lubeckim Napisano 7 Stycznia Udostępnij Napisano 7 Stycznia Nie wiem czy każdy wie, że niezatamowany, masywny krwotok potrafi zabić nawet w 30 sekund. Po zatrzymaniu krążenia śmierć mózgu następuje od 7 do 10 minut o ile nie wdroży się NATYCHMIAST resuscytacji k-o. 10 minut to zdecydowanie zbyt mało aby nawet w warunkach miejskich doczekać się pomocy ratowników medycznych. A w Jaskini? No co ja mam powiedzieć. GOPR to nawet na Skrzyczne nie ma teleportu. A co dopiero do otworu geologicznego 😊 Wniosek z tego może być tylko jeden: Szkolenia ratowniczego nigdy nie jest za mało 😊 Rok temu zrobiłem Kwalifikowaną Pierwszą Pomoc, przyszła więc pora na unifikację i odświeżenie praktycznych umiejętności. W zasadzie nie tylko na unifikację, co rozszerzenie o pracę w zupełnie innym środowisku niż noc na Pilsku, w dodatku mając w dyspozycji ograniczone siły i środki oraz pomoc z zewnątrz, która dojdzie najwcześniej za kilka godzin. Skrótowo: Rozszerzenie o działania w zasadzie improwizowane Wziąłem więc udział w szkoleniu organizowanym przez Cezarego Badochę, w ramach jego projektu Speleo Med (więcej info na https://www.facebook.com/profile.php?id=61551675999283) - jednocześnie autora tejże sentencji na kole zapasowym jego RAVki 🙂 Całość trwała 2 i pół dnia i jak widać odbywała się w Jaskini Łabajowej w Jerzmanowicach koło Krakowa (https://www.openstreetmap.org/node/1765339431 oraz http://www.jaskiniejury.pl/jaskinie-wyzyny/248-labajowa). Bazowało ono na wojskowym schemacie postępowania MARCH (Massive Bleeding, Airways, Respiratory, Circulation, Head / Hypothermia) w odróżnieniu od CbABCDE, które było używane na poprzednim szkoleniu KPP. Oprócz teorii, która nota bene dla smaczku i klimatu też odbywa się w jaskini, zajęcia praktyczne również odbywały się w Łabajowej. Chodziło o symulację procedur i działań z poszkodowanym w warunkach braku zewnętrznego światła, niskiej temperaturze i dużej wilgotności. No i własnie symulację. Nauka robienia zastrzyku z Glukagonu albo zakładania stazy to jedno, a scenki sytuacyjne to drugie. Scenariusze były różne. Zaczynając od "prostych awarii" dziejących się w samej Łabajowej. Cukrzyk którzy na skutek nagłego spadku poziomu cukru stracił równowagę i przytomność, upadł i doznał złamania kończyny. Oprócz zaopatrzenia samej kończyny należało oczywiście zająć się hipoglikemią i przywrócić naszego pozoranta do jako - takiego życia 😁 W wersji Hardcore eksploracja Meksykańskich jaskiń, wypadek 5 dni drogi (podziemnej!!) od otworu wejściowego i 2 dni od poprzedniego obozu (również podziemnego!). Konieczność nie tylko zaopatrzenia poszkodowanego i jego ewakuacji do bezpiecznego miejsca, ale również zaplanowania dalszego działania uwzględniając to, że jakakolwiek pomoc medyczna z zewnątrz dojdzie najwcześniej za 10 do nawet 14 dni. Ta relacja chyba opisuje wystarczająco dokładnie jak zajebiste to było szkolenie. Reszta na zdjęciach 🙂 Jak by co, to ja jestem ten z niebieskim kaskeim i dwoma czołówkami - Petzl i Armytek na głowie 🙂 //// //// //// //// //// //// /// /// //// /// //// //// //// //// 2 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
kordiankw Napisano 7 Stycznia Udostępnij Napisano 7 Stycznia Przy masywnym krwotoku, najpierw trzeba go zatamować, a dopiero później podjąć resuscytację. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
lubeckim Napisano 7 Stycznia Autor Udostępnij Napisano 7 Stycznia Ano Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
