Veteran Napisano 26 Czerwca 2019 Udostępnij Napisano 26 Czerwca 2019 Witam Zaintrygowała mnie ta nazwa. Piszę na forum, sprzeczam się czasami i jestem zbyt zarozumiały. Ale dla wspólnego dobra, czy to są narty, czy ochrona środowiska. Czy też ochrona dóbr osobistych. Tak się składa, że bardzo sobie cenię akustykę we własnym mieszkaniu Przy odtwarzaniu głównie muzyki. Mając kiedyś wykształcenie, jako radiomechanik i lat dwadzieścia wykonałem samodzielnie z „Radioamatora” wzmacniacz lampowy Hi-Fi, w układzie push-pull. Do niego solidna kolumnę z desek. Z otworem u dołu odwracającym fazę dźwiękową wypromieniowaną z tyłu głośnika. Dwa głośniki, jeden wysokotonowy, drugi eliptyczny, bardziej średniotonowy niż niskotonowy. Upchałem tu i ówdzie wnętrze watą szklaną dla tłumienia. Głośniki miały filtry, by rozdzielić pasmo częstotliwości na dwa kanały, dla wyższych tonów i niższych. Odbiornik radiowy bardzo, prosty na jednej diodzie jako demodultor i odbiór silnej stacji Kraków na falach średnich. Dźwięk rewelacyjny. Prawie jakbym siedział w filharmonii. Kończąc zawodową pracę i mając nieco przypływu gotówki, czas i pespektywę częstych posiadów przed tele. Z dźwiękiem nieraz surround. A na pewno stereofonicznym wróciłem do koncepcji, tym razem kina domowego. Jak zwykle zacząłem od literatury. Od Internetu, od czasopism dla audiofilów. Analizowałem sprzęt. Wzmacniacze, odtwarzacze, kolumny, kable. Analizowałem własny pokój. Rozchodzenie się fal dźwiękowych, odbicia, tłumienie. W końcu za jakieś dziesięć tys zebrałem sprzęt, który rzeczywiście daje mi ogromną satysfakcję. Nie jest to żadna klasa. Liczy się zaledwie jako trzecia liga. Takie katalogowe narty, poniżej średniej. Rewelacyjny dźwięk jest tylko w porównaniu z sasiadami. Wiele rzeczy mnie wtedy zadziwiło przy tej analizie. Pierwsze to lampy. Miałem z nimi sporo do czynienia. A tu się okazało, że prawdziwy audiofil ceni sobie najbardziej te lampy. Półprzewodniki są be. Z lampy jest dźwięk taki bardziej … Ale lampa to dźwięk analogowy, jedyny prawdziwy. A nie posiekany przebieg i potem odtwarzany. Nic więc dziwnego, że ceny wzmacniacza z paru lampami osiągały poziom samochodu kompaktowego. Kolumny głośnikowe był tańsze, ale kilkadziesiąt tys. trzeba było wydać, by przybliżyć się do czołówki. Za to kable łączące wzmacniacz z kolumną były dla mnie absolutną rewelacją. Metr takiego kabla kosztował nawet pięćdziesiąt tys. Były zacięte dyskusje, że ktoś miał taki kabelek i jak to wpływało na dźwięk. Jako elektronik(lampowy) i elektryk miałem pewne pojęcie o przenoszeniu sygnałów prze takie rzeczy jak kable. To są podstawy elektrotechniki. A tu się działy rzeczy tajemnicze. Analiza przebiegu nic nie daje, ponieważ ostateczne kryterium jest w uchu. A każdy ma inne! W końcu doszedłem do jednego rozsądnego wniosku. Co człowiekowi szkodzi(i innym też), gdy sobie kupi coś, na co go stać. I twierdzić potem, że to jest rewelacja, ponieważ słyszy to własnym uchem. Nie mogę mu udowodnić, że kłamie, choćby nawet mi pozwolił posłuchać swojego sprzętu. Jak ja nie słyszę, to wcale nie jest dowód, że on nie słyszy. Audiofilstwo to była dziedzina bardzo perspektywiczna. I zapewne jest dalej. Przecież nie wstawi się do specjalnej urządzonej u siebie „sali kinowej” barachła, może nawet czołowego światowego producenta. To musi być coś specjalnego. To co słychać tylko w uchu właściciela domostwa. Czy gość zaproszony na ucztę muzyczną odważyłby się powiedzieć, że nie jest to coś wyjątkowego. I on nie słyszy różnicy. Nie miałem możliwości zapoznania się z ofertą Harpia Acoustics, ponieważ wtedy jeszcze nie działała. A przelatywałem wszystkich dostępnych w sieci producentów kolumn, wzmacniaczy, odtwarzaczy. Teraz poszukałem i faktycznie robiła kolumny. Może inne rzeczy, ale mnie to nie interesuje. Na forum chciałbym, by wszystko było jasne. I stąd taki tytuł postu. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
tomkly Napisano 26 Czerwca 2019 Udostępnij Napisano 26 Czerwca 2019 Marka Harpia powstała gdzieś w okolicach 2005r. a może i wcześniej. Wdarła się przebojem z pierwszą linią zestawów głośnikowych, w której były takie perełki jak choćby model Amstaff, który przy swojej ówczesnej katalogowej cenie równej 7.900zł czynił spustoszenie w szeregach metkowych producentów. Kolumny te pozostawiały w pobitym polu w zasadzie całość dwukrotnie droższej konkurencji, rywali dla nich trzeba było szukać na poziomie cenowym przekraczającym 20 tys. zł. Marka została ciepło przyjęta zarówno przez recenzentów jak i audiofili. W międzyczasie toczyły się prace nad bardziej zaawansowanymi konstrukcjami, których efektem było wprowadzenie na rynek serii Time Coherent. Model Dobermann stanowił jeden z punktów odniesienia dla kolumn z przedziału cenowego do 50 tys. zł, podczas gdy jego cena detaliczna wynosiła o ile mnie pamięć nie myli 24.900zł. Znów jedne z lepszych dostępnych na rynku kolumn, którą można było wystawiać w pojedynkach z kolumnami takimi jak Wilson Audio Sophia 2 czy B&W 802 i ... przeważnie Dobermanny wychodziły z tych sparingów z tarczą. Później do oferty trafiły jeszcze bardziej zaawansowane i rozbudowane konstrukcje takie jak Monk oraz Grand Monk z dużą ilością przetworników, dedykowane do dużych pomieszczeń o powierzchni rzędu 50-60 metrów kwadratowych. Ostatnie lata przyniosły nową serię zestawów głośnikowych a w niej między innymi dwa bardzo udane modele Jantar oraz Nimbus. W tych ostatnich zastosowano (jako opcję) flagowy berylowy głośnik Scan-Speaka, który jest montowany w zestawach głośnikowych takich marek jak choćby Magico, których ceny zaczynają się od 100 tys. zł wzwyż. Tyle tytułem wyjaśnienia historii firmy, bo jak rozumiem to był główny cel założenia wątku. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.