarskiego, gdzie umówmy się, niewiele może się stać. Edytowane 7 Lutego przez lubeckim 1 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mitek Napisano 7 Lutego Udostępnij Napisano 7 Lutego (edytowane) Cześć Poziom wyszkolenia przeciętnego instruktora po uwolnieniu przyznawania uprawnień spadł dramatycznie. Często decyzje, o tym czy dana osoba/podmiot może organizować obóz instruktorski i w jakiej formie, wydawali ludzie, którzy nie tylko nie widzieli nart na oczy ale również gór. Były przypadki szkoleń instruktorskich weekendowych oraz on-line lub zwykłych podkładek - płaciłeś kasę i dostawałeś papiery. Za czasów gdy ja robiłem papiery naprawdę trzeba było coś umieć i zainwestować aby zdobyć zawód. Z pewnością nie było idealnie ale poziom przeciętny był znacznie wyższy. Zresztą obecnie też droga SITN/PZN gwarantuje pewien stopień fachowości. Jeżeli to jest słuszna droga to OK. Nie dyskutuję. Pozdro Edytowane 7 Lutego przez Mitek 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
kordiankw Napisano 7 Lutego Udostępnij Napisano 7 Lutego 8 minut temu, Mitek napisał: Cześć Poziom wyszkolenia przeciętnego instruktora po uwolnieniu przyznawania uprawnień spadł dramatycznie. Często decyzje, o tym czy dana osoba/podmiot może organizować obóz instruktorski i w jakiej formie, wydawali ludzie, którzy nie tylko nie widzieli nart na oczy ale również gór. Były przypadki szkoleń instruktorskich weekendowych oraz on-line lub zwykłych podkładek - płaciłeś kasę i dostawałeś papiery. Za czasów gdy ja robiłem papiery naprawdę trzeba było coś umieć i zainwestować aby zdobyć zawód. Z pewnością nie było idealnie ale poziom przeciętny był znacznie wyższy. Zresztą obecnie też droga SITN/PZN gwarantuje pewien stopień fachowości. Jeżeli to jest słuszna droga to OK. Nie dyskutuję. Pozdro To jeszcze nic, ostatnio można było skończyć studia MBA nie pojawiając się w uczelni ani razu 😂. 3 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
tomkly Napisano 7 Lutego Udostępnij Napisano 7 Lutego (edytowane) 2 godziny temu, lubeckim napisał: I bardzo dobrze, że >>te organizacje<< wypuściły ten monopol. SITN jest związkiem zawodowym instruktorów, dbającym o dobro finansowe instruktorów. PZN to instytucja ze statusem PZS kontrolowana przez działaczy. Nie wyobrażam sobie, aby papiery instruktora były przyzwane przez instytucję nad którą nie ma pełnej, państwowej kontroli i nadzoru. W przypadku PL bardzo często kończy się to korupcja i/lub nieprawidłowościam i/lub brudną polityką niezwiązaną ze sportem. Nawet jeżeli tak nie jest, to potem kandydaci na instruktora muszą bez wazeliny dbać o dobre >>stosunki<< z osobą, która uznaniowo wydaje kwity znajomym królika. Osobą o charakterze takim jak twój Mitek. Cwaniaczkiem wyzywającym wszystkich dookoła od śmieci. Z wybujałym ego pomieszanym z syndromem upadłego autorytetu... Br... Wyobraź sobie, że w lotnictwie szkolenia lotnicze nie są wydawane przez jedynie słuszną i >>niezależną<< organizację a Civil Aviation Authority i jakoś samoloty, szybowce i paralotnie nie spadają masowo na ziemię. A odpowiedzialność szkolenia lotniczego jest rzędy poziomów wyżej niż szkolenia narciarskiego, gdzie umówmy się, niewiele może się stać. W wyniku tych zmian poziom wyszkolenia instruktorów uległ dramatycznego obniżeniu. Doszła nowa kategoria po AWF - instruktor sportu. W większości wypadków nie potrafią jeździć a uczą. Nie jestem zwolennikiem jakiegokolwiek monopolu ale jak nas szkolili ileś lat temu to stawiane wymagania były wysokie i trzeba było potrafić jeździć żeby zostać instruktorem. Teraz możesz zdobyć uprawnienia nie wychodząc na stok - sam znam takie podmioty, które w ten sposób "przyznają" licencje instruktorskie, to pokłosie covidowego szaleństwa, które trwa do dziś. Narzędzi weryfikacji nie ma, więc każdy orze jak może, gdyż zakazu nie ma. Dlatego ja polecam jedynie tych instruktorów, których osobiście znam, wiem jak jeżdżą, jakie mają uprawnienia a nie rozmaitych hochsztaplerów po szkołach tańca i humoru... Edytowane 7 Lutego przez tomkly 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
