MajkaW Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 Czas dziwny, pora się trochę pośmiać z nas samych. Może namówię Was do napisania krótkich opowiadań o tym, co kiedyś nas spotkało i można było się z tego pośmiać. rok 2000, mój pierwszy wyjazd na study, jazda na nartach na lodowcu w Tignes i Les 2 Alpes. Wrzesień, więc gorąco. Posiadałam wtedy z dumą volkle SL ołówki. Na lodowcu trenowała cała masa zawodników w wieku od 10 - 17 lat. I jeździli oni na pierwszych nartach carwingowych. Na orczyku trafił mi się taki młody ścigant, spojrzał na mnie, na moje narty i rzekł ......"muzeum" qrcze, chodziło mu o mnie, czy o moje narty? a może o jedno i drugie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
grimson Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 Czas dziwny, pora się trochę pośmiać z nas samych. Może namówię Was do napisania krótkich opowiadań o tym, co kiedyś nas spotkało i można było się z tego pośmiać. rok 2000, mój pierwszy wyjazd na study, jazda na nartach na lodowcu w Tignes i Les 2 Alpes. Wrzesień, więc gorąco. Posiadałam wtedy z dumą volkle SL ołówki. Na lodowcu trenowała cała masa zawodników w wieku od 10 - 17 lat. I jeździli oni na pierwszych nartach carwingowych. Na orczyku trafił mi się taki młody ścigant, spojrzał na mnie, na moje narty i rzekł ......"muzeum" qrcze, chodziło mu o mnie, czy o moje narty? a może o jedno i drugie Z przodu liceum, z tyłu muzeum Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 Czas dziwny, pora się trochę pośmiać z nas samych. Może namówię Was do napisania krótkich opowiadań o tym, co kiedyś nas spotkało i można było się z tego pośmiać. rok 2000, mój pierwszy wyjazd na study, jazda na nartach na lodowcu w Tignes i Les 2 Alpes. Wrzesień, więc gorąco. Posiadałam wtedy z dumą volkle SL ołówki. Na lodowcu trenowała cała masa zawodników w wieku od 10 - 17 lat. I jeździli oni na pierwszych nartach carwingowych. Na orczyku trafił mi się taki młody ścigant, spojrzał na mnie, na moje narty i rzekł ......"muzeum" qrcze, chodziło mu o mnie, czy o moje narty? a może o jedno i drugie Śmieszne nie będzie. Tragiczne też nie. Ot historia jakich wiele. Pierwszy raz na skiturach, Soelden, ośrodek. Falstart na kanapie. Od razu wypięło mi się wiązanie, przy wsiadaniu. Jakoś złapałem. Nartę znaczy się w ręku. Potem na jednej zjechałem z kanapy. Dzielnie dzierżąc drugą w dłoni. Skończyło się nie najgorzej. Potem podchodziłem w nieskończoność. Koledzy patrzyli. Kłopoty techniczne, zdawało się, że stałem w miejscu. Oni jeździli. Ot taki chrzest bojowy. W końcu zjechałem. Niemiłe dobrego początki. Załączone miniatury Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... a_senior Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 Kilka by się znalazło, ale w sumie nie było tego dużo. Kilka wypadnięć przy wsiadaniu na siodełko dwuosobowe, zwłaszcza starszego typu. Wybodiczkowała mnie siostra i ze dwa razy żona. Bały się, że nie wsiądą i w ostatniej chwili mnie odruchowo wypychały. Pamiętam taki epizod na siodełku na Goryczkowej. Wypchnięty padłem obok a krzesło przywaliło mnie w głowę. Oczywiście byłem bez kasku, choć wtedy kaski były jeszcze rzadkością. Inny przypadek na Kalatówkach na wyciągu orczykowym. Złapałem się części metalowej, bo akurat w tym nie było poddupnika z lina, a następny jechał daleko. Sądziłem, że nie ma problemu, też nieźle dojadę. Tyle że w pewnym momencie w terenie była kilkumetrowa niecka, lina szła górą a ja... zawisłem w powietrzu na 1-2 m wysokości trzymając się kurczowo tego kielicha. Na szczęście bez żadnych konsekwencji. Raz, hamując mocno obsypałem śniegiem siedzącą na śniegu Francuzkę snowbordzistkę. Moja ewidentna wina. Podjechał jej chłopak, bardzo krzywo na mnie spojrzał. Przepraszałem, ale w rozmowę się nie wdawałem, bo dobrze słyszałem i rozumiałem co do siebie mówili. Tłumacząc na polski dużo było wulgarnych słów na "ch" i "s". Złamanie narty na Gubałówce. Wyleciałem z trasy, tyły jednej z nart wpadły w głęboki śnieg i trach... złamana całkowicie. Bardzo jej żałowałem, był rok 1966, to były mojej pierwsze porządne narty czerwone "Rysy". Spód plastikowy (to była rzadkość), dokręcane krawędzie (śrubki się cały czas odkręcały), wzmocnione krawędzie górnej powierzchni, ale to i tak były na tamte czasy niezłe narty. I tragikomiczna sytuacja na Kasprowym, a właściwie dwie. Ok. 1967-68. Zjazd z Buli na Goryczkowej. Zaraz potem zaczynała się leśna nartostrada do Kuźnic. Oczywiście, jak przystało na nastolatka, pełen gaz. Najpierw kolega. Rozpędzony wpadł na bogu ducha winnego trawersującego narciarza. Koledze nic się nie stało, ale najechany pluł krwią i został zwieziony przez GOPR. Potem wytoczył koledze proces, ale nic nie wygrał, bo kolega miał bardzo wpływowego ojca. A potem jechałem ja, choć niewykluczone, że było to kiedy indziej. W każdym razie Bula i pełen szwung. Na pełnym gazie zauważyłem, że koledzy (i koleżanki na dole do mnie machają i coś krzyczą. Zbyt energicznie by mi tylko dodać odwagi. Trochę zaniepokojony i przez to bardziej czujny w ostatniej chwili zauważyłem linę rozwieszona na wysokości mojej szyi. Gdyby nie te gwałtowne ich znaki i dużo szczęścia nie byłoby dziś tego wpisu. I jeszcze sytuacja, o której już pisałem. Madonna, chciałem przejechać między dzieciakami, które sznurkiem jechały za instruktorem. Coś sobie, ja stary narciarz, źle wyliczyłem i by uniknąć wpadnięcia na dzieciaka złapałem go pod pachy, przejechałem kilka metrów i bezpiecznie odstawiłem. Wstyd jak beret (do dzisiaj nie wiem skąd to powiedzenie ) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Joanna Sm Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 Ja opisałam już kiedyś, ale lubię je przypomnieć i się pośmiać. Pierwszy wyjazd na narty po długiej przerwie(10lat) Moje buty trzymane w garażu( temperatury w Teksasie - dochodzą do 40 stopni) rozpadły się w rękach -skorupa pękła - juniorskie Nordici Grand Prix 95 flex szlag trafił.( cisły mnie niemiłosiernie) Męża buty trzymane w domu wiec dobre. Dzień 3 na nartach jeździmy i ślubnemu narta odjechała nagle zabierając mu spód buta! Nartę złapaliśmy, ale potem w botku wewnętrznym zmarzła mu noga jak musiał zasuwać pod górę do wyciągu - byliśmy na „backside”. Kiedyś na kanapie 8 osobowej zagapiłam się i jak dosiedli wszyscy na jeden koniec to mój się podniósł, a ja jechałam kawałek popychana kanapą, no i nie mogłam już usiąść. Zjechałam na bok czekając na następna kolejkę .... cofnęłam się do zatrzymanej kanapy, ale wciąż nie mogłam usiąść . Pan z obsługi podszedł i wsadził mnie na krzesło - a to było całkiem niedawno. W Snowbasin jeździmy w grupie kobiet, kiedy jedna z pań instruktorek zwichnęła bark przy upadku. Czekamy na ski patrol... podjechał do nas młody człowiek i próbuje nam pomóc. Nie udaje nam się nastawić barku... pytam kolegi... jakim jest specjalistą? Chirurg oka! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Joanna Sm Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 Jeszcze jeden ze Snowbasin... Utah( Mormoni!)po upadku i zerwaniu ACL na nartach leciałam z koleżanką do domu. Siedziałam na krzesełku inwalidzkim z kulami. Ona mnie popychała, bo samej nie da rady- jest taki hamulec zwalniający na rączce za siedzeniem. Podjeżdżamy do check-in counter i koleżanka chce zmienić nam siedzenia, żeby być bliżej siebie. Pani ją pyta czy jest moją partnerką! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jan koval Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 Jeszcze jeden ze Snowbasin... Utah( Mormoni!)po upadku i zerwaniu ACL na nartach leciałam z koleżanką do domu. Siedziałam na krzesełku inwalidzkim z kulami. Ona mnie popychała, bo samej nie da rady- jest taki hamulec zwalniający na rączce za siedzeniem. Podjeżdżamy do check-in counter i koleżanka chce zmienić nam siedzenia, żeby być bliżej siebie. Pani ją pyta czy jest moją partnerką! I co, jeszcze pracuje? (za pytanie o orientacje seksualna) - to raczej niespotykane…. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Joanna Sm Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 I co, jeszcze pracuje? (za pytanie o orientacje seksualna) - to raczej niespotykane…. Ona chyba chciała być progresywna i miła... może to nie było wprost pytanie... ale coś w stylu.... „chce pani siedzieć razem ze swoją partnerką” Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jan koval Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 Jeszcze jeden ze Snowbasin... Utah( Mormoni!)po upadku i zerwaniu ACL na nartach leciałam z koleżanką do domu. Siedziałam na krzesełku inwalidzkim z kulami. Ona mnie popychała, bo samej nie da rady- jest taki hamulec zwalniający na rączce za siedzeniem. Podjeżdżamy do check-in counter i koleżanka chce zmienić nam siedzenia, żeby być bliżej siebie. Pani ją pyta czy jest moją partnerką! chyba juz takio temat byl, ale jak tak, to co mi: Szczyrk (nie pamietam trasy) - wiem, ze skrecala w lewo a po prawej byla jakas chalupa…. jedziemy - sokole moje oko wylowilo swietny pagorek z nietknietym sniegiem miedzy trasa a chalupa - wiec rozped i…………natychmiast jak wjechalem na te gorke narty zahamowaly gwaltownie, slyszalem tylko pyk/pyk (na szczescie tylow wiazan a nie wiezadel)…wiecej z lotu nie pamietam. Obudzilem sie (chyba po dobrych paru minutach) : macam nogi - cale, rece - cale, ale zuchwa boli jak cholera …. Narty soja na czubku gorki, jeden kij odksztalcony bardzo - po dedukcji - prawdopodbnie polecialem w przod i walnalem zuchwa ten kij i zgialem…... Jackson ; tworza sie bardzo ladne muldy pod krzeslem Sublet lub Supreme - swietnie jest tak wjezdzac w las, pozniej troche skretow pod wyciagiem - zabawa niezla,zwlaszcza jak podsypuje - no wiec zlapalem krawedz i lecialem glowa w do - moja jedyna mysl, to uchronic glowe - to mi sie udalo, ale walnalem plecami w drzewa - wszystko w plecaku eksplowodalo, lacznie z butelka z woda…... jeszcze bylo wiele innych dzwonow, zwykle na duzej szybkosci - to jest obowiazkowo raz na sezon - inaczej czuje sie nieswojo - z tych, to warto jeden przywolac: tez Jackson , normalna trasa nie drzewa i nagle w dol i szoruje po brzuchu - troche wiecej powinno dac mi to do myslenia, bo za cholere nie bylo powodu do upadku. wiec na wyciag i duze muldy, stosunkowo miekkie, ale strome - i znow, bez wyraznej przyczyny lece….. nareszcie cos mi zaswitalo: przy dolnej stacji wyciagu sprawdzam narty i nie wierze!!!!!: wiazania poluzowane na maksa - nie wyregulowalem ich po przerwie letniej!!! To ostatnie wydarzenie potwierdza teze Mitka, ze mozna jezdzic w zupelnie luznych wiazaniach - tego dnia dawalismy rowno na stromym, a pierwszy taz wiazanie mi wypielp dopiero po poludniu…. I jeszcze jedno : Szczyrbskie Pleso - tam byl taki orczyk, ktory zakrecal w prawo, ale nie dojezdzal do szczytu. Wiosna, firn, wiec wdrapujemy sie jakies 300m wertikalu na szczyt gory - oczywiscie bez koszul, bo cieplo: zjezdzamy na dol:swietnie - ale kolega sie walnal, zjechal na plecach kilkadziesiat metrow i zostawil troche zdartej skory na frinie a moze kamlotach bo wystawaly troche... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 15 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 To ja wam opowiem bardzo starą historię, jeszcze z czasów bawienia się w sport. Zawody z cyklu Pucharu Polski, wstałam rano z gorączką, szybko śniadanie, trzeba jechać oglądać slalom, wzięłam narty, ubrałam buty.... wsiadłam na krzesło... patrze a ja mam botki na nogach. Wstydziłam się zjechać wyciągiem, to namówiłam jakiegoś prawie początkującego i stojąc mu z tyłu na nartach zjechałam na dół. Na zawody zdążyłam, ale wiele lat na samo wspomnienie albo się czerwieniłam albo parskałam śmiechem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 Ja też już to mówiłem. Więc powtórzę. Wyłożyłem się na górze Dolnej Morawy. Obie narty się wypiely. Ciężko wyhamowac. Na dole walnąłem w siatki. Podjeżdża holka z moimi nartami i podając mi je mówi dlouha jizda. Czy coś w tym stylu, nie pamiętam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jan koval Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 nie swoje a Zony - uczyla sie jazdy na snowboard'zie, na oslej laczce w Snowbird…..wysiada z krzesla i oczywiscie sie przewraca: zatrzymuje sie z twarza na wysokosci……..powiedzmy ponizej pasa pana wyciagowego…..to przypadek…wysiada drugi raz: TO SAMO!!!!!