Skocz do zawartości

Pasje


Veteran

Rekomendowane odpowiedzi

Znam ! - to Maciek :) , człek bardzo wesoły , parę razy pływaliśmy razem, np. w 2018 na Bugu:

 

Hej !

 

No Maciek jest zajepozytywny :D

 

@Mitek nie, Maciek płynie na zielonym Aquariusie Treku, ja płynąłem na 430. Ten Trek to mi tak średnio ale za to Traper znacznie bardziej - krótszy i pakowny, na niektórych zwałkach łatwiej niż Prijonkiem mi było.

 

PS: Właściwie browar na kajaku a browar na rowerze to to samo ale przecież rower to przed i po spływie : )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wda - podobnie - odcinek do Wdzydz.

 

 

Właśnie do Wdzydz to tak trochę jak Czarna Hańcza .. bardzo ładnie, spokojnie się wije ale ja lubię odcinek Wdzydze (właściwie Borsk) - Czarna Woda - fajnie jest w okolicach Wiecka - jest kilka bystrzy i wielkie drzewa, wysepki w nurcie ... czuję się tam trochę jak Hobbit : ) Potem tak gdzieś od Hydrostacji (mają bardzo fajne kajaki na Wdę Necky Zoar Sport - gdyby nie siedzenie przebija Prijona 430 !) szeroko ale od Młynek do Błędna znów jest bardzo fajnie. Przed Błędnem w Starej Rzece niestety usunęli wielki zwalony dąb w poprzek rzeki. No i tam pierwszy raz spotkałem Bielika - niesamowite wrażenie - odciągał nas od gniazda odlatując co chwila kawałek i czekając na nas. Potęga !

 

Nie płynąłem jeszcze Trzebiochą ale następnym razem chyba tam zacznę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Wdzie poniżej Wdzydz czyli od Borska jest nawet ciekawiej bo szybszy nurt i co jakiś czas niewielkie bystrza.

Ponadto o czymś świadczą nazwy: Złe Mięso, Krzywe Koło, Błędno, Pętla, Pohulanka, Niebo, Piekiełko.

 

Upodobania kajakowe jak wiadomo są różne, moim zdaniem jeżeli to możliwe należy poznać jak najwięcej polskich rzek.

Należy pamiętać że wrażenia mogą być różne bo część atrakcji zależna jest od poziomu wody.

 

Niebawem mam zamiar wybrać się na Rawkę (tuż obok Skierniewic).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie ja na Rawce nigdy nie byłem ... wszyscy byli i chwalą a córka tam często wraca ; ) Tak z brzegu to fajna rzeczka, taka trochę "zwałkawa" miejscami.  Masz plan na jeden dzień czy z namiotem ? 

 

W Błędnie - płynęliśmy z Młynek (lubię, fajny gospodarz) - zostawiłem kiedyś kolegę z kajakiem bo zaczęło się zmierzchać a nie miał czołówki. Zanim dopłynąłem do Tlenia, ogarnąłem kajak na dach, odsapnąłem i wróciłem było ciemno jak diabli. I się dowiedziałem, że polana do której łatwo trafić z wody wcale nie jest tak łatwa do znalezienia samochodem po lesie :D Już miałem plan zaparkować przy moście i popłynąć po niego wpław Wdą bo ciemno, zimno a on bez namiotu ale w końcu dostrzegłem płomień ogniska : )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...  Masz plan na jeden dzień czy z namiotem ? ...

Nie przepadam za pływaniem 1 dniowym bo za dużo pośpiechu więc stres.

Czas pokaże, zależy czy sam czy z kimś a wtedy :

- czy tylko 2 dni ?

- czy może do ujścia Rawki ?

- czy dalej Bzurą do Wisły ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Wdzie poniżej Wdzydz czyli od Borska jest nawet ciekawiej bo szybszy nurt i co jakiś czas niewielkie bystrza.

Ponadto o czymś świadczą nazwy: Złe Mięso, Krzywe Koło, Błędno, Pętla, Pohulanka, Niebo, Piekiełko.

 

Upodobania kajakowe jak wiadomo są różne, moim zdaniem jeżeli to możliwe należy poznać jak najwięcej polskich rzek.

Należy pamiętać że wrażenia mogą być różne bo część atrakcji zależna jest od poziomu wody.

 

Niebawem mam zamiar wybrać się na Rawkę (tuż obok Skierniewic).

Cześć

Rawkę chyba najrozsądniej zacząć w Rawie - tam jest taki zalew, to za nim. Można wcześniej ale chyba nie ma sensu.

