Joanna Sm Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 .... za duże buty. W połowie lat 90’ych pojechaliśmy ze znajomymi do Łeby na wydmy. Był tam młody człowiek na nartach zjeżdżający z tych piasków. Chętnie się podzielił sprzętem ....nie mogłam się opanować, żeby nie spróbować. Buty ze 3 numery za duże jakieś długie narty i udało mi się zjechać parę razy. O dziwo bez upadków i nawet sprawnie. Ten patent wypróbowałam na wydmach Białych Piasków (White Sands National Park) w Nowym Meksyku na Nowy Rok parę lat temu. Zabrałam swoje narty i z córką wdrapałyśmy się jak najwyżej się dało. Było tak tępo, że nie dało rady ujechać i bardzo powoli. Skręty były niemożliwe i żeby zjechać to tylko na krechę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
kaka61 Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Cześć bo często jeżdżę na nich sam, że odruchowo stawiam pionowo, żeby sobie włożyć między nogi. Ale tak się nie jeździ na orczyku - tylko talerzyk możesz włożyć miedzy nogi.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Ale tak się nie jeździ na orczyku - tylko talerzyk możesz włożyć miedzy nogi.... A kto mi zabroni, czasem też tak jeździłem. Masz wtedy obie ręce wolne, można np. zdjęcia robić, itp. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Panna BasieÅ„ka Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Ale tak się nie jeździ na orczyku - tylko talerzyk możesz włożyć miedzy nogi.... Ależ można - tj. włożyć w pionie, a potem przekręcić tak, zeby drążek podpierał górną część ud. A czasem nawet tak trzeba, dla własnego dobra. W zeszłym roku w Szczyrku na Dolinach, kiedy po raz pierwszy nie znalazłam partnera do wjazdu orczykiem i w związku z tym jadąc na tym orczyku jednoosobowo tak jak niby trzeba, tj. NIE wkładając go między nogi i nie przekręcając, tylko na swojej połowie kotwiczki, już w połowie wjazdu klęłam malowniczo na własny użytek, żeby zgłuszyć palenie w mięśniach. Kiedy kotwiczka jest duża, to nie ma problemu, ale ta na Dolinach ma bardzo krótkie ramiona i jeżdżąc solo zgodnie z oficjalnymi zaleceniami, jest potwornie niewygodnie. Stwierdziłam, że (podobnie jak większość wjeżdżających jednoosobowo narciarzy), nie będę patrzyć na oficjalne zalecenia, tylko jeździć tak, żeby było dobrze. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Ale tak się nie jeździ na orczyku - tylko talerzyk możesz włożyć miedzy nogi.... Wbrew pozorom tak jest najbezpieczniej i zdecydowanie najbardziej ekonomicznie - jak umiesz jeździć oczywiście. Jeżeli jeździsz słabiej to wkładasz orczyk pionowo a jeżeli wiesz o co chodzi to obracasz i jedziesz wygodniej jak na krześle. Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaka61 Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 A kto mi zabroni, czasem też tak jeździłem. Masz wtedy obie ręce wolne, można np. zdjęcia robić, itp. Życie, jak się wyglebisz z orczykiem między nogami to i genitalia odczują i raczej samodzielnie się nie wypniesz... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Życie, jak się wyglebisz z orczykiem między nogami to i genitalia odczują i raczej samodzielnie się nie wypniesz... dlatego się nie wyglebiam. Zresztą jak włożysz pionowo, to łatwo się uwolnić w razie upadku. Z kolei jadąc normalnie (z boku) w 1 osobę na stromym jest cholernie niewygodnie, bo pod ciężarem orczyk chce w bok wyskoczyć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Życie, jak się wyglebisz z orczykiem między nogami to i genitalia odczują i raczej samodzielnie się nie wypniesz... Wyglebić się z tak włożonym orczykiem jest bardzo trudno bo idealnie Cię stabilizuje. Zaufaj... Wyglebienie się na orczyku w ogóle jest rzeczą dość trudną jeżeli ktoś pokaże jak poprawnie jeździć. Swego czasu, jak nie było jeszcze jakichś durnych przepisów nawet ćwiczyłem z ludźmi, wyglebianie się na orczykach i łapanie ich w locie. Nawet syna tego uczyłem w wieku jakichś pięciu/sześciu lat na niskim talerzyku. Swoją drogą też jest to niezła zabawa, podobnie jak rozkręcanie wiązań koledze jak jest nierówny, pomuldzony ślad. Nie ma takich wiązań, które w muldzie by trzymały. Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaka61 Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 .... Jeżeli jeździsz słabiej to wkładasz orczyk pionowo a jeżeli wiesz o co chodzi to obracasz i jedziesz wygodniej jak na krześle. Pozdrowienia mimo wszystko nie rozumiem, jak ty ten orczyk trzymasz miedzy nogami - pionie(??) czy w poziomie... no i nie rozumiem tej przewagi ekonomicznej...Jak umiesz jeździć to samodzielna jazda na połowie orczyka nie stanowi, żadnego problemu wysiłkowego... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 20 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 mimo wszystko nie rozumiem, jak ty ten orczyk trzymasz miedzy nogami - pionie(??) czy w poziomie... no i nie rozumiem tej przewagi ekonomicznej...Jak umiesz jeździć to samodzielna jazda na połowie orczyka nie stanowi, żadnego problemu wysiłkowego... no coś Ty, na pojedynczej stronie jeżdżą tylko lebiegi. Eksperci wsadzają orczyk między nogi i jadą jak na talerzyku. Czyli trzyma się orczyk w poziomie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 mimo wszystko nie rozumiem, jak ty ten orczyk trzymasz miedzy nogami - pionie(??) czy w poziomie... no i nie rozumiem tej przewagi ekonomicznej...Jak umiesz jeździć to samodzielna jazda na połowie orczyka nie stanowi, żadnego problemu wysiłkowego... Cześć Możesz trzymać jak chcesz. W pionie, w poziomie (wygodniej się jedzie). A jadąc na jednym ramieniu kotwicy obciążonym zawsze odginasz to ramię i się z niego zsuwasz. Musisz więc się przytrzymywać... prawda? Albo korygować lekko skośnym ustawieniem nart. Pozdrowienia Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaka61 Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Cześć Możesz trzymać jak chcesz. W pionie, w poziomie (wygodniej się jedzie). A jadąc na jednym ramieniu kotwicy obciążonym zawsze odginasz to ramię i się z niego zsuwasz. Musisz więc się przytrzymywać... prawda? Albo korygować lekko skośnym ustawieniem nart. Pozdrowienia Pozdrowienia Nie, zawsze gdy jeżdżę pojedynczo na orczyku, ręce mam wolne. Nie trzeba korygować - można umiejętnie (ważne słowo) wykorzystać nachylenie stoku. Rzeczywiście aby jeździć z orczykiem między nogami trzeba umieć jeździć i wydaje mi się, że ci więcej umiejący powinni stanowić wzór do naśladowania dla słabszych - czasem resztki włosów mi się jeżą jak widzę jaki narciarz "wsadza" sobie orczyk miedzy nogi... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Nie, zawsze gdy jeżdżę pojedynczo na orczyku, ręce mam wolne. Nie trzeba korygować - można umiejętnie (ważne słowo) wykorzystać nachylenie stoku. Rzeczywiście aby jeździć z orczykiem między nogami trzeba umieć jeździć i wydaje mi się, że ci więcej umiejący powinni stanowić wzór do naśladowania dla słabszych - czasem resztki włosów mi się jeżą jak widzę jaki narciarz "wsadza" sobie orczyk miedzy nogi... Zalewasz brachu i tyle. Pozdro Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... fredowski Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Kobiety i lebiegi wkladaja orczyk miedzy nogi pionowo. Goscie biora po tylek jedna strone orczyka(tak jest podawany przez obsluge) nastepnie przekladaja noge z narta ponad lina/drzewcem na druga strone. Zaleta tego jest to, ze maja zawsze orczyk z tylu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Podejrzewam, ze kaka pisze o wersji alpejskiej orczyka. Zazwyczaj tam widze kotwice z mniej wiecej 2-3 razy dluzszym trzonem niż te ( byłe) szczyrkowskie. Taka kotwica nie wyjezdza latwo spod d.... przy jednostronnym obciążeniu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 20 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Kobiety i lebiegi wkladaja orczyk miedzy nogi pionowo. Goscie biora po tylek jedna strone orczyka(tak jest podawany przez obsluge) nastepnie przekladaja noge z narta ponad lina/drzewcem na druga strone. Zaleta tego jest to, ze maja zawsze orczyk z tylu. akrobata to kolejna historyjka. Na tzw ścianie był orczyk, który miał różne długości linek, do tego często zdarzało się, że lina w bębnie się blokowała i nie rozwijała się się do końca. Do tego czasami tak szarpało przy ruszaniu, że goście robili salta. Jeden z dni treningowych napadało sporo śniegu, mgła. Wczepiamy się pojedynczo, parami. Przed nami Ulka, ja z kumpelą na kolejnym. Jedziemy gadamy, widzimy ślad nart Ulki, po chwili śladu nie ma, 20m dalej znowu jest ślad. Dojeżdżamy do góry. Ulka mówi, że miała tak krótką linkę, że podnosiło ją do góry i leciała w powietrzu po paręnaście metrów pilnując, żeby ją nie przekręciło, bo lądowanie byłoby kiepskie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... sese Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Za dzieciaka wielokrotnie zdarzało mi się fruwać na talerzyku poma z zablokowanym amortyzatorem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Iven Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Dzięki i wzajemnie. A co Kasprowy... W latach 80-84 całe zimy spędzałem w Domu Wycieczkowym w Kuźnicach. Dom ten w swoim czasie obrósł legendą wśród narciarskiej braci a szczególnie jego duży/długi pokój jako żywo przypominający murowaniecką trumnę. Jako, że pierwowzór spłonął jeszcze przed moim urodzeniem budowaliśmy z lubością nową legendę. Tata kolegi miał w PTTK-u jakieś wejścia i zawsze mieliśmy tam rezerwację na Święta, Sylwestra, Ferie itd. Zwłaszcza Sylwestry były solidne. Nie wiem dlaczego ale zazwyczaj byliśmy tam we trzech czy czterech jedynymi rezydentami. Zapraszaliśmy więc kogo się dało na noclegi jako, ze w pokoju było 12 łóżek. Już po dwóch, góra trzech dniach mieszkało tam co najmniej 17-18 osób a wszystkie łóżka były zsunięte w jeden piękny barłóg. Ciekawostką było, że dom zamykany był na noc i nijak nie dało się go otworzyć od wewnątrz. Zupełnie nie pamiętam już powodu tej głupoty ale faktem jest, że udanie się o normalnej porze aby ustawić się w kolejce i być pewnym dostania miejscówek (mniej więcej 2, max 3 w nocy) było niemożliwe. Pamiętam więc, że wychodziliśmy z tego pokoju w środku nocy po linie. Kłopotem był nawis z gontów, na który trzeba było bardzo uważać coby go nie połamać. Dopiero w kolejnym sezonie okazało się, że można się wyspać jak biały człowiek i podejść sobie z buta te max 40 minut na Goryczkową. Pozdrowienia Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? Mniej więcej. Mamy szansę się znać? Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bubol.T Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Cześć Myślę, ze Kacprowe są często mylone z Fabosami a "pękalność" tych ostatnich była legendarna. Zresztą sam pamiętam, że miały napisane w instrukcji: "Buty narciarskie, nie używać w temperaturze poniżej -20 stopni Celsjusza." Kasprowe też pękały ale raczej z wypracowania bo gięły się we wszystkie strony jakby były z gumy. Ja wprawdzie miałem dwie pary i obie w całości trafiły na śmietnik... historii. Pozdrowienia Miałem kiedyś Kasprowe, dostałem od mamy jak wyrosłem ze swoich butów, a jechałem na zimowisko do Iwonicza. Wykończyłem je, pękły,na tym wyjeździe wybiłem też obydwa kciuki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mlodzio Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Jest rok 1975, szczyt Skrzycznego, czterech kolegów z klasy, jeden nigdy nie miał nart na nogach. Za schroniskiem łagodnie nachylona polanka, na tej łączce on Debiutant ma się uczyć, my jeździmy. Co jakiś czas podglądam co robi Debiutant, On zjeżdża, nie przewraca się, "hamuje" na ? ... młodziutkich miękkich świerczkach !. Po kilku godzinach czas kończyć, proponujemy zjazd krzesełkiem. Debiutant nie zgadza się - On do Szczyrku na nartach !. Hmm ?, jeden z nas decyduje się prowadzić i wybierać trasę, ja z tyłu mam obserwować i pomagać. Jestem pewien że Debiutant dojechawszy do Jaworzyny zdecyduje się na krzesło.Ruszamy ... ja z obawą ... Debiutant z nieświadomością ... prędkość rośnie ... Debiutant chyba zaskoczony ... prędkość dalej rośnie ... ani jednego "młodziutkiego miękkiego świerczka" ? ! ... chętnie by teraz taki obłapił i przytulił ... nie wie że bezskutecznie ....... P A U Z A ! .... opis ubioru, sprzętu i wyglądu debiutanta: Mamy 2m nieostrzone polskie narty, za duże buty (Kasprowy?), wiązania (???), paski uniemożliwiające odjechanie wypiętej narty. "Obraz Debiutanta": Włosy - grube jak siano, słomiany blond, długość za linię ramion / brak gogli i czapki / kurtka - "szwedka?" (luźna i szeleszcząca) / spodnie - szerokie "szwedy" z tweedu (łopoczące) .... .... zwolnienie P A U Z Y ...... przyspiesza ... chwieje nim ale się nie przewraca ... nieświadomie zwiększa rozstaw nart ... włosy, długie i sztywne, powiewają jak proporzec na wietrze ... kurtka nadyma się jak balon ... rękawy trzepoczą szaleńczo szeleszcząc ... nogawki spodni jak skrzydła husarii "pod Wiedniem" ... łopoczą jak chorągwie "pod Grunwaldem" ... chyba dotarło że nie jest dobrze ... próbuje zapanować nad nartami ... dostrzega że niektórzy stosują półpług ... próbuje oporować ... trochę kontroluje kierunek ... trochę kontroluje prędkość ... trochę ! ... Jaworzyna ... prowadzący zatrzymuje się przekonany że Debiutant odpuści ... nie wie że On albo nie chce albo nie potrafi ... przemykamy obok ... Debiutant przodem, ja za nim ... po chwili mijamy orczyk w "Dolinkach" ... robi się bardziej stromo ... o ! ... Debiutant robi postępy ... oporuje to lewą to prawa nartą ... spod oporującej narty, to z lewej to z prawej sypią się fontanny śniegu ... aby strącić śnieg z twarzy, energicznie potrząsa głową, jak koń łbem ... włosy Debiutanta to końska grzywa w pełnym w galopie ... ... .... .... .... ... ... ... .... .... .... .... .... .... ... ufff ! ... w "cudowny" sposób docieramy do dolnej stacji On - w jednym kawałku i bez upadku ! Ja ? - z ogromną ulgą i zmęczony wrażeniami. Mój literacki "nietalent" utrudnia opis wrażeń jakich mi wtedy dostarczył. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mariusz-net Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 To też o Szczyrku. Drugi, może trzeci raz na nartach więc umiejętności znikome. Wjeżdżam orczykiem na górę z snowboardzistą (orzeł to to nie był), w pewnym momencie zaczyna nim rzucać i spada z orczyka oczywiście łapiąc się mnie i ściągając z orczyka. Obok trasa czerwona... teraz to śmieszne ale wtedy strach w oczach ale jadę. Dojechałem na dół w jednym kawałku. Nogi trzęsą się ze zmęczenia (braki w technice), góra od spinki. Dla uspokojenia piwko i przerwa na uspokojenie oddechu. Później powrót na wyciąg. Wsiadam z pewną dozą niepewności. bo... z snowboardzistą :-) Jedziemy. 20-30 metrów przed końcem powtórka: gość się kładzie i ściąga mnie... tym razem walczę do końca (na rękach) ale koniec jest bardzo pod górę i w końcu spadam... Przekleństwo (w myślach) i dylemat: jechać w dół czerwoną, czy podchodzić. Te 20-30 metrów podchodziłem z 30 minut (śnieg po pas). Później już od snowboardzistów trzymałem się z daleka :-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Z dzieciństwa wspomnienie. Raczej mgliste. Gubałówka. Ale jakoś chyba nie w stronę Tatr. Jadę, jadę, coraz szybciej. O na dole kolejka do wyciągu zakręca. No i na niej wyhamowałem. Ew. przepuścili mnie na siatkę. Tego już nie pamiętam. Jak widać zjechać da się, zahamować nie zawsze. Potem jeździłem na takiej górce przy PKP, pamiętam lodowo było. Ale jakoś już szło. Może starszy byłem, sam już nie wiem. Tak więc oprócz siatki kolejka do wyciągu spełnia ważną społecznie rolę, wyłapuje tych rozpędzonych co nie umieją hamować. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? No to mamy czy nie mamy? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 21 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 No to mamy czy nie mamy? My się pewnie widywaliśmy w Zakopcu, sporo czasu tam spędziłam. Trochę mieszkałam u ciotki na Strążyskiej, albo w Domu Turysty. Może trochę później, lata 83 - 87 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 Dalej Strona 3 z 4 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Off Topic Hyde Park narty - nasze śmieszne historie × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
Szymon Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Ale tak się nie jeździ na orczyku - tylko talerzyk możesz włożyć miedzy nogi.... A kto mi zabroni, czasem też tak jeździłem. Masz wtedy obie ręce wolne, można np. zdjęcia robić, itp. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Panna BasieÅ„ka Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Ale tak się nie jeździ na orczyku - tylko talerzyk możesz włożyć miedzy nogi.... Ależ można - tj. włożyć w pionie, a potem przekręcić tak, zeby drążek podpierał górną część ud. A czasem nawet tak trzeba, dla własnego dobra. W zeszłym roku w Szczyrku na Dolinach, kiedy po raz pierwszy nie znalazłam partnera do wjazdu orczykiem i w związku z tym jadąc na tym orczyku jednoosobowo tak jak niby trzeba, tj. NIE wkładając go między nogi i nie przekręcając, tylko na swojej połowie kotwiczki, już w połowie wjazdu klęłam malowniczo na własny użytek, żeby zgłuszyć palenie w mięśniach. Kiedy kotwiczka jest duża, to nie ma problemu, ale ta na Dolinach ma bardzo krótkie ramiona i jeżdżąc solo zgodnie z oficjalnymi zaleceniami, jest potwornie niewygodnie. Stwierdziłam, że (podobnie jak większość wjeżdżających jednoosobowo narciarzy), nie będę patrzyć na oficjalne zalecenia, tylko jeździć tak, żeby było dobrze. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Ale tak się nie jeździ na orczyku - tylko talerzyk możesz włożyć miedzy nogi.... Wbrew pozorom tak jest najbezpieczniej i zdecydowanie najbardziej ekonomicznie - jak umiesz jeździć oczywiście. Jeżeli jeździsz słabiej to wkładasz orczyk pionowo a jeżeli wiesz o co chodzi to obracasz i jedziesz wygodniej jak na krześle. Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaka61 Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 A kto mi zabroni, czasem też tak jeździłem. Masz wtedy obie ręce wolne, można np. zdjęcia robić, itp. Życie, jak się wyglebisz z orczykiem między nogami to i genitalia odczują i raczej samodzielnie się nie wypniesz... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Życie, jak się wyglebisz z orczykiem między nogami to i genitalia odczują i raczej samodzielnie się nie wypniesz... dlatego się nie wyglebiam. Zresztą jak włożysz pionowo, to łatwo się uwolnić w razie upadku. Z kolei jadąc normalnie (z boku) w 1 osobę na stromym jest cholernie niewygodnie, bo pod ciężarem orczyk chce w bok wyskoczyć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Życie, jak się wyglebisz z orczykiem między nogami to i genitalia odczują i raczej samodzielnie się nie wypniesz... Wyglebić się z tak włożonym orczykiem jest bardzo trudno bo idealnie Cię stabilizuje. Zaufaj... Wyglebienie się na orczyku w ogóle jest rzeczą dość trudną jeżeli ktoś pokaże jak poprawnie jeździć. Swego czasu, jak nie było jeszcze jakichś durnych przepisów nawet ćwiczyłem z ludźmi, wyglebianie się na orczykach i łapanie ich w locie. Nawet syna tego uczyłem w wieku jakichś pięciu/sześciu lat na niskim talerzyku. Swoją drogą też jest to niezła zabawa, podobnie jak rozkręcanie wiązań koledze jak jest nierówny, pomuldzony ślad. Nie ma takich wiązań, które w muldzie by trzymały. Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaka61 Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 .... Jeżeli jeździsz słabiej to wkładasz orczyk pionowo a jeżeli wiesz o co chodzi to obracasz i jedziesz wygodniej jak na krześle. Pozdrowienia mimo wszystko nie rozumiem, jak ty ten orczyk trzymasz miedzy nogami - pionie(??) czy w poziomie... no i nie rozumiem tej przewagi ekonomicznej...Jak umiesz jeździć to samodzielna jazda na połowie orczyka nie stanowi, żadnego problemu wysiłkowego... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 20 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 mimo wszystko nie rozumiem, jak ty ten orczyk trzymasz miedzy nogami - pionie(??) czy w poziomie... no i nie rozumiem tej przewagi ekonomicznej...Jak umiesz jeździć to samodzielna jazda na połowie orczyka nie stanowi, żadnego problemu wysiłkowego... no coś Ty, na pojedynczej stronie jeżdżą tylko lebiegi. Eksperci wsadzają orczyk między nogi i jadą jak na talerzyku. Czyli trzyma się orczyk w poziomie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 mimo wszystko nie rozumiem, jak ty ten orczyk trzymasz miedzy nogami - pionie(??) czy w poziomie... no i nie rozumiem tej przewagi ekonomicznej...Jak umiesz jeździć to samodzielna jazda na połowie orczyka nie stanowi, żadnego problemu wysiłkowego... Cześć Możesz trzymać jak chcesz. W pionie, w poziomie (wygodniej się jedzie). A jadąc na jednym ramieniu kotwicy obciążonym zawsze odginasz to ramię i się z niego zsuwasz. Musisz więc się przytrzymywać... prawda? Albo korygować lekko skośnym ustawieniem nart. Pozdrowienia Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaka61 Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Cześć Możesz trzymać jak chcesz. W pionie, w poziomie (wygodniej się jedzie). A jadąc na jednym ramieniu kotwicy obciążonym zawsze odginasz to ramię i się z niego zsuwasz. Musisz więc się przytrzymywać... prawda? Albo korygować lekko skośnym ustawieniem nart. Pozdrowienia Pozdrowienia Nie, zawsze gdy jeżdżę pojedynczo na orczyku, ręce mam wolne. Nie trzeba korygować - można umiejętnie (ważne słowo) wykorzystać nachylenie stoku. Rzeczywiście aby jeździć z orczykiem między nogami trzeba umieć jeździć i wydaje mi się, że ci więcej umiejący powinni stanowić wzór do naśladowania dla słabszych - czasem resztki włosów mi się jeżą jak widzę jaki narciarz "wsadza" sobie orczyk miedzy nogi... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Nie, zawsze gdy jeżdżę pojedynczo na orczyku, ręce mam wolne. Nie trzeba korygować - można umiejętnie (ważne słowo) wykorzystać nachylenie stoku. Rzeczywiście aby jeździć z orczykiem między nogami trzeba umieć jeździć i wydaje mi się, że ci więcej umiejący powinni stanowić wzór do naśladowania dla słabszych - czasem resztki włosów mi się jeżą jak widzę jaki narciarz "wsadza" sobie orczyk miedzy nogi... Zalewasz brachu i tyle. Pozdro Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... fredowski Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Kobiety i lebiegi wkladaja orczyk miedzy nogi pionowo. Goscie biora po tylek jedna strone orczyka(tak jest podawany przez obsluge) nastepnie przekladaja noge z narta ponad lina/drzewcem na druga strone. Zaleta tego jest to, ze maja zawsze orczyk z tylu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Podejrzewam, ze kaka pisze o wersji alpejskiej orczyka. Zazwyczaj tam widze kotwice z mniej wiecej 2-3 razy dluzszym trzonem niż te ( byłe) szczyrkowskie. Taka kotwica nie wyjezdza latwo spod d.... przy jednostronnym obciążeniu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 20 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Kobiety i lebiegi wkladaja orczyk miedzy nogi pionowo. Goscie biora po tylek jedna strone orczyka(tak jest podawany przez obsluge) nastepnie przekladaja noge z narta ponad lina/drzewcem na druga strone. Zaleta tego jest to, ze maja zawsze orczyk z tylu. akrobata to kolejna historyjka. Na tzw ścianie był orczyk, który miał różne długości linek, do tego często zdarzało się, że lina w bębnie się blokowała i nie rozwijała się się do końca. Do tego czasami tak szarpało przy ruszaniu, że goście robili salta. Jeden z dni treningowych napadało sporo śniegu, mgła. Wczepiamy się pojedynczo, parami. Przed nami Ulka, ja z kumpelą na kolejnym. Jedziemy gadamy, widzimy ślad nart Ulki, po chwili śladu nie ma, 20m dalej znowu jest ślad. Dojeżdżamy do góry. Ulka mówi, że miała tak krótką linkę, że podnosiło ją do góry i leciała w powietrzu po paręnaście metrów pilnując, żeby ją nie przekręciło, bo lądowanie byłoby kiepskie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... sese Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Za dzieciaka wielokrotnie zdarzało mi się fruwać na talerzyku poma z zablokowanym amortyzatorem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Iven Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Dzięki i wzajemnie. A co Kasprowy... W latach 80-84 całe zimy spędzałem w Domu Wycieczkowym w Kuźnicach. Dom ten w swoim czasie obrósł legendą wśród narciarskiej braci a szczególnie jego duży/długi pokój jako żywo przypominający murowaniecką trumnę. Jako, że pierwowzór spłonął jeszcze przed moim urodzeniem budowaliśmy z lubością nową legendę. Tata kolegi miał w PTTK-u jakieś wejścia i zawsze mieliśmy tam rezerwację na Święta, Sylwestra, Ferie itd. Zwłaszcza Sylwestry były solidne. Nie wiem dlaczego ale zazwyczaj byliśmy tam we trzech czy czterech jedynymi rezydentami. Zapraszaliśmy więc kogo się dało na noclegi jako, ze w pokoju było 12 łóżek. Już po dwóch, góra trzech dniach mieszkało tam co najmniej 17-18 osób a wszystkie łóżka były zsunięte w jeden piękny barłóg. Ciekawostką było, że dom zamykany był na noc i nijak nie dało się go otworzyć od wewnątrz. Zupełnie nie pamiętam już powodu tej głupoty ale faktem jest, że udanie się o normalnej porze aby ustawić się w kolejce i być pewnym dostania miejscówek (mniej więcej 2, max 3 w nocy) było niemożliwe. Pamiętam więc, że wychodziliśmy z tego pokoju w środku nocy po linie. Kłopotem był nawis z gontów, na który trzeba było bardzo uważać coby go nie połamać. Dopiero w kolejnym sezonie okazało się, że można się wyspać jak biały człowiek i podejść sobie z buta te max 40 minut na Goryczkową. Pozdrowienia Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? Mniej więcej. Mamy szansę się znać? Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bubol.T Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Cześć Myślę, ze Kacprowe są często mylone z Fabosami a "pękalność" tych ostatnich była legendarna. Zresztą sam pamiętam, że miały napisane w instrukcji: "Buty narciarskie, nie używać w temperaturze poniżej -20 stopni Celsjusza." Kasprowe też pękały ale raczej z wypracowania bo gięły się we wszystkie strony jakby były z gumy. Ja wprawdzie miałem dwie pary i obie w całości trafiły na śmietnik... historii. Pozdrowienia Miałem kiedyś Kasprowe, dostałem od mamy jak wyrosłem ze swoich butów, a jechałem na zimowisko do Iwonicza. Wykończyłem je, pękły,na tym wyjeździe wybiłem też obydwa kciuki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mlodzio Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Jest rok 1975, szczyt Skrzycznego, czterech kolegów z klasy, jeden nigdy nie miał nart na nogach. Za schroniskiem łagodnie nachylona polanka, na tej łączce on Debiutant ma się uczyć, my jeździmy. Co jakiś czas podglądam co robi Debiutant, On zjeżdża, nie przewraca się, "hamuje" na ? ... młodziutkich miękkich świerczkach !. Po kilku godzinach czas kończyć, proponujemy zjazd krzesełkiem. Debiutant nie zgadza się - On do Szczyrku na nartach !. Hmm ?, jeden z nas decyduje się prowadzić i wybierać trasę, ja z tyłu mam obserwować i pomagać. Jestem pewien że Debiutant dojechawszy do Jaworzyny zdecyduje się na krzesło.Ruszamy ... ja z obawą ... Debiutant z nieświadomością ... prędkość rośnie ... Debiutant chyba zaskoczony ... prędkość dalej rośnie ... ani jednego "młodziutkiego miękkiego świerczka" ? ! ... chętnie by teraz taki obłapił i przytulił ... nie wie że bezskutecznie ....... P A U Z A ! .... opis ubioru, sprzętu i wyglądu debiutanta: Mamy 2m nieostrzone polskie narty, za duże buty (Kasprowy?), wiązania (???), paski uniemożliwiające odjechanie wypiętej narty. "Obraz Debiutanta": Włosy - grube jak siano, słomiany blond, długość za linię ramion / brak gogli i czapki / kurtka - "szwedka?" (luźna i szeleszcząca) / spodnie - szerokie "szwedy" z tweedu (łopoczące) .... .... zwolnienie P A U Z Y ...... przyspiesza ... chwieje nim ale się nie przewraca ... nieświadomie zwiększa rozstaw nart ... włosy, długie i sztywne, powiewają jak proporzec na wietrze ... kurtka nadyma się jak balon ... rękawy trzepoczą szaleńczo szeleszcząc ... nogawki spodni jak skrzydła husarii "pod Wiedniem" ... łopoczą jak chorągwie "pod Grunwaldem" ... chyba dotarło że nie jest dobrze ... próbuje zapanować nad nartami ... dostrzega że niektórzy stosują półpług ... próbuje oporować ... trochę kontroluje kierunek ... trochę kontroluje prędkość ... trochę ! ... Jaworzyna ... prowadzący zatrzymuje się przekonany że Debiutant odpuści ... nie wie że On albo nie chce albo nie potrafi ... przemykamy obok ... Debiutant przodem, ja za nim ... po chwili mijamy orczyk w "Dolinkach" ... robi się bardziej stromo ... o ! ... Debiutant robi postępy ... oporuje to lewą to prawa nartą ... spod oporującej narty, to z lewej to z prawej sypią się fontanny śniegu ... aby strącić śnieg z twarzy, energicznie potrząsa głową, jak koń łbem ... włosy Debiutanta to końska grzywa w pełnym w galopie ... ... .... .... .... ... ... ... .... .... .... .... .... .... ... ufff ! ... w "cudowny" sposób docieramy do dolnej stacji On - w jednym kawałku i bez upadku ! Ja ? - z ogromną ulgą i zmęczony wrażeniami. Mój literacki "nietalent" utrudnia opis wrażeń jakich mi wtedy dostarczył. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mariusz-net Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 To też o Szczyrku. Drugi, może trzeci raz na nartach więc umiejętności znikome. Wjeżdżam orczykiem na górę z snowboardzistą (orzeł to to nie był), w pewnym momencie zaczyna nim rzucać i spada z orczyka oczywiście łapiąc się mnie i ściągając z orczyka. Obok trasa czerwona... teraz to śmieszne ale wtedy strach w oczach ale jadę. Dojechałem na dół w jednym kawałku. Nogi trzęsą się ze zmęczenia (braki w technice), góra od spinki. Dla uspokojenia piwko i przerwa na uspokojenie oddechu. Później powrót na wyciąg. Wsiadam z pewną dozą niepewności. bo... z snowboardzistą :-) Jedziemy. 20-30 metrów przed końcem powtórka: gość się kładzie i ściąga mnie... tym razem walczę do końca (na rękach) ale koniec jest bardzo pod górę i w końcu spadam... Przekleństwo (w myślach) i dylemat: jechać w dół czerwoną, czy podchodzić. Te 20-30 metrów podchodziłem z 30 minut (śnieg po pas). Później już od snowboardzistów trzymałem się z daleka :-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Z dzieciństwa wspomnienie. Raczej mgliste. Gubałówka. Ale jakoś chyba nie w stronę Tatr. Jadę, jadę, coraz szybciej. O na dole kolejka do wyciągu zakręca. No i na niej wyhamowałem. Ew. przepuścili mnie na siatkę. Tego już nie pamiętam. Jak widać zjechać da się, zahamować nie zawsze. Potem jeździłem na takiej górce przy PKP, pamiętam lodowo było. Ale jakoś już szło. Może starszy byłem, sam już nie wiem. Tak więc oprócz siatki kolejka do wyciągu spełnia ważną społecznie rolę, wyłapuje tych rozpędzonych co nie umieją hamować. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? No to mamy czy nie mamy? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 21 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 No to mamy czy nie mamy? My się pewnie widywaliśmy w Zakopcu, sporo czasu tam spędziłam. Trochę mieszkałam u ciotki na Strążyskiej, albo w Domu Turysty. Może trochę później, lata 83 - 87 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 Dalej Strona 3 z 4 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Off Topic Hyde Park narty - nasze śmieszne historie × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
Panna BasieÅ„ka Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Ale tak się nie jeździ na orczyku - tylko talerzyk możesz włożyć miedzy nogi.... Ależ można - tj. włożyć w pionie, a potem przekręcić tak, zeby drążek podpierał górną część ud. A czasem nawet tak trzeba, dla własnego dobra. W zeszłym roku w Szczyrku na Dolinach, kiedy po raz pierwszy nie znalazłam partnera do wjazdu orczykiem i w związku z tym jadąc na tym orczyku jednoosobowo tak jak niby trzeba, tj. NIE wkładając go między nogi i nie przekręcając, tylko na swojej połowie kotwiczki, już w połowie wjazdu klęłam malowniczo na własny użytek, żeby zgłuszyć palenie w mięśniach. Kiedy kotwiczka jest duża, to nie ma problemu, ale ta na Dolinach ma bardzo krótkie ramiona i jeżdżąc solo zgodnie z oficjalnymi zaleceniami, jest potwornie niewygodnie. Stwierdziłam, że (podobnie jak większość wjeżdżających jednoosobowo narciarzy), nie będę patrzyć na oficjalne zalecenia, tylko jeździć tak, żeby było dobrze. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Ale tak się nie jeździ na orczyku - tylko talerzyk możesz włożyć miedzy nogi.... Wbrew pozorom tak jest najbezpieczniej i zdecydowanie najbardziej ekonomicznie - jak umiesz jeździć oczywiście. Jeżeli jeździsz słabiej to wkładasz orczyk pionowo a jeżeli wiesz o co chodzi to obracasz i jedziesz wygodniej jak na krześle. Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaka61 Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 A kto mi zabroni, czasem też tak jeździłem. Masz wtedy obie ręce wolne, można np. zdjęcia robić, itp. Życie, jak się wyglebisz z orczykiem między nogami to i genitalia odczują i raczej samodzielnie się nie wypniesz... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Życie, jak się wyglebisz z orczykiem między nogami to i genitalia odczują i raczej samodzielnie się nie wypniesz... dlatego się nie wyglebiam. Zresztą jak włożysz pionowo, to łatwo się uwolnić w razie upadku. Z kolei jadąc normalnie (z boku) w 1 osobę na stromym jest cholernie niewygodnie, bo pod ciężarem orczyk chce w bok wyskoczyć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Życie, jak się wyglebisz z orczykiem między nogami to i genitalia odczują i raczej samodzielnie się nie wypniesz... Wyglebić się z tak włożonym orczykiem jest bardzo trudno bo idealnie Cię stabilizuje. Zaufaj... Wyglebienie się na orczyku w ogóle jest rzeczą dość trudną jeżeli ktoś pokaże jak poprawnie jeździć. Swego czasu, jak nie było jeszcze jakichś durnych przepisów nawet ćwiczyłem z ludźmi, wyglebianie się na orczykach i łapanie ich w locie. Nawet syna tego uczyłem w wieku jakichś pięciu/sześciu lat na niskim talerzyku. Swoją drogą też jest to niezła zabawa, podobnie jak rozkręcanie wiązań koledze jak jest nierówny, pomuldzony ślad. Nie ma takich wiązań, które w muldzie by trzymały. Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaka61 Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 .... Jeżeli jeździsz słabiej to wkładasz orczyk pionowo a jeżeli wiesz o co chodzi to obracasz i jedziesz wygodniej jak na krześle. Pozdrowienia mimo wszystko nie rozumiem, jak ty ten orczyk trzymasz miedzy nogami - pionie(??) czy w poziomie... no i nie rozumiem tej przewagi ekonomicznej...Jak umiesz jeździć to samodzielna jazda na połowie orczyka nie stanowi, żadnego problemu wysiłkowego... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 20 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 mimo wszystko nie rozumiem, jak ty ten orczyk trzymasz miedzy nogami - pionie(??) czy w poziomie... no i nie rozumiem tej przewagi ekonomicznej...Jak umiesz jeździć to samodzielna jazda na połowie orczyka nie stanowi, żadnego problemu wysiłkowego... no coś Ty, na pojedynczej stronie jeżdżą tylko lebiegi. Eksperci wsadzają orczyk między nogi i jadą jak na talerzyku. Czyli trzyma się orczyk w poziomie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 mimo wszystko nie rozumiem, jak ty ten orczyk trzymasz miedzy nogami - pionie(??) czy w poziomie... no i nie rozumiem tej przewagi ekonomicznej...Jak umiesz jeździć to samodzielna jazda na połowie orczyka nie stanowi, żadnego problemu wysiłkowego... Cześć Możesz trzymać jak chcesz. W pionie, w poziomie (wygodniej się jedzie). A jadąc na jednym ramieniu kotwicy obciążonym zawsze odginasz to ramię i się z niego zsuwasz. Musisz więc się przytrzymywać... prawda? Albo korygować lekko skośnym ustawieniem nart. Pozdrowienia Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaka61 Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Cześć Możesz trzymać jak chcesz. W pionie, w poziomie (wygodniej się jedzie). A jadąc na jednym ramieniu kotwicy obciążonym zawsze odginasz to ramię i się z niego zsuwasz. Musisz więc się przytrzymywać... prawda? Albo korygować lekko skośnym ustawieniem nart. Pozdrowienia Pozdrowienia Nie, zawsze gdy jeżdżę pojedynczo na orczyku, ręce mam wolne. Nie trzeba korygować - można umiejętnie (ważne słowo) wykorzystać nachylenie stoku. Rzeczywiście aby jeździć z orczykiem między nogami trzeba umieć jeździć i wydaje mi się, że ci więcej umiejący powinni stanowić wzór do naśladowania dla słabszych - czasem resztki włosów mi się jeżą jak widzę jaki narciarz "wsadza" sobie orczyk miedzy nogi... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Nie, zawsze gdy jeżdżę pojedynczo na orczyku, ręce mam wolne. Nie trzeba korygować - można umiejętnie (ważne słowo) wykorzystać nachylenie stoku. Rzeczywiście aby jeździć z orczykiem między nogami trzeba umieć jeździć i wydaje mi się, że ci więcej umiejący powinni stanowić wzór do naśladowania dla słabszych - czasem resztki włosów mi się jeżą jak widzę jaki narciarz "wsadza" sobie orczyk miedzy nogi... Zalewasz brachu i tyle. Pozdro Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... fredowski Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Kobiety i lebiegi wkladaja orczyk miedzy nogi pionowo. Goscie biora po tylek jedna strone orczyka(tak jest podawany przez obsluge) nastepnie przekladaja noge z narta ponad lina/drzewcem na druga strone. Zaleta tego jest to, ze maja zawsze orczyk z tylu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Podejrzewam, ze kaka pisze o wersji alpejskiej orczyka. Zazwyczaj tam widze kotwice z mniej wiecej 2-3 razy dluzszym trzonem niż te ( byłe) szczyrkowskie. Taka kotwica nie wyjezdza latwo spod d.... przy jednostronnym obciążeniu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 20 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Kobiety i lebiegi wkladaja orczyk miedzy nogi pionowo. Goscie biora po tylek jedna strone orczyka(tak jest podawany przez obsluge) nastepnie przekladaja noge z narta ponad lina/drzewcem na druga strone. Zaleta tego jest to, ze maja zawsze orczyk z tylu. akrobata to kolejna historyjka. Na tzw ścianie był orczyk, który miał różne długości linek, do tego często zdarzało się, że lina w bębnie się blokowała i nie rozwijała się się do końca. Do tego czasami tak szarpało przy ruszaniu, że goście robili salta. Jeden z dni treningowych napadało sporo śniegu, mgła. Wczepiamy się pojedynczo, parami. Przed nami Ulka, ja z kumpelą na kolejnym. Jedziemy gadamy, widzimy ślad nart Ulki, po chwili śladu nie ma, 20m dalej znowu jest ślad. Dojeżdżamy do góry. Ulka mówi, że miała tak krótką linkę, że podnosiło ją do góry i leciała w powietrzu po paręnaście metrów pilnując, żeby ją nie przekręciło, bo lądowanie byłoby kiepskie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... sese Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Za dzieciaka wielokrotnie zdarzało mi się fruwać na talerzyku poma z zablokowanym amortyzatorem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Iven Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Dzięki i wzajemnie. A co Kasprowy... W latach 80-84 całe zimy spędzałem w Domu Wycieczkowym w Kuźnicach. Dom ten w swoim czasie obrósł legendą wśród narciarskiej braci a szczególnie jego duży/długi pokój jako żywo przypominający murowaniecką trumnę. Jako, że pierwowzór spłonął jeszcze przed moim urodzeniem budowaliśmy z lubością nową legendę. Tata kolegi miał w PTTK-u jakieś wejścia i zawsze mieliśmy tam rezerwację na Święta, Sylwestra, Ferie itd. Zwłaszcza Sylwestry były solidne. Nie wiem dlaczego ale zazwyczaj byliśmy tam we trzech czy czterech jedynymi rezydentami. Zapraszaliśmy więc kogo się dało na noclegi jako, ze w pokoju było 12 łóżek. Już po dwóch, góra trzech dniach mieszkało tam co najmniej 17-18 osób a wszystkie łóżka były zsunięte w jeden piękny barłóg. Ciekawostką było, że dom zamykany był na noc i nijak nie dało się go otworzyć od wewnątrz. Zupełnie nie pamiętam już powodu tej głupoty ale faktem jest, że udanie się o normalnej porze aby ustawić się w kolejce i być pewnym dostania miejscówek (mniej więcej 2, max 3 w nocy) było niemożliwe. Pamiętam więc, że wychodziliśmy z tego pokoju w środku nocy po linie. Kłopotem był nawis z gontów, na który trzeba było bardzo uważać coby go nie połamać. Dopiero w kolejnym sezonie okazało się, że można się wyspać jak biały człowiek i podejść sobie z buta te max 40 minut na Goryczkową. Pozdrowienia Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? Mniej więcej. Mamy szansę się znać? Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bubol.T Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Cześć Myślę, ze Kacprowe są często mylone z Fabosami a "pękalność" tych ostatnich była legendarna. Zresztą sam pamiętam, że miały napisane w instrukcji: "Buty narciarskie, nie używać w temperaturze poniżej -20 stopni Celsjusza." Kasprowe też pękały ale raczej z wypracowania bo gięły się we wszystkie strony jakby były z gumy. Ja wprawdzie miałem dwie pary i obie w całości trafiły na śmietnik... historii. Pozdrowienia Miałem kiedyś Kasprowe, dostałem od mamy jak wyrosłem ze swoich butów, a jechałem na zimowisko do Iwonicza. Wykończyłem je, pękły,na tym wyjeździe wybiłem też obydwa kciuki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mlodzio Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Jest rok 1975, szczyt Skrzycznego, czterech kolegów z klasy, jeden nigdy nie miał nart na nogach. Za schroniskiem łagodnie nachylona polanka, na tej łączce on Debiutant ma się uczyć, my jeździmy. Co jakiś czas podglądam co robi Debiutant, On zjeżdża, nie przewraca się, "hamuje" na ? ... młodziutkich miękkich świerczkach !. Po kilku godzinach czas kończyć, proponujemy zjazd krzesełkiem. Debiutant nie zgadza się - On do Szczyrku na nartach !. Hmm ?, jeden z nas decyduje się prowadzić i wybierać trasę, ja z tyłu mam obserwować i pomagać. Jestem pewien że Debiutant dojechawszy do Jaworzyny zdecyduje się na krzesło.Ruszamy ... ja z obawą ... Debiutant z nieświadomością ... prędkość rośnie ... Debiutant chyba zaskoczony ... prędkość dalej rośnie ... ani jednego "młodziutkiego miękkiego świerczka" ? ! ... chętnie by teraz taki obłapił i przytulił ... nie wie że bezskutecznie ....... P A U Z A ! .... opis ubioru, sprzętu i wyglądu debiutanta: Mamy 2m nieostrzone polskie narty, za duże buty (Kasprowy?), wiązania (???), paski uniemożliwiające odjechanie wypiętej narty. "Obraz Debiutanta": Włosy - grube jak siano, słomiany blond, długość za linię ramion / brak gogli i czapki / kurtka - "szwedka?" (luźna i szeleszcząca) / spodnie - szerokie "szwedy" z tweedu (łopoczące) .... .... zwolnienie P A U Z Y ...... przyspiesza ... chwieje nim ale się nie przewraca ... nieświadomie zwiększa rozstaw nart ... włosy, długie i sztywne, powiewają jak proporzec na wietrze ... kurtka nadyma się jak balon ... rękawy trzepoczą szaleńczo szeleszcząc ... nogawki spodni jak skrzydła husarii "pod Wiedniem" ... łopoczą jak chorągwie "pod Grunwaldem" ... chyba dotarło że nie jest dobrze ... próbuje zapanować nad nartami ... dostrzega że niektórzy stosują półpług ... próbuje oporować ... trochę kontroluje kierunek ... trochę kontroluje prędkość ... trochę ! ... Jaworzyna ... prowadzący zatrzymuje się przekonany że Debiutant odpuści ... nie wie że On albo nie chce albo nie potrafi ... przemykamy obok ... Debiutant przodem, ja za nim ... po chwili mijamy orczyk w "Dolinkach" ... robi się bardziej stromo ... o ! ... Debiutant robi postępy ... oporuje to lewą to prawa nartą ... spod oporującej narty, to z lewej to z prawej sypią się fontanny śniegu ... aby strącić śnieg z twarzy, energicznie potrząsa głową, jak koń łbem ... włosy Debiutanta to końska grzywa w pełnym w galopie ... ... .... .... .... ... ... ... .... .... .... .... .... .... ... ufff ! ... w "cudowny" sposób docieramy do dolnej stacji On - w jednym kawałku i bez upadku ! Ja ? - z ogromną ulgą i zmęczony wrażeniami. Mój literacki "nietalent" utrudnia opis wrażeń jakich mi wtedy dostarczył. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mariusz-net Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 To też o Szczyrku. Drugi, może trzeci raz na nartach więc umiejętności znikome. Wjeżdżam orczykiem na górę z snowboardzistą (orzeł to to nie był), w pewnym momencie zaczyna nim rzucać i spada z orczyka oczywiście łapiąc się mnie i ściągając z orczyka. Obok trasa czerwona... teraz to śmieszne ale wtedy strach w oczach ale jadę. Dojechałem na dół w jednym kawałku. Nogi trzęsą się ze zmęczenia (braki w technice), góra od spinki. Dla uspokojenia piwko i przerwa na uspokojenie oddechu. Później powrót na wyciąg. Wsiadam z pewną dozą niepewności. bo... z snowboardzistą :-) Jedziemy. 20-30 metrów przed końcem powtórka: gość się kładzie i ściąga mnie... tym razem walczę do końca (na rękach) ale koniec jest bardzo pod górę i w końcu spadam... Przekleństwo (w myślach) i dylemat: jechać w dół czerwoną, czy podchodzić. Te 20-30 metrów podchodziłem z 30 minut (śnieg po pas). Później już od snowboardzistów trzymałem się z daleka :-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Z dzieciństwa wspomnienie. Raczej mgliste. Gubałówka. Ale jakoś chyba nie w stronę Tatr. Jadę, jadę, coraz szybciej. O na dole kolejka do wyciągu zakręca. No i na niej wyhamowałem. Ew. przepuścili mnie na siatkę. Tego już nie pamiętam. Jak widać zjechać da się, zahamować nie zawsze. Potem jeździłem na takiej górce przy PKP, pamiętam lodowo było. Ale jakoś już szło. Może starszy byłem, sam już nie wiem. Tak więc oprócz siatki kolejka do wyciągu spełnia ważną społecznie rolę, wyłapuje tych rozpędzonych co nie umieją hamować. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? No to mamy czy nie mamy? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 21 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 No to mamy czy nie mamy? My się pewnie widywaliśmy w Zakopcu, sporo czasu tam spędziłam. Trochę mieszkałam u ciotki na Strążyskiej, albo w Domu Turysty. Może trochę później, lata 83 - 87 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 Dalej Strona 3 z 4 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Off Topic Hyde Park narty - nasze śmieszne historie × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Ale tak się nie jeździ na orczyku - tylko talerzyk możesz włożyć miedzy nogi.... Wbrew pozorom tak jest najbezpieczniej i zdecydowanie najbardziej ekonomicznie - jak umiesz jeździć oczywiście. Jeżeli jeździsz słabiej to wkładasz orczyk pionowo a jeżeli wiesz o co chodzi to obracasz i jedziesz wygodniej jak na krześle. Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaka61 Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 A kto mi zabroni, czasem też tak jeździłem. Masz wtedy obie ręce wolne, można np. zdjęcia robić, itp. Życie, jak się wyglebisz z orczykiem między nogami to i genitalia odczują i raczej samodzielnie się nie wypniesz... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Życie, jak się wyglebisz z orczykiem między nogami to i genitalia odczują i raczej samodzielnie się nie wypniesz... dlatego się nie wyglebiam. Zresztą jak włożysz pionowo, to łatwo się uwolnić w razie upadku. Z kolei jadąc normalnie (z boku) w 1 osobę na stromym jest cholernie niewygodnie, bo pod ciężarem orczyk chce w bok wyskoczyć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Życie, jak się wyglebisz z orczykiem między nogami to i genitalia odczują i raczej samodzielnie się nie wypniesz... Wyglebić się z tak włożonym orczykiem jest bardzo trudno bo idealnie Cię stabilizuje. Zaufaj... Wyglebienie się na orczyku w ogóle jest rzeczą dość trudną jeżeli ktoś pokaże jak poprawnie jeździć. Swego czasu, jak nie było jeszcze jakichś durnych przepisów nawet ćwiczyłem z ludźmi, wyglebianie się na orczykach i łapanie ich w locie. Nawet syna tego uczyłem w wieku jakichś pięciu/sześciu lat na niskim talerzyku. Swoją drogą też jest to niezła zabawa, podobnie jak rozkręcanie wiązań koledze jak jest nierówny, pomuldzony ślad. Nie ma takich wiązań, które w muldzie by trzymały. Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaka61 Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 .... Jeżeli jeździsz słabiej to wkładasz orczyk pionowo a jeżeli wiesz o co chodzi to obracasz i jedziesz wygodniej jak na krześle. Pozdrowienia mimo wszystko nie rozumiem, jak ty ten orczyk trzymasz miedzy nogami - pionie(??) czy w poziomie... no i nie rozumiem tej przewagi ekonomicznej...Jak umiesz jeździć to samodzielna jazda na połowie orczyka nie stanowi, żadnego problemu wysiłkowego... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 20 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 mimo wszystko nie rozumiem, jak ty ten orczyk trzymasz miedzy nogami - pionie(??) czy w poziomie... no i nie rozumiem tej przewagi ekonomicznej...Jak umiesz jeździć to samodzielna jazda na połowie orczyka nie stanowi, żadnego problemu wysiłkowego... no coś Ty, na pojedynczej stronie jeżdżą tylko lebiegi. Eksperci wsadzają orczyk między nogi i jadą jak na talerzyku. Czyli trzyma się orczyk w poziomie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 mimo wszystko nie rozumiem, jak ty ten orczyk trzymasz miedzy nogami - pionie(??) czy w poziomie... no i nie rozumiem tej przewagi ekonomicznej...Jak umiesz jeździć to samodzielna jazda na połowie orczyka nie stanowi, żadnego problemu wysiłkowego... Cześć Możesz trzymać jak chcesz. W pionie, w poziomie (wygodniej się jedzie). A jadąc na jednym ramieniu kotwicy obciążonym zawsze odginasz to ramię i się z niego zsuwasz. Musisz więc się przytrzymywać... prawda? Albo korygować lekko skośnym ustawieniem nart. Pozdrowienia Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaka61 Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Cześć Możesz trzymać jak chcesz. W pionie, w poziomie (wygodniej się jedzie). A jadąc na jednym ramieniu kotwicy obciążonym zawsze odginasz to ramię i się z niego zsuwasz. Musisz więc się przytrzymywać... prawda? Albo korygować lekko skośnym ustawieniem nart. Pozdrowienia Pozdrowienia Nie, zawsze gdy jeżdżę pojedynczo na orczyku, ręce mam wolne. Nie trzeba korygować - można umiejętnie (ważne słowo) wykorzystać nachylenie stoku. Rzeczywiście aby jeździć z orczykiem między nogami trzeba umieć jeździć i wydaje mi się, że ci więcej umiejący powinni stanowić wzór do naśladowania dla słabszych - czasem resztki włosów mi się jeżą jak widzę jaki narciarz "wsadza" sobie orczyk miedzy nogi... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Nie, zawsze gdy jeżdżę pojedynczo na orczyku, ręce mam wolne. Nie trzeba korygować - można umiejętnie (ważne słowo) wykorzystać nachylenie stoku. Rzeczywiście aby jeździć z orczykiem między nogami trzeba umieć jeździć i wydaje mi się, że ci więcej umiejący powinni stanowić wzór do naśladowania dla słabszych - czasem resztki włosów mi się jeżą jak widzę jaki narciarz "wsadza" sobie orczyk miedzy nogi... Zalewasz brachu i tyle. Pozdro Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... fredowski Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Kobiety i lebiegi wkladaja orczyk miedzy nogi pionowo. Goscie biora po tylek jedna strone orczyka(tak jest podawany przez obsluge) nastepnie przekladaja noge z narta ponad lina/drzewcem na druga strone. Zaleta tego jest to, ze maja zawsze orczyk z tylu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Podejrzewam, ze kaka pisze o wersji alpejskiej orczyka. Zazwyczaj tam widze kotwice z mniej wiecej 2-3 razy dluzszym trzonem niż te ( byłe) szczyrkowskie. Taka kotwica nie wyjezdza latwo spod d.... przy jednostronnym obciążeniu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 20 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Kobiety i lebiegi wkladaja orczyk miedzy nogi pionowo. Goscie biora po tylek jedna strone orczyka(tak jest podawany przez obsluge) nastepnie przekladaja noge z narta ponad lina/drzewcem na druga strone. Zaleta tego jest to, ze maja zawsze orczyk z tylu. akrobata to kolejna historyjka. Na tzw ścianie był orczyk, który miał różne długości linek, do tego często zdarzało się, że lina w bębnie się blokowała i nie rozwijała się się do końca. Do tego czasami tak szarpało przy ruszaniu, że goście robili salta. Jeden z dni treningowych napadało sporo śniegu, mgła. Wczepiamy się pojedynczo, parami. Przed nami Ulka, ja z kumpelą na kolejnym. Jedziemy gadamy, widzimy ślad nart Ulki, po chwili śladu nie ma, 20m dalej znowu jest ślad. Dojeżdżamy do góry. Ulka mówi, że miała tak krótką linkę, że podnosiło ją do góry i leciała w powietrzu po paręnaście metrów pilnując, żeby ją nie przekręciło, bo lądowanie byłoby kiepskie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... sese Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Za dzieciaka wielokrotnie zdarzało mi się fruwać na talerzyku poma z zablokowanym amortyzatorem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Iven Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Dzięki i wzajemnie. A co Kasprowy... W latach 80-84 całe zimy spędzałem w Domu Wycieczkowym w Kuźnicach. Dom ten w swoim czasie obrósł legendą wśród narciarskiej braci a szczególnie jego duży/długi pokój jako żywo przypominający murowaniecką trumnę. Jako, że pierwowzór spłonął jeszcze przed moim urodzeniem budowaliśmy z lubością nową legendę. Tata kolegi miał w PTTK-u jakieś wejścia i zawsze mieliśmy tam rezerwację na Święta, Sylwestra, Ferie itd. Zwłaszcza Sylwestry były solidne. Nie wiem dlaczego ale zazwyczaj byliśmy tam we trzech czy czterech jedynymi rezydentami. Zapraszaliśmy więc kogo się dało na noclegi jako, ze w pokoju było 12 łóżek. Już po dwóch, góra trzech dniach mieszkało tam co najmniej 17-18 osób a wszystkie łóżka były zsunięte w jeden piękny barłóg. Ciekawostką było, że dom zamykany był na noc i nijak nie dało się go otworzyć od wewnątrz. Zupełnie nie pamiętam już powodu tej głupoty ale faktem jest, że udanie się o normalnej porze aby ustawić się w kolejce i być pewnym dostania miejscówek (mniej więcej 2, max 3 w nocy) było niemożliwe. Pamiętam więc, że wychodziliśmy z tego pokoju w środku nocy po linie. Kłopotem był nawis z gontów, na który trzeba było bardzo uważać coby go nie połamać. Dopiero w kolejnym sezonie okazało się, że można się wyspać jak biały człowiek i podejść sobie z buta te max 40 minut na Goryczkową. Pozdrowienia Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? Mniej więcej. Mamy szansę się znać? Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bubol.T Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Cześć Myślę, ze Kacprowe są często mylone z Fabosami a "pękalność" tych ostatnich była legendarna. Zresztą sam pamiętam, że miały napisane w instrukcji: "Buty narciarskie, nie używać w temperaturze poniżej -20 stopni Celsjusza." Kasprowe też pękały ale raczej z wypracowania bo gięły się we wszystkie strony jakby były z gumy. Ja wprawdzie miałem dwie pary i obie w całości trafiły na śmietnik... historii. Pozdrowienia Miałem kiedyś Kasprowe, dostałem od mamy jak wyrosłem ze swoich butów, a jechałem na zimowisko do Iwonicza. Wykończyłem je, pękły,na tym wyjeździe wybiłem też obydwa kciuki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mlodzio Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Jest rok 1975, szczyt Skrzycznego, czterech kolegów z klasy, jeden nigdy nie miał nart na nogach. Za schroniskiem łagodnie nachylona polanka, na tej łączce on Debiutant ma się uczyć, my jeździmy. Co jakiś czas podglądam co robi Debiutant, On zjeżdża, nie przewraca się, "hamuje" na ? ... młodziutkich miękkich świerczkach !. Po kilku godzinach czas kończyć, proponujemy zjazd krzesełkiem. Debiutant nie zgadza się - On do Szczyrku na nartach !. Hmm ?, jeden z nas decyduje się prowadzić i wybierać trasę, ja z tyłu mam obserwować i pomagać. Jestem pewien że Debiutant dojechawszy do Jaworzyny zdecyduje się na krzesło.Ruszamy ... ja z obawą ... Debiutant z nieświadomością ... prędkość rośnie ... Debiutant chyba zaskoczony ... prędkość dalej rośnie ... ani jednego "młodziutkiego miękkiego świerczka" ? ! ... chętnie by teraz taki obłapił i przytulił ... nie wie że bezskutecznie ....... P A U Z A ! .... opis ubioru, sprzętu i wyglądu debiutanta: Mamy 2m nieostrzone polskie narty, za duże buty (Kasprowy?), wiązania (???), paski uniemożliwiające odjechanie wypiętej narty. "Obraz Debiutanta": Włosy - grube jak siano, słomiany blond, długość za linię ramion / brak gogli i czapki / kurtka - "szwedka?" (luźna i szeleszcząca) / spodnie - szerokie "szwedy" z tweedu (łopoczące) .... .... zwolnienie P A U Z Y ...... przyspiesza ... chwieje nim ale się nie przewraca ... nieświadomie zwiększa rozstaw nart ... włosy, długie i sztywne, powiewają jak proporzec na wietrze ... kurtka nadyma się jak balon ... rękawy trzepoczą szaleńczo szeleszcząc ... nogawki spodni jak skrzydła husarii "pod Wiedniem" ... łopoczą jak chorągwie "pod Grunwaldem" ... chyba dotarło że nie jest dobrze ... próbuje zapanować nad nartami ... dostrzega że niektórzy stosują półpług ... próbuje oporować ... trochę kontroluje kierunek ... trochę kontroluje prędkość ... trochę ! ... Jaworzyna ... prowadzący zatrzymuje się przekonany że Debiutant odpuści ... nie wie że On albo nie chce albo nie potrafi ... przemykamy obok ... Debiutant przodem, ja za nim ... po chwili mijamy orczyk w "Dolinkach" ... robi się bardziej stromo ... o ! ... Debiutant robi postępy ... oporuje to lewą to prawa nartą ... spod oporującej narty, to z lewej to z prawej sypią się fontanny śniegu ... aby strącić śnieg z twarzy, energicznie potrząsa głową, jak koń łbem ... włosy Debiutanta to końska grzywa w pełnym w galopie ... ... .... .... .... ... ... ... .... .... .... .... .... .... ... ufff ! ... w "cudowny" sposób docieramy do dolnej stacji On - w jednym kawałku i bez upadku ! Ja ? - z ogromną ulgą i zmęczony wrażeniami. Mój literacki "nietalent" utrudnia opis wrażeń jakich mi wtedy dostarczył. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mariusz-net Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 To też o Szczyrku. Drugi, może trzeci raz na nartach więc umiejętności znikome. Wjeżdżam orczykiem na górę z snowboardzistą (orzeł to to nie był), w pewnym momencie zaczyna nim rzucać i spada z orczyka oczywiście łapiąc się mnie i ściągając z orczyka. Obok trasa czerwona... teraz to śmieszne ale wtedy strach w oczach ale jadę. Dojechałem na dół w jednym kawałku. Nogi trzęsą się ze zmęczenia (braki w technice), góra od spinki. Dla uspokojenia piwko i przerwa na uspokojenie oddechu. Później powrót na wyciąg. Wsiadam z pewną dozą niepewności. bo... z snowboardzistą :-) Jedziemy. 20-30 metrów przed końcem powtórka: gość się kładzie i ściąga mnie... tym razem walczę do końca (na rękach) ale koniec jest bardzo pod górę i w końcu spadam... Przekleństwo (w myślach) i dylemat: jechać w dół czerwoną, czy podchodzić. Te 20-30 metrów podchodziłem z 30 minut (śnieg po pas). Później już od snowboardzistów trzymałem się z daleka :-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Z dzieciństwa wspomnienie. Raczej mgliste. Gubałówka. Ale jakoś chyba nie w stronę Tatr. Jadę, jadę, coraz szybciej. O na dole kolejka do wyciągu zakręca. No i na niej wyhamowałem. Ew. przepuścili mnie na siatkę. Tego już nie pamiętam. Jak widać zjechać da się, zahamować nie zawsze. Potem jeździłem na takiej górce przy PKP, pamiętam lodowo było. Ale jakoś już szło. Może starszy byłem, sam już nie wiem. Tak więc oprócz siatki kolejka do wyciągu spełnia ważną społecznie rolę, wyłapuje tych rozpędzonych co nie umieją hamować. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? No to mamy czy nie mamy? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 21 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 No to mamy czy nie mamy? My się pewnie widywaliśmy w Zakopcu, sporo czasu tam spędziłam. Trochę mieszkałam u ciotki na Strążyskiej, albo w Domu Turysty. Może trochę później, lata 83 - 87 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 Dalej Strona 3 z 4 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Off Topic Hyde Park narty - nasze śmieszne historie × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
kaka61 Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 A kto mi zabroni, czasem też tak jeździłem. Masz wtedy obie ręce wolne, można np. zdjęcia robić, itp. Życie, jak się wyglebisz z orczykiem między nogami to i genitalia odczują i raczej samodzielnie się nie wypniesz... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Życie, jak się wyglebisz z orczykiem między nogami to i genitalia odczują i raczej samodzielnie się nie wypniesz... dlatego się nie wyglebiam. Zresztą jak włożysz pionowo, to łatwo się uwolnić w razie upadku. Z kolei jadąc normalnie (z boku) w 1 osobę na stromym jest cholernie niewygodnie, bo pod ciężarem orczyk chce w bok wyskoczyć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Życie, jak się wyglebisz z orczykiem między nogami to i genitalia odczują i raczej samodzielnie się nie wypniesz... Wyglebić się z tak włożonym orczykiem jest bardzo trudno bo idealnie Cię stabilizuje. Zaufaj... Wyglebienie się na orczyku w ogóle jest rzeczą dość trudną jeżeli ktoś pokaże jak poprawnie jeździć. Swego czasu, jak nie było jeszcze jakichś durnych przepisów nawet ćwiczyłem z ludźmi, wyglebianie się na orczykach i łapanie ich w locie. Nawet syna tego uczyłem w wieku jakichś pięciu/sześciu lat na niskim talerzyku. Swoją drogą też jest to niezła zabawa, podobnie jak rozkręcanie wiązań koledze jak jest nierówny, pomuldzony ślad. Nie ma takich wiązań, które w muldzie by trzymały. Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaka61 Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 .... Jeżeli jeździsz słabiej to wkładasz orczyk pionowo a jeżeli wiesz o co chodzi to obracasz i jedziesz wygodniej jak na krześle. Pozdrowienia mimo wszystko nie rozumiem, jak ty ten orczyk trzymasz miedzy nogami - pionie(??) czy w poziomie... no i nie rozumiem tej przewagi ekonomicznej...Jak umiesz jeździć to samodzielna jazda na połowie orczyka nie stanowi, żadnego problemu wysiłkowego... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 20 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 mimo wszystko nie rozumiem, jak ty ten orczyk trzymasz miedzy nogami - pionie(??) czy w poziomie... no i nie rozumiem tej przewagi ekonomicznej...Jak umiesz jeździć to samodzielna jazda na połowie orczyka nie stanowi, żadnego problemu wysiłkowego... no coś Ty, na pojedynczej stronie jeżdżą tylko lebiegi. Eksperci wsadzają orczyk między nogi i jadą jak na talerzyku. Czyli trzyma się orczyk w poziomie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 mimo wszystko nie rozumiem, jak ty ten orczyk trzymasz miedzy nogami - pionie(??) czy w poziomie... no i nie rozumiem tej przewagi ekonomicznej...Jak umiesz jeździć to samodzielna jazda na połowie orczyka nie stanowi, żadnego problemu wysiłkowego... Cześć Możesz trzymać jak chcesz. W pionie, w poziomie (wygodniej się jedzie). A jadąc na jednym ramieniu kotwicy obciążonym zawsze odginasz to ramię i się z niego zsuwasz. Musisz więc się przytrzymywać... prawda? Albo korygować lekko skośnym ustawieniem nart. Pozdrowienia Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaka61 Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Cześć Możesz trzymać jak chcesz. W pionie, w poziomie (wygodniej się jedzie). A jadąc na jednym ramieniu kotwicy obciążonym zawsze odginasz to ramię i się z niego zsuwasz. Musisz więc się przytrzymywać... prawda? Albo korygować lekko skośnym ustawieniem nart. Pozdrowienia Pozdrowienia Nie, zawsze gdy jeżdżę pojedynczo na orczyku, ręce mam wolne. Nie trzeba korygować - można umiejętnie (ważne słowo) wykorzystać nachylenie stoku. Rzeczywiście aby jeździć z orczykiem między nogami trzeba umieć jeździć i wydaje mi się, że ci więcej umiejący powinni stanowić wzór do naśladowania dla słabszych - czasem resztki włosów mi się jeżą jak widzę jaki narciarz "wsadza" sobie orczyk miedzy nogi... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Nie, zawsze gdy jeżdżę pojedynczo na orczyku, ręce mam wolne. Nie trzeba korygować - można umiejętnie (ważne słowo) wykorzystać nachylenie stoku. Rzeczywiście aby jeździć z orczykiem między nogami trzeba umieć jeździć i wydaje mi się, że ci więcej umiejący powinni stanowić wzór do naśladowania dla słabszych - czasem resztki włosów mi się jeżą jak widzę jaki narciarz "wsadza" sobie orczyk miedzy nogi... Zalewasz brachu i tyle. Pozdro Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... fredowski Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Kobiety i lebiegi wkladaja orczyk miedzy nogi pionowo. Goscie biora po tylek jedna strone orczyka(tak jest podawany przez obsluge) nastepnie przekladaja noge z narta ponad lina/drzewcem na druga strone. Zaleta tego jest to, ze maja zawsze orczyk z tylu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Podejrzewam, ze kaka pisze o wersji alpejskiej orczyka. Zazwyczaj tam widze kotwice z mniej wiecej 2-3 razy dluzszym trzonem niż te ( byłe) szczyrkowskie. Taka kotwica nie wyjezdza latwo spod d.... przy jednostronnym obciążeniu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 20 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Kobiety i lebiegi wkladaja orczyk miedzy nogi pionowo. Goscie biora po tylek jedna strone orczyka(tak jest podawany przez obsluge) nastepnie przekladaja noge z narta ponad lina/drzewcem na druga strone. Zaleta tego jest to, ze maja zawsze orczyk z tylu. akrobata to kolejna historyjka. Na tzw ścianie był orczyk, który miał różne długości linek, do tego często zdarzało się, że lina w bębnie się blokowała i nie rozwijała się się do końca. Do tego czasami tak szarpało przy ruszaniu, że goście robili salta. Jeden z dni treningowych napadało sporo śniegu, mgła. Wczepiamy się pojedynczo, parami. Przed nami Ulka, ja z kumpelą na kolejnym. Jedziemy gadamy, widzimy ślad nart Ulki, po chwili śladu nie ma, 20m dalej znowu jest ślad. Dojeżdżamy do góry. Ulka mówi, że miała tak krótką linkę, że podnosiło ją do góry i leciała w powietrzu po paręnaście metrów pilnując, żeby ją nie przekręciło, bo lądowanie byłoby kiepskie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... sese Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Za dzieciaka wielokrotnie zdarzało mi się fruwać na talerzyku poma z zablokowanym amortyzatorem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Iven Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Dzięki i wzajemnie. A co Kasprowy... W latach 80-84 całe zimy spędzałem w Domu Wycieczkowym w Kuźnicach. Dom ten w swoim czasie obrósł legendą wśród narciarskiej braci a szczególnie jego duży/długi pokój jako żywo przypominający murowaniecką trumnę. Jako, że pierwowzór spłonął jeszcze przed moim urodzeniem budowaliśmy z lubością nową legendę. Tata kolegi miał w PTTK-u jakieś wejścia i zawsze mieliśmy tam rezerwację na Święta, Sylwestra, Ferie itd. Zwłaszcza Sylwestry były solidne. Nie wiem dlaczego ale zazwyczaj byliśmy tam we trzech czy czterech jedynymi rezydentami. Zapraszaliśmy więc kogo się dało na noclegi jako, ze w pokoju było 12 łóżek. Już po dwóch, góra trzech dniach mieszkało tam co najmniej 17-18 osób a wszystkie łóżka były zsunięte w jeden piękny barłóg. Ciekawostką było, że dom zamykany był na noc i nijak nie dało się go otworzyć od wewnątrz. Zupełnie nie pamiętam już powodu tej głupoty ale faktem jest, że udanie się o normalnej porze aby ustawić się w kolejce i być pewnym dostania miejscówek (mniej więcej 2, max 3 w nocy) było niemożliwe. Pamiętam więc, że wychodziliśmy z tego pokoju w środku nocy po linie. Kłopotem był nawis z gontów, na który trzeba było bardzo uważać coby go nie połamać. Dopiero w kolejnym sezonie okazało się, że można się wyspać jak biały człowiek i podejść sobie z buta te max 40 minut na Goryczkową. Pozdrowienia Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? Mniej więcej. Mamy szansę się znać? Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bubol.T Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Cześć Myślę, ze Kacprowe są często mylone z Fabosami a "pękalność" tych ostatnich była legendarna. Zresztą sam pamiętam, że miały napisane w instrukcji: "Buty narciarskie, nie używać w temperaturze poniżej -20 stopni Celsjusza." Kasprowe też pękały ale raczej z wypracowania bo gięły się we wszystkie strony jakby były z gumy. Ja wprawdzie miałem dwie pary i obie w całości trafiły na śmietnik... historii. Pozdrowienia Miałem kiedyś Kasprowe, dostałem od mamy jak wyrosłem ze swoich butów, a jechałem na zimowisko do Iwonicza. Wykończyłem je, pękły,na tym wyjeździe wybiłem też obydwa kciuki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mlodzio Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Jest rok 1975, szczyt Skrzycznego, czterech kolegów z klasy, jeden nigdy nie miał nart na nogach. Za schroniskiem łagodnie nachylona polanka, na tej łączce on Debiutant ma się uczyć, my jeździmy. Co jakiś czas podglądam co robi Debiutant, On zjeżdża, nie przewraca się, "hamuje" na ? ... młodziutkich miękkich świerczkach !. Po kilku godzinach czas kończyć, proponujemy zjazd krzesełkiem. Debiutant nie zgadza się - On do Szczyrku na nartach !. Hmm ?, jeden z nas decyduje się prowadzić i wybierać trasę, ja z tyłu mam obserwować i pomagać. Jestem pewien że Debiutant dojechawszy do Jaworzyny zdecyduje się na krzesło.Ruszamy ... ja z obawą ... Debiutant z nieświadomością ... prędkość rośnie ... Debiutant chyba zaskoczony ... prędkość dalej rośnie ... ani jednego "młodziutkiego miękkiego świerczka" ? ! ... chętnie by teraz taki obłapił i przytulił ... nie wie że bezskutecznie ....... P A U Z A ! .... opis ubioru, sprzętu i wyglądu debiutanta: Mamy 2m nieostrzone polskie narty, za duże buty (Kasprowy?), wiązania (???), paski uniemożliwiające odjechanie wypiętej narty. "Obraz Debiutanta": Włosy - grube jak siano, słomiany blond, długość za linię ramion / brak gogli i czapki / kurtka - "szwedka?" (luźna i szeleszcząca) / spodnie - szerokie "szwedy" z tweedu (łopoczące) .... .... zwolnienie P A U Z Y ...... przyspiesza ... chwieje nim ale się nie przewraca ... nieświadomie zwiększa rozstaw nart ... włosy, długie i sztywne, powiewają jak proporzec na wietrze ... kurtka nadyma się jak balon ... rękawy trzepoczą szaleńczo szeleszcząc ... nogawki spodni jak skrzydła husarii "pod Wiedniem" ... łopoczą jak chorągwie "pod Grunwaldem" ... chyba dotarło że nie jest dobrze ... próbuje zapanować nad nartami ... dostrzega że niektórzy stosują półpług ... próbuje oporować ... trochę kontroluje kierunek ... trochę kontroluje prędkość ... trochę ! ... Jaworzyna ... prowadzący zatrzymuje się przekonany że Debiutant odpuści ... nie wie że On albo nie chce albo nie potrafi ... przemykamy obok ... Debiutant przodem, ja za nim ... po chwili mijamy orczyk w "Dolinkach" ... robi się bardziej stromo ... o ! ... Debiutant robi postępy ... oporuje to lewą to prawa nartą ... spod oporującej narty, to z lewej to z prawej sypią się fontanny śniegu ... aby strącić śnieg z twarzy, energicznie potrząsa głową, jak koń łbem ... włosy Debiutanta to końska grzywa w pełnym w galopie ... ... .... .... .... ... ... ... .... .... .... .... .... .... ... ufff ! ... w "cudowny" sposób docieramy do dolnej stacji On - w jednym kawałku i bez upadku ! Ja ? - z ogromną ulgą i zmęczony wrażeniami. Mój literacki "nietalent" utrudnia opis wrażeń jakich mi wtedy dostarczył. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mariusz-net Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 To też o Szczyrku. Drugi, może trzeci raz na nartach więc umiejętności znikome. Wjeżdżam orczykiem na górę z snowboardzistą (orzeł to to nie był), w pewnym momencie zaczyna nim rzucać i spada z orczyka oczywiście łapiąc się mnie i ściągając z orczyka. Obok trasa czerwona... teraz to śmieszne ale wtedy strach w oczach ale jadę. Dojechałem na dół w jednym kawałku. Nogi trzęsą się ze zmęczenia (braki w technice), góra od spinki. Dla uspokojenia piwko i przerwa na uspokojenie oddechu. Później powrót na wyciąg. Wsiadam z pewną dozą niepewności. bo... z snowboardzistą :-) Jedziemy. 20-30 metrów przed końcem powtórka: gość się kładzie i ściąga mnie... tym razem walczę do końca (na rękach) ale koniec jest bardzo pod górę i w końcu spadam... Przekleństwo (w myślach) i dylemat: jechać w dół czerwoną, czy podchodzić. Te 20-30 metrów podchodziłem z 30 minut (śnieg po pas). Później już od snowboardzistów trzymałem się z daleka :-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Z dzieciństwa wspomnienie. Raczej mgliste. Gubałówka. Ale jakoś chyba nie w stronę Tatr. Jadę, jadę, coraz szybciej. O na dole kolejka do wyciągu zakręca. No i na niej wyhamowałem. Ew. przepuścili mnie na siatkę. Tego już nie pamiętam. Jak widać zjechać da się, zahamować nie zawsze. Potem jeździłem na takiej górce przy PKP, pamiętam lodowo było. Ale jakoś już szło. Może starszy byłem, sam już nie wiem. Tak więc oprócz siatki kolejka do wyciągu spełnia ważną społecznie rolę, wyłapuje tych rozpędzonych co nie umieją hamować. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? No to mamy czy nie mamy? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 21 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 No to mamy czy nie mamy? My się pewnie widywaliśmy w Zakopcu, sporo czasu tam spędziłam. Trochę mieszkałam u ciotki na Strążyskiej, albo w Domu Turysty. Może trochę później, lata 83 - 87 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 Dalej Strona 3 z 4 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Off Topic Hyde Park narty - nasze śmieszne historie × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
Szymon Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Życie, jak się wyglebisz z orczykiem między nogami to i genitalia odczują i raczej samodzielnie się nie wypniesz... dlatego się nie wyglebiam. Zresztą jak włożysz pionowo, to łatwo się uwolnić w razie upadku. Z kolei jadąc normalnie (z boku) w 1 osobę na stromym jest cholernie niewygodnie, bo pod ciężarem orczyk chce w bok wyskoczyć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Życie, jak się wyglebisz z orczykiem między nogami to i genitalia odczują i raczej samodzielnie się nie wypniesz... Wyglebić się z tak włożonym orczykiem jest bardzo trudno bo idealnie Cię stabilizuje. Zaufaj... Wyglebienie się na orczyku w ogóle jest rzeczą dość trudną jeżeli ktoś pokaże jak poprawnie jeździć. Swego czasu, jak nie było jeszcze jakichś durnych przepisów nawet ćwiczyłem z ludźmi, wyglebianie się na orczykach i łapanie ich w locie. Nawet syna tego uczyłem w wieku jakichś pięciu/sześciu lat na niskim talerzyku. Swoją drogą też jest to niezła zabawa, podobnie jak rozkręcanie wiązań koledze jak jest nierówny, pomuldzony ślad. Nie ma takich wiązań, które w muldzie by trzymały. Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaka61 Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 .... Jeżeli jeździsz słabiej to wkładasz orczyk pionowo a jeżeli wiesz o co chodzi to obracasz i jedziesz wygodniej jak na krześle. Pozdrowienia mimo wszystko nie rozumiem, jak ty ten orczyk trzymasz miedzy nogami - pionie(??) czy w poziomie... no i nie rozumiem tej przewagi ekonomicznej...Jak umiesz jeździć to samodzielna jazda na połowie orczyka nie stanowi, żadnego problemu wysiłkowego... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 20 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 mimo wszystko nie rozumiem, jak ty ten orczyk trzymasz miedzy nogami - pionie(??) czy w poziomie... no i nie rozumiem tej przewagi ekonomicznej...Jak umiesz jeździć to samodzielna jazda na połowie orczyka nie stanowi, żadnego problemu wysiłkowego... no coś Ty, na pojedynczej stronie jeżdżą tylko lebiegi. Eksperci wsadzają orczyk między nogi i jadą jak na talerzyku. Czyli trzyma się orczyk w poziomie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 mimo wszystko nie rozumiem, jak ty ten orczyk trzymasz miedzy nogami - pionie(??) czy w poziomie... no i nie rozumiem tej przewagi ekonomicznej...Jak umiesz jeździć to samodzielna jazda na połowie orczyka nie stanowi, żadnego problemu wysiłkowego... Cześć Możesz trzymać jak chcesz. W pionie, w poziomie (wygodniej się jedzie). A jadąc na jednym ramieniu kotwicy obciążonym zawsze odginasz to ramię i się z niego zsuwasz. Musisz więc się przytrzymywać... prawda? Albo korygować lekko skośnym ustawieniem nart. Pozdrowienia Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaka61 Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Cześć Możesz trzymać jak chcesz. W pionie, w poziomie (wygodniej się jedzie). A jadąc na jednym ramieniu kotwicy obciążonym zawsze odginasz to ramię i się z niego zsuwasz. Musisz więc się przytrzymywać... prawda? Albo korygować lekko skośnym ustawieniem nart. Pozdrowienia Pozdrowienia Nie, zawsze gdy jeżdżę pojedynczo na orczyku, ręce mam wolne. Nie trzeba korygować - można umiejętnie (ważne słowo) wykorzystać nachylenie stoku. Rzeczywiście aby jeździć z orczykiem między nogami trzeba umieć jeździć i wydaje mi się, że ci więcej umiejący powinni stanowić wzór do naśladowania dla słabszych - czasem resztki włosów mi się jeżą jak widzę jaki narciarz "wsadza" sobie orczyk miedzy nogi... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Nie, zawsze gdy jeżdżę pojedynczo na orczyku, ręce mam wolne. Nie trzeba korygować - można umiejętnie (ważne słowo) wykorzystać nachylenie stoku. Rzeczywiście aby jeździć z orczykiem między nogami trzeba umieć jeździć i wydaje mi się, że ci więcej umiejący powinni stanowić wzór do naśladowania dla słabszych - czasem resztki włosów mi się jeżą jak widzę jaki narciarz "wsadza" sobie orczyk miedzy nogi... Zalewasz brachu i tyle. Pozdro Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... fredowski Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Kobiety i lebiegi wkladaja orczyk miedzy nogi pionowo. Goscie biora po tylek jedna strone orczyka(tak jest podawany przez obsluge) nastepnie przekladaja noge z narta ponad lina/drzewcem na druga strone. Zaleta tego jest to, ze maja zawsze orczyk z tylu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Podejrzewam, ze kaka pisze o wersji alpejskiej orczyka. Zazwyczaj tam widze kotwice z mniej wiecej 2-3 razy dluzszym trzonem niż te ( byłe) szczyrkowskie. Taka kotwica nie wyjezdza latwo spod d.... przy jednostronnym obciążeniu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 20 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Kobiety i lebiegi wkladaja orczyk miedzy nogi pionowo. Goscie biora po tylek jedna strone orczyka(tak jest podawany przez obsluge) nastepnie przekladaja noge z narta ponad lina/drzewcem na druga strone. Zaleta tego jest to, ze maja zawsze orczyk z tylu. akrobata to kolejna historyjka. Na tzw ścianie był orczyk, który miał różne długości linek, do tego często zdarzało się, że lina w bębnie się blokowała i nie rozwijała się się do końca. Do tego czasami tak szarpało przy ruszaniu, że goście robili salta. Jeden z dni treningowych napadało sporo śniegu, mgła. Wczepiamy się pojedynczo, parami. Przed nami Ulka, ja z kumpelą na kolejnym. Jedziemy gadamy, widzimy ślad nart Ulki, po chwili śladu nie ma, 20m dalej znowu jest ślad. Dojeżdżamy do góry. Ulka mówi, że miała tak krótką linkę, że podnosiło ją do góry i leciała w powietrzu po paręnaście metrów pilnując, żeby ją nie przekręciło, bo lądowanie byłoby kiepskie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... sese Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Za dzieciaka wielokrotnie zdarzało mi się fruwać na talerzyku poma z zablokowanym amortyzatorem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Iven Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Dzięki i wzajemnie. A co Kasprowy... W latach 80-84 całe zimy spędzałem w Domu Wycieczkowym w Kuźnicach. Dom ten w swoim czasie obrósł legendą wśród narciarskiej braci a szczególnie jego duży/długi pokój jako żywo przypominający murowaniecką trumnę. Jako, że pierwowzór spłonął jeszcze przed moim urodzeniem budowaliśmy z lubością nową legendę. Tata kolegi miał w PTTK-u jakieś wejścia i zawsze mieliśmy tam rezerwację na Święta, Sylwestra, Ferie itd. Zwłaszcza Sylwestry były solidne. Nie wiem dlaczego ale zazwyczaj byliśmy tam we trzech czy czterech jedynymi rezydentami. Zapraszaliśmy więc kogo się dało na noclegi jako, ze w pokoju było 12 łóżek. Już po dwóch, góra trzech dniach mieszkało tam co najmniej 17-18 osób a wszystkie łóżka były zsunięte w jeden piękny barłóg. Ciekawostką było, że dom zamykany był na noc i nijak nie dało się go otworzyć od wewnątrz. Zupełnie nie pamiętam już powodu tej głupoty ale faktem jest, że udanie się o normalnej porze aby ustawić się w kolejce i być pewnym dostania miejscówek (mniej więcej 2, max 3 w nocy) było niemożliwe. Pamiętam więc, że wychodziliśmy z tego pokoju w środku nocy po linie. Kłopotem był nawis z gontów, na który trzeba było bardzo uważać coby go nie połamać. Dopiero w kolejnym sezonie okazało się, że można się wyspać jak biały człowiek i podejść sobie z buta te max 40 minut na Goryczkową. Pozdrowienia Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? Mniej więcej. Mamy szansę się znać? Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bubol.T Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Cześć Myślę, ze Kacprowe są często mylone z Fabosami a "pękalność" tych ostatnich była legendarna. Zresztą sam pamiętam, że miały napisane w instrukcji: "Buty narciarskie, nie używać w temperaturze poniżej -20 stopni Celsjusza." Kasprowe też pękały ale raczej z wypracowania bo gięły się we wszystkie strony jakby były z gumy. Ja wprawdzie miałem dwie pary i obie w całości trafiły na śmietnik... historii. Pozdrowienia Miałem kiedyś Kasprowe, dostałem od mamy jak wyrosłem ze swoich butów, a jechałem na zimowisko do Iwonicza. Wykończyłem je, pękły,na tym wyjeździe wybiłem też obydwa kciuki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mlodzio Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Jest rok 1975, szczyt Skrzycznego, czterech kolegów z klasy, jeden nigdy nie miał nart na nogach. Za schroniskiem łagodnie nachylona polanka, na tej łączce on Debiutant ma się uczyć, my jeździmy. Co jakiś czas podglądam co robi Debiutant, On zjeżdża, nie przewraca się, "hamuje" na ? ... młodziutkich miękkich świerczkach !. Po kilku godzinach czas kończyć, proponujemy zjazd krzesełkiem. Debiutant nie zgadza się - On do Szczyrku na nartach !. Hmm ?, jeden z nas decyduje się prowadzić i wybierać trasę, ja z tyłu mam obserwować i pomagać. Jestem pewien że Debiutant dojechawszy do Jaworzyny zdecyduje się na krzesło.Ruszamy ... ja z obawą ... Debiutant z nieświadomością ... prędkość rośnie ... Debiutant chyba zaskoczony ... prędkość dalej rośnie ... ani jednego "młodziutkiego miękkiego świerczka" ? ! ... chętnie by teraz taki obłapił i przytulił ... nie wie że bezskutecznie ....... P A U Z A ! .... opis ubioru, sprzętu i wyglądu debiutanta: Mamy 2m nieostrzone polskie narty, za duże buty (Kasprowy?), wiązania (???), paski uniemożliwiające odjechanie wypiętej narty. "Obraz Debiutanta": Włosy - grube jak siano, słomiany blond, długość za linię ramion / brak gogli i czapki / kurtka - "szwedka?" (luźna i szeleszcząca) / spodnie - szerokie "szwedy" z tweedu (łopoczące) .... .... zwolnienie P A U Z Y ...... przyspiesza ... chwieje nim ale się nie przewraca ... nieświadomie zwiększa rozstaw nart ... włosy, długie i sztywne, powiewają jak proporzec na wietrze ... kurtka nadyma się jak balon ... rękawy trzepoczą szaleńczo szeleszcząc ... nogawki spodni jak skrzydła husarii "pod Wiedniem" ... łopoczą jak chorągwie "pod Grunwaldem" ... chyba dotarło że nie jest dobrze ... próbuje zapanować nad nartami ... dostrzega że niektórzy stosują półpług ... próbuje oporować ... trochę kontroluje kierunek ... trochę kontroluje prędkość ... trochę ! ... Jaworzyna ... prowadzący zatrzymuje się przekonany że Debiutant odpuści ... nie wie że On albo nie chce albo nie potrafi ... przemykamy obok ... Debiutant przodem, ja za nim ... po chwili mijamy orczyk w "Dolinkach" ... robi się bardziej stromo ... o ! ... Debiutant robi postępy ... oporuje to lewą to prawa nartą ... spod oporującej narty, to z lewej to z prawej sypią się fontanny śniegu ... aby strącić śnieg z twarzy, energicznie potrząsa głową, jak koń łbem ... włosy Debiutanta to końska grzywa w pełnym w galopie ... ... .... .... .... ... ... ... .... .... .... .... .... .... ... ufff ! ... w "cudowny" sposób docieramy do dolnej stacji On - w jednym kawałku i bez upadku ! Ja ? - z ogromną ulgą i zmęczony wrażeniami. Mój literacki "nietalent" utrudnia opis wrażeń jakich mi wtedy dostarczył. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mariusz-net Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 To też o Szczyrku. Drugi, może trzeci raz na nartach więc umiejętności znikome. Wjeżdżam orczykiem na górę z snowboardzistą (orzeł to to nie był), w pewnym momencie zaczyna nim rzucać i spada z orczyka oczywiście łapiąc się mnie i ściągając z orczyka. Obok trasa czerwona... teraz to śmieszne ale wtedy strach w oczach ale jadę. Dojechałem na dół w jednym kawałku. Nogi trzęsą się ze zmęczenia (braki w technice), góra od spinki. Dla uspokojenia piwko i przerwa na uspokojenie oddechu. Później powrót na wyciąg. Wsiadam z pewną dozą niepewności. bo... z snowboardzistą :-) Jedziemy. 20-30 metrów przed końcem powtórka: gość się kładzie i ściąga mnie... tym razem walczę do końca (na rękach) ale koniec jest bardzo pod górę i w końcu spadam... Przekleństwo (w myślach) i dylemat: jechać w dół czerwoną, czy podchodzić. Te 20-30 metrów podchodziłem z 30 minut (śnieg po pas). Później już od snowboardzistów trzymałem się z daleka :-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Z dzieciństwa wspomnienie. Raczej mgliste. Gubałówka. Ale jakoś chyba nie w stronę Tatr. Jadę, jadę, coraz szybciej. O na dole kolejka do wyciągu zakręca. No i na niej wyhamowałem. Ew. przepuścili mnie na siatkę. Tego już nie pamiętam. Jak widać zjechać da się, zahamować nie zawsze. Potem jeździłem na takiej górce przy PKP, pamiętam lodowo było. Ale jakoś już szło. Może starszy byłem, sam już nie wiem. Tak więc oprócz siatki kolejka do wyciągu spełnia ważną społecznie rolę, wyłapuje tych rozpędzonych co nie umieją hamować. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? No to mamy czy nie mamy? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 21 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 No to mamy czy nie mamy? My się pewnie widywaliśmy w Zakopcu, sporo czasu tam spędziłam. Trochę mieszkałam u ciotki na Strążyskiej, albo w Domu Turysty. Może trochę później, lata 83 - 87 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 Dalej Strona 3 z 4 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Off Topic Hyde Park narty - nasze śmieszne historie × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Życie, jak się wyglebisz z orczykiem między nogami to i genitalia odczują i raczej samodzielnie się nie wypniesz... Wyglebić się z tak włożonym orczykiem jest bardzo trudno bo idealnie Cię stabilizuje. Zaufaj... Wyglebienie się na orczyku w ogóle jest rzeczą dość trudną jeżeli ktoś pokaże jak poprawnie jeździć. Swego czasu, jak nie było jeszcze jakichś durnych przepisów nawet ćwiczyłem z ludźmi, wyglebianie się na orczykach i łapanie ich w locie. Nawet syna tego uczyłem w wieku jakichś pięciu/sześciu lat na niskim talerzyku. Swoją drogą też jest to niezła zabawa, podobnie jak rozkręcanie wiązań koledze jak jest nierówny, pomuldzony ślad. Nie ma takich wiązań, które w muldzie by trzymały. Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaka61 Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 .... Jeżeli jeździsz słabiej to wkładasz orczyk pionowo a jeżeli wiesz o co chodzi to obracasz i jedziesz wygodniej jak na krześle. Pozdrowienia mimo wszystko nie rozumiem, jak ty ten orczyk trzymasz miedzy nogami - pionie(??) czy w poziomie... no i nie rozumiem tej przewagi ekonomicznej...Jak umiesz jeździć to samodzielna jazda na połowie orczyka nie stanowi, żadnego problemu wysiłkowego... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 20 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 mimo wszystko nie rozumiem, jak ty ten orczyk trzymasz miedzy nogami - pionie(??) czy w poziomie... no i nie rozumiem tej przewagi ekonomicznej...Jak umiesz jeździć to samodzielna jazda na połowie orczyka nie stanowi, żadnego problemu wysiłkowego... no coś Ty, na pojedynczej stronie jeżdżą tylko lebiegi. Eksperci wsadzają orczyk między nogi i jadą jak na talerzyku. Czyli trzyma się orczyk w poziomie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 mimo wszystko nie rozumiem, jak ty ten orczyk trzymasz miedzy nogami - pionie(??) czy w poziomie... no i nie rozumiem tej przewagi ekonomicznej...Jak umiesz jeździć to samodzielna jazda na połowie orczyka nie stanowi, żadnego problemu wysiłkowego... Cześć Możesz trzymać jak chcesz. W pionie, w poziomie (wygodniej się jedzie). A jadąc na jednym ramieniu kotwicy obciążonym zawsze odginasz to ramię i się z niego zsuwasz. Musisz więc się przytrzymywać... prawda? Albo korygować lekko skośnym ustawieniem nart. Pozdrowienia Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaka61 Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Cześć Możesz trzymać jak chcesz. W pionie, w poziomie (wygodniej się jedzie). A jadąc na jednym ramieniu kotwicy obciążonym zawsze odginasz to ramię i się z niego zsuwasz. Musisz więc się przytrzymywać... prawda? Albo korygować lekko skośnym ustawieniem nart. Pozdrowienia Pozdrowienia Nie, zawsze gdy jeżdżę pojedynczo na orczyku, ręce mam wolne. Nie trzeba korygować - można umiejętnie (ważne słowo) wykorzystać nachylenie stoku. Rzeczywiście aby jeździć z orczykiem między nogami trzeba umieć jeździć i wydaje mi się, że ci więcej umiejący powinni stanowić wzór do naśladowania dla słabszych - czasem resztki włosów mi się jeżą jak widzę jaki narciarz "wsadza" sobie orczyk miedzy nogi... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Nie, zawsze gdy jeżdżę pojedynczo na orczyku, ręce mam wolne. Nie trzeba korygować - można umiejętnie (ważne słowo) wykorzystać nachylenie stoku. Rzeczywiście aby jeździć z orczykiem między nogami trzeba umieć jeździć i wydaje mi się, że ci więcej umiejący powinni stanowić wzór do naśladowania dla słabszych - czasem resztki włosów mi się jeżą jak widzę jaki narciarz "wsadza" sobie orczyk miedzy nogi... Zalewasz brachu i tyle. Pozdro Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... fredowski Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Kobiety i lebiegi wkladaja orczyk miedzy nogi pionowo. Goscie biora po tylek jedna strone orczyka(tak jest podawany przez obsluge) nastepnie przekladaja noge z narta ponad lina/drzewcem na druga strone. Zaleta tego jest to, ze maja zawsze orczyk z tylu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Podejrzewam, ze kaka pisze o wersji alpejskiej orczyka. Zazwyczaj tam widze kotwice z mniej wiecej 2-3 razy dluzszym trzonem niż te ( byłe) szczyrkowskie. Taka kotwica nie wyjezdza latwo spod d.... przy jednostronnym obciążeniu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 20 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Kobiety i lebiegi wkladaja orczyk miedzy nogi pionowo. Goscie biora po tylek jedna strone orczyka(tak jest podawany przez obsluge) nastepnie przekladaja noge z narta ponad lina/drzewcem na druga strone. Zaleta tego jest to, ze maja zawsze orczyk z tylu. akrobata to kolejna historyjka. Na tzw ścianie był orczyk, który miał różne długości linek, do tego często zdarzało się, że lina w bębnie się blokowała i nie rozwijała się się do końca. Do tego czasami tak szarpało przy ruszaniu, że goście robili salta. Jeden z dni treningowych napadało sporo śniegu, mgła. Wczepiamy się pojedynczo, parami. Przed nami Ulka, ja z kumpelą na kolejnym. Jedziemy gadamy, widzimy ślad nart Ulki, po chwili śladu nie ma, 20m dalej znowu jest ślad. Dojeżdżamy do góry. Ulka mówi, że miała tak krótką linkę, że podnosiło ją do góry i leciała w powietrzu po paręnaście metrów pilnując, żeby ją nie przekręciło, bo lądowanie byłoby kiepskie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... sese Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Za dzieciaka wielokrotnie zdarzało mi się fruwać na talerzyku poma z zablokowanym amortyzatorem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Iven Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Dzięki i wzajemnie. A co Kasprowy... W latach 80-84 całe zimy spędzałem w Domu Wycieczkowym w Kuźnicach. Dom ten w swoim czasie obrósł legendą wśród narciarskiej braci a szczególnie jego duży/długi pokój jako żywo przypominający murowaniecką trumnę. Jako, że pierwowzór spłonął jeszcze przed moim urodzeniem budowaliśmy z lubością nową legendę. Tata kolegi miał w PTTK-u jakieś wejścia i zawsze mieliśmy tam rezerwację na Święta, Sylwestra, Ferie itd. Zwłaszcza Sylwestry były solidne. Nie wiem dlaczego ale zazwyczaj byliśmy tam we trzech czy czterech jedynymi rezydentami. Zapraszaliśmy więc kogo się dało na noclegi jako, ze w pokoju było 12 łóżek. Już po dwóch, góra trzech dniach mieszkało tam co najmniej 17-18 osób a wszystkie łóżka były zsunięte w jeden piękny barłóg. Ciekawostką było, że dom zamykany był na noc i nijak nie dało się go otworzyć od wewnątrz. Zupełnie nie pamiętam już powodu tej głupoty ale faktem jest, że udanie się o normalnej porze aby ustawić się w kolejce i być pewnym dostania miejscówek (mniej więcej 2, max 3 w nocy) było niemożliwe. Pamiętam więc, że wychodziliśmy z tego pokoju w środku nocy po linie. Kłopotem był nawis z gontów, na który trzeba było bardzo uważać coby go nie połamać. Dopiero w kolejnym sezonie okazało się, że można się wyspać jak biały człowiek i podejść sobie z buta te max 40 minut na Goryczkową. Pozdrowienia Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? Mniej więcej. Mamy szansę się znać? Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bubol.T Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Cześć Myślę, ze Kacprowe są często mylone z Fabosami a "pękalność" tych ostatnich była legendarna. Zresztą sam pamiętam, że miały napisane w instrukcji: "Buty narciarskie, nie używać w temperaturze poniżej -20 stopni Celsjusza." Kasprowe też pękały ale raczej z wypracowania bo gięły się we wszystkie strony jakby były z gumy. Ja wprawdzie miałem dwie pary i obie w całości trafiły na śmietnik... historii. Pozdrowienia Miałem kiedyś Kasprowe, dostałem od mamy jak wyrosłem ze swoich butów, a jechałem na zimowisko do Iwonicza. Wykończyłem je, pękły,na tym wyjeździe wybiłem też obydwa kciuki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mlodzio Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Jest rok 1975, szczyt Skrzycznego, czterech kolegów z klasy, jeden nigdy nie miał nart na nogach. Za schroniskiem łagodnie nachylona polanka, na tej łączce on Debiutant ma się uczyć, my jeździmy. Co jakiś czas podglądam co robi Debiutant, On zjeżdża, nie przewraca się, "hamuje" na ? ... młodziutkich miękkich świerczkach !. Po kilku godzinach czas kończyć, proponujemy zjazd krzesełkiem. Debiutant nie zgadza się - On do Szczyrku na nartach !. Hmm ?, jeden z nas decyduje się prowadzić i wybierać trasę, ja z tyłu mam obserwować i pomagać. Jestem pewien że Debiutant dojechawszy do Jaworzyny zdecyduje się na krzesło.Ruszamy ... ja z obawą ... Debiutant z nieświadomością ... prędkość rośnie ... Debiutant chyba zaskoczony ... prędkość dalej rośnie ... ani jednego "młodziutkiego miękkiego świerczka" ? ! ... chętnie by teraz taki obłapił i przytulił ... nie wie że bezskutecznie ....... P A U Z A ! .... opis ubioru, sprzętu i wyglądu debiutanta: Mamy 2m nieostrzone polskie narty, za duże buty (Kasprowy?), wiązania (???), paski uniemożliwiające odjechanie wypiętej narty. "Obraz Debiutanta": Włosy - grube jak siano, słomiany blond, długość za linię ramion / brak gogli i czapki / kurtka - "szwedka?" (luźna i szeleszcząca) / spodnie - szerokie "szwedy" z tweedu (łopoczące) .... .... zwolnienie P A U Z Y ...... przyspiesza ... chwieje nim ale się nie przewraca ... nieświadomie zwiększa rozstaw nart ... włosy, długie i sztywne, powiewają jak proporzec na wietrze ... kurtka nadyma się jak balon ... rękawy trzepoczą szaleńczo szeleszcząc ... nogawki spodni jak skrzydła husarii "pod Wiedniem" ... łopoczą jak chorągwie "pod Grunwaldem" ... chyba dotarło że nie jest dobrze ... próbuje zapanować nad nartami ... dostrzega że niektórzy stosują półpług ... próbuje oporować ... trochę kontroluje kierunek ... trochę kontroluje prędkość ... trochę ! ... Jaworzyna ... prowadzący zatrzymuje się przekonany że Debiutant odpuści ... nie wie że On albo nie chce albo nie potrafi ... przemykamy obok ... Debiutant przodem, ja za nim ... po chwili mijamy orczyk w "Dolinkach" ... robi się bardziej stromo ... o ! ... Debiutant robi postępy ... oporuje to lewą to prawa nartą ... spod oporującej narty, to z lewej to z prawej sypią się fontanny śniegu ... aby strącić śnieg z twarzy, energicznie potrząsa głową, jak koń łbem ... włosy Debiutanta to końska grzywa w pełnym w galopie ... ... .... .... .... ... ... ... .... .... .... .... .... .... ... ufff ! ... w "cudowny" sposób docieramy do dolnej stacji On - w jednym kawałku i bez upadku ! Ja ? - z ogromną ulgą i zmęczony wrażeniami. Mój literacki "nietalent" utrudnia opis wrażeń jakich mi wtedy dostarczył. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mariusz-net Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 To też o Szczyrku. Drugi, może trzeci raz na nartach więc umiejętności znikome. Wjeżdżam orczykiem na górę z snowboardzistą (orzeł to to nie był), w pewnym momencie zaczyna nim rzucać i spada z orczyka oczywiście łapiąc się mnie i ściągając z orczyka. Obok trasa czerwona... teraz to śmieszne ale wtedy strach w oczach ale jadę. Dojechałem na dół w jednym kawałku. Nogi trzęsą się ze zmęczenia (braki w technice), góra od spinki. Dla uspokojenia piwko i przerwa na uspokojenie oddechu. Później powrót na wyciąg. Wsiadam z pewną dozą niepewności. bo... z snowboardzistą :-) Jedziemy. 20-30 metrów przed końcem powtórka: gość się kładzie i ściąga mnie... tym razem walczę do końca (na rękach) ale koniec jest bardzo pod górę i w końcu spadam... Przekleństwo (w myślach) i dylemat: jechać w dół czerwoną, czy podchodzić. Te 20-30 metrów podchodziłem z 30 minut (śnieg po pas). Później już od snowboardzistów trzymałem się z daleka :-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Z dzieciństwa wspomnienie. Raczej mgliste. Gubałówka. Ale jakoś chyba nie w stronę Tatr. Jadę, jadę, coraz szybciej. O na dole kolejka do wyciągu zakręca. No i na niej wyhamowałem. Ew. przepuścili mnie na siatkę. Tego już nie pamiętam. Jak widać zjechać da się, zahamować nie zawsze. Potem jeździłem na takiej górce przy PKP, pamiętam lodowo było. Ale jakoś już szło. Może starszy byłem, sam już nie wiem. Tak więc oprócz siatki kolejka do wyciągu spełnia ważną społecznie rolę, wyłapuje tych rozpędzonych co nie umieją hamować. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? No to mamy czy nie mamy? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 21 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 No to mamy czy nie mamy? My się pewnie widywaliśmy w Zakopcu, sporo czasu tam spędziłam. Trochę mieszkałam u ciotki na Strążyskiej, albo w Domu Turysty. Może trochę później, lata 83 - 87 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 Dalej Strona 3 z 4 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Off Topic Hyde Park narty - nasze śmieszne historie × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
kaka61 Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 .... Jeżeli jeździsz słabiej to wkładasz orczyk pionowo a jeżeli wiesz o co chodzi to obracasz i jedziesz wygodniej jak na krześle. Pozdrowienia mimo wszystko nie rozumiem, jak ty ten orczyk trzymasz miedzy nogami - pionie(??) czy w poziomie... no i nie rozumiem tej przewagi ekonomicznej...Jak umiesz jeździć to samodzielna jazda na połowie orczyka nie stanowi, żadnego problemu wysiłkowego... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 20 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 mimo wszystko nie rozumiem, jak ty ten orczyk trzymasz miedzy nogami - pionie(??) czy w poziomie... no i nie rozumiem tej przewagi ekonomicznej...Jak umiesz jeździć to samodzielna jazda na połowie orczyka nie stanowi, żadnego problemu wysiłkowego... no coś Ty, na pojedynczej stronie jeżdżą tylko lebiegi. Eksperci wsadzają orczyk między nogi i jadą jak na talerzyku. Czyli trzyma się orczyk w poziomie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 mimo wszystko nie rozumiem, jak ty ten orczyk trzymasz miedzy nogami - pionie(??) czy w poziomie... no i nie rozumiem tej przewagi ekonomicznej...Jak umiesz jeździć to samodzielna jazda na połowie orczyka nie stanowi, żadnego problemu wysiłkowego... Cześć Możesz trzymać jak chcesz. W pionie, w poziomie (wygodniej się jedzie). A jadąc na jednym ramieniu kotwicy obciążonym zawsze odginasz to ramię i się z niego zsuwasz. Musisz więc się przytrzymywać... prawda? Albo korygować lekko skośnym ustawieniem nart. Pozdrowienia Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaka61 Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Cześć Możesz trzymać jak chcesz. W pionie, w poziomie (wygodniej się jedzie). A jadąc na jednym ramieniu kotwicy obciążonym zawsze odginasz to ramię i się z niego zsuwasz. Musisz więc się przytrzymywać... prawda? Albo korygować lekko skośnym ustawieniem nart. Pozdrowienia Pozdrowienia Nie, zawsze gdy jeżdżę pojedynczo na orczyku, ręce mam wolne. Nie trzeba korygować - można umiejętnie (ważne słowo) wykorzystać nachylenie stoku. Rzeczywiście aby jeździć z orczykiem między nogami trzeba umieć jeździć i wydaje mi się, że ci więcej umiejący powinni stanowić wzór do naśladowania dla słabszych - czasem resztki włosów mi się jeżą jak widzę jaki narciarz "wsadza" sobie orczyk miedzy nogi... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Nie, zawsze gdy jeżdżę pojedynczo na orczyku, ręce mam wolne. Nie trzeba korygować - można umiejętnie (ważne słowo) wykorzystać nachylenie stoku. Rzeczywiście aby jeździć z orczykiem między nogami trzeba umieć jeździć i wydaje mi się, że ci więcej umiejący powinni stanowić wzór do naśladowania dla słabszych - czasem resztki włosów mi się jeżą jak widzę jaki narciarz "wsadza" sobie orczyk miedzy nogi... Zalewasz brachu i tyle. Pozdro Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... fredowski Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Kobiety i lebiegi wkladaja orczyk miedzy nogi pionowo. Goscie biora po tylek jedna strone orczyka(tak jest podawany przez obsluge) nastepnie przekladaja noge z narta ponad lina/drzewcem na druga strone. Zaleta tego jest to, ze maja zawsze orczyk z tylu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Podejrzewam, ze kaka pisze o wersji alpejskiej orczyka. Zazwyczaj tam widze kotwice z mniej wiecej 2-3 razy dluzszym trzonem niż te ( byłe) szczyrkowskie. Taka kotwica nie wyjezdza latwo spod d.... przy jednostronnym obciążeniu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 20 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Kobiety i lebiegi wkladaja orczyk miedzy nogi pionowo. Goscie biora po tylek jedna strone orczyka(tak jest podawany przez obsluge) nastepnie przekladaja noge z narta ponad lina/drzewcem na druga strone. Zaleta tego jest to, ze maja zawsze orczyk z tylu. akrobata to kolejna historyjka. Na tzw ścianie był orczyk, który miał różne długości linek, do tego często zdarzało się, że lina w bębnie się blokowała i nie rozwijała się się do końca. Do tego czasami tak szarpało przy ruszaniu, że goście robili salta. Jeden z dni treningowych napadało sporo śniegu, mgła. Wczepiamy się pojedynczo, parami. Przed nami Ulka, ja z kumpelą na kolejnym. Jedziemy gadamy, widzimy ślad nart Ulki, po chwili śladu nie ma, 20m dalej znowu jest ślad. Dojeżdżamy do góry. Ulka mówi, że miała tak krótką linkę, że podnosiło ją do góry i leciała w powietrzu po paręnaście metrów pilnując, żeby ją nie przekręciło, bo lądowanie byłoby kiepskie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... sese Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Za dzieciaka wielokrotnie zdarzało mi się fruwać na talerzyku poma z zablokowanym amortyzatorem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Iven Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Dzięki i wzajemnie. A co Kasprowy... W latach 80-84 całe zimy spędzałem w Domu Wycieczkowym w Kuźnicach. Dom ten w swoim czasie obrósł legendą wśród narciarskiej braci a szczególnie jego duży/długi pokój jako żywo przypominający murowaniecką trumnę. Jako, że pierwowzór spłonął jeszcze przed moim urodzeniem budowaliśmy z lubością nową legendę. Tata kolegi miał w PTTK-u jakieś wejścia i zawsze mieliśmy tam rezerwację na Święta, Sylwestra, Ferie itd. Zwłaszcza Sylwestry były solidne. Nie wiem dlaczego ale zazwyczaj byliśmy tam we trzech czy czterech jedynymi rezydentami. Zapraszaliśmy więc kogo się dało na noclegi jako, ze w pokoju było 12 łóżek. Już po dwóch, góra trzech dniach mieszkało tam co najmniej 17-18 osób a wszystkie łóżka były zsunięte w jeden piękny barłóg. Ciekawostką było, że dom zamykany był na noc i nijak nie dało się go otworzyć od wewnątrz. Zupełnie nie pamiętam już powodu tej głupoty ale faktem jest, że udanie się o normalnej porze aby ustawić się w kolejce i być pewnym dostania miejscówek (mniej więcej 2, max 3 w nocy) było niemożliwe. Pamiętam więc, że wychodziliśmy z tego pokoju w środku nocy po linie. Kłopotem był nawis z gontów, na który trzeba było bardzo uważać coby go nie połamać. Dopiero w kolejnym sezonie okazało się, że można się wyspać jak biały człowiek i podejść sobie z buta te max 40 minut na Goryczkową. Pozdrowienia Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? Mniej więcej. Mamy szansę się znać? Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bubol.T Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Cześć Myślę, ze Kacprowe są często mylone z Fabosami a "pękalność" tych ostatnich była legendarna. Zresztą sam pamiętam, że miały napisane w instrukcji: "Buty narciarskie, nie używać w temperaturze poniżej -20 stopni Celsjusza." Kasprowe też pękały ale raczej z wypracowania bo gięły się we wszystkie strony jakby były z gumy. Ja wprawdzie miałem dwie pary i obie w całości trafiły na śmietnik... historii. Pozdrowienia Miałem kiedyś Kasprowe, dostałem od mamy jak wyrosłem ze swoich butów, a jechałem na zimowisko do Iwonicza. Wykończyłem je, pękły,na tym wyjeździe wybiłem też obydwa kciuki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mlodzio Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Jest rok 1975, szczyt Skrzycznego, czterech kolegów z klasy, jeden nigdy nie miał nart na nogach. Za schroniskiem łagodnie nachylona polanka, na tej łączce on Debiutant ma się uczyć, my jeździmy. Co jakiś czas podglądam co robi Debiutant, On zjeżdża, nie przewraca się, "hamuje" na ? ... młodziutkich miękkich świerczkach !. Po kilku godzinach czas kończyć, proponujemy zjazd krzesełkiem. Debiutant nie zgadza się - On do Szczyrku na nartach !. Hmm ?, jeden z nas decyduje się prowadzić i wybierać trasę, ja z tyłu mam obserwować i pomagać. Jestem pewien że Debiutant dojechawszy do Jaworzyny zdecyduje się na krzesło.Ruszamy ... ja z obawą ... Debiutant z nieświadomością ... prędkość rośnie ... Debiutant chyba zaskoczony ... prędkość dalej rośnie ... ani jednego "młodziutkiego miękkiego świerczka" ? ! ... chętnie by teraz taki obłapił i przytulił ... nie wie że bezskutecznie ....... P A U Z A ! .... opis ubioru, sprzętu i wyglądu debiutanta: Mamy 2m nieostrzone polskie narty, za duże buty (Kasprowy?), wiązania (???), paski uniemożliwiające odjechanie wypiętej narty. "Obraz Debiutanta": Włosy - grube jak siano, słomiany blond, długość za linię ramion / brak gogli i czapki / kurtka - "szwedka?" (luźna i szeleszcząca) / spodnie - szerokie "szwedy" z tweedu (łopoczące) .... .... zwolnienie P A U Z Y ...... przyspiesza ... chwieje nim ale się nie przewraca ... nieświadomie zwiększa rozstaw nart ... włosy, długie i sztywne, powiewają jak proporzec na wietrze ... kurtka nadyma się jak balon ... rękawy trzepoczą szaleńczo szeleszcząc ... nogawki spodni jak skrzydła husarii "pod Wiedniem" ... łopoczą jak chorągwie "pod Grunwaldem" ... chyba dotarło że nie jest dobrze ... próbuje zapanować nad nartami ... dostrzega że niektórzy stosują półpług ... próbuje oporować ... trochę kontroluje kierunek ... trochę kontroluje prędkość ... trochę ! ... Jaworzyna ... prowadzący zatrzymuje się przekonany że Debiutant odpuści ... nie wie że On albo nie chce albo nie potrafi ... przemykamy obok ... Debiutant przodem, ja za nim ... po chwili mijamy orczyk w "Dolinkach" ... robi się bardziej stromo ... o ! ... Debiutant robi postępy ... oporuje to lewą to prawa nartą ... spod oporującej narty, to z lewej to z prawej sypią się fontanny śniegu ... aby strącić śnieg z twarzy, energicznie potrząsa głową, jak koń łbem ... włosy Debiutanta to końska grzywa w pełnym w galopie ... ... .... .... .... ... ... ... .... .... .... .... .... .... ... ufff ! ... w "cudowny" sposób docieramy do dolnej stacji On - w jednym kawałku i bez upadku ! Ja ? - z ogromną ulgą i zmęczony wrażeniami. Mój literacki "nietalent" utrudnia opis wrażeń jakich mi wtedy dostarczył. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mariusz-net Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 To też o Szczyrku. Drugi, może trzeci raz na nartach więc umiejętności znikome. Wjeżdżam orczykiem na górę z snowboardzistą (orzeł to to nie był), w pewnym momencie zaczyna nim rzucać i spada z orczyka oczywiście łapiąc się mnie i ściągając z orczyka. Obok trasa czerwona... teraz to śmieszne ale wtedy strach w oczach ale jadę. Dojechałem na dół w jednym kawałku. Nogi trzęsą się ze zmęczenia (braki w technice), góra od spinki. Dla uspokojenia piwko i przerwa na uspokojenie oddechu. Później powrót na wyciąg. Wsiadam z pewną dozą niepewności. bo... z snowboardzistą :-) Jedziemy. 20-30 metrów przed końcem powtórka: gość się kładzie i ściąga mnie... tym razem walczę do końca (na rękach) ale koniec jest bardzo pod górę i w końcu spadam... Przekleństwo (w myślach) i dylemat: jechać w dół czerwoną, czy podchodzić. Te 20-30 metrów podchodziłem z 30 minut (śnieg po pas). Później już od snowboardzistów trzymałem się z daleka :-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Z dzieciństwa wspomnienie. Raczej mgliste. Gubałówka. Ale jakoś chyba nie w stronę Tatr. Jadę, jadę, coraz szybciej. O na dole kolejka do wyciągu zakręca. No i na niej wyhamowałem. Ew. przepuścili mnie na siatkę. Tego już nie pamiętam. Jak widać zjechać da się, zahamować nie zawsze. Potem jeździłem na takiej górce przy PKP, pamiętam lodowo było. Ale jakoś już szło. Może starszy byłem, sam już nie wiem. Tak więc oprócz siatki kolejka do wyciągu spełnia ważną społecznie rolę, wyłapuje tych rozpędzonych co nie umieją hamować. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? No to mamy czy nie mamy? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 21 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 No to mamy czy nie mamy? My się pewnie widywaliśmy w Zakopcu, sporo czasu tam spędziłam. Trochę mieszkałam u ciotki na Strążyskiej, albo w Domu Turysty. Może trochę później, lata 83 - 87 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 Dalej Strona 3 z 4 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Off Topic Hyde Park narty - nasze śmieszne historie × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
