Skocz do zawartości

Materiały szkoleniowe


Adam ..DUCH

Rekomendowane odpowiedzi

4 minuty temu, SzymQ napisał:

Cześć,

Dziękuję za Twój punkt widzenia i jest on dla mnie cenny. To faktycznie tak wygląda, że każdy indywidualnie poświęca mi swój czas próbując mi jakoś pomóc. Byłoby jednak fajnie, gdyby Ci ludzie, spojrzeli z szerszej perspektywy. Sugerują, żebym spróbował na narcie węższej - próbowałem. Miałem być skupiony na jednym instruktorze i byłem - sam to właściwie polecałem. Miałem spróbować zorganizowanego wyjazdu szkoleniowego - próbowałem. Miałem dużo praktykować i praktykowałem. Teraz zadaję pytanie jak wygląda poprawna jazda na krawędzi bo ja cały czas popełniam jakiś błąd. Jeśli uważasz, że powtórzenie mi po raz setny idź i jeździj jest cenną radą to mamy rozbieżną opinię na ten temat. Nawet jeśli na forum z rzadka przewijają się osoby, które mogą opisać cały ten skomplikowany łańcuch kinetyczny, to potraktuj te moje narzekania jak informację dla nich. Coś jak oddanie nieważnego głosu w wyborach. "Jeśli umiecie opisać biomechanikę jazdy na nartach to opiszcie - ja kupię książkę". Naprawdę nie liczę, że nagle stali bywalcy forum zmienią podejście i zaczną rozpisywać się o teorii... Ale jest luka na rynku, którą ktoś może chcieć wykorzystać i tyle. A jeśli ktoś chce mi pomóc wysyłając mnie na stok - to faktycznie on będzie sfrustrowany moją opornością na pomoc, a ja jakością tej pomocy ... szkoda prądu 😞

Wszystkiego dobrego i mam nadzieję, że w tym sezonie zawitasz do Zwardonia. 🙂

Tę "biomechanikę" nawet gdyby dało się precyzyjnie opisać to czy opis byłby zrozumiany ? - wątpię. To trzeba poczuć, tego nauczyć się musi nie głowa a układ ruchu. Układ ruchu musi reagować automatycznie. Odpowiednia ilość powtórzeń z czasem da oczekiwany efekt.

  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minutes ago, mlodzio said:

Nie rozumiesz. Nie zrozumiałeś intencji. Założyłeś że mój wpis to krytyka. W żaden sposób nie miałem zamiaru dowalić. Wielu z nas myślało kiedyś że można iść na skróty. Wielu przekonało się że droga na skróty nie istnieje. Aby to zrozumieć trzeba spędzić na śniegu sporo godzin i wykonać niemało prób, SzymQ ma to  wszystko jeszcze przed sobą. Jeżeli wykona tę pracę sam przekona się czy miał rację czy jednak nie.

Za to ja zrozumiałem Twój wpis jako przejaw szczerej troski. Zresztą traktuję tak wpisy Was obu. A ja faktycznie chcę się przekonać i przepracować próbami. Potrzebowałem tylko instrukcji co mam próbować zrobić - teraz mam komplet wiedzy, z którym wcześniejsze porady jak rolowanie stóp nabierają sensu, a wcześniej były tylko czymś czego już próbowałem.

 

1 minute ago, mlodzio said:

Tę "biomechanikę" nawet gdyby dało się precyzyjnie opisać to czy opis byłby zrozumiany ? - wątpię. To trzeba poczuć, tego nauczyć się musi nie głowa a układ ruchu. Układ ruchu musi reagować automatycznie. Odpowiednia ilość powtórzeń z czasem da oczekiwany efekt.

Nie wiem jak wszyscy inni jeżdżą i jak się uczą. U mnie głowa ma istotny wpływ na jazdę. Np po wpadnięciu na ściankę przy słabej widoczności pojawia się świadoma myśl, że balans uciekł i trzeba go poprawić ... A na etapie nauki głowa jest tym co przesądza o tym, że coś wykonałem poprawnie i mam tak wykonać to następnym razem, albo coś muszę poprawić. Skaczę 180 i głowa wie, żeby nie używać rąk, bo ich używanie (choć to ewentualnie pieśń przyszłości) jest zarezerwowane na 360. Tak samo potrzebowałem wiedzieć, że do jazdy na krawędzi mam rolując kostki pozwolić "wkręcić" się biodru, a ja wiedziałem, że mam mu nie pozwolić się wkręcić i żadna ilość powtórzeń by tego nie zmieniła... No i może jestem nienormalny, ale tak to u mnie działa i tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, SzymQ napisał:

Za to ja zrozumiałem Twój wpis jako przejaw szczerej troski. Zresztą traktuję tak wpisy Was obu. A ja faktycznie chcę się przekonać i przepracować próbami. Potrzebowałem tylko instrukcji co mam próbować zrobić - teraz mam komplet wiedzy, z którym wcześniejsze porady jak rolowanie stóp nabierają sensu, a wcześniej były tylko czymś czego już próbowałem.

