Skocz do zawartości

Radość z jazdy na nartach a nieprawidłowa jazda - problemy samouka


oloss

Rekomendowane odpowiedzi

Z ciekawości - czy mam tę nieprawidłową pozycję w czasie jazdy?

Na przeskoczeniu 6 nie wiem czy mi bardzo zależy (nawet nie jestem pewien czy w ogóle osiągam 6) - mam bardzo dużo frajdę z jazdy tak jak potrafię teraz.

 

 

Kibelka nie widać.Ale to co widać nie napawa otuchą, aż nie chce mi się wierzyć że Ci nie zależy na prawidłowej jeździe.

 

Przeniosłem do nowego wątku, żeby nie zaśmiecać poprzedniego z wyborem butów.

 

Po pierwsze dzięki za szczerą opinię.

Myślę, że 'to co widać nie napawa otuchą' to nie jest wina za twardych butów.

Dla wyjaśnienia - pisząc, że nie zależy mi na przeskoczeniu 6, chodziło mi o to, że nie dążę do bycia instruktorem (ani tym bardziej zawodnikiem) ani do jazdy poza trasami.

 

Oczywiście chciałbym jeździć prawidłowo. Mam świadomość, że obecnie ładnie nie jest. Problem w tym, że nawet taka obecna nieładna (i pewnie nieprawidłowa) jazda sprawia mi ogromną uciechę.

I teraz nie bardzo wiem jak to zmienić. Myślałem o tygodniowym wyjeździe z instruktorami - myśląc, że taki wyjazd mógłby mi pomóc - jednak koszt to niemały, a czas na nartach to dla mnie też czas z rodziną - ciągle trochę szkoda mi wydać 3k zł na samotny wyjazd, po którym być może jeździłbym ładniej, choć pewności nie mam.

Tak naiwnie zapytam - czy znacie może jakieś inne sposoby (tańsze) na nauczenie się 'prawidłowej' jazdy niż tygodniowy wyjazd szkoleniowy?

I drugie (pewnie jeszcze bardziej naiwne) pytanie - co to w sumie znaczy 'prawidłowa' jazda? Kiedy kończy się po prostu radocha samouka a kiedy zaczyna ładna jazda jak należy?

 

Pozdrawiam i z góry dziękuję za wskazówki

 

P.S.

Dla uzupełnienia - zacząłem jeździć na nartach pod koniec sezonu 2012/2013. Od tego czasu zrobiłem na nartach (w dół) jakieś 3000 km - jeźdżę średnio 25 dni w sezonie. Byłem 6 razy w Alpach (2x Livigno, 3x Zillertal, 1xOetztal). Nie boję się szybkości, czarnych tras nie unikam, choć większą swobodę czuję na czerwonych. Jak jest gdzieś okazja przejechać na tyczkach, to chętnie korzystam (np. ostatnio na Soszowie był trening GS na tyczkach i można było przejechać, miałem czas gorszy 20% od tych, co jeździć naprawdę potrafią), chociaż nigdy na żadnym prawdziwym treningu (żeby mi ktoś powiedział co i jak) nie byłem oczywiście. Instruktora miałem pierwsze dwie godziny, ale to było na samym początku - jak założyć narty, jak na nich ustać, jak skręcić, jak się zatrzymać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z ciekawości - czy mam tę nieprawidłową pozycję w czasie jazdy?

Co do techniki to się nie będę wypowiadał bo nie czuję się fachowcem ale napisze cos innego. Jeżeli jazda na nartach sprawia Ci radość to jest OK , tak ma być . Narty to ma być przede wszystkim przyjemność. Lepiej jeździć nie do końca poprawnie technicznie i stylowo czyli po swojemu ale robić to z przyjemnością i radością niż na siłę zmieniać postawę na książkową i stresować sie ,że ciągle coś jest nie tak. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dużo przejechałeś na nartach. Powinieneś jeździć dużo lepiej. Przestań unikać instruktora. Kolejne 2 godziny z instruktorem w Twojej karierze narciarskiej powinny bardzo wiele zmienić. Jeżeli nie to zmień instruktora. Potem poćwiczysz i wykupisz sobie kolejne lekcje. To powinno wyglądać tak: zajęcia z instruktorem i zadanie domowe na resztę dnia, sprawdzenie efektów i kolejna lekcja. Nie zbankrutujesz od tego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dużo przejechałeś na nartach. Powinieneś jeździć dużo lepiej. Przestań unikać instruktora. Kolejne 2 godziny z instruktorem w Twojej karierze narciarskiej powinny bardzo wiele zmienić. Jeżeli nie to zmień instruktora. Potem poćwiczysz i wykupisz sobie kolejne lekcje. To powinno wyglądać tak: zajęcia z instruktorem i zadanie domowe na resztę dnia, sprawdzenie efektów i kolejna lekcja. Nie zbankrutujesz od tego.

