Skocz do zawartości

Wypadek na nartach. Kto winien ?


mario33

Rekomendowane odpowiedzi

Ten przepis nie jest martwy. Jest dobrym uogolnieniem, łatwym do zrozumienia nawet dla inteligentnych inaczej, ktorych niestety wiekszosc w tym kraju. Działa również w innych krajach, co juz daje mozliwosc podejrzeń że działa dobrze ... no ale my wiemy lepiej. 

Skąd wziąłeś, że jadący niżej może wszystko?

Edytowane przez mig
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Spiochu napisał:

... Moim zdaniem, nie miał szans mnie zauważyć. Potrzebna jest rozwaga po obu stronach a nie myślenie, że jak jestem niżej to mogę wszystko.

I wg mnie to jest clou problemu. Branie pod uwagę wybiórczo zasad dekalogu a już "ślepe" twierdzenie, że zawsze odpowiedzialny jest ten uczestnik, który był najwyżej nie jest ani prawidłowe ani sprawiedliwe. Każda sytuacja wymaga analizy.

Ps. Chyba nie mogę się zgodzić z niektórymi opiniami, że w opisywanym przeze mnie przypadku była jednoznaczna wina moja, bo ja  najwyżej, i brak winy snowboardzisty, bo on najniżej w momencie samej kolizji, którą sam sprowokował :

Reguła 4

Wyprzedzający narciarz lub snowboarder ponosi całkowitą odpowiedzialność za zakończenie tego manewru w taki sposób, aby nie spowodować utrudnień wyprzedzanemu narciarzowi lub snowboarderowi. Odpowiedzialność ta spoczywa na nim do chwili ukończenia przez niego manewru wyprzedzania. Zasada ta odnosi się także do omijania stojących na stoku. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, KamaG napisał:

I wg mnie to jest clou problemu. Branie pod uwagę wybiórczo zasad dekalogu a już "ślepe" twierdzenie, że zawsze odpowiedzialny jest ten uczestnik, który był najwyżej nie jest ani prawidłowe ani sprawiedliwe. Każda sytuacja wymaga analizy.

Ps. Chyba nie mogę się zgodzić z niektórymi opiniami, że w opisywanym przeze mnie przypadku była jednoznaczna wina moja, bo ja  najwyżej, i brak winy snowboardzisty, bo on najniżej w momencie samej kolizji, którą sam sprowokował :

Reguła 4

Wyprzedzający narciarz lub snowboarder ponosi całkowitą odpowiedzialność za zakończenie tego manewru w taki sposób, aby nie spowodować utrudnień wyprzedzanemu narciarzowi lub snowboarderowi. Odpowiedzialność ta spoczywa na nim do chwili ukończenia przez niego manewru wyprzedzania. Zasada ta odnosi się także do omijania stojących na stoku. 

 

Kama, czyli był wyżej i spowodował kraksę i to on ponosi odpowiedzialność… nieważne, gdzie się zatrzymał, a logicznie - skoro jechał szybciej i Was wyprzedzał, to musiał klapnąć niżej.

Mam w domu troje snowbordzistów. Żadne z nich nie miało kolizji. Kluczem jest świadomość, taktyka i ciągła nauka techniki.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Spiochu napisał:

I znowu emocjonalna historyjka. Czy to w ogóle zrozumiałeś o czym pisałem?

Też kiedyś miałem zderzenie z jakimś instruktorem na łatwej trasie. On jechał z duża prędkością na wprost(z góry), a ja jechałem w poprzek do wyciągu. Uderzył we mnie, miałem rozciętą głowę pod kaskiem a kręgosłup bolał mnie przez pół roku.  Niby była jego wina, ale to ja wyjechałem w poprzek i to jeszcze z za grupy. Moim zdaniem, nie miał szans mnie zauważyć. Potrzebna jest rozwaga po obu stronach a nie myślenie, że jak jestem niżej to mogę wszystko.

Śpiochu...Teraz zerknij tak. Jesteś winien (mimo, że byłeś niżej) wyjechałeś z za grupy w poprzek stoku I gość nie miał szans Cię zauważyć i ominąć. Nie zachowałeś ostrożności. Nadal mimo to, wynika, że ten człowiek także nie. Jechał za szybko w miejscu gdzie potencjalnie (jak pokazało życie) może wystąpić sytuacja niebezpieczna. 

To jak z jazdą motocyklem. Możesz być na pierwszeństwie, na pustej drodze i ciąć 200....ale dla swojego i nie tylko bezpieczeństwa, dobrze jak będziesz miał świadomość, że z podporządkowanej może wyjechać furmanka. Tylko w tym przypadku wina na 100% furmana, ale motocyklisty śmierć. Na stoku zaś jadący z góry ponosi odpowiedzialność za obranie toru jazdy, prędkości takiej aby uniknąć przykrego zdażenia z gapą, expertem, marzycielem, który jedzie niżej.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, mig napisał:

Ten przepis nie jest martwy. Jest dobrym uogolnieniem, łatwym do zrozumienia nawet dla inteligentnych inaczej, ktorych niestety wiekszosc w tym kraju. Działa również w innych krajach, co juz daje mozliwosc podejrzeń że działa dobrze ... no ale my wiemy lepiej. 

Skąd wziąłeś, że jadący niżej może wszystko?

To nie o to chodzi, że ten przepis jest zły, tylko że nie działa ZAWSZE.

Jeśli ZAWSZE to ten niżej może wszystko, a tak nie powinno być.

A martwy jest w tym sensie, że i tak większość przygłupów go nie zna.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Gabrik napisał:

Śpiochu...Teraz zerknij tak. Jesteś winien (mimo, że byłeś niżej) wyjechałeś z za grupy w poprzek stoku I gość nie miał szans Cię zauważyć i ominąć. Nie zachowałeś ostrożności. Nadal mimo to, wynika, że ten człowiek także nie. Jechał za szybko w miejscu gdzie potencjalnie (jak pokazało życie) może wystąpić sytuacja niebezpieczna. 

To jak z jazdą motocyklem. Możesz być na pierwszeństwie, na pustej drodze i ciąć 200....ale dla swojego i nie tylko bezpieczeństwa, dobrze jak będziesz miał świadomość, że z podporządkowanej może wyjechać furmanka. Tylko w tym przypadku wina na 100% furmana, ale motocyklisty śmierć. Na stoku zaś jadący z góry ponosi odpowiedzialność za obranie toru jazdy, prędkości takiej aby uniknąć przykrego zdażenia z gapą, expertem, marzycielem, który jedzie niżej.

 

Tak, można się doszukać winy po obu stronach. I tak jest zresztą  w większości przypadków.

Za szybko jadący kierowca, potrąci pieszego, tylko gdy ten drugi wyjdzie mu pod koła. Kodeks drogowy próbuje takie sytuacje rozwiązać (Np. wtargnięcie przed nadjeżdżający pojazd) ale to nigdy nie będzie jednoznaczne i zależy od interpretacji. Raz jest winny kierowca a innym razem pieszy. Także nie ma ZAWSZE.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Spiochu napisał:

Tak, można się doszukać winy po obu stronach. I tak jest zresztą  w większości przypadków.

Za szybko jadący kierowca, potrąci pieszego, tylko gdy ten drugi wyjdzie mu pod koła. Kodeks drogowy próbuje takie sytuacje rozwiązać (Np. wtargnięcie przed nadjeżdżający pojazd) ale to nigdy nie będzie jednoznaczne i zależy od interpretacji. Raz jest winny kierowca a innym razem pieszy. Także nie ma ZAWSZE.

W przypadku stoku ma sens "zawsze", bo:

Ten z góry musi być najbardziej ostrożny, przewidujący, z ograniczonym zaufaniem do tych poniżej. Jeśli Ci poniżej będą ostrożni, zerkną w górę - super. Finalnie jednak, to ten wyżej musi wykazać się największą odpowiedzialnością i roztropnością. Już pisałem, w marcu 2021 mojego instruktora stojącego z boku trasy, z 17 osobową grupą, trzykrotnie chciała zabić osoba jadąca z góry. Czegoby nie szukać, z góry widzisz więcej. Jeśli jest zbyt tłoczno, to jak piszą niektórzy uciekaj że stoku lub trzeba się pogodzić z faktem, że w tłumie trafi się niedorajda, która zachowa się w nieprzewidywalny sposób i musisz mieć świadomość, iż wjazd w nią będzie Twoją winą.

Choć ja częściej widzę, że niedorajdą umiejetnościową jest także ten nadjeżdżający z góry.

Edytowane przez Gabrik
  • Confused 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak tylko jeżeli wszystko zaczniemy traktować z tak ostrymi granicami jak to "zawsze". To dojdziemy do sytuacji gdzie będziemy mieli dwóch narciarzy jadących mniej więcej na tej samej wysokości, pierwszy wąskim torem, z jednego brzegu i drugi który nagle zapragnie mieć fantazję i zaczynając machać od brzegu do brzegu wjedzie temu drugiemu wprost pod narty. I wtedy będziemy mieli drugie ostre określenie "wyżej" dla pierwszego narciarza narciarza, wyżej o jakieś 5-10cm. Absolutna dokładność i ostre kryteria działają tylko w matematyce.

Oczywiście robiąc dekalogi się tego nie uwzględnia bo one mają dobitnie pokazać ogólne zasady. Jak by do tego punktu z górnym narciarzem, po przecinkach dodać 20 wyjątków w samym dekalogu to mało kto zapamiętał by naczelną zasadę.

  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, .Beata. napisał:

Kama, czyli był wyżej i spowodował kraksę i to on ponosi odpowiedzialność… nieważne, gdzie się zatrzymał, a logicznie - skoro jechał szybciej i Was wyprzedzał, to musiał klapnąć niżej.

Mam w domu troje snowbordzistów. Żadne z nich nie miało kolizji. Kluczem jest świadomość, taktyka i ciągła nauka techniki.

 

Najlepsze to, że on na tyle przeszarżował, że przejechał przed nami łukiem i wywalił się wjeżdżając już pod górkę, czyli wylądował nad nami 🙂 Cóż czasem ułańska fantazja nie popłaca. 

PS. Nie mam nic do snowboarderów / snowboardzistów (jaka jest poprawna nazwa🤔 ) rozsądnych z przyjemnością pooglądam na stoku - Ci uczący się też wyglądają super - jedna decha powoduje, że początkowa niezdarność wygląda dużo sympatyczniej niż u narciarzy😁

W sumie to w obu grupach trafiają się kamikadze i bezmyślni...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Gabrik napisał:

.Już pisałem, w marcu 2021 mojego instruktora stojącego z boku trasy, z 17 osobową grupą, trzykrotnie chciała zabić osoba jadąca z góry. 

Po pierwsze to nie był instruktor tylko przewodnik 🙂 Jestem sobie w stanie wyobrazić jak długo trwa ustawianie takiej grupy z boku stoku i jaki chaos i niebezpieczeństwo powoduje. Nie usprawiedliwiam człowieka torpedy, ale takie grupy powinny być zabronione.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Kubis napisał:

Po pierwsze to nie był instruktor tylko przewodnik 🙂 Jestem sobie w stanie wyobrazić jak długo trwa ustawianie takiej grupy z boku stoku i jaki chaos i niebezpieczeństwo powoduje. Nie usprawiedliwiam człowieka torpedy, ale takie grupy powinny być zabronione.

Kubis, stok był ultra szeroki, grupa była bardzo zdyscyplinowana. Nie szukaj dziury w całym 🙂

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, nikon255 napisał:

Ci jeszcze lepsi. Pusty stok, az wkoncu sie zgrali 🤣 

https://youtube.com/shorts/gPUfCAlevPw?feature=share

To kolejna przypadłość czyli jazda po nachyleniu na które nie jesteśmy gotowi. Efekt - Zapatrzeni tylko w czubki swoich nart.

Moja znajoma ma taki punkt widzenia "musisz iść na strome, bo nie nauczysz się jeździć". Dla mnie idiotyzm pierwszej wody.

Ostatnio w Białce na 6...mężusio wciągnął swoją żonkę. Ledwie stała na nartach, piszczy, że nie pojedzie, a on jedź! Mam nawet filmik ale nie będę publikował, bo mi jeszcze sprawę założy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Gabrik napisał:

W przypadku stoku ma sens "zawsze", bo:

Ten z góry musi być najbardziej ostrożny, przewidujący, z ograniczonym zaufaniem do tych poniżej. Jeśli Ci poniżej będą ostrożni, zerkną w górę - super. Finalnie jednak, to ten wyżej musi wykazać się największą odpowiedzialnością i roztropnością. Już pisałem, w marcu 2021 mojego instruktora stojącego z boku trasy, z 17 osobową grupą, trzykrotnie chciała zabić osoba jadąca z góry. Czegoby nie szukać, z góry widzisz więcej. Jeśli jest zbyt tłoczno, to jak piszą niektórzy uciekaj że stoku lub trzeba się pogodzić z faktem, że w tłumie trafi się niedorajda, która zachowa się w nieprzewidywalny sposób i musisz mieć świadomość, iż wjazd w nią będzie Twoją winą.

Choć ja częściej widzę, że niedorajdą umiejetnościową jest także ten nadjeżdżający z góry.

Żeby zapewnić bezpieczeństwo ZAWSZE to ten z góry musi odpiąć narty i zejść ze stoku.

Czy Ty nie rozumiesz, że percepcja i możliwości reakcji są ograniczone? Dlatego ważny jest rozsądek po obu stronach, a nie myślenie, że jestem niżej to mam wyjebane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Spiochu napisał:

Żeby zapewnić bezpieczeństwo ZAWSZE to ten z góry musi odpiąć narty i zejść ze stoku.

Czy Ty nie rozumiesz, że percepcja i możliwości reakcji są ograniczone? Dlatego ważny jest rozsądek po obu stronach, a nie myślenie, że jestem niżej to mam wyjebane.

Pełna zgoda, tylko ja widzę, że wyjebane to mają Ci na dole i Ci na górze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Gabrik napisał:

 

Moja znajoma ma taki punkt widzenia "musisz iść na strome, bo nie nauczysz się jeździć". Dla mnie idiotyzm pierwszej wody.

 

I znowu NIE ZAWSZE.

Wjazd na strome daje bardzo dobre efekty w nauczaniu. Trzeba to jednak zrobić umiejętnie i w odpowiednim momencie.

Jak uczyłem moją byłą, to już w pierwszym sezonie jeździła po czarnych i wcale nie stanowiła zagrożenia dla innych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Gabrik napisał:

Pełna zgoda, tylko ja widzę, że wyjebane to mają Ci na dole i Ci na górze.

Zwykle niestety tak jest.

Często jednak ignorancja jest większa gdy mamy świadomość, że to nie nasza wina. Np. na drodze w mieście ktoś wymusił pierwszeństwo a ten drugi tylko wciska klakson i uderza w niego, choć mógłby go ominąć.

Wielu doświadczonych kierowców chwali się, że jeździ wiele lat bezwypadkowo, nie licząc X stłuczek z winy innych.  I wcale się nie zastanawiają, czy tych stłuczek też mogli uniknąć.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Spiochu napisał:

I znowu NIE ZAWSZE.

Wjazd na strome daje bardzo dobre efekty w nauczaniu. Trzeba to jednak zrobić umiejętnie i w odpowiednim momencie.

Jak uczyłem moją byłą, to już w pierwszym sezonie jeździła po czarnych i wcale nie stanowiła zagrożenia dla innych.

Śpiochu, jest takie powiedzenie, że wyjątki tylko potwierdzają regułę. Dodatkowo słowo kluczowe, to "w odpowiednim momencie". A tego momentu na 100% nie wyczuwa samouk, który gra rolę instruktora. To wyczuje sam zainteresowany lub instruktor/trener mający go pod opieką.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minutes ago, Gabrik said:

Ostatnio w Białce na 6...mężusio wciągnął swoją żonkę. Ledwie stała na nartach, piszczy, że nie pojedzie, a on jedź! Mam nawet filmik ale nie będę publikował, bo mi jeszcze sprawę założy.

Dlatego 6 w Białce dla mnie to "zuo". Przejazd w to samo miejsce nartostradą bywa uciążliwy (szczególnie dla bezkijkowców) więc masa ludzi nie panujących nijak nad nartami w związku z tym pcha się jednak nią.

W sumie w tym roku mam zwiększony strach przed ludźmi od momentu gdy w Zieleńcu młodzian na pełnej prędkości, stojąc już tylko na jednej narcie bo tracił panowanie, przemknął mi przed czubkami samych nart. Zakotłowało nim solidnie, ale wstał, ale wiele nie brakowało żeby zakończył mój sezon w tym roku a może i w przyszłych. Od razu uciekłem w odludne miejsca ale z ciągłym wrażeniem prześladowania. Po tym kątem bardzo nie lubię głównej części Zieleńca bo tam trzeba patrzeć nie tylko kto jedzie z góry czy z dołu ale i z każdego boku, bo faktyczne trasy przejazdowe są w najdzikszych kierunkach.

Edytowane przez Bacek
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Gabrik napisał:

Śpiochu, jest takie powiedzenie, że wyjątki tylko potwierdzają regułę. Dodatkowo słowo kluczowe, to "w odpowiednim momencie". A tego momentu na 100% nie wyczuwa samouk, który gra rolę instruktora. To wyczuje sam zainteresowany lub instruktor/trener mający go pod opieką.

Dlatego uczysz się pod okiem instruktora. To jest oczywiste, nie wiem czemu większość tak się przed tym broni., i to wcale nie tylko ze względów finansowych.

Jeśli jesteś instruktorem, też nie zawsze należy uczyć samodzielnie. Żona czy własne dziecko, często chętniej posłucha kogoś obcego a Tobie będzie marudzić.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...