 

Nie wiem jak wszyscy inni jeżdżą i jak się uczą. U mnie głowa ma istotny wpływ na jazdę. Np po wpadnięciu na ściankę przy słabej widoczności pojawia się świadoma myśl, że balans uciekł i trzeba go poprawić ... A na etapie nauki głowa jest tym co przesądza o tym, że coś wykonałem poprawnie i mam tak wykonać to następnym razem, albo coś muszę poprawić. Skaczę 180 i głowa wie, żeby nie używać rąk, bo ich używanie (choć to ewentualnie pieśń przyszłości) jest zarezerwowane na 360. Tak samo potrzebowałem wiedzieć, że do jazdy na krawędzi mam rolując kostki pozwolić "wkręcić" się biodru, a ja wiedziałem, że mam mu nie pozwolić się wkręcić i żadna ilość powtórzeń by tego nie zmieniła... No i może jestem nienormalny, ale tak to u mnie działa i tyle.

Tak to przejaw pewnej troski.

Nie przejmuj się jesteś w miarę normalny. Odruchy to automatyzm, nie wykluczają on myślenia i oceny warunków. Trochę zbyt zero-jedynkowo interpretujesz słowa we wpisach. Nie jest tak że "kto nie z nami ten przeciw nam".

Edytowane przez mlodzio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, mlodzio napisał:

Nie rozumiesz. Nie zrozumiałeś intencji. Założyłeś że mój wpis to krytyka. W żaden sposób nie miałem zamiaru dowalić. Wielu z nas myślało kiedyś że można iść na skróty. Wielu przekonało się że droga na skróty nie istnieje. Aby to zrozumieć trzeba spędzić na śniegu sporo godzin i wykonać niemało prób, SzymQ ma to  wszystko jeszcze przed sobą. Jeżeli wykona tę pracę sam przekona się czy miał rację czy jednak nie.

Znowu liczba mnoga? Jesteś głosem pokolenia czy co? Wg mnie są mniej i bardziej efektywne metody dojścia do sukcesu, że się tak wyrażę. Kluczowym jest dobór osoby, która dobrze doradzi, być może instruktora. Na śniegu można spędzić całe życie, lepiąc bałwana, to metafora, żeby nie było. Gabrik miał naleciałości trenerskie. FerraEnzo analityczne. Obydwaj zafascynowani byli przekazem instruktorów zamorskich, co w tym złego? Jeździli tyle co mogli. Ja z kolei instruktorów spotykałem na stoku. Incydentalnie. Po fascynacji sztruksem, próbach jazdy a la sportowej, jakieś tyczki, poszedłem w las, potem skitury, dość intensywnie do 60 dni w sezonie, ale żebym komuś miał pisać, że to jedyna i optymalna droga to by mnie musiało pogiąć. Nie wiem skąd u ciebie przekonanie, że obrałeś optymalną ścieżkę rozwoju, wyniki sportowe za tym stoją czy subiektywna satysfakcja, przekonanie o dobrej jeździe sam nie wiem? Dla mnie wiarygodny był Niko130, są PSmoku, AWiDuch... ale oni często o własnej jeździe piszą, a nie nauczają ex cathedra, a mogliby. Nie każą sobie za rady dziękować i podchodzić do nich z nabożną czcią. Może intencje miałeś i dobre, ale jak wiesz dobrymi intencjami piekło wybrukowane. Dla mnie smutne jest, że pośród przyjaciół psy Gabrika zjadły... jak u Krasickiego. Wystarczyło jedno przerośnięte ego. Plus kilka milczących osób. Słabe to.

 

Edytowane przez star
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, mig napisał:

jak to było o oku i belce?

Tak, że gdy poprosiłeś abym napisał coś od siebie, to oprócz dwóch cytatów z którymi się zgadzam dodałem też opis własnych doświadczeń, oczywiście bez słowa komentarza z twojej strony. Wydaje się, że o swoim nartowaniu piszę dość sporo, bo tyle jeżdżę, a i fotografią wpisy okraszę. Z twoich opisów zapamiętałem jedynie jakąś smutną historię z wypadkiem na stoku, więc z troską zapytam jak zdrowie?

Edytowane przez star
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, star napisał:

Znowu liczba mnoga? Jesteś głosem pokolenia czy co? Wg mnie są mniej i bardziej efektywne metody dojścia do sukcesu, że się tak wyrażę. Kluczowym jest dobór osoby, która dobrze doradzi, być może instruktora. Na śniegu można spędzić całe życie, lepiąc bałwana, to metafora, żeby nie było. Gabrik miał naleciałości trenerskie. FerraEnzo analityczne. Obydwaj zafascynowani byli przekazem instruktorów zamorskich, co w tym złego? Jeździli tyle co mogli. Ja z kolei instruktorów spotykałem na stoku. Incydentalnie. Po fascynacji sztruksem, próbach jazdy a la sportowej, jakieś tyczki, poszedłem w las, potem skitury, dość intensywnie do 60 dni w sezonie, ale żebym komuś miał pisać, że to jedyna i optymalna droga to by mnie musiało pogiąć. Nie wiem skąd u ciebie przekonanie, że obrałeś optymalną ścieżkę rozwoju, wyniki sportowe za tym stoją czy subiektywna satysfakcja, przekonanie o dobrej jeździe sam nie wiem? Dla mnie wiarygodny był Niko130, są PSmoku, AWiDuch... ale oni często o własnej jeździe piszą, a nie nauczają ex cathedra, a mogliby. Nie każą sobie za rady dziękować i podchodzić do nich z nabożną czcią. Może intencje miałeś i dobre, ale jak wiesz dobrymi intencjami piekło wybrukowane. Dla mnie smutne jest, że pośród przyjaciół psy Gabrika zjadły... jak u Krasickiego. Wystarczyło jedno przerośnięte ego. Plus kilka milczących osób. Słabe to.

