Skocz do zawartości

W koło komina👍


Marcos73

Rekomendowane odpowiedzi

57 minut temu, Wujot2 napisał:

Młotek czy google to tylko narzędzia. Jak się ich używa to czyni indywidualne różnicę. Z tym, że google to bardzo wyrafinowane narzędzie. Ale nie tyle poprzez zaawansowanie, ile raczej indywidualizację. Próbę znajdywania przez program odpowiedzi co mają nas zadowolić. Moje zaufanie do niego jest więc mocno ograniczone.  Ale mogę zderzyć ze sobą różne wyniki, ocenić ich wiarygodność i szybko wypracować wynik, który uznam za wiarygodny. Z dużym stopniem prawdopodobieństwa.

Zupełnie inaczej było gdy testowałem Bing czy Chat GPT. Tam najnormalniej program zmyślał dane gdy ich zażądałem. Ale to nie oznacza, że jest do wyrzucenia, choć na razie uznałem, że to popelina. Świat zmienia się w nieprawdopodobnym tempie i trzeba być niezwykle elastycznym.

Choć możesz uznać, że nie trzeba i na swoim wiekowym "rowerku" dalej kręcić nóżkami. To ostatnie zdanie to metafora.

Chat gpt w wersji 4 jest w miarę sensowny, robi to co google plus jeszcze trochę, poezja i twarde linki skąd to wziął, linki bywają eksperckie lepsze niż przekopywanie masy z googla.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, star napisał:

Chat gpt w wersji 4 jest w miarę sensowny, robi to co google plus jeszcze trochę, poezja i twarde linki skąd to wziął, linki bywają eksperckie lepsze niż przekopywanie masy z googla.

U mnie zmyślił cyferki. Czyli DANE. Dociśnięty przyznał się do tego.

Edytowane przez Wujot2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cze

Przeczytałem wszystkie wpisy i trwa (jak to zwykle bywa) zażarta walka 😉, więc dorzucę swoje 5 groszy.

W dniu 18.08.2024 o 10:17, Mitek napisał:

Nie sądzę aby w tym kierunku rozwijał się przeciętny gravel. W tym wypadku czołówka już by na takich rowerach jeździła a - jak było widać na ostatnich gravelowych MŚ - nie jeździ.

Mitku, każda nowinka techniczna musi być zaaprobowana przez UCI i prawdopodobnie na takim rowerze nie można startować, bo przepisy na to nie pozwalają. Zerkając pobieżnie na przepisy, to nawet na przesunięcie siodełka przód-tył "ponad" normę aprobatę musi wyrazić UCI. Inaczej nie będziesz mógł na nim startować. Być może - a gravel to nowinka i dopiero to zaczyna się tworzyć jakieś przepisy ma i być może wspólne z rowerami szosowymi czy też przełajowymi. Są one inne niż np w rowerach MTB. A że gravel to pochodna szosy, to tak może póki co przez jakiś czas być. Przede wszystkim jest określona szerokość maksymalna która nie może przekraczać  - bodajże 50 cm. Nawet wyczytałem, że UCI przejęło pieczę nad MŚ na  .... trenażerach. 

20 godzin temu, Mitek napisał:

Mój rower nowy kosztował 2850.00 pln. Spełnia/ił wszystkie moje oczekiwania, jak dotychczas. Oczywiście z wielu rzeczy mogę sobie w ogóle nie zdawać sprawy ale nie zawracam sobie tym jak na razie głowy. Jak dobije do granic - czyli przez jakiś czas nie będę widział postępu - pomyślę o zmianach.

