Skocz do zawartości

Z kim w alpy na wyjazd szkoleniowy


lubeckim

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć,

U nas z roku na rok coraz gorzej z zimą a moje umiejętności są, że tak powiem słabo zadowolające i chyba dotarłem do momentu, że trzeba zacząć jeździć tam, gdzie śnieg jest bardziej biały a zimy bardziej zimowe. Rozglądam się więc (niekonicznie na ten sezon) za jakąś firmą organizującą wyjazdy szkoleniowe w alpy.  Specjalnie podkreślam słowo szkoleniowe, bo nie interesują mnie wyjazdy alkoholowo - rozrywkowe. Moje umiejętnośći ocenił bym jako 3 na 6. Największe problemy mam z balansem przód - tył i ruchomościa w biodrach - tak mi się przynajmniej wydaje. Nie jest to więc poziom na wyjazd na typowy trening na tyczkach (np z Szafrańskimi z Bielska - Białej). Nie potrzebuję neiwiadomo jakich hoteli i ekskluzywnych resortów. Mogę spać w schronisku górskim byle by na wyjeździe byli ogarnięci instruktorzy.

Mozecie kogoś polecić? Ponieważ temat możę być nieco kontrowersyjny, to również na PW albo mailowo 😉

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z instruktorów na miejscu niewątpliwie @Adam ..DUCH w Zwardoniu. Nie ma ludzi niezadowolonych, a przy okazji fajny człowiek. Co do wyjazdu w Alpy czy Dolomity to bardzo polecam @filinator i jego SkiWorld, byłem raz i pojadę jeszcze. A jeszcze wyższa półka cenowa to udział w obozie w San Pellegrino z Bartkiem @tyrpoos_ski. Z każdym z nich na pewno się nauczysz cennych rzeczy.

 

 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Chertan napisał:

Z instruktorów na miejscu niewątpliwie @Adam ..DUCH w Zwardoniu. Nie ma ludzi niezadowolonych, a przy okazji fajny człowiek. Co do wyjazdu w Alpy czy Dolomity to bardzo polecam @filinator i jego SkiWorld, byłem raz i pojadę jeszcze. A jeszcze wyższa półka cenowa to udział w obozie w San Pellegrino z Bartkiem @tyrpoos_ski. Z każdym z nich na pewno się nauczysz cennych rzeczy.

 

Cześć

Dobre strzały!!!

Sugeruję dobrze zastanowić się nad tym czego oczekujesz konkretnie bo każdy z wymienionych ma nieco inne podejście do narciarstwa i w szkoleniu stawia nacisk na inne aspekty jazdy, koncentruje się na innych technikach itd.

A wybitnych dorzuciłbym jeszcze Marka Ogorzałka - dla narciarzy o otwartych głowach.

I żeby Skowroński nie umknął...

Pozdro

Edytowane przez Mitek
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm... Ciężko powiedzieć czego dokładnie. Ww musieli by mnie pewnie zobaczyć na żywo i wtedy stało by się jasne z czym mam największe problemy. A co masz na myśli, że mają inne podejście do narciarstwa? Bo szczerze mówiąć nie wiem, jak mam to rozumieć 😅

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, lubeckim napisał:

Hm... Ciężko powiedzieć czego dokładnie. Ww musieli by mnie pewnie zobaczyć na żywo i wtedy stało by się jasne z czym mam największe problemy. A co masz na myśli, że mają inne podejście do narciarstwa? Bo szczerze mówiąć nie wiem, jak mam to rozumieć 😅

Sądzę, że od podstaw dobry będzie Adam i Filip, każdy z nich poprowadzi zarówno jazdę klasyczną jak i skręty cięte. Co do Bartka, to obóz jest we współpracy z Carv, więc może być nastawiony na głównej skręty cięte, ale to Bartek musi sam wyjaśnić. Marek Ogorzałek uczy pewnej filozofii jazdy, też od podstaw do jazdy zaawansowanej, z nią warto się zapoznać na jego filmach o blogu. A co do Tadeo to nie mam opinii. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Pisałem post ale przerwałem ale widzę, że napisałeś mnie więcej to co ja.

Tadeo Skowroński - skuteczność w różnych warunkach, śmigi na poziomie!!!