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 Przed kilku laty byl podobny wątek i kilka fajnych opowiadan. Probuje znalezc ale kiepsko mi idzie. Moze ktos pomoze zlokalizowac? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Przed kilku laty byl podobny wątek i kilka fajnych opowiadan. Probuje znalezc ale kiepsko mi idzie. Moze ktos pomoze zlokalizowac? Ten może? https://www.skiforum...1-nasze-upadki/ chyba, że ten: https://www.skiforum...aczego-upadamy/ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Znacznie wczesniej. Min 5 lat. Ale to tez ok.... ;-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Znacznie wczesniej. Min 5 lat. Smieszne nie, moze to: https://www.skiforum...ciarskie/page-4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Smieszne nie, moze to: https://www.skiforum...ciarskie/page-4 Moze temat bardziej dotyczył wspomnien z dawnych czasow.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Moze temat bardziej dotyczył wspomnien z dawnych czasow.... przesledzilem wpisy veterana (kto tam pisal, nico? ty?), chyba nie znalazlem, ale moze, rzuc okiem co tam nas na nartach wkurza... ? https://www.skiforum...lo-narciarstwo/ https://www.skiforum...azdy-alpejskie/ https://www.skiforum...zynalo-onegdaj/ https://www.skiforum...ty-carvingowej/ https://www.skiforum...lacja-wypadkow/ https://www.skiforum...ciarski-horror/ https://www.skiforum...-taka-sytuacja/ https://www.skiforum...aczego-upadamy/ https://www.skiforum...alant-na-stoku/ https://www.skiforum...ale-szalenstwo/ https://www.skiforum...1-nasze-upadki/ https://www.skiforum...blowe-historie/ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Dzieki. Posxperam w wolnej chwili.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mario33 Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Nie wiem czy się kwalifikuje, ale zabawne i związane z nartami... znacznie więcej mam związanych z łyżwami... Zima chyba 1985, śniegu z metr wszędzie. Przeprowadzaliśmy się na nowe osiedle, wszędzie wszystko rozkopane dookoła p, usypane góry i doły. W komórce u dziadka znalazłem stare narty, jeszcze na Kandaharach. Nigdy wcześniej nie miałem nart na nogach, nie było takiej tradycji u mnie, na nizinach. Ale miałem te kilkanaście lat i oczywiście chciałem spróbować. Wlazłem (nielegalnie) na największą pryzmę ziemi na budowie, śniegu było dość. Zjazd, sam nie wiem jak się udało nie przewrócić na stoczku, dopiero na dole, bach w zaspę. No dobra, wstałem, ale... śniegu ponad głowę wprost ściana.., z tylu ściana... z lewej i z prawej tez... wpadłem w wykop chyba na kolektor ściekowy chyba z kwadrans się wygrzebywałem... narty połamałem... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mario33 Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Szkoda, że tak szybko się skończyły te historyjki... Ten wątek, w odróżnieniu od większości pozostałych aktywnych wątków, jest i dowcipny, i śmieszny... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 18 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Szkoda, że tak szybko się skończyły te historyjki... Ten wątek, w odróżnieniu od większości pozostałych aktywnych wątków, jest i dowcipny, i śmieszny... Ok. To opowiem Wam historię dotycząca mojego męża. Pare lat temu, wiosna, jesteśmy w Marillevie. Mąż miał jakieś wspaniałe rękawice, które po paru godzinach używania / gorąco było/ zaczynały niemiłosiernie śmierdzieć. Wsiadają w czwórkę do gongoli na Mastelinie, w ostatniej chwili wciska się do nich parapeciarz Włoch..... Nasi gadają, mąż ściąga rękawice.... Włoch rozgląda się się podejrzliwie dookoła, zakłada buffa, nie pomaga, otwiera okienko i przywiera do niego. W gondoli ryk śmiechu. Na górze wyskoczył z gondoli jak oparzony Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mariusz-net Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Wyjazd firmowy na narty do Szczawnicy. Parę osób łącznie ze mną to zupełni początkujący. Po lekcji z instruktorem każdy jakoś ćwiczy te pługi. Robie sobie przerwę, podjeżdżam pod knajpe. Knajpka niżej tak z około metr od stoku... taki uskok. Na dole uskoku dzieciak. Z górki jedzie koleżanka w kierunku uskoku. Jedzie, jedzie i w pewnym momencie widzi co jest przed nią. Spinka pośladków (a już wcześnie jak ludzik z Lego), szerszy pług... ale dalej jedzie. Zęby ścisnięte, kije aż trzeszczą... krawędź uskoku zbliża się nieubłaganie. W końcu zatrzymała sie ale przód nart wisi nad uskokiem. Głośne uff, a po nim chwila konsternacji, zawahania. To była chwila: narty trochę do przodu, przechylenie, przyspieszenie na tym 1 metrze i dzwon w dzieciaka (na szczeście oboje waga piórkowa). Jak kojot z Strusia Pędziwiatra :-) Dzieciak coś tam burknął. Dodam: nie nie mogłem/nie zdążyłem pomóc. Na tym samym wyjeździe kolega próbował snowboardu. Złapał przednią krawędź i przywalił twarzą w śnieg... śmieszny był bardzo dokładny odcisk twarzy na śniegu (kolega też się śmiał choć mniej obserwatorzy)... szkoda, że nie mam zdjęcia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mariusz-net Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Wyjazd do Francji. Dzień na zwiedzanie. Jade z synem. Jest jakaś czarna... ludzie na nią jadą to też jedziemy. Na początku płasko, później troszkę stromiej ale ok, bez spinki. Nawet dziwimy się dlaczego czarna... do czasu... kurna kumulacja: trasa zwęża się (taki żleb), stromo, dodatkowo nie ratrakowane = muldy po pas. Ciepełko. Umawiam się z młodym, że on jedzie przodem (żebym jak coś mógł go zebrać). Plus był taki że biodrem można było oprzeć się o mulde/stok. Zjechaliśmy (w sumie nie było źle)... Młody coś cichy... do czasu spotkania z znajomymi/mamą cytuje: "wiecie co on zrobił!? Zabrał mnie na czarną, nieratrakowaną trase! Zrobił ze mnie królika doświadczalnego! Puścił mnie przodem... jakbym się zabił to by pewnie na nogach schodził!"... no i się zaczeło :-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Wyjazd do Francji. Dzień na zwiedzanie. Jade z synem. Jest jakaś czarna... ludzie na nią jadą to też jedziemy. Na początku płasko, później troszkę stromiej ale ok, bez spinki. Nawet dziwimy się dlaczego czarna... do czasu... kurna kumulacja: trasa zwęża się (taki żleb), stromo, dodatkowo nie ratrakowane = muldy po pas. Ciepełko. Umawiam się z młodym, że on jedzie przodem (żebym jak coś mógł go zebrać). Plus był taki że biodrem można było oprzeć się o mulde/stok. Zjechaliśmy (w sumie nie było źle)... Młody coś cichy... do czasu spotkania z znajomymi/mamą cytuje: "wiecie co on zrobił!? Zabrał mnie na czarną, nieratrakowaną trase! Zrobił ze mnie królika doświadczalnego! Puścił mnie przodem... jakbym się zabił to by pewnie na nogach schodził!"... no i się zaczeło :-) W takich warunkach zjezdzalem Harakiri, zamknieta zreszta. Fotka bez zwiazku, Andromeda, Skaliste, na sagę. Z historii to pamietam pierwszy upadek na orczyku, nie wiedzialem, ze trzeba puscic i walczylem probujac wstac, w koncu odpuscilem, bo ludzie mnie zachecali popkrzykujac puszczaj, puszczaj... do tej pory zaluje, to mogl byc ekwilibrystyczny wyczyn roku:-) Komus sie udalo? Załączone miniatury Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 Dalej Strona 1 z 4 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Off Topic Hyde Park narty - nasze śmieszne historie × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
star Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 Czas dziwny, pora się trochę pośmiać z nas samych. Może namówię Was do napisania krótkich opowiadań o tym, co kiedyś nas spotkało i można było się z tego pośmiać. rok 2000, mój pierwszy wyjazd na study, jazda na nartach na lodowcu w Tignes i Les 2 Alpes. Wrzesień, więc gorąco. Posiadałam wtedy z dumą volkle SL ołówki. Na lodowcu trenowała cała masa zawodników w wieku od 10 - 17 lat. I jeździli oni na pierwszych nartach carwingowych. Na orczyku trafił mi się taki młody ścigant, spojrzał na mnie, na moje narty i rzekł ......"muzeum" qrcze, chodziło mu o mnie, czy o moje narty? a może o jedno i drugie Śmieszne nie będzie. Tragiczne też nie. Ot historia jakich wiele. Pierwszy raz na skiturach, Soelden, ośrodek. Falstart na kanapie. Od razu wypięło mi się wiązanie, przy wsiadaniu. Jakoś złapałem. Nartę znaczy się w ręku. Potem na jednej zjechałem z kanapy. Dzielnie dzierżąc drugą w dłoni. Skończyło się nie najgorzej. Potem podchodziłem w nieskończoność. Koledzy patrzyli. Kłopoty techniczne, zdawało się, że stałem w miejscu. Oni jeździli. Ot taki chrzest bojowy. W końcu zjechałem. Niemiłe dobrego początki. Załączone miniatury Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... a_senior Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 Kilka by się znalazło, ale w sumie nie było tego dużo. Kilka wypadnięć przy wsiadaniu na siodełko dwuosobowe, zwłaszcza starszego typu. Wybodiczkowała mnie siostra i ze dwa razy żona. Bały się, że nie wsiądą i w ostatniej chwili mnie odruchowo wypychały. Pamiętam taki epizod na siodełku na Goryczkowej. Wypchnięty padłem obok a krzesło przywaliło mnie w głowę. Oczywiście byłem bez kasku, choć wtedy kaski były jeszcze rzadkością. Inny przypadek na Kalatówkach na wyciągu orczykowym. Złapałem się części metalowej, bo akurat w tym nie było poddupnika z lina, a następny jechał daleko. Sądziłem, że nie ma problemu, też nieźle dojadę. Tyle że w pewnym momencie w terenie była kilkumetrowa niecka, lina szła górą a ja... zawisłem w powietrzu na 1-2 m wysokości trzymając się kurczowo tego kielicha. Na szczęście bez żadnych konsekwencji. Raz, hamując mocno obsypałem śniegiem siedzącą na śniegu Francuzkę snowbordzistkę. Moja ewidentna wina. Podjechał jej chłopak, bardzo krzywo na mnie spojrzał. Przepraszałem, ale w rozmowę się nie wdawałem, bo dobrze słyszałem i rozumiałem co do siebie mówili. Tłumacząc na polski dużo było wulgarnych słów na "ch" i "s". Złamanie narty na Gubałówce. Wyleciałem z trasy, tyły jednej z nart wpadły w głęboki śnieg i trach... złamana całkowicie. Bardzo jej żałowałem, był rok 1966, to były mojej pierwsze porządne narty czerwone "Rysy". Spód plastikowy (to była rzadkość), dokręcane krawędzie (śrubki się cały czas odkręcały), wzmocnione krawędzie górnej powierzchni, ale to i tak były na tamte czasy niezłe narty. I tragikomiczna sytuacja na Kasprowym, a właściwie dwie. Ok. 1967-68. Zjazd z Buli na Goryczkowej. Zaraz potem zaczynała się leśna nartostrada do Kuźnic. Oczywiście, jak przystało na nastolatka, pełen gaz. Najpierw kolega. Rozpędzony wpadł na bogu ducha winnego trawersującego narciarza. Koledze nic się nie stało, ale najechany pluł krwią i został zwieziony przez GOPR. Potem wytoczył koledze proces, ale nic nie wygrał, bo kolega miał bardzo wpływowego ojca. A potem jechałem ja, choć niewykluczone, że było to kiedy indziej. W każdym razie Bula i pełen szwung. Na pełnym gazie zauważyłem, że koledzy (i koleżanki na dole do mnie machają i coś krzyczą. Zbyt energicznie by mi tylko dodać odwagi. Trochę zaniepokojony i przez to bardziej czujny w ostatniej chwili zauważyłem linę rozwieszona na wysokości mojej szyi. Gdyby nie te gwałtowne ich znaki i dużo szczęścia nie byłoby dziś tego wpisu. I jeszcze sytuacja, o której już pisałem. Madonna, chciałem przejechać między dzieciakami, które sznurkiem jechały za instruktorem. Coś sobie, ja stary narciarz, źle wyliczyłem i by uniknąć wpadnięcia na dzieciaka złapałem go pod pachy, przejechałem kilka metrów i bezpiecznie odstawiłem. Wstyd jak beret (do dzisiaj nie wiem skąd to powiedzenie ) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Joanna Sm Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 Ja opisałam już kiedyś, ale lubię je przypomnieć i się pośmiać. Pierwszy wyjazd na narty po długiej przerwie(10lat) Moje buty trzymane w garażu( temperatury w Teksasie - dochodzą do 40 stopni) rozpadły się w rękach -skorupa pękła - juniorskie Nordici Grand Prix 95 flex szlag trafił.