Dzięki za radę. Nawet spróbowałem w Jaworzynie w zeszłym tygodniu, ale nie wyszło (instruktor powiedział, że jest ok i lekcja nie ma sensu). Możesz polecić jakiegoś instruktora z okolic Wisła/Ustroń/Istebna? Pozdrawiam Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem z instruktorami jest taki, że nie wiadomo, czy jest dobry. Wielu jest z łapanki.

Uważam, że warto poświęcić wyjazd na naukę z dobrym instruktorem ale wtedy cały tydzień po pół dnia z nim jeździć.

Jak znaleźć dobrego - nie mam pojęcia, może kierując się opiniami z tego forum.

 

Dobry instruktor najpierw Cię oceni, pozna a potem zindywidualizuje rady i ćwiczenia pod twoje niedociągnięcia - tak to sobie wyobrażam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

 

No niestety to jest słaba jazda.

+

- brak strachu przed prędkością

- dość swobodna umiejętność wrzucenia nart w ześlizg w celu ograniczenia prędkości

- całkiem dobre ale zupełnie nieświadome odciążenie

-

- całkowity brak jazdy po łuku
- pozycja odchylona z kompensowaniem odchylenia pochyleniem tułowia

- praktycznie cały czas jazda ześlizgiem bocznym

- siłowa zmiana kierunku ustawienia nart ze zbyt szybkim przejściem linii spadku stoku

- złe obciążenie nart - zbyt dużo ciężaru na wewnętrznej narcie

- zupełny brak umiejętności dostosowania wysokości pozycji do warunków (stromizny, techniki)

 

Dużo tego zacznij od samego stania na nartach. Podeślę Ci tekst.

Nauka jady na nartach to długi proces i nie licz na to, ze po tygodniu czy dwóch będziesz mistrzem. Ten proces nie kończy się nigdy.

W rejonie: Szkoła Narciarska Śmig Jacka Żaby, Nartus Istebna Tomek Cichy.

Polecam Ci kurs kwalifikacyjny. Zdasz nie zdasz nieważne. Nic tak nie podnosi umiejętności jak kurs kadrowy.

Masz predyspozycje, jesteś młody, sprawny, po co rzeźbić... Dasz radę.

Pozdrowienia

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jest to przytyk do Ciebie, ale ostatnio widziałem takich dwóch nastolatków bezkijkowców, którzy emocjonowali się, że zjechali na kreskę i umawiali się na kolejną trasę na kreskę, a jak widziałem ich zsiadających z wyciągu i jadących kawałek to hamowali pługiem, uwierz, że frajdy z jazdy im nie brakowało, a mi ciśnienie skacze jak widzę takich gości ;)

Warto się szkolić, szczególnie jeśli jesteś tyle dni w sezonie na śniegu, zobaczysz, że jak podniesiesz swoje umiejętności to będziesz miał więcej radości z jazdy bo różne rzeczy zaczną przychodzić łatwiej, będziesz miał więcej pewności siebie, podniesiesz też bezpieczeństwo na stoku swoje i innych bo będziesz lepiej kontrolował narty i swoje ciało.

Rad Ci nie dam bo się nie znam, ale piszę z doświadczenia bo też jestem w dużej mierze samoukiem z dwudziestoletnim stażem i po jakichś 7-8 sezonach wydawało mi się, że zajebiście jeżdżę, a potem nabrałem pokory i to, że radzę sobie lepiej niż większość moich znajomych czy 90% ludzi na stoku wcale już mi nie imponuje, bo wiem, że mam braki, których nie nadrobię bo jestem za rzadko na śniegu (w tym sezonie na razie 11 dni, gdy wielu forumowiczów już ma po 20-30) ;)

Ale na przykład dwa czy trzy lata temu byłem na wyjeździe z instruktorem, który szybko wyłapał kilka błędów, zastosowałem się do tych rad i dzisiaj mam więcej frajdy i kontroli podczas jazdy, dlatego uważam, że warto :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem z instruktorami jest taki, że nie wiadomo, czy jest dobry. Wielu jest z łapanki.

Uważam, że warto poświęcić wyjazd na naukę z dobrym instruktorem ale wtedy cały tydzień po pół dnia z nim jeździć.