 

Ja oszczędnie zamieniam swoje myśli na forumową treść pisaną. Ty tymczasem zarzucasz mi uogólnianie i stosowanie liczby mnogiej. Na jakiej podstawie ?. Poczytaj moje forumowe wpisy a przekonasz się ... no właśnie sam się przekonaj. Źle że użyłem słowa "wielu" ?. Słowo "wielu" oznacza że nie tylko kilku, że znaczący procent. Przeczytaj powyższy cytowany wpis swojego autorstwa. Przekonasz się że można go dowolnie zinterpretować, zależy jaką się przyjmie intencję lub tezę.

Opisałem wcześniej swój odbiór przeczytanej dyskusji. Wyraziłem o niej swoje zdanie, nikt nie musi się z tym zdaniem zgadzać. Wyczerpałem swój w nią wkład.

Ps. Zastanów się czy przypadkiem nie wpisujesz się w "schemat Masłowskiej".

Edytowane przez mlodzio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, mlodzio napisał:

Ja oszczędnie zamieniam swoje myśli na forumową treść pisaną. Ty tymczasem zarzucasz mi uogólnianie i stosowanie liczby mnogiej. Na jakiej podstawie ?. Poczytaj moje forumowe wpisy a przekonasz się ... no właśnie sam się przekonaj. Źle że użyłem słowa "wielu" ?. Słowo "wielu" oznacza że nie tylko kilku, że znaczący procent. Przeczytaj powyższy cytowany wpis swojego autorstwa. Przekonasz się że można go dowolnie zinterpretować, zależy jaką się przyjmie intencję lub tezę.

Opisałem wcześniej swój odbiór przeczytanej dyskusji. Wyraziłem o niej swoje zdanie, nikt nie musi się z tym zdaniem zgadzać. Wyczerpałem swój w nią wkład.

Ps. Zastanów się czy przypadkiem nie wpisujesz się w "schemat Masłowskiej".

Jasne, ze wpisuje: moja stara już nie pierze w rzece, bo w ogóle już nie pierze.

Edytowane przez star
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, star napisał:

Tak, że gdy poprosiłeś abym napisał coś od siebie, to oprócz dwóch cytatów z którymi się zgadzam dodałem też opis własnych doświadczeń, oczywiście bez słowa komentarza z twojej strony. Wydaje się, że o swoim nartowaniu piszę dość sporo, bo tyle jeżdżę, a i fotografią wpisy okraszę. Z twoich opisów zapamiętałem jedynie jakąś smutną historię z wypadkiem na stoku, więc z troską zapytam jak zdrowie?

A dziękuję, wszyscy zdrowi.  Moje nartowanie jest mało interesujące w tym temacie a doświadczenia mizerne.  Za wspomnienia z nauki jazdy też dziękuję. Nie komentowałem ich, bo każdy miał  prawo do swojej drogi, szczególnie w czasach przedinternetowych, a dodatkowo nie mam na podorędziu stosownego linku z YT by zakończyć taki komentarz...... ;-). 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, mig napisał:

A dziękuję, wszyscy zdrowi.  Moje nartowanie jest mało interesujące w tym temacie a doświadczenia mizerne.  Za wspomnienia z nauki jazdy też dziękuję. Nie komentowałem ich, bo każdy miał  prawo do swojej drogi, szczególnie w czasach przedinternetowych, a dodatkowo nie mam na podorędziu stosownego linku z YT by zakończyć taki komentarz...... ;-). 

Swiatek loi Sabalenke, o tym warto rozmawiać;-) 5:2. A link z yt ja mam, relaksujący: 


jesli chodzi o moja naukę jazdy to jej nie opisywałem, stare czasy polsporty.

Edytowane przez star
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, SzymQ napisał:

Cześć,

Dziękuję za Twój punkt widzenia i jest on dla mnie cenny. To faktycznie tak wygląda, że każdy indywidualnie poświęca mi swój czas próbując mi jakoś pomóc. Byłoby jednak fajnie, gdyby Ci ludzie, spojrzeli z szerszej perspektywy. Sugerują, żebym spróbował na narcie węższej - próbowałem. Miałem być skupiony na jednym instruktorze i byłem - sam to właściwie polecałem. Miałem spróbować zorganizowanego wyjazdu szkoleniowego - próbowałem. Miałem dużo praktykować i praktykowałem. Teraz zadaję pytanie jak wygląda poprawna jazda na krawędzi bo ja cały czas popełniam jakiś błąd. Jeśli uważasz, że powtórzenie mi po raz setny idź i jeździj jest cenną radą to mamy rozbieżną opinię na ten temat. Nawet jeśli na forum z rzadka przewijają się osoby, które mogą opisać cały ten skomplikowany łańcuch kinetyczny, to potraktuj te moje narzekania jak informację dla nich. Coś jak oddanie nieważnego głosu w wyborach. "Jeśli umiecie opisać biomechanikę jazdy na nartach to opiszcie - ja kupię książkę". Naprawdę nie liczę, że nagle stali bywalcy forum zmienią podejście i zaczną rozpisywać się o teorii... Ale jest luka na rynku, którą ktoś może chcieć wykorzystać i tyle. A jeśli ktoś chce mi pomóc wysyłając mnie na stok - to faktycznie on będzie sfrustrowany moją opornością na pomoc, a ja jakością tej pomocy ... szkoda prądu 😞