MajkaW Napisano 20 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 mimo wszystko nie rozumiem, jak ty ten orczyk trzymasz miedzy nogami - pionie(??) czy w poziomie... no i nie rozumiem tej przewagi ekonomicznej...Jak umiesz jeździć to samodzielna jazda na połowie orczyka nie stanowi, żadnego problemu wysiłkowego... no coś Ty, na pojedynczej stronie jeżdżą tylko lebiegi. Eksperci wsadzają orczyk między nogi i jadą jak na talerzyku. Czyli trzyma się orczyk w poziomie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 mimo wszystko nie rozumiem, jak ty ten orczyk trzymasz miedzy nogami - pionie(??) czy w poziomie... no i nie rozumiem tej przewagi ekonomicznej...Jak umiesz jeździć to samodzielna jazda na połowie orczyka nie stanowi, żadnego problemu wysiłkowego... Cześć Możesz trzymać jak chcesz. W pionie, w poziomie (wygodniej się jedzie). A jadąc na jednym ramieniu kotwicy obciążonym zawsze odginasz to ramię i się z niego zsuwasz. Musisz więc się przytrzymywać... prawda? Albo korygować lekko skośnym ustawieniem nart. Pozdrowienia Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaka61 Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Cześć Możesz trzymać jak chcesz. W pionie, w poziomie (wygodniej się jedzie). A jadąc na jednym ramieniu kotwicy obciążonym zawsze odginasz to ramię i się z niego zsuwasz. Musisz więc się przytrzymywać... prawda? Albo korygować lekko skośnym ustawieniem nart. Pozdrowienia Pozdrowienia Nie, zawsze gdy jeżdżę pojedynczo na orczyku, ręce mam wolne. Nie trzeba korygować - można umiejętnie (ważne słowo) wykorzystać nachylenie stoku. Rzeczywiście aby jeździć z orczykiem między nogami trzeba umieć jeździć i wydaje mi się, że ci więcej umiejący powinni stanowić wzór do naśladowania dla słabszych - czasem resztki włosów mi się jeżą jak widzę jaki narciarz "wsadza" sobie orczyk miedzy nogi... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Nie, zawsze gdy jeżdżę pojedynczo na orczyku, ręce mam wolne. Nie trzeba korygować - można umiejętnie (ważne słowo) wykorzystać nachylenie stoku. Rzeczywiście aby jeździć z orczykiem między nogami trzeba umieć jeździć i wydaje mi się, że ci więcej umiejący powinni stanowić wzór do naśladowania dla słabszych - czasem resztki włosów mi się jeżą jak widzę jaki narciarz "wsadza" sobie orczyk miedzy nogi... Zalewasz brachu i tyle. Pozdro Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... fredowski Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Kobiety i lebiegi wkladaja orczyk miedzy nogi pionowo. Goscie biora po tylek jedna strone orczyka(tak jest podawany przez obsluge) nastepnie przekladaja noge z narta ponad lina/drzewcem na druga strone. Zaleta tego jest to, ze maja zawsze orczyk z tylu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Podejrzewam, ze kaka pisze o wersji alpejskiej orczyka. Zazwyczaj tam widze kotwice z mniej wiecej 2-3 razy dluzszym trzonem niż te ( byłe) szczyrkowskie. Taka kotwica nie wyjezdza latwo spod d.... przy jednostronnym obciążeniu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 20 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Kobiety i lebiegi wkladaja orczyk miedzy nogi pionowo. Goscie biora po tylek jedna strone orczyka(tak jest podawany przez obsluge) nastepnie przekladaja noge z narta ponad lina/drzewcem na druga strone. Zaleta tego jest to, ze maja zawsze orczyk z tylu. akrobata to kolejna historyjka. Na tzw ścianie był orczyk, który miał różne długości linek, do tego często zdarzało się, że lina w bębnie się blokowała i nie rozwijała się się do końca. Do tego czasami tak szarpało przy ruszaniu, że goście robili salta. Jeden z dni treningowych napadało sporo śniegu, mgła. Wczepiamy się pojedynczo, parami. Przed nami Ulka, ja z kumpelą na kolejnym. Jedziemy gadamy, widzimy ślad nart Ulki, po chwili śladu nie ma, 20m dalej znowu jest ślad. Dojeżdżamy do góry. Ulka mówi, że miała tak krótką linkę, że podnosiło ją do góry i leciała w powietrzu po paręnaście metrów pilnując, żeby ją nie przekręciło, bo lądowanie byłoby kiepskie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... sese Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Za dzieciaka wielokrotnie zdarzało mi się fruwać na talerzyku poma z zablokowanym amortyzatorem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Iven Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Dzięki i wzajemnie. A co Kasprowy... W latach 80-84 całe zimy spędzałem w Domu Wycieczkowym w Kuźnicach. Dom ten w swoim czasie obrósł legendą wśród narciarskiej braci a szczególnie jego duży/długi pokój jako żywo przypominający murowaniecką trumnę. Jako, że pierwowzór spłonął jeszcze przed moim urodzeniem budowaliśmy z lubością nową legendę. Tata kolegi miał w PTTK-u jakieś wejścia i zawsze mieliśmy tam rezerwację na Święta, Sylwestra, Ferie itd. Zwłaszcza Sylwestry były solidne. Nie wiem dlaczego ale zazwyczaj byliśmy tam we trzech czy czterech jedynymi rezydentami. Zapraszaliśmy więc kogo się dało na noclegi jako, ze w pokoju było 12 łóżek. Już po dwóch, góra trzech dniach mieszkało tam co najmniej 17-18 osób a wszystkie łóżka były zsunięte w jeden piękny barłóg. Ciekawostką było, że dom zamykany był na noc i nijak nie dało się go otworzyć od wewnątrz. Zupełnie nie pamiętam już powodu tej głupoty ale faktem jest, że udanie się o normalnej porze aby ustawić się w kolejce i być pewnym dostania miejscówek (mniej więcej 2, max 3 w nocy) było niemożliwe. Pamiętam więc, że wychodziliśmy z tego pokoju w środku nocy po linie. Kłopotem był nawis z gontów, na który trzeba było bardzo uważać coby go nie połamać. Dopiero w kolejnym sezonie okazało się, że można się wyspać jak biały człowiek i podejść sobie z buta te max 40 minut na Goryczkową. Pozdrowienia Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? Mniej więcej. Mamy szansę się znać? Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bubol.T Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Cześć Myślę, ze Kacprowe są często mylone z Fabosami a "pękalność" tych ostatnich była legendarna. Zresztą sam pamiętam, że miały napisane w instrukcji: "Buty narciarskie, nie używać w temperaturze poniżej -20 stopni Celsjusza." Kasprowe też pękały ale raczej z wypracowania bo gięły się we wszystkie strony jakby były z gumy. Ja wprawdzie miałem dwie pary i obie w całości trafiły na śmietnik... historii. Pozdrowienia Miałem kiedyś Kasprowe, dostałem od mamy jak wyrosłem ze swoich butów, a jechałem na zimowisko do Iwonicza. Wykończyłem je, pękły,na tym wyjeździe wybiłem też obydwa kciuki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mlodzio Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Jest rok 1975, szczyt Skrzycznego, czterech kolegów z klasy, jeden nigdy nie miał nart na nogach. Za schroniskiem łagodnie nachylona polanka, na tej łączce on Debiutant ma się uczyć, my jeździmy. Co jakiś czas podglądam co robi Debiutant, On zjeżdża, nie przewraca się, "hamuje" na ? ... młodziutkich miękkich świerczkach !. Po kilku godzinach czas kończyć, proponujemy zjazd krzesełkiem. Debiutant nie zgadza się - On do Szczyrku na nartach !. Hmm ?, jeden z nas decyduje się prowadzić i wybierać trasę, ja z tyłu mam obserwować i pomagać. Jestem pewien że Debiutant dojechawszy do Jaworzyny zdecyduje się na krzesło.Ruszamy ... ja z obawą ... Debiutant z nieświadomością ... prędkość rośnie ... Debiutant chyba zaskoczony ... prędkość dalej rośnie ... ani jednego "młodziutkiego miękkiego świerczka" ? ! ... chętnie by teraz taki obłapił i przytulił ... nie wie że bezskutecznie ....... P A U Z A ! .... opis ubioru, sprzętu i wyglądu debiutanta: Mamy 2m nieostrzone polskie narty, za duże buty (Kasprowy?), wiązania (???), paski uniemożliwiające odjechanie wypiętej narty. "Obraz Debiutanta": Włosy - grube jak siano, słomiany blond, długość za linię ramion / brak gogli i czapki / kurtka - "szwedka?" (luźna i szeleszcząca) / spodnie - szerokie "szwedy" z tweedu (łopoczące) .... .... zwolnienie P A U Z Y ...... przyspiesza ... chwieje nim ale się nie przewraca ... nieświadomie zwiększa rozstaw nart ... włosy, długie i sztywne, powiewają jak proporzec na wietrze ... kurtka nadyma się jak balon ... rękawy trzepoczą szaleńczo szeleszcząc ... nogawki spodni jak skrzydła husarii "pod Wiedniem" ... łopoczą jak chorągwie "pod Grunwaldem" ... chyba dotarło że nie jest dobrze ... próbuje zapanować nad nartami ... dostrzega że niektórzy stosują półpług ... próbuje oporować ... trochę kontroluje kierunek ... trochę kontroluje prędkość ... trochę ! ... Jaworzyna ... prowadzący zatrzymuje się przekonany że Debiutant odpuści ... nie wie że On albo nie chce albo nie potrafi ... przemykamy obok ... Debiutant przodem, ja za nim ... po chwili mijamy orczyk w "Dolinkach" ... robi się bardziej stromo ... o ! ... Debiutant robi postępy ... oporuje to lewą to prawa nartą ... spod oporującej narty, to z lewej to z prawej sypią się fontanny śniegu ... aby strącić śnieg z twarzy, energicznie potrząsa głową, jak koń łbem ... włosy Debiutanta to końska grzywa w pełnym w galopie ... ... .... .... .... ... ... ... .... .... .... .... .... .... ... ufff ! ... w "cudowny" sposób docieramy do dolnej stacji On - w jednym kawałku i bez upadku ! Ja ? - z ogromną ulgą i zmęczony wrażeniami. Mój literacki "nietalent" utrudnia opis wrażeń jakich mi wtedy dostarczył. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mariusz-net Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 To też o Szczyrku. Drugi, może trzeci raz na nartach więc umiejętności znikome. Wjeżdżam orczykiem na górę z snowboardzistą (orzeł to to nie był), w pewnym momencie zaczyna nim rzucać i spada z orczyka oczywiście łapiąc się mnie i ściągając z orczyka. Obok trasa czerwona... teraz to śmieszne ale wtedy strach w oczach ale jadę. Dojechałem na dół w jednym kawałku. Nogi trzęsą się ze zmęczenia (braki w technice), góra od spinki. Dla uspokojenia piwko i przerwa na uspokojenie oddechu. Później powrót na wyciąg. Wsiadam z pewną dozą niepewności. bo... z snowboardzistą :-) Jedziemy. 20-30 metrów przed końcem powtórka: gość się kładzie i ściąga mnie... tym razem walczę do końca (na rękach) ale koniec jest bardzo pod górę i w końcu spadam... Przekleństwo (w myślach) i dylemat: jechać w dół czerwoną, czy podchodzić. Te 20-30 metrów podchodziłem z 30 minut (śnieg po pas). Później już od snowboardzistów trzymałem się z daleka :-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Z dzieciństwa wspomnienie. Raczej mgliste. Gubałówka. Ale jakoś chyba nie w stronę Tatr. Jadę, jadę, coraz szybciej. O na dole kolejka do wyciągu zakręca. No i na niej wyhamowałem. Ew. przepuścili mnie na siatkę. Tego już nie pamiętam. Jak widać zjechać da się, zahamować nie zawsze. Potem jeździłem na takiej górce przy PKP, pamiętam lodowo było. Ale jakoś już szło. Może starszy byłem, sam już nie wiem. Tak więc oprócz siatki kolejka do wyciągu spełnia ważną społecznie rolę, wyłapuje tych rozpędzonych co nie umieją hamować. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? No to mamy czy nie mamy? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 21 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 No to mamy czy nie mamy? My się pewnie widywaliśmy w Zakopcu, sporo czasu tam spędziłam. Trochę mieszkałam u ciotki na Strążyskiej, albo w Domu Turysty. Może trochę później, lata 83 - 87 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 Dalej Strona 3 z 4 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Off Topic Hyde Park narty - nasze śmieszne historie × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 mimo wszystko nie rozumiem, jak ty ten orczyk trzymasz miedzy nogami - pionie(??) czy w poziomie... no i nie rozumiem tej przewagi ekonomicznej...Jak umiesz jeździć to samodzielna jazda na połowie orczyka nie stanowi, żadnego problemu wysiłkowego... Cześć Możesz trzymać jak chcesz. W pionie, w poziomie (wygodniej się jedzie). A jadąc na jednym ramieniu kotwicy obciążonym zawsze odginasz to ramię i się z niego zsuwasz. Musisz więc się przytrzymywać... prawda? Albo korygować lekko skośnym ustawieniem nart. Pozdrowienia Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaka61 Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Cześć Możesz trzymać jak chcesz. W pionie, w poziomie (wygodniej się jedzie). A jadąc na jednym ramieniu kotwicy obciążonym zawsze odginasz to ramię i się z niego zsuwasz. Musisz więc się przytrzymywać... prawda? Albo korygować lekko skośnym ustawieniem nart. Pozdrowienia Pozdrowienia Nie, zawsze gdy jeżdżę pojedynczo na orczyku, ręce mam wolne. Nie trzeba korygować - można umiejętnie (ważne słowo) wykorzystać nachylenie stoku. Rzeczywiście aby jeździć z orczykiem między nogami trzeba umieć jeździć i wydaje mi się, że ci więcej umiejący powinni stanowić wzór do naśladowania dla słabszych - czasem resztki włosów mi się jeżą jak widzę jaki narciarz "wsadza" sobie orczyk miedzy nogi... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Nie, zawsze gdy jeżdżę pojedynczo na orczyku, ręce mam wolne. Nie trzeba korygować - można umiejętnie (ważne słowo) wykorzystać nachylenie stoku. Rzeczywiście aby jeździć z orczykiem między nogami trzeba umieć jeździć i wydaje mi się, że ci więcej umiejący powinni stanowić wzór do naśladowania dla słabszych - czasem resztki włosów mi się jeżą jak widzę jaki narciarz "wsadza" sobie orczyk miedzy nogi... Zalewasz brachu i tyle. Pozdro Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... fredowski Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Kobiety i lebiegi wkladaja orczyk miedzy nogi pionowo. Goscie biora po tylek jedna strone orczyka(tak jest podawany przez obsluge) nastepnie przekladaja noge z narta ponad lina/drzewcem na druga strone. Zaleta tego jest to, ze maja zawsze orczyk z tylu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Podejrzewam, ze kaka pisze o wersji alpejskiej orczyka. Zazwyczaj tam widze kotwice z mniej wiecej 2-3 razy dluzszym trzonem niż te ( byłe) szczyrkowskie. Taka kotwica nie wyjezdza latwo spod d.... przy jednostronnym obciążeniu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 20 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Kobiety i lebiegi wkladaja orczyk miedzy nogi pionowo. Goscie biora po tylek jedna strone orczyka(tak jest podawany przez obsluge) nastepnie przekladaja noge z narta ponad lina/drzewcem na druga strone. Zaleta tego jest to, ze maja zawsze orczyk z tylu. akrobata to kolejna historyjka. Na tzw ścianie był orczyk, który miał różne długości linek, do tego często zdarzało się, że lina w bębnie się blokowała i nie rozwijała się się do końca. Do tego czasami tak szarpało przy ruszaniu, że goście robili salta. Jeden z dni treningowych napadało sporo śniegu, mgła. Wczepiamy się pojedynczo, parami. Przed nami Ulka, ja z kumpelą na kolejnym. Jedziemy gadamy, widzimy ślad nart Ulki, po chwili śladu nie ma, 20m dalej znowu jest ślad. Dojeżdżamy do góry. Ulka mówi, że miała tak krótką linkę, że podnosiło ją do góry i leciała w powietrzu po paręnaście metrów pilnując, żeby ją nie przekręciło, bo lądowanie byłoby kiepskie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... sese Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Za dzieciaka wielokrotnie zdarzało mi się fruwać na talerzyku poma z zablokowanym amortyzatorem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Iven Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Dzięki i wzajemnie. A co Kasprowy... W latach 80-84 całe zimy spędzałem w Domu Wycieczkowym w Kuźnicach. Dom ten w swoim czasie obrósł legendą wśród narciarskiej braci a szczególnie jego duży/długi pokój jako żywo przypominający murowaniecką trumnę. Jako, że pierwowzór spłonął jeszcze przed moim urodzeniem budowaliśmy z lubością nową legendę. Tata kolegi miał w PTTK-u jakieś wejścia i zawsze mieliśmy tam rezerwację na Święta, Sylwestra, Ferie itd. Zwłaszcza Sylwestry były solidne. Nie wiem dlaczego ale zazwyczaj byliśmy tam we trzech czy czterech jedynymi rezydentami. Zapraszaliśmy więc kogo się dało na noclegi jako, ze w pokoju było 12 łóżek. Już po dwóch, góra trzech dniach mieszkało tam co najmniej 17-18 osób a wszystkie łóżka były zsunięte w jeden piękny barłóg. Ciekawostką było, że dom zamykany był na noc i nijak nie dało się go otworzyć od wewnątrz. Zupełnie nie pamiętam już powodu tej głupoty ale faktem jest, że udanie się o normalnej porze aby ustawić się w kolejce i być pewnym dostania miejscówek (mniej więcej 2, max 3 w nocy) było niemożliwe. Pamiętam więc, że wychodziliśmy z tego pokoju w środku nocy po linie. Kłopotem był nawis z gontów, na który trzeba było bardzo uważać coby go nie połamać. Dopiero w kolejnym sezonie okazało się, że można się wyspać jak biały człowiek i podejść sobie z buta te max 40 minut na Goryczkową. Pozdrowienia Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? Mniej więcej. Mamy szansę się znać? Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bubol.T Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Cześć Myślę, ze Kacprowe są często mylone z Fabosami a "pękalność" tych ostatnich była legendarna. Zresztą sam pamiętam, że miały napisane w instrukcji: "Buty narciarskie, nie używać w temperaturze poniżej -20 stopni Celsjusza." Kasprowe też pękały ale raczej z wypracowania bo gięły się we wszystkie strony jakby były z gumy. Ja wprawdzie miałem dwie pary i obie w całości trafiły na śmietnik... historii. Pozdrowienia Miałem kiedyś Kasprowe, dostałem od mamy jak wyrosłem ze swoich butów, a jechałem na zimowisko do Iwonicza. Wykończyłem je, pękły,na tym wyjeździe wybiłem też obydwa kciuki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mlodzio Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Jest rok 1975, szczyt Skrzycznego, czterech kolegów z klasy, jeden nigdy nie miał nart na nogach. Za schroniskiem łagodnie nachylona polanka, na tej łączce on Debiutant ma się uczyć, my jeździmy. Co jakiś czas podglądam co robi Debiutant, On zjeżdża, nie przewraca się, "hamuje" na ? ... młodziutkich miękkich świerczkach !. Po kilku godzinach czas kończyć, proponujemy zjazd krzesełkiem. Debiutant nie zgadza się - On do Szczyrku na nartach !. Hmm ?, jeden z nas decyduje się prowadzić i wybierać trasę, ja z tyłu mam obserwować i pomagać. Jestem pewien że Debiutant dojechawszy do Jaworzyny zdecyduje się na krzesło.Ruszamy ... ja z obawą ... Debiutant z nieświadomością ... prędkość rośnie ... Debiutant chyba zaskoczony ... prędkość dalej rośnie ... ani jednego "młodziutkiego miękkiego świerczka" ? ! ... chętnie by teraz taki obłapił i przytulił ... nie wie że bezskutecznie ....... P A U Z A ! .... opis ubioru, sprzętu i wyglądu debiutanta: Mamy 2m nieostrzone polskie narty, za duże buty (Kasprowy?), wiązania (???), paski uniemożliwiające odjechanie wypiętej narty. "Obraz Debiutanta": Włosy - grube jak siano, słomiany blond, długość za linię ramion / brak gogli i czapki / kurtka - "szwedka?" (luźna i szeleszcząca) / spodnie - szerokie "szwedy" z tweedu (łopoczące) .... .... zwolnienie P A U Z Y ...... przyspiesza ... chwieje nim ale się nie przewraca ... nieświadomie zwiększa rozstaw nart ... włosy, długie i sztywne, powiewają jak proporzec na wietrze ... kurtka nadyma się jak balon ... rękawy trzepoczą szaleńczo szeleszcząc ... nogawki spodni jak skrzydła husarii "pod Wiedniem" ... łopoczą jak chorągwie "pod Grunwaldem" ... chyba dotarło że nie jest dobrze ... próbuje zapanować nad nartami ... dostrzega że niektórzy stosują półpług ... próbuje oporować ... trochę kontroluje kierunek ... trochę kontroluje prędkość ... trochę ! ... Jaworzyna ... prowadzący zatrzymuje się przekonany że Debiutant odpuści ... nie wie że On albo nie chce albo nie potrafi ... przemykamy obok ... Debiutant przodem, ja za nim ... po chwili mijamy orczyk w "Dolinkach" ... robi się bardziej stromo ... o ! ... Debiutant robi postępy ... oporuje to lewą to prawa nartą ... spod oporującej narty, to z lewej to z prawej sypią się fontanny śniegu ... aby strącić śnieg z twarzy, energicznie potrząsa głową, jak koń łbem ... włosy Debiutanta to końska grzywa w pełnym w galopie ... ... .... .... .... ... ... ... .... .... .... .... .... .... ... ufff ! ... w "cudowny" sposób docieramy do dolnej stacji On - w jednym kawałku i bez upadku ! Ja ? - z ogromną ulgą i zmęczony wrażeniami. Mój literacki "nietalent" utrudnia opis wrażeń jakich mi wtedy dostarczył. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mariusz-net Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 To też o Szczyrku. Drugi, może trzeci raz na nartach więc umiejętności znikome. Wjeżdżam orczykiem na górę z snowboardzistą (orzeł to to nie był), w pewnym momencie zaczyna nim rzucać i spada z orczyka oczywiście łapiąc się mnie i ściągając z orczyka. Obok trasa czerwona... teraz to śmieszne ale wtedy strach w oczach ale jadę. Dojechałem na dół w jednym kawałku. Nogi trzęsą się ze zmęczenia (braki w technice), góra od spinki. Dla uspokojenia piwko i przerwa na uspokojenie oddechu. Później powrót na wyciąg. Wsiadam z pewną dozą niepewności. bo... z snowboardzistą :-) Jedziemy. 20-30 metrów przed końcem powtórka: gość się kładzie i ściąga mnie... tym razem walczę do końca (na rękach) ale koniec jest bardzo pod górę i w końcu spadam... Przekleństwo (w myślach) i dylemat: jechać w dół czerwoną, czy podchodzić. Te 20-30 metrów podchodziłem z 30 minut (śnieg po pas). Później już od snowboardzistów trzymałem się z daleka :-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Z dzieciństwa wspomnienie. Raczej mgliste. Gubałówka. Ale jakoś chyba nie w stronę Tatr. Jadę, jadę, coraz szybciej. O na dole kolejka do wyciągu zakręca. No i na niej wyhamowałem. Ew. przepuścili mnie na siatkę. Tego już nie pamiętam. Jak widać zjechać da się, zahamować nie zawsze. Potem jeździłem na takiej górce przy PKP, pamiętam lodowo było. Ale jakoś już szło. Może starszy byłem, sam już nie wiem. Tak więc oprócz siatki kolejka do wyciągu spełnia ważną społecznie rolę, wyłapuje tych rozpędzonych co nie umieją hamować. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? No to mamy czy nie mamy? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 21 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 No to mamy czy nie mamy? My się pewnie widywaliśmy w Zakopcu, sporo czasu tam spędziłam. Trochę mieszkałam u ciotki na Strążyskiej, albo w Domu Turysty. Może trochę później, lata 83 - 87 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 Dalej Strona 3 z 4 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Off Topic Hyde Park narty - nasze śmieszne historie × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