Jak znaleźć dobrego - nie mam pojęcia, może kierując się opiniami z tego forum.

 

Dobry instruktor najpierw Cię oceni, pozna a potem zindywidualizuje rady i ćwiczenia pod twoje niedociągnięcia - tak to sobie wyobrażam.

Pewnie tez swego rodzaju wyznacznikiem jest to jak sam jeździ, ale czy mamy do tego dostep? Jakies nagrania z przejazdow instruktorow

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zobaczysz, że jak podniesiesz swoje umiejętności to będziesz miał więcej radości z jazdy bo różne rzeczy zaczną przychodzić łatwiej, będziesz miał więcej pewności siebie, podniesiesz też bezpieczeństwo na stoku swoje i innych bo będziesz lepiej kontrolował narty i swoje ciało.

Rad Ci nie dam bo się nie znam, ale piszę z doświadczenia bo też jestem w dużej mierze samoukiem z dwudziestoletnim stażem i po jakichś 7-8 sezonach wydawało mi się, że zajebiście jeżdżę, a potem nabrałem pokory i to, że radzę sobie lepiej niż większość moich znajomych czy 90% ludzi na stoku wcale już mi nie imponuje, bo wiem, że mam braki, których nie nadrobię bo jestem za rzadko na śniegu (w tym sezonie na razie 11 dni, gdy wielu forumowiczów już ma po 20-30) ;)

 

Mam dokładnie takie same doświadczenia:

- kiedyś mi się wydawalo, ze mam frajde z jazdy, ale po kilku latach pracy (jestem samoukiem, ale chce to zmienić w przyszłym sezonie) okazało się, ze miałem racje! - wydawalo mi się :D frajde to mam dopiero teraz iii wiem, ze to nie jest szczyt frajdy, bo poziom frajdy (dla mnie!) rosnie wprost proporcjonalnie do poziomu umiejetnosci; im więcej umiem tym więcej mogę na stoku, tym mniej ("rzeczy") przeszkadza (trudne warunki, tlumy...), tym pewniej się czuje itd. itd.

- nagrania z przejazdow (niestety stosunkowo mało tego jest, ale zawsze na tyle wystarczająco, żeby porownac postepy miedzy kolejnymi sezonami) obnazaja braki techniki i niedociagniecia w wielu aspektach, ale ze lubie się uczyc to to tylko motywuje mnie do dalszej pracy (kompletnie nie zabiera mi to frajdy z jazdy, żeby było jasne) i dzięki temu co roku mogę postawić choćby maly kroczek ku lepszej jeździe = większej frajdzie :) 

- znajomi, gdy mowie (nawet dzisiaj w pracy poruszaliśmy ten temat :D ), ze mam jeszcze sporo do podciagniecia w swojej jeździe robia wielkie oczy, ale rozumiem, ze każdy ma inne oczekiwania i niektórzy po prostu chcą się zwozic z gorki (i to jest OK, chociażby z uwagi na aspekt zdrowotny aktywności fiz.), a ja najchętniej jezdzilym jak mistrz alpejski :D (w końcu marzenia nic nie kosztują) dlatego jedynym sensownym porowananiem jest równanie się z soba samym lub z lepszymi od nas, żeby wiedzieć dokad zmierzamy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie tez swego rodzaju wyznacznikiem jest to jak sam jeździ, ale czy mamy do tego dostep? Jakies nagrania z przejazdow instruktorow

Cześć

Masz rację... ale nie do końca. Znam sporo starszych instruktorów, którzy już ( z oczywistych względów lub na przykład z uwagi na przebyte kontuzje) nie pojadą tak jak młody ogarnięty zawodnik, a tak powinien jechać instruktor. Mają jednak spore doświadczenie i umieją wyłapać błędy i szlifować je w ODPOWIEDNIEJ KOLEJNOŚCI oraz zaprezentować i zadbać o stworzenie u kursanta odpowiedniej bazy do samodzielnego rozwoju techniki. Pamiętać też należy o taktycznych aspektach jazdy, które najczęściej są ważniejsze niż poprawność wykonania takiego czy innego skrętu.

Na czym oprzeć wybór instruktora - była już o tym dość szeroka dyskusja i sprawa niełatwa, zwłaszcza dla osób początkujących a więc z założenia niezorientowanych do czego się dąży.

 

Pokora, o której napisałeś Ty i kolega Jack to jedna z podstawowych cech charakteryzujących pewną dorosłość na stoku.