Musisz liczyć raczej 4 dni niż 3 do ujścia bo jest sporo przenoszenia - elektrownie i hydrotechnika. Nie spodziewaj się jednak jakichś totali. Dawna zwałkowa Rawka to już historia, no chyba żebyś płynął w kwietniu to może będzie ciekawiej. Chociaż może przesadzam, to jednak nie Czarna Hańcza.

Z rzek o trochę podobnym charakterze polecam prawą Skrwę. Ciekawa z dużymi dobowymi wahaniami poziomu wody na jazach i młyńskich zastawkach. Ciekawe i jedyne w swoim rodzaju doświadczenie jak stawiasz namiot 10 metrów od rzeki a rano masz ja prawie pod progiem.

My planujemy Wierzycę - płynął ktoś?

 

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...  Dawna zwałkowa Rawka to już historia  ...

Na miejscu zobaczę jak jest,

szczególnie że  ...

 

Ale kanadą chcesz ? To dosyć płytka, kręta ciasna rzeczka ... 

...  popłynę kanadyjką aby ją tam sprawdzić.

 

Lubię trudności w postaci zwałek większych lub mniejszych.

Wbrew pozorom "kanada" to bardzo uniwersalne pływadło.

Nie lubi tylko wiatru na otwartych przestrzeniach.

W tym sezonie testuję ją na różnych wodach i w różnych warunkach.

Potem zdecyduję czy i jakim poddam ją modyfikacjom.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na miejscu zobaczę jak jest,

szczególnie że  ...

 

...  popłynę kanadyjką aby ją tam sprawdzić.

 

Lubię trudności w postaci zwałek większych lub mniejszych.

Wbrew pozorom "kanada" to bardzo uniwersalne pływadło.

Nie lubi tylko wiatru na otwartych przestrzeniach.

W tym sezonie testuję ją na różnych wodach i w różnych warunkach.

Potem zdecyduję czy i jakim poddam ją modyfikacjom.

Cześć

Z pewnością będziesz się dobrze bawił,czego niniejszym życzę.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

A sama Osa czy sąsiednia Liwa...

tak wygląda pływanie w obszarze źródłowym Liwy na przykład:

:)

Pozdro

Widziałem ten filmik, chyba zamieszczałeś go z dwa, trzy lata temu (może się mylę), nie płynąłem ani Liwą, ani Osą, może będzie okazja. Polecam tylko te rzeki, na których płynąłem.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widziałem ten filmik, chyba zamieszczałeś go z dwa, trzy lata temu (może się mylę), nie płynąłem ani Liwą, ani Osą, może będzie okazja. Polecam tylko te rzeki, na których płynąłem.

Pozdrawiam

Cześć

No ja też się tak staram. Liwa nas zmogła - nie przepłynęliśmy całej rzeki w zakładanym czasie. Ilość przeszkód była tak duża, że to było chyba U10. :)

Filmik z pewnością już był bo to było chyba z 10 lat temu. To jest na odcinku do Kamieńca - praktycznie niespływalny o czym przekonaliśmy się po 11 godzinach walki gdy zabrakło wody w ogóle. :)

Mam wrażenie, że to są rzeki (zwłaszcza płynięte na wiosnę), których na ciężko zrobić się nie da w jakimś rozsądnym czasie. Bywały przeszkody, których pokonanie wymagało częściowego wypakowania i podniesienia kajaka na wysokość półtora metra i przepchnięcia przez otwór między konarami padłych drzew a wszystko na głębokiej wodzie w terenie bagiennym. I to jest właśnie najfajniejsza zabawa. :)

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

podziwiam takich gości,

jak chodziłem pierwszy raz po swoim dachu z asekuracją na linie, to mi się trochę nogi trzęsły,

a facet po prostu idzie w pionie bez niczego, ma psyche ! 

Cześć

Gdybym tylko był w stanie sam robiłbym takie rzeczy. Niestety moje przerażenie na wysokości jest podobne do Twojego.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

podziwiam takich gości,
jak chodziłem pierwszy raz po swoim dachu z asekuracją na linie, to mi się trochę nogi trzęsły,
a facet po prostu idzie w pionie bez niczego, ma psyche !