( cisły mnie niemiłosiernie) Męża buty trzymane w domu wiec dobre. Dzień 3 na nartach jeździmy i ślubnemu narta odjechała nagle zabierając mu spód buta! Nartę złapaliśmy, ale potem w botku wewnętrznym zmarzła mu noga jak musiał zasuwać pod górę do wyciągu - byliśmy na „backside”. Kiedyś na kanapie 8 osobowej zagapiłam się i jak dosiedli wszyscy na jeden koniec to mój się podniósł, a ja jechałam kawałek popychana kanapą, no i nie mogłam już usiąść. Zjechałam na bok czekając na następna kolejkę .... cofnęłam się do zatrzymanej kanapy, ale wciąż nie mogłam usiąść . Pan z obsługi podszedł i wsadził mnie na krzesło - a to było całkiem niedawno. W Snowbasin jeździmy w grupie kobiet, kiedy jedna z pań instruktorek zwichnęła bark przy upadku. Czekamy na ski patrol... podjechał do nas młody człowiek i próbuje nam pomóc. Nie udaje nam się nastawić barku... pytam kolegi... jakim jest specjalistą? Chirurg oka! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Joanna Sm Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 Jeszcze jeden ze Snowbasin... Utah( Mormoni!)po upadku i zerwaniu ACL na nartach leciałam z koleżanką do domu. Siedziałam na krzesełku inwalidzkim z kulami. Ona mnie popychała, bo samej nie da rady- jest taki hamulec zwalniający na rączce za siedzeniem. Podjeżdżamy do check-in counter i koleżanka chce zmienić nam siedzenia, żeby być bliżej siebie. Pani ją pyta czy jest moją partnerką! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jan koval Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 Jeszcze jeden ze Snowbasin... Utah( Mormoni!)po upadku i zerwaniu ACL na nartach leciałam z koleżanką do domu. Siedziałam na krzesełku inwalidzkim z kulami. Ona mnie popychała, bo samej nie da rady- jest taki hamulec zwalniający na rączce za siedzeniem. Podjeżdżamy do check-in counter i koleżanka chce zmienić nam siedzenia, żeby być bliżej siebie. Pani ją pyta czy jest moją partnerką! I co, jeszcze pracuje? (za pytanie o orientacje seksualna) - to raczej niespotykane…. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Joanna Sm Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 I co, jeszcze pracuje? (za pytanie o orientacje seksualna) - to raczej niespotykane…. Ona chyba chciała być progresywna i miła... może to nie było wprost pytanie... ale coś w stylu.... „chce pani siedzieć razem ze swoją partnerką” Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jan koval Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 Jeszcze jeden ze Snowbasin... Utah( Mormoni!)po upadku i zerwaniu ACL na nartach leciałam z koleżanką do domu. Siedziałam na krzesełku inwalidzkim z kulami. Ona mnie popychała, bo samej nie da rady- jest taki hamulec zwalniający na rączce za siedzeniem. Podjeżdżamy do check-in counter i koleżanka chce zmienić nam siedzenia, żeby być bliżej siebie. Pani ją pyta czy jest moją partnerką! chyba juz takio temat byl, ale jak tak, to co mi: Szczyrk (nie pamietam trasy) - wiem, ze skrecala w lewo a po prawej byla jakas chalupa…. jedziemy - sokole moje oko wylowilo swietny pagorek z nietknietym sniegiem miedzy trasa a chalupa - wiec rozped i…………natychmiast jak wjechalem na te gorke narty zahamowaly gwaltownie, slyszalem tylko pyk/pyk (na szczescie tylow wiazan a nie wiezadel)…wiecej z lotu nie pamietam. Obudzilem sie (chyba po dobrych paru minutach) : macam nogi - cale, rece - cale, ale zuchwa boli jak cholera …. Narty soja na czubku gorki, jeden kij odksztalcony bardzo - po dedukcji - prawdopodbnie polecialem w przod i walnalem zuchwa ten kij i zgialem…... Jackson ; tworza sie bardzo ladne muldy pod krzeslem Sublet lub Supreme - swietnie jest tak wjezdzac w las, pozniej troche skretow pod wyciagiem - zabawa niezla,zwlaszcza jak podsypuje - no wiec zlapalem krawedz i lecialem glowa w do - moja jedyna mysl, to uchronic glowe - to mi sie udalo, ale walnalem plecami w drzewa - wszystko w plecaku eksplowodalo, lacznie z butelka z woda…... jeszcze bylo wiele innych dzwonow, zwykle na duzej szybkosci - to jest obowiazkowo raz na sezon - inaczej czuje sie nieswojo - z tych, to warto jeden przywolac: tez Jackson , normalna trasa nie drzewa i nagle w dol i szoruje po brzuchu - troche wiecej powinno dac mi to do myslenia, bo za cholere nie bylo powodu do upadku. wiec na wyciag i duze muldy, stosunkowo miekkie, ale strome - i znow, bez wyraznej przyczyny lece….. nareszcie cos mi zaswitalo: przy dolnej stacji wyciagu sprawdzam narty i nie wierze!!!!!: wiazania poluzowane na maksa - nie wyregulowalem ich po przerwie letniej!!! To ostatnie wydarzenie potwierdza teze Mitka, ze mozna jezdzic w zupelnie luznych wiazaniach - tego dnia dawalismy rowno na stromym, a pierwszy taz wiazanie mi wypielp dopiero po poludniu…. I jeszcze jedno : Szczyrbskie Pleso - tam byl taki orczyk, ktory zakrecal w prawo, ale nie dojezdzal do szczytu. Wiosna, firn, wiec wdrapujemy sie jakies 300m wertikalu na szczyt gory - oczywiscie bez koszul, bo cieplo: zjezdzamy na dol:swietnie - ale kolega sie walnal, zjechal na plecach kilkadziesiat metrow i zostawil troche zdartej skory na frinie a moze kamlotach bo wystawaly troche... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 15 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 To ja wam opowiem bardzo starą historię, jeszcze z czasów bawienia się w sport. Zawody z cyklu Pucharu Polski, wstałam rano z gorączką, szybko śniadanie, trzeba jechać oglądać slalom, wzięłam narty, ubrałam buty.... wsiadłam na krzesło... patrze a ja mam botki na nogach. Wstydziłam się zjechać wyciągiem, to namówiłam jakiegoś prawie początkującego i stojąc mu z tyłu na nartach zjechałam na dół. Na zawody zdążyłam, ale wiele lat na samo wspomnienie albo się czerwieniłam albo parskałam śmiechem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 Ja też już to mówiłem. Więc powtórzę. Wyłożyłem się na górze Dolnej Morawy. Obie narty się wypiely. Ciężko wyhamowac. Na dole walnąłem w siatki. Podjeżdża holka z moimi nartami i podając mi je mówi dlouha jizda. Czy coś w tym stylu, nie pamiętam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jan koval Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 nie swoje a Zony - uczyla sie jazdy na snowboard'zie, na oslej laczce w Snowbird…..wysiada z krzesla i oczywiscie sie przewraca: zatrzymuje sie z twarza na wysokosci……..powiedzmy ponizej pasa pana wyciagowego…..to przypadek…wysiada drugi raz: TO SAMO!!!!!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 Przed kilku laty byl podobny wątek i kilka fajnych opowiadan. Probuje znalezc ale kiepsko mi idzie. Moze ktos pomoze zlokalizowac? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Przed kilku laty byl podobny wątek i kilka fajnych opowiadan. Probuje znalezc ale kiepsko mi idzie. Moze ktos pomoze zlokalizowac? Ten może? https://www.skiforum...1-nasze-upadki/ chyba, że ten: https://www.skiforum...aczego-upadamy/ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Znacznie wczesniej. Min 5 lat. Ale to tez ok.... ;-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Znacznie wczesniej. Min 5 lat. Smieszne nie, moze to: https://www.skiforum...ciarskie/page-4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Smieszne nie, moze to: https://www.skiforum...ciarskie/page-4 Moze temat bardziej dotyczył wspomnien z dawnych czasow.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Moze temat bardziej dotyczył wspomnien z dawnych czasow.... przesledzilem wpisy veterana (kto tam pisal, nico? ty?), chyba nie znalazlem, ale moze, rzuc okiem co tam nas na nartach wkurza... ? https://www.skiforum...lo-narciarstwo/ https://www.skiforum...azdy-alpejskie/ https://www.skiforum...zynalo-onegdaj/ https://www.skiforum...ty-carvingowej/ https://www.skiforum...lacja-wypadkow/ https://www.skiforum...ciarski-horror/ https://www.skiforum...-taka-sytuacja/ https://www.skiforum...aczego-upadamy/ https://www.skiforum...alant-na-stoku/ https://www.skiforum...ale-szalenstwo/ https://www.skiforum...1-nasze-upadki/ https://www.skiforum...blowe-historie/ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Dzieki. Posxperam w wolnej chwili.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mario33 Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Nie wiem czy się kwalifikuje, ale zabawne i związane z nartami... znacznie więcej mam związanych z łyżwami... Zima chyba 1985, śniegu z metr wszędzie. Przeprowadzaliśmy się na nowe osiedle, wszędzie wszystko rozkopane dookoła p, usypane góry i doły. W komórce u dziadka znalazłem stare narty, jeszcze na Kandaharach. Nigdy wcześniej nie miałem nart na nogach, nie było takiej tradycji u mnie, na nizinach. Ale miałem te kilkanaście lat i oczywiście chciałem spróbować. Wlazłem (nielegalnie) na największą pryzmę ziemi na budowie, śniegu było dość. Zjazd, sam nie wiem jak się udało nie przewrócić na stoczku, dopiero na dole, bach w zaspę. No dobra, wstałem, ale... śniegu ponad głowę wprost ściana.., z tylu ściana... z lewej i z prawej tez... wpadłem w wykop chyba na kolektor ściekowy chyba z kwadrans się wygrzebywałem... narty połamałem... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mario33 Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Szkoda, że tak szybko się skończyły te historyjki... Ten wątek, w odróżnieniu od większości pozostałych aktywnych wątków, jest i dowcipny, i śmieszny... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 18 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Szkoda, że tak szybko się skończyły te historyjki... Ten wątek, w odróżnieniu od większości pozostałych aktywnych wątków, jest i dowcipny, i śmieszny... Ok. To opowiem Wam historię dotycząca mojego męża. Pare lat temu, wiosna, jesteśmy w Marillevie. Mąż miał jakieś wspaniałe rękawice, które po paru godzinach używania / gorąco było/ zaczynały niemiłosiernie śmierdzieć. Wsiadają w czwórkę do gongoli na Mastelinie, w ostatniej chwili wciska się do nich parapeciarz Włoch..... Nasi gadają, mąż ściąga rękawice.... Włoch rozgląda się się podejrzliwie dookoła, zakłada buffa, nie pomaga, otwiera okienko i przywiera do niego. W gondoli ryk śmiechu. Na górze wyskoczył z gondoli jak oparzony Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mariusz-net Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Wyjazd firmowy na narty do Szczawnicy. Parę osób łącznie ze mną to zupełni początkujący. Po lekcji z instruktorem każdy jakoś ćwiczy te pługi. Robie sobie przerwę, podjeżdżam pod knajpe. Knajpka niżej tak z około metr od stoku... taki uskok. Na dole uskoku dzieciak. Z górki jedzie koleżanka w kierunku uskoku. Jedzie, jedzie i w pewnym momencie widzi co jest przed nią. Spinka pośladków (a już wcześnie jak ludzik z Lego), szerszy pług... ale dalej jedzie. Zęby ścisnięte, kije aż trzeszczą... krawędź uskoku zbliża się nieubłaganie. W końcu zatrzymała sie ale przód nart wisi nad uskokiem. Głośne uff, a po nim chwila konsternacji, zawahania. To była chwila: narty trochę do przodu, przechylenie, przyspieszenie na tym 1 metrze i dzwon w dzieciaka (na szczeście oboje waga piórkowa). Jak kojot z Strusia Pędziwiatra :-) Dzieciak coś tam burknął. Dodam: nie nie mogłem/nie zdążyłem pomóc. Na tym samym wyjeździe kolega próbował snowboardu. Złapał przednią krawędź i przywalił twarzą w śnieg... śmieszny był bardzo dokładny odcisk twarzy na śniegu (kolega też się śmiał choć mniej obserwatorzy)... szkoda, że nie mam zdjęcia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mariusz-net Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Wyjazd do Francji. Dzień na zwiedzanie. Jade z synem. Jest jakaś czarna... ludzie na nią jadą to też jedziemy. Na początku płasko, później troszkę stromiej ale ok, bez spinki. Nawet dziwimy się dlaczego czarna... do czasu... kurna kumulacja: trasa zwęża się (taki żleb), stromo, dodatkowo nie ratrakowane = muldy po pas. Ciepełko. Umawiam się z młodym, że on jedzie przodem (żebym jak coś mógł go zebrać). Plus był taki że biodrem można było oprzeć się o mulde/stok. Zjechaliśmy (w sumie nie było źle)... Młody coś cichy... do czasu spotkania z znajomymi/mamą cytuje: "wiecie co on zrobił!? Zabrał mnie na czarną, nieratrakowaną trase! Zrobił ze mnie królika doświadczalnego! Puścił mnie przodem... jakbym się zabił to by pewnie na nogach schodził!"... no i się zaczeło :-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Wyjazd do Francji. Dzień na zwiedzanie. Jade z synem. Jest jakaś czarna... ludzie na nią jadą to też jedziemy. Na początku płasko, później troszkę stromiej ale ok, bez spinki. Nawet dziwimy się dlaczego czarna... do czasu... kurna kumulacja: trasa zwęża się (taki żleb), stromo, dodatkowo nie ratrakowane = muldy po pas. Ciepełko. Umawiam się z młodym, że on jedzie przodem (żebym jak coś mógł go zebrać). Plus był taki że biodrem można było oprzeć się o mulde/stok. Zjechaliśmy (w sumie nie było źle)... Młody coś cichy... do czasu spotkania z znajomymi/mamą cytuje: "wiecie co on zrobił!? Zabrał mnie na czarną, nieratrakowaną trase! Zrobił ze mnie królika doświadczalnego! Puścił mnie przodem... jakbym się zabił to by pewnie na nogach schodził!"... no i się zaczeło :-) W takich warunkach zjezdzalem Harakiri, zamknieta zreszta. Fotka bez zwiazku, Andromeda, Skaliste, na sagę. Z historii to pamietam pierwszy upadek na orczyku, nie wiedzialem, ze trzeba puscic i walczylem probujac wstac, w koncu odpuscilem, bo ludzie mnie zachecali popkrzykujac puszczaj, puszczaj... do tej pory zaluje, to mogl byc ekwilibrystyczny wyczyn roku:-) Komus sie udalo? Załączone miniatury Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 Dalej Strona 1 z 4 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Off Topic Hyde Park narty - nasze śmieszne historie × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
