Skocz do zawartości

Kurs demonstratora Polska


brachol

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

w ferie poznańskie 30 stycznia - 12 lutego 2023, chciałbym córkę zawieźć na kurs demonstratora, a syna na kurs kwalifikacyjny. Widziałem, że takowe są organizowane np. przez Hski na Harendzie w formule popołudniowej, można też uderzyć na Suche - podobna formuła (te dwa miejsca dla mnie atrakcyjne z powodu noclegu u zaprzyjaźnionej gaździny.

Może jednak ktoś poleci jakieś inne miejsce gdzie będę mógł zrealizować plany? W Bieszczady to trochę za daleko, w Czarnej Górze i Zieleńcu niechętnie (tłok, nie znam kadry).

Może być coś w Beskidach @Adam ..DUCH nie organizujesz czegoś u siebie?

Będą na miejscu też pewnie podepnę się pod KK.

Jakby ktoś miał jakieś sugestie i sprawdzone kursy to będę wdzięczny. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Nie wiem jak traktujesz te kursy. Jeżeli ma to być początek drogi ku uprawnieniom instruktorskim to raczej bez sensu, trochę szkoda kasy. Lepiej wydać ją na zajęcia z jazdy sportowej, przejechać regionalne na 8 i iść od razu na PI. Natomiast jeżeli z jazdą jest słabo i ma to być po prostu kurs narciarski to pomysł wydaje się niezły. Wybór szkoły też jest OK. Zajęcia na Suchym u Jędrola zazwyczaj w godzinach do.. i popołudniowych. Stok idealny do nauki i ćwiczeń. a jak jeszcze trafi takiego Guńkę na przykład to w ogóle bajka, tylko nie wiem czy ta "starsza kadra" prowadzi demonstratorów i KK.

Jakby co pisz na priv dam Ci kontakt bezpośredni.

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Mitek napisał:

Cześć

Nie wiem jak traktujesz te kursy. Jeżeli ma to być początek drogi ku uprawnieniom instruktorskim to raczej bez sensu, trochę szkoda kasy. Lepiej wydać ją na zajęcia z jazdy sportowej, przejechać regionalne na 8 i iść od razu na PI. Natomiast jeżeli z jazdą jest słabo i ma to być po prostu kurs narciarski to pomysł wydaje się niezły. Wybór szkoły też jest OK. Zajęcia na Suchym u Jędrola zazwyczaj w godzinach do.. i popołudniowych. Stok idealny do nauki i ćwiczeń. a jak jeszcze trafi takiego Guńkę na przykład to w ogóle bajka, tylko nie wiem czy ta "starsza kadra" prowadzi demonstratorów i KK.

Jakby co pisz na priv dam Ci kontakt bezpośredni.

Pozdro

Qurde Mitek

No nie wiem, ale to tylko moja ocena idei takich kursów, Ty powinieneś chyba lepiej wiedzieć, że są chyba skierowane do osób już dość dobrze jeżdżących. Maja chyba na celu generalnie naukę poprawnego wykonywania ewolucji, a nie naukę jazdy jako takiej. Jest to pewnia opcja poprawy umiejętności, ale nie wiem jaki to koszt na dzień dzisiejszy i czy nie lepszym rozwiązaniem jest umieścić dzieci w jakiejś szkółce z przygotowaniem do jazdy sportowej. Właśnie te kursy są skierowane przede wszystko dla osób chcących  się spełniać jako instruktorzy i to wydaje się słuszną ścieżką. To co piszesz - czyli egzamin przejechać na 8 punktów - to trochę na skróty - tańsze oczywiście, ale instruktor to nie mistrz polski narciarstwie alpejskim, tylko osoba o odpowiednich umiejętnościach i wiedzy w zakresie nauczania z reguły podstaw. Maks (syn) postanowił że będzie - a przynajmniej zdobędzie papiery instruktorskie. Teraz robi demonstratora - na obozie sportowym, koszt niewielki - dla niego ten papierek będzie czymś ważnym. Niech ma. Następnie pomocnik - wraz z kursem - te też organizują na obozach sportowych - ale musi poczekać, bo to chyba od 16-tego roku życia. Jest to "tanie" w moim przypadku - jakaś dopłata 300 pln do obozu - czyli nie dużo. Choć pewnie zdałby bez problemu regionalny, ale on chce zostać dobrym instruktorem i zdecydował, że odbędzie wszystkie potrzebne kursy, bo chce się nauczyć jak uczyć jeźdźić innych, choć tych ewolucji - jak w każdym klubie sportowym natłukł się wystarczająco dużo - na pewno dużo więcej niż na takim kursie przeciętny kowalski trafiający potocznie mówiąc z ulicy.