 

Pozdrowienia serdeczne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Masz rację... ale nie do końca. Znam sporo starszych instruktorów, którzy już ( z oczywistych względów lub na przykład z uwagi na przebyte kontuzje) nie pojadą tak jak młody ogarnięty zawodnik, a tak powinien jechać instruktor. Mają jednak spore doświadczenie i umieją wyłapać błędy i szlifować je w ODPOWIEDNIEJ KOLEJNOŚCI oraz zaprezentować i zadbać o stworzenie u kursanta odpowiedniej bazy do samodzielnego rozwoju techniki. Pamiętać też należy o taktycznych aspektach jazdy, które najczęściej są ważniejsze niż poprawność wykonania takiego czy innego skrętu.

Na czym oprzeć wybór instruktora - była już o tym dość szeroka dyskusja i sprawa niełatwa, zwłaszcza dla osób początkujących a więc z założenia niezorientowanych do czego się dąży.

 

Pokora, o której napisałeś Ty i kolega Jack to jedna z podstawowych cech charakteryzujących pewną dorosłość na stoku.

 

Pozdrowienia serdeczne

Nie rzadko się scieramy :P (takie zycie), ale tu akurat nie mogę się z Toba nie zgodzić :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Jak patrzę na ludzi na stoku(np. Mosornego-ponieważ tu często jeżdżę) to widzę u znakomitej większości na twarzach radość z jazdy. Zdarzają się też sytuacje odwrotne, gdy ktoś postanowił tu rozpocząć naukę zjeżdżania. Szczególnie dzieci cechują się niewymuszoną radością. Niedawno widziałem taką grupkę w kolorowych kubraczkach, z napisem, że są z Mińska Mazowieckiego. Sadziły aż miło pługoskrętami w dół bez kijków. Za nimi opiekun też bez kijków, ale przynajmniej unikający pługu. Przed tymi dzieciakami jeszcze lata radosnej jazdy. Może niektórym się jednak zdarzy, że ktoś ich zacznie uczyć(ew. sami to zrobią). I będzie nudno w czasie ćwiczeń. Radość nieco zgaśnie, gdy przyjdzie mu konkurować z innymi, ale w wymuszonych skrętach(slalom).

Postawienie sobie wyżej poprzeczki - trudniejszy stok(bardziej stromy, wąski, gorsze warunki śniegowe) - też gasi szybko radość z jazdy. Z prostego powodu, że nabyta prawidłowa jazda okazuje się mało prawidłowa. A jak nam przyjdzie jeszcze ochota wybrać się poza ubity stok, w strome góry i tam szukać radości....

Jestem przykładem samouka na forum . Po siedmiodniowym kursie w 1964 roku u podnóża Gubałówki, prowadzonym prze zakopiańskiego instruktora, dalsza nauka polegała na własnym dociekaniu, co źle i jak to poprawić. Szybko i radośnie opanowałem jazdę równoległą. Po kilku latach praktyki na Gubałówce i Kasprowym byłem pewny swego poziomu. Co prawda raz mi się zdarzyło,że w Kotle Gąsienicowym starszy instruktor(z taką blaszką PZN) zwrócił mi uwagę, że za szybko jeżdżę. Mimo, że wywrotki to nie była moja pierwsza specjalność. Ale widocznie bystre oko dostrzegło jakieś niedoskonałości. Że były to udowadniały próby przejechania kilku tyczek w kotle, pozostawionych samopas po treningu zawodników.

Cały czas, aż do dzisiaj, marzyłem by mnie ktoś bez przerwy uczył lepiej jeździć. Nie tylko bym miał ciągle radość z jazdy, ale mógłbym gromadzić puchary za najszybszą jazdę w grupie "...+'.

Na zakończenie publikuję swoją "złotą myśl" - aby się przekonać jaki jest ostateczny stosunek radości z jazdy do umiejętności zjeżdżania, należy najpierw się nauczyć jak najlepiej jeździć.

Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na zakończenie publikuję swoją "złotą myśl" - aby się przekonać jaki jest ostateczny stosunek radości z jazdy do umiejętności zjeżdżania, należy najpierw się nauczyć jak najlepiej jeździć.

 

Własnie napisałeś, że osiągnięcie radości z jazdy jest niemożliwe. 

To tak a'propos złotych myśli jakich tu wiele.

 

Asymptota się kłania ... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Nawet spróbowałem w Jaworzynie w zeszłym tygodniu, ale nie wyszło (instruktor powiedział, że jest ok i lekcja nie ma sensu). Możesz polecić jakiegoś instruktora z okolic Wisła/Ustroń/Istebna?

