Skocz do zawartości

W koło komina👍


Marcos73

Rekomendowane odpowiedzi

10 godzin temu, Wujot2 napisał:

Jesteś chyba jedynym znanym mi maniakiem rowerowym odpornym na zasadę N+1.

Ja na przykład mam dwa rowery HT na których najczęściej jeżdżę, bo jest to bardzo wygodne. Jeden się zepsuje, na przykład uda mi się coś połamać, to spoko czeka na naprawę a drugi (trochę inny)od razu służy. Czasem przecież trzeba poczekać na części. Poza tym na jesień czy zimę jeden jeździ i w stanie agonalnym na wiosnę idzie na dłuższy serwis, a drugi wtedy nówka nie śmigana, jest jak znalazł. Mam tak nawet z dętkami. Jak złapię kapcia to zakładam nową i czekam jak się uzbierają trzy (co trochę trwa). Trzy, bo tyle mam dobrych ścisków (tych jednoręcznych). Hurtowo naprawiam wszystko nie tracąc zbyt dużo czasu. Oczywiście jakbym nie miał gdzie trzymać to musiałbym racjonalniej podchodzić do ilości rowerów. 

Ja długo wytrwałem przy zasadzie jednego, miałem nieśmiertelnego szwajcara, ale najpierw Stevens, potem górol i teraz nie wożę roweru między miastami, choć czasem źle są rozlokowane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Mitek napisał:

Hm... Rybelek ma trzy rowery, Rafał - brat Rybelka - jeszcze dwa lata temu miał 5... Dla mnie to przejaw nieuzasadnionej konsumpcji. Podobnie jak z nartami.

Z nartami jest to jeszcze bardziej uzasadnione. Bo dość szybko się zużywają (mam na myśli szczególnie te lekkie). Mogę sobie je podebrać do planów. Ale znów wygodniej jest robić serwis dwóch par niż częstszy jednej. I nie ma tu znaczenia czy robisz go sam czy odwozisz do punktu. A narty i tak zużyjesz.

 

  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.07.2024 o 16:52, mig napisał:

Wycieczka niestety nie moja ale warta uwagi. Tym bardziej że Francik z Istebnej już 8 września ma dołączyć do mojej załogi na 41 Rejsie chlopskim. Będzie o czym rozmawiać!

Myślę że dobrze pasuje do grona ludzi niekoniecznie całkiem normalnych.... 😉

https://www.facebook.com/share/p/xJiktRjK64oqLpYK/

Wyprawą już w trakcie i dalej niż bliżej... w sumie coś koło 3000km z Istebnej na Nordcap..

No i dojechali...... 😉

FB_IMG_1722669475641.thumb.jpg.6bb5b2aa28f247a512584e1f3bfd55f2.jpg

  • Like 3
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Wujot2 napisał:

Z nartami jest to jeszcze bardziej uzasadnione. Bo dość szybko się zużywają (mam na myśli szczególnie te lekkie). Mogę sobie je podebrać do planów. Ale znów wygodniej jest robić serwis dwóch par niż częstszy jednej. I nie ma tu znaczenia czy robisz go sam czy odwozisz do punktu. A narty i tak zużyjesz.

 

Cześć

Nie, no jasne. Ale ja nie myślę o zużyciu tylko o zwielokrotnianiu nart do użycia w jednym momencie. Kiedyś też byłem kolekcjonerem - miałem 4-5 par nart zasadniczych ale wyrosłem z tego jakoś. Natomiast zużycie to był/jest problem. Ja swego czasu miałem w domu 23 czy 24 pary nart i praktycznie wszystkie jeszcze się do czegoś nadawały ale z różnych względów (głównie zużycie i nieopłacalność serwisu) się na nich nie jeździło i był problem, nie tyle nawet co z tym zrobić ile gdzie to trzymać. Niestety były to również narty nieoodawalne np. dla dzieci czy biednych ze względu na charakter czy długość. Udało się wszystko jakoś oddać a część musiałem wyrzucić. Wiesz, teraz na tyle mało jeżdżę, że zupełnie mi obojętne na czym - byle było jakoś przygotowane.