lubeckim Napisano 7 Lutego Udostępnij Napisano 7 Lutego (edytowane) 1 hour ago, Mitek said: Jeżeli to jest słuszna droga to OK. Nie dyskutuję. Jeżeli mam coś poradzić, to wygłaszać swoje zdanie też trzeba umieć. Ba, niektórzy twierdzą, że nawet obrażać trzeba umieć. Rzucać obelgami umiesz całkiem sprawnie, ale to raczej nie tędy droga. 24 minutes ago, tomkly said: W wyniku tych zmian poziom wyszkolenia instruktorów uległ dramatycznego obniżeniu. Doszła nowa kategoria po AWF - instruktor sportu. W większości wypadków nie potrafią jeździć a uczą. Nie jestem zwolennikiem jakiegokolwiek monopolu ale jak nas szkolili ileś lat temu to stawiane wymagania były wysokie i trzeba było potrafić jeździć żeby zostać instruktorem. Nie twierdzę, że SITN nie przykłada dużego nacisku do poziomu wyszkolenia instruktorów. Problem w tym, że @Mitek popadł w typową dla wszystkich tendencję do wybielania "starych dobrych czasów". Poziom wyszkolenia to jedno, a brudna, wewnątrz związkowa polityka to drugie. Byłbym absolutnie dogłębnie zaskoczony, jeżeli okazało by się, że za "starych dobrych czasów" które wspomina Mitek, nie trzeba było dbać o znajomości i układy z decydentami żeby cokolwiek osiągnąć. Obawiam się, że PZN jako związek sportowy funkcjonuje tak trochę po dziś dzień, a co dopiero było w czasach, kiedy faktycznie decydowali kto może być instruktorem a kto nie. Reliktem tamtych czasów są obecnie spółdzielnie mieszkaniowe, które są wylęgarnią patologii i nadużyć. Kiedyś, kiedy PZA tracił monopol na szkolenie w temacie taternictwa i wspinaczki, oraz gdy znikała karta taternika powierzchniowego były podobne głosy. Że nagle trup zacznie słać się gęsto,bo ludzie będą szkoleni przez amatorów. Pomimo eksplozji popularności wspinaczki wypadki przyrastają raczej zgodnie z przewidzianym trędem. Rozkład głupoty u wspinaczy jest raczej podobny do ogółu społeczeństwa, stąd coraz więcej ścianek zabrania używania kubków albo innych przyrządów bez auto-hamowania. Efekty są takie, że czasami asekuranci glebują swoich partnerów nawet na, niby niezawodnym GriGri . Ja jestem zwolennikiem wolnego rynku i kapitalizmu. To rynek oceni ktoś jest dobry, a kto nie. Będzie tak jak ze szkoleniami paralotniowymi. Są instruktorzy kiepscy, są dobrzy, są tacy którzy co jakiś czas mają poważne wypadki, w tym śmiertelne. Dla większości klienteli jest to jednak albo jednorazowa przygoda, albo takie hobby od czasu do czasu. Jak ktoś szuka dobrego seminarium przelotowego albo zawodniczego, to też są tacy, którzy takie szkolenia robią. Tak samo jak z nartami. Dla większości to rozrywka na tygodniowy urlop we Szczyrku. Z czego cały dzień narciarski kończy się w większości na siedzeniu po knajpach ze znajomymi. Dla takich osób nie ma znaczenia,czy ktoś jest po AWF, jest PI SITN, czy ma jakiekolwiek inne papiery. Natomiast jak ktoś chcę naprawdę dobrze jeździć, to na tym forum jest kilku instruktorów, którzy mu to zapewnią. Edytowane 7 Lutego przez lubeckim 2 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