Moim zdaniem, Twój światopogląd skutecznie blokuje Twoje możliwości. Już dawno dobiłeś do granic możliwości Twojego roweru, ale niestety wg. mnie tego nie zauważasz. Kupiłeś rower podstawowy, który x lat temu był bardzo dobry dla Ciebie, ale na dzień dzisiejszy Cię mocno ogranicza. Wyrobiłeś na nim siłę, wytrzymałość, dupsko utwardziłeś i pewne elementy technicznej jazdy nabyłeś. Nowy, lepszy, inny rower wbrew Twojej opinii nie będzie ułatwieniem, ale da Ci nowe możliwości i poszerzy spectrum tego, co i gdzie na rowerze można jeździć. Odnoszę nieodparte wrażenie, znamy się osobiście i jeździliśmy na nartach razem, że w narciarstwie analogicznie przespałeś prawdopodobnie czas, kiedy mogłeś nauczyć się jazdy ciętej sportowej na nartach taliowanych. Bo wiem, że miałeś takie możliwości, jesteś bardzo dobrym klasykiem i nauka nowoczesnej jazdy 20-30 lat temu przyszła by bardzo łatwo. Ale prawdopodobnie wydarzyło się to, co w przypadku rowerowania. Tylko krowa nie zmienia poglądów - tak to mogę skwitować. I nikt z nas Cie do niczego nie zmusza i nikt Ci nic nie wmawia. Ja czy Piotrek staramy się Ciebie przekonać, że można inaczej. Można na początek kupić narty z pianki w markecie i uczyć się na nich jeździć. Ale te narty są dobre tylko przez pewien okres. Jeśli w pewnym momencie nie wymienisz na sprzęt twardszy, o lepszej konstrukcji, to ograniczenia tego sprzętu skutecznie zablokują rozwój. Bo na twardych, czy wręcz zlodzonych stokach nie będą trzymać, słabo będą oddawać energię, będą po prostu za słabe aby się na nich dalej rozwijać. I nie wiem co byś robił, to będzie tylko rzeźba. Jesteś już na takim etapie, że słuszną decyzją będzie zakup dość mocno spersonalizowanego roweru, który Ci będzie służył przez lata. Oglądałem kiedyś filmik, jak 3 kumpli jechało gdzieś w Beskidach na szosach jakiś kosmiczny podjazd. Jeden z nich był czynnym zawodnikiem z czołówki PP w kolarstwie. Jako jedyny tego nie wyjechał, bo go porwali z domu i zabrał pierwszy lepszy rower. Oni, ale jednak amatorzy wyjechali, a było tak stromo, że trudno mu się szło w butach kolarskich, bo prowadził rower. Ale w żadnym razie im nie zarzucił, że poszli na łatwiznę, nie tłumaczył się zmęczeniem, tylko swoja głupotą, że nie sprawdził, gdzie jadą, a na zestawie napędowym, który miał zamontowany nie ma możliwości aby taką stromiznę wyjechać. Nawet on nie da rady. Po prostu się nie przygotował, bo miała być to "zwykłe" kółko z przyjaciółmi.

 

Jeszcze słowo o szlakach w górach. To moim zdaniem ludzie którzy chodzą po górach, jeżdżą na rowerach (nie mówię o okazyjnych piechurach "szlakami" rodem z Krupówek) to osoby o wysokiej kulturze osobistej i tak jak wskazał Wujot, kto, gdzie może jeździć, spacerować wskazuje zarządca terenu w regulaminie. Jest możliwa symbioza rowerzystów i pieszych, w szczególności, że w wielu wypadkach tabliczka gościa z plecaczkiem informuje tylko, że na pewno ten szlak można pokonać pieszo. Jak ktoś się zapuści tam na rowerze i będzie go pchał na całej długości, to nie może mieć do nikogo pretensji, a jak przeszedł, to znak jest właściwy, bo da się go przejść piechotą. Piesi na szlakach mają bezwzględne pierwszeństwo. Nawet na szlaku oznaczonym jako rowerowy - o ile zarządca w regulaminie nie wskazał, że jest to wyłącznie szlak rowerowy i jest zakaz ruchu pieszego. Zwykle jest to informacja, że jest możliwy wyjazd rowerem. Jest to zazwyczyczaj opisane w regulaminie, a nieznajomość z niczego nie zwalnia. Ogólnie wyznaczonymi szlakami można poruszać się pieszo, rowerem, konno i .... kajakiem. Więc jak ktoś ma ochotę i potrzebę, a nie jest to zaznaczone w regulaminie może zjechać kajakiem szlakiem pieszym 😉. Wrzucony przez Śpiocha film nie wywołał u mnie takich emocji, bo ani dziewczyna nikogo nie spycha ze ścieżki, ani na nikogo nie krzyczy, czy też nadmiernie nie gestykuluje. To że ludzie ustępują, to raczej normalne zachowanie, jak ustępowanie pieszym na ścieżce rowerowej, którzy przechodzą po pasach bez oznakowania pionowego, które w świetle przepisów przejściami nie są. No chyba nikt z Was nie jedzie na oślep w pieszych. Tak samo zjeżdżając w zimie samochodem po zaśnieżonej drodze widząc samochód próbujący podjechać ustępujemy mu drogi. Dla mnie to jest naturalny odruch, jak zejście na bok widząc rowerzystę który zjeżdża, lub podjeżdża na szlaku. Wyłączam debili, którzy pędzą na złamanie karku wśród ludzi. Większość rowerzystów zwykle dziękuje za ten miły gest ze strony pieszego. No chyba tak to powinno działać. Jeśli ruch jest zabroniony, to nie ma o czym gadać. Można rower prowadzić, ale nie można na nim jechać. Koniec i kropka. Tu przykład takiego zapisu z regulaminu zarządcy terenu:

"Na terenie Bieszczadzkiego Parku Narodowego turystyka rowerowa dozwolona jest po drogach publicznych oraz (po wykupieniu opłaty wstępu na szlak) po oznakowanych trasach rowerowych. Z uwagi na bezpieczeństwo osób odwiedzających park i negatywne oddziaływanie rowerów górskich na zasoby przyrodnicze, poruszanie się rowerem po pieszych szlakach turystycznych nie jest dozwolone."

pozdrawiam

 

 

 

  • Like 4
  • Thanks 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Marcos73 napisał:

Piesi na szlakach mają bezwzględne pierwszeństwo.