Wszystkiego dobrego i mam nadzieję, że w tym sezonie zawitasz do Zwardonia. 🙂

Poruszyłeś bardzo ciekawą kwestię a mianowicie relację teoria - praktyka. Otóż dla 95% populacji wystarczy praktyka rozumiana jako proste łopatologiczne polecenia typu: ugnij nogi (a dalej bardziej, mniej) itd. Natomiast pozostałym 5% należałoby dokładnie wytłumaczyć dlaczego te nogi ma ugiąć. Nie od rzeczy powiedzieć im o odciążeniu górnym, dolnym od strony fizyki a dalej biomechaniki (czyli na przykład tego, że dolne realizuje się poprzez rozluźnienie mięśni). I abstrahując już od tego kto szybciej i skutecznej opanuje jazdę i na jakim poziomie wystarczy stwierdzić, że "ten typ tak ma". Jeden wykonuje mechanicznie polecenia a drugi oczekuje zrozumienia procesu na poziomie o ileś tam warstw głębszym i podczas nauki trzeba mu tego dostarczyć. Dlatego rada @mlodzio jest askuteczna. Jesteś po prostu w tym zakresie inny. 

Dla mnie jest to oczywista oczywistość 🙂 bo... jestem dokładnie taki sam. Jak nie zrozumiem jak coś działa to czuję duży dyskomfort. W sumie to jest (pozornie???) błędna metoda bo zmusza do dłuższego myślenia. A jak wiadomo intensywnie pracujący mózg (2% wagi) zużywa zastraszająco zasoby energetyczne organizmu (do 30%!). Każdy inteligentny człowiek szybko dojdzie więc do wniosku, że należy (podobnie jak zbędnie zapalone żarówki) wyłączyć ten najbardziej "prądożerny" organ. Kiedy się tylko da. Co też większość robi. A sprzyja temu ogólna konstrukcja mózgu, którą ładnie opisał noblista Kuhnemann w "Pięknie umysłu" wprowadzając pojęcie systemu 1 i 2. Książka obowiązkowa dla każdego nieinteligentnego czytelnika (bo inteligentni przecież oszczędzają prąd i czas!).

Jest jednak drugie dno, otóż organ nieużywany zanika. Zupełnie podobnie jak nieużywane mięśnie, na przykład w kosmosie. Poza tym nieustające ćwiczenie zwiększa sprawność czyli szybkość rozwiązywania problemów. Z czasem jest jakby łatwiej (zupełnie jak kopanie rowów). I mam wrażenie, że poziom mistrzowski (teoria 10 000 godzin) osiąga się jednak znając fundamenty. 

Wobec tego masz do wyboru nieustającą drogę przez mękę (czyli próba ogarnięcia wszystkiego) kontra zwiększone ryzyko zejścia na Alzheimera lub jakąś demencję. Co wybierasz???

Żartuję, przecież wiem.

Łączę się w bólu.

 

A tak w ogóle to mnie bardzo leży LeMaster  bo tam rozumiem o czym pisze. 

Edytowane przez Wujot2
  • Like 3
  • Thanks 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Wujot2 napisał:

Poruszyłeś bardzo ciekawą kwestię a mianowicie relację teoria - praktyka. Otóż dla 95% populacji wystarczy praktyka rozumiana jako proste łopatologiczne polecenia typu: ugnij nogi (a dalej bardziej, mniej) itd. Natomiast pozostałym 5% należałoby dokładnie wytłumaczyć dlaczego te nogi ma ugiąć. Nie od rzeczy powiedzieć im o odciążeniu górnym, dolnym od strony fizyki a dalej biomechaniki (czyli na przykład tego, że dolne realizuje się poprzez rozluźnienie mięśni). I abstrahując już od tego kto szybciej i skutecznej opanuje jazdę i na jakim poziomie wystarczy stwierdzić, że "ten typ tak ma". Jeden wykonuje mechanicznie polecenia a drugi oczekuje zrozumienia procesu na poziomie o ileś tam warstw głębszym i podczas nauki trzeba mu tego dostarczyć. Dlatego rada @mlodzio jest askuteczna. Jesteś po prostu w tym zakresie inny. 

Dla mnie jest to oczywista oczywistość 🙂 bo... jestem dokładnie taki sam. Jak nie zrozumiem jak coś działa to czuję duży dyskomfort. W sumie to jest (pozornie???) błędna metoda bo zmusza do dłuższego myślenia. A jak wiadomo intensywnie pracujący mózg zużywa zastraszająco zasoby energetyczne organizmu (do 30%!). Każdy inteligentny człowiek szybko dojdzie więc do wniosku, że należy (podobnie jak zbędnie zapalone żarówki) wyłączyć ten najbardziej "prądożerny" organ. Kiedy się tylko da. Co też większość robi. A sprzyja temu ogólna konstrukcja mózgu, którą ładnie opisał noblista Kuhnemann w "Pięknie umysłu" wprowadzając pojęcie systemu 1 i 2. Książka obowiązkowa dla każdego nieinteligentnego czytelnika (bo inteligentni przecież oszczędzają prąd i czas!).

Jest jednak drugie dno, otóż organ nieużywany zanika. Zupełnie podobnie jak nieużywane mięśnie, na przykład w kosmosie. Poza tym nieustające ćwiczenie zwiększa sprawność czyli szybkość rozwiązywania problemów. Z czasem jest jakby łatwiej (zupełnie jak kopanie rowów). I mam wrażenie, że poziom mistrzowski (teoria 10 000 godzin) osiąga się jednak znając fundamenty. 

Wobec tego masz do wyboru nieustającą drogę przez mękę (czyli próba ogarnięcia wszystkiego) kontra zwiększone ryzyko zejścia na Alzheimer lub jakąś demencję. Co wybierasz???

Żartuję, przecież wiem.

Łączę się w bólu.

 

A tak w ogóle to mnie bardzo leży LeMaster  bo tam rozumiem o czym pisze. 

Co ciekawe mi nie leży, ale doskonale rozumiem Wujota i Szymka, bo tez jestem inny, ale inny inaczej. Oszczędny raczej. Gabrika i FerraEnzo tez chyba rozumiałem. Fajni, ze są goście niekoniecznie z metra cięci, ani z jakiegoś sevres. A tymczasem Iga przełamuje Sabalenke w drugim secie. Dla Wujota piosenka

 

Edytowane przez star
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Wujot2 napisał:

Poruszyłeś bardzo ciekawą kwestię a mianowicie relację teoria - praktyka. Otóż dla 95% populacji wystarczy praktyka rozumiana jako proste łopatologiczne polecenia typu: ugnij nogi (a dalej bardziej, mniej) itd. Natomiast pozostałym 5% należałoby dokładnie wytłumaczyć dlaczego te nogi ma ugiąć. Nie od rzeczy powiedzieć im o odciążeniu górnym, dolnym od strony fizyki a dalej biomechaniki (czyli na przykład tego, że dolne realizuje się poprzez rozluźnienie mięśni). I abstrahując już od tego kto szybciej i skutecznej opanuje jazdę i na jakim poziomie wystarczy stwierdzić, że "ten typ tak ma". Jeden wykonuje mechanicznie polecenia a drugi oczekuje zrozumienia procesu na poziomie o ileś tam warstw głębszym i podczas nauki trzeba mu tego dostarczyć. Dlatego rada @mlodzio jest askuteczna. Jesteś po prostu w tym zakresie inny. 

Dla mnie jest to oczywista oczywistość 🙂 bo... jestem dokładnie taki sam. Jak nie zrozumiem jak coś działa to czuję duży dyskomfort. W sumie to jest (pozornie???) błędna metoda bo zmusza do dłuższego myślenia. A jak wiadomo intensywnie pracujący mózg (2% wagi) zużywa zastraszająco zasoby energetyczne organizmu (do 30%!). Każdy inteligentny człowiek szybko dojdzie więc do wniosku, że należy (podobnie jak zbędnie zapalone żarówki) wyłączyć ten najbardziej "prądożerny" organ. Kiedy się tylko da. Co też większość robi. A sprzyja temu ogólna konstrukcja mózgu, którą ładnie opisał noblista Kuhnemann w "Pięknie umysłu" wprowadzając pojęcie systemu 1 i 2. Książka obowiązkowa dla każdego nieinteligentnego czytelnika (bo inteligentni przecież oszczędzają prąd i czas!).

Jest jednak drugie dno, otóż organ nieużywany zanika. Zupełnie podobnie jak nieużywane mięśnie, na przykład w kosmosie. Poza tym nieustające ćwiczenie zwiększa sprawność czyli szybkość rozwiązywania problemów. Z czasem jest jakby łatwiej (zupełnie jak kopanie rowów). I mam wrażenie, że poziom mistrzowski (teoria 10 000 godzin) osiąga się jednak znając fundamenty. 

Wobec tego masz do wyboru nieustającą drogę przez mękę (czyli próba ogarnięcia wszystkiego) kontra zwiększone ryzyko zejścia na Alzheimera lub jakąś demencję. Co wybierasz???

Żartuję, przecież wiem.

Łączę się w bólu.

 

A tak w ogóle to mnie bardzo leży LeMaster  bo tam rozumiem o czym pisze. 

Trafnie bardzo... aczkolwiek też zero-jedynkowo (celowe przerysowanie jak przypuszczam) - no bo nie da sie nauczyć narciarstwa z książek i nie da sie na pewnym poziomie nawet skorzystać z tej wiedzy świadomie - zbyt mało czasu by mózg mógł przerobić dane podczas jazdy - zostaje tylko trening...... dopiero po osiągnięciu pewnego poziomu tresury można świadomie rozważać swoje poczynania bo czas "jakby zwalnia" ..... zupełnie jak w samochodzie gdy zniknie stres związany z operacją sprzegło/bieg.