Witam

A ja nie podziwiam! Za to zastanawiam się dlaczego wywołuje to taki podziw. Pierwsze to jest faktycznie pion. Skał pionowych to rzeczywiście na swiecie mozna policzyc na palcach jednej ręki. Sa i przewieszone("poza" pionem). Większość pionowych skała to gdzieś od 70-90 st. Z daleka, z "en face" widaja się zupełnie pionowe. Ich "pion" ma takie znaczenie dla wspinacza, że leci zawsze na dół ew. tylko się obijając. Do wspinania ma znaczenie. Czym wiekszy pion to więcej pracy z rąk. Każdy wspinacz wie z kursu, że należy się wpinać nogami, a nie wisieć na rękach. Wiszenie na rękach, to ekstrema, która się szybko kończy.

Wieżowiec ma pewną zaletę w stosunku do skały. Nie chodzi mi o to, że mozna więcej zarobić, niż na nieznanej skale. Ale to, że porzędny wieżowiec ma porządnie umocowane elementy. Na skale jest różnie. W ty przypadku wspinacz swoim doświadczeniem testuje ich wytrzymałość. jeśli sie pomyli to element się urywa i on leci... Takim prostym trikiem do sprawdzenia, czy chwytana część skały sie nie urwie(wysunie) jest uderzenie mocno dłonią. Po "odgłosie" mocna się zorientować, czy to lita skała, czy odpęknięta. Na wieżowcu nic nie powinno być odpękniete.

Nastepna kwestia to czy mus wystarczy sił, by ciągle mocno ściskać elemnty wieżowca, zanim dojdzie do szczytu. Ze stopniami do stania mogą być problemy. Ale jak sie mocno trzymamy, pupa na zewnatrz topojawia się cość takiego, jak tarcie stóp(buty!) przyklejonych do ściany. Jest oczywiste, że gość wczesniej testował się, że spokojnie wytrzymya!

Strach przez ekspozycją, przepaść. jest coś takiego, że człowiek się jednak przyzwyczaja, traktuje, jak normalkę. poczułe to na sobie mają trzydzieśći lat. Ale nie doszedłem do szczytu, ponieważ jednak strach mobilizujący pozostał. Teraz to ze mnie straszne straszydłó!

Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe jaka jest ich ostatnia myśl gdy odpadają ...

Nie wiem jaka jest ich ostatnia myśl, ale wiem jak się to może skończyć. Dwóch moich kolegów odpadło, jeden z dachu czteropiętrowego budynku, gdy wpiął się do liny by zjechać na dół, ale chwilę wcześniej zostały wypięte punkty kotwienia. W jego przypadku skończyło się uszkodzeniem kręgosłupa w odcinku szyjnym, na szczęście bez większych konsekwencji, bo spadł na plecy, a kręgosłup usztywniła kamizelka kuloodporna. W drugim przypadku kolega nie miał tyle szczęścia, odpadł od liny szybkiej podczas ewakuacji ze śmigłowca z wysokości 30 metrów. Żyje, ale jest inwalidą. Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie to jest dla mnie słabe w tych wszystkich sportach gdzie człowiek jest uzależniony od sprzętu - nurkowanie, skoki spadochronowe, wspinaczka ... 

Pewnie to irracjonalne - człowiek częściej zawodzi niż sprzęt ale myśl, że jestem w 100% zależny od tego, czy mi się spadochron rozwinie albo nie zatnie automat w butli sprawia, że się za takie sporty nie zabieram.

Oczywiście w rowerze też może pęknąć  sterówka a w nartach puścić wiązanie ale tu szanse są o wiele większe ... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jaka jest ich ostatnia myśl, ale wiem jak się to może skończyć. Dwóch moich kolegów odpadło, jeden z dachu czteropiętrowego budynku, gdy wpiął się do liny by zjechać na dół, ale chwilę wcześniej zostały wypięte punkty kotwienia. W jego przypadku skończyło się uszkodzeniem kręgosłupa w odcinku szyjnym, na szczęście bez większych konsekwencji, bo spadł na plecy, a kręgosłup usztywniła kamizelka kuloodporna. W drugim przypadku kolega nie miał tyle szczęścia, odpadł od liny szybkiej podczas ewakuacji ze śmigłowca z wysokości 30 metrów. Żyje, ale jest inwalidą.

Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk


Jeśli facet to przechodzi, to dla mnie jest kozakiem, świetnie przygotowanym.
Jeśli odpadnie, to znaczy że jest jednak amatorem.

To tak samo jak we wspinaczce, wielu zrobiło wielkie rzeczy i żyją.

Natomiast Twoi koledzy, to jest jednak inna kategoria działania.
To nie sport, gdzie jest czas na przygotowanie, ocenę sytuacji.
Tylko to jest walka w boju, ćwiczenia pod presją czasu, być może większe ryzyko niż ta ściana wieżowca.
Szacun dla nich!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...