tomkly Napisano 7 Lutego Udostępnij Napisano 7 Lutego (edytowane) Problem w tym, że rynek słabo to sam weryfikuje, gdyż cały czas się rozrasta a popyt na instruktorów w mojej ocenie jest wyższy aniżeli podaż. W praktyce brak obiektywnych narzędzi oceny kompetencji instruktorów a jeśli nawet takowe istnieją to nie są obligatoryjne. Przeciętny klient, nie tak zorientowany jak piszący tu na forum, ma małe szanse na samodzielnie odsianie ziarna od plew. Naprawdę, przez ostatnie 25 lat widziałem bardzo dużo różnych wyczynów tych polskich "instruktorów" na stokach w całej Europie, mógłbym o tym książkę napisać. Edytowane 7 Lutego przez tomkly Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
lubeckim Napisano 7 Lutego Udostępnij Napisano 7 Lutego (edytowane) Chętnie bym poczytał i naprawdę @tomklynie piszę tego ironicznie 🙂 tylko całkiem poważnie 🙂 Wiem, że rynek może nie do końca tego zweryfikować,bo to sport masowy. Trochę podobnie jest w przypadku paralotniarstwa. Tylko trochę, bo jeżeli ktoś wsiąknie najpierw w środowisko i wypyta >>przy piwie<< to może się dowiedzieć różnych rzeczy o instruktorze X, Y albo Z. Nad całością czuwa Urząd Lotnictwa Cywilnego. Podkreślam urząd, który musi kierować się przepisami prawa na który jakiś wpływ mają wszystkie zainteresowane strony, za sprawą konsultacji społecznych. Nie zaś prywatna organizacja, stowarzyszenie albo pzs, który w zasadzie robi to chcę i nie ma nad tym żadnej kontroli. @Mitekjest dużo starszy ode mnie. Pewnie mógłby być moim ojcem. On żył bardzo długo w czasach kiedy partia kontrolowała większość aspektów codziennej działalności. Albo się siedziało cicho i robiło potulnie wszystko, albo się miało znajomości "żeby coś załatwić". Dla niego jest normalne, że jest sobie jakiś związek, który odgórnie decyduje co komu wolno w przedmiocie narciarstwa. Ja mam 34 lata, nie pamiętam komuny. Dzikie lata 90 słabo pamiętam i nie chciałbym wracać do sytuacji, że czyjaś uznaniowa wola mną steruje. Sterować mną mają przepisy prawa powszechnego, które są uchwalane w jako takiej otwartej, jawnej formie z zachowaniem chociażby tych konsultacji społecznych. Jak wspomniałem. Ludzie dla których wyjazd w alpy ma być zabawą i imprezą a narty mają być dodatkiem, inaczej na to patrzą. Ich interesuje, żeby wyjazd był zadbany pod kątem imprezowym i są firmy, które o to dbają. Chyba wiesz o co mi chodzi. Czy to źle? Jak ktoś chcę kiedy zaliczyć KK (czytaj: dla mnie) to źle, dlatego ja nie jeżdze z takimi firmami. Ale mi nie przeszkadza, że takowa oferta też jest dostępna. Edytowane 7 Lutego przez lubeckim 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Marcos73 Napisano 7 Lutego Udostępnij Napisano 7 Lutego 52 minuty temu, lubeckim napisał: Ja jestem zwolennikiem wolnego rynku i kapitalizmu. To rynek oceni ktoś jest dobry, a kto nie. Mateusz, zgadzam się z Tobą w pełni. W obecnej sytuacji prawnej, wszyscy mogą wszystko, rynek zweryfikuje resztę. W każdym kraju alpejskim funkcjonuje taki związek jak SiTN. Czasy się trochę zmieniły i tutaj związek zaczyna stawiać na jakość. Jako jedyny związek ma pewne narzędzia, które są niedostępne dla nikogo innego. Umożliwia swoim "wychowankom" legalna pracę poza granicami naszego kraju. Żadna szkoła alpejska nie zatrudni nikogo z ulicy, SiTN daje do tego przepustkę. Jednak, aby miało to sens, musi zadbać o bardzo wysokie kompetencje swoich członków. Ponadto sprawa brandu, zaczynaja zwracać uwagę na to, kto go może używać. Ma to być logotyp rozpoznawalny i gwarant wysokiej fachowości. Instruktor na plecach może nosić każdy, jednak używanie SiTN/PZN będzie zarezerwowane tylko dla kadry odpowiednio przeszkolonej i aktywnych, doszkalających się członków. Mercedesy może naprawiać każdy, ale nie każdy może mieć ASO. Coś w tym stylu. Firma