Skocz do zawartości

MTB wątek krajobrazowy


Wujot

Rekomendowane odpowiedzi

2 minuty temu, Mitek napisał:

Cześć

Nie ośmieszaj się Piotrek takimi tekstami, OK?

Pozdro

Mitku, ale co w tym śmiesznego.

W górach moje topowe tempo z buta to 800m przewyższenia w godzinę. Na płaskim rekord biegiem 10km w 45min.

Nie jest to poziom sportowy, ale powiedziałbym że przyzwoity.

Na rowerze po płaskim jednak ciężko mi osiągnąć 20km/h.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przejedziesz bez problemu i nie ma to nic wspólnego z zębatkami tylko z Tobą, czy też jakimiś Twoimi ...

Nie wiem jak to nazwać.

Dasz radę - ale - wierz mi inni też dają, bez zębatek. 😉

Pozdro

PS

45 min. na 10000 to jak na amatora w średnim wieku znakomity czas. Nigdy w życiu się do niego nie zbliżę ale rower i bieg to zupełnie inny rodzaj wysiłku, przecież wiesz...

Edytowane przez Mitek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Mitek napisał:

Przejedziesz bez problemu i nie ma to nic wspólnego z zębatkami tylko z Tobą, czy też jakimiś Twoimi ...

Nie wiem jak to nazwać.

Dasz radę - ale - wierz mi inni też dają, bez zębatek. 😉

Pozdro

PS

45 min. na 10000 to jak na amatora w średnim wieku znakomity czas. Nigdy w życiu się do niego nie zbliżę ale rower i bieg to zupełnie inny rodzaj wysiłku, przecież wiesz...

Na razie nie przejadę 100km. Kondycyjnie może by się udało, ale za dugo w niewygodnej pozycji.

No bardzo różny. Na codzień też nie biegam, ale jest to dla mnie łatwe. By uzyskać opisany wyżej rezultat wystarczyło że pobiegałem przez 3 mies, 2x w tyg. Oczywiście bez specjalnego planu, pulsometrów i trenerów. Rower jest dla mnie o wiele trudniejszy.

 

 

Edit: Co do zębatek to potrzebna mi mniejsza na podjazdy,. ale takie bardzo strome. Zmienilem kasętę na mniejszą (10-42 zamiast 10-50) i teraz trochę brakuje. Podjazdy akurat idą mi najlepiej, więc staram się rezygnować z wypychu, kiedy się tylko da.

 

Edytowane przez Spiochu
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Mitek napisał:

 Niestety ze względu na dłonie nie mogę jechać optymalnie czyli grzać na odcinkach przelotowych bo tam muszę odzyskiwać czucie aby móc przejechać trudniejsze fragmenty. Co więcej, powiem Ci, że dla mnie problemem są zawsze trudne zjazdy a nie podjazdy. Na podjeździe i tak jedziesz tak wolno, że czasami lepiej zejść i wepchnąć niż się mordować. A na zjeździe po prostu strach. Nie ma takiej techniki aby czuć się swobodnie. No i oczywiście nie mam różnych atrybutów sprzętowych niezbędnych do tego aby w ogóle na rowerze zjeżdżać, ale .... ostatnio kupiłem spodenki i wyglądają podobnie jak tych gości co zjeżdżają po wertepach na rowerach więc kierunek jest dobry. 🙂
 

Mam świetny rower do zjazdów, ale jak brakuje techniki to nic nie pomoże. Jest łatwiej niż na jakimś gracie, ale technika(i psychika) to jednak 90%.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie

Wklejam zdjęcie z rund i tegoż wyśmienitego odcinka, niestety to jeszcze przed używaniem licznika Wahoo, ponieważ tylko dane z zegarka mają taką opcję (pewnie w liczniku też jest - ale jeżdzę teraz późno i nie chce mi się po drodze sprawdzać w opcjach gdzie to ustawić). Dane które podałem są z zegarka i są u mnie widoczne w tel, do momentu jak nie włączę apki Wahoo, bo od razu się to synchronizuje z innymi apkami i wywala mi dane z zegarka. Dane z jakiejś soboty godziny przedpołudniowe, więc odcinek takie dość szybkiej jazdy 8km, później już się zaczyna miasto i zaczyna się ruch (bo to ścieżka pieszo-rowerowa). Całość tej trasy w tej wersji 33 km (krótka pętla), przewyższenia 80 m - więc płasko. Lubie ją jeździć bo większość prowadzi z dala od dróg samochodowych oraz z możliwością wjazdu do Lasku Wolskiego. Można ja rozwinąć do 50 km, a nawet więcej praktycznie nie jadąc tą sama drogą. Samą końcówkę mam po tej samej trasie bo ścieżka po drugiej stronie Wisły jest w remoncie (robią nowy wał).