pozdrawiam

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Programowo realnie KK nie różni się zbytnio od PI technicznego ale jednak trochę. Założeniem PI jest, że kursant umie jeździć i szlifuje jazdę instruktorską. Na KK to jest jednak raczej nauka ewolucji jako takich i element szkolenia innych, prezentacji jest ograniczony. Kurs - czy to KK czy PI (jedna część) kosztowały w zeszłym roku 800.00 pln za kurs czyli tydzień zajęć. Do tego mieszkanie, jedzenie, karnet tak, że wcale tak tanio nie wychodzi dla ludzi "z ulicy".

Myślę jednak, że jest to dość dobra forma zapoznania się z tym jak poprawna jazda powinna wyglądać i sporo z takiego kursu można dla siebie wynieść w sensie szkoleniowym.

Pozdrowienia

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli solidnie przejdzie przez Demonstrator bez przymykania oczu przez kadrę/egzaminatora na wielbłądy to zgadzam się z Mitkiem -> Demonstrator to potrochu substytucja KK więc ścieżka : demonstrator -> zawody regionalne - PI wydaje się być rozsądna. Koniec końców zawsze na koniec pojawia się pytanie ile z tego wszystkiego ktoś chce wynieść ... i czy spełni się w roli instruktorskiej, która nie obejmu wyłącznie "twardych" umiejętności technicznych.

Pozdrawiam,

M.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Mitek napisał:

Cześć

Nie wiem jak traktujesz te kursy. Jeżeli ma to być początek drogi ku uprawnieniom instruktorskim to raczej bez sensu, trochę szkoda kasy. Lepiej wydać ją na zajęcia z jazdy sportowej, przejechać regionalne na 8 i iść od razu na PI. Natomiast jeżeli z jazdą jest słabo i ma to być po prostu kurs narciarski to pomysł wydaje się niezły. Wybór szkoły też jest OK. Zajęcia na Suchym u Jędrola zazwyczaj w godzinach do.. i popołudniowych. Stok idealny do nauki i ćwiczeń. a jak jeszcze trafi takiego Guńkę na przykład to w ogóle bajka, tylko nie wiem czy ta "starsza kadra" prowadzi demonstratorów i KK.

Jakby co pisz na priv dam Ci kontakt bezpośredni.

Pozdro

Cześć

Chciałbym, żeby po takim kursie dzieciaki jeździły lepiej, czy w przyszłości będą chciały robić "papiery" tego jeszcze nie wiem (chociaż niby są chętni). Mimo wszystko wydaje mi się, że jest to dość dobra forma na zdobycie umiejętności i objeżdżenie. 

Z jazdą moim zdaniem jest całkiem spoko, oczywiście jest sporo elementów do poprawy i temu ma też służyć taki kurs. Córka nie bardzo jest zainteresowana wyjazdem typowo sportowym (rozumiem, przez to tyczki przez cały tydzień), syn może bardziej, ale chciałbym załatwić to w jednym wyjeździe. 

Ja nie upieram się, żeby syn jechał na KK, może jechać na PI (ma 16 lat więc chyba może uczestniczyć), z tego co czytałem zajęcia odbywają się w tym samym terminie.