Filip bardziej dbały o szczegóły i detale ewolucji, powiedziałbym, że typowy stylista. Adam raczej praktyk skoncentrowany na skuteczności i bezpieczeństwie.

Bartek - tak jak piszesz ściśle zaawansowana jazda cięta.

Marek Ogorzałek - ekonomia ruchu, wyważenie, odpowiednie stanie i pozycja. Znakomita wizja całkowitego uniezależnienia jazdy od sprzętu.

Pozdro

Edytowane przez Mitek
  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może sam pozwolę sobie napisać zakres mojego szkolenia.

Fakt , skupiam się  na jeździe Carvingowej, skręcie ciętym. Jednak jak już kiedyś wcześniej pisałem , o ile nauczenie się wejścia na krawędź i zrobienie skrętu Carvingowego nie jest jakimś wielkim wyczynem to utrzymanie takiego skrętu, przejście płynne w kolejny to już inna bajka. Dodatkowo nie da się jeździć lub uczyć Carvingu bez podstaw typu jazda równoległa, umiejętność hamowania ( hockey Stop ), umiejętność kontrolowania prędkości itd ze względów przede wszystkim BEZPIECZEŃSTWA własnego i innych korzystających ze stoków.

To , że moja jazda pokazuje Carving to jednak w moich szkoleniach skupiam się na wszystkich aspektach narciarstwa , a Carving , płynna zmiana krawędzi itd to jest "wisienka na torcie"

Przez 6 dni szkolenia przejeżdżam z kursantami ok 240 km / 40 km dziennie, mając przerwy na kawkę, lunch , tłumaczenie ewolucji ,ćwiczenia, nagrania , które później przez ok 2h analizujemy po kolacji.

Pokazuje wszystkie techniki, poprawiam pewność siebie właśnie dużą ilością kilometrów po różnych trasach, od niebieskich po czarne. Pokazuje jak dobierać tor jazdy biorąc pod uwagę nachylenie stoku nie tylko w płaszczyżnie strzałkowej ale też w czołowej 🙂

Używam wkładek Carv dla wszystkich kursantów, ale jest to fajny dodatek i taki kop dla nich, który mierzy ich parametry , wylicza tzw. Ski:iQ i mogą się sprawdzić z najlepszymi narciarzami używającymi tego, ale nie potrzebuje tych wkładek czy informacji z aplikacji, czy ktoś siedzi na tyle, przodzie, jak inicjuje skręt bo to wszystko widzę i mogę na bieżąco korygować.

Dodatkowo używam Intercomów Cardo - świetne rozwiązanie i naprawdę robi robote. W wietrzne dni grupa stoi przede mną i doskonale mnie słyszą. Ja mogę być 500 metrów pod nimi i wszyscy mnie słyszą, mogę pokazując ewolucję czy to z dołu czy z góry na bieżąco mówić o każdym elemencie. Fajne jest też to że jedziemy grupą , oczywiście nie wężykiem, ale ja jadę z tyłu i opieprzam każdego po kolei , a to ręce za nisko i oni słysząc mnie od razu to poprawiają a nie dopiero jak się zatrzymamy. Świetne urządzenie do szkolenia. Poleccam naprawdę wszystkim instruktorom i szkółkom.

Podsumowując moje szkolenie nie skupia się na jeździe Ciętej i Carvingu. Ja chce wydobyć jak największą przyjemność z jazdy u każdego kursanta, a przede wszystkim podnieść poziom pewności siebie na nartach , jak również poziom bezpieczeństwa w tej jeździe. Jak narazie, nie chwaląc się 🙂 udaje mi się to całkiem nieźle i każdy po wyjeździe był naprawde o niebo lepiej , pewniej i bezpieczniej jeżdżącym narciarzem :

 

Pozdrawiam,

Bartek

  • Like 7
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, tyrpoos_ski napisał:

 

Dodatkowo używam Intercomów Cardo - świetne rozwiązanie i naprawdę robi robote. W wietrzne dni grupa stoi przede mną i doskonale mnie słyszą. Ja mogę być 500 metrów pod nimi i wszyscy mnie słyszą, mogę pokazując ewolucję czy to z dołu czy z góry na bieżąco mówić o każdym elemencie. Fajne jest też to że jedziemy grupą , oczywiście nie wężykiem, ale ja jadę z tyłu i opieprzam każdego po kolei , a to ręce za nisko i oni słysząc mnie od razu to poprawiają a nie dopiero jak się zatrzymamy. Świetne urządzenie do szkolenia. Poleccam naprawdę wszystkim instruktorom i szkółkom.

