Skocz do zawartości

Jak ustawić wiązania nart do długości buta


matgum007

Rekomendowane odpowiedzi

14 godzin temu, a_senior napisał:

W ogóle dziwię sie skąd u niektórych takie nieufne i lekceważące podejście do w sumie prostej rzeczy (przynajmniej w sensie konecepcji i rezultatów) jak owa maszyna do wiązań. Za 40-50 zł masz pewność, że wiązania są OK pod względem skalowania. Niczego to nie zepsuje. I co tu wydziwiać. Nikt nie mówi by sprawdzać wiązania co chwilę, nawet darowałbym sobie takie sprawdzenie w nowych wiązaniach, ale po paru latach? Przynajmniej raz.

Andrzeju, ale ja tego nie neguję. Przecież są przypadki, gdzie warto to sprawdzić, przede wszystkim czy działają. Ja do skalowania podchodzę podobnie jak do flex-u w butach. To raczej sugestia producenta, która tam gdzieś pokrywa się 80-90% z rzeczywistością.

Wszelkie te zabiegi ja zwykle sugeruję osobom, które nie są pewne swych umiejętności, maja obawy i jeżdżą słabiej. Sam osobiście tego nie robie nikomu i nawet się tego nie podejmę. Dla siebie owszem, bo to nie jest skomplikowane.

Wychodząc na stok nie zakładam i nawet przez myśl mi nie przechodzi że mogę się przewrócić, czy nie daj Boże w kogoś, czy ktoś we mnie może wjechać. To oczywiście może się wydarzyć, ale jeśli miałbym sobie tym zaprzątać głowę, a dodatkowo tym, czy wiązania są dobrze ustawione, to chyba byłoby po jeździe jakiejkolwiek.

Upadków na nartach, które pamietam było może 3 lub 4, wszystkie z mojej winy i niefrasobliwości. Jednak w moim przypadku najgorszy i najbardziej dotkliwy był ten, gdzie wypięły mi się obie narty podczas jazdy. 1,5 roku bolał mnie bark. Założyłem narty Żony i obie się wypięły w skręcie. Drugie samoistne wypięcie to na nowych - używanych nartach. Niestety nie sprawdziłem siły, a były wyzerowane po sezonie. Ale te w drugim skręcie odpadły. Co do nastawów wiązań, już pisałem kiedyś. Miałem narty z wiązaniami o skali 10-20 DIN - ustawione w połowie - aby działały. Gleba z mojej winy, bo zaufałem gościowi - licząc, że mnie widzi - to było ostatni raz jak innemu narciarzowi zaufałem. Był piękny lot i gleba - w nikogo nie wjechałem jak coś, wiązania zadziałały, że nawet nic nie poczułem - mimo bardzo wysokich nastawów. Bo była prędkość i i odpowiednia siła.

Wypięcie narty na stromym stoku to katastrofa - niestety zwykle wypina się zewnętrzna, a umiejętności moje nie pozwalają na swobodna jazdę i przejście na wewnętrzną bez szwanku. Zjazd na dupie bez kontroli jest równie niebezpieczny jak wywrotka. Nastawy zależą od wielu czynników, ale też od sposobu i techniki jazdy. Ja stawiam narty na krawędzi szybko i wysoko, faza sterowania jest długa i mocna, bo nie jeżdżę po promieniu. O ile w normalnych warunkach i śniegu przy normalnych nastawach nic się nie wydarzy, to wystarczy kalafior, czy też twardy nierówny stok i narta się może wypiąć pod wpływem uderzenia. Dla mnie to dużo bardziej niebezpieczna sytuacja niż obawa, że jak się wywrócę, to mi się narta nie wypnie.

pozdro

 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę demonizujecie rolę ustawienia wiązań, jeżdżę na nartach od kilkudziesięciu lat i znam 2 przypadki, kiedy można by obwinić wiązania za uszkodzenia. Pierwszy na hali kiedy zbyt małe ustawienie spowodowało wypięcie narty i przecięcie tętnicy udowej, chłopaka cudem odratowano i drugi kiedy zbyt mocne ustawienie spowodowało ukręcenie nogi u dziecka bo narta ugrzęzła w miękkim odsypie na GS. I to są dwa spektakularne przypadki  powiązane ze sportem, jeśli chodzi o narciarstwo rekreacyjne nie znam takiego zdarzenia ale znam kilkadziesiąt innych urazów spowodowanych innymi czynnikami. Wiązania amatorskie  to są bardzo delikatne konstrukcje, które działają nawet jak kiedy wsadzicie tam oblepiony śniegiem but i na tym radziłbym się skupić, czego większość nie robi i pcha oblepionego śniegiem buta do wiązania a tutaj zastanawiacie się czy jeden w tą czy drugą stronę przestawić. 😄

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Maciej S napisał:

Kurdziel niewiele wyjaśnia, raczej miesza pojęcia.

Maćku, Kurdziel mówi do ludzi, Ty do inżynierów. 🙂 Np. pojęcie momentu siły nie jest powszechnie znane i rozumiane, a siła jak najbardziej. 🙂

11 godzin temu, Maciej S napisał:

- Wymagane parametry dla narciarza określamy w postaci kodu: ja używam wiązań nastawianych na kod K tj. 50Nm na przodzie i 229 Nm na tyle, te momenty sprawdza maszyna.

- Ta śmieszna cyferka w okienku wiązań tz. skala DIN to tylko początkowa nastawa ustalana wg długości podeszwy i kodu narciarza a potem korygowana na maszynie zależna od siły sprężyn. 

Trochę to nielogiczne. Przy określeniu kodu już się uwzględnia długość podeszwy, bo w kodzie są wartości momentu siły wyrażone w Newtonometrach. Zatem ta śmieszna cyferkę 🙂, którą ustawia się jako początkową nastawę, powinna zależeć tylko od kodu. Chyba że czegoś tu nie rozumiem. Np. początkowo przyjmuje sie jakąś wzorcową długość podeszwy i potem koryguje wg. tej buta klienta.

No i zostaje jeszcze jeden problem. Ten kod dla maszyny obliczany jest zapewne za pomocą tabelki lub programu podobnego do tego, który znajdziemy w licznych kalkulatorach czy tabelach DIN. Jak wiadomo podaje się tam zakres wagi czy wzrostu, w którym znajdziemy nasz parametr. Jeśli ważę powiedzmy 81 kg, a zakres podaje się - załóżmy - od 80 do 100 kg - to wybieram właśnie ten zakres, choć moja waga znajduje się na samym brzegu. No i stały problem z określeniem umiejętności. Mówi o tym trochę Marek Żurawiecki w swoim filmiku. Do tego można jeździć wolno, ale dynamicznie albo szybko i mało dynamicznie. 🙂

https://youtu.be/OlOoAbTjen4?si=xX3TLua1sp98VNaS

 

Edytowane przez a_senior
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Marcos73 napisał:

Upadków na nartach, które pamietam było może 3 lub 4, wszystkie z mojej winy i niefrasobliwości. Jednak w moim przypadku najgorszy i najbardziej dotkliwy był ten, gdzie wypięły mi się obie narty podczas jazdy.

Tylko tyle? 3 lub 4 razy w życiu? Ja zaliczam co najmniej jeden upadek na sezon. Powiedzmy zaliczałem, bo wciąż nie jestem pewien czy będę mógł jeździć. Na ogół były to niegroźne "obsunięcia" się na bok, ale kilka razy leżałem poważniej. Raz na pewno z powodu zbyt słabego nastawienia wiązania. Właściwie to ono było dobrze ustawione, ale nie ruszane przez kilka lat i sprężyna była niestety już osłabiona. Upadek był w sumie niegroźny, ale mały guz na głowie od wypiętej narty został do dziś. Przez kilka dziecęcych lat jeżdziłem na Kandaharach, w 100% niebezpiecznikowych wiązaniach, a przez wiele lat w Kadrach 3, bezpiecznikowych w 50% :). I jakimś cudem żadnej krzywdy sobie nie zrobiłem.

O przypadku żony pisałem. Sądzę, że miała zbyt mocno ustawione tyły i dopiero skorygowała to maszyna. I trzeci raz kiedy przydałaby się maszyna to przypadek mojej 7-8 letniej córki. Byliśmy na Nosalu, trudne warunki, stromo. Wiązania w jej za długich nartach ustawiałem sam na tzw. czucie. Skali DIN nie było tylko jakieś cyferki. I córka padła w jakiejś muldzie. Nie wypięło. Noga boli, tobogan, karetką do szpitala. Na szczęście w Zakopanem znaję się na rzeczy i mają w tych sprawach duuuże doświadczenie. Lekarz obadał i stwierdził, że to nic takiego. Uffff, zeszła ze mnie para. Postanowiłem sobie wtedy, że już nigdy nie kupię żadnemu dziecku nart na wyrost.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy odpowiednim napięciu mięśniowy jesteśmy w większości przypadków wyszarpać buta z narty dla ustawień mniejszych niż 10, tak na marginesie np. w instrukcji Markera stoi jak byk, że producent nie odpowiada za ustawienia większe niż 10. Słowo klucz to odpowiednio mocne napięcie mięśniowe i doświadczeni narciarze wiedzą, że jak szykuje się gleba to trzeba napiąć mięśnie w przeciwieństwie do poczatkujących, którzy są wiotcy i dla nich jedynie, może jeszcze dla słabiej jeżdżących kobiet są dedykowane bardzo niskie nastawy. Dla reszty  ustawienie 6 - 10 będzie zawsze jakimś tam kompromisem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, a_senior napisał:

Tylko tyle? 3 lub 4 razy w życiu?

Tak Andrzeju, to te które pamiętam. Raczej się nie wywracam. Większość moich błędów jestem w stanie ustać, przegląd stoku i wybór linii raczej mam dobry. Czasami wychodzi niechlujna jazda i czasami jakaś narta pociągnie, ale bez skutków ubocznych. Jeżdżę z umiarkowanymi prędkościami (40-70km/h - chyba), ale na tyle szybko, że wszystko musi działać. Najgorsze to chyba wypadki na małych prędkościach, gdzie siły są mniejsze i wiązanie może nie zadziałać, albo zadziała ze znacznym oporem. Też się o tym przekonałem ostatnio, bo kolano mnie bolało z miesiąc, jak wjechałem w zagrzebany krzak prowadząc chrześnicę poza trasą po muldach. W każdym skręcie obracałem głowę, śledząc czy chrześnica sobie radzi i się nie wywaliła, bo nie chciało mi się podchodzić w razie czego jakiś kawał drogi. Podchodzenie bez nart byłoby trudne, bo śnieg się nie zapadał pod nartami, natomiast kijki wpadały po rękojeść. W pewnym momencie narta wjechała w pętlę zrobioną z krzaka i narta się wypięła, ale była mała prędkość i kolano to odczuło. Ale przeszło, chociaż trwało to z miesiąc.

pozdro

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Marcos73 napisał:

Andrzeju, ale ja tego nie neguję. Przecież są przypadki, gdzie warto to sprawdzić, przede wszystkim czy działają. Ja do skalowania podchodzę podobnie jak do flex-u w butach. To raczej sugestia producenta, która tam gdzieś pokrywa się 80-90% z rzeczywistością.

Wszelkie te zabiegi ja zwykle sugeruję osobom, które nie są pewne swych umiejętności, maja obawy i jeżdżą słabiej. Sam osobiście tego nie robie nikomu i nawet się tego nie podejmę. Dla siebie owszem, bo to nie jest skomplikowane.

Wychodząc na stok nie zakładam i nawet przez myśl mi nie przechodzi że mogę się przewrócić, czy nie daj Boże w kogoś, czy ktoś we mnie może wjechać. To oczywiście może się wydarzyć, ale jeśli miałbym sobie tym zaprzątać głowę, a dodatkowo tym, czy wiązania są dobrze ustawione, to chyba byłoby po jeździe jakiejkolwiek.

Upadków na nartach, które pamietam było może 3 lub 4, wszystkie z mojej winy i niefrasobliwości. Jednak w moim przypadku najgorszy i najbardziej dotkliwy był ten, gdzie wypięły mi się obie narty podczas jazdy. 1,5 roku bolał mnie bark. Założyłem narty Żony i obie się wypięły w skręcie. Drugie samoistne wypięcie to na nowych - używanych nartach. Niestety nie sprawdziłem siły, a były wyzerowane po sezonie. Ale te w drugim skręcie odpadły. Co do nastawów wiązań, już pisałem kiedyś. Miałem narty z wiązaniami o skali 10-20 DIN - ustawione w połowie - aby działały. Gleba z mojej winy, bo zaufałem gościowi - licząc, że mnie widzi - to było ostatni raz jak innemu narciarzowi zaufałem. Był piękny lot i gleba - w nikogo nie wjechałem jak coś, wiązania zadziałały, że nawet nic nie poczułem - mimo bardzo wysokich nastawów. Bo była prędkość i i odpowiednia siła.

Wypięcie narty na stromym stoku to katastrofa - niestety zwykle wypina się zewnętrzna, a umiejętności moje nie pozwalają na swobodna jazdę i przejście na wewnętrzną bez szwanku. Zjazd na dupie bez kontroli jest równie niebezpieczny jak wywrotka. Nastawy zależą od wielu czynników, ale też od sposobu i techniki jazdy. Ja stawiam narty na krawędzi szybko i wysoko, faza sterowania jest długa i mocna, bo nie jeżdżę po promieniu. O ile w normalnych warunkach i śniegu przy normalnych nastawach nic się nie wydarzy, to wystarczy kalafior, czy też twardy nierówny stok i narta się może wypiąć pod wpływem uderzenia. Dla mnie to dużo bardziej niebezpieczna sytuacja niż obawa, że jak się wywrócę, to mi się narta nie wypnie.

pozdro

 

 

Masz małe doświadczenia w upadkach vide nie jesteś ekspertem. Ja obiłem się jak przekręciłem nieco skręt stop i przewróciłem się na biodro bez żadnej prędkości. Gdy zsunąłem się 2/3 stoku bez nart i wyłapały mnie siatki na dole otrzepałem się i nic się nie stało. Nie wyciągam z tego jednak zbyt daleko idących wniosków. PS ja przewracam się regularnie zwykle raz na sezon.

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A’propo wywracania (można też powiedzieć - i wiązań):

 

Zima.

Alpy.

Stok narciarski.

Facet rusza z góry,

odbija się kijkami i jedzie na bombę.

Nagle podskakuje na muldzie,

obraca go,

leci,

koziołkuje,

w tumanie śniegu wali w drzewo...

Kijki w jedną,

narty w drugą,

gość rozwalony,

zęby wybite,

krew z nosa,

nogi poskręcane w dziwny sposób.

Otwiera nieprzytomne oczy,

wciąga górskie powietrze i mówi:

- I chuj, i tak lepiej niż w robocie!

 

Pozdrawiam, z tuż przed urlopem 😉

  • Like 2
  • Haha 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, star napisał:

Masz małe doświadczenia w upadkach vide nie jesteś ekspertem. Ja obiłem się jak przekręciłem nieco skręt stop i przewróciłem się na biodro bez żadnej prędkości. Gdy zsunąłem się 2/3 stoku bez nart i wyłapały mnie siatki na dole otrzepałem się i nic się nie stało. Nie wyciągam z tego jednak zbyt daleko idących wniosków. PS ja przewracam się regularnie zwykle raz na sezon.

Bo Ty taki wywrotowiec jesteś 😉.

pozdro

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, .Beata. napisał:

A’propo wywracania (można też powiedzieć - i wiązań):

 

Zima.

Alpy.

Stok narciarski.

Facet rusza z góry,

odbija się kijkami i jedzie na bombę.

Nagle podskakuje na muldzie,

obraca go,

leci,

koziołkuje,

w tumanie śniegu wali w drzewo...

Kijki w jedną,

narty w drugą,

gość rozwalony,

zęby wybite,

krew z nosa,

nogi poskręcane w dziwny sposób.

Otwiera nieprzytomne oczy,

wciąga górskie powietrze i mówi:

- I chuj, i tak lepiej niż w robocie!

 

Pozdrawiam, z tuż przed urlopem 😉

Kumpel opowiadał jak w Szczyrku (z perspektywy kanapy jadącej na górę Kamieńsk) kiedyś wyrzuciło go na jakimś wzgórku i się wypierdolił. Podjechał inny pomaga zebrać sprzęt, kumpel dumnie skok niezły co? Tamten na to - skok niezły, ale lądowanie chujowe.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

3 godziny temu, Lexi napisał:

Pochwal sie....na który lodowiec ruszasz?

 

2 godziny temu, Marcos73 napisał:

Oby nie ten Szczyrkowski, bo już działa.

pozdro

Pitztaler Słonka… od soboty, z Elżbietą, do soboty, jakby ktoś coś 

także ten - już sama nie wiem, czy mam sprawdzać te wiązania…;)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...