Zasadniczo to cała Twoja wypowiedź jest bardzo wyważona. Ale tej części zupełnie nie rozumiem. Bo znaczyłoby, że na drodze leśnej, albo wprost na każdej drodze publicznej piesi będący na szlakach turystycznych mieliby pierwszeństwo. Gdzie jest napisane, że w lesie lub w górach pieszy ma pierwszeństwo nad innymi użytkownikami?

Poza materiałami PTTK, które zresztą odnoszą się do pierwszeństwa jeśli są wyznaczone jednocześnie różne szlaki. Ale PTTK może sobie różne rzeczy pisać, czasem bez sensu. 

Edytowane przez Wujot2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowane)
Godzinę temu, Wujot2 napisał:

Zasadniczo to cała Twoja wypowiedź jest bardzo wyważona. Ale tej części zupełnie nie rozumiem. Bo znaczyłoby, że na drodze leśnej, albo wprost na każdej drodze publicznej piesi będący na szlakach turystycznych mieliby pierwszeństwo. Gdzie jest napisane, że w lesie lub w górach pieszy ma pierwszeństwo nad innymi użytkownikami?

Poza materiałami PTTK, które zresztą odnoszą się do pierwszeństwa jeśli są wyznaczone jednocześnie różne szlaki. Ale PTTK może sobie różne rzeczy pisać, czasem bez sensu. 

Wiesiek, gdzieś mi to mignęło, ale z gruntu rzeczy na szlakach współdzielonych, nie dedykowanych taka zasada powinna być stosowana. Dziwi mnie fakt, że tak trudno jest to uregulować i wprowadzić proste zasady jak choćby kodeks FIS na stokach. W pewnych obszarach to idzie tak kurwa opornie, a przecież to takie proste. Wiele obszarów turystycznych jest we władaniu lasów Państwowych i żeby nie dało się tego oznakować i uregulować, zważywszy na fakt, że LP to bardzo bogata firma i w jej kasie zostaje 98% kasy ze sprzedaży drewna. Parków narodowych jest nie aż tak dużo i niech je leśnicy wspomogą albo Państwo do spółki. Pojawiły się rowery w lasach, więc jest potrzeba, aby to uregulować. Kiedyś rowerzysta był ewenementem, ale czasy się zmieniły. Wprowadzić zasadę jak tylko chłopek - szlak pieszy, chłopek + rower szlak współdzielony - sam rower szlak rowerowy. A teraz jak zarządca ustali w regulaminie tak jest. Raz tak, a raz tak.

Ponadto uważam, że ludzie, którzy chodzą po górach czy też jeżdżą po górach, lubią i szanują przyrodę to osoby raczej na poziomie i rozgarnięte. Zasada młodszy ustępuje starszemu miejsca, czy tez przepuszcza osoby podchodzące czy schodzące na przewężeniach, w górach nie jest niczym nienaturalnym, wręcz jest to normą. Jak wzajemne pozdrowienia na szlaku. Buractwo i syfiarzy  oczywiście trzeba tępić. Miejsca nie zabraknie, nawet dla rowerów elektrycznych, bo nie uważam że jest coś złego, bo elektryk nie jest niebezpieczny - tylko kierowca.

pozdro

Edytowane przez Marcos73
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, Marcos73 napisał:

Wiesiek, gdzieś mi to mignęło, ale z gruntu rzeczy na szlakach współdzielonych, nie dedykowanych taka zasada powinna być stosowana. Dziwi mnie fakt, że tak trudno jest to uregulować i wprowadzić proste zasady jak choćby kodeks FIS na stokach. W pewnych obszarach to idzie tak kurwa opornie, a przecież to takie proste. Wiele obszarów turystycznych jest we władaniu lasów Państwowych i żeby nie dało się tego oznakować i uregulować, zważywszy na fakt, że LP to bardzo bogata firma i w jej kasie zostaje 98% kasy ze sprzedaży drewna. Parków narodowych jest nie aż tak dużo i niech je leśnicy wspomogą albo Państwo do spółki. Pojawiły się rowery w lasach, więc jest potrzeba, aby to uregulować. Kiedyś rowerzysta był ewenementem, ale czasy się zmieniły. Wprowadzić zasadę jak tylko chłopek - szlak pieszy, chłopek + rower szlak współdzielony - sam rower szlak rowerowy. A teraz jak zarządca ustali w regulaminie tak jest. Raz tak, a raz tak.

Ponadto uważam, że ludzie, którzy chodzą po górach czy też jeżdżą po górach, lubią i szanują przyrodę to osoby raczej na poziomie i rozgarnięte. Zasada młodszy ustępuje starszemu miejsca, czy tez przepuszcza osoby podchodzące czy schodzące na przewężeniach, w górach nie jest niczym nienaturalnym, wręcz jest to normą. Jak wzajemne pozdrowienia na szlaku. Buractwo i syfiarzy  oczywiście trzeba tępić. Miejsca nie zabraknie, nawet dla rowerów elektrycznych, bo nie uważam że jest coś złego, bo elektryk nie jest niebezpieczny - tylko kierowca.

pozdro

Czyli podsumowując nie ma uregulowania pierwszeństwa. I to jest logiczne. Na przykład wąską zarośnięta ścieżka skrajem pola. Rowerzysta i naprzeciw pieszy. Ten drugi schodzi i się zatrzymuje co zajmuje tylko moment bo rowerzysta i tak nie może ze ścieżki zjechać. Musiałby się zatrzymać i wciągnąć pojazd na skraj pola. W drugą stronę też da się znaleźć sytuacje. 