Pozdrawiam,Bartek

Rozumiem, że jakiś model "motocykowy" Myślałem o łączności rodzinnej ale koszty i niepewność sukcesu, pozostałem przy telefonach. Jakie są możliwości montażu w kasku narciarskim? Klejenie? Słuchawki mocowane do miękkich uszu? Jak to sprawdza się na mrozie? Rozumiem, że konkretny model sprwadził się. Ze swojej strony polecam kile LEKI z adapterem do kamerki na szczycie rękojeści. Wygodne. Pilot do kamery to kolejne ułatwienie.

Co do kolorów:

IMG_20230226_104556.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.02.2023 o 10:52, Maciej S napisał:

Rozumiem, że jakiś model "motocykowy" Myślałem o łączności rodzinnej ale koszty i niepewność sukcesu, pozostałem przy telefonach. Jakie są możliwości montażu w kasku narciarskim? Klejenie? Słuchawki mocowane do miękkich uszu? Jak to sprawdza się na mrozie? Rozumiem, że konkretny model sprwadził się. Ze swojej strony polecam kile LEKI z adapterem do kamerki na szczycie rękojeści. Wygodne. Pilot do kamery to kolejne ułatwienie.

Co do kolorów:

IMG_20230226_104556.jpg

Cześć,

 

Taki model, specjalnie przeznaczony na narty/snowboard, na stok 

https://www.cardosystems.com/shop/outdoor/

Z kodem: bart_gocarv 15% zniżki.

Pozdrawiam,

Bartek

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to dzisiaj byłem u @Adam ..DUCH w Zwardoniu. Pogoda petarda (potem wrzucę kilka zdjęć). Brak zachmurzenia, wiatr do 2m/s z południa, temperatura ok -2 stopnie. Potwierdzam zdecydowanie Wasze rekomendację 😉 i naturalnie sam polecam Adama innym 🙂 Nie mialem jak do tej pory wielu różnych instruktorów nart ale Adam ma dość ciekawe podejście, widać też w nim dużego zajawkowicza 🙂 

Ze spraw formalnych to jest już określony tzw. baseline czyli moje realne umiejętności a nie to, co mi się tylko wydaje.

@Adam ..DUCHna Jego prośbę przypominam, żeby się odezwał do mnie jak będzie już wiedział jak stoi z czasem w okresie piątek - poniedziałek. Powinien mieć możliwość (bo chęci są) wyskoczyć do Zwardonia na najmniej kilka godzin - Tobie nie zajmę więcej niż dwie. Mój nr komórki kończy się na 446. Aha a propos naszej rozmowy o rożnych, dziwnie wyglądających sportach to na forumowej PW podesłałem nieco >>literatury awanturniczo-przygodowej<< do poczytania do poduszki 😉

 

 

Edytowane przez lubeckim
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A z ciekawości, baseline podwyższył czy zmniejszył Twoją opinię o dotychczasowych umiejętnościach? Bo często jest wrażenie, że ludzie zawyżają je, a dopiero potem życie i instruktor to weryfikuje. Wszystko wynika z tego, że dają radę zjechać, trochę poskręcać i wydaje się OK, tylko, że potem narta za trudna, stok zły etc. bo brakuje podstaw. Tak życzliwie pytam. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem. Nie chcę się na ten temat wypowiadać a na pewno nie publicznie, bo obiektywne określenie własnych umiejętności jest zawsze bardzo trudne. Metodą jest CARV, bo od razu oblicza kilka metryk. Raz się nawet tym bawiłem, tylko strasznie to drogie w zakupie i utrzymaniyu.

 

Co się zaś tyczy samego słowa baseline, to niestety wychodzi spędzanie większości życia w branży IT. Tak teraz myślę jak ładnie i krótko powiedzieć po polsku czym w ogólności jest baseline ale nie mam pomysłu. Oczywiście linia bazowa to złe tłumaczenie.