matka selekcjonuje partnerów, stawia wymagania jakościowe, wymaga cyklicznych szkoleń pracowników. Ma nad tym nadzór. Ostatnio naprawiałem merca - bo gość nam wjechał na parkingu i rozbił zderzak. Szkoda była likwidowana u Zasady. Trwało to blisko 3 miesiące. Zasada - to przecież poważna persona. Wkurwiłem się i wypierdoliłem maila do centrali mercedesa w DE w sobotę. Bo ile kurwa można czekać. W poniedziałek o 8.00 przyjechał gość od Zasady z demo E-klasą, zabrał naszego i 4 dni później przywieźli gotowego z przeprosinami i gadżetami od firmy. Więc nawet p. Sobiesława można przeczołgać jak wali w chuja. Taki skromny chłopek z Krakowa to zrobił. Miejsce jest dla wszystkich, ważne, aby klient miał świadomy wybór i jakiś obraz ile komu za co płaci. pozdro 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mitek Napisano 7 Lutego Udostępnij Napisano 7 Lutego Cześć Na jakiej podstawie piszesz, że wybielam stare dobre czasy oraz, że jestem przyzwyczajony do bycia sterowanym czy też do sterowania odgórnego. Skąd to wziąłeś nie wiem ale chętnie się dowiem. Jak sam raczyłeś zauważyć znasz te "dawne czasy" jedynie z opowieści i na tej podstawie stworzyłeś sobie obraz, którego bronisz atakując "dawne czasy", o których tak naprawdę gówno wiesz a do tego w sposób nieuprawniony generalizujesz. Ja Drogi Kolego mieszkałem w Koszalinie w później w Warszawie. W środowisku narciarskim nie znałem nawet jednego człowieka. Pojechałem na parę obozów, na których trzeba się było nieźle spinać bo już za sam strój (wbrew pozorom ważna u instruktora rzecz) można było wylecieć a Ci, którzy zdawali byli merytorycznie przygotowani do pracy o umiejętności jazdy nawet nie wspominając. W krajach alpejskich szkolenie prowadzone jest tradycyjnie przez wyspecjalizowane organizacje o zasięgu ogólnokrajowym bo to umożliwia prostą unifikację poziomu wypuszczanej kadry. Sporo czasu spędziłem z włoskimi instruktorami i nie spotkałem tam ani jednego źle wyszkolonego gościa więc system pracuje. Chcesz puszczać na żywioł... Mateusz, mnie to wisi, ja umiem jeździć i nauczyłem wszystkich na których mi zależy i którzy tego chcieli jeździć na poziomie ponadprzeciętnym. Ale żal mi ludzi, którzy chcą się nauczyć, trafiają na jakiegoś leszcza i narty stają się wtedy weekendową zabawą a nie pasją. Taka prawda. Pozdro Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
star Napisano 7 Lutego Udostępnij Napisano 7 Lutego 9 minut temu, Marcos73 napisał: Mateusz, zgadzam się z Tobą w pełni. W obecnej sytuacji prawnej, wszyscy mogą wszystko, rynek zweryfikuje resztę. W każdym kraju alpejskim funkcjonuje taki związek jak SiTN. Czasy się trochę zmieniły i tutaj związek zaczyna stawiać na jakość. Jako jedyny związek ma pewne narzędzia, które są niedostępne dla nikogo innego. Umożliwia swoim "wychowankom" legalna pracę poza granicami naszego kraju. Żadna szkoła alpejska nie zatrudni nikogo z ulicy, SiTN daje do tego przepustkę. Jednak, aby miało to sens, musi zadbać o bardzo wysokie kompetencje swoich członków. Ponadto sprawa brandu, zaczynaja zwracać uwagę na to, kto go może używać. Ma to być logotyp rozpoznawalny i gwarant wysokiej fachowości. Instruktor na plecach może nosić każdy, jednak używanie SiTN/PZN będzie zarezerwowane tylko dla kadry odpowiednio przeszkolonej i aktywnych, doszkalających się członków. Mercedesy może naprawiać każdy, ale nie każdy może mieć ASO. Coś w tym stylu. Firma matka selekcjonuje partnerów, stawia wymagania jakościowe, wymaga cyklicznych szkoleń pracowników. Ma nad tym nadzór. Ostatnio naprawiałem merca - bo gość nam wjechał na parkingu i rozbił zderzak. Szkoda była likwidowana