 

pozdrawiam

Edytowane przez brachol
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Marxx74x napisał:

Jeżeli solidnie przejdzie przez Demonstrator bez przymykania oczu przez kadrę/egzaminatora na wielbłądy to zgadzam się z Mitkiem -> Demonstrator to potrochu substytucja KK więc ścieżka : demonstrator -> zawody regionalne - PI wydaje się być rozsądna. Koniec końców zawsze na koniec pojawia się pytanie ile z tego wszystkiego ktoś chce wynieść ... i czy spełni się w roli instruktorskiej, która nie obejmu wyłącznie "twardych" umiejętności technicznych.

Pozdrawiam,

M.

Cześć

Tu mówimy o ścieżce, którą oczywiście nie neguję ale @brachol jest stricte zainteresowany doszkoleniem dzieci. Jest to oczywiście niezła alternatywa (choć nie wiem w jakim wymiarze godzinowym jest to realizowane), na pewno lepsze (a dzieciaki chyba ma starsze) niż jakaś pseudo przedszkole/szkółka narciarskie (choć pewnie i na dobre można trafić).

54 minuty temu, brachol napisał:

Córka nie bardzo jest zainteresowana wyjazdem typowo sportowym (rozumiem, przez to tyczki przez cały tydzień)

Wiesz, to tak nie jest do końca, takie wyjazdy to nie tylko tyczki - często jest to jazda zadaniowa, różne ćwiczenia. Choć nawet taki prosty gigant dużo daje do jazdy, bo trzeba skręcać tu i teraz, a nie kiedy narciarzowi pasuje. Dużo uczy. Uważam, że to najlepszy i najszybszy sposób aby dziecko nauczyło się porządnej jazdy, ale koszt spory.

U nas są takie obozy rodzinne - bądź same sportowe dla dzieci - ale na dzień dzisiejszy to wyjazd na 6 dni (przejazd wyżywienie nocleg i karnety + opieka trenerska) to blisko 4000 na głowę - dużo. Ale taki rodzinny to bardzo fajna rzecz - grupy sa 5-cio osobowe, każda ma indywidualnego trenera, zajęcia są 9.00-16.00 z godzinną przerwą na stoku - jakiś odpoczynek, coś zjeść i się napić. Dotyczy to wszystkich, włącznie z rodzicami (także cały dzień mogą, ale nie muszą brać udział w szkoleniu). Wieczorem wideoanaliza i uwagi do każdego uczestnika z każdej grupy. My mamy ferie chyba w innym terminie, ale miejsc już niestety brak. Jest ograniczona ilość miejsc i dawno zapisy już są zamknięte.

Tak ad-hoc znalezienie czegoś, co nie będzie tylko przechowalnią dzieci i będzie względnie przystępne cenowo jest trudne. To co pisał @Mitek o kosztach - 800 zł. za 5 dni nie jest aż tak straszne cenowo, instruktor indywidualny dla 2-ki dzieci chyba taniej nie wyjdzie, chyba że po godzinie dziennie.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Marcos73 - klubowo "sportowe" priorytety są jakie są. Jeżeli mówimy o jeździe "skutecznej" to zdanie :

"Wiesz, to tak nie jest do końca, takie wyjazdy to nie tylko tyczki - często jest to jazda zadaniowa, różne ćwiczenia. Choć nawet taki prosty gigant dużo daje do jazdy, bo trzeba skręcać tu i teraz, a nie kiedy narciarzowi pasuje. Dużo uczy. Uważam, że to najlepszy i najszybszy sposób aby dziecko nauczyło się porządnej jazdy .."

.. ma sens. Jeżeli mówimy o przygotowaniu techniki młodego adepta pod wymagania instruktorskie nie pokrywa tematu a wręcz niekiedy jest szkodliwe i trochę spraw trzeba sobie poprzestawiać w głowie i nauczyć się od nowa uzupełniając sprawy, w szkoleniu sportowym często niestety pomijane ..

M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, brachol napisał:

Cześć

Ferie w Wielkopolsce są w tym samym terminie co w Małopolsce. 