Ale kluczowe jest to, że mogę się poruszać rowerem gdzie nie zabrania mi administrator terenu a kwestie pierwszeństwa są nieuregulowane. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Victor napisał:

Pamiętacie Wigry 3 ? Uniwersalny do wszystkiego ! 

Czy pamiętamy? 🙂 Miałem i używałem ich w życiu kilka. A jeden z nich intesywnie w Szwecji, gdzie spędziłem 2 miesiące na saksach w 75 r. Dojeżdżałem na nim do pracy (fabryka Ericcsona w Soederhamn), a w weekendy do tamtejszych dzikich i pustych lasów by zbierać lingon (nasza brusznica) i sprzedać go w punkcie. Było potem na obrączki ślubne. 🙂 Jeden z Wigry 3 ukradziono mi w pracy w Krakowie a jeszcze innemu pękła rama i udało mi się dokupić nową w sklepie. Na koniec, ten Wigry z wymienioną ramą też ukradli ze strychu. 🙂 Zasze traktowałem te różne Wigry jako idealny środek transportu na małe odległości.

Nie czytam uważnie dyskusji sprzętowej. Blisko mi do zdania Mitka. Gravel uważam za przejaw mody (ciekaw jestem jaki będzie modny jego następca). Dodam, że na różnych rowerach szosowych (kolarkach) przejeździłem prawie 30 lat życia. Myślę, że w kupowaniu rowerów jest tak, jak wszędzie indziej, np. w kupowaniu samochodów. Dla zdecydowanej większości wystarczy dobry średniak. Np. z obecnej, względnie taniej Kia Sportage, jestem bardzo zadowolony. Gdybym przez przypadek wygrał na loterii drogi i wypaśny BMW, Lexus czy Merc... szybko bym go sprzedał. Pieniądze na lokatę dla... wnuków. 🙂 A kolejny samochód... czemu nie znowu Kia Sportage. Choć obecna ma tylko 100 tys. przebiegu. Chyba nie zdążę jej zmienić. 🙂

Dla przeciętnego miłośnika rowerowania (asfalt, grunt, leśne ścieżki) optymalny wydaje mi się cross lub HT gdy więcej jeździmy po pwertepach. Np. taki Giant Roam 2 (ten właśnie proponuję różnym znajomym) kosztuje niewiele ponad 3 tys. zł. Do trudniejszej jazdy w górach, choć bez ekstremów, IMHO powinien być dobry full, ale w granicach 10-15 tys. zł. można znaleźć dużo sensownych modeli. Do bardzo trudnych jazd górskich typu enduro  (ostre zjazdy, skoki) rower typu enduro. 🙂 Ceny bardzo konkretne. Ale kto z forumowiczy, poza Piotrem, uprawia takie coś? 🙂 Ja uprawiałem dawno temu, ale wtedy pojęcie enduro było jeszcze nieznane. 🙂

I jeszcze jedno. Rower to nie narty. O ile uważam, że warto kupować narty z górnej półki, nawet będąc tylko narciarskim średniakiem, o tyle z rowerami jest inaczej. Nie ma co przepłacać w przypadku typowych rowerów. Chyba że chcemy szpanować innym szpanerom.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Marcos73 napisał:

Cze

Przeczytałem wszystkie wpisy i trwa (jak to zwykle bywa) zażarta walka 😉, więc dorzucę swoje 5 groszy.

Mitku, każda nowinka techniczna musi być zaaprobowana przez UCI i prawdopodobnie na takim rowerze nie można startować, bo przepisy na to nie pozwalają. Zerkając pobieżnie na przepisy, to nawet na przesunięcie siodełka przód-tył "ponad" normę aprobatę musi wyrazić UCI. Inaczej nie będziesz mógł na nim startować. Być może - a gravel to nowinka i dopiero to zaczyna się tworzyć jakieś przepisy ma i być może wspólne z rowerami szosowymi czy też przełajowymi. Są one inne niż np w rowerach MTB. A że gravel to pochodna szosy, to tak może póki co przez jakiś czas być. Przede wszystkim jest określona szerokość maksymalna która nie może przekraczać  - bodajże 50 cm. Nawet wyczytałem, że UCI przejęło pieczę nad MŚ na  .... trenażerach. 

