lubeckim Napisano 5 Lutego Udostępnij Napisano 5 Lutego (edytowane) Zaczynam nowy wątek na bazie dyskusji o wypadku na Śnieżce, oraz filmu ze ślizgu po północnych zboczach. Przez kilka ostatnich dni, czyli na początku lutego brałem udział w podstawowym szkoleniu z zimowej turystyki wysokogórskiej. Zorganizowane było przez PZA (Polski Związek Alpinizmu) w ichniejszym Centralnym Ośrodku Szkolenia >>Betlejemka<< na Hali Gąsienicowej w Tatrach. Zaznaczam od razu, że chodź ramy i program tego szkolenia zostały lata temu opracowane przez PZA, tak teraz jest ono organizowane przez wiele różnych instytucji, firm i indywidualnych instruktorów. W większości posiadających jakieś namaszczenia PZA (w postaci uprawnień instruktorskich), a na pewno w sposób wiernie odwzorowujący oficjalny program Polskiego Związku Alpinizmu. Na cały cykl szkoleniowy składa się kurs: podstawowy -> zaawansowany + pobocznie: kurs lawinowy i kurs z nawigacji (oczywiście tradycyjnej) W ramach kursu podstawowego przerabiane było: Szeroko pojęte zagadnienia lawinowe. Używanie detektora lawinowego i sondy - ale bez pełnoskalowej symulacji akcji ratunkowej! Nauka hamowania upadków i zjazdów czekanem. Poprawne używanie czekana i raków (w tym jak chodzić w rakach i nie podrzeć przy tym spodni). Asekuracja lotna w zespole poruszającym się w trudnym terenie. Zjazd i podejście na asekuracji pół-wyblinką + blokiem (albo prusikiem), czyli bez użycia przyrządów typu kubek, Gri-Gri, Shunt, rolka Simple itp itd. Przewiązywanie się przez stanowisko. Budowanie stanowisk we śniegu: zakopywanie czekana i tzw. grzyb śnieżny. Wspinaczka lodowa (po lodospadzie) na wędkę przy użyciu raków i dziab. W zasadzie najważniejsze z tego wszystkiego, to właśnie hamowanie upadków i ślizgu przy pomocy czekana. Coś, co być może uratowało by życie tym dwóm osobom na śnieżce. Na tego typu pochyłości można nabrać prędkości kilkudziesięciu m/s w kilka sekund. Wjechanie w takich warunkach w drzewa albo kamienie może mieć bardzo poważne konsekwencję. Tutaj jest link do wszystkich zdjęć z kursu: https://photos.app.goo.gl/cCbhxg77khJHtBxg7 Poniżej wrzuciłem kilka wybranych jako zajawka. Jest też plik HTML z mapą i śladem gdzie poruszaliśmy się w ramach szkolenia. 20240204115233-56014-map.html Na koniec krótkie posłowie: Jak się pewnie wszyscy domyślają ze szkoleniami górskimi jest tak samo jak z narciarskimi. Piję tutaj to dyskusji pobocznej na temat SnowShow w wątku o zjeździe we Zwardoniu. Można trafić zajebiście, można trafić tylko dobrze a można trafić fatalnie. Szkolenie w Betlejmce to nie pierwsze moje podstawowe szkolenie a drugie. Rok temu byłem na Słowacji, na szkoleniu prowadzonym przez pewną spółkę z ograniczona odpowiedzialnością (za klienta) z Krakowa. Długo by się tu rozwodzić ale ekhm... pani instruktor, to było dno a nawet dwa metry mułu. Ze szkolenia w Betlejemce jestem tak samo zadowlony jak ze szkolenia narciarskiego u @Tadeo . Żeby być jednak uczciwy powiem, że jestem bardzo zadowolony ze szkolenia nie w Betlejmce ale u Michała Semowa (https://www.facebook.com/EngramSzkoleniaGorskie albo http://szkoleniagorskie.pl/ jak ktoś nie modroksiężny). Proszę tego nie traktować jako nachalny marketing. Po prostu zwracam uwagę, że Belejmka to taki trochę generator liczb losowych i nie wiadomo na jakiego instruktora się trafi. Merytorycznie będzie na 101% dobrze, ale taternicy i alpiniści to specyficzni ludzie. Im więcej osiągnięć, uprawnień, tytułów i medialnej sławy tym często większe ego. Oczywiście nie jest to regułą ale regułą jest to, że w ciężkie warunki w wysokich górach ciągnie raczej specyficzny profil ludzi. Edytowane 5 Lutego przez lubeckim 5 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Kaem Napisano 5 Lutego Udostępnij Napisano 5 Lutego Szacun!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
brachol Napisano 5 Lutego Udostępnij Napisano 5 Lutego Mam kolegę, który prowadzi takie kursy w Betlejemce, Arek ma na imię, może się spotkaliście? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
lubeckim Napisano 5 Lutego Autor Udostępnij Napisano 5 Lutego A czy ten Arek nie jest przypadkiem TOPRowcem? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Jan Napisano 5 Lutego Udostępnij Napisano 5 Lutego 18 minut temu, lubeckim napisał: nie jest przypadkiem TOPRowcem? chyba nie jest ale żona jego szwagra oglądała w TV serial RATOWNICY 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
lubeckim Napisano 5 Lutego Autor Udostępnij Napisano 5 Lutego 3 minutes ago, Jan said: chyba nie jest ale żona jego szwagra oglądała w TV serial RATOWNICY Nie wiem do czego miał być ten komentarz. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
brachol Napisano 5 Lutego Udostępnij Napisano 5 Lutego 24 minuty temu, lubeckim napisał: A czy ten Arek nie jest przypadkiem TOPRowcem? Nie, przynajmniej na razie. Zaczynał od speleo. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Spiochu Napisano 5 Lutego Udostępnij Napisano 5 Lutego (edytowane) Cytat W ramach kursu podstawowego przerabiane było: Szeroko pojęte zagadnienia lawinowe. Używanie detektora lawinowego i sondy - ale bez pełnoskalowej symulacji akcji ratunkowej! Nauka hamowania upadków i zjazdów czekanem. Poprawne używanie czekana i raków (w tym jak chodzić w rakach i nie podrzeć przy tym spodni). Asekuracja lotna w zespole poruszającym się w trudnym terenie. Zjazd i podejście na asekuracji pół-wyblinką + blokiem (albo prusikiem), czyli bez użycia przyrządów typu kubek, Gri-Gri, Shunt, rolka Simple itp itd. Przewiązywanie się przez stanowisko. Budowanie stanowisk we śniegu: zakopywanie czekana i tzw. grzyb śnieżny. Wspinaczka lodowa (po lodospadzie) na wędkę przy użyciu raków i dziab. Byłem na takim kursie 2004 u Waldka Niemca. Poziom był bardzo dobry. Po latach mogę dodać kilka uwag: - Wiedza lawinowa bardzo szybko się rozwija, obecnie wiemy na ten temat dużo więcej niż przed laty a i tak NIE jesteśmy bezpieczni - Znaleźć zakopanego piepsa wcale nie jest łatwo, nie tylko szybko znaleźć, ale w ogóle znaleźć. Trzeba regularnie ćiwczyć. - Hamowanie czekanem nigdy mi się nie przydało. Przede wszystkim nie należy upadać. Same ćwiczenia mieliśmy jednak wzorowe. Na stromym stoku zaczynało się od zjazdu na tyłku i kontrolowanym wyhamowaniu. Potem coraz trudniejsze próby. W ostatniej zamykasz oczy i czekasz a instruktor z zaskoczenia Cię przewraca i lecisz bez kontroli. - Spodnie bardzo łatwo zaczepić nawet jak się umie chodzić. Mnie się zdarzyło potknąć na mostku śnieżnym nad szczeliną. Na szczęście gleba była już po drugiej stronie. Do chodzenia w rakach powinno się mieć nie za długie i dopasowane spodnie. - Asekuracja lotna bez przelotów i NIE na grani nie ma sensu. Kilku spadających jeszcze prędzej zginie niż jeden. Mój znajomy tak zginał w Alpach tzw. trójka bez sternika. - Stanowiska w śniegu rzeczwiście działają, ale raczej tylko przy asekuracji z góry. Bez problemu utrzymałem tak upadek kobiety o podobnej wadze do mojej, ale wszystko było głęboko wkopane. Edytowane 5 Lutego przez Spiochu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.