...czyli jednak na śnieg

  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 hours ago, star said:

Co ciekawe mi nie leży, ale doskonale rozumiem Wujota i Szymka, bo tez jestem inny, ale inny inaczej. Oszczędny raczej. Gabrika i FerraEnzo tez chyba rozumiałem. Fajni, ze są goście niekoniecznie z metra cięci, ani z jakiegoś sevres. A tymczasem Iga przełamuje Sabalenke w drugim secie. Dla Wujota piosenka

 

Łap kozacką nutę i nie wnikaj czemu mi się teraz nasunęła 😉

 

7 hours ago, Wujot2 said:

A sprzyja temu ogólna konstrukcja mózgu, którą ładnie opisał noblista Kuhnemann w "Pięknie umysłu" wprowadzając pojęcie systemu 1 i 2. Książka obowiązkowa dla każdego nieinteligentnego czytelnika (bo inteligentni przecież oszczędzają prąd i czas!).

Właśnie miałem coś zacząć czytać, a teraz ...

 image.png.cc3444aeaf57c5fd1431b9ddf9f89ac1.png

... dzięki 😉

 

Edytowane przez SzymQ
  • Like 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, Lexi napisał:

Trafnie bardzo... aczkolwiek też zero-jedynkowo (celowe przerysowanie jak przypuszczam) - no bo nie da sie nauczyć narciarstwa z książek i nie da sie na pewnym poziomie nawet skorzystać z tej wiedzy świadomie - zbyt mało czasu by mózg mógł przerobić dane podczas jazdy - zostaje tylko trening...... dopiero po osiągnięciu pewnego poziomu tresury można świadomie rozważać swoje poczynania bo czas "jakby zwalnia" ..... zupełnie jak w samochodzie gdy zniknie stres związany z operacją sprzegło/bieg.

...czyli jednak na śnieg

Cześć

Nie bez powodu zawodnicy tyle trenują, automatyzm musi być inaczej się nie da, szczególnie podczas szybkiej zmiany krawędzi. Jak pojawia się automatyzm pewnych głównych ruchów, to można pracować nad poprawą niuansów.

Oczywiście jeżeli ktoś chce znać cały "łańcuch kinetyczny" to nic mi do tego chociaż podejrzewam, że nie jest łatwo komuś, kto jeździ już dobrze przekazać komuś, kto jeździ gorzej co tam się dokładnie dzieje w danym momencie w podczas jazdy. U niego dzieją się różne rzeczy automatycznie. 

 

Szable w dłoń i na śnieg.

pozdro

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, SzymQ napisał:

Nie uważam za merytoryczne atakowanie stara. A szczerze to uważam, że to mega słabe. Próby ośmieszenia Gabrika, który już się z forum wyniósł i nawet tego nie czyta to po prostu dla mnie dno. A ilość postów w której piszesz o merytotyryce jest znikoma... Jeśli nawet raz napisałeś, że teoria jest be, to jest to merytoryka. Dziesięć następnych powtórzeń tego samego dla mnie osobiście merytoryką już nie jest...

P.S. Dzięki za wskazanie mi mojego problemu. Może jak mi wskażesz jeszcze parę to wskoczę na poziom średniodozaawansowany...

Cześć

Szymek ale co ma do rozmów o nartach atakowanie stara? Najchętniej bym to pominął ale jego nadaktywność jest na tyle wkurzająca, że nie potrafię znaleźć dystansu. Ale jak widać całkowity brak merytoryki w jego wypadku w ogóle Ci nie przeszkadza a moja czy Marka jest bee. I tyle.

Nad tym co ja piszę Ty w ogóle się nie zastanawiasz bo nie odpowiada Ci forma.

Ja nie zamierzam z nikim dyskutować o nartach w tematach poradniczych - przekazuję wiedzę za absolutna darmochę, warto skorzystać zamiast się unosić bo coś tam. Pragnę Ci zwrócić uwagę, że większość moich postów jest merytoryczna dopóki ktoś nie próbuje ich przeinaczać albo nie mając pojęcia o sprawie je ocenia.

Pragnę również zauważyć, że na forum napisałem setki poradniczych postów wiele syntetycznych i NIE CHCE MI SIĘ pisać tego samego po raz sto pierwszy bo komuś NIE CHCE SIĘ poszukać.

Ale pomimo pewnego znużenia chętnie robię takie rzeczy na priv. Robienie czegoś takiego dla Ciebie straciło dla mnie sens już dawno bo nie w ogóle nie przyjmujesz tego do wiadomości. Dziękujesz mi za coś co tak naprawdę w sensie jazdy nie ma specjalnego znaczenia, zrozum stary...

Pozdro

 

 

 

  • Confused 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Wujot2 napisał:

Poruszyłeś bardzo ciekawą kwestię a mianowicie relację teoria - praktyka. Otóż dla 95% populacji wystarczy praktyka rozumiana jako proste łopatologiczne polecenia typu: ugnij nogi (a dalej bardziej, mniej) itd. Natomiast pozostałym 5% należałoby dokładnie wytłumaczyć dlaczego te nogi ma ugiąć. Nie od rzeczy powiedzieć im o odciążeniu górnym, dolnym od strony fizyki a dalej biomechaniki (czyli na przykład tego, że dolne realizuje się poprzez rozluźnienie mięśni). I abstrahując już od tego kto szybciej i skutecznej opanuje jazdę i na jakim poziomie wystarczy stwierdzić, że "ten typ tak ma". Jeden wykonuje mechanicznie polecenia a drugi oczekuje zrozumienia procesu na poziomie o ileś tam warstw głębszym i podczas nauki trzeba mu tego dostarczyć. Dlatego rada @mlodzio jest askuteczna. Jesteś po prostu w tym zakresie inny. 