Na rzeczonym odcinku można osiągnąć ekstremalne prędkości (choć jest płasko) jak na rower MTB, tam na szosach to już jeżdżą kosmos, nie ma szans się przykleić do kogoś na choćby 10 sekund. Ale muszą być sprzyjające warunki oraz pusto, najlepiej wcześnie rano lub wieczorem, oraz wiatr w plecy - a tam tylko w tę stronę wieje lub wcale. Przy następnej okazji zrobię zdjęcia powalonych drzew z terenu zalewowego, chyba jakaś wichura albo trąba tam była - z 70% drzewostanu powalone i połamane w połowie - właśnie na tym fragmencie - przekraczając już rogatki miasta jak ręką odjął.

pozdrawiam

IMG_1682.thumb.jpg.78bdccd65d47c9e437bf4c658de97c71.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Nie, wszędzie jest płasko, ale w zegarku nie ma auto pauzy - to co Ty masz w liczniku (ja zresztą też), wystarczy że staniesz i się na pijesz, zrobisz zdjęcie, już o tej porze jest spory ruch bo to sobota, więc dalej już taka mocno szarpana jazda - po tej stronie to ścieżka pieszo rowerowa (ale nie ma wydzielonego pasa dla pieszych i rowerów - po prostu jest wspólna) i już wjeżdżasz do miasta. Dlatego jak coś porównuję to z licznika - samą jazdę i poszczególne etapy. Średnia tutaj akurat z 8-miu km to 31,5 km - chyba nie było wiatru, bo w przeciwną stronę wartości niższe ok 28-29/h średnia (i tylko z odcinka wzdłuż Wisły) - ale tamta strona jest gorsza do jazdy bo trzeba trochę chodnikiem, troszkę wzdłuż ulicy, dopiero jak się z miasta wyjedzie to jest identyczny wał i ścieżka - ale krótsza. To było w sobotę między 10-12 - bo trochę czasu tylko miałem, bo syna odbieram o 12.30 z treningu. Może się wybiorę dzisiaj lub jutro wieczorem, to zrobię screena z telefonu, zanim się apki zsynchronizują. Jak jest pusto i będzie wiaterek to tam z 15 km jest takiej strzały, ale w mieście, że jest zabudowa to już niestety wiatru w plecy nie ma - ale 10 km jest.

Generalnie zawsze tak jeżdzę - w tą stronę bo gdzieś na 10 km mam wjazd do lasku Wolskiego, a tam jest już sporo podjazdów i wolę to na świeżości robić. Ale zauważyłem im ciężej idzie w pierwszą stronę tym łatwiej się wraca. Moim zdaniem to kanał wietrzny, który się tam znajduje. Może być też lekko z góry - może niezauważalne, ale jednak. Niedowiarków zapraszam do Krk na bicie własnych rekordów.

pozdrawiam

Edytowane przez Marcos73
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Tak bywa, też mam takie miejsca na trasie, którą jeżdżę do pracy, że zawsze wieje w twarz chociaż wiatru nie ma. To taki mechanizm jak na jeziorach rynnowych, tylko, że na jeziorze zawsze możesz się trochę schować przy brzegu a na ścieżce czy drodze musisz jechać tak jak droga idzie i koniec - bieg w dół kadencja w górę ale zawsze te 2-3 km/h jest mniej - nie ma rady. Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Mitek napisał:

Cześć

Tak bywa, też mam takie miejsca na trasie, którą jeżdżę do pracy, że zawsze wieje w twarz chociaż wiatru nie ma. To taki mechanizm jak na jeziorach rynnowych, tylko, że na jeziorze zawsze możesz się trochę schować przy brzegu a na ścieżce czy drodze musisz jechać tak jak droga idzie i koniec - bieg w dół kadencja w górę ale zawsze te 2-3 km/h jest mniej - nie ma rady. Pozdrowienia

Cześć

Do pracy czasami jeżdżę rowerem, ale powiedzmy 2 x w tygodniu, mam ścieżkę prawie do samej firmy (po obu stronach ulicy). Niestety tu wzdłuż drogi muszę jechać ale de facto to ulica biegnie wzdłuż Wisły (jest niedaleko). Tutaj mam na odwrót i uważam że jest jeszcze gorzej, powrót jest koszmarny - jak jest wiatr to zawsze wieje w twarz, czasami to nie idzie uciągnąć - a mam tylko 10 km w jedną stronę. Jeszcze jakbym jechał stroną, gdzie praktycznie większość jest ekranowana, to tam potrafi się zrobić taki przeciąg, że człowiek staje. Choć jak jadę do pracy to jest moment 😉, taki plus z rana.

pozdrawiam

Edytowane przez Marcos73
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Spiochu napisał:

Podejrzewam, że sprzętowo najbardziej Ci pomógł ten mostek na nurka i lekkie opony.  A ile waży realnie  gtowy do jazdy (z pedałami, mleczkiem w oponach itd.)?

Co do zębatki to strasznie duża. Do rekreacji w górach zupełnie nieprzydatna taka. Ja mam 32 i będę zmieniał na 28, bo najcięższych przełożeń i tak nie używam. (w dół nie dokręcam)

 

Piotrek

Ty się nie nabijaj z nurka, bo generalnie pozycja do jazdy jest świetna. Początkowo była jakaś dziwna, ale szybko się przyzwyczaiłem, a teraz Ci powiem jak wsiadłem na stary HT to czułem się jak na damce. Ta geometria i pozycja ma duże + na podjazdach, nawet na bardzo stromych podjazdach nie wstaję z roweru, nie ma uczucia podrywania przedniego koła. Natomiast to jest taki rower przełajowy - chyba najlepsze określenie, lekki teren (no bez przesady że taki lekki, ale na pewno nie stricte enduro), podjazdy i takie średnie zjada bez jakichś skoków ekstremalnych. Zawieszenie działa dobrze, wręcz bardzo dobrze do tego co jeżdżę. Bez myk-myka zjazdów sobie póki co to nie wyobrażam, mimo niskiego wzrostu, to mam stosunkowo długie nogi, a ta pozycja przesuwa cały ciężar ciała do przodu, trzeba mocno dupę cofnąć, aby jako tako czuć się w miarę bezpiecznie, przy wysoko podniesionym siodełku jest to dla mnie trudne. Ale tł nie jest tak sztywny jak w HT, czasami czuję jak to koło jakby pływało - nie ma takiej sztywności. No i hamulce do wymiany, tył to na pewno.

Ile waży - nie wiem, ale jest odczuwalnie dużo lżejszy niż stary, wiem jak ładuję na auto rowery (na dach) to czuć dużą różnicę - pedały chyba zmienię na SPD (mam), teraz mam platformy schimano XT z pinami, są duże i na singlach jest pewne stanie, nawet jak lądowanie nie całkiem jest git, to zawsze na pedałach, natomiast tak do jazdy to nie najlepsze, trudno znaleść tą optymalną pozycje do pedałowania, a buta nie przesuniesz na pedale, nie ma bata. SPD wpinasz zawsze dobrze, tylko w ruchu stricte miejskim jest uciążliwe i wręcz czasami niebezpieczne. No i w terenie, szczególnie na zjazdach to się jeszcze boję, platformy lepsze, choć nogę mam już dziurawa od pinów.

Zębatka duża z przodu, ale w Krakowie to tu mamy pagórki i już daję na niej radę, ale jeżdżąc nim stricte w górzystym terenie, to chyba bym ją zmienił na mniejszą, bo stricte szybkość w górach nie jest aż tak ważna, ważne aby jak najwięcej podjechać, a tu nawet wbijając asa no ciężko idzie (wyjazd z dołu na Arenę w Krynicy - to tak na limicie - a tam nie aż takiej stromizny, droga kamienista, ale są momenty że jest co jechać.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 hours ago, Mitek said:

Cześć

Źródło jest zawsze w kolarzu - tak jak piszesz, i mam podobne zdanie co do markowych wyników. A dlaczego mu to nie pasuje... nie wiem.

Pozdrowienia

+2 na blacie -4 na mostku = +10 do skromności 🙂
Zakładam, że nie chciał robić przykrości innym użytkownikom forum i postanowił umniejszyć swoje zasługi 🙂

13 hours ago, Mitek said:

Cześć

 A jeździsz na rowerze, a jeżeli tak to jakim wiesz w sensie szosa, MTB, czy inny?

Pozdro

Ja na rowerze, to co najwyżej się przemieszczam, a i to sporadycznie. Nie starcza zapału na przekucie planów na praktykę. Zmieniłem w tym sezonie leciwe MTB na Wypasik z błotnikami, prądnicą i bagażnikiem. Nie ma na tym nawet jak na pedały nacisnąć, ale kark przynajmniej nie cierpi 🙂

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.11.2022 o 20:45, Marcos73 napisał:

Krzysiu

Ale piękną pogodę miałeś, u nas buro, dopiero popołudniu słoneczko się na chwilkę przebiło. Gdyby nie pogoda w Levi (tak mnie to zmyliło 😉) to chyba bym nigdzie się nie wybrał dzisiaj.

pozdrawiam

Nie wejdę kilka dni na forum a tu stosy postów i się trzeba przebijać. 

Słońce czy nie, to jechać trzeba. Chłopaki mnie w niedzielę wyciągnęli na Kudłacze z Myślenic, podłoże w większości zmrożone, więc jazda była spoko, a po południu nieco słoneczka się przebijało, więc było warto. 

A co do 34 km/h na góralu na prostym przez wiele kilometrów to szacun, na szosie to taka "przelotowa" prędkość dla prostego amatora. Kręć Marek kręć, na wiosnę powtarzamy górki. 

Solo.jpg

Z Krisem.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Chertan napisał:

Nie wejdę kilka dni na forum a tu stosy postów i się trzeba przebijać. 

Słońce czy nie, to jechać trzeba. Chłopaki mnie w niedzielę wyciągnęli na Kudłacze z Myślenic, podłoże w większości zmrożone, więc jazda była spoko, a po południu nieco słoneczka się przebijało, więc było warto. 

A co do 34 km/h na góralu na prostym przez wiele kilometrów to szacun, na szosie to taka "przelotowa" prędkość dla prostego amatora. Kręć Marek kręć, na wiosnę powtarzamy górki. 

Solo.jpg

Z Krisem.jpg

Piotruś

Ty masz niedaleko, powiedzmy, ale dla Ciebie to jak puścić bąka 😉

Od toru na kolnej (trybuny) w stronę miasta, tam jest z 10 km jak wjedziesz już w okolicę mostu na Wiśle (tego obok Jubilata). Najlepiej wieczorem albo zaraz z rana. Spróbuj z ciekawości - na szosie, to się zdziwisz, jak jeszcze trafisz na wiaterek (ale naprawdę go nie czuć) to zobaczysz jak rower nienormalnie lekko idzie.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Marcos73 napisał:

Piotruś

Ty masz niedaleko, powiedzmy, ale dla Ciebie to jak puścić bąka 😉

Od toru na kolnej (trybuny) w stronę miasta, tam jest z 10 km jak wjedziesz już w okolicę mostu na Wiśle (tego obok Jubilata). Najlepiej wieczorem albo zaraz z rana. Spróbuj z ciekawości - na szosie, to się zdziwisz, jak jeszcze trafisz na wiaterek (ale naprawdę go nie czuć) to zobaczysz jak rower nienormalnie lekko idzie.

pozdrawiam

Akurat w tę stronę jechałem 2x luźno, raz z żoną innym razem spacer, więc tempo rzędu 28 km/h, wg Strava ten segment od Kolnej do Mostu najszybszy przejechał na szosie 48 km/h; a żeby utrzymać te 34 km/h, to wielu generuje przez ok 9 minut moce rzędu 200 W (z pomiarem, zakres od 180-250 tak mniej więcej), co jest sporo licząc jazdę na zewnątrz. Natomiast miałem okazję szybciej jechać na szosie po drugiej stronie Wisły od Piekar do Mostu Zwierzynieckiego i wg Strava tam utrzymać średnią 35 km na 9 km to trzeba się było zdrowo nakręcić. Wiatr jest tu decydujący. Co też widać z generowanych mocy. Z tego prostokąta co wkleiłeś powyżej ze średnimi na poszczególnych km to za cholerę nie wyjdzie średnia 34 km/h. W sumie to ani to parzy, ani ziębi. Grunt to się sponiewierać fizycznie. A to widać po tętnie, 175 to już jest ostro. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, mig said:

Błotniki i bagażnik to bardzo sensowne wyposazenie ale prądnica to już bez sensu w obecnych czasach. Nawet dla sklerotyka (mnie), który co rusz zapomina podładować eneloopy. Wystarczy wstawić 2 paluszki do torby narzędziowej...

Czy ja wiem... Nie wiem w sumie jaki argument miałby przemawiać za brakiem prądnicy. Rower waży i tak chyba około 18 kg. Jak ostatnio udało nam się z żoną wyskoczyć na wycieczkę rowerową to zrobiliśmy 75km w 7:30. Zaryzykuję stwierdzenie, że choćby wyszło 7:20 bez prądnicy to nie miałoby to dla nas żadnego znaczenia. Bylibyśmy tak samo zadowoleni i obolali z prądnicą i bez 😉 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Chertan napisał:

Akurat w tę stronę jechałem 2x luźno, raz z żoną innym razem spacer, więc tempo rzędu 28 km/h, wg Strava ten segment od Kolnej do Mostu najszybszy przejechał na szosie 48 km/h; a żeby utrzymać te 34 km/h, to wielu generuje przez ok 9 minut moce rzędu 200 W (z pomiarem, zakres od 180-250 tak mniej więcej), co jest sporo licząc jazdę na zewnątrz. Natomiast miałem okazję szybciej jechać na szosie po drugiej stronie Wisły od Piekar do Mostu Zwierzynieckiego i wg Strava tam utrzymać średnią 35 km na 9 km to trzeba się było zdrowo nakręcić. Wiatr jest tu decydujący. Co też widać z generowanych mocy. Z tego prostokąta co wkleiłeś powyżej ze średnimi na poszczególnych km to za cholerę nie wyjdzie średnia 34 km/h. W sumie to ani to parzy, ani ziębi. Grunt to się sponiewierać fizycznie. A to widać po tętnie, 175 to już jest ostro. 

Piotrek, ten prostokąt to zapis z jakiejś soboty, na ile jest rzeczywisty, to nie wiem. To jest z zegarka (a raczej z gps-a komórki), i jakiś starszy, ponieważ po zamontowaniu nowego licznika z nawigacją po synchronizacji wypiernicza mi dane z zegarka - bo się dublowały, ale z wahoo zostaje tylko trasa i prędkość średnia (a ta mierzona jest tylko z jazdy), natomiast tętno i te rundy mi usuwa (bo to z zegarka) w momencie odpalenia w komórce aplikacji Wahoo. Być może te dane są zawyżone, ale często tamtędy jeżdżę, bo to dla mnie najlepsze kółko, trasa w sam raz, można troszkę górek i podjazdów w Lasku Wolskim zaliczyć, a jak mam czas to jadę w stronę Tyńca i aż do Skawiny, bo tam idzie ścieżka wzdłuż Wisły. Ale jadąc na powrocie od Kolnej, to amatorzy na szosach tak pędzą że wygląda to jak na LeMans LMP1 i inni.

pozdro

ps. Tętno już jest w granicach zdrowego rozsądku, mam gdzieś z tenisa po przerwie, to trener powiedział, że normalny człowiek już by miał zawał - 203 było na zegarze. No ale to z zegarka (sorka 203 było, nie 230, źle napisałem).

Edytowane przez Marcos73
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@netmare Też tak myślałem do momentu jak obciąłem flexem mocowanie.... ;-)))

Moją pradniczke musiałem wymienić po jednym sezonie ( 2x w tygodniu po ok 20km po ciemku), a kpl lampka /prądnica który świeci w sensowny sposób kosztuje tyle co kilka porządnych lampek bateryjnych.

Druga działała niewiele dłużej mimo że tym razem kupiłem  porządny wyrob.

Jeśli jednak już masz i uzywasz sporadycznie - to ok. 

Edytowane przez mig
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, netmare napisał:

Czy ja wiem... Nie wiem w sumie jaki argument miałby przemawiać za brakiem prądnicy. Rower waży i tak chyba około 18 kg. Jak ostatnio udało nam się z żoną wyskoczyć na wycieczkę rowerową to zrobiliśmy 75km w 7:30. Zaryzykuję stwierdzenie, że choćby wyszło 7:20 bez prądnicy to nie miałoby to dla nas żadnego znaczenia. Bylibyśmy tak samo zadowoleni i obolali z prądnicą i bez 😉 

Cześć

My traktujemy rower zupełnie inaczej i w związku z tym prądnica w rachubę nie wchodzi. Jesteśmy raczej zdeklarowanymi wrogami ze względu na wiele nieprzyjemnych i niebezpiecznych zdarzeń z elektrykami w tle.

Pamiętam czasy gdy wyjazd rowerem do pracy 17-18 km to była wyprawa. Spać w nocy nie mogłem przygotowania itd.

Teraz po dobrych paru latach jazdy jest to tzw. moment a tyłek czy cokolwiek nie boli - chyba, że po ultra. A jak coś zaczyna boleć to wtedy kilkadziesiąt czy nawet kilkanaście km na rowerze i jestem jak nowy. Powiem Ci, że dzięki rowerowi (nie tylko ale ma on zasadnicze znaczenie) czuje się jakbym zyskał drugie życie.

Polecam i pozdrawiam

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...