Moim zdaniem, Twój światopogląd skutecznie blokuje Twoje możliwości. Już dawno dobiłeś do granic możliwości Twojego roweru, ale niestety wg. mnie tego nie zauważasz. Kupiłeś rower podstawowy, który x lat temu był bardzo dobry dla Ciebie, ale na dzień dzisiejszy Cię mocno ogranicza. Wyrobiłeś na nim siłę, wytrzymałość, dupsko utwardziłeś i pewne elementy technicznej jazdy nabyłeś. Nowy, lepszy, inny rower wbrew Twojej opinii nie będzie ułatwieniem, ale da Ci nowe możliwości i poszerzy spectrum tego, co i gdzie na rowerze można jeździć. Odnoszę nieodparte wrażenie, znamy się osobiście i jeździliśmy na nartach razem, że w narciarstwie analogicznie przespałeś prawdopodobnie czas, kiedy mogłeś nauczyć się jazdy ciętej sportowej na nartach taliowanych. Bo wiem, że miałeś takie możliwości, jesteś bardzo dobrym klasykiem i nauka nowoczesnej jazdy 20-30 lat temu przyszła by bardzo łatwo. Ale prawdopodobnie wydarzyło się to, co w przypadku rowerowania. Tylko krowa nie zmienia poglądów - tak to mogę skwitować. I nikt z nas Cie do niczego nie zmusza i nikt Ci nic nie wmawia. Ja czy Piotrek staramy się Ciebie przekonać, że można inaczej. Można na początek kupić narty z pianki w markecie i uczyć się na nich jeździć. Ale te narty są dobre tylko przez pewien okres. Jeśli w pewnym momencie nie wymienisz na sprzęt twardszy, o lepszej konstrukcji, to ograniczenia tego sprzętu skutecznie zablokują rozwój. Bo na twardych, czy wręcz zlodzonych stokach nie będą trzymać, słabo będą oddawać energię, będą po prostu za słabe aby się na nich dalej rozwijać. I nie wiem co byś robił, to będzie tylko rzeźba. Jesteś już na takim etapie, że słuszną decyzją będzie zakup dość mocno spersonalizowanego roweru, który Ci będzie służył przez lata. Oglądałem kiedyś filmik, jak 3 kumpli jechało gdzieś w Beskidach na szosach jakiś kosmiczny podjazd. Jeden z nich był czynnym zawodnikiem z czołówki PP w kolarstwie. Jako jedyny tego nie wyjechał, bo go porwali z domu i zabrał pierwszy lepszy rower. Oni, ale jednak amatorzy wyjechali, a było tak stromo, że trudno mu się szło w butach kolarskich, bo prowadził rower. Ale w żadnym razie im nie zarzucił, że poszli na łatwiznę, nie tłumaczył się zmęczeniem, tylko swoja głupotą, że nie sprawdził, gdzie jadą, a na zestawie napędowym, który miał zamontowany nie ma możliwości aby taką stromiznę wyjechać. Nawet on nie da rady. Po prostu się nie przygotował, bo miała być to "zwykłe" kółko z przyjaciółmi.

 

Jeszcze słowo o szlakach w górach. To moim zdaniem ludzie którzy chodzą po górach, jeżdżą na rowerach (nie mówię o okazyjnych piechurach "szlakami" rodem z Krupówek) to osoby o wysokiej kulturze osobistej i tak jak wskazał Wujot, kto, gdzie może jeździć, spacerować wskazuje zarządca terenu w regulaminie. Jest możliwa symbioza rowerzystów i pieszych, w szczególności, że w wielu wypadkach tabliczka gościa z plecaczkiem informuje tylko, że na pewno ten szlak można pokonać pieszo. Jak ktoś się zapuści tam na rowerze i będzie go pchał na całej długości, to nie może mieć do nikogo pretensji, a jak przeszedł, to znak jest właściwy, bo da się go przejść piechotą. Piesi na szlakach mają bezwzględne pierwszeństwo. Nawet na szlaku oznaczonym jako rowerowy - o ile zarządca w regulaminie nie wskazał, że jest to wyłącznie szlak rowerowy i jest zakaz ruchu pieszego. Zwykle jest to informacja, że jest możliwy wyjazd rowerem. Jest to zazwyczyczaj opisane w regulaminie, a nieznajomość z niczego nie zwalnia. Ogólnie wyznaczonymi szlakami można poruszać się pieszo, rowerem, konno i .... kajakiem. Więc jak ktoś ma ochotę i potrzebę, a nie jest to zaznaczone w regulaminie może zjechać kajakiem szlakiem pieszym 😉. Wrzucony przez Śpiocha film nie wywołał u mnie takich emocji, bo ani dziewczyna nikogo nie spycha ze ścieżki, ani na nikogo nie krzyczy, czy też nadmiernie nie gestykuluje. To że ludzie ustępują, to raczej normalne zachowanie, jak ustępowanie pieszym na ścieżce rowerowej, którzy przechodzą po pasach bez oznakowania pionowego, które w świetle przepisów przejściami nie są. No chyba nikt z Was nie jedzie na oślep w pieszych. Tak samo zjeżdżając w zimie samochodem po zaśnieżonej drodze widząc samochód próbujący podjechać ustępujemy mu drogi. Dla mnie to jest naturalny odruch, jak zejście na bok widząc rowerzystę który zjeżdża, lub podjeżdża na szlaku. Wyłączam debili, którzy pędzą na złamanie karku wśród ludzi. Większość rowerzystów zwykle dziękuje za ten miły gest ze strony pieszego. No chyba tak to powinno działać. Jeśli ruch jest zabroniony, to nie ma o czym gadać. Można rower prowadzić, ale nie można na nim jechać. Koniec i kropka. Tu przykład takiego zapisu z regulaminu zarządcy terenu:

"Na terenie Bieszczadzkiego Parku Narodowego turystyka rowerowa dozwolona jest po drogach publicznych oraz (po wykupieniu opłaty wstępu na szlak) po oznakowanych trasach rowerowych. Z uwagi na bezpieczeństwo osób odwiedzających park i negatywne oddziaływanie rowerów górskich na zasoby przyrodnicze, poruszanie się rowerem po pieszych szlakach turystycznych nie jest dozwolone."

pozdrawiam

Cześć

Nie jest tak jak piszesz w moim wypadku. Mnie na nartach kręcą nieco inne rzeczy niż Ciebie to fakt ale jedynym realnym ograniczeniem w tej chwili jest strach. Innych nie ma. Co do roweru to z pewnością nie doszedłem do granic obecnego sprzętu bo to by znaczyło, że jestem bardzo dobry a tak nie jest. Po prostu chcę gdy się spotkamy z Tobą czy Piotrem chociaż chwilkę z Wami pojechać a gdybym kupił jakiś znakomity rower nie mielibyście takiej szansy, tylko przy starcie.

A tak naprawdę nie za bardzo rozumiem po co ta dyskusja. Mojego podejścia nie zmieni, Waszego też nie. Żałuję tylko, że nie można sobie razem pojeździć.

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Marcos73 napisał:

 

10 godzin temu, Wujot2 napisał:

A jak to widzisz w praktyce? Nadziejesz go na kijek zanim tę próbę podejmie?

Nie Wiesiek ...Jeśli zdążę uskoczyć to ręka uzbrojona w kij ma spory zasięg(np. 115cm - "bo schodzę" a. rower zapitala na mnie z tyłu). 

Jak podchodzę mam rowerzystę z przodu i widzę go na tyle wcześniej żeby ustąpić.

Jak schodzę a rowerzysta podjeżdża to każdy jest "do rany przyłóż"...nawet "cześć" powie choć płuca ma wywalone na kierownice niekiedy..

6 godzin temu, Marcos73 napisał:

Piesi na szlakach mają bezwzględne pierwszeństwo. Nawet na szlaku oznaczonym jako rowerowy - o ile zarządca w regulaminie nie wskazał, że jest to wyłącznie szlak rowerowy

.. po koniach - one mają bezwzględne pierwszeństwo....

Może nie jest to wszystko uwarunkowane przepisami (nie wiem i nie dbam o to), ja to traktuje jak pewnego rodzaju etykietę która zawsze była anachroniczna nieco ale bardzo często wynika z życia i doświadczenia.

Znakomitym przykładem zastosowania takowej jest odniesienie w przepisach żeglugowych bezpośrednio do "Dobrej praktyki morskiej" lub "dobrej praktyki żeglarskiej"...nota bene ustawodawca mógłby czerpać garściami  z tych przepisów - prawie dosłownie można interpretować na przykład "prawo drogi" itd....(pewnie @mig mógłby coś powiedzieć na ten temat)...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Wujot2 napisał:

U mnie zmyślił cyferki. Czyli DANE. Dociśnięty przyznał się do tego.

Wbije się na moment w temat .... U mnie ChatGPT zapytany mniej więcej o to którą stroną drogi/jezdni należy jeździć na rolkach też najpierw wskazał prawą, dopiero po krótkiej dyskusji przyznał się do pomyłki i od tego czasu zapytany wskazuje już poprawnie, że lewą, tak jak piesi. I już się tego trzyma 😄 Ciekawy ten ChatGPT. Ale do grzebania w danych niezły.

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 hours ago, Lexi said:

dostanie jeden kij w szprychy a na następny go nadzieje jak aniołka na choinkę…

No to jestem za wprowadzeniem zezwoleń na posiadanie kijów trekkingowych 🤣. Jestem również za całkowitym zakazem zabierania kijów trekkingowych na hiking. Chodzą takie inwalidy i tylko stukają kijami, zamiast iść w ciszy na mniej wymagającą wycieczkę 🤣

  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Lexi napisał:

Może nie jest to wszystko uwarunkowane przepisami (nie wiem i nie dbam o to), ja to traktuje jak pewnego rodzaju etykietę która zawsze była anachroniczna nieco ale bardzo często wynika z życia i doświadczenia.

Ta etykieta jakoś nie działa tak pięknie i nie przyjęła się tak powszechnie w Polsce. Często są z tym problemy. Np. idzie jedna osoba środkiem drogi w górach. Albo idzie grupa 10 osób całą szerokością drogi i łaskawie lekko schodzą na bok, kiedy dwie osoby w drugą stronę chcą ich minąć albo wyprzedzić w tą samą stronę. I właśnie dlatego są problemy w kontakcie pieszy rower, bo piesi lubią chodzić pełną ławą na górskiej drodze.