Dla mnie jest to oczywista oczywistość 🙂 bo... jestem dokładnie taki sam. Jak nie zrozumiem jak coś działa to czuję duży dyskomfort. W sumie to jest (pozornie???) błędna metoda bo zmusza do dłuższego myślenia. A jak wiadomo intensywnie pracujący mózg (2% wagi) zużywa zastraszająco zasoby energetyczne organizmu (do 30%!). Każdy inteligentny człowiek szybko dojdzie więc do wniosku, że należy (podobnie jak zbędnie zapalone żarówki) wyłączyć ten najbardziej "prądożerny" organ. Kiedy się tylko da. Co też większość robi. A sprzyja temu ogólna konstrukcja mózgu, którą ładnie opisał noblista Kuhnemann w "Pięknie umysłu" wprowadzając pojęcie systemu 1 i 2. Książka obowiązkowa dla każdego nieinteligentnego czytelnika (bo inteligentni przecież oszczędzają prąd i czas!).

Jest jednak drugie dno, otóż organ nieużywany zanika. Zupełnie podobnie jak nieużywane mięśnie, na przykład w kosmosie. Poza tym nieustające ćwiczenie zwiększa sprawność czyli szybkość rozwiązywania problemów. Z czasem jest jakby łatwiej (zupełnie jak kopanie rowów). I mam wrażenie, że poziom mistrzowski (teoria 10 000 godzin) osiąga się jednak znając fundamenty. 

Wobec tego masz do wyboru nieustającą drogę przez mękę (czyli próba ogarnięcia wszystkiego) kontra zwiększone ryzyko zejścia na Alzheimera lub jakąś demencję. Co wybierasz???

Żartuję, przecież wiem.

Łączę się w bólu.

 

A tak w ogóle to mnie bardzo leży LeMaster  bo tam rozumiem o czym pisze. 

Cześć

Ale warto odróżniać teorię od przeteoretyzowania. Teoria to - tak jak napisałeś - dlaczego nogi ma ugiąć. Dziwi mnie, że piszesz o 5% - nie wiem skąd to wziąłeś (i nie jest to ważne) ale na podstawie doświadczeń ze stoku znakomita większość osób wymaga przekazu teoretycznych podstaw. Ale ta teoria musi mieć odzwierciedlenie w praktyce, być z nią związana o tyle o ile jest to potrzebne i przydatne. Powiedzmy - kontynuując przykład Wiesława - biomechanika to teoria, a biochemia działania mięśni to już przeteoretyzowanie w tej perspektywie.

Należy unikać przeteoretyzowania bo zamula.

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Lexi napisał:

Trafnie bardzo... aczkolwiek też zero-jedynkowo (celowe przerysowanie jak przypuszczam) - no bo nie da sie nauczyć narciarstwa z książek i nie da sie na pewnym poziomie nawet skorzystać z tej wiedzy świadomie - zbyt mało czasu by mózg mógł przerobić dane podczas jazdy - zostaje tylko trening...... dopiero po osiągnięciu pewnego poziomu tresury można świadomie rozważać swoje poczynania bo czas "jakby zwalnia" ..... zupełnie jak w samochodzie gdy zniknie stres związany z operacją sprzegło/bieg.

...czyli jednak na śnieg

Jasne, chciałem tylko zwrócić uwagę, że są różne oczekiwania/potrzeby i ta 1/20 populacji mocno odbiega od średniej. Tylko tyle. Plus didaskalia.

Natomiast na to wszystko nakłada się/powinna jeszcze strategia. U mnie w narciarstwie (którym zająłem się pod 40-kę) dość szybko głównym celem stało się poruszanie się w górach wysokich. A tam jazda jest tylko jednym z czynników. Istotnym, niejako "pierwotnym", ale nie najważniejszym. I teraz zamiast skupiać się nad cyzelowaniem techniki, co zawsze jest związane z czasem, uznałem, że opanuję jazdę na nartach w stopniu wystarczającym ale i skutecznym. A skupię się na pozostałych, znacznie istotniejszych sprawach takich jak bezpieczeństwo, nawigacja, praca w grupie, elementy biwakowe i wspinaczkowe, umiejętności podchodzenia, sprzętologia, logistyka wyjazdowa, budowa ekipy i samodzielności, aprowizacja dłuższych pobytów itd. Ze względu na mój wiek, to wejście było błyskawiczne. W drugim dniu pierwszych moich turów zjechałem z Śnieżki najtrudniejszą linią, w czwartym - pierwsza w pojedynkę trasa w nieznanym terenie (na szagę). W pół roku później zrobiliśmy trawers Alp Otztalaskich - to mi otworzyło do końca oczy czym może być narciarstwo.