kaka61 Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Cześć Możesz trzymać jak chcesz. W pionie, w poziomie (wygodniej się jedzie). A jadąc na jednym ramieniu kotwicy obciążonym zawsze odginasz to ramię i się z niego zsuwasz. Musisz więc się przytrzymywać... prawda? Albo korygować lekko skośnym ustawieniem nart. Pozdrowienia Pozdrowienia Nie, zawsze gdy jeżdżę pojedynczo na orczyku, ręce mam wolne. Nie trzeba korygować - można umiejętnie (ważne słowo) wykorzystać nachylenie stoku. Rzeczywiście aby jeździć z orczykiem między nogami trzeba umieć jeździć i wydaje mi się, że ci więcej umiejący powinni stanowić wzór do naśladowania dla słabszych - czasem resztki włosów mi się jeżą jak widzę jaki narciarz "wsadza" sobie orczyk miedzy nogi... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Nie, zawsze gdy jeżdżę pojedynczo na orczyku, ręce mam wolne. Nie trzeba korygować - można umiejętnie (ważne słowo) wykorzystać nachylenie stoku. Rzeczywiście aby jeździć z orczykiem między nogami trzeba umieć jeździć i wydaje mi się, że ci więcej umiejący powinni stanowić wzór do naśladowania dla słabszych - czasem resztki włosów mi się jeżą jak widzę jaki narciarz "wsadza" sobie orczyk miedzy nogi... Zalewasz brachu i tyle. Pozdro Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... fredowski Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Kobiety i lebiegi wkladaja orczyk miedzy nogi pionowo. Goscie biora po tylek jedna strone orczyka(tak jest podawany przez obsluge) nastepnie przekladaja noge z narta ponad lina/drzewcem na druga strone. Zaleta tego jest to, ze maja zawsze orczyk z tylu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Podejrzewam, ze kaka pisze o wersji alpejskiej orczyka. Zazwyczaj tam widze kotwice z mniej wiecej 2-3 razy dluzszym trzonem niż te ( byłe) szczyrkowskie. Taka kotwica nie wyjezdza latwo spod d.... przy jednostronnym obciążeniu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 20 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Kobiety i lebiegi wkladaja orczyk miedzy nogi pionowo. Goscie biora po tylek jedna strone orczyka(tak jest podawany przez obsluge) nastepnie przekladaja noge z narta ponad lina/drzewcem na druga strone. Zaleta tego jest to, ze maja zawsze orczyk z tylu. akrobata to kolejna historyjka. Na tzw ścianie był orczyk, który miał różne długości linek, do tego często zdarzało się, że lina w bębnie się blokowała i nie rozwijała się się do końca. Do tego czasami tak szarpało przy ruszaniu, że goście robili salta. Jeden z dni treningowych napadało sporo śniegu, mgła. Wczepiamy się pojedynczo, parami. Przed nami Ulka, ja z kumpelą na kolejnym. Jedziemy gadamy, widzimy ślad nart Ulki, po chwili śladu nie ma, 20m dalej znowu jest ślad. Dojeżdżamy do góry. Ulka mówi, że miała tak krótką linkę, że podnosiło ją do góry i leciała w powietrzu po paręnaście metrów pilnując, żeby ją nie przekręciło, bo lądowanie byłoby kiepskie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... sese Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Za dzieciaka wielokrotnie zdarzało mi się fruwać na talerzyku poma z zablokowanym amortyzatorem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Iven Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Dzięki i wzajemnie. A co Kasprowy... W latach 80-84 całe zimy spędzałem w Domu Wycieczkowym w Kuźnicach. Dom ten w swoim czasie obrósł legendą wśród narciarskiej braci a szczególnie jego duży/długi pokój jako żywo przypominający murowaniecką trumnę. Jako, że pierwowzór spłonął jeszcze przed moim urodzeniem budowaliśmy z lubością nową legendę. Tata kolegi miał w PTTK-u jakieś wejścia i zawsze mieliśmy tam rezerwację na Święta, Sylwestra, Ferie itd. Zwłaszcza Sylwestry były solidne. Nie wiem dlaczego ale zazwyczaj byliśmy tam we trzech czy czterech jedynymi rezydentami. Zapraszaliśmy więc kogo się dało na noclegi jako, ze w pokoju było 12 łóżek. Już po dwóch, góra trzech dniach mieszkało tam co najmniej 17-18 osób a wszystkie łóżka były zsunięte w jeden piękny barłóg. Ciekawostką było, że dom zamykany był na noc i nijak nie dało się go otworzyć od wewnątrz. Zupełnie nie pamiętam już powodu tej głupoty ale faktem jest, że udanie się o normalnej porze aby ustawić się w kolejce i być pewnym dostania miejscówek (mniej więcej 2, max 3 w nocy) było niemożliwe. Pamiętam więc, że wychodziliśmy z tego pokoju w środku nocy po linie. Kłopotem był nawis z gontów, na który trzeba było bardzo uważać coby go nie połamać. Dopiero w kolejnym sezonie okazało się, że można się wyspać jak biały człowiek i podejść sobie z buta te max 40 minut na Goryczkową. Pozdrowienia Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? Mniej więcej. Mamy szansę się znać? Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bubol.T Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Cześć Myślę, ze Kacprowe są często mylone z Fabosami a "pękalność" tych ostatnich była legendarna. Zresztą sam pamiętam, że miały napisane w instrukcji: "Buty narciarskie, nie używać w temperaturze poniżej -20 stopni Celsjusza." Kasprowe też pękały ale raczej z wypracowania bo gięły się we wszystkie strony jakby były z gumy. Ja wprawdzie miałem dwie pary i obie w całości trafiły na śmietnik... historii. Pozdrowienia Miałem kiedyś Kasprowe, dostałem od mamy jak wyrosłem ze swoich butów, a jechałem na zimowisko do Iwonicza. Wykończyłem je, pękły,na tym wyjeździe wybiłem też obydwa kciuki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mlodzio Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Jest rok 1975, szczyt Skrzycznego, czterech kolegów z klasy, jeden nigdy nie miał nart na nogach. Za schroniskiem łagodnie nachylona polanka, na tej łączce on Debiutant ma się uczyć, my jeździmy. Co jakiś czas podglądam co robi Debiutant, On zjeżdża, nie przewraca się, "hamuje" na ? ... młodziutkich miękkich świerczkach !. Po kilku godzinach czas kończyć, proponujemy zjazd krzesełkiem. Debiutant nie zgadza się - On do Szczyrku na nartach !. Hmm ?, jeden z nas decyduje się prowadzić i wybierać trasę, ja z tyłu mam obserwować i pomagać. Jestem pewien że Debiutant dojechawszy do Jaworzyny zdecyduje się na krzesło.Ruszamy ... ja z obawą ... Debiutant z nieświadomością ... prędkość rośnie ... Debiutant chyba zaskoczony ... prędkość dalej rośnie ... ani jednego "młodziutkiego miękkiego świerczka" ? ! ... chętnie by teraz taki obłapił i przytulił ... nie wie że bezskutecznie ....... P A U Z A ! .... opis ubioru, sprzętu i wyglądu debiutanta: Mamy 2m nieostrzone polskie narty, za duże buty (Kasprowy?), wiązania (???), paski uniemożliwiające odjechanie wypiętej narty. "Obraz Debiutanta": Włosy - grube jak siano, słomiany blond, długość za linię ramion / brak gogli i czapki / kurtka - "szwedka?" (luźna i szeleszcząca) / spodnie - szerokie "szwedy" z tweedu (łopoczące) .... .... zwolnienie P A U Z Y ...... przyspiesza ... chwieje nim ale się nie przewraca ... nieświadomie zwiększa rozstaw nart ... włosy, długie i sztywne, powiewają jak proporzec na wietrze ... kurtka nadyma się jak balon ... rękawy trzepoczą szaleńczo szeleszcząc ... nogawki spodni jak skrzydła husarii "pod Wiedniem" ... łopoczą jak chorągwie "pod Grunwaldem" ... chyba dotarło że nie jest dobrze ... próbuje zapanować nad nartami ... dostrzega że niektórzy stosują półpług ... próbuje oporować ... trochę kontroluje kierunek ... trochę kontroluje prędkość ... trochę ! ... Jaworzyna ... prowadzący zatrzymuje się przekonany że Debiutant odpuści ... nie wie że On albo nie chce albo nie potrafi ... przemykamy obok ... Debiutant przodem, ja za nim ... po chwili mijamy orczyk w "Dolinkach" ... robi się bardziej stromo ... o ! ... Debiutant robi postępy ... oporuje to lewą to prawa nartą ... spod oporującej narty, to z lewej to z prawej sypią się fontanny śniegu ... aby strącić śnieg z twarzy, energicznie potrząsa głową, jak koń łbem ... włosy Debiutanta to końska grzywa w pełnym w galopie ... ... .... .... .... ... ... ... .... .... .... .... .... .... ... ufff ! ... w "cudowny" sposób docieramy do dolnej stacji On - w jednym kawałku i bez upadku ! Ja ? - z ogromną ulgą i zmęczony wrażeniami. Mój literacki "nietalent" utrudnia opis wrażeń jakich mi wtedy dostarczył. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mariusz-net Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 To też o Szczyrku. Drugi, może trzeci raz na nartach więc umiejętności znikome. Wjeżdżam orczykiem na górę z snowboardzistą (orzeł to to nie był), w pewnym momencie zaczyna nim rzucać i spada z orczyka oczywiście łapiąc się mnie i ściągając z orczyka. Obok trasa czerwona... teraz to śmieszne ale wtedy strach w oczach ale jadę. Dojechałem na dół w jednym kawałku. Nogi trzęsą się ze zmęczenia (braki w technice), góra od spinki. Dla uspokojenia piwko i przerwa na uspokojenie oddechu. Później powrót na wyciąg. Wsiadam z pewną dozą niepewności. bo... z snowboardzistą :-) Jedziemy. 20-30 metrów przed końcem powtórka: gość się kładzie i ściąga mnie... tym razem walczę do końca (na rękach) ale koniec jest bardzo pod górę i w końcu spadam... Przekleństwo (w myślach) i dylemat: jechać w dół czerwoną, czy podchodzić. Te 20-30 metrów podchodziłem z 30 minut (śnieg po pas). Później już od snowboardzistów trzymałem się z daleka :-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Z dzieciństwa wspomnienie. Raczej mgliste. Gubałówka. Ale jakoś chyba nie w stronę Tatr. Jadę, jadę, coraz szybciej. O na dole kolejka do wyciągu zakręca. No i na niej wyhamowałem. Ew. przepuścili mnie na siatkę. Tego już nie pamiętam. Jak widać zjechać da się, zahamować nie zawsze. Potem jeździłem na takiej górce przy PKP, pamiętam lodowo było. Ale jakoś już szło. Może starszy byłem, sam już nie wiem. Tak więc oprócz siatki kolejka do wyciągu spełnia ważną społecznie rolę, wyłapuje tych rozpędzonych co nie umieją hamować. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? No to mamy czy nie mamy? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 21 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 No to mamy czy nie mamy? My się pewnie widywaliśmy w Zakopcu, sporo czasu tam spędziłam. Trochę mieszkałam u ciotki na Strążyskiej, albo w Domu Turysty. Może trochę później, lata 83 - 87 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 Dalej Strona 3 z 4 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Off Topic Hyde Park narty - nasze śmieszne historie × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Nie, zawsze gdy jeżdżę pojedynczo na orczyku, ręce mam wolne. Nie trzeba korygować - można umiejętnie (ważne słowo) wykorzystać nachylenie stoku. Rzeczywiście aby jeździć z orczykiem między nogami trzeba umieć jeździć i wydaje mi się, że ci więcej umiejący powinni stanowić wzór do naśladowania dla słabszych - czasem resztki włosów mi się jeżą jak widzę jaki narciarz "wsadza" sobie orczyk miedzy nogi... Zalewasz brachu i tyle. Pozdro Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... fredowski Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Kobiety i lebiegi wkladaja orczyk miedzy nogi pionowo. Goscie biora po tylek jedna strone orczyka(tak jest podawany przez obsluge) nastepnie przekladaja noge z narta ponad lina/drzewcem na druga strone. Zaleta tego jest to, ze maja zawsze orczyk z tylu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Podejrzewam, ze kaka pisze o wersji alpejskiej orczyka. Zazwyczaj tam widze kotwice z mniej wiecej 2-3 razy dluzszym trzonem niż te ( byłe) szczyrkowskie. Taka kotwica nie wyjezdza latwo spod d.... przy jednostronnym obciążeniu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 20 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Kobiety i lebiegi wkladaja orczyk miedzy nogi pionowo. Goscie biora po tylek jedna strone orczyka(tak jest podawany przez obsluge) nastepnie przekladaja noge z narta ponad lina/drzewcem na druga strone. Zaleta tego jest to, ze maja zawsze orczyk z tylu. akrobata to kolejna historyjka. Na tzw ścianie był orczyk, który miał różne długości linek, do tego często zdarzało się, że lina w bębnie się blokowała i nie rozwijała się się do końca. Do tego czasami tak szarpało przy ruszaniu, że goście robili salta. Jeden z dni treningowych napadało sporo śniegu, mgła. Wczepiamy się pojedynczo, parami. Przed nami Ulka, ja z kumpelą na kolejnym. Jedziemy gadamy, widzimy ślad nart Ulki, po chwili śladu nie ma, 20m dalej znowu jest ślad. Dojeżdżamy do góry. Ulka mówi, że miała tak krótką linkę, że podnosiło ją do góry i leciała w powietrzu po paręnaście metrów pilnując, żeby ją nie przekręciło, bo lądowanie byłoby kiepskie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... sese Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Za dzieciaka wielokrotnie zdarzało mi się fruwać na talerzyku poma z zablokowanym amortyzatorem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Iven Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Dzięki i wzajemnie. A co Kasprowy... W latach 80-84 całe zimy spędzałem w Domu Wycieczkowym w Kuźnicach. Dom ten w swoim czasie obrósł legendą wśród narciarskiej braci a szczególnie jego duży/długi pokój jako żywo przypominający murowaniecką trumnę. Jako, że pierwowzór spłonął jeszcze przed moim urodzeniem budowaliśmy z lubością nową legendę. Tata kolegi miał w PTTK-u jakieś wejścia i zawsze mieliśmy tam rezerwację na Święta, Sylwestra, Ferie itd. Zwłaszcza Sylwestry były solidne. Nie wiem dlaczego ale zazwyczaj byliśmy tam we trzech czy czterech jedynymi rezydentami. Zapraszaliśmy więc kogo się dało na noclegi jako, ze w pokoju było 12 łóżek. Już po dwóch, góra trzech dniach mieszkało tam co najmniej 17-18 osób a wszystkie łóżka były zsunięte w jeden piękny barłóg. Ciekawostką było, że dom zamykany był na noc i nijak nie dało się go otworzyć od wewnątrz. Zupełnie nie pamiętam już powodu tej głupoty ale faktem jest, że udanie się o normalnej porze aby ustawić się w kolejce i być pewnym dostania miejscówek (mniej więcej 2, max 3 w nocy) było niemożliwe. Pamiętam więc, że wychodziliśmy z tego pokoju w środku nocy po linie. Kłopotem był nawis z gontów, na który trzeba było bardzo uważać coby go nie połamać. Dopiero w kolejnym sezonie okazało się, że można się wyspać jak biały człowiek i podejść sobie z buta te max 40 minut na Goryczkową. Pozdrowienia Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? Mniej więcej. Mamy szansę się znać? Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bubol.T Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Cześć Myślę, ze Kacprowe są często mylone z Fabosami a "pękalność" tych ostatnich była legendarna. Zresztą sam pamiętam, że miały napisane w instrukcji: "Buty narciarskie, nie używać w temperaturze poniżej -20 stopni Celsjusza." Kasprowe też pękały ale raczej z wypracowania bo gięły się we wszystkie strony jakby były z gumy. Ja wprawdzie miałem dwie pary i obie w całości trafiły na śmietnik... historii. Pozdrowienia Miałem kiedyś Kasprowe, dostałem od mamy jak wyrosłem ze swoich butów, a jechałem na zimowisko do Iwonicza. Wykończyłem je, pękły,na tym wyjeździe wybiłem też obydwa kciuki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mlodzio Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Jest rok 1975, szczyt Skrzycznego, czterech kolegów z klasy, jeden nigdy nie miał nart na nogach. Za schroniskiem łagodnie nachylona polanka, na tej łączce on Debiutant ma się uczyć, my jeździmy. Co jakiś czas podglądam co robi Debiutant, On zjeżdża, nie przewraca się, "hamuje" na ? ... młodziutkich miękkich świerczkach !. Po kilku godzinach czas kończyć, proponujemy zjazd krzesełkiem. Debiutant nie zgadza się - On do Szczyrku na nartach !. Hmm ?, jeden z nas decyduje się prowadzić i wybierać trasę, ja z tyłu mam obserwować i pomagać. Jestem pewien że Debiutant dojechawszy do Jaworzyny zdecyduje się na krzesło.Ruszamy ... ja z obawą ... Debiutant z nieświadomością ... prędkość rośnie ... Debiutant chyba zaskoczony ... prędkość dalej rośnie ... ani jednego "młodziutkiego miękkiego świerczka" ? ! ... chętnie by teraz taki obłapił i przytulił ... nie wie że bezskutecznie ....... P A U Z A ! .... opis ubioru, sprzętu i wyglądu debiutanta: Mamy 2m nieostrzone polskie narty, za duże buty (Kasprowy?), wiązania (???), paski uniemożliwiające odjechanie wypiętej narty. "Obraz Debiutanta": Włosy - grube jak siano, słomiany blond, długość za linię ramion / brak gogli i czapki / kurtka - "szwedka?" (luźna i szeleszcząca) / spodnie - szerokie "szwedy" z tweedu (łopoczące) .... .... zwolnienie P A U Z Y ...... przyspiesza ... chwieje nim ale się nie przewraca ... nieświadomie zwiększa rozstaw nart ... włosy, długie i sztywne, powiewają jak proporzec na wietrze ... kurtka nadyma się jak balon ... rękawy trzepoczą szaleńczo szeleszcząc ... nogawki spodni jak skrzydła husarii "pod Wiedniem" ... łopoczą jak chorągwie "pod Grunwaldem" ... chyba dotarło że nie jest dobrze ... próbuje zapanować nad nartami ... dostrzega że niektórzy stosują półpług ... próbuje oporować ... trochę kontroluje kierunek ... trochę kontroluje prędkość ... trochę ! ... Jaworzyna ... prowadzący zatrzymuje się przekonany że Debiutant odpuści ... nie wie że On albo nie chce albo nie potrafi ... przemykamy obok ... Debiutant przodem, ja za nim ... po chwili mijamy orczyk w "Dolinkach" ... robi się bardziej stromo ... o ! ... Debiutant robi postępy ... oporuje to lewą to prawa nartą ... spod oporującej narty, to z lewej to z prawej sypią się fontanny śniegu ... aby strącić śnieg z twarzy, energicznie potrząsa głową, jak koń łbem ... włosy Debiutanta to końska grzywa w pełnym w galopie ... ... .... .... .... ... ... ... .... .... .... .... .... .... ... ufff ! ... w "cudowny" sposób docieramy do dolnej stacji On - w jednym kawałku i bez upadku ! Ja ? - z ogromną ulgą i zmęczony wrażeniami. Mój literacki "nietalent" utrudnia opis wrażeń jakich mi wtedy dostarczył. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mariusz-net Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 To też o Szczyrku. Drugi, może trzeci raz na nartach więc umiejętności znikome. Wjeżdżam orczykiem na górę z snowboardzistą (orzeł to to nie był), w pewnym momencie zaczyna nim rzucać i spada z orczyka oczywiście łapiąc się mnie i ściągając z orczyka. Obok trasa czerwona... teraz to śmieszne ale wtedy strach w oczach ale jadę. Dojechałem na dół w jednym kawałku. Nogi trzęsą się ze zmęczenia (braki w technice), góra od spinki. Dla uspokojenia piwko i przerwa na uspokojenie oddechu. Później powrót na wyciąg. Wsiadam z pewną dozą niepewności. bo... z snowboardzistą :-) Jedziemy. 20-30 metrów przed końcem powtórka: gość się kładzie i ściąga mnie... tym razem walczę do końca (na rękach) ale koniec jest bardzo pod górę i w końcu spadam... Przekleństwo (w myślach) i dylemat: jechać w dół czerwoną, czy podchodzić. Te 20-30 metrów podchodziłem z 30 minut (śnieg po pas). Później już od snowboardzistów trzymałem się z daleka :-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Z dzieciństwa wspomnienie. Raczej mgliste. Gubałówka. Ale jakoś chyba nie w stronę Tatr. Jadę, jadę, coraz szybciej. O na dole kolejka do wyciągu zakręca. No i na niej wyhamowałem. Ew. przepuścili mnie na siatkę. Tego już nie pamiętam. Jak widać zjechać da się, zahamować nie zawsze. Potem jeździłem na takiej górce przy PKP, pamiętam lodowo było. Ale jakoś już szło. Może starszy byłem, sam już nie wiem. Tak więc oprócz siatki kolejka do wyciągu spełnia ważną społecznie rolę, wyłapuje tych rozpędzonych co nie umieją hamować. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? No to mamy czy nie mamy? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 21 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 No to mamy czy nie mamy? My się pewnie widywaliśmy w Zakopcu, sporo czasu tam spędziłam. Trochę mieszkałam u ciotki na Strążyskiej, albo w Domu Turysty. Może trochę później, lata 83 - 87 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 Dalej Strona 3 z 4 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Off Topic Hyde Park narty - nasze śmieszne historie × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
fredowski Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Kobiety i lebiegi wkladaja orczyk miedzy nogi pionowo. Goscie biora po tylek jedna strone orczyka(tak jest podawany przez obsluge) nastepnie przekladaja noge z narta ponad lina/drzewcem na druga strone. Zaleta tego jest to, ze maja zawsze orczyk z tylu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
mig Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Podejrzewam, ze kaka pisze o wersji alpejskiej orczyka. Zazwyczaj tam widze kotwice z mniej wiecej 2-3 razy dluzszym trzonem niż te ( byłe) szczyrkowskie. Taka kotwica nie wyjezdza latwo spod d.... przy jednostronnym obciążeniu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