W wypadku Twojej działalności w górach zużycie nart jest oczywiste bo narty są delikatne a teren nie rozpieszcza sprzętu jak boisko.

Pozdro

Edytowane przez Mitek
  • Thanks 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Mitek napisał:

Hm... Rybelek ma trzy rowery, Rafał - brat Rybelka - jeszcze dwa lata temu miał 5... Dla mnie to przejaw nieuzasadnionej konsumpcji. Podobnie jak z nartami.

To nie tak. Ja używam trzy rowery. Full (stary, ale jary) do jazdy w górach, cross do jazdy pod miastem i holenderkę do jazdy w mieście. Mieszkam w centrum, więc te odległości miejskie są u mnie stosunkowo małe. I każdy z nich jest optymalnie dobrany do warunków. Wątpliwości mam tylko nad Bałtykiem, gdzie zwykle spędzam 2 tygodnie wakacji. Zabrać fulla czy crossa? Każdy z nich ma swoje plusy dodatnie i ujemne w tamtych warunkach. 🙂 

A nart od wielu lat używam jednych. Slalomki. Ale jeżdżę głównie on piste. 🙂

Doklejam jeszcze zdjęcie z rowerkami wnuków. Prawda że ładne? Na razie mają tylko po jednym. 🙂

rowerki.jpg

Edytowane przez a_senior
  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do mnie tez nie przemawia filozofia n+1. Przede wszystkim gdzie to trzymac? Koszt dodatkowego pokoju na sprzet to lekko liczac 100 tys. zl a z piwnicy ukradna. No chyba ze ktos jest milionerem i ma duzy dom. Wole tez miec jeden dobrej klasy rower niz kilka gratow. Koniecznosc wylozenia 30k zeby kolejny rower byl lepszy od obecnego skutecznie zniecheca do zakupow.

Na fullu z oponami 2.4 mozna jezdzic po wszystkim, po plaskim jest po prostu wolniejszy.  Jedyny problem ze nie mozna go nigdzie zostawic. A jak ktos wybiera tylko latwy teren to taki ht z oponami 2.0-2.2 sprawdzi sie jako uniwersalny.

Jesli chodzi o narty to tu trzeba miec kilka par sl, gs, skitur. No chyba ze ktos jezdzic tylko po trasach i bez tyczek. No i narty sportowe trzeba zwykle codziennie ostrzyc wiec lepiej miec zdublowane dla kazdej kategorii.

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Spiochu napisał:

Do mnie tez nie przemawia filozofia n+1. Przede wszystkim gdzie to trzymac?

Fakt. W tym sęk. 🙂 Ja trzymam rowery (w tym 2 żony) w piwnicy (full na ogół zostaje w górach). Spinam je ulockiem, ale wiem, że ryzykuję. To jeden z powodów, dla których nie zdecydowałem się na zakup drogiego roweru. Ten miejski trzymam wręcz na klatce schodowej. Ma blokadę na tylne koło, taką podkowę. I jak do tej pory nikt go nie ukradł, choć zostawiam go tylko tak zapętego byle gdzie. Lekko pordzewiały, wygląda mało zachęcająco.

Przed kupnem crossa jeździłem wszędzie na fullu z oponami 2.1'. I dało się, ale crossem w lekkim terenie i na asfalcie, a takie mam podkrakowskie warunki, jeździ się dużo lepiej. Dodam, że dołożyłem do crossa amortyzowaną sztycę. Przez moment myślałem nad zakupem gravela (ciągoty starego szosowca), ale dałem sobie spokój.

  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, a_senior napisał:

A w górach po trudniejszych trasach jeździsz?

Cześć

Każdy linia, trasa może być trudna jeżeli jedziesz w odpowiednim tempie. W górach jeżdżę rzadziej ale świętokrzyskie mam dość dobrze objeżdżone, Poj Pomorskie i Mazury a zwłaszcza Suwalszczyznę również. Jestem w stanie zrobić w terenie 200 km dziennie z przewyższeniem 2000m - to mi na razie wystarcza aczkolwiek żałuję, że nie ma okazji częściej jeździć w górach dłuższych podjazdów bo jazdę interwałową lubię i uważam, że jestem w stanie zajechać w takim sposobie jazdy wielu młodszych.