Edytowane przez lubeckim
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, lubeckim napisał:

Nie wiem. Nie chcę się na ten temat wypowiadać a na pewno nie publicznie, bo obiektywne określenie własnych umiejętności jest zawsze bardzo trudne. Metodą jest CARV, bo od razu oblicza kilka metryk. Raz się nawet tym bawiłem, tylko strasznie to drogie w zakupie i utrzymaniyu.

 

Co się zaś tyczy samego słowa baseline, to niestety wychodzi spędzanie większości życia w branży IT. Tak teraz myślę jak ładnie i krótko powiedzieć po polsku czym w ogólności jest baseline ale nie mam pomysłu. Oczywiście linia bazowa to złe tłumaczenie.

Punkt startowy? PS Chertan zaproponował punkt wyjścia i dobrze.

Edytowane przez star
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Chertan said:

Słowo jak słowo, może być, grunt to rozumieć. Może być nawet baza umiejętności. Punkt wyjścia i takie tam. A pytanie dotyczyło tego, czy raczej się ucieszyłeś czy odwrotnie, gdy uświadomiono realne umiejętności. 

 

Cześć. Ucieszony byłem bardzo 🙂 Tak jak napisałem Adam Duch jest bdb instruktorem 🙂 Co do umiejętności, to subiektywnie można powiedzieć, że faktycznie jeżdzę tak jak mi się wydaje, że jeżdze. Staram się jednak o takich rzeczach nie myśleć. Przypominam mi się bowiem wtedy taki cytat z takiego rosyjskiego filmu Andrjeja Tarkowskiego na podstawie noweli braci Strugackich. Stary i reżysera prawie z CCCP za niego eksmitowali ale mi się bardzo doboba 😉

А потом, откуда мне знать, как назвать то… чего я хочу? И откуда мне знать, что на самом-то деле я не хочу того, чего я хочу? Или, скажем, что я действительно не хочу того, чего я не хочу?     // https://ru.wikiquote.org/wiki/Сталкер_(фильм)

Czyli trochę taka rozmowa nie za bardzo wiadomo o czym i do niczego konkretno, a na pewno niczego obiektywnego nie prowadząca 😉

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, lubeckim napisał:

Nie wiem. Nie chcę się na ten temat wypowiadać a na pewno nie publicznie, bo obiektywne określenie własnych umiejętności jest zawsze bardzo trudne. Metodą jest CARV, bo od razu oblicza kilka metryk. Raz się nawet tym bawiłem, tylko strasznie to drogie w zakupie i utrzymaniyu.

 

Co się zaś tyczy samego słowa baseline, to niestety wychodzi spędzanie większości życia w branży IT. Tak teraz myślę jak ładnie i krótko powiedzieć po polsku czym w ogólności jest baseline ale nie mam pomysłu. Oczywiście linia bazowa to złe tłumaczenie.

Cześć

Ocenianie siebie nie jest łatwe a jego poprawność jest wprost proporcjonalna do doświadczenia. Dobrze piszą koledzy, że do pewnego momentu idzie szybko w górę - tutaj jest to domeną facetów, głównie tych w wieku 30-45 = wcale nie tych najmłodszych bo oni zazwyczaj jak mówią,  że są dobrzy to... realnie są dobrzy, albo sporo potrafią nadrobić sprawnością i siłą a i uszy po sobie zrobić jak się im udowodni, że nie są. Z Paniami odwrotnie - raczej mają tendencję do zaniżania umiejętności, zwłaszcza te bardziej doświadczone.

Im więcej lat na nartach i im więcej umiesz tym bardziej zaczynasz zdawać sobie sprawę jakie tak naprawdę "szerokie i wielowymiarowe" jest narciarstwo i proporcje zaczynają działać na obniżenie samooceny.

Na podstawie doświadczenia na stoku, z wielu lat pracy oraz przeróżnych obozów, szkoleń jak i po prostu znajomości jednoznacznie trzeba stwierdzić, że porządnie jeżdżący narciarz praktycznie musi mieć doświadczenie w sporcie i to nie na zasadzie, ze jako dziecko trzy lata jeździł w WKNie... Taka prawda.