Z tego co się orientowałem to szkolenia jest 4h dziennie/6dni za te 800 zł plus oczywiście karnet i spanie. Zobaczymy jako to wyjdzie.

pozdro

Czy nie tak dużo - albo w przyzwoitej cenie reasumując, wychodzi jakieś 35 zł/h/osobę - instruktora za tę kwotę nie znajdziesz, nawet za 70 będzie ciężko - licząc za dwójkę z jednym instruktorem i nie wiem czy byłoby to lepsze.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, Marxx74x napisał:

Jeżeli mówimy o przygotowaniu techniki młodego adepta pod wymagania instruktorskie nie pokrywa tematu a wręcz niekiedy jest szkodliwe i trochę spraw trzeba sobie poprzestawiać w głowie i nauczyć się od nowa uzupełniając sprawy, w szkoleniu sportowym często niestety pomijane ..

Marxx (a skrótem, za dużo cyferek i x-ów 😉), to oczywiste, ale klubów, czy też sekcji które szkolą dzieci pod względem instruktorskim chyba nie ma (a przynajmniej ja nie znam). Instruktorami zazwyczaj zostają byli zawodnicy, albo dobrzy amatorzy z aspiracjami na instruktorów. Każdy nich ma w jakiejś technice narciarskiej przewagę. Zawodnicy siłą rzeczy mają parcie na technikę cięta i w tym się czują najlepiej, amatorom raczej bliżej do technik śmigo podobnych, ale obie grupy musza znać wszystko choćby z racji egzaminów które są obowiązkowe dla wszystkich.

To o czym piszesz doskonale było widać na filmie wrzuconym przez Adama, na tym kursie wszyscy kursanci mieli powyżej 16 lat (bo chyba to jest wymagane), a jak to Mitek zgrabnie ujął, osoby z pretensjami zawodniczymi wypadły słabo, albo przeciętnie. Moim zdaniem 16-to letni zawodnik/a już powinien/a bardzo dobrze jeździć i nie tylko po tyczkach.

Generalnie instruktor powinien prezentować wysoki poziom narciarski, powinien umieć tą wiedzę przekazać swoim "klientom". Mniejsze chyba znaczenie ma fakt w jaki sposób te umiejętności zdobył, ważne aby nie przynosił wstydu swoją jazdą na stoku. Stąd jak jeżdżę i obserwuję na stokach jak jeżdżą inni, dobry instruktor nie musi mieć tego sznytu sportowego, ale jego jazda musi być pewna i gładka w każdych warunkach, nie koniecznie cięta, bo to nie jest wyznacznikiem doskonałej jazdy. To samo dotyczy zawodników, muszą umieć dostosować się do warunków i jeździć techniką, która w danej chwili jest najlepsza, nie cisnąć cały czas na technikę ciętą bo nie zawsze można nią jeździć.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KD dla nielatów jak najbardziej tak i to bardzo TAK. Po pierwsze grupa jest w jednolitym stanie wiekowym. To czas kiedy powstają być może pierwsze więzi przyjacielskie - nie na zasadzie "pożycz ściągi" tylko pomoc, rywalizacja, itp w realnych trudnych warunkach - tu rodzi się męskość i kobiecość - uwierzcie przerabiane...dzieciaki mają swój świat i warto aby nie kreował go YT, instagram itp......walorem dodatnim oczywiście jest pewien pogląd na "świat nart", tyci teorii, tyci praktyki, stres egzaminowy, rywalizacja....warto. 

Dalej to już jest trochę inaczej. Tu wydaje mi się iż należy określić cel. Jeżeli idziemy w kierunku instruktorskim to znowu jest kilka ścieżek, jeżeli zależy nam na poprawie jazdy to znowu jest kilka ścieżek.

Sumarycznie: Piotrek musi po prostu walnąć na kanapie i pogadać z dzieciakami - jak ustalą cele będzie z górki.

  • Like 1
  • Thanks 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adam ..DUCH - w klubie z którym jestem zwiazany wprowadziliśmy KD jako element programu pracy z dzieckami. Co istotne - może przy naszym udziale ale prowadzony przez kadrę z zewnątrz (o egzaminie nie wspominam). Efekt - z jazdy sportowej zero wtopy i 8 to minimum ale już figurówki różnie.

@Marcos73 I tutaj dochodzimy do meritum - klub sportowy musi szukać wyniku w dziecięco- młodzieżowej rywalizacji a to z wielu powodów ma umiarkowane przełożenie na wszechstronna, dobrą, technikę jazdy o profilu "instruktorskim". Nie będę się spowiadał z praprzyczyn zjawiska które osobiście mnie boli, ale żaden trener nie jest rozliczany z tego, że figurówka jest wykonana poprawnie, zgodnie z wytycznymi. Potem, po MPP, bądź nawet wcześniej jest dziura, zapał stygnie bo na WC szanse zniknęły (jakby kiedykolwiek były) i co dalej .. uczyć się jazdy od nowa, żeby niańczyć dzieci ? 

Do czego zmierzam? Wytłumacz rodzicom czyli płatnikom, że zamiast wyjazdów na start i liczenia na cud, zamiast zajęć na tyczkach będziesz robić surową technikę.. non-stop od podstaw, aż te najprostsze ruchy będą idealne i dopiero wtedy zrobisz krok do przodu .. Prościej jest oprzeć model biznesowy i renomę klubu/szkoły na tych co sportowo (w ramach wieku) ogarnęli a tło niech się dołoży do budżetu bo i tak fajnie "na krawędziach" śmignie robiąc wrażenie, gdy pojadą z rodzicami na narty .. a że to nie jest dobre, uniwersalne, poprawne technicznie narciarstwo? Że są bezradni poza wyklepanym boiskiem ale doskonali na lodzie ? W dobie 10 sekundowych tik-toków jakie to ma znaczenie ?

Przytoczę anegdotkę.. żeby zagospodarować czas na obozie dziecki pełniły dyżury u ratownika. Pilnowały czy siatki całe. Pomagaly jadąco-leżącym, fukaly na robiących rzeczy dziwnie-groźne. Netflix był w dyżurce,sprawa ważna. Sanki składały po akcji, patrolowo przejechały po stoku i bez kolejki na górę (bo Netflix więc trzeba wracać) .. ale każde z nich ma wbitą na blachę procedurę postępowania przy wypadku na stoku - zabezpieczenie terenu, bezpieczeństwo własne, zabezpieczenie poszkodowanego, ogarnięcie sanek, komunikacja.. ok - raz była przesada gdy siedmiolatka pochyliła się nad poszkodowanym mówiąc " Pan się nie martwi, zaraz się Panem zajmiemy.." ...pierwszy raz widziałem taki błysk w oku poszkodowanego "muszę uciekac"  😉

Dlaczego o tym piszę? Poruszać się wokół strefy wypadku, wypiąć.. wpiąć narty, pomoc przy sankach .. wiedzieć kiedy lepiej być w nartach a kiedy bez .. asekurować transport  pługiem/ześlizgiem .. zjechać z dodatkowym bagażem (narty poszkodowanego, plecak, inne klamoty..) jaki jest koniec tej anegdotki? "Panowie wstawią sanki na krzesło?" zapytała na sterówce siedmiolatka.. "Nie" .. "To ja sobie sama poradzę" .. Na szczęście pomogli, bo już ładowała się z sankami w stronę taśmy 🙂 ...

A morał : narciarstwo wymyka się prostej definicji oczekiwań na egzaminach i sprawdzianów na tyczkach na poziomie wyższym lub niższym. Istnieje zbiór pewnych cosiów 😉 zbliżających do narciarstwa kompletnego - formy ruchu, stylu życia, stylu bycia.. choć teraz to narta sama jedzie 😉

M.

ps. Wiem, że opisane zdarzenia nie przystają do współczesnego modelu pracy z dziećmi i młodzieżą więc szczegóły odnosnie czasu, miejsca i uczestników pozostawię w pomroce dziejów a jak coś to się całości wyprę 😉

 

 

 

  • Like 3
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Marxx74x napisał:

Nie będę się spowiadał z praprzyczyn zjawiska które osobiście mnie boli, ale żaden trener nie jest rozliczany z tego, że figurówka jest wykonana poprawnie, zgodnie z wytycznymi.

Cześć

Nie wiem jak to do końca działa i jak to jest finansowane (czy ministerstwo sportu/PZN maja w tym jakiś udział i dają jakieś wytyczne). Zazwyczaj to stricte prywatne kluby i trenerzy są rozliczani przez tak de facto klientów, czyli rodziców - a to powoduję taką, a nie inną sytuację w klubach. Ale.....

7 godzin temu, Marxx74x napisał:

Do czego zmierzam? Wytłumacz rodzicom czyli płatnikom, że zamiast wyjazdów na start i liczenia na cud, zamiast zajęć na tyczkach będziesz robić surową technikę.. non-stop od podstaw, aż te najprostsze ruchy będą idealne i dopiero wtedy zrobisz krok do przodu .. Prościej jest oprzeć model biznesowy i renomę klubu/szkoły na tych co sportowo (w ramach wieku) ogarnęli a tło niech się dołoży do budżetu bo i tak fajnie "na krawędziach" śmignie robiąc wrażenie, gdy pojadą z rodzicami na narty .. a że to nie jest dobre, uniwersalne, poprawne technicznie narciarstwo?

Większość klubów wpisuje się w powyższy schemat, w naszym klubie jest nieco inaczej, dzieci włodarzy zakończyły już kariery sportowe i model biznesowy oraz pomysł na klub się zmienił. Jest oczywiście sekcja sportowa, także rekreacyjna, ale tutaj już nie ma parcia na wynik. Na zawody, obozy jeździmy w wymiarze, w jakim mamy ochotę, nie ma przymusu. Też sporo rodziców jest świadomych, że w tym klubie ważniejsze jest umiejętność przebywania w grupie, dzieciaki musza się trochę liznąć samodzielności  a przede wszystkim fajnie się bawić, a przy okazji czegoś nauczyć i niekoniecznie jest to narciarstwo na wysokim sportowym poziomie. Na szczęście większość rodziców przystaje na ten model, a chętnych jest w bród. Na obozy letnie/zimowe wyjeżdża z 200 dzieciaków, cena jest na tle innych klubów krakowskich - powiedzmy umiarkowana.

To o czym pisałeś, część dzieciaków jest poniekąd "sponsorami" tych "lepszych" ma miejsce i w naszym klubie też tak było. Przykładem jest jeden z naszych byłych trenerów, którego dwójka dzieci uczęszczała na zajęcia. W tej chwili (a jest ze śląska) ma swój klub podobny do naszego i  klienci niejako finansują jego ambicje sportowe przelane na swoje dzieci. Tak to działa w większości.

Mam znajomą, zapaloną narciarkę, jeździ na przyzwoitym amatorskim poziomie. Ma syna - 6-cio latek. Ona jest bardzo ambitna. Chłopak jeździ jak każde dziecko, ani lepiej ani gorzej - ale w oczach matki Maciuś to niezwykle uzdolniony osobnik, bo czasami uda się zahaczyć o krawędź. Ma (Ona) duże parcie na wynik, wiecznie narzeka, że klub do dupy, że nie ma postępów etc. Oczywiście, ktoś kto cokolwiek trenował poważnie, wie z czym to się wiąże, to masa poświęconego czasu, masa wyrzeczeń a teraz to jeszcze kupa pieniędzy. Pyta co zrobić. Odpowiedź krótka - zmień klub. Przeglądamy net - Biegun sport, stricte klub sportowy, 3 czy 4 grupy sportowe - do wyboru do koloru. Ale.....no właśnie, polityka prosta jak drut i logiczna, chcesz sportowca, proszę bardzo. Najwyższa grupa sportowa, parcie na wynik, nie ma sprawy, ale trzeba wykupić wszystkie wyjazdy na lodowce, wszystkie treningi w tygodniu, wszystkie wyjazdy weekendowe, wszystkie zajęcia przygotowawcze, wyjazdy na wszystkie zawody, wszystkie obozy feryjne i pare obozów letnich. I zaczęło się ale... Jak będę chciała jechać z synem razem na narty np. do Szwajcarii to muszę zapłacić za obóz który się odbywa równocześnie z klubu? Musisz - skoro chcesz mieć sportowca z prawdziwego zdarzenia to MUSI trenować. Masz oczekiwania- oni je spełnią, ale mają swoje wymagania aby słowa dotrzymać (choć w części).

pozdrawiam

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Kuba99 napisał:

Patologią w szkoleniu sportowym zawodników w Polsce jest to, że szkolone są nie talenty wybrane z tysięcy jeżdżących dzieci, ale dzieci "zakręconych" na punkcie narciarstwa rodziców. Sytuacja nie jest dobra ani dla poziomu polskiego narciarstwa, ani dla samych dzieci.🤨

Cześć

Tu się zgadzam, ale nie tylko dotyczy to narciarstwa. Jest to stosunkowo kosztowny sport i nie wszędzie - a co za tym idzie nie każdy go można uprawiać na poziomie profesjonalnym. Cóż, niestety w PL to rynek i sektor prywatny to reguluje. Brak jakichkolwiek systemowych rozwiązań zawsze będzie pomijał te mniej zamożne jednostki. Koszt profesjonalnego treningu + etc. u Mitana (a wiem to od gościa z Nowego Targu, którego syn dostał taka propozycję) to 200 000 pln/sezon. Więc kogo stać na taki profesjonalizm, tylko nielicznych. Niestety bez tego trudno będzie osiągnąć jakikolwiek sukces. W tym roku kupiłem dla syna używane SL po zawodniku z KRK, byliśmy je odebrać osobiście, z rozmowy wyszło, że zmienił klub Krakowski na Gondolę z Krynicy, rodzice pracują zdalnie, więc kupili nieruchomość w pobliżu Jaworzyny, będzie tam trenował - sami stwierdzili, że trenowanie na takim poziomie mieszkając w KRK jest niemożliwe do ogarnięcia, zarówno czasowo jak i finansowo.

pozdrawiam

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Forum - tak mi się wydaje pozostaje w kręgu szkoleń amatorskich i proszę pozostańmy przy tym. W kontekście szkoleń sportowych a zwłaszcza w kierunku szkolenia przyszłych międzynarodowych zawodników można prowadzić wielowątkową i wielostronnicową dyskusję która i tak do sprawy nic nie wniesie. "Nasza" Petra jest wychowanką wielosekcyjnego wojskowego klubu sportowego, słowackie dzieciaki być może (na pewno) są członkami klubu ale w terenach górskich WF mają na tyczkach,,,,kto we Vratnej jeździł na Gruniu ten wie, prawie w każdej wiosce "orlik" to lodowisko z bandami tak że????.

Zmienia się amatorska myśl szkoleniowa na "zachodzie". Naśladownictwo jako podstawa nauczania dzieci i młodzieży a co za tym idzie większy nacisk na szkolenie dorosłych i to nie w kontekście samej jazdy ale świadomości jazdy. Jeżeli tego brakuje (nie każdy rodzic jeździ na nartach) to należy uruchomić w bardzo szerokim zakresie szkolenia kadrowe dzieciaków i wszelkie pochodne takich kursów.....nie chodzi o wychowanie zawodnika - to przyjdzie samo.....chodzi o zaszczepienie tego tego narciarskiego pierwiastka.

Kilka razy pisałem i napiszę jeszcze raz - rok rocznie przewija się przez moje ręce kilka samorodków narciarskich a nas instruktorów są setki - wnioski wyciągnijcie sami??

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...