 


Taki instruktor to powinien wylecieć ze szkółki. Prawdziwe brzmienie jego wypowiedzi to "jestem za cienki żeby Ci pomóc", dobrze że chociaż nie wyciągał od Ciebie kasy.

 

Polecam kursy u Tomka Cichego.  Aktualnie jeżdżą na orczyku obok Złotego Gronia.   Jak dojedziesz do dolnej stacji Złotego to nie skręcasz na parking tylko jedziesz jeszcze 1km dalej. Tyczki stoją codziennie. Stok praktycznie do dyspozycji kursantów,zero kolejek. Cena karnetu 4h - 36zł, na cały dzień nie pamiętam ale też mało.

 

http://nartus.pl/live-cam/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Dzięki za radę. Nawet spróbowałem w Jaworzynie w zeszłym tygodniu, ale nie wyszło (instruktor powiedział, że jest ok i lekcja nie ma sensu). Możesz polecić jakiegoś instruktora z okolic Wisła/Ustroń/Istebna?

Pozdrawiam

Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka

 

W tej okolicy mieszka i jeździ Marek Ogorzałek, z czystym sumieniem mogę Ci go polecić. Kiedy bywa w Polsce (kilka dni w sezonie) warto skorzystać z jego umiejętności i doświadczenia. Znajdź go przez forum Marek O. Tylko pamiętaj, że doszkalanie to nie jest jedna czy dwie godziny a stały proces, który powinien trwać w czasie. Warto też wrócić do danego instruktora po jakimś czasie, by znowu z nim popracować.     

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oloss

Cieszysz się z jazdy bo już pewniej stoisz na nartach ale to dopiero pierwszy pozytywny efekt.

25 dni w sezonie na nartach to nie mało, pamiętaj że z każdym dniem utrwalasz głębiej złe nawyki.

Tylko nieliczni potrafią samodzielnie dostrzegać i poprawiać swoje błędy.

To ostatni moment na oddanie się pod opiekę kogoś kto się tobą zajmie.

 

... Tylko pamiętaj, że doszkalanie to nie jest jedna czy dwie godziny a stały proces, który powinien trwać w czasie. Warto też wrócić do danego instruktora po jakimś czasie, by znowu z nim popracować.     

 ponadto odkryjesz także ogrom/skalę dotychczasowej nieświadomości narciarskiej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oprócz frajdy z samej jazdy jest też kilka innych. Gdy zacznie Ci wychodzić coś, co do tej pory się nie udawało. Gdy zaczniesz łapać krawędź, bujać się z jednej na drugą czując kopa, jakiego daje narta. Gdy przestaną przeszkadzać warunki, lód, bo opanujesz kontrolę narty. Gdy ktoś Ci powie, jakie robisz co roku postępy. Jedno nie wyklucza drugiego.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 dni w sezonie na nartach to nie mało, pamiętaj że z każdym dniem utrwalasz głębiej złe nawyki.

 

 

Albo je likwiduje i czyni postępy.

Nie zabieraj ludziom radości, w sumie to tylko o radość w tym wszystkim chodzi ; )

Fun, fun, fun ... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Albo je likwiduje i czyni postępy.

Nie zabieraj ludziom radości, w sumie to tylko o radość w tym wszystkim chodzi ; )

Fun, fun, fun ... 

 

Sądzisz że sam zdefiniuje błędy i szybko wyzbędzie się złych nawyków ? - raczej je utrwali.

Jeżeli nawet uda się ich wyzbyć to poświęci na to zbyt wiele czasu (lat).

Ten proces można znacznie przyspieszyć i o tym właśnie pisałem.

 

Nie zamierzam zabierać oloss radości, wręcz przeciwnie,

Dla radości jeszcze większej sugeruję "fachowe" przyspieszenie podnoszenia umiejętności.

Obok "większej radości" pojawi się wtedy dodatkowa satysfakcja a nawet duma.

Być może przestaną wystarczać przygotowane stoki i pojawią się nowe wyzwania.

To dopiero będzie Fun fun fun !.

Tych "Fun" czeka go kilka rodzajów i tego mu życzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sądzisz że sam zdefiniuje błędy i szybko wyzbędzie się złych nawyków ? - raczej je utrwali.
Jeżeli nawet uda się ich wyzbyć to poświęci na to zbyt wiele czasu (lat).
Ten proces można znacznie przyspieszyć i o tym właśnie pisałem.

Nie zamierzam zabierać oloss radości, wręcz przeciwnie,
Dla radości jeszcze większej sugeