Skocz do zawartości

Materiały szkoleniowe


Adam ..DUCH

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 10.12.2022 o 18:00, KrzysiekK napisał:

Dziś byłem w Tylicz Ski, ten czerwony .. powiem wam, że po zmianach wygląda bardzo ok. Natomiast ja nigdy nie zniose tak grubego klińca na parkingu, szczegolnie że po tym się idzie w butach narciarskich. 

Jazda super, pełna kontrola, praca nad NW ... Cały czas NW, jedynie na płaskich troszkę szukanie krawędzi. 

Od NW bolą uda. Bo moje N nie siada goleniami w butach a powinno chyba ..  prawda? Żeby chociaż mięśnie odpoczęły ten ułamek chwili. 

No i w końcu mogłem pomówić po czesku .... 🤣 ...Słowaków dużo. 

Jak się cały naśniezy, to ten stok będzie kapitalny. Tam przecinki w lesie, połączenia, cuda wianki, jeździsz jak chcesz .... Było super . 

Zmian to tam za dużo nie ma poza  przeorganizowaniem dołu starej. Pociągnięcie od "domków" krzesła do góry to pieśń przyszłości. Na mega plus przygotowanie tras - z perspektywy ostatnich lat mega lepiej. Na minus dyskusje czy jak zajmę te 12m szerokości pod SL na 2 to mam się zwijać o 9 czy 9:30 .. ale chociaż o 7:30 na górę wywieźli 😉 i miejsce dla dzieckow na odpoczynek ogarnięte super 🙂

M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Zwróćcie uwagę, że wszystkie prezentowane sposoby jazdy są charakterystyczne dla skrętu krótkiego i tak też prezentowane. Co ciekawe niektóre elementy są błędem na prezentowanym stoku ale w innych warunkach już byłyby akceptowalna jazdą czy wręcz programową - biorąc pod uwagę troszkę dawniejsze czasy ewolucją.

Znam na przykład - a i Wy koledzy również, bo to aktywny, choć tylko w krótkich wyjazdowych relacjach, forumowicz - osobę, która jeździ dokładnie jak prezentacja 3 lub 4 czyli monoski o wężowych ruchach. Gość jeździ (widziałem na żywo, nie raz) identycznie, co jest samo w sobie dość... śmieszne ale nie przeszkadza mu to być niezwykle sprawnym, szybkim i z pełną kontrolą poruszającym się narciarzem. Oczywiście w trudnych warunkach czy poza trasą no... będzie miał trudno ale na przygotowanym... W takich wypadkach dużą role gra dynamika jazdy rozumiana jako pewne połączenie pewności wypracowanego (nawet błędnego ) ruchu z szybkością jazdy. Szybciej zawsze łatwiej.

No Pan niestety nie umiał pokazać klasycznego kibla a już w ogóle zrezygnował z wszelkiego rodzaju tramwajarstwa, skrętów ciętych przez wysunięcie wewnętrznej, przesadnej kontrrotacji itd. Rozumiem  bo w szybszej jeździe trudniej pojechać źle jak się umie.

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widać z powyższego, że jazda jest trudna. Pewnie popełniam tyle błędów, że ciężko by je zliczyć i mógłbym się podłamać będąc poddanym krytyce 🙂. Do tego przeczytałem wczoraj długi wątek o konsekwencjach upadków, a przede wszystkim o tym, że dobry narciarz nie upada... Muszę się chyba zastanowić chyba czy to na pewno zajęcie dla mnie :(. 

P.S. Ja myślałem, że średnia 1 gleba dziennie to już wyczyn i spokojna jazda 🙂

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Jestem propagatorem wspomnianego stwierdzenia ale nie ja je wymyśliłem. To parafraza słynnego powiedzenia Mariusz Zaruskiego że: "upadek jest hańbą dla narciarza".

Czepialscy oczywiście wytykają bezsens tego stwierdzenia cytując góralską prawdę że: jak się nie psewrócis...

Ale rozumieć ten cytat Zaruskiego (który dokonywał przełomowych jak na ówczesne czasy i niezwykle ryzykownych narciarskich wejść i zjazdów i nie raz ratował życie po upadku) należy inaczej:

Upadek to wynik utraty kontroli a utrata kontroli może się skończyć w sposób zupełnie nieprzewidywalny. Co innego gdy narciarz podejmuje ryzyko świadomie w wyłączających udział innych/przypadkowych użytkowników stoku warunkach - to jest jego wybór i jego ryzyko.

Ale gdy porusza się na ogólnie dostępnej trasie wśród innych narciarzy utrata kontroli jest niedopuszczalna.

Pozdro

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, SzymQ napisał:

Widać z powyższego, że jazda jest trudna. Pewnie popełniam tyle błędów, że ciężko by je zliczyć i mógłbym się podłamać będąc poddanym krytyce 🙂. Do tego przeczytałem wczoraj długi wątek o konsekwencjach upadków, a przede wszystkim o tym, że dobry narciarz nie upada... Muszę się chyba zastanowić chyba czy to na pewno zajęcie dla mnie :(. 

P.S. Ja myślałem, że średnia 1 gleba dziennie to już wyczyn i spokojna jazda 🙂

SzymQ , na luzie.

Jeśli upadają zawodnicy / czki Pucharu Świata ( a nie należą do melepetów), to kto nie upada? 

To sformułowanie to skrót myślowy - rzecz w tym, że bardzo dobry narciarz potrafi w większości sytuacji wyjść z opresji bez upadku, ale też nie zawsze. Upadek to żadna ujma, rzecz w tym , aby był bezpieczny dla nas i innych na stoku. Nieraz zdarza się wskutek np zbyt wolnej jazdy lajtowej jazdy  i niechcący na górną się depnie, w rezultacie leżysz i dopiero po chwili kumasz, dlaczego ... tak się dzieje zwłaszcza na początku sezonu, gdy  automatyzm odruchów / nawyków dopiero wraca .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mitek, to kwestia nomenklatury tylko i wyłącznie.

Dlatego twierdzę, że powiedzenie ,,dobry narciarz nie upada'' jest także pewnym skrótem, bo przecież gdyby wierzyć w to na 500% i bez wyjątków, byłoby to śmieszne.

Podobnie jak stwierdzenie ,,normalny ruch narciarski'' - często w wysokich górach i dobrym terminie oznacza to, że ruchu prawie nie ma lub jest znikomy. W Polsce na ogół jest inaczej. Zatem i sposób jazdy tam i tu może być nieco lub zgoła odmienny, wciąż bacząc na bezpieczeństwo innych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Mitek napisał:

Cześć

Wybacz ale porównywanie upadków zawodników, którzy z założenia jadą na granicy możliwości i walczą o czas z jazdą w normalnym ruchu narciarskim jest... śmieszne.

Pozdro

Mitku, a kto powiedział, że amatorzy nie jeżdżą na granicy swoich możliwości?

Na czas też - aż bramka nie puści jak karnet się skończy... A to obciążenie i psychiczne i fizyczne tak orać cały dzień na w/w granicy.

A tak poważnie, to ja np. nie wstydzę się upadków, chyba przed samym sobą. Najczęściej są wynikiem niedoszacowania warunków na trasie np. dohamowuję na mdlejących nogach na jakimś wypłaszczeniu, gdzie wcześniej ludziska narobili odsyp na 20cm głęboki/wysoki. Narty stają, ja fru - zgrabny kontrolowany fikołek prawie w miejscu na miękki odsyp. Albo inna opcja to jak jadę długim ciętym i trafię na połać lodu - nogi klasycznie odjeżdżają jak im siła odśrodkowa każe a ja zaliczam piękny ślizg na boku. Zdarza się. Pierwszy błąd to nie oszacowanie warunków i swojej wydolności fizycznej, drugie - "niespodzianka" której nie musiało tam być na poprzednim zjeździe. Ale wolę się okazjonalnie wywracać tak (nie częściej niż 1 raz dziennie), niż zaplątując się we własne nogi, wpadając na kogoś lub będąc "wpadniętym przez kogoś" 🙂 - tego bym się wstydził przed wszystkimi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minutes ago, Kaem said:

SzymQ , na luzie.

Jeśli upadają zawodnicy / czki Pucharu Świata ( a nie należą do melepetów), to kto nie upada? 

To sformułowanie to skrót myślowy - rzecz w tym, że bardzo dobry narciarz potrafi w większości sytuacji wyjść z opresji bez upadku, ale też nie zawsze. Upadek to żadna ujma, rzecz w tym , aby był bezpieczny dla nas i innych na stoku. Nieraz zdarza się wskutek np zbyt wolnej jazdy lajtowej jazdy  i niechcący na górną się depnie, w rezultacie leżysz i dopiero po chwili kumasz, dlaczego ... tak się dzieje zwłaszcza na początku sezonu, gdy  automatyzm odruchów / nawyków dopiero wraca .

No właśnie nie wiem czy u mnie nie jest za bardzo na luzie 🙂 Upadam na prawdę raczej miękko, ale kiedyś może się nie udać... Myślę, że do bycia mistrzem upadków też daleko bo nie wstaję bez zatrzymania, a czasem nawet wypinam narty żeby się pozbierać 🙂Zdarzył mi się w tym sezonie jeden nieprzewidziany upadek na etapie przypominania jazdy ale reszta to już raczej świadome wybory celem przesuwania granic umiejętności.

4 minutes ago, Mitek said:

Cześć

Wybacz ale porównywanie upadków zawodników, którzy z założenia jadą na granicy możliwości i walczą o czas z jazdą w normalnym ruchu narciarskim jest... śmieszne.

Pozdro

Co do zasady jest to oczywiste. Niemniej jednak raz w życiu narta mi stanęła na kamieniu (i natychmiast wypięła) na trasie z warunkiem opisanym w komunikacie narciarskim jako bardzo dobry... Kamień zobaczyłem dopiero idąc po narty, bo od góry nie było go widać. Myślę, że żeby to ustać, skontrolować kierunek i bezpiecznie się zatrzymać na jednej narcie, narciarz musiałby być lepszy niż dobry, albo ja jestem mniej wymagający przy określaniu narciarzy mianem dobrych niż Ty 🙂

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Mitek napisał:

Cześć

Tego typu tłumaczenia i usprawiedliwianie się kończy się zazwyczaj przy pierwszej poważnej kontuzji lub gdy się kogoś poturbuje na stoku bo... "był lód którego wcześniej nie było".

Pozdro

Jestem na tyle rozgarniętym narciarzem, żeby nie zbliżać się do innych jeżdżąc szybko, wiec nawet opcja ślizgu nie grozi postronnym - spokojnie. Jeśli jest więcej osób na stoku - turlam się tylko trochę szybciej od reszty z możliwie dużym zapasem odległości. Poważnej kontuzji nie miałem na nartach jeżdżąc od dziecka a nie stronię od trudnych tras i ogólnie trudnego jeżdżenia blisko swoich możliwości. Każdemu zdarzają się upadki - jeśli ktoś nie upada na nartach wcale, to jest za przeproszeniem dupą wołową bo nigdy w życiu nawet nie zbliżył się do granic możliwości swoich ani swojego sprzętu. No ale każdy lubi co innego 🙂 Najlepiej jeśli jeden ocenia drugiego przez swoje okulary. Dlatego ja nie oceniam. Upadasz - OK, tak długo jak wyciągasz z nich wnioski i naukę i tak długo jak nie szkodzą one innym.

Na razie bardziej kontuzjogennym sportem jest dla mnie siatkówka (mam właśnie złamany paliczek w palcu wskazującym 🙂 - sam bym nie uwierzył, a jednak - nie trafiłem w piłkę dłonią tylko końcówką palca przy ataku).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Wiesz piszę to co pisze nie z braku szacunku czy chęci podkreślenia swojej wyższości ale... Na nartach odniosłem szereg poważnych kontuzji, z których reperkusjami borykam się do dzisiaj i dlatego uważam, że zapobieganie poprzez pewną formę edukacji, jest lepszą drogą niż leczenie ran. Sądzę, że jesteś na tyle do świadczonym narciarzem, że masz bardzo dobrze określony próg bezpieczeństwa swojej jazdy. Tu nie chodzi o możliwość upadku samego w sobie ale o utratę kontroli (z czym każdy upadek się wiąże) w normalnym ruchu narciarskim i stwarzanie przez to zagrożenia dla innych. Własne upadki to sprawa każdego narciarza - pełna zgoda. Ale utrata kontroli i niedostateczny bufor bezpieczeństwa może spowodować kontuzje u kogoś postronnego - wiesz o co chodzi.

Ty masz tą świadomość ale powiedz tak z ręką na sercu ilu jest takich ludzi na stoku?

Pozdro

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie więcej jak 20% - z ręką na sercu.

Większość ludzi na stoku zupełnie nie zdaje sobie sprawy z potencjalnego zagrożenia.

Podobnie - nie zna totalnie prawideł jazdy określonych w dekalogu.

W Alpach jest z tym trochę lepiej, generalnie kultura jazdy wg mnie wyższa, ale na krajowym podwórku masakra. Myślę , że wpływa na to znacząco fakt, że niewielu użytkowników stoków przechodziło przez szkółki narciarskie, gdzie zasady ruchu narciarskiego są wyjaśniane i wpajane. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Kaem napisał:

nie więcej jak 20% - z ręką na sercu.

Większość ludzi na stoku zupełnie nie zdaje sobie sprawy z potencjalnego zagrożenia.

Podobnie - nie zna totalnie prawideł jazdy określonych w dekalogu.

W Alpach jest z tym trochę lepiej, generalnie kultura jazdy wg mnie wyższa, ale na krajowym podwórku masakra. Myślę , że wpływa na to znacząco fakt, że niewielu użytkowników stoków przechodziło przez szkółki narciarskie, gdzie zasady ruchu narciarskiego są wyjaśniane i wpajane. 

Gdyby ktoś wymyślił system, w którym KAŻDY, kto ma potwierdzone podstawowe szkolenie 20 minutowe z dekalogu zrobione w ostatnich 5 latach (nie wiem, nawet na podstawie numeru telefonu, aplikacji) miał 5% rabatu na karnet narciarski (nawet gdyby domyślnie cena standardowa byłaby podniesiona o te 5%), to świadomość ludzi na przynajmniej polskich stokach byłaby od razu 50% jak nie 70% wyższa :).

Szkolenie 10zł od osoby, raz na 5 lat, tylko przez uprawnionego instruktora / pomocnika / jak zwał. Na stoku, u siebie w mieście, gdziekolwiek. I takie samo wymaganie od ubezpieczalni - nie masz szkolenia, nie kupisz ubezpieczenia obejmującego wypadek na nartach.

Gdyby PZN zgadał się z PZU, Allianz i kilkoma innymi większymi, dałoby się to realnie zrobić. Weryfikacja lub wpisanie do rejestru przez prostą apkę i gotowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...