Analogiczne problemy są w Karkonoszach na linii pieszy narciarz. Idę na nartach skiturowych lub lekko jadę na foce na równi pod Śnieżką. Przede mną idzie grupa osób całą szerokością drogi/szlaku. Nie mam ich jak wyminąć, muszę podejść blisko i prosić aby zeszli na bok. Ludzie nie czają że górskie szlaki nie są tylko dla pieszych. Takie rozmowy więc są potrzebne.

 

 

  • Like 2
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, MarioJ napisał:

Ta etykieta jakoś nie działa tak pięknie i nie przyjęła się tak powszechnie w Polsce. Często są z tym problemy. Np. idzie jedna osoba środkiem drogi w górach. Albo idzie grupa 10 osób całą szerokością drogi i łaskawie lekko schodzą na bok, kiedy dwie osoby w drugą stronę chcą ich minąć albo wyprzedzić w tą samą stronę. I właśnie dlatego są problemy w kontakcie pieszy rower, bo piesi lubią chodzić pełną ławą na górskiej drodze.

Analogiczne problemy są w Karkonoszach na linii pieszy narciarz. Idę na nartach skiturowych lub lekko jadę na foce na równi pod Śnieżką. Przede mną idzie grupa osób całą szerokością drogi/szlaku. Nie mam ich jak wyminąć, muszę podejść blisko i prosić aby zeszli na bok. Ludzie nie czają że górskie szlaki nie są tylko dla pieszych. Takie rozmowy więc są potrzebne.

 

 

może w telewizji powinni więcej o tym mówić 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, SzymQ napisał:

Chodzą takie inwalidy i tylko stukają kijami, zamiast iść w ciszy na mniej wymagającą wycieczkę 🤣

Niejedna starsza pani z kijkami która mogłaby być Twoją babcią zajechała by Cię w górach kondycyjnie więc może Ty zacznij od mniej wymagających wycieczek - przy okazji może poznasz w górach ludzi od których nauczysz sie "dobrych górskich zwyczajów" (jeśli nic o nich nie wiesz)... 🙂

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Wujot2 napisał:

Czyli podsumowując nie ma uregulowania pierwszeństwa. I to jest logiczne. Na przykład wąską zarośnięta ścieżka skrajem pola. Rowerzysta i naprzeciw pieszy. Ten drugi schodzi i się zatrzymuje co zajmuje tylko moment bo rowerzysta i tak nie może ze ścieżki zjechać. Musiałby się zatrzymać i wciągnąć pojazd na skraj pola. W drugą stronę też da się znaleźć sytuacje. 

Ale kluczowe jest to, że mogę się poruszać rowerem gdzie nie zabrania mi administrator terenu a kwestie pierwszeństwa są nieuregulowane. 

Tak, prawda, ale nie myślę tu o regulowaniu wszystkiego, raczej o szlakach mocno uczęszczanych i zatłoczonych. Niestety, elektryki spowodowały że rowerów i osób słabo jeżdżących będzie przybywać. Powtarzam ponownie, przeciw elektrykom nic nie mam, bo sam w sobie nie jest groźny. A pewne zachowania na szlakach powinny być standardem, ale niestety nie są i tutaj tkwi problem.

pozdro

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, a_senior napisał:

Gravel uważam za przejaw mody (ciekaw jestem jaki będzie modny jego następca).

Ja bym tak szybko nie ferował wyroków, SUV-y też miały umrzeć śmiercią naturalną i miała być to chwilowa moda. Ale maja się dobrze na tyle, że sam stałeś się posiadaczem takiego i nota bene sobie go chwalisz. Jedynie samo nazwa Gravel jest nowinką, bo pierwowzory były już dawno - w połowie XX wieku (dużo szybciej niż powstał rower MTB - chyba koniec lat 70-tych ) z powodzeniem stosowane w wojsku, zastępujące oddziały konne.

25th-infantry-bicycle-Corps-Detail.jpg.6412eeca552dec9d1b50b1d4a6cf3320.jpg

Pomysł odgrzebany w USA i stworzony na potrzeby tamtejszego rynku (znając życie podpatrzone i stworzone na bazie popularnych samoróbek). Maja masę dróg utwardzonych, jednak o nawierzchni zbyt wymagającej dla klasycznej szosy. Rowery dalekiego zasięgu w lekki teren i asfalty, szeroko wykorzystywane w bikepacking-u, który w Stanach jest bardzo popularny. Rower sporo się różni od szosy jak również od przełajowca, przede wszystkim jest długi i wyższy, co dodaje mu stabilności, a pozycja jest wyższa i bardziej wygodna. Rower do pokonywania długich dystansów w zróżnicowanym terenie. A dzięki geometrii rodem z MTB można się obyć bez przedniego amortyzatora i zamontować dość szerokie opony, nawet bezdętki, ale jest równie stabilny jak rowery górskie. No i zasadnicza cecha która go różni od mtb- jest bardzo szybki, a brak jakiekolwiek amortyzacji, sprawia 

że jest jeszcze prostszy.