KrzysiekK Napisano 7 Stycznia Udostępnij Napisano 7 Stycznia 51 minut temu, lubeckim napisał: Nie wiem czy każdy wie, że niezatamowany, masywny krwotok potrafi zabić nawet w 30 sekund. Po zatrzymaniu krążenia śmierć mózgu następuje od 7 do 10 minut o ile nie wdroży się NATYCHMIAST resuscytacji k-o. 10 minut to zdecydowanie zbyt mało aby nawet w warunkach miejskich doczekać się pomocy ratowników medycznych. A w Jaskini? No co ja mam powiedzieć. GOPR to nawet na Skrzyczne nie ma teleportu. A co dopiero do otworu geologicznego 😊 Wniosek z tego może być tylko jeden: Szkolenia ratowniczego nigdy nie jest za mało 😊 Rok temu zrobiłem Kwalifikowaną Pierwszą Pomoc, przyszła więc pora na unifikację i odświeżenie praktycznych umiejętności. W zasadzie nie tylko na unifikację, co rozszerzenie o pracę w zupełnie innym środowisku niż noc na Pilsku, w dodatku mając w dyspozycji ograniczone siły i środki oraz pomoc z zewnątrz, która dojdzie najwcześniej za kilka godzin. Skrótowo: Rozszerzenie o działania w zasadzie improwizowane Wziąłem więc udział w szkoleniu organizowanym przez Cezarego Badochę, w ramach jego projektu Speleo Med (więcej info na https://www.facebook.com/profile.php?id=61551675999283) - jednocześnie autora tejże sentencji na kole zapasowym jego RAVki 🙂 Całość trwała 2 i pół dnia i jak widać odbywała się w Jaskini Łabajowej w Jerzmanowicach koło Krakowa (https://www.openstreetmap.org/node/1765339431 oraz http://www.jaskiniejury.pl/jaskinie-wyzyny/248-labajowa). Bazowało ono na wojskowym schemacie postępowania MARCH (Massive Bleeding, Airways, Respiratory, Circulation, Head / Hypothermia) w odróżnieniu od CbABCDE, które było używane na poprzednim szkoleniu KPP. Oprócz teorii, która nota bene dla smaczku i klimatu też odbywa się w jaskini, zajęcia praktyczne również odbywały się w Łabajowej. Chodziło o symulację procedur i działań z poszkodowanym w warunkach braku zewnętrznego światła, niskiej temperaturze i dużej wilgotności. No i własnie symulację. Nauka robienia zastrzyku z Glukagonu albo zakładania stazy to jedno, a scenki sytuacyjne to drugie. Scenariusze były różne. Zaczynając od "prostych awarii" dziejących się w samej Łabajowej. Cukrzyk którzy na skutek nagłego spadku poziomu cukru stracił równowagę i przytomność, upadł i doznał złamania kończyny. Oprócz zaopatrzenia samej kończyny należało oczywiście zająć się hipoglikemią i przywrócić naszego pozoranta do jako - takiego życia 😁 W wersji Hardcore eksploracja Meksykańskich jaskiń, wypadek 5 dni drogi (podziemnej!!) od otworu wejściowego i 2 dni od poprzedniego obozu (również podziemnego!). Konieczność nie tylko zaopatrzenia poszkodowanego i jego ewakuacji do bezpiecznego miejsca, ale również zaplanowania dalszego działania uwzględniając to, że jakakolwiek pomoc medyczna z zewnątrz dojdzie najwcześniej za 10 do nawet 14 dni. Ta relacja chyba opisuje wystarczająco dokładnie jak zajebiste to było szkolenie. Reszta na zdjęciach 🙂 Jak by co, to ja jestem ten z niebieskim kaskeim i dwoma czołówkami - Petzl i Armytek na głowie 🙂 //// //// //// //// //// //// /// /// //// /// //// //// //// //// Szacun Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
.Beata. Napisano 7 Stycznia Udostępnij Napisano 7 Stycznia 1 minutę temu, KrzysiekK napisał: Szacun To samo chciałam napisać właśnie… Mega sprawa. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
lubeckim Napisano 7 Stycznia Autor Udostępnij Napisano 7 Stycznia 29 minutes ago, .Beata. said: To samo chciałam napisać właśnie… Mega sprawa. No ja tego tutaj nie napisałem, żebyście mi tu salutowali 😉 Jazda w zorganizowanych ośrodkach narciarskich usypia czujność i może dać złudzenie, że przecież tu na pewno są jacyś ratownicy, którzy dotrą w kilka minut. Reszty się chyba domyślacie. Tutaj jest trochę więcej zdjęć: https://photos.app.goo.gl/rxLuc2pkWmG9pH9W7 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.