MajkaW Napisano 20 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Kobiety i lebiegi wkladaja orczyk miedzy nogi pionowo. Goscie biora po tylek jedna strone orczyka(tak jest podawany przez obsluge) nastepnie przekladaja noge z narta ponad lina/drzewcem na druga strone. Zaleta tego jest to, ze maja zawsze orczyk z tylu. akrobata to kolejna historyjka. Na tzw ścianie był orczyk, który miał różne długości linek, do tego często zdarzało się, że lina w bębnie się blokowała i nie rozwijała się się do końca. Do tego czasami tak szarpało przy ruszaniu, że goście robili salta. Jeden z dni treningowych napadało sporo śniegu, mgła. Wczepiamy się pojedynczo, parami. Przed nami Ulka, ja z kumpelą na kolejnym. Jedziemy gadamy, widzimy ślad nart Ulki, po chwili śladu nie ma, 20m dalej znowu jest ślad. Dojeżdżamy do góry. Ulka mówi, że miała tak krótką linkę, że podnosiło ją do góry i leciała w powietrzu po paręnaście metrów pilnując, żeby ją nie przekręciło, bo lądowanie byłoby kiepskie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... sese Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Za dzieciaka wielokrotnie zdarzało mi się fruwać na talerzyku poma z zablokowanym amortyzatorem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Iven Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Dzięki i wzajemnie. A co Kasprowy... W latach 80-84 całe zimy spędzałem w Domu Wycieczkowym w Kuźnicach. Dom ten w swoim czasie obrósł legendą wśród narciarskiej braci a szczególnie jego duży/długi pokój jako żywo przypominający murowaniecką trumnę. Jako, że pierwowzór spłonął jeszcze przed moim urodzeniem budowaliśmy z lubością nową legendę. Tata kolegi miał w PTTK-u jakieś wejścia i zawsze mieliśmy tam rezerwację na Święta, Sylwestra, Ferie itd. Zwłaszcza Sylwestry były solidne. Nie wiem dlaczego ale zazwyczaj byliśmy tam we trzech czy czterech jedynymi rezydentami. Zapraszaliśmy więc kogo się dało na noclegi jako, ze w pokoju było 12 łóżek. Już po dwóch, góra trzech dniach mieszkało tam co najmniej 17-18 osób a wszystkie łóżka były zsunięte w jeden piękny barłóg. Ciekawostką było, że dom zamykany był na noc i nijak nie dało się go otworzyć od wewnątrz. Zupełnie nie pamiętam już powodu tej głupoty ale faktem jest, że udanie się o normalnej porze aby ustawić się w kolejce i być pewnym dostania miejscówek (mniej więcej 2, max 3 w nocy) było niemożliwe. Pamiętam więc, że wychodziliśmy z tego pokoju w środku nocy po linie. Kłopotem był nawis z gontów, na który trzeba było bardzo uważać coby go nie połamać. Dopiero w kolejnym sezonie okazało się, że można się wyspać jak biały człowiek i podejść sobie z buta te max 40 minut na Goryczkową. Pozdrowienia Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? Mniej więcej. Mamy szansę się znać? Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bubol.T Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Cześć Myślę, ze Kacprowe są często mylone z Fabosami a "pękalność" tych ostatnich była legendarna. Zresztą sam pamiętam, że miały napisane w instrukcji: "Buty narciarskie, nie używać w temperaturze poniżej -20 stopni Celsjusza." Kasprowe też pękały ale raczej z wypracowania bo gięły się we wszystkie strony jakby były z gumy. Ja wprawdzie miałem dwie pary i obie w całości trafiły na śmietnik... historii. Pozdrowienia Miałem kiedyś Kasprowe, dostałem od mamy jak wyrosłem ze swoich butów, a jechałem na zimowisko do Iwonicza. Wykończyłem je, pękły,na tym wyjeździe wybiłem też obydwa kciuki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mlodzio Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Jest rok 1975, szczyt Skrzycznego, czterech kolegów z klasy, jeden nigdy nie miał nart na nogach. Za schroniskiem łagodnie nachylona polanka, na tej łączce on Debiutant ma się uczyć, my jeździmy. Co jakiś czas podglądam co robi Debiutant, On zjeżdża, nie przewraca się, "hamuje" na ? ... młodziutkich miękkich świerczkach !. Po kilku godzinach czas kończyć, proponujemy zjazd krzesełkiem. Debiutant nie zgadza się - On do Szczyrku na nartach !. Hmm ?, jeden z nas decyduje się prowadzić i wybierać trasę, ja z tyłu mam obserwować i pomagać. Jestem pewien że Debiutant dojechawszy do Jaworzyny zdecyduje się na krzesło.Ruszamy ... ja z obawą ... Debiutant z nieświadomością ... prędkość rośnie ... Debiutant chyba zaskoczony ... prędkość dalej rośnie ... ani jednego "młodziutkiego miękkiego świerczka" ? ! ... chętnie by teraz taki obłapił i przytulił ... nie wie że bezskutecznie ....... P A U Z A ! .... opis ubioru, sprzętu i wyglądu debiutanta: Mamy 2m nieostrzone polskie narty, za duże buty (Kasprowy?), wiązania (???), paski uniemożliwiające odjechanie wypiętej narty. "Obraz Debiutanta": Włosy - grube jak siano, słomiany blond, długość za linię ramion / brak gogli i czapki / kurtka - "szwedka?" (luźna i szeleszcząca) / spodnie - szerokie "szwedy" z tweedu (łopoczące) .... .... zwolnienie P A U Z Y ...... przyspiesza ... chwieje nim ale się nie przewraca ... nieświadomie zwiększa rozstaw nart ... włosy, długie i sztywne, powiewają jak proporzec na wietrze ... kurtka nadyma się jak balon ... rękawy trzepoczą szaleńczo szeleszcząc ... nogawki spodni jak skrzydła husarii "pod Wiedniem" ... łopoczą jak chorągwie "pod Grunwaldem" ... chyba dotarło że nie jest dobrze ... próbuje zapanować nad nartami ... dostrzega że niektórzy stosują półpług ... próbuje oporować ... trochę kontroluje kierunek ... trochę kontroluje prędkość ... trochę ! ... Jaworzyna ... prowadzący zatrzymuje się przekonany że Debiutant odpuści ... nie wie że On albo nie chce albo nie potrafi ... przemykamy obok ... Debiutant przodem, ja za nim ... po chwili mijamy orczyk w "Dolinkach" ... robi się bardziej stromo ... o ! ... Debiutant robi postępy ... oporuje to lewą to prawa nartą ... spod oporującej narty, to z lewej to z prawej sypią się fontanny śniegu ... aby strącić śnieg z twarzy, energicznie potrząsa głową, jak koń łbem ... włosy Debiutanta to końska grzywa w pełnym w galopie ... ... .... .... .... ... ... ... .... .... .... .... .... .... ... ufff ! ... w "cudowny" sposób docieramy do dolnej stacji On - w jednym kawałku i bez upadku ! Ja ? - z ogromną ulgą i zmęczony wrażeniami. Mój literacki "nietalent" utrudnia opis wrażeń jakich mi wtedy dostarczył. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mariusz-net Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 To też o Szczyrku. Drugi, może trzeci raz na nartach więc umiejętności znikome. Wjeżdżam orczykiem na górę z snowboardzistą (orzeł to to nie był), w pewnym momencie zaczyna nim rzucać i spada z orczyka oczywiście łapiąc się mnie i ściągając z orczyka. Obok trasa czerwona... teraz to śmieszne ale wtedy strach w oczach ale jadę. Dojechałem na dół w jednym kawałku. Nogi trzęsą się ze zmęczenia (braki w technice), góra od spinki. Dla uspokojenia piwko i przerwa na uspokojenie oddechu. Później powrót na wyciąg. Wsiadam z pewną dozą niepewności. bo... z snowboardzistą :-) Jedziemy. 20-30 metrów przed końcem powtórka: gość się kładzie i ściąga mnie... tym razem walczę do końca (na rękach) ale koniec jest bardzo pod górę i w końcu spadam... Przekleństwo (w myślach) i dylemat: jechać w dół czerwoną, czy podchodzić. Te 20-30 metrów podchodziłem z 30 minut (śnieg po pas). Później już od snowboardzistów trzymałem się z daleka :-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Z dzieciństwa wspomnienie. Raczej mgliste. Gubałówka. Ale jakoś chyba nie w stronę Tatr. Jadę, jadę, coraz szybciej. O na dole kolejka do wyciągu zakręca. No i na niej wyhamowałem. Ew. przepuścili mnie na siatkę. Tego już nie pamiętam. Jak widać zjechać da się, zahamować nie zawsze. Potem jeździłem na takiej górce przy PKP, pamiętam lodowo było. Ale jakoś już szło. Może starszy byłem, sam już nie wiem. Tak więc oprócz siatki kolejka do wyciągu spełnia ważną społecznie rolę, wyłapuje tych rozpędzonych co nie umieją hamować. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? No to mamy czy nie mamy? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 21 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 No to mamy czy nie mamy? My się pewnie widywaliśmy w Zakopcu, sporo czasu tam spędziłam. Trochę mieszkałam u ciotki na Strążyskiej, albo w Domu Turysty. Może trochę później, lata 83 - 87 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 Dalej Strona 3 z 4 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Off Topic Hyde Park narty - nasze śmieszne historie
sese Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Za dzieciaka wielokrotnie zdarzało mi się fruwać na talerzyku poma z zablokowanym amortyzatorem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Iven Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Dzięki i wzajemnie. A co Kasprowy... W latach 80-84 całe zimy spędzałem w Domu Wycieczkowym w Kuźnicach. Dom ten w swoim czasie obrósł legendą wśród narciarskiej braci a szczególnie jego duży/długi pokój jako żywo przypominający murowaniecką trumnę. Jako, że pierwowzór spłonął jeszcze przed moim urodzeniem budowaliśmy z lubością nową legendę. Tata kolegi miał w PTTK-u jakieś wejścia i zawsze mieliśmy tam rezerwację na Święta, Sylwestra, Ferie itd. Zwłaszcza Sylwestry były solidne. Nie wiem dlaczego ale zazwyczaj byliśmy tam we trzech czy czterech jedynymi rezydentami. Zapraszaliśmy więc kogo się dało na noclegi jako, ze w pokoju było 12 łóżek. Już po dwóch, góra trzech dniach mieszkało tam co najmniej 17-18 osób a wszystkie łóżka były zsunięte w jeden piękny barłóg. Ciekawostką było, że dom zamykany był na noc i nijak nie dało się go otworzyć od wewnątrz. Zupełnie nie pamiętam już powodu tej głupoty ale faktem jest, że udanie się o normalnej porze aby ustawić się w kolejce i być pewnym dostania miejscówek (mniej więcej 2, max 3 w nocy) było niemożliwe. Pamiętam więc, że wychodziliśmy z tego pokoju w środku nocy po linie. Kłopotem był nawis z gontów, na który trzeba było bardzo uważać coby go nie połamać. Dopiero w kolejnym sezonie okazało się, że można się wyspać jak biały człowiek i podejść sobie z buta te max 40 minut na Goryczkową. Pozdrowienia Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mitek Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? Mniej więcej. Mamy szansę się znać? Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bubol.T Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Cześć Myślę, ze Kacprowe są często mylone z Fabosami a "pękalność" tych ostatnich była legendarna. Zresztą sam pamiętam, że miały napisane w instrukcji: "Buty narciarskie, nie używać w temperaturze poniżej -20 stopni Celsjusza." Kasprowe też pękały ale raczej z wypracowania bo gięły się we wszystkie strony jakby były z gumy. Ja wprawdzie miałem dwie pary i obie w całości trafiły na śmietnik... historii. Pozdrowienia Miałem kiedyś Kasprowe, dostałem od mamy jak wyrosłem ze swoich butów, a jechałem na zimowisko do Iwonicza. Wykończyłem je, pękły,na tym wyjeździe wybiłem też obydwa kciuki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mlodzio Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Jest rok 1975, szczyt Skrzycznego, czterech kolegów z klasy, jeden nigdy nie miał nart na nogach. Za schroniskiem łagodnie nachylona polanka, na tej łączce on Debiutant ma się uczyć, my jeździmy. Co jakiś czas podglądam co robi Debiutant, On zjeżdża, nie przewraca się, "hamuje" na ? ... młodziutkich miękkich świerczkach !. Po kilku godzinach czas kończyć, proponujemy zjazd krzesełkiem. Debiutant nie zgadza się - On do Szczyrku na nartach !. Hmm ?, jeden z nas decyduje się prowadzić i wybierać trasę, ja z tyłu mam obserwować i pomagać. Jestem pewien że Debiutant dojechawszy do Jaworzyny zdecyduje się na krzesło.Ruszamy ... ja z obawą ... Debiutant z nieświadomością ... prędkość rośnie ... Debiutant chyba zaskoczony ... prędkość dalej rośnie ... ani jednego "młodziutkiego miękkiego świerczka" ? ! ... chętnie by teraz taki obłapił i przytulił ... nie wie że bezskutecznie ....... P A U Z A ! .... opis ubioru, sprzętu i wyglądu debiutanta: Mamy 2m nieostrzone polskie narty, za duże buty (Kasprowy?), wiązania (???), paski uniemożliwiające odjechanie wypiętej narty. "Obraz Debiutanta": Włosy - grube jak siano, słomiany blond, długość za linię ramion / brak gogli i czapki / kurtka - "szwedka?" (luźna i szeleszcząca) / spodnie - szerokie "szwedy" z tweedu (łopoczące) .... .... zwolnienie P A U Z Y ...... przyspiesza ... chwieje nim ale się nie przewraca ... nieświadomie zwiększa rozstaw nart ... włosy, długie i sztywne, powiewają jak proporzec na wietrze ... kurtka nadyma się jak balon ... rękawy trzepoczą szaleńczo szeleszcząc ... nogawki spodni jak skrzydła husarii "pod Wiedniem" ... łopoczą jak chorągwie "pod Grunwaldem" ... chyba dotarło że nie jest dobrze ... próbuje zapanować nad nartami ... dostrzega że niektórzy stosują półpług ... próbuje oporować ... trochę kontroluje kierunek ... trochę kontroluje prędkość ... trochę ! ... Jaworzyna ... prowadzący zatrzymuje się przekonany że Debiutant odpuści ... nie wie że On albo nie chce albo nie potrafi ... przemykamy obok ... Debiutant przodem, ja za nim ... po chwili mijamy orczyk w "Dolinkach" ... robi się bardziej stromo ... o ! ... Debiutant robi postępy ... oporuje to lewą to prawa nartą ... spod oporującej narty, to z lewej to z prawej sypią się fontanny śniegu ... aby strącić śnieg z twarzy, energicznie potrząsa głową, jak koń łbem ... włosy Debiutanta to końska grzywa w pełnym w galopie ... ... .... .... .... ... ... ... .... .... .... .... .... .... ... ufff ! ... w "cudowny" sposób docieramy do dolnej stacji On - w jednym kawałku i bez upadku ! Ja ? - z ogromną ulgą i zmęczony wrażeniami. Mój literacki "nietalent" utrudnia opis wrażeń jakich mi wtedy dostarczył. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mariusz-net Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 To też o Szczyrku. Drugi, może trzeci raz na nartach więc umiejętności znikome. Wjeżdżam orczykiem na górę z snowboardzistą (orzeł to to nie był), w pewnym momencie zaczyna nim rzucać i spada z orczyka oczywiście łapiąc się mnie i ściągając z orczyka. Obok trasa czerwona... teraz to śmieszne ale wtedy strach w oczach ale jadę. Dojechałem na dół w jednym kawałku. Nogi trzęsą się ze zmęczenia (braki w technice), góra od spinki. Dla uspokojenia piwko i przerwa na uspokojenie oddechu. Później powrót na wyciąg. Wsiadam z pewną dozą niepewności. bo... z snowboardzistą :-) Jedziemy. 20-30 metrów przed końcem powtórka: gość się kładzie i ściąga mnie... tym razem walczę do końca (na rękach) ale koniec jest bardzo pod górę i w końcu spadam... Przekleństwo (w myślach) i dylemat: jechać w dół czerwoną, czy podchodzić. Te 20-30 metrów podchodziłem z 30 minut (śnieg po pas). Później już od snowboardzistów trzymałem się z daleka :-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Z dzieciństwa wspomnienie. Raczej mgliste. Gubałówka. Ale jakoś chyba nie w stronę Tatr. Jadę, jadę, coraz szybciej. O na dole kolejka do wyciągu zakręca. No i na niej wyhamowałem. Ew. przepuścili mnie na siatkę. Tego już nie pamiętam. Jak widać zjechać da się, zahamować nie zawsze. Potem jeździłem na takiej górce przy PKP, pamiętam lodowo było. Ale jakoś już szło. Może starszy byłem, sam już nie wiem. Tak więc oprócz siatki kolejka do wyciągu spełnia ważną społecznie rolę, wyłapuje tych rozpędzonych co nie umieją hamować. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Mitek Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? No to mamy czy nie mamy? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 21 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 No to mamy czy nie mamy? My się pewnie widywaliśmy w Zakopcu, sporo czasu tam spędziłam. Trochę mieszkałam u ciotki na Strążyskiej, albo w Domu Turysty. Może trochę później, lata 83 - 87 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 Dalej Strona 3 z 4 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Off Topic Hyde Park narty - nasze śmieszne historie
bubol.T Napisano 20 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2020 Cześć Myślę, ze Kacprowe są często mylone z Fabosami a "pękalność" tych ostatnich była legendarna. Zresztą sam pamiętam, że miały napisane w instrukcji: "Buty narciarskie, nie używać w temperaturze poniżej -20 stopni Celsjusza." Kasprowe też pękały ale raczej z wypracowania bo gięły się we wszystkie strony jakby były z gumy. Ja wprawdzie miałem dwie pary i obie w całości trafiły na śmietnik... historii. Pozdrowienia Miałem kiedyś Kasprowe, dostałem od mamy jak wyrosłem ze swoich butów, a jechałem na zimowisko do Iwonicza. Wykończyłem je, pękły,na tym wyjeździe wybiłem też obydwa kciuki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
mlodzio Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Jest rok 1975, szczyt Skrzycznego, czterech kolegów z klasy, jeden nigdy nie miał nart na nogach. Za schroniskiem łagodnie nachylona polanka, na tej łączce on Debiutant ma się uczyć, my jeździmy. Co jakiś czas podglądam co robi Debiutant, On zjeżdża, nie przewraca się, "hamuje" na ? ... młodziutkich miękkich świerczkach !. Po kilku godzinach czas kończyć, proponujemy zjazd krzesełkiem. Debiutant nie zgadza się - On do Szczyrku na nartach !. Hmm ?, jeden z nas decyduje się prowadzić i wybierać trasę, ja z tyłu mam obserwować i pomagać. Jestem pewien że Debiutant dojechawszy do Jaworzyny zdecyduje się na krzesło.Ruszamy ... ja z obawą ... Debiutant z nieświadomością ... prędkość rośnie ... Debiutant chyba zaskoczony ... prędkość dalej rośnie ... ani jednego "młodziutkiego miękkiego świerczka" ? ! ... chętnie by teraz taki obłapił i przytulił ... nie wie że bezskutecznie ....... P A U Z A ! .... opis ubioru, sprzętu i wyglądu debiutanta: Mamy 2m nieostrzone polskie narty, za duże buty (Kasprowy?), wiązania (???), paski uniemożliwiające odjechanie wypiętej narty. "Obraz Debiutanta": Włosy - grube jak siano, słomiany blond, długość za linię ramion / brak gogli i czapki / kurtka - "szwedka?" (luźna i szeleszcząca) / spodnie - szerokie "szwedy" z tweedu (łopoczące) .... .... zwolnienie P A U Z Y ...... przyspiesza ... chwieje nim ale się nie przewraca ... nieświadomie zwiększa rozstaw nart ... włosy, długie i sztywne, powiewają jak proporzec na wietrze ... kurtka nadyma się jak balon ... rękawy trzepoczą szaleńczo szeleszcząc ... nogawki spodni jak skrzydła husarii "pod Wiedniem" ... łopoczą jak chorągwie "pod Grunwaldem" ... chyba dotarło że nie jest dobrze ... próbuje zapanować nad nartami ... dostrzega że niektórzy stosują półpług ... próbuje oporować ... trochę kontroluje kierunek ... trochę kontroluje prędkość ... trochę ! ... Jaworzyna ... prowadzący zatrzymuje się przekonany że Debiutant odpuści ... nie wie że On albo nie chce albo nie potrafi ... przemykamy obok ... Debiutant przodem, ja za nim ... po chwili mijamy orczyk w "Dolinkach" ... robi się bardziej stromo ... o ! ... Debiutant robi postępy ... oporuje to lewą to prawa nartą ... spod oporującej narty, to z lewej to z prawej sypią się fontanny śniegu ... aby strącić śnieg z twarzy, energicznie potrząsa głową, jak koń łbem ... włosy Debiutanta to końska grzywa w pełnym w galopie ... ... .... .... .... ... ... ... .... .... .... .... .... .... ... ufff ! ... w "cudowny" sposób docieramy do dolnej stacji On - w jednym kawałku i bez upadku ! Ja ? - z ogromną ulgą i zmęczony wrażeniami. Mój literacki "nietalent" utrudnia opis wrażeń jakich mi wtedy dostarczył. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
mariusz-net Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 To też o Szczyrku. Drugi, może trzeci raz na nartach więc umiejętności znikome. Wjeżdżam orczykiem na górę z snowboardzistą (orzeł to to nie był), w pewnym momencie zaczyna nim rzucać i spada z orczyka oczywiście łapiąc się mnie i ściągając z orczyka. Obok trasa czerwona... teraz to śmieszne ale wtedy strach w oczach ale jadę. Dojechałem na dół w jednym kawałku. Nogi trzęsą się ze zmęczenia (braki w technice), góra od spinki. Dla uspokojenia piwko i przerwa na uspokojenie oddechu. Później powrót na wyciąg. Wsiadam z pewną dozą niepewności. bo... z snowboardzistą :-) Jedziemy. 20-30 metrów przed końcem powtórka: gość się kładzie i ściąga mnie... tym razem walczę do końca (na rękach) ale koniec jest bardzo pod górę i w końcu spadam... Przekleństwo (w myślach) i dylemat: jechać w dół czerwoną, czy podchodzić. Te 20-30 metrów podchodziłem z 30 minut (śnieg po pas). Później już od snowboardzistów trzymałem się z daleka :-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
star Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Z dzieciństwa wspomnienie. Raczej mgliste. Gubałówka. Ale jakoś chyba nie w stronę Tatr. Jadę, jadę, coraz szybciej. O na dole kolejka do wyciągu zakręca. No i na niej wyhamowałem. Ew. przepuścili mnie na siatkę. Tego już nie pamiętam. Jak widać zjechać da się, zahamować nie zawsze. Potem jeździłem na takiej górce przy PKP, pamiętam lodowo było. Ale jakoś już szło. Może starszy byłem, sam już nie wiem. Tak więc oprócz siatki kolejka do wyciągu spełnia ważną społecznie rolę, wyłapuje tych rozpędzonych co nie umieją hamować. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mitek Napisano 21 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 Lata 80-84 całe zimy w Zakopcu , święta i Sylwestry , powiadasz ? No to mamy czy nie mamy? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 21 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 No to mamy czy nie mamy? My się pewnie widywaliśmy w Zakopcu, sporo czasu tam spędziłam. Trochę mieszkałam u ciotki na Strążyskiej, albo w Domu Turysty. Może trochę później, lata 83 - 87 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 Dalej Strona 3 z 4 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów
MajkaW Napisano 21 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2020 No to mamy czy nie mamy? My się pewnie widywaliśmy w Zakopcu, sporo czasu tam spędziłam. Trochę mieszkałam u ciotki na Strążyskiej, albo w Domu Turysty. Może trochę później, lata 83 - 87 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 Dalej Strona 3 z 4 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0
Rekomendowane odpowiedzi