Szkoda że Mitek nawet nie rzucił "do przemyślenia". Bo z jego opisów - tego co robi na rowerze wynika, że to propozycja idealna na kolejne X lat.

17 godzin temu, a_senior napisał:

Dla zdecydowanej większości wystarczy dobry średniak.

Mitek nie jest zdecydowana większością. Zdecydowana większość nie przejeżdża w ciągu 500 km i nie jeździ na nim nieomal codziennie. Z jego doświadczeniem i sprecyzowanymi celami do czego i gdzie się ten rower ma sprawdzać, zakup takiego samego roweru mija się z celem.

pozdro

 

  • Like 4
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Mitek napisał:

Po prostu chcę gdy się spotkamy z Tobą czy Piotrem chociaż chwilkę z Wami pojechać a gdybym kupił jakiś znakomity rower nie mielibyście takiej szansy, tylko przy starcie.

Jest przecież Zwardoń, a Piotrek będzie jak nie jeden to drugi. Ja zabieram elektryka, na wszelki wypadek, żebyś mi czasami nie odjechał, po zakupie nowego sprzętu. Trzeba nie tylko przyjechać, ale również ...... zabrać rower 😉. Bo ostatnio byłeś i nie miałeś.

pozdro

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Marcos73 napisał:

Jest przecież Zwardoń, a Piotrek będzie jak nie jeden to drugi. Ja zabieram elektryka, na wszelki wypadek, żebyś mi czasami nie odjechał, po zakupie nowego sprzętu. Trzeba nie tylko przyjechać, ale również ...... zabrać rower 😉. Bo ostatnio byłeś i nie miałeś.

pozdro

Cześć

Tak ale to nieco inna kwestia. Przy jeździe codziennej my nie mamy parcie na rower jak osoby, które jeżdżą rzadziej, raz w tygodniu, w weekendy itd. Targanie roweru przez w sumie 1000 km żeby sobie na nim pojeździć parę godzin mija się z celem bo my jak jedziemy to jedziemy - raczej się nie pogada na przykład. Często spotykam na przykład osoby, które wypakowują rowery i jadą sobie pojeździć po Mazowieckim Parku Krajobrazowym, do którego z każdego punktu w Warszawie jest niecała godzina jazdy. Dla mnie to bezsens ale Oni mają inne rozliczenie czasowe, jazda dojazdowa, która dla mnie jest oczywista i jest taką samą zabawą jak każda inna dla nich jest zbędną stratą czasu itd. Np. po zakupy nie jeździmy na rowerach co jest praktyką częstą i ogólnie stosowaną bo nie chce mi się go nawet znosić po schodach, żeby przejechać 5 czy 10 km ciągle się zatrzymując. Dopiero po 10-12 km zaczyna czuć się w miarę rozgrzany i jechać z przyjemnością w rytmie. Narty to co innego bo z nich korzystać na co dzień nie mogę więc tu jestem w stanie je wieźć na parę godzin.

Pozdro

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Mitek napisał:

Targanie roweru przez w sumie 1000 km żeby sobie na nim pojeździć parę godzin mija się z celem bo my jak jedziemy to jedziemy - raczej się nie pogada na przykład.

Zabierzemy Wam rowery następnym razem, dla nas to nie problem.

pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Lexi napisał:

Z Markiem i tak nie pogadasz ...no chyba że przestanie skąpić i wreszcie dokupi baterie do elektryka - przestanie jęczeć że niby zapomniał z domu.. 😉 

Maras, ale ja mam baterię lecz kupując nie skojarzyłem modelu Inverse. Mój ładuje podczas jazdy baterię. Był podejrzanie tani. A rzekomy silnik to prądnica.

pozdro

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Marcos73 napisał:

Mitek nie jest zdecydowana większością. Zdecydowana większość nie przejeżdża w ciągu 500 km i nie jeździ na nim nieomal codziennie. Z jego doświadczeniem i sprecyzowanymi celami do czego i gdzie się ten rower ma sprawdzać, zakup takiego samego roweru mija się z celem.

Może tak. W pracy mam, a właściwie miałem, podobnego do Mitka w sensie rowerowania osobnika. Nawet jeździł na tych samych maratonach co Mitek i pewnie go spotkał. Do pracy też dojeżdżał na rowerze jakieś 25 km w jedną stronę. Tenże mój kolega jeździ na lekko zmodyfikowanym MTB typu Unibike. Chyba ostatnio zmienił rower na trochę lepszy, ale dalej jest to średniak. Takie średnie Volvo w samochodach.

Jeżdżę SUV-em AWD bo muszę. Inaczej nie dojadę do mojego górskiego domku. Inaczej nigdy bym takiego nie kupił. Ale przyznaję, że polubiłem ten typ samochodu z różnych względów.

  • Like 1
  • Thanks 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...