u Zasady. Trwało to blisko 3 miesiące. Zasada - to przecież poważna persona. Wkurwiłem się i wypierdoliłem maila do centrali mercedesa w DE w sobotę. Bo ile kurwa można czekać. W poniedziałek o 8.00 przyjechał gość od Zasady z demo E-klasą, zabrał naszego i 4 dni później przywieźli gotowego z przeprosinami i gadżetami od firmy. Więc nawet p. Sobiesława można przeczołgać jak wali w chuja. Taki skromny chłopek z Krakowa to zrobił. Miejsce jest dla wszystkich, ważne, aby klient miał świadomy wybór i jakiś obraz ile komu za co płaci. pozdro Ale wiesz jak jest jak ktoś jest łebski to w aso nie pracuje, a kto tam w takim razie pracuje... dopowiedz sobie sam. Wiem tylko, że kiedyś mi filtr odkręcili abym zmienił i filtr i olej... magia panie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
star Napisano 7 Lutego Udostępnij Napisano 7 Lutego 2 minuty temu, Mitek napisał: Cześć Na jakiej podstawie piszesz, że wybielam stare dobre czasy oraz, że jestem przyzwyczajony do bycia sterowanym czy też do sterowania odgórnego. Skąd to wziąłeś nie wiem ale chętnie się dowiem. Jak sam raczyłeś zauważyć znasz te "dawne czasy" jedynie z opowieści i na tej podstawie stworzyłeś sobie obraz, którego bronisz atakując "dawne czasy", o których tak naprawdę gówno wiesz a do tego w sposób nieuprawniony generalizujesz. Ja Drogi Kolego mieszkałem w Koszalinie w później w Warszawie. W środowisku narciarskim nie znałem nawet jednego człowieka. Pojechałem na parę obozów, na których trzeba się było nieźle spinać bo już za sam strój (wbrew pozorom ważna u instruktora rzecz) można było wylecieć a Ci, którzy zdawali byli merytorycznie przygotowani do pracy o umiejętności jazdy nawet nie wspominając. W krajach alpejskich szkolenie prowadzone jest tradycyjnie przez wyspecjalizowane organizacje o zasięgu ogólnokrajowym bo to umożliwia prostą unifikację poziomu wypuszczanej kadry. Sporo czasu spędziłem z włoskimi instruktorami i nie spotkałem tam ani jednego źle wyszkolonego gościa więc system pracuje. Chcesz puszczać na żywioł... Mateusz, mnie to wisi, ja umiem jeździć i nauczyłem wszystkich na których mi zależy i którzy tego chcieli jeździć na poziomie ponadprzeciętnym. Ale żal mi ludzi, którzy chcą się nauczyć, trafiają na jakiegoś leszcza i narty stają się wtedy weekendową zabawą a nie pasją. Taka prawda. Pozdro Każdy wybiela, to ludzkie. Mechanizmy są powszechne. Jakbyś napisał rozprawkę co było kiedyś ch... a co jest teraz byłbyś bardziej wiarygodny... a tak. Brzmi jak jakieś resentymeny w stylu panie kiedyś to były komputery... a teraz... sama sztuczna inteligencja;-) ps gdyby rzeczywiście powszechnie widoczne było jak odgórne organizacje świetnie działają... a tak... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Marcos73 Napisano 7 Lutego Udostępnij Napisano 7 Lutego 12 minut temu, star napisał: Ale wiesz jak jest jak ktoś jest łebski to w aso nie pracuje Mam nadzieję że nie jesteś etatowym pracownikiem 🙂. pozdro 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
star Napisano 7 Lutego Udostępnij Napisano 7 Lutego 11 minut temu, Marcos73 napisał: Mam nadzieję że nie jesteś etatowym pracownikiem 🙂. pozdro Nie. Ale znam takich co w aso pracowali. Relacja z pierwszej ręki. Nie tylko z obserwacji klienckich. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