a_senior Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 Kilka by się znalazło, ale w sumie nie było tego dużo. Kilka wypadnięć przy wsiadaniu na siodełko dwuosobowe, zwłaszcza starszego typu. Wybodiczkowała mnie siostra i ze dwa razy żona. Bały się, że nie wsiądą i w ostatniej chwili mnie odruchowo wypychały. Pamiętam taki epizod na siodełku na Goryczkowej. Wypchnięty padłem obok a krzesło przywaliło mnie w głowę. Oczywiście byłem bez kasku, choć wtedy kaski były jeszcze rzadkością. Inny przypadek na Kalatówkach na wyciągu orczykowym. Złapałem się części metalowej, bo akurat w tym nie było poddupnika z lina, a następny jechał daleko. Sądziłem, że nie ma problemu, też nieźle dojadę. Tyle że w pewnym momencie w terenie była kilkumetrowa niecka, lina szła górą a ja... zawisłem w powietrzu na 1-2 m wysokości trzymając się kurczowo tego kielicha. Na szczęście bez żadnych konsekwencji. Raz, hamując mocno obsypałem śniegiem siedzącą na śniegu Francuzkę snowbordzistkę. Moja ewidentna wina. Podjechał jej chłopak, bardzo krzywo na mnie spojrzał. Przepraszałem, ale w rozmowę się nie wdawałem, bo dobrze słyszałem i rozumiałem co do siebie mówili. Tłumacząc na polski dużo było wulgarnych słów na "ch" i "s". Złamanie narty na Gubałówce. Wyleciałem z trasy, tyły jednej z nart wpadły w głęboki śnieg i trach... złamana całkowicie. Bardzo jej żałowałem, był rok 1966, to były mojej pierwsze porządne narty czerwone "Rysy". Spód plastikowy (to była rzadkość), dokręcane krawędzie (śrubki się cały czas odkręcały), wzmocnione krawędzie górnej powierzchni, ale to i tak były na tamte czasy niezłe narty. I tragikomiczna sytuacja na Kasprowym, a właściwie dwie. Ok. 1967-68. Zjazd z Buli na Goryczkowej. Zaraz potem zaczynała się leśna nartostrada do Kuźnic. Oczywiście, jak przystało na nastolatka, pełen gaz. Najpierw kolega. Rozpędzony wpadł na bogu ducha winnego trawersującego narciarza. Koledze nic się nie stało, ale najechany pluł krwią i został zwieziony przez GOPR. Potem wytoczył koledze proces, ale nic nie wygrał, bo kolega miał bardzo wpływowego ojca. A potem jechałem ja, choć niewykluczone, że było to kiedy indziej. W każdym razie Bula i pełen szwung. Na pełnym gazie zauważyłem, że koledzy (i koleżanki na dole do mnie machają i coś krzyczą. Zbyt energicznie by mi tylko dodać odwagi. Trochę zaniepokojony i przez to bardziej czujny w ostatniej chwili zauważyłem linę rozwieszona na wysokości mojej szyi. Gdyby nie te gwałtowne ich znaki i dużo szczęścia nie byłoby dziś tego wpisu. I jeszcze sytuacja, o której już pisałem. Madonna, chciałem przejechać między dzieciakami, które sznurkiem jechały za instruktorem. Coś sobie, ja stary narciarz, źle wyliczyłem i by uniknąć wpadnięcia na dzieciaka złapałem go pod pachy, przejechałem kilka metrów i bezpiecznie odstawiłem. Wstyd jak beret (do dzisiaj nie wiem skąd to powiedzenie ) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Joanna Sm Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 Ja opisałam już kiedyś, ale lubię je przypomnieć i się pośmiać. Pierwszy wyjazd na narty po długiej przerwie(10lat) Moje buty trzymane w garażu( temperatury w Teksasie - dochodzą do 40 stopni) rozpadły się w rękach -skorupa pękła - juniorskie Nordici Grand Prix 95 flex szlag trafił.( cisły mnie niemiłosiernie) Męża buty trzymane w domu wiec dobre. Dzień 3 na nartach jeździmy i ślubnemu narta odjechała nagle zabierając mu spód buta! Nartę złapaliśmy, ale potem w botku wewnętrznym zmarzła mu noga jak musiał zasuwać pod górę do wyciągu - byliśmy na „backside”. Kiedyś na kanapie 8 osobowej zagapiłam się i jak dosiedli wszyscy na jeden koniec to mój się podniósł, a ja jechałam kawałek popychana kanapą, no i nie mogłam już usiąść. Zjechałam na bok czekając na następna kolejkę .... cofnęłam się do zatrzymanej kanapy, ale wciąż nie mogłam usiąść . Pan z obsługi podszedł i wsadził mnie na krzesło - a to było całkiem niedawno. W Snowbasin jeździmy w grupie kobiet, kiedy jedna z pań instruktorek zwichnęła bark przy upadku. Czekamy na ski patrol... podjechał do nas młody człowiek i próbuje nam pomóc. Nie udaje nam się nastawić barku... pytam kolegi... jakim jest specjalistą? Chirurg oka! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Joanna Sm Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 Jeszcze jeden ze Snowbasin... Utah( Mormoni!)po upadku i zerwaniu ACL na nartach leciałam z koleżanką do domu. Siedziałam na krzesełku inwalidzkim z kulami. Ona mnie popychała, bo samej nie da rady- jest taki hamulec zwalniający na rączce za siedzeniem. Podjeżdżamy do check-in counter i koleżanka chce zmienić nam siedzenia, żeby być bliżej siebie. Pani ją pyta czy jest moją partnerką! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
jan koval Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 Jeszcze jeden ze Snowbasin... Utah( Mormoni!)po upadku i zerwaniu ACL na nartach leciałam z koleżanką do domu. Siedziałam na krzesełku inwalidzkim z kulami. Ona mnie popychała, bo samej nie da rady- jest taki hamulec zwalniający na rączce za siedzeniem. Podjeżdżamy do check-in counter i koleżanka chce zmienić nam siedzenia, żeby być bliżej siebie. Pani ją pyta czy jest moją partnerką! I co, jeszcze pracuje? (za pytanie o orientacje seksualna) - to raczej niespotykane…. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Joanna Sm Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 I co, jeszcze pracuje? (za pytanie o orientacje seksualna) - to raczej niespotykane…. Ona chyba chciała być progresywna i miła... może to nie było wprost pytanie... ale coś w stylu.... „chce pani siedzieć razem ze swoją partnerką” Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jan koval Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 Jeszcze jeden ze Snowbasin... Utah( Mormoni!)po upadku i zerwaniu ACL na nartach leciałam z koleżanką do domu. Siedziałam na krzesełku inwalidzkim z kulami. Ona mnie popychała, bo samej nie da rady- jest taki hamulec zwalniający na rączce za siedzeniem. Podjeżdżamy do check-in counter i koleżanka chce zmienić nam siedzenia, żeby być bliżej siebie. Pani ją pyta czy jest moją partnerką! chyba juz takio temat byl, ale jak tak, to co mi: Szczyrk (nie pamietam trasy) - wiem, ze skrecala w lewo a po prawej byla jakas chalupa…. jedziemy - sokole moje oko wylowilo swietny pagorek z nietknietym sniegiem miedzy trasa a chalupa - wiec rozped i…………natychmiast jak wjechalem na te gorke narty zahamowaly gwaltownie, slyszalem tylko pyk/pyk (na szczescie tylow wiazan a nie wiezadel)…wiecej z lotu nie pamietam. Obudzilem sie (chyba po dobrych paru minutach) : macam nogi - cale, rece - cale, ale zuchwa boli jak cholera …. Narty soja na czubku gorki, jeden kij odksztalcony bardzo - po dedukcji - prawdopodbnie polecialem w przod i walnalem zuchwa ten kij i zgialem…... Jackson ; tworza sie bardzo ladne muldy pod krzeslem Sublet lub Supreme - swietnie jest tak wjezdzac w las, pozniej troche skretow pod wyciagiem - zabawa niezla,zwlaszcza jak podsypuje - no wiec zlapalem krawedz i lecialem glowa w do - moja jedyna mysl, to uchronic glowe - to mi sie udalo, ale walnalem plecami w drzewa - wszystko w plecaku eksplowodalo, lacznie z butelka z woda…... jeszcze bylo wiele innych dzwonow, zwykle na duzej szybkosci - to jest obowiazkowo raz na sezon - inaczej czuje sie nieswojo - z tych, to warto jeden przywolac: tez Jackson , normalna trasa nie drzewa i nagle w dol i szoruje po brzuchu - troche wiecej powinno dac mi to do myslenia, bo za cholere nie bylo powodu do upadku. wiec na wyciag i duze muldy, stosunkowo miekkie, ale strome - i znow, bez wyraznej przyczyny lece….. nareszcie cos mi zaswitalo: przy dolnej stacji wyciagu sprawdzam narty i nie wierze!!!!!: wiazania poluzowane na maksa - nie wyregulowalem ich po przerwie letniej!!! To ostatnie wydarzenie potwierdza teze Mitka, ze mozna jezdzic w zupelnie luznych wiazaniach - tego dnia dawalismy rowno na stromym, a pierwszy taz wiazanie mi wypielp dopiero po poludniu…. I jeszcze jedno : Szczyrbskie Pleso - tam byl taki orczyk, ktory zakrecal w prawo, ale nie dojezdzal do szczytu. Wiosna, firn, wiec wdrapujemy sie jakies 300m wertikalu na szczyt gory - oczywiscie bez koszul, bo cieplo: zjezdzamy na dol:swietnie - ale kolega sie walnal, zjechal na plecach kilkadziesiat metrow i zostawil troche zdartej skory na frinie a moze kamlotach bo wystawaly troche... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 15 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 To ja wam opowiem bardzo starą historię, jeszcze z czasów bawienia się w sport. Zawody z cyklu Pucharu Polski, wstałam rano z gorączką, szybko śniadanie, trzeba jechać oglądać slalom, wzięłam narty, ubrałam buty.... wsiadłam na krzesło... patrze a ja mam botki na nogach. Wstydziłam się zjechać wyciągiem, to namówiłam jakiegoś prawie początkującego i stojąc mu z tyłu na nartach zjechałam na dół. Na zawody zdążyłam, ale wiele lat na samo wspomnienie albo się czerwieniłam albo parskałam śmiechem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 Ja też już to mówiłem. Więc powtórzę. Wyłożyłem się na górze Dolnej Morawy. Obie narty się wypiely. Ciężko wyhamowac. Na dole walnąłem w siatki. Podjeżdża holka z moimi nartami i podając mi je mówi dlouha jizda. Czy coś w tym stylu, nie pamiętam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jan koval Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 nie swoje a Zony - uczyla sie jazdy na snowboard'zie, na oslej laczce w Snowbird…..wysiada z krzesla i oczywiscie sie przewraca: zatrzymuje sie z twarza na wysokosci……..powiedzmy ponizej pasa pana wyciagowego…..to przypadek…wysiada drugi raz: TO SAMO!!!!!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 Przed kilku laty byl podobny wątek i kilka fajnych opowiadan. Probuje znalezc ale kiepsko mi idzie. Moze ktos pomoze zlokalizowac? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Przed kilku laty byl podobny wątek i kilka fajnych opowiadan. Probuje znalezc ale kiepsko mi idzie. Moze ktos pomoze zlokalizowac? Ten może? https://www.skiforum...1-nasze-upadki/ chyba, że ten: https://www.skiforum...aczego-upadamy/ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Znacznie wczesniej. Min 5 lat. Ale to tez ok.... ;-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Znacznie wczesniej. Min 5 lat. Smieszne nie, moze to: https://www.skiforum...ciarskie/page-4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Smieszne nie, moze to: https://www.skiforum...ciarskie/page-4 Moze temat bardziej dotyczył wspomnien z dawnych czasow.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Moze temat bardziej dotyczył wspomnien z dawnych czasow.... przesledzilem wpisy veterana (kto tam pisal, nico? ty?), chyba nie znalazlem, ale moze, rzuc okiem co tam nas na nartach wkurza... ? https://www.skiforum...lo-narciarstwo/ https://www.skiforum...azdy-alpejskie/ https://www.skiforum...zynalo-onegdaj/ https://www.skiforum...ty-carvingowej/ https://www.skiforum...lacja-wypadkow/ https://www.skiforum...ciarski-horror/ https://www.skiforum...-taka-sytuacja/ https://www.skiforum...aczego-upadamy/ https://www.skiforum...alant-na-stoku/ https://www.skiforum...ale-szalenstwo/ https://www.skiforum...1-nasze-upadki/ https://www.skiforum...blowe-historie/ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Dzieki. Posxperam w wolnej chwili.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mario33 Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Nie wiem czy się kwalifikuje, ale zabawne i związane z nartami... znacznie więcej mam związanych z łyżwami... Zima chyba 1985, śniegu z metr wszędzie. Przeprowadzaliśmy się na nowe osiedle, wszędzie wszystko rozkopane dookoła p, usypane góry i doły. W komórce u dziadka znalazłem stare narty, jeszcze na Kandaharach. Nigdy wcześniej nie miałem nart na nogach, nie było takiej tradycji u mnie, na nizinach. Ale miałem te kilkanaście lat i oczywiście chciałem spróbować. Wlazłem (nielegalnie) na największą pryzmę ziemi na budowie, śniegu było dość. Zjazd, sam nie wiem jak się udało nie przewrócić na stoczku, dopiero na dole, bach w zaspę. No dobra, wstałem, ale... śniegu ponad głowę wprost ściana.., z tylu ściana... z lewej i z prawej tez... wpadłem w wykop chyba na kolektor ściekowy chyba z kwadrans się wygrzebywałem... narty połamałem... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mario33 Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Szkoda, że tak szybko się skończyły te historyjki... Ten wątek, w odróżnieniu od większości pozostałych aktywnych wątków, jest i dowcipny, i śmieszny... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 18 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Szkoda, że tak szybko się skończyły te historyjki... Ten wątek, w odróżnieniu od większości pozostałych aktywnych wątków, jest i dowcipny, i śmieszny... Ok. To opowiem Wam historię dotycząca mojego męża. Pare lat temu, wiosna, jesteśmy w Marillevie. Mąż miał jakieś wspaniałe rękawice, które po paru godzinach używania / gorąco było/ zaczynały niemiłosiernie śmierdzieć. Wsiadają w czwórkę do gongoli na Mastelinie, w ostatniej chwili wciska się do nich parapeciarz Włoch..... Nasi gadają, mąż ściąga rękawice.... Włoch rozgląda się się podejrzliwie dookoła, zakłada buffa, nie pomaga, otwiera okienko i przywiera do niego. W gondoli ryk śmiechu. Na górze wyskoczył z gondoli jak oparzony Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mariusz-net Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Wyjazd firmowy na narty do Szczawnicy. Parę osób łącznie ze mną to zupełni początkujący. Po lekcji z instruktorem każdy jakoś ćwiczy te pługi. Robie sobie przerwę, podjeżdżam pod knajpe. Knajpka niżej tak z około metr od stoku... taki uskok. Na dole uskoku dzieciak. Z górki jedzie koleżanka w kierunku uskoku. Jedzie, jedzie i w pewnym momencie widzi co jest przed nią. Spinka pośladków (a już wcześnie jak ludzik z Lego), szerszy pług... ale dalej jedzie. Zęby ścisnięte, kije aż trzeszczą... krawędź uskoku zbliża się nieubłaganie. W końcu zatrzymała sie ale przód nart wisi nad uskokiem. Głośne uff, a po nim chwila konsternacji, zawahania. To była chwila: narty trochę do przodu, przechylenie, przyspieszenie na tym 1 metrze i dzwon w dzieciaka (na szczeście oboje waga piórkowa). Jak kojot z Strusia Pędziwiatra :-) Dzieciak coś tam burknął. Dodam: nie nie mogłem/nie zdążyłem pomóc. Na tym samym wyjeździe kolega próbował snowboardu. Złapał przednią krawędź i przywalił twarzą w śnieg... śmieszny był bardzo dokładny odcisk twarzy na śniegu (kolega też się śmiał choć mniej obserwatorzy)... szkoda, że nie mam zdjęcia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mariusz-net Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Wyjazd do Francji. Dzień na zwiedzanie. Jade z synem. Jest jakaś czarna... ludzie na nią jadą to też jedziemy. Na początku płasko, później troszkę stromiej ale ok, bez spinki. Nawet dziwimy się dlaczego czarna... do czasu... kurna kumulacja: trasa zwęża się (taki żleb), stromo, dodatkowo nie ratrakowane = muldy po pas. Ciepełko. Umawiam się z młodym, że on jedzie przodem (żebym jak coś mógł go zebrać). Plus był taki że biodrem można było oprzeć się o mulde/stok. Zjechaliśmy (w sumie nie było źle)... Młody coś cichy... do czasu spotkania z znajomymi/mamą cytuje: "wiecie co on zrobił!? Zabrał mnie na czarną, nieratrakowaną trase! Zrobił ze mnie królika doświadczalnego! Puścił mnie przodem... jakbym się zabił to by pewnie na nogach schodził!"... no i się zaczeło :-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Wyjazd do Francji. Dzień na zwiedzanie. Jade z synem. Jest jakaś czarna... ludzie na nią jadą to też jedziemy. Na początku płasko, później troszkę stromiej ale ok, bez spinki. Nawet dziwimy się dlaczego czarna... do czasu... kurna kumulacja: trasa zwęża się (taki żleb), stromo, dodatkowo nie ratrakowane = muldy po pas. Ciepełko. Umawiam się z młodym, że on jedzie przodem (żebym jak coś mógł go zebrać). Plus był taki że biodrem można było oprzeć się o mulde/stok. Zjechaliśmy (w sumie nie było źle)... Młody coś cichy... do czasu spotkania z znajomymi/mamą cytuje: "wiecie co on zrobił!? Zabrał mnie na czarną, nieratrakowaną trase! Zrobił ze mnie królika doświadczalnego! Puścił mnie przodem... jakbym się zabił to by pewnie na nogach schodził!"... no i się zaczeło :-) W takich warunkach zjezdzalem Harakiri, zamknieta zreszta. Fotka bez zwiazku, Andromeda, Skaliste, na sagę. Z historii to pamietam pierwszy upadek na orczyku, nie wiedzialem, ze trzeba puscic i walczylem probujac wstac, w koncu odpuscilem, bo ludzie mnie zachecali popkrzykujac puszczaj, puszczaj... do tej pory zaluje, to mogl byc ekwilibrystyczny wyczyn roku:-) Komus sie udalo? Załączone miniatury Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 Dalej Strona 1 z 4 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Off Topic Hyde Park narty - nasze śmieszne historie × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
Joanna Sm Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 I co, jeszcze pracuje? (za pytanie o orientacje seksualna) - to raczej niespotykane…. Ona chyba chciała być progresywna i miła... może to nie było wprost pytanie... ale coś w stylu.... „chce pani siedzieć razem ze swoją partnerką” Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
jan koval Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 Jeszcze jeden ze Snowbasin... Utah( Mormoni!)po upadku i zerwaniu ACL na nartach leciałam z koleżanką do domu. Siedziałam na krzesełku inwalidzkim z kulami. Ona mnie popychała, bo samej nie da rady- jest taki hamulec zwalniający na rączce za siedzeniem. Podjeżdżamy do check-in counter i koleżanka chce zmienić nam siedzenia, żeby być bliżej siebie. Pani ją pyta czy jest moją partnerką! chyba juz takio temat byl, ale jak tak, to co mi: Szczyrk (nie pamietam trasy) - wiem, ze skrecala w lewo a po prawej byla jakas chalupa…. jedziemy - sokole moje oko wylowilo swietny pagorek z nietknietym sniegiem miedzy trasa a chalupa - wiec rozped i…………natychmiast jak wjechalem na te gorke narty zahamowaly gwaltownie, slyszalem tylko pyk/pyk (na szczescie tylow wiazan a nie wiezadel)…wiecej z lotu nie pamietam. Obudzilem sie (chyba po dobrych paru minutach) : macam nogi - cale, rece - cale, ale zuchwa boli jak cholera …. Narty soja na czubku gorki, jeden kij odksztalcony bardzo - po dedukcji - prawdopodbnie polecialem w przod i walnalem zuchwa ten kij i zgialem…... Jackson ; tworza sie bardzo ladne muldy pod krzeslem Sublet lub Supreme - swietnie jest tak wjezdzac w las, pozniej troche skretow pod wyciagiem - zabawa niezla,zwlaszcza jak podsypuje - no wiec zlapalem krawedz i lecialem glowa w do - moja jedyna mysl, to uchronic glowe - to mi sie udalo, ale walnalem plecami w drzewa - wszystko w plecaku eksplowodalo, lacznie z butelka z woda…... jeszcze bylo wiele innych dzwonow, zwykle na duzej szybkosci - to jest obowiazkowo raz na sezon - inaczej czuje sie nieswojo - z tych, to warto jeden przywolac: tez Jackson , normalna trasa nie drzewa i nagle w dol i szoruje po brzuchu - troche wiecej powinno dac mi to do myslenia, bo za cholere nie bylo powodu do upadku. wiec na wyciag i duze muldy, stosunkowo miekkie, ale strome - i znow, bez wyraznej przyczyny lece….. nareszcie cos mi zaswitalo: przy dolnej stacji wyciagu sprawdzam narty i nie wierze!!!!!: wiazania poluzowane na maksa - nie wyregulowalem ich po przerwie letniej!!! To ostatnie wydarzenie potwierdza teze Mitka, ze mozna jezdzic w zupelnie luznych wiazaniach - tego dnia dawalismy rowno na stromym, a pierwszy taz wiazanie mi wypielp dopiero po poludniu…. I jeszcze jedno : Szczyrbskie Pleso - tam byl taki orczyk, ktory zakrecal w prawo, ale nie dojezdzal do szczytu. Wiosna, firn, wiec wdrapujemy sie jakies 300m wertikalu na szczyt gory - oczywiscie bez koszul, bo cieplo: zjezdzamy na dol:swietnie - ale kolega sie walnal, zjechal na plecach kilkadziesiat metrow i zostawil troche zdartej skory na frinie a moze kamlotach bo wystawaly troche... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 15 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 To ja wam opowiem bardzo starą historię, jeszcze z czasów bawienia się w sport. Zawody z cyklu Pucharu Polski, wstałam rano z gorączką, szybko śniadanie, trzeba jechać oglądać slalom, wzięłam narty, ubrałam buty.... wsiadłam na krzesło... patrze a ja mam botki na nogach. Wstydziłam się zjechać wyciągiem, to namówiłam jakiegoś prawie początkującego i stojąc mu z tyłu na nartach zjechałam na dół. Na zawody zdążyłam, ale wiele lat na samo wspomnienie albo się czerwieniłam albo parskałam śmiechem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 Ja też już to mówiłem. Więc powtórzę. Wyłożyłem się na górze Dolnej Morawy. Obie narty się wypiely. Ciężko wyhamowac. Na dole walnąłem w siatki. Podjeżdża holka z moimi nartami i podając mi je mówi dlouha jizda. Czy coś w tym stylu, nie pamiętam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jan koval Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 nie swoje a Zony - uczyla sie jazdy na snowboard'zie, na oslej laczce w Snowbird…..wysiada z krzesla i oczywiscie sie przewraca: zatrzymuje sie z twarza na wysokosci……..powiedzmy ponizej pasa pana wyciagowego…..to przypadek…wysiada drugi raz: TO SAMO!!!!!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 Przed kilku laty byl podobny wątek i kilka fajnych opowiadan. Probuje znalezc ale kiepsko mi idzie. Moze ktos pomoze zlokalizowac? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Przed kilku laty byl podobny wątek i kilka fajnych opowiadan. Probuje znalezc ale kiepsko mi idzie. Moze ktos pomoze zlokalizowac? Ten może? https://www.skiforum...1-nasze-upadki/ chyba, że ten: https://www.skiforum...aczego-upadamy/ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Znacznie wczesniej. Min 5 lat. Ale to tez ok.... ;-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Znacznie wczesniej. Min 5 lat. Smieszne nie, moze to: https://www.skiforum...ciarskie/page-4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Smieszne nie, moze to: https://www.skiforum...ciarskie/page-4 Moze temat bardziej dotyczył wspomnien z dawnych czasow.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Moze temat bardziej dotyczył wspomnien z dawnych czasow.... przesledzilem wpisy veterana (kto tam pisal, nico? ty?), chyba nie znalazlem, ale moze, rzuc okiem co tam nas na nartach wkurza... ? https://www.skiforum...lo-narciarstwo/ https://www.skiforum...azdy-alpejskie/ https://www.skiforum...zynalo-onegdaj/ https://www.skiforum...ty-carvingowej/ https://www.skiforum...lacja-wypadkow/ https://www.skiforum...ciarski-horror/ https://www.skiforum...-taka-sytuacja/ https://www.skiforum...aczego-upadamy/ https://www.skiforum...alant-na-stoku/ https://www.skiforum...ale-szalenstwo/ https://www.skiforum...1-nasze-upadki/ https://www.skiforum...blowe-historie/ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Dzieki. Posxperam w wolnej chwili.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mario33 Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Nie wiem czy się kwalifikuje, ale zabawne i związane z nartami... znacznie więcej mam związanych z łyżwami... Zima chyba 1985, śniegu z metr wszędzie. Przeprowadzaliśmy się na nowe osiedle, wszędzie wszystko rozkopane dookoła p, usypane góry i doły. W komórce u dziadka znalazłem stare narty, jeszcze na Kandaharach. Nigdy wcześniej nie miałem nart na nogach, nie było takiej tradycji u mnie, na nizinach. Ale miałem te kilkanaście lat i oczywiście chciałem spróbować. Wlazłem (nielegalnie) na największą pryzmę ziemi na budowie, śniegu było dość. Zjazd, sam nie wiem jak się udało nie przewrócić na stoczku, dopiero na dole, bach w zaspę. No dobra, wstałem, ale... śniegu ponad głowę wprost ściana.., z tylu ściana... z lewej i z prawej tez... wpadłem w wykop chyba na kolektor ściekowy chyba z kwadrans się wygrzebywałem... narty połamałem... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mario33 Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Szkoda, że tak szybko się skończyły te historyjki... Ten wątek, w odróżnieniu od większości pozostałych aktywnych wątków, jest i dowcipny, i śmieszny... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 18 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Szkoda, że tak szybko się skończyły te historyjki... Ten wątek, w odróżnieniu od większości pozostałych aktywnych wątków, jest i dowcipny, i śmieszny... Ok. To opowiem Wam historię dotycząca mojego męża. Pare lat temu, wiosna, jesteśmy w Marillevie. Mąż miał jakieś wspaniałe rękawice, które po paru godzinach używania / gorąco było/ zaczynały niemiłosiernie śmierdzieć. Wsiadają w czwórkę do gongoli na Mastelinie, w ostatniej chwili wciska się do nich parapeciarz Włoch..... Nasi gadają, mąż ściąga rękawice.... Włoch rozgląda się się podejrzliwie dookoła, zakłada buffa, nie pomaga, otwiera okienko i przywiera do niego. W gondoli ryk śmiechu. Na górze wyskoczył z gondoli jak oparzony Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mariusz-net Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Wyjazd firmowy na narty do Szczawnicy. Parę osób łącznie ze mną to zupełni początkujący. Po lekcji z instruktorem każdy jakoś ćwiczy te pługi. Robie sobie przerwę, podjeżdżam pod knajpe. Knajpka niżej tak z około metr od stoku... taki uskok. Na dole uskoku dzieciak. Z górki jedzie koleżanka w kierunku uskoku. Jedzie, jedzie i w pewnym momencie widzi co jest przed nią. Spinka pośladków (a już wcześnie jak ludzik z Lego), szerszy pług... ale dalej jedzie. Zęby ścisnięte, kije aż trzeszczą... krawędź uskoku zbliża się nieubłaganie. W końcu zatrzymała sie ale przód nart wisi nad uskokiem. Głośne uff, a po nim chwila konsternacji, zawahania. To była chwila: narty trochę do przodu, przechylenie, przyspieszenie na tym 1 metrze i dzwon w dzieciaka (na szczeście oboje waga piórkowa). Jak kojot z Strusia Pędziwiatra :-) Dzieciak coś tam burknął. Dodam: nie nie mogłem/nie zdążyłem pomóc. Na tym samym wyjeździe kolega próbował snowboardu. Złapał przednią krawędź i przywalił twarzą w śnieg... śmieszny był bardzo dokładny odcisk twarzy na śniegu (kolega też się śmiał choć mniej obserwatorzy)... szkoda, że nie mam zdjęcia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mariusz-net Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Wyjazd do Francji. Dzień na zwiedzanie. Jade z synem. Jest jakaś czarna... ludzie na nią jadą to też jedziemy. Na początku płasko, później troszkę stromiej ale ok, bez spinki. Nawet dziwimy się dlaczego czarna... do czasu... kurna kumulacja: trasa zwęża się (taki żleb), stromo, dodatkowo nie ratrakowane = muldy po pas. Ciepełko. Umawiam się z młodym, że on jedzie przodem (żebym jak coś mógł go zebrać). Plus był taki że biodrem można było oprzeć się o mulde/stok. Zjechaliśmy (w sumie nie było źle)... Młody coś cichy... do czasu spotkania z znajomymi/mamą cytuje: "wiecie co on zrobił!? Zabrał mnie na czarną, nieratrakowaną trase! Zrobił ze mnie królika doświadczalnego! Puścił mnie przodem... jakbym się zabił to by pewnie na nogach schodził!"... no i się zaczeło :-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Wyjazd do Francji. Dzień na zwiedzanie. Jade z synem. Jest jakaś czarna... ludzie na nią jadą to też jedziemy. Na początku płasko, później troszkę stromiej ale ok, bez spinki. Nawet dziwimy się dlaczego czarna... do czasu... kurna kumulacja: trasa zwęża się (taki żleb), stromo, dodatkowo nie ratrakowane = muldy po pas. Ciepełko. Umawiam się z młodym, że on jedzie przodem (żebym jak coś mógł go zebrać). Plus był taki że biodrem można było oprzeć się o mulde/stok. Zjechaliśmy (w sumie nie było źle)... Młody coś cichy... do czasu spotkania z znajomymi/mamą cytuje: "wiecie co on zrobił!? Zabrał mnie na czarną, nieratrakowaną trase! Zrobił ze mnie królika doświadczalnego! Puścił mnie przodem... jakbym się zabił to by pewnie na nogach schodził!"... no i się zaczeło :-) W takich warunkach zjezdzalem Harakiri, zamknieta zreszta. Fotka bez zwiazku, Andromeda, Skaliste, na sagę. Z historii to pamietam pierwszy upadek na orczyku, nie wiedzialem, ze trzeba puscic i walczylem probujac wstac, w koncu odpuscilem, bo ludzie mnie zachecali popkrzykujac puszczaj, puszczaj... do tej pory zaluje, to mogl byc ekwilibrystyczny wyczyn roku:-) Komus sie udalo? Załączone miniatury Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 Dalej Strona 1 z 4 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Off Topic Hyde Park narty - nasze śmieszne historie × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
MajkaW Napisano 15 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 To ja wam opowiem bardzo starą historię, jeszcze z czasów bawienia się w sport. Zawody z cyklu Pucharu Polski, wstałam rano z gorączką, szybko śniadanie, trzeba jechać oglądać slalom, wzięłam narty, ubrałam buty.... wsiadłam na krzesło... patrze a ja mam botki na nogach. Wstydziłam się zjechać wyciągiem, to namówiłam jakiegoś prawie początkującego i stojąc mu z tyłu na nartach zjechałam na dół. Na zawody zdążyłam, ale wiele lat na samo wspomnienie albo się czerwieniłam albo parskałam śmiechem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
star Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 Ja też już to mówiłem. Więc powtórzę. Wyłożyłem się na górze Dolnej Morawy. Obie narty się wypiely. Ciężko wyhamowac. Na dole walnąłem w siatki. Podjeżdża holka z moimi nartami i podając mi je mówi dlouha jizda. Czy coś w tym stylu, nie pamiętam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
jan koval Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 nie swoje a Zony - uczyla sie jazdy na snowboard'zie, na oslej laczce w Snowbird…..wysiada z krzesla i oczywiscie sie przewraca: zatrzymuje sie z twarza na wysokosci……..powiedzmy ponizej pasa pana wyciagowego…..to przypadek…wysiada drugi raz: TO SAMO!!!!!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
mig Napisano 15 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2020 Przed kilku laty byl podobny wątek i kilka fajnych opowiadan. Probuje znalezc ale kiepsko mi idzie. Moze ktos pomoze zlokalizowac? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
star Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Przed kilku laty byl podobny wątek i kilka fajnych opowiadan. Probuje znalezc ale kiepsko mi idzie. Moze ktos pomoze zlokalizowac? Ten może? https://www.skiforum...1-nasze-upadki/ chyba, że ten: https://www.skiforum...aczego-upadamy/ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Znacznie wczesniej. Min 5 lat. Ale to tez ok.... ;-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Znacznie wczesniej. Min 5 lat. Smieszne nie, moze to: https://www.skiforum...ciarskie/page-4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Smieszne nie, moze to: https://www.skiforum...ciarskie/page-4 Moze temat bardziej dotyczył wspomnien z dawnych czasow.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Moze temat bardziej dotyczył wspomnien z dawnych czasow.... przesledzilem wpisy veterana (kto tam pisal, nico? ty?), chyba nie znalazlem, ale moze, rzuc okiem co tam nas na nartach wkurza... ? https://www.skiforum...lo-narciarstwo/ https://www.skiforum...azdy-alpejskie/ https://www.skiforum...zynalo-onegdaj/ https://www.skiforum...ty-carvingowej/ https://www.skiforum...lacja-wypadkow/ https://www.skiforum...ciarski-horror/ https://www.skiforum...-taka-sytuacja/ https://www.skiforum...aczego-upadamy/ https://www.skiforum...alant-na-stoku/ https://www.skiforum...ale-szalenstwo/ https://www.skiforum...1-nasze-upadki/ https://www.skiforum...blowe-historie/ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Dzieki. Posxperam w wolnej chwili.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mario33 Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Nie wiem czy się kwalifikuje, ale zabawne i związane z nartami... znacznie więcej mam związanych z łyżwami... Zima chyba 1985, śniegu z metr wszędzie. Przeprowadzaliśmy się na nowe osiedle, wszędzie wszystko rozkopane dookoła p, usypane góry i doły. W komórce u dziadka znalazłem stare narty, jeszcze na Kandaharach. Nigdy wcześniej nie miałem nart na nogach, nie było takiej tradycji u mnie, na nizinach. Ale miałem te kilkanaście lat i oczywiście chciałem spróbować. Wlazłem (nielegalnie) na największą pryzmę ziemi na budowie, śniegu było dość. Zjazd, sam nie wiem jak się udało nie przewrócić na stoczku, dopiero na dole, bach w zaspę. No dobra, wstałem, ale... śniegu ponad głowę wprost ściana.., z tylu ściana... z lewej i z prawej tez... wpadłem w wykop chyba na kolektor ściekowy chyba z kwadrans się wygrzebywałem... narty połamałem... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mario33 Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Szkoda, że tak szybko się skończyły te historyjki... Ten wątek, w odróżnieniu od większości pozostałych aktywnych wątków, jest i dowcipny, i śmieszny... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 18 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Szkoda, że tak szybko się skończyły te historyjki... Ten wątek, w odróżnieniu od większości pozostałych aktywnych wątków, jest i dowcipny, i śmieszny... Ok. To opowiem Wam historię dotycząca mojego męża. Pare lat temu, wiosna, jesteśmy w Marillevie. Mąż miał jakieś wspaniałe rękawice, które po paru godzinach używania / gorąco było/ zaczynały niemiłosiernie śmierdzieć. Wsiadają w czwórkę do gongoli na Mastelinie, w ostatniej chwili wciska się do nich parapeciarz Włoch..... Nasi gadają, mąż ściąga rękawice.... Włoch rozgląda się się podejrzliwie dookoła, zakłada buffa, nie pomaga, otwiera okienko i przywiera do niego. W gondoli ryk śmiechu. Na górze wyskoczył z gondoli jak oparzony Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mariusz-net Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Wyjazd firmowy na narty do Szczawnicy. Parę osób łącznie ze mną to zupełni początkujący. Po lekcji z instruktorem każdy jakoś ćwiczy te pługi. Robie sobie przerwę, podjeżdżam pod knajpe. Knajpka niżej tak z około metr od stoku... taki uskok. Na dole uskoku dzieciak. Z górki jedzie koleżanka w kierunku uskoku. Jedzie, jedzie i w pewnym momencie widzi co jest przed nią. Spinka pośladków (a już wcześnie jak ludzik z Lego), szerszy pług... ale dalej jedzie. Zęby ścisnięte, kije aż trzeszczą... krawędź uskoku zbliża się nieubłaganie. W końcu zatrzymała sie ale przód nart wisi nad uskokiem. Głośne uff, a po nim chwila konsternacji, zawahania. To była chwila: narty trochę do przodu, przechylenie, przyspieszenie na tym 1 metrze i dzwon w dzieciaka (na szczeście oboje waga piórkowa). Jak kojot z Strusia Pędziwiatra :-) Dzieciak coś tam burknął. Dodam: nie nie mogłem/nie zdążyłem pomóc. Na tym samym wyjeździe kolega próbował snowboardu. Złapał przednią krawędź i przywalił twarzą w śnieg... śmieszny był bardzo dokładny odcisk twarzy na śniegu (kolega też się śmiał choć mniej obserwatorzy)... szkoda, że nie mam zdjęcia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mariusz-net Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Wyjazd do Francji. Dzień na zwiedzanie. Jade z synem. Jest jakaś czarna... ludzie na nią jadą to też jedziemy. Na początku płasko, później troszkę stromiej ale ok, bez spinki. Nawet dziwimy się dlaczego czarna... do czasu... kurna kumulacja: trasa zwęża się (taki żleb), stromo, dodatkowo nie ratrakowane = muldy po pas. Ciepełko. Umawiam się z młodym, że on jedzie przodem (żebym jak coś mógł go zebrać). Plus był taki że biodrem można było oprzeć się o mulde/stok. Zjechaliśmy (w sumie nie było źle)... Młody coś cichy... do czasu spotkania z znajomymi/mamą cytuje: "wiecie co on zrobił!? Zabrał mnie na czarną, nieratrakowaną trase! Zrobił ze mnie królika doświadczalnego! Puścił mnie przodem... jakbym się zabił to by pewnie na nogach schodził!"... no i się zaczeło :-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Wyjazd do Francji. Dzień na zwiedzanie. Jade z synem. Jest jakaś czarna... ludzie na nią jadą to też jedziemy. Na początku płasko, później troszkę stromiej ale ok, bez spinki. Nawet dziwimy się dlaczego czarna... do czasu... kurna kumulacja: trasa zwęża się (taki żleb), stromo, dodatkowo nie ratrakowane = muldy po pas. Ciepełko. Umawiam się z młodym, że on jedzie przodem (żebym jak coś mógł go zebrać). Plus był taki że biodrem można było oprzeć się o mulde/stok. Zjechaliśmy (w sumie nie było źle)... Młody coś cichy... do czasu spotkania z znajomymi/mamą cytuje: "wiecie co on zrobił!? Zabrał mnie na czarną, nieratrakowaną trase! Zrobił ze mnie królika doświadczalnego! Puścił mnie przodem... jakbym się zabił to by pewnie na nogach schodził!"... no i się zaczeło :-) W takich warunkach zjezdzalem Harakiri, zamknieta zreszta. Fotka bez zwiazku, Andromeda, Skaliste, na sagę. Z historii to pamietam pierwszy upadek na orczyku, nie wiedzialem, ze trzeba puscic i walczylem probujac wstac, w koncu odpuscilem, bo ludzie mnie zachecali popkrzykujac puszczaj, puszczaj... do tej pory zaluje, to mogl byc ekwilibrystyczny wyczyn roku:-) Komus sie udalo? Załączone miniatury Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 Dalej Strona 1 z 4 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Off Topic Hyde Park narty - nasze śmieszne historie × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