Andrzej robię codziennie po 60 km w tempie powyżej 25km/h - wierz mi, że to wystarcza aby mieć niezłą formę i ma zdecydowanie większą wartość w kwestii kształtowania wydolności ogólnej oraz techniki jazdy niż incydentalne pokonanie trudnej trasy.

Z powyższym koresponduje też rodzaj roweru. Ja prezentuję filozofię, że jadę na tym co mam i muszę dać radę i być przynajmniej porównywalny ze średnią. Jak patrzę na wyniki osiągane na trasach , które znam w mojej grupie wiekowej to odstaje tylko czołówka - niektórzy goście są kosmiczni, potrafią walić pod 30km/h średnią w terenie a mają pod 70 lat.

Pozdro

Edytowane przez Mitek
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, a_senior napisał:

Fakt. W tym sęk. 🙂 Ja trzymam rowery (w tym 2 żony) w piwnicy (full na ogół zostaje w górach). Spinam je ulockiem, ale wiem, że ryzykuję. To jeden z powodów, dla których nie zdecydowałem się na zakup drogiego roweru. Ten miejski trzymam wręcz na klatce schodowej. Ma blokadę na tylne koło, taką podkowę. I jak do tej pory nikt go nie ukradł, choć zostawiam go tylko tak zapętego byle gdzie. Lekko pordzewiały, wygląda mało zachęcająco.

Przed kupnem crossa jeździłem wszędzie na fullu z oponami 2.1'. I dało się, ale crossem w lekkim terenie i na asfalcie, a takie mam podkrakowskie warunki, jeździ się dużo lepiej. Dodam, że dołożyłem do crossa amortyzowaną sztycę. Przez moment myślałem nad zakupem gravela (ciągoty starego szosowca), ale dałem sobie spokój.

Cześć

Co by Ci dała realnie ta zmiana Andrzej. Słabsza amortyzacja, znacznie większe obciążenie rąk i kręgosłupa, znacznie mniejsza zwrotność, gorsze osiągi w terenie i większa awaryjność lub konieczność delikatnej jazdy - choć tu bardzo wiele zależy od techniki. Zysk to waga, która przełoży się na dynamikę oraz znacznie lepsze osiągi na twardym. Ale i tak żeby szybko jeździć na gravelu w terenie trzeba go nieźle zmodyfikować czyli wydać w sumie minimum koło dychy. No oczywiście będziesz modniejszy ale tu z pewnością (podobnie jak ja) masz to serdecznie w dupie - ja to w ogóle działam pod prąd - jak coś się robi modne przestaje to robić lub używać takich rzeczy.

Pozdro

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, Mitek napisał:

Każdy linia, trasa może być trudna jeżeli jedziesz w odpowiednim tempie. W górach jeżdżę rzadziej ale świętokrzyskie mam dość dobrze objeżdżone, Poj Pomorskie i Mazury a zwłaszcza Suwalszczyznę również. Jestem w stanie zrobić w terenie 200 km dziennie z przewyższeniem 2000m - to mi na razie wystarcza aczkolwiek żałuję, że nie ma okazji częściej jeździć w górach dłuższych podjazdów bo jazdę interwałową lubię i uważam, że jestem w stanie zajechać w takim sposobie jazdy wielu młodszych.

I brawo. Szczerze. 🙂 W swoim szczycie rowerowania na przełomie wieków daleko mi było do takich osiągów. Na ogół był to podkrakowski wypad w dolinki, z solidną porcją podjazdów (i zjazdów :)), teren mieszany, ale dojazd asfaltowy. Najczęściej pojedynczy wypad to było ok. 70-100 km. Średnia pewnie ok. 20 km/h. choć tym sie nigdy nie przejmowałem.  Rower jak na zdjęciu poniżej z 1997 r. Niedługo dołożyłem przednią amortyzację. Nie brałem też udziału we wszelkiego typu maratonach czy zlotach, bo rower dla mnie to raczej samotność i intymność.