brachol Napisano 7 Lutego Udostępnij Napisano 7 Lutego (edytowane) Co do instruktorów we Włoszech to tam niezależnie od ośrodka i płci jeżdżą tak samo (przynajmniej w tych w których byłem), w Polsce już nie można tego powiedzieć. Kupując lekcję na stoku powinniśmy dostać produkt taki sam, lub bardzo podobny niezależnie gdzie będziemy. Jak niby ma ktoś kto zaczyna jazdę na nartach zweryfikować poziom instruktora? We wspinaczce podobnie karta taternika na powierzchni została zlikwidowana, ale w Tatrach szkolą głównie instruktorzy PZA, przynajmniej jeżeli chodzi o kursy wspinaczkowe. Na ściankach jest dużo gorzej i dlatego wprowadzili automaty asekuracyjne i konieczność używania przyrządu z hamulcem niezależnie od prezentowanego poziomu. @Marcos73 Zasada już dawno oddał ten biznes rodzinie, ale niestety tak to jest w ASO, że często olewają pojedynczego klienta. pozdro Edytowane 7 Lutego przez brachol 3 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
lubeckim Napisano Sobota o 08:04 Udostępnij Napisano Sobota o 08:04 15 hours ago, Mitek said: Jak sam raczyłeś zauważyć znasz te "dawne czasy" jedynie z opowieści i na tej podstawie stworzyłeś sobie obraz, którego bronisz atakując "dawne czasy", o których tak naprawdę gówno wiesz a do tego w sposób nieuprawniony generalizujesz. Pierwsze kwity na latanie dostałem w 2011, od powiedzmy 2013~2014 jestem związany z różnego rodzaju organizacjami paralotniowymi. Widziałem od środka jak działa Aeroklub Polski i kilka stowarzyszeń. Pamiętasz moją biało, czerwono, granatową kurtkę z napisem Polska? Widziałem od podszewki jak działają związki zajmujące się sankami, bobslejami i skeletonem. To wszystko upoważnia mnie do wyrobienia sobie zdania o "typowym działaczu w typowym PZSie". Widziałem jak w praktyce wygląda tradycja i etyka żeglarska -> na libacjach alkoholowych, w skrajnych wypadkach na prowadzeniu łodzi w stanie upojenia alkoholowego. Doświadczenie życiowe podpowiada mi, że ludzie są źli i podstępni z definicji a wyjątki tylko potwierdzają tą regułę. Jeżeli więc na początku XXI wieku wciąż miejscowo zdarzają się takie patologię, to mogę sobie wyestymować jak to ongiś bywało. KS Tęcza w Misiu to nie byłą zapewne tylko fantazja Barei. 15 hours ago, Mitek said: Sporo czasu spędziłem z włoskimi instruktorami i nie spotkałem tam ani jednego źle wyszkolonego gościa więc system pracuje. Porównujesz kraj, który nigdy nie był skażony komunizmem do kraju w którym w latach 90tych zamordowano KGP Marka Papałę i po dziś dzień faktyczni winni nie ponieśli kary. Nawet we Włoszech zrobiono w końcu jako taki porządek z mafią, przy której Pruszków vs Wołomin to tylko taka zwrotka u Kazimierza Staszewskiego. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Lexi Napisano Sobota o 08:17 Udostępnij Napisano Sobota o 08:17 14 godzin temu, brachol napisał: Zasada już dawno oddał ten biznes rodzinie I bardzo szkoda bo od tego momentu to tylko dziewczyny w salonie kawę potrafią dobrą zrobić.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
a_senior Napisano Sobota o 10:57 Udostępnij Napisano Sobota o 10:57 (edytowane) W dniu 8.02.2025 o 09:04, lubeckim napisał: Doświadczenie życiowe podpowiada mi, że ludzie są źli i podstępni z definicji a wyjątki tylko potwierdzają tą regułę. Poważnie piszesz? Ja z perspektywy prawie 75 lat życia powiedziałbym raczej, że ludzie są jacy są, a więc trochę dobrzy, trochę źli. Zależy od okoliczności i od samego człowieka. Jak w rozkładzie Gaussa, masz w środku większość, raczej dobrych, którzy od czasu do czasu zrobią coś złego, przynajmniej wg przyjętych powszechnie norm, i skrzydła rozkładu, w którym znajdą się ludzie szlachetni, dobrzy po jednej stronie i podli po drugiej. Ja w większości w swoim życiu miałem do czynienia z przedstawicielami środka, a czasem prawej, tej szlachetnej strony.Tylko kilka razy spotkałem się w stosunku do mnie z prawdziwym złem. I kilka razy w życiu, grzebiąc mocno we własnym sumieniu, zrobiłem coś, czego wstydzę się do dziś. 