mig Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Znacznie wczesniej. Min 5 lat. Ale to tez ok.... ;-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
star Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Znacznie wczesniej. Min 5 lat. Smieszne nie, moze to: https://www.skiforum...ciarskie/page-4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Smieszne nie, moze to: https://www.skiforum...ciarskie/page-4 Moze temat bardziej dotyczył wspomnien z dawnych czasow.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Moze temat bardziej dotyczył wspomnien z dawnych czasow.... przesledzilem wpisy veterana (kto tam pisal, nico? ty?), chyba nie znalazlem, ale moze, rzuc okiem co tam nas na nartach wkurza... ? https://www.skiforum...lo-narciarstwo/ https://www.skiforum...azdy-alpejskie/ https://www.skiforum...zynalo-onegdaj/ https://www.skiforum...ty-carvingowej/ https://www.skiforum...lacja-wypadkow/ https://www.skiforum...ciarski-horror/ https://www.skiforum...-taka-sytuacja/ https://www.skiforum...aczego-upadamy/ https://www.skiforum...alant-na-stoku/ https://www.skiforum...ale-szalenstwo/ https://www.skiforum...1-nasze-upadki/ https://www.skiforum...blowe-historie/ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Dzieki. Posxperam w wolnej chwili.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mario33 Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Nie wiem czy się kwalifikuje, ale zabawne i związane z nartami... znacznie więcej mam związanych z łyżwami... Zima chyba 1985, śniegu z metr wszędzie. Przeprowadzaliśmy się na nowe osiedle, wszędzie wszystko rozkopane dookoła p, usypane góry i doły. W komórce u dziadka znalazłem stare narty, jeszcze na Kandaharach. Nigdy wcześniej nie miałem nart na nogach, nie było takiej tradycji u mnie, na nizinach. Ale miałem te kilkanaście lat i oczywiście chciałem spróbować. Wlazłem (nielegalnie) na największą pryzmę ziemi na budowie, śniegu było dość. Zjazd, sam nie wiem jak się udało nie przewrócić na stoczku, dopiero na dole, bach w zaspę. No dobra, wstałem, ale... śniegu ponad głowę wprost ściana.., z tylu ściana... z lewej i z prawej tez... wpadłem w wykop chyba na kolektor ściekowy chyba z kwadrans się wygrzebywałem... narty połamałem... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mario33 Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Szkoda, że tak szybko się skończyły te historyjki... Ten wątek, w odróżnieniu od większości pozostałych aktywnych wątków, jest i dowcipny, i śmieszny... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 18 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Szkoda, że tak szybko się skończyły te historyjki... Ten wątek, w odróżnieniu od większości pozostałych aktywnych wątków, jest i dowcipny, i śmieszny... Ok. To opowiem Wam historię dotycząca mojego męża. Pare lat temu, wiosna, jesteśmy w Marillevie. Mąż miał jakieś wspaniałe rękawice, które po paru godzinach używania / gorąco było/ zaczynały niemiłosiernie śmierdzieć. Wsiadają w czwórkę do gongoli na Mastelinie, w ostatniej chwili wciska się do nich parapeciarz Włoch..... Nasi gadają, mąż ściąga rękawice.... Włoch rozgląda się się podejrzliwie dookoła, zakłada buffa, nie pomaga, otwiera okienko i przywiera do niego. W gondoli ryk śmiechu. Na górze wyskoczył z gondoli jak oparzony Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mariusz-net Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Wyjazd firmowy na narty do Szczawnicy. Parę osób łącznie ze mną to zupełni początkujący. Po lekcji z instruktorem każdy jakoś ćwiczy te pługi. Robie sobie przerwę, podjeżdżam pod knajpe. Knajpka niżej tak z około metr od stoku... taki uskok. Na dole uskoku dzieciak. Z górki jedzie koleżanka w kierunku uskoku. Jedzie, jedzie i w pewnym momencie widzi co jest przed nią. Spinka pośladków (a już wcześnie jak ludzik z Lego), szerszy pług... ale dalej jedzie. Zęby ścisnięte, kije aż trzeszczą... krawędź uskoku zbliża się nieubłaganie. W końcu zatrzymała sie ale przód nart wisi nad uskokiem. Głośne uff, a po nim chwila konsternacji, zawahania. To była chwila: narty trochę do przodu, przechylenie, przyspieszenie na tym 1 metrze i dzwon w dzieciaka (na szczeście oboje waga piórkowa). Jak kojot z Strusia Pędziwiatra :-) Dzieciak coś tam burknął. Dodam: nie nie mogłem/nie zdążyłem pomóc. Na tym samym wyjeździe kolega próbował snowboardu. Złapał przednią krawędź i przywalił twarzą w śnieg... śmieszny był bardzo dokładny odcisk twarzy na śniegu (kolega też się śmiał choć mniej obserwatorzy)... szkoda, że nie mam zdjęcia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mariusz-net Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Wyjazd do Francji. Dzień na zwiedzanie. Jade z synem. Jest jakaś czarna... ludzie na nią jadą to też jedziemy. Na początku płasko, później troszkę stromiej ale ok, bez spinki. Nawet dziwimy się dlaczego czarna... do czasu... kurna kumulacja: trasa zwęża się (taki żleb), stromo, dodatkowo nie ratrakowane = muldy po pas. Ciepełko. Umawiam się z młodym, że on jedzie przodem (żebym jak coś mógł go zebrać). Plus był taki że biodrem można było oprzeć się o mulde/stok. Zjechaliśmy (w sumie nie było źle)... Młody coś cichy... do czasu spotkania z znajomymi/mamą cytuje: "wiecie co on zrobił!? Zabrał mnie na czarną, nieratrakowaną trase! Zrobił ze mnie królika doświadczalnego! Puścił mnie przodem... jakbym się zabił to by pewnie na nogach schodził!"... no i się zaczeło :-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Wyjazd do Francji. Dzień na zwiedzanie. Jade z synem. Jest jakaś czarna... ludzie na nią jadą to też jedziemy. Na początku płasko, później troszkę stromiej ale ok, bez spinki. Nawet dziwimy się dlaczego czarna... do czasu... kurna kumulacja: trasa zwęża się (taki żleb), stromo, dodatkowo nie ratrakowane = muldy po pas. Ciepełko. Umawiam się z młodym, że on jedzie przodem (żebym jak coś mógł go zebrać). Plus był taki że biodrem można było oprzeć się o mulde/stok. Zjechaliśmy (w sumie nie było źle)... Młody coś cichy... do czasu spotkania z znajomymi/mamą cytuje: "wiecie co on zrobił!? Zabrał mnie na czarną, nieratrakowaną trase! Zrobił ze mnie królika doświadczalnego! Puścił mnie przodem... jakbym się zabił to by pewnie na nogach schodził!"... no i się zaczeło :-) W takich warunkach zjezdzalem Harakiri, zamknieta zreszta. Fotka bez zwiazku, Andromeda, Skaliste, na sagę. Z historii to pamietam pierwszy upadek na orczyku, nie wiedzialem, ze trzeba puscic i walczylem probujac wstac, w koncu odpuscilem, bo ludzie mnie zachecali popkrzykujac puszczaj, puszczaj... do tej pory zaluje, to mogl byc ekwilibrystyczny wyczyn roku:-) Komus sie udalo? Załączone miniatury Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 Dalej Strona 1 z 4 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Off Topic Hyde Park narty - nasze śmieszne historie
mig Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Smieszne nie, moze to: https://www.skiforum...ciarskie/page-4 Moze temat bardziej dotyczył wspomnien z dawnych czasow.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
star Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Moze temat bardziej dotyczył wspomnien z dawnych czasow.... przesledzilem wpisy veterana (kto tam pisal, nico? ty?), chyba nie znalazlem, ale moze, rzuc okiem co tam nas na nartach wkurza... ? https://www.skiforum...lo-narciarstwo/ https://www.skiforum...azdy-alpejskie/ https://www.skiforum...zynalo-onegdaj/ https://www.skiforum...ty-carvingowej/ https://www.skiforum...lacja-wypadkow/ https://www.skiforum...ciarski-horror/ https://www.skiforum...-taka-sytuacja/ https://www.skiforum...aczego-upadamy/ https://www.skiforum...alant-na-stoku/ https://www.skiforum...ale-szalenstwo/ https://www.skiforum...1-nasze-upadki/ https://www.skiforum...blowe-historie/ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Dzieki. Posxperam w wolnej chwili.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mario33 Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Nie wiem czy się kwalifikuje, ale zabawne i związane z nartami... znacznie więcej mam związanych z łyżwami... Zima chyba 1985, śniegu z metr wszędzie. Przeprowadzaliśmy się na nowe osiedle, wszędzie wszystko rozkopane dookoła p, usypane góry i doły. W komórce u dziadka znalazłem stare narty, jeszcze na Kandaharach. Nigdy wcześniej nie miałem nart na nogach, nie było takiej tradycji u mnie, na nizinach. Ale miałem te kilkanaście lat i oczywiście chciałem spróbować. Wlazłem (nielegalnie) na największą pryzmę ziemi na budowie, śniegu było dość. Zjazd, sam nie wiem jak się udało nie przewrócić na stoczku, dopiero na dole, bach w zaspę. No dobra, wstałem, ale... śniegu ponad głowę wprost ściana.., z tylu ściana... z lewej i z prawej tez... wpadłem w wykop chyba na kolektor ściekowy chyba z kwadrans się wygrzebywałem... narty połamałem... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mario33 Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Szkoda, że tak szybko się skończyły te historyjki... Ten wątek, w odróżnieniu od większości pozostałych aktywnych wątków, jest i dowcipny, i śmieszny... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... MajkaW Napisano 18 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Szkoda, że tak szybko się skończyły te historyjki... Ten wątek, w odróżnieniu od większości pozostałych aktywnych wątków, jest i dowcipny, i śmieszny... Ok. To opowiem Wam historię dotycząca mojego męża. Pare lat temu, wiosna, jesteśmy w Marillevie. Mąż miał jakieś wspaniałe rękawice, które po paru godzinach używania / gorąco było/ zaczynały niemiłosiernie śmierdzieć. Wsiadają w czwórkę do gongoli na Mastelinie, w ostatniej chwili wciska się do nich parapeciarz Włoch..... Nasi gadają, mąż ściąga rękawice.... Włoch rozgląda się się podejrzliwie dookoła, zakłada buffa, nie pomaga, otwiera okienko i przywiera do niego. W gondoli ryk śmiechu. Na górze wyskoczył z gondoli jak oparzony Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mariusz-net Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Wyjazd firmowy na narty do Szczawnicy. Parę osób łącznie ze mną to zupełni początkujący. Po lekcji z instruktorem każdy jakoś ćwiczy te pługi. Robie sobie przerwę, podjeżdżam pod knajpe. Knajpka niżej tak z około metr od stoku... taki uskok. Na dole uskoku dzieciak. Z górki jedzie koleżanka w kierunku uskoku. Jedzie, jedzie i w pewnym momencie widzi co jest przed nią. Spinka pośladków (a już wcześnie jak ludzik z Lego), szerszy pług... ale dalej jedzie. Zęby ścisnięte, kije aż trzeszczą... krawędź uskoku zbliża się nieubłaganie. W końcu zatrzymała sie ale przód nart wisi nad uskokiem. Głośne uff, a po nim chwila konsternacji, zawahania. To była chwila: narty trochę do przodu, przechylenie, przyspieszenie na tym 1 metrze i dzwon w dzieciaka (na szczeście oboje waga piórkowa). Jak kojot z Strusia Pędziwiatra :-) Dzieciak coś tam burknął. Dodam: nie nie mogłem/nie zdążyłem pomóc. Na tym samym wyjeździe kolega próbował snowboardu. Złapał przednią krawędź i przywalił twarzą w śnieg... śmieszny był bardzo dokładny odcisk twarzy na śniegu (kolega też się śmiał choć mniej obserwatorzy)... szkoda, że nie mam zdjęcia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mariusz-net Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Wyjazd do Francji. Dzień na zwiedzanie. Jade z synem. Jest jakaś czarna... ludzie na nią jadą to też jedziemy. Na początku płasko, później troszkę stromiej ale ok, bez spinki. Nawet dziwimy się dlaczego czarna... do czasu... kurna kumulacja: trasa zwęża się (taki żleb), stromo, dodatkowo nie ratrakowane = muldy po pas. Ciepełko. Umawiam się z młodym, że on jedzie przodem (żebym jak coś mógł go zebrać). Plus był taki że biodrem można było oprzeć się o mulde/stok. Zjechaliśmy (w sumie nie było źle)... Młody coś cichy... do czasu spotkania z znajomymi/mamą cytuje: "wiecie co on zrobił!? Zabrał mnie na czarną, nieratrakowaną trase! Zrobił ze mnie królika doświadczalnego! Puścił mnie przodem... jakbym się zabił to by pewnie na nogach schodził!"... no i się zaczeło :-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Wyjazd do Francji. Dzień na zwiedzanie. Jade z synem. Jest jakaś czarna... ludzie na nią jadą to też jedziemy. Na początku płasko, później troszkę stromiej ale ok, bez spinki. Nawet dziwimy się dlaczego czarna... do czasu... kurna kumulacja: trasa zwęża się (taki żleb), stromo, dodatkowo nie ratrakowane = muldy po pas. Ciepełko. Umawiam się z młodym, że on jedzie przodem (żebym jak coś mógł go zebrać). Plus był taki że biodrem można było oprzeć się o mulde/stok. Zjechaliśmy (w sumie nie było źle)... Młody coś cichy... do czasu spotkania z znajomymi/mamą cytuje: "wiecie co on zrobił!? Zabrał mnie na czarną, nieratrakowaną trase! Zrobił ze mnie królika doświadczalnego! Puścił mnie przodem... jakbym się zabił to by pewnie na nogach schodził!"... no i się zaczeło :-) W takich warunkach zjezdzalem Harakiri, zamknieta zreszta. Fotka bez zwiazku, Andromeda, Skaliste, na sagę. Z historii to pamietam pierwszy upadek na orczyku, nie wiedzialem, ze trzeba puscic i walczylem probujac wstac, w koncu odpuscilem, bo ludzie mnie zachecali popkrzykujac puszczaj, puszczaj... do tej pory zaluje, to mogl byc ekwilibrystyczny wyczyn roku:-) Komus sie udalo? Załączone miniatury Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 Dalej Strona 1 z 4 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Off Topic Hyde Park narty - nasze śmieszne historie
mig Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Dzieki. Posxperam w wolnej chwili.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
mario33 Napisano 16 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2020 Nie wiem czy się kwalifikuje, ale zabawne i związane z nartami... znacznie więcej mam związanych z łyżwami... Zima chyba 1985, śniegu z metr wszędzie. Przeprowadzaliśmy się na nowe osiedle, wszędzie wszystko rozkopane dookoła p, usypane góry i doły. W komórce u dziadka znalazłem stare narty, jeszcze na Kandaharach. Nigdy wcześniej nie miałem nart na nogach, nie było takiej tradycji u mnie, na nizinach. Ale miałem te kilkanaście lat i oczywiście chciałem spróbować. Wlazłem (nielegalnie) na największą pryzmę ziemi na budowie, śniegu było dość. Zjazd, sam nie wiem jak się udało nie przewrócić na stoczku, dopiero na dole, bach w zaspę. No dobra, wstałem, ale... śniegu ponad głowę wprost ściana.., z tylu ściana... z lewej i z prawej tez... wpadłem w wykop chyba na kolektor ściekowy chyba z kwadrans się wygrzebywałem... narty połamałem... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
mario33 Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Szkoda, że tak szybko się skończyły te historyjki... Ten wątek, w odróżnieniu od większości pozostałych aktywnych wątków, jest i dowcipny, i śmieszny... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
MajkaW Napisano 18 Kwietnia 2020 Autor Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Szkoda, że tak szybko się skończyły te historyjki... Ten wątek, w odróżnieniu od większości pozostałych aktywnych wątków, jest i dowcipny, i śmieszny... Ok. To opowiem Wam historię dotycząca mojego męża. Pare lat temu, wiosna, jesteśmy w Marillevie. Mąż miał jakieś wspaniałe rękawice, które po paru godzinach używania / gorąco było/ zaczynały niemiłosiernie śmierdzieć. Wsiadają w czwórkę do gongoli na Mastelinie, w ostatniej chwili wciska się do nich parapeciarz Włoch..... Nasi gadają, mąż ściąga rękawice.... Włoch rozgląda się się podejrzliwie dookoła, zakłada buffa, nie pomaga, otwiera okienko i przywiera do niego. W gondoli ryk śmiechu. Na górze wyskoczył z gondoli jak oparzony Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mariusz-net Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Wyjazd firmowy na narty do Szczawnicy. Parę osób łącznie ze mną to zupełni początkujący. Po lekcji z instruktorem każdy jakoś ćwiczy te pługi. Robie sobie przerwę, podjeżdżam pod knajpe. Knajpka niżej tak z około metr od stoku... taki uskok. Na dole uskoku dzieciak. Z górki jedzie koleżanka w kierunku uskoku. Jedzie, jedzie i w pewnym momencie widzi co jest przed nią. Spinka pośladków (a już wcześnie jak ludzik z Lego), szerszy pług... ale dalej jedzie. Zęby ścisnięte, kije aż trzeszczą... krawędź uskoku zbliża się nieubłaganie. W końcu zatrzymała sie ale przód nart wisi nad uskokiem. Głośne uff, a po nim chwila konsternacji, zawahania. To była chwila: narty trochę do przodu, przechylenie, przyspieszenie na tym 1 metrze i dzwon w dzieciaka (na szczeście oboje waga piórkowa). Jak kojot z Strusia Pędziwiatra :-) Dzieciak coś tam burknął. Dodam: nie nie mogłem/nie zdążyłem pomóc. Na tym samym wyjeździe kolega próbował snowboardu. Złapał przednią krawędź i przywalił twarzą w śnieg... śmieszny był bardzo dokładny odcisk twarzy na śniegu (kolega też się śmiał choć mniej obserwatorzy)... szkoda, że nie mam zdjęcia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mariusz-net Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Wyjazd do Francji. Dzień na zwiedzanie. Jade z synem. Jest jakaś czarna... ludzie na nią jadą to też jedziemy. Na początku płasko, później troszkę stromiej ale ok, bez spinki. Nawet dziwimy się dlaczego czarna... do czasu... kurna kumulacja: trasa zwęża się (taki żleb), stromo, dodatkowo nie ratrakowane = muldy po pas. Ciepełko. Umawiam się z młodym, że on jedzie przodem (żebym jak coś mógł go zebrać). Plus był taki że biodrem można było oprzeć się o mulde/stok. Zjechaliśmy (w sumie nie było źle)... Młody coś cichy... do czasu spotkania z znajomymi/mamą cytuje: "wiecie co on zrobił!? Zabrał mnie na czarną, nieratrakowaną trase! Zrobił ze mnie królika doświadczalnego! Puścił mnie przodem... jakbym się zabił to by pewnie na nogach schodził!"... no i się zaczeło :-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Wyjazd do Francji. Dzień na zwiedzanie. Jade z synem. Jest jakaś czarna... ludzie na nią jadą to też jedziemy. Na początku płasko, później troszkę stromiej ale ok, bez spinki. Nawet dziwimy się dlaczego czarna... do czasu... kurna kumulacja: trasa zwęża się (taki żleb), stromo, dodatkowo nie ratrakowane = muldy po pas. Ciepełko. Umawiam się z młodym, że on jedzie przodem (żebym jak coś mógł go zebrać). Plus był taki że biodrem można było oprzeć się o mulde/stok. Zjechaliśmy (w sumie nie było źle)... Młody coś cichy... do czasu spotkania z znajomymi/mamą cytuje: "wiecie co on zrobił!? Zabrał mnie na czarną, nieratrakowaną trase! Zrobił ze mnie królika doświadczalnego! Puścił mnie przodem... jakbym się zabił to by pewnie na nogach schodził!"... no i się zaczeło :-) W takich warunkach zjezdzalem Harakiri, zamknieta zreszta. Fotka bez zwiazku, Andromeda, Skaliste, na sagę. Z historii to pamietam pierwszy upadek na orczyku, nie wiedzialem, ze trzeba puscic i walczylem probujac wstac, w koncu odpuscilem, bo ludzie mnie zachecali popkrzykujac puszczaj, puszczaj... do tej pory zaluje, to mogl byc ekwilibrystyczny wyczyn roku:-) Komus sie udalo? Załączone miniatury Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 Dalej Strona 1 z 4 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów
mariusz-net Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Wyjazd firmowy na narty do Szczawnicy. Parę osób łącznie ze mną to zupełni początkujący. Po lekcji z instruktorem każdy jakoś ćwiczy te pługi. Robie sobie przerwę, podjeżdżam pod knajpe. Knajpka niżej tak z około metr od stoku... taki uskok. Na dole uskoku dzieciak. Z górki jedzie koleżanka w kierunku uskoku. Jedzie, jedzie i w pewnym momencie widzi co jest przed nią. Spinka pośladków (a już wcześnie jak ludzik z Lego), szerszy pług... ale dalej jedzie. Zęby ścisnięte, kije aż trzeszczą... krawędź uskoku zbliża się nieubłaganie. W końcu zatrzymała sie ale przód nart wisi nad uskokiem. Głośne uff, a po nim chwila konsternacji, zawahania. To była chwila: narty trochę do przodu, przechylenie, przyspieszenie na tym 1 metrze i dzwon w dzieciaka (na szczeście oboje waga piórkowa). Jak kojot z Strusia Pędziwiatra :-) Dzieciak coś tam burknął. Dodam: nie nie mogłem/nie zdążyłem pomóc. Na tym samym wyjeździe kolega próbował snowboardu. Złapał przednią krawędź i przywalił twarzą w śnieg... śmieszny był bardzo dokładny odcisk twarzy na śniegu (kolega też się śmiał choć mniej obserwatorzy)... szkoda, że nie mam zdjęcia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
mariusz-net Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Wyjazd do Francji. Dzień na zwiedzanie. Jade z synem. Jest jakaś czarna... ludzie na nią jadą to też jedziemy. Na początku płasko, później troszkę stromiej ale ok, bez spinki. Nawet dziwimy się dlaczego czarna... do czasu... kurna kumulacja: trasa zwęża się (taki żleb), stromo, dodatkowo nie ratrakowane = muldy po pas. Ciepełko. Umawiam się z młodym, że on jedzie przodem (żebym jak coś mógł go zebrać). Plus był taki że biodrem można było oprzeć się o mulde/stok. Zjechaliśmy (w sumie nie było źle)... Młody coś cichy... do czasu spotkania z znajomymi/mamą cytuje: "wiecie co on zrobił!? Zabrał mnie na czarną, nieratrakowaną trase! Zrobił ze mnie królika doświadczalnego! Puścił mnie przodem... jakbym się zabił to by pewnie na nogach schodził!"... no i się zaczeło :-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
star Napisano 18 Kwietnia 2020 Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2020 Wyjazd do Francji. Dzień na zwiedzanie. Jade z synem. Jest jakaś czarna... ludzie na nią jadą to też jedziemy. Na początku płasko, później troszkę stromiej ale ok, bez spinki. Nawet dziwimy się dlaczego czarna... do czasu... kurna kumulacja: trasa zwęża się (taki żleb), stromo, dodatkowo nie ratrakowane = muldy po pas. Ciepełko. Umawiam się z młodym, że on jedzie przodem (żebym jak coś mógł go zebrać). Plus był taki że biodrem można było oprzeć się o mulde/stok. Zjechaliśmy (w sumie nie było źle)... Młody coś cichy... do czasu spotkania z znajomymi/mamą cytuje: "wiecie co on zrobił!? Zabrał mnie na czarną, nieratrakowaną trase! Zrobił ze mnie królika doświadczalnego! Puścił mnie przodem... jakbym się zabił to by pewnie na nogach schodził!"... no i się zaczeło :-) W takich warunkach zjezdzalem Harakiri, zamknieta zreszta. Fotka bez zwiazku, Andromeda, Skaliste, na sagę. Z historii to pamietam pierwszy upadek na orczyku, nie wiedzialem, ze trzeba puscic i walczylem probujac wstac, w koncu odpuscilem, bo ludzie mnie zachecali popkrzykujac puszczaj, puszczaj... do tej pory zaluje, to mogl byc ekwilibrystyczny wyczyn roku:-) Komus sie udalo? Załączone miniatury Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 Dalej Strona 1 z 4 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0
Rekomendowane odpowiedzi