Skocz do zawartości

MTB - wątek sprzętowy


Spiochu

Rekomendowane odpowiedzi

3 minuty temu, Mitek napisał:

Cześć

Skoro Ty bawisz się w zjeżdżanie to mój pomysł z jazdą do Krynicy był głupi - sorry.

Pozdro

Cze

Pojechaliśmy tam z grupą znajomych z dziećmi, nigdy nie jeździłem w bike parku, to naprawdę fajna zabawa i można się wiele nauczyć oraz dowiedzieć o sprzęcie który masz. Ja już wiem że hamulce to zwalniacze, a blat 36T z przodu przy tym napędzie to póki co nie dla mnie. Trzeba mieć przy takich podjazdach niezłe kopyto, a to niestety wymaga czasu.

Mitku, nie neguj wszystkiego bo pewnie nigdy tego nie próbowałeś. Rower kupiłem XC, więc typowo ścieżkowy do jazdy w górach po lżejszym terenie, czyli jak będę jechał pod górę, to naturalną rzeczą będzie późniejszy zjazd w dół, zakładając start = meta. Wolę to poćwiczyć w takim miejscu niż samotnie gdzieś w krzakach leżeć i szukać ratunku. Nota bene chyba jako jedyny zdecydowałem się na wyjazd na szczyt. Jedź i spróbuj.

pozdrawiam

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Ale ja niczego nie neguję. Wręcz przeciwnie - zjazdy uważam za element rowerowego rzemiosła wyjątkowo techniczny, ryzykowny i dla mnie osobiście najtrudniejszy.  Dopiero w tym roku na wiosnę zauważyłem pewne ważne w zjeżdżaniu rzeczy jak sposób trzymania kierownicy czy użycie hamulców właśnie.

Pamiętam jeszcze jak - wcale nie tak dawno bo z 5 czy 6 lat temu - bałem się przekroczyć 40km/h i orałem na klamkach z każdej góry. Do parku z pewnością nie pojadę bo nie przepadam za miejscami sztucznymi ale taki Killian Bron to jeden z moich rowerowych idoli.

A jeszcze co do blatu... Otóż w tym roku na wiosnę jak przygotowywałem rower do sezonu to w serwisie uzgodniliśmy, że dadzą mi trochę inną dużą tarczę ze względów oszczędnościowych. Tarcza okazała się nie do końca kompatybilna z moim napędem. Na sucho wszystko działało idealnie ale pod obciążeniem (mam napęd 3x9) albo nie miałem z przodu małej albo dużej tarczy, w zależności od tego jak sobie ustawiłem. Na nieszczęście wada ta ujawniła się w "pełnej krasie" po starcie do Sudovii i musiałem wybrać jakąś opcję. Zdecydowałem się na duża, średnia rozumując, że z małej będę korzystał rzadziej i na stromym gdzie i tak różnica prędkości pomiędzy pchaniem a jazdą jest pomijalna. W końcu okazało się, że tarcza ma nieco inaczej ustawione zabieraki i w ogóle jak się zrzuci to raczej jest loteria. Spowodowało to, że starałem się nie zrzucać i tak już mi zostało. Teraz zamówiłem już tarczę ale cały sezon jeździłem na dużej i zauważyłem ile mi to dało w sensie mocy. Podjazdy, które kiedyś wymagały zrzucania idą bez problemu bo... nie ma innego wyjścia. 🙂

Pozdrowienia

Edytowane przez Mitek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ten weekend miałem okazję przekonać się, że te amory za 5k jednak coś dają. Masa przejechanych korzeni i ani jednej gleby. 🙂 Niestety doszedłem tez do granicy możliwości moich hamulców.(Sram Guide RS) Podejrzewam, że nie są w pełni sprawne. Jeśli chodzi o napęd to 50 zębów w kasecie też się przydało, ale podjazdy jak dla mnie były mocno strome. Na jednym z nich, nawet ktoś wypychał elektryka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Mitek napisał:

Cześć

Ale ja niczego nie neguję. Wręcz przeciwnie - zjazdy uważam za element rowerowego rzemiosła wyjątkowo techniczny, ryzykowny i dla mnie osobiście najtrudniejszy.  Dopiero w tym roku na wiosnę zauważyłem pewne ważne w zjeżdżaniu rzeczy jak sposób trzymania kierownicy czy użycie hamulców właśnie.

Pamiętam jeszcze jak - wcale nie tak dawno bo z 5 czy 6 lat temu - bałem się przekroczyć 40km/h i orałem na klamkach z każdej góry. Do parku z pewnością nie pojadę bo nie przepadam za miejscami sztucznymi ale taki Killian Bron to jeden z moich rowerowych idoli.

A jeszcze co do blatu... Otóż w tym roku na wiosnę jak przygotowywałem rower do sezonu to w serwisie uzgodniliśmy, że dadzą mi trochę inną dużą tarczę ze względów oszczędnościowych. Tarcza okazała się nie do końca kompatybilna z moim napędem. Na sucho wszystko działało idealnie ale pod obciążeniem (mam napęd 3x9) albo nie miałem z przodu małej albo dużej tarczy, w zależności od tego jak sobie ustawiłem. Na nieszczęście wada ta ujawniła się w "pełnej krasie" po starcie do Sudovii i musiałem wybrać jakąś opcję. Zdecydowałem się na duża, średnia rozumując, że z małej będę korzystał rzadziej i na stromym gdzie i tak różnica prędkości pomiędzy pchaniem a jazdą jest pomijalna. W końcu okazało się, że tarcza ma nieco inaczej ustawione zabieraki i w ogóle jak się zrzuci to raczej jest loteria. Spowodowało to, że starałem się nie zrzucać i tak już mi zostało. Teraz zamówiłem już tarczę ale cały sezon jeździłem na dużej i zauważyłem ile mi to dało w sensie mocy. Podjazdy, które kiedyś wymagały zrzucania idą bez problemu bo... nie ma innego wyjścia. 🙂

Pozdrowienia

Cze

Drogi Mitku - zasugerowałeś - wypowiedź Twoja jest krótka i jasna. Póki co to cały mój team rodzinny nie jest gotowy na takie eskapady, ale trenujemy. Szczególnie Żona mająca wieczne problemy z przerzutkami, nie potrafi dobrać odpowiedniego biegu i często przypala uda, bo ciśnie pod górę z kopyta, a na dłużą metę to nie da rady, ale już jesteśmy w stanie przejechać jakimś tam tempem 60 km z 1 przystankiem - czyli jest progres. Co prawda są to płaskie odcinki z małymi przewyższeniami i stosunkowo łagodnymi podjazdami.

Ma pytanko też odnośnie Twojego blatu, cóż to za napęd aby tak kombinować i szukać oszczędności 😉

Co do przyzwyczajenia się to masz rację - podstawowy póki co problem to przejście z 3x10 na 1x12 - w starym rowerze no te biegi w moim odczuciu były lepiej zestopniowane - bo ich było więcej. Oczywiście że nie wykorzystywałem ich w pełnym zakresie i generalnie przód to tarcza 42 - najczęściej używana, 32 na jakichś podjazdach a najmniejsza to już sporadycznie.  Tył może w 60% procentach. W nowym mniej biegów i gorsze stopniowanie, wg mnie podzielone na sektory, koło ratunkowe, biegi górskie, szosowe i i ostania, atom noga - tu idzie mega twardo. Ale wczoraj przejechałem taki standard w Krk (40km generalnie trasa płaska z 1 podjazdem do Zoo w Krakowie - a tam jest chyba coś ok 150 m przewyższenia) chcąc sprawdzić jak jeździć na tym osprzęcie i zauważyłem że wszystkie biegi dla mnie osobiście są za twarde póki co. Ale też odkryłem że zmiana kadencji na wyższą niż normalna na której jeżdżę znacznie pomaga i chyba póki co to spróbuję przyzwyczaić organizm do jazdy z wyższą kadencją. Moja standardowa to 85-90, a tutaj zmiana biegu przy 100 daje takie łagodne przejście i ten rower idzie lżej jak się szybciej kręci. Mam czujnik kadencji więc ten pomiar jest dość precyzyjny, generalnie to jeżdżę na kadencję, nie na czas. Generalnie to interesuje mnie swobodne pokonywanie stosunkowo dużych dystansów nie siłowo ale sprytnie 🙂.

Generalnie rower kupiłem zgodnie z Twoją maksymą, najlepszy na jaki było mnie stać i chyba ładny 😉 Chciałem określony typ roweru, służący przede wszystkim do jazdy w bardzo zróżnicowanym terenie, a że delikatnie na wyrost - cóż trzeba jeździć, trochę fabrykę poprawić (hamulec tył, bo przód torpeda), ale generalnie to jestem mega zadowolony. Ma potencjał. Świetny w podjazdach - ale gorszy w zjazdach - naturalne, zawieszenie full o skoku 120mm przód i tył robi robotę, blokowanie zawieszenia przód+tył z manetki w 3 pozycjach - bardzo pomocne, na Krakowskich ścieżkach mega komfort na stłumionym zawieszeniu, nie pompuje się zawieszenia tylko jedzie, tak samo na podjazdach w gorszych warunkach, a i na zjazdach daje radę i tu pomaga regulowana sztyca - bo pozycja jest mocno wyścigowa i trzeba mocno do tyłu przesuwać środek ciężkości.

pozdrawiam

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Spiochu napisał:

W ten weekend miałem okazję przekonać się, że te amory za 5k jednak coś dają. Masa przejechanych korzeni i ani jednej gleby. 🙂 Niestety doszedłem tez do granicy możliwości moich hamulców.(Sram Guide RS) Podejrzewam, że nie są w pełni sprawne. Jeśli chodzi o napęd to 50 zębów w kasecie też się przydało, ale podjazdy jak dla mnie były mocno strome. Na jednym z nich, nawet ktoś wypychał elektryka.

Zmień te sramy na hayes dominion a4 

Edytowane przez JurekByd
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Spiochu napisał:

Czemu akurat te?

Te Sramy sa ogolnie niezle. Bardzo dobra modulacja. Tylko trzeba je dobrze odpowietrzyc a serwisy nie chca tego zrobic. 

Cześć

Są inne niż choćby Shimano, ja mam tylko Level T, ale modulacja świetna - u mnie tylko w przednim - tył porażka, ale być może jak u Ciebie do regulacji/odpowietrzenia bo różnica potworna. Ja mam nowy - więc łaski nie będą w serwisie robić.

Piotrek - tak z ciekawości, daj no fotę twojej maszyny - bo ciekaw jestem.

pozdrawiam

ps. Te hamulce to zakładałeś sam - czy były już oryginalnie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Spiochu napisał:

Hamulce oryginalne. Nie wygladaja na zniszczone ani zuzyte. W serwisach im sie nie chce takich rzeczy robic, wiec to nie od nowosci zalezy. "Panie przeciez dzialaja to o co chodzi?"

A Ty jaki rower kupiles?

Wrzucę fotę - będzie to forma zagadki - ale za moment - bo muszę zdjęcie obrobić - żeby nie było za łatwo 🙂

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Marcos73 napisał:

Cze

Drogi Mitku - zasugerowałeś - wypowiedź Twoja jest krótka i jasna. Póki co to cały mój team rodzinny nie jest gotowy na takie eskapady, ale trenujemy. Szczególnie Żona mająca wieczne problemy z przerzutkami, nie potrafi dobrać odpowiedniego biegu i często przypala uda, bo ciśnie pod górę z kopyta, a na dłużą metę to nie da rady, ale już jesteśmy w stanie przejechać jakimś tam tempem 60 km z 1 przystankiem - czyli jest progres. Co prawda są to płaskie odcinki z małymi przewyższeniami i stosunkowo łagodnymi podjazdami.

Ma pytanko też odnośnie Twojego blatu, cóż to za napęd aby tak kombinować i szukać oszczędności 😉

Co do przyzwyczajenia się to masz rację - podstawowy póki co problem to przejście z 3x10 na 1x12 - w starym rowerze no te biegi w moim odczuciu były lepiej zestopniowane - bo ich było więcej. Oczywiście że nie wykorzystywałem ich w pełnym zakresie i generalnie przód to tarcza 42 - najczęściej używana, 32 na jakichś podjazdach a najmniejsza to już sporadycznie.  Tył może w 60% procentach. W nowym mniej biegów i gorsze stopniowanie, wg mnie podzielone na sektory, koło ratunkowe, biegi górskie, szosowe i i ostania, atom noga - tu idzie mega twardo. Ale wczoraj przejechałem taki standard w Krk (40km generalnie trasa płaska z 1 podjazdem do Zoo w Krakowie - a tam jest chyba coś ok 150 m przewyższenia) chcąc sprawdzić jak jeździć na tym osprzęcie i zauważyłem że wszystkie biegi dla mnie osobiście są za twarde póki co. Ale też odkryłem że zmiana kadencji na wyższą niż normalna na której jeżdżę znacznie pomaga i chyba póki co to spróbuję przyzwyczaić organizm do jazdy z wyższą kadencją. Moja standardowa to 85-90, a tutaj zmiana biegu przy 100 daje takie łagodne przejście i ten rower idzie lżej jak się szybciej kręci. Mam czujnik kadencji więc ten pomiar jest dość precyzyjny, generalnie to jeżdżę na kadencję, nie na czas. Generalnie to interesuje mnie swobodne pokonywanie stosunkowo dużych dystansów nie siłowo ale sprytnie 🙂.

Generalnie rower kupiłem zgodnie z Twoją maksymą, najlepszy na jaki było mnie stać i chyba ładny 😉 Chciałem określony typ roweru, służący przede wszystkim do jazdy w bardzo zróżnicowanym terenie, a że delikatnie na wyrost - cóż trzeba jeździć, trochę fabrykę poprawić (hamulec tył, bo przód torpeda), ale generalnie to jestem mega zadowolony. Ma potencjał. Świetny w podjazdach - ale gorszy w zjazdach - naturalne, zawieszenie full o skoku 120mm przód i tył robi robotę, blokowanie zawieszenia przód+tył z manetki w 3 pozycjach - bardzo pomocne, na Krakowskich ścieżkach mega komfort na stłumionym zawieszeniu, nie pompuje się zawieszenia tylko jedzie, tak samo na podjazdach w gorszych warunkach, a i na zjazdach daje radę i tu pomaga regulowana sztyca - bo pozycja jest mocno wyścigowa i trzeba mocno do tyłu przesuwać środek ciężkości.

pozdrawiam

Cześć

Jak Ty walniesz post to trzeba sobie zrobić kawę i szukać sporo czasu na czytanie. 🙂

O sprzęcie się nie wypowiadam - nie znam się. Ja mam Scott Aspect czyli podstawowy model Scotta dla początkujących (jak to jest określone w katalogach) z napędem 3x9 i absolutnie wystarcza do wszystkiego. Co do przesiadki na wyższy model to żona właśnie to zrobiła na wiosnę. Ze Scotta Aspecta na 26 z identycznym jak mój napędem przesiadła się na Scotta Scale'a na Sramie 1x12 na 29. Pierwotnie zaczęliśmy kombinować: a to, że kierownica za szeroka a to, że siedzisko nie takie ale w Scott wytłumaczono nam, że nad rowerem myśli dział projektowy i jest zestawiony jak należy. To spowodowało odpuszczeni sobie kombinowania i po prostu jeżdżenie. Przesiadła się w moment a adaptacja - trwała może dwa, trzy tygodnie. Zmiana jest bardzo odczuwalna w jeździe. Jako, że jeździmy razem widzę, że znacząco wzrosła dynamika jazdy, skuteczność na podjazdach oraz prędkość maksymalna (tutaj jest jedyny problem bo nieco brakuje przełożenia ale to powyżej 32/33 km/h. Reszta to objeżdżenie i przyzwyczajenie. 

Sposób użytkowani przez nas rowerów daje raczej pod rozwagę myślenie o gravelu a nie o fullu więc trudno mi jest odnieść się do kwestii amortyzacji. Ewka też ma 3stopniową blokadę i coś tam sobie zmienia... i tyle.

Co do techniki jazdy zaś to kadencja i jej świadomość jest kluczem do efektywnej jazdy. Ja oceniam, że uczyłem się tego jakieś trzy lata. Zaznaczam trzy lata jazdy do pracy i z pracy praktycznie codziennie bez względu na pogodę i porę roku i to jest moim zdaniem klucz do sukcesu a nie - wybacz ale wiesz, że nie lubię owijać w bawełnę - czujniki i grzebanie. Na opis jeździsz za twardo - optimum to 90-110 - ale, optimum dla mnie, ale generalnie te 90 to raczej minimum. Zresztą warto pooglądać kolarzy jak jeżdżą, jak stopniują, jak mają ustawioną geometrię - bardzo wiele można z tego wynieść, przynajmniej ja tak robię.

Operowanie biegami to kwestia zbieżna z kadencją i myślę, że jak się jeździ od święta i w wakacje to raczej niewiele tu można zrobić. Wszystko trzeba poczuć na sobie a żeby poczuć trzeba z doświadczenia poznać swój sposób odczuwania pewnych elementów.

Tak jak z nartami na tym forum 95 gości na stu będzie Ci opisywać różnicę w jeździe na dwóch różnych nartach ale jaka cecha za co jest odpowiedzialna i dlaczego... tutaj zacznie się nic nie warte teoretyzowanie.

Wydaje mi się, że powinieneś się po prostu objeździć na nowym sprzęcie tak ze dwa trzy tysie i wtedy można coś powiedzieć co tak naprawdę przeszkadza i trzeba zmienić. Ja na początku myślałem, że wszystko a po objeżdżeniu się jedyną zmianą jaką wprowadziłem było cofnięcie siedziska o jakieś półtora cm oraz jego obniżenie w stosunku do pierwotnych ustawień, które wydawały mi się ekstra.

Czy to jedyna droga - z pewnością nie, ale ja mam takie podejście, że jak mnie bolał tyłek od siodełka to po prostu jeździłem więcej aż przestał i od tej pory nigdy już nie bolał w normalnej jeździe.

Serdecznie Cię pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Mitek napisał:

Cześć

Jak Ty walniesz post to trzeba sobie zrobić kawę i szukać sporo czasu na czytanie. 🙂

O sprzęcie się nie wypowiadam - nie znam się. Ja mam Scott Aspect czyli podstawowy model Scotta dla początkujących (jak to jest określone w katalogach) z napędem 3x9 i absolutnie wystarcza do wszystkiego. Co do przesiadki na wyższy model to żona właśnie to zrobiła na wiosnę. Ze Scotta Aspecta na 26 z identycznym jak mój napędem przesiadła się na Scotta Scale'a na Sramie 1x12 na 29. Pierwotnie zaczęliśmy kombinować: a to, że kierownica za szeroka a to, że siedzisko nie takie ale w Scott wytłumaczono nam, że nad rowerem myśli dział projektowy i jest zestawiony jak należy. To spowodowało odpuszczeni sobie kombinowania i po prostu jeżdżenie. Przesiadła się w moment a adaptacja - trwała może dwa, trzy tygodnie. Zmiana jest bardzo odczuwalna w jeździe. Jako, że jeździmy razem widzę, że znacząco wzrosła dynamika jazdy, skuteczność na podjazdach oraz prędkość maksymalna (tutaj jest jedyny problem bo nieco brakuje przełożenia ale to powyżej 32/33 km/h. Reszta to objeżdżenie i przyzwyczajenie. 

Sposób użytkowani przez nas rowerów daje raczej pod rozwagę myślenie o gravelu a nie o fullu więc trudno mi jest odnieść się do kwestii amortyzacji. Ewka też ma 3stopniową blokadę i coś tam sobie zmienia... i tyle.

Co do techniki jazdy zaś to kadencja i jej świadomość jest kluczem do efektywnej jazdy. Ja oceniam, że uczyłem się tego jakieś trzy lata. Zaznaczam trzy lata jazdy do pracy i z pracy praktycznie codziennie bez względu na pogodę i porę roku i to jest moim zdaniem klucz do sukcesu a nie - wybacz ale wiesz, że nie lubię owijać w bawełnę - czujniki i grzebanie. Na opis jeździsz za twardo - optimum to 90-110 - ale, optimum dla mnie, ale generalnie te 90 to raczej minimum. Zresztą warto pooglądać kolarzy jak jeżdżą, jak stopniują, jak mają ustawioną geometrię - bardzo wiele można z tego wynieść, przynajmniej ja tak robię.

Operowanie biegami to kwestia zbieżna z kadencją i myślę, że jak się jeździ od święta i w wakacje to raczej niewiele tu można zrobić. Wszystko trzeba poczuć na sobie a żeby poczuć trzeba z doświadczenia poznać swój sposób odczuwania pewnych elementów.

Tak jak z nartami na tym forum 95 gości na stu będzie Ci opisywać różnicę w jeździe na dwóch różnych nartach ale jaka cecha za co jest odpowiedzialna i dlaczego... tutaj zacznie się nic nie warte teoretyzowanie.

Wydaje mi się, że powinieneś się po prostu objeździć na nowym sprzęcie tak ze dwa trzy tysie i wtedy można coś powiedzieć co tak naprawdę przeszkadza i trzeba zmienić. Ja na początku myślałem, że wszystko a po objeżdżeniu się jedyną zmianą jaką wprowadziłem było cofnięcie siedziska o jakieś półtora cm oraz jego obniżenie w stosunku do pierwotnych ustawień, które wydawały mi się ekstra.

Czy to jedyna droga - z pewnością nie, ale ja mam takie podejście, że jak mnie bolał tyłek od siodełka to po prostu jeździłem więcej aż przestał i od tej pory nigdy już nie bolał w normalnej jeździe.

Serdecznie Cię pozdrawiam

Cześć

Licznik mam - bo dostałem w gratisie do Cube-a - taka promocja była (licznik + czujnik prędkości + czujnik kadencji i nawet takie coś do mierzenia rytmu serca 🙂, ale nie używam i nawet nie wiem gdzie się podział po remoncie.

Każdy z nas, a przynajmniej nasze organizmy mają inną powiedzmy ulubioną kadencję, a ja że długo jeździłem właśnie na tym rowerze (8 lat), więc dla mnie ta kadencja jest na nim i dla tego osprzętu idealna (leszczowy osprzęt), może zawodowi kolarze mają bardzo twarde przełożenia, no i nie ma co mówić - kopyta jak konie, więc te ich kadencje są wyższe, co i ja próbuję wdrożyć. Staram się jeździć energooszczędnie, wydłużam w ten sposób dystans, średnia prędkość też się zwiększa, co nie znaczy że nie lubię poczuć przyjemnego zmęczenia po odbytej przejażdżce, ale też nie lubię być z..ny jak górnik po podwójnej szychcie.

pozdrawiam

Edytowane przez Marcos73
stylistyka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Spiochu napisał:

Hamulce oryginalne. Nie wygladaja na zniszczone ani zuzyte. W serwisach im sie nie chce takich rzeczy robic, wiec to nie od nowosci zalezy. "Panie przeciez dzialaja to o co chodzi?"

A Ty jaki rower kupiles?

Poszukaj dobrego serwisanta, a nie serwisu rowerowego (taka informacja do uzyskania raczej jedynie pocztą pantoflową). Znajdź osobę, która pracuje w dobrym serwisie, a po godzinach dorabia sobie, serwisując dodatkowo rowery. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Marcos73 napisał:

Cześć

Licznik mam - bo dostałem w gratisie do Cube-a - taka promocja była (licznik + czujnik prędkości + czujnik kadencji i nawet takie coś do mierzenia rytmu serca 🙂, ale nie używam i nawet nie wiem gdzie się podział po remoncie.

Każdy z nas, a przynajmniej nasze organizmy mają inną powiedzmy ulubioną kadencję, a ja że długo jeździłem właśnie na tym rowerze (8 lat), więc dla mnie ta kadencja jest na nim i dla tego osprzętu idealna (leszczowy osprzęt), może zawodowi kolarze mają bardzo twarde przełożenia, no i nie ma co mówić - kopyta jak konie, więc te ich kadencje są wyższe, co i ja próbuję wdrożyć. Staram się jeździć energooszczędnie, wydłużam w ten sposób dystans, średnia prędkość też się zwiększa, co nie znaczy że nie lubię poczuć przyjemnego zmęczenia po odbytej przejażdżce, ale też nie lubię być z..ny jak górnik po podwójnej szychcie.

pozdrawiam

Cześć

Wybacz ale co ma kadencja wspólnego z takim czym innym osprzętem - choćby był jak najbardziej "leszczowy".

Leszczowy może być tylko jeździec. Ja - uwzględniając co tu koledzy wypisują - mam wyjątkowo leszczowy rower o osprzęcie nie mówiąc ale zapraszam każdego z przyjemnością na jakąś terenową wycieczkę i zapewniam, że nie będzie musiał czekać.

Nie o osprzęt tu idzie ale o umiejętność jazdy.

Kolarze jeżdżą na coraz większych blatach ale to wcale nie znaczy, że jeżdżą twardo - wręcz przeciwnie - po prostu jeżdżą szybciej. Nie jestem głupkiem i nie będę się porównywał z kolarzami w sensie ilość zębów na przodzie lub mocy - ale warto popatrzyć jak pedałują, w jaki sposób siedzą itd. bo to jest optymalne i to można naśladować a nie jakieś wartości czy średnie.

No i... ja po każdej jeździe wracam mokry - nieważne czy jadę do pracy czy na wycieczkę czy zima czy lato.

Dla mnie celem samym w sobie jest jazda.

Pozdro

Edytowane przez Mitek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Marcos73 napisał:

Cześć

Licznik mam - bo dostałem w gratisie do Cube-a - taka promocja była (licznik + czujnik prędkości + czujnik kadencji i nawet takie coś do mierzenia rytmu serca 🙂, ale nie używam i nawet nie wiem gdzie się podział po remoncie.

Każdy z nas, a przynajmniej nasze organizmy mają inną powiedzmy ulubioną kadencję, a ja że długo jeździłem właśnie na tym rowerze (8 lat), więc dla mnie ta kadencja jest na nim i dla tego osprzętu idealna (leszczowy osprzęt), może zawodowi kolarze mają bardzo twarde przełożenia, no i nie ma co mówić - kopyta jak konie, więc te ich kadencje są wyższe, co i ja próbuję wdrożyć. Staram się jeździć energooszczędnie, wydłużam w ten sposób dystans, średnia prędkość też się zwiększa, co nie znaczy że nie lubię poczuć przyjemnego zmęczenia po odbytej przejażdżce, ale też nie lubię być z..ny jak górnik po podwójnej szychcie.

pozdrawiam

Sam sobie przeczysz. 

Twardsze przelozenia to NiZSZA kadencja. Zawodowcy jezdza z wysoka kadencja mimo, ze maja wielkie miesnie. Widocznie jest to bardziej efekrywne. Typowy leszcz jezdzi z bardzo niska kadencja.

Generalnie nizsza kadencja bardziej obciaza miesnie nog a wyzsza serce i pluca. A gdzie jest zloty srodek to juz trzeba samemu sprawdzic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Spiochu napisał:

Sam sobie przeczysz. 

Twardsze przelozenia to NiZSZA kadencja. Zawodowcy jezdza z wysoka kadencja mimo, ze maja wielkie miesnie. Widocznie jest to bardziej efekrywne. Typowy leszcz jezdzi z bardzo niska kadencja.

Generalnie nizsza kadencja bardziej obciaza miesnie nog a wyzsza serce i pluca. A gdzie jest zloty srodek to juz trzeba samemu sprawdzic.

Zawodowcy jeżdżą z wysoką kadencją, żeby na podjeździe mieli z czego schodzić. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cze

14 godzin temu, Mitek napisał:

Wybacz ale co ma kadencja wspólnego z takim czym innym osprzętem

Nie wiem, więc pytam, dużo jeździsz więc co nieco powinieneś wiedzieć. ponadto masz kolegów ze Scotta, którzy byli w centrum testowym i powinni coś o tym wiedzieć. Jak buduje się rowery dla przeciętnych użytkowników, ambitnych amatorów i zawodowców. Bo nie tylko waga ma tu kluczową rolę.

14 godzin temu, Mitek napisał:

mam wyjątkowo leszczowy rower o osprzęcie nie mówiąc

Więc kombinacje z blatem dały oszczędności może 3-4-ech piw. Jedziesz na imprezę ultra, a jak twierdzisz że Ty w ogóle to nie masz pieniędzy, więc taki wyjazd to spore wyzwanie więc nie wiem ile zaoszczędziłeś na blacie w tym leszczowym osprzęcie i jaki to miało sens.

14 godzin temu, Mitek napisał:

No i... ja po każdej jeździe wracam mokry - nieważne czy jadę do pracy

No ja też wracam mokry i przyjemnie zmęczony - ale nie zje....y, ponadto współczuję Twoim współpracownikom. 

Nie wiem dlaczego (podobno face to face jesteś fajnym gościem), lansujesz się na faceta który ma wy...ne na wszystko., choć zdjęcie temu przeczy. Bo i schludnie jesteś ubrany, chałupa też niczego sobie, a oponka to nie opuchlizna głodowa.

Raczej już sobie odpuszczę z pytaniam i odczuciami, bo chyba nie ma sensu.

pozdrawiam

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Marcos73 napisał:

Cze

Nie wiem, więc pytam, dużo jeździsz więc co nieco powinieneś wiedzieć. ponadto masz kolegów ze Scotta, którzy byli w centrum testowym i powinni coś o tym wiedzieć. Jak buduje się rowery dla przeciętnych użytkowników, ambitnych amatorów i zawodowców. Bo nie tylko waga ma tu kluczową rolę.

Więc kombinacje z blatem dały oszczędności może 3-4-ech piw. Jedziesz na imprezę ultra, a jak twierdzisz że Ty w ogóle to nie masz pieniędzy, więc taki wyjazd to spore wyzwanie więc nie wiem ile zaoszczędziłeś na blacie w tym leszczowym osprzęcie i jaki to miało sens.

No ja też wracam mokry i przyjemnie zmęczony - ale nie zje....y, ponadto współczuję Twoim współpracownikom. 

Nie wiem dlaczego (podobno face to face jesteś fajnym gościem), lansujesz się na faceta który ma wy...ne na wszystko., choć zdjęcie temu przeczy. Bo i schludnie jesteś ubrany, chałupa też niczego sobie, a oponka to nie opuchlizna głodowa.

Raczej już sobie odpuszczę z pytaniam i odczuciami, bo chyba nie ma sensu.

pozdrawiam

Cześć

Dużo jeżdżę ale mało zajmuję się rzeźbą sprzętową więc na ten temat nie pogadamy.

Tak nie miało to sensu - przyznaję - ale jeżeli można wybrać opcję tańszą to wybieram - czasami nie zapracuje, droższa czasami też nie zapracuje to lekka loteria. Ważne, że udało się ten błąd przekuć w sukces, czego niniejszym i Tobie życzę. Staram się patrzeć pozytywnie więc nie mam z tym problemów.

No to ja raczej wracam zjebany, zwłaszcza okres upałów dawał mi się nieźle we znaki. Współpracownicy mnie lubią i detalami się nie przejmują a poza tym... mam własny pokój, w pracy jestem zazwyczaj na godz, półtorej przed resztą, myję się zmieniam ciuchy, nawet piorę - jak tego wymaga sytuacja - daje radę, spoko.

Czy to, że nie przywiązuję przesadnej wagi do kwestii sprzętowych, że jestem wrogiem nieuzasadnionej konsumpcji oraz nie cierpię na nadmiar pieniędzy ma oznaczać, że mieszkam w chlewie a chodzę w zasranych szmatach?

Szczerze mówiąc nie wiedzę tu związku przyczynowo skutkowego ale może jest. Nie myślałem też, że się na kogoś lansuję ale może to jest jakiś pomysł i będą z tego jakieś pieniądze - jak się wylansuję. 🙂

Pozdrowienia serdeczne

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...