Oczywiście wiedząc o tym co wspomniałeś, że skuteczna jazda odbywa się też przez system odruchów pracowałem w międzyczasie nad tym na wyjazdach freeridowych, gdzie przyjąłem zasadę, że jeżdżę zawsze obok trasy nawet gdy jest tam warun określany jako nie-do-jaz-dy, wybieram codziennie coraz trudniejsze linie, i maksymalną intensywność (czyli do upadłego). Taka metoda pozwoliła mi nadrobić czas (oceniam, że 3-4x), a jednocześnie zdążyłem zrobić kilkanaście cudownych długich wypraw. Mam to w życiorysie i nie zabierze mi tego nikt.

Zupełnie analogicznie rozwijałem się na polu zawodowym, gdzie uznałem, że osiągnięcie perfekcji warsztatowej na poziomie czołówki światowej zajmie mi dodatkowe 10 lat pracy. Zamiast tego skupiłem się na dziedzinach pokrewnych i tam znalazłem tyle inspiracji i możliwości, że z nawiązką w ciągu dwóch, trzech lat przeskoczyłem do innej ligi. 

Chcę przez to powiedzieć, że od razu warto bardzo precyzyjnie wybrać cele i optymalny pomysł na ich osiągnięcie. Osobiście uważam, za absolutnie nie warto poświęcać zbyt wiele czasu na perfekcję, dla mnie to jest dość nudne, ale co najważniejsze nieefektywne. Dlatego obce jest mi szlifowanie detali jeśli nie mam ogarniętego całokształtu. A ponieważ im dalej w las tym więcej drzew to tych nowych spojrzeń jest na długo.

@SzymQ skupił się na razie na dość wąskim (dla mnie akurat niezbyt ciekawym) wycinku narciarstwa, Po osiągnięciu wstępnej biegłości być może dojdzie do jakiejś redefinicji celu. Bo jak widać ma wysoką samoświadomość. Będę kibicował w tej drodze.   

Edytowane przez Wujot2
  • Like 3
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, Mitek said:

Szymek ale co ma do rozmów o nartach atakowanie stara?

Ja też uważam, że nic. Może daj już sobie z tym spokój.

2 hours ago, Mitek said:

Ale jak widać całkowity brak merytoryki w jego wypadku w ogóle Ci nie przeszkadza

Nie przeszkadza mi brak merytoryki. Takie zwyczaje tego forum, że każdy temat zamienia się w luźną dyskusję - jak to Mig kiedyś zreferował "luźne pogaduszki kolegów" (albo jakoś tak). Nie przeszkadza mi też Twój zupełnie Twój brak merytoryki dopóki nie próbujesz zarzucać innym rozwalania tematów, bo to się w moim słowniku nazywa hipokryzją i tego zjawiska już nie lubię.

2 hours ago, Mitek said:

a moja czy Marka jest bee

 Lubię i Waszą merytorykę. Tyle, że choć ciężko Wam w to uwierzyć, mi również zdarza się praktykować narciarstwo.

2 hours ago, Mitek said:

Pragnę Ci zwrócić uwagę, że większość moich postów jest merytoryczna dopóki ktoś nie próbuje ich przeinaczać albo nie mając pojęcia o sprawie je ocenia.

Pragnę Ci zwrócić uwagę, że o tym, które sposoby nauki, okazują się u mnie nieskuteczne wiem ja, a nie Ty. Pragnę Ci również zwrócić uwagę, że Ty wiesz, że zdanie "pokaż mi swój śmig ..." jest prawdziwe, a ja wiem, że prawdziwe zdanie jest "pokaż mi swój SWITCH ..." i reszta będzie się zgadzać...

2 hours ago, Mitek said:

Robienie czegoś takiego dla Ciebie straciło dla mnie sens już dawno bo nie w ogóle nie przyjmujesz tego do wiadomości.

Wiem i nie mam o to pretensji! Do nikogo! Po prostu wydaje się wszystkim "Wam", że zadziała u mnie coś co u mnie wg mojej wiedzy i doświadczeń nie działa. Dla mnie straciła już sens próba uświadomienia "Wam" tego, że są jednostki, które umykają "Waszym" statystykom. Musimy się zwyczajnie pogodzić z tym, że nie możemy sobie nawzajem pomóc.

Jeden wrzuci petardę do kibla, żeby dowiedzieć się doświadczalnie, co się stanie. Ja może wrzuciłbym petardę do kibla, żeby zobaczyć doświadczalnie, co było w książce do fizyki, a Ty możesz wrzucać ilekroć stwierdzisz, że czas wymienić kibel, a śruby wygodniej będzie odkręcić, kiedy już nie będzie muszli. Powinniśmy wszyscy zmieścić się na forum o kiblach albo o petardach i być w stanie wymienić doświadczeniami...

Nie podoba mi się, kiedy ktoś na forum słynącym z wolności słowa próbuje odbierać wolność wypowiedzi i światopoglądu. Tymczasem, żeby przetrwać Twoją krytykę... trzeba dużo samozaparcia i przydadzą się też reakcje od osób, które niezbyt przejmują się tym jak je postrzegasz... Jak już star zauważył, za dużo osób zwyczajnie obawia się konfrontacji z Tobą i dlatego wydaje Ci się, że to co tu robisz, jest szeroko akceptowane, ale raczej nie jest.

Edytowane przez SzymQ
  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...