🙂 A odnośnie instruktorów w Polsce. Pewnie znów pasuje do nich rozkład Gaussa. W czasie ostatniego wypadu do Kasiny obserwowałem licznych tamtejszych instruktorów szkolących dzieci (ferie warszawskie). Przyjemnie było patrzeć na nich i ich sposób szkolenia. Edytowane Poniedziałek o 18:12 przez a_senior 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Marcos73 Napisano Sobota o 11:54 Udostępnij Napisano Sobota o 11:54 18 godzin temu, star napisał: Nie. Ale znam takich co w aso pracowali. Relacja z pierwszej ręki. Nie tylko z obserwacji klienckich. Mój ty forumowy Don Kichocie, stawiasz tezę, że każdy etatowiec to imbecyl? Przeciwieństwo do łebskiego/łebskiej. Grubo. ASO to nie jest jakiś szczególny zakład pracy, taki sam jak każdy inny zakład usługowo/produkcyjny. Ciekaw jestem opinii Koleżanek i Kolegów pracujących na etacie. pozdro 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
star Napisano Sobota o 13:33 Udostępnij Napisano Sobota o 13:33 (edytowane) 1 godzinę temu, Marcos73 napisał: Mój ty forumowy Don Kichocie, stawiasz tezę, że każdy etatowiec to imbecyl? Przeciwieństwo do łebskiego/łebskiej. Grubo. ASO to nie jest jakiś szczególny zakład pracy, taki sam jak każdy inny zakład usługowo/produkcyjny. Ciekaw jestem opinii Koleżanek i Kolegów pracujących na etacie. pozdro Od razu imbecyl? Ot wielu dobrych lekarzy, mechaników idzie na swoje, co w tym złego? Wg mnie większość. Znaczy nie każdy. Są chlubne wyjątki. Nie manipuluj i nie podpuszczaj na mnie etatowców bo mnie zjedzą. Jak znasz jakichś geniuszy mechaników co pracują w ASO to z chęcią się o nich dowiem. Wg mnie kierunek rozwoju czy postępu jest raczej z aso na swoje niż odwrotnie. A wyjątki są do każdej reguły, chyba, że statystycznej… poczytaj komentarze https://motofocus.pl/ankiety/80264/plusy-i-minusy-pracy-w-aso-ankieta najlepszy ten: Jeśli mechanik to w ASO. Praca czysta, nikt nie pogania, wszystko się odkręca , wsparcie techniczne, a gdy jest problem zawsze można coś wymontować na próbę z auta z salonu. Na ogół umowa o pracę i wszystkie pieniądze na konto w terminie. Także praca doradcy serwisowego - ciepło czysto. Jedynie trzeba się wyzbyć poczucia własnej godności. Edytowane Sobota o 13:37 przez star Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Adam ..DUCH Napisano Sobota o 14:59 Udostępnij Napisano Sobota o 14:59 Oj ten etat.....tak dyskredytowany, tak poniżany, słaby co nie. No nie a przy najmniej tam gdzie ja się urodziłem, wychowałem nie. Myślę że temat jest ciężki do zrozumienia...mogę tu parę realnych przykładów przytoczyć ale tak sobie myślę że i tak nie zostaną one zrozumiane. Tam skąd pochodzę ten szyderczy, sarkastyczny, ironiczny napis wiszący nad bramą który w tłumaczeniu na Polski brzmi +- "praca czyni wolnym" nabiera kompletnie innego sensu. Jeżeli jesteśmy w stanie zrozumieć iż czy też to pracujemy na etacie czy też realizujemy własną DG to i tak pełnimy rolę służalczą to jest OK. Jeżeli stawiamy się wyżej no cóż ???. Kochani przez wiele wiele lat miałem styczność z bólem, cierpieniem, bezradnością innych ludzi....ale oni tak generalnie byli w stanie coś zmienić....nie kieruję Was do pracy z w hospicjach. Zatrudnijcie się w dial transporcie...zróbcie sobie super weekend na Litwince i zobaczcie jak zapierdalają na nartach niewidomi, goście bez nogi/nóg, zatańczcie w rytm bumboxa z niewidomymi na nartach. Zapraszam do ZW Ski zobaczyć jak Pan Darek Kluszczyński ogarnia niepełnosprawnych do jazdy...oj wielu z Was by się srogo zawstydziło. Proszę nie biadolić 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.