I na takim rowerze jak na zdjęciu jeździłem też w góry. Dawało sie jeździć, ale dopiero po kupnie fulla 2010 r. poczułem różnicę. Dziś, np. zjeżdżając do mojego domku krętą, nierówną leśną ścieżką, nie wyobrażam sobie jazdy np. na crossie. Samobójstwo. 🙂 I dlatego mam dwa rowey. A ten trzeci miejski wynika ze specyfiki jazdy w Krakowie. Z której najważniejszym elementem jest możliwość pozostwaienia pod sklepem roweru bez większego strachu, że po powrocie go nie zastaniesz. 🙂

polska04.jpg

mogielica.jpg

  • Like 4
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, a_senior napisał:

Fakt. W tym sęk. 🙂 Ja trzymam rowery (w tym 2 żony) w piwnicy (full na ogół zostaje w górach). Spinam je ulockiem, ale wiem, że ryzykuję. To jeden z powodów, dla których nie zdecydowałem się na zakup drogiego roweru. Ten miejski trzymam wręcz na klatce schodowej. Ma blokadę na tylne koło, taką podkowę. I jak do tej pory nikt go nie ukradł, choć zostawiam go tylko tak zapętego byle gdzie. Lekko pordzewiały, wygląda mało zachęcająco.

Przed kupnem crossa jeździłem wszędzie na fullu z oponami 2.1'. I dało się, ale crossem w lekkim terenie i na asfalcie, a takie mam podkrakowskie warunki, jeździ się dużo lepiej. Dodam, że dołożyłem do crossa amortyzowaną sztycę. Przez moment myślałem nad zakupem gravela (ciągoty starego szosowca), ale dałem sobie spokój.

Ja na balkonie, w piwnicy, w mieszkaniu. Na klatce schodowej trochę mi się nie podoba, bo to trochę zawłaszczanie powierzchni publicznej, u nas stawiają przy schodach w zejściu do piwnicy, przy poręczy... a jakby wasza matka...;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, brachol napisał:

Cześć

@Mitek uważaj bo rower jest coraz bardziej modny, szczególnie w dużych miastach...

pozdro

Cześć

Inny poziom inny cel, mnie nie dotyczy Bracholku.
 

Andrzej ja jeżdżę do pracy. staram się codziennie choć nie zawsze mogę ale, że to około 28-29 km w jedną stronę to nabija kilometrów. Poza tym droga jest powtarzalna więc można sobie porównywać jak się jechało. Mam tu fajne laski z różnymi ścieżkami i nawet podjeździkami. wiesz to oczywiście nie góry ale po piachu i korzeniach robi robotę bo zasadę wprowadziłem, że wszystko ma być jechane z dużej tarczy.

Pozdro

Edytowane przez Mitek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Spiochu napisał:

Do mnie tez nie przemawia filozofia n+1. Przede wszystkim gdzie to trzymac? Koszt dodatkowego pokoju na sprzet to lekko liczac 100 tys. zl a z piwnicy ukradna. No chyba ze ktos jest milionerem i ma duzy dom. Wole tez miec jeden dobrej klasy rower niz kilka gratow. Koniecznosc wylozenia 30k zeby kolejny rower byl lepszy od obecnego skutecznie zniecheca do zakupow.

Piotrek, Twoje warunki lokalowe są Twoim wyborem. Nie patrz przez ten pryzmat i nie generalizuj. 
po co Ci rower za 30 tysi? Wybierasz się na Olimpiadę? Tego nie za bardzo rozumiem. 
pozdro

  • Thanks 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Marcos73 napisał:

Piotrek, Twoje warunki lokalowe są Twoim wyborem. Nie patrz przez ten pryzmat i nie generalizuj. 
po co Ci rower za 30 tysi? Wybierasz się na Olimpiadę? Tego nie za bardzo rozumiem. 
pozdro

Warunki lokalowe nie sa moim wyborem podobnie jak wiekszosci ludzi w Polsce. Mieszkasz tam gdzie znajdziesz prace i w takim lokalu na jaki Cie stac. Dom za 2 mln zl jest nieosiagalny nawet przy dobrych zarobkach a tyle kosztuje  we Wroclawiu czy Krakowie. 

No wlasnie nie kupuje roweru za 30k.

 

 

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Mitek napisał:

Cześć

Hm... Rybelek ma trzy rowery, Rafał - brat Rybelka - jeszcze dwa lata temu miał 5... Dla mnie to przejaw nieuzasadnionej konsumpcji. Podobnie jak z nartami.

Pozdro

Mitek

Nieuzasadniony konsumpcjonizm tworzą w dużej mierze producenci wpuszczając na rynek produkty liche o krótkiej żywotności i nienaprawialne. Klienci są zazwyczaj ofiarami.

posiadanie kilku rowerów czy też kilku par nart o ile są to sprzęty o różnym przeznaczeniu nie jest niczym złym, a tym bardziej nie uważam tego jako przejawu konsumpcjonizmu o ile jest racjonalne tego wytłumaczenie.

Wujot racjonalnie wyjaśnił po co mu 2 podobne rowery i narty. Dla mnie Jego tłumaczenie ma sens i logikę.

Ty jesteś minimalistą co nie zawsze idzie w parze z praktycznością.

pozdro

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Spiochu napisał:

Warunki lokalowe nie sa moim wyborem podobnie jak wiekszosci ludzi w Polsce. Mieszkasz tam gdzie znajdziesz prace i w takim lokalu na jaki Cie stac. Dom za 2 mln zl jest nieosiagalny nawet przy dobrych zarobkach a tyle kosztuje  we Wroclawiu czy Krakowie. 

No wlasnie nie kupuje roweru za 30k.

 

 

Piotrek, ale co Ty masz z tymi domami za 2 miliony, w przyszłym tygodniu idę do pracownika na parapetówkę, wybudował dom metodą gospodarczą w Niepołomicach. Płacę mu pensję, więc wiem że nie jest milionerem. A postrzeganie wszystkich właścicieli domów jako milionerów jest idiotyczne.

Mieszkanie to tylko przedmiot, można zmienić. Kupując swoje, trzeba było poszukać z komórką lokatorską, żeby było gdzie trzymać graty, przeznaczanie części mieszkalnej na składowanie czegokolwiek mija się z sensem. 
Osobiście jeśli miałbym obawiać się że mi coś ukradną, to dzisiaj jeździłbym maluchem. Dla mnie nie ma sensu żadnego otaczania się rzeczami o takiej wartości, które uniemożliwiają mi z nich swobodne i bezstresowe korzystanie. Cieszę się z tego co mam, a nie żałuję tego co nie mam.

pozdro

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Marcos73 napisał:

Piotrek, ale co Ty masz z tymi domami za 2 miliony, w przyszłym tygodniu idę do pracownika na parapetówkę, wybudował dom metodą gospodarczą w Niepołomicach. Płacę mu pensję, więc wiem że nie jest milionerem. A postrzeganie wszystkich właścicieli domów jako milionerów jest idiotyczne.

Mieszkanie to tylko przedmiot, można zmienić. Kupując swoje, trzeba było poszukać z komórką lokatorską, żeby było gdzie trzymać graty, przeznaczanie części mieszkalnej na składowanie czegokolwiek mija się z sensem. 
Osobiście jeśli miałbym obawiać się że mi coś ukradną, to dzisiaj jeździłbym maluchem. Dla mnie nie ma sensu żadnego otaczania się rzeczami o takiej wartości, które uniemożliwiają mi z nich swobodne i bezstresowe korzystanie. Cieszę się z tego co mam, a nie żałuję tego co nie mam.

pozdro

Pamiętam. Potwierdzam. Raz mu rower pilnowałem;-) mu znaczy Ci:-)

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Marcos73 napisał:

Piotrek, ale co Ty masz z tymi domami za 2 miliony, w przyszłym tygodniu idę do pracownika na parapetówkę, wybudował dom metodą gospodarczą w Niepołomicach. Płacę mu pensję, więc wiem że nie jest milionerem. A postrzeganie wszystkich właścicieli domów jako milionerów jest idiotyczne.

Mieszkanie to tylko przedmiot, można zmienić. Kupując swoje, trzeba było poszukać z komórką lokatorską, żeby było gdzie trzymać graty, przeznaczanie części mieszkalnej na składowanie czegokolwiek mija się z sensem. 
Osobiście jeśli miałbym obawiać się że mi coś ukradną, to dzisiaj jeździłbym maluchem. Dla mnie nie ma sensu żadnego otaczania się rzeczami o takiej wartości, które uniemożliwiają mi z nich swobodne i bezstresowe korzystanie. Cieszę się z tego co mam, a nie żałuję tego co nie mam.

pozdro

To nie ja napompowałem bańkę nieruchomości, ale sytuacja jest jaka jest. Kazdy posiadacz domu w duzym miescie jest milionerem. Nawet jesli go odziedziczyl, dostal od partii, czy wybudowal ze szwagrem x lat temu. Jak ktos chce kupic teraz to nawet niemiecka pensja nie wystarczy. Jeszcze kilka lat temu inaczej to wygladalo. Z budowa nieco lepiej ale tez niewiele. 

Swobodnie korzystam z roweru, po prostu go nigdzie nie zostawiam a na codzien stoi w pokoju. Moglbym miec kilka tys. tanszy ale to nic by mi nie zmienilo. A jakbym mial bardzo taniego grata to nie nadawalby sie w teren

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Spiochu napisał:

To nie ja napompowałem bańkę nieruchomości, ale sytuacja jest jaka jest. Kazdy posiadacz domu w duzym miescie jest milionerem. Nawet jesli go odziedziczyl, dostal od partii, czy wybudowal ze szwagrem x lat temu. Jak ktos chce kupic teraz to nawet niemiecka pensja nie wystarczy. Jeszcze kilka lat temu inaczej to wygladalo. Z budowa nieco lepiej ale tez niewiele. 

Swobodnie korzystam z roweru, po prostu go nigdzie nie zostawiam a na codzien stoi w pokoju. Moglbym miec kilka tys. tanszy ale to nic by mi nie zmienilo. A jakbym mial bardzo taniego grata to nie nadawalby sie w teren

Mieszkanie kupiłeś w tym roku?

pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Mitek napisał:

Cześć

Każdy linia, trasa może być trudna jeżeli jedziesz w odpowiednim tempie. W górach jeżdżę rzadziej ale świętokrzyskie mam dość dobrze objeżdżone, Poj Pomorskie i Mazury a zwłaszcza Suwalszczyznę również. Jestem w stanie zrobić w terenie 200 km dziennie z przewyższeniem 2000m - to mi na razie wystarcza aczkolwiek żałuję, że nie ma okazji częściej jeździć w górach dłuższych podjazdów bo jazdę interwałową lubię i uważam, że jestem w stanie zajechać w takim sposobie jazdy wielu młodszych.

Andrzej robię codziennie po 60 km w tempie powyżej 25km/h - wierz mi, że to wystarcza aby mieć niezłą formę i ma zdecydowanie większą wartość w kwestii kształtowania wydolności ogólnej oraz techniki jazdy niż incydentalne pokonanie trudnej trasy.

Z powyższym koresponduje też rodzaj roweru. Ja prezentuję filozofię, że jadę na tym co mam i muszę dać radę i być przynajmniej porównywalny ze średnią. Jak patrzę na wyniki osiągane na trasach , które znam w mojej grupie wiekowej to odstaje tylko czołówka - niektórzy goście są kosmiczni, potrafią walić pod 30km/h średnią w terenie a mają pod 70 lat.

Pozdro

200km po płaskim  "terenie" gravelowym. I tak dużo ale warto to odróżnić od jazdy mtb.

Nie mitku, nabijanie km powoduje tylko, że umiesz lepiej nabijać km. Może mnie by jeszcze coś dało, bo mam za mało km w nogach, ale tobie w kwestii techniki nic nie daje. Kilka wizyt w górach w łatwym* terenie więcej by pomogło niż klepanie cały rok asfaltów, szutrów i polnych dróg na mazowszu.

*- łatwy, mam na myśli niebieskie trasy enduro, bo trudny to jest zupełna abstrakcja.

Wyniki maratonów mtb pokazują, że najlepsi w open, NIE seniorzy 70lat mają średnią zwykle ok. 20-25km/h na trasach ok. 50-60km.

  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...