Pozdro

Edytowane przez Mitek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak na koniec dodam, że co się chyba często zgadza, mam czasami pokusę jeżdzenia, jak to się mówi >>szybciej niż potrafię<<. No cóż, taka moja naturą że lubie prędkość a technicznie nie wygląda to jakoś super ekstra. Grunt, że jak do tej pory, to prędzej mnie z nienacka taranowano (na szczęście bez strat w ludziach i sprzęcie). Osobiście, z własnej winy tylko raz przytuliłem się do siatek w Szczyrku nie zbliżająć się jednak do nikogo ( i jadącego obok ratraka !!) , ale to można by przerzucić na fatalny stan trasy i wąski przejazd 😉

Na pewno nie mam jednak problemów kondycyjnych, sprawność, siła itp. Przy 196cm ważę 82...83kg. Od kilku lat staram się 2 ~ 3 razy w tygodniu realizować ogólnorozwojowe treningi z nastaweieniem na lekką i w zasadzie sprint. W lecie głównie bierznia: skipy A / B / C, przyspieszenia, jakieś ćwiczenia z płotkami. Teraz w zimie głównie siłownia. Nie jestem jednak wyczynowcem. Czas na 100m mam raczej marny, a w martwym czy przysiadzie biorę z literalnym bulem dupy tylko jakieś 55 do 60kg.

Byłem kiedyś na tygodniowym obozie w COS Cetniewo i była tam też duża grupa dzieciaków ze Szczyrku (narty oczywiście). Trochę mnie zawstydzili. Tak samo jak mój kolega, młodszy ode mnie o 9 lat, który brał w przysiadzie 85 ~ 90kg. No ale on jest już w pełni wyczynowcem (bo zawodowców w sportach ziwmoych to w PL oprócz skoczków chyba nie ma) i w sezonie przygotowawczym robi 5 treningów tygodniowo. Ja na tyle nawet nie mam czasu.

Edytowane przez lubeckim
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako ciekawostka .. 90% osób, które przychodzą spróbować maciarstwa (mata) konfrontuje się z jednym drobiazgiem ... jechać jadą lepiej bądź gorzej, ale stać na nartach nie potrafią. Wg. skali forumowej w zasadzie dowolny numer 🙂 .. I nie chodzi o zmianę środowiska tylko o prosty drobiazg jakim jest dostosowanie naturalnej szerokości układu do anatomii, butów i co tam jeszcze .. a mata akurat sprawdzą to znacznie lepiej niż z natury nie jednorodny śnieżny stok.

Odnośnie aspektu sportowego wywołanego przez @Mitek tak i nie. sportowy sznyt to co prawda na zawodach regionalnych szansa na 10/10 (udało się kolejny raz 😉 ), ale też dużo nawyków szukania prędkości wbrew biblii 😉 czyli mocno mieszając technikę sytuacyjnie i dodając różne dziwne historie. Zakładając, że fajne minimum dla sprawnego narciarza rekreacyjnego to okolice wymagań na demonstratora ten sport nie jest potrzebny choć umiejętność odnalezienia się w wymuszonym torze jazdy na pewno będzie bardziej niż pożyteczna.

M.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

IMHO narty są bardzo trudnym sportem. Dużo trudniejszym niż się większości wydaje. Różnymi dziwnymi rzeczami (dyscyplinami) się zajmuje i narty są chyba najtrudniejszym z nich. Wymagają też po prostu przygotowania kondycyjnego. Opłakane skutki niesie przekonanie, że można sobie tak po prostu wstać od biurka po roku siedzącej pracy i pojechać na tydzień ferii w Beskidy. Efekty tego słychać potem >>na radiu<<

Powtórnie stwierdze jednak, że nie chciałbym obiektywnie oceniać swoich umiejętności, subiektywnie zresztą tym bardziej nie. Jeżdzę na tyle dobrze, jak mi się wydaje że jeżdzę. Mam problemy z kilkoma rzeczmi i te 3 / 6 albo 50% wydaje się dobrze zbalansowaną oceną. W dalszym ciagu brak tu jednak metryki co oznaczają te procenty, czy stopnie i co to znaczy, że coś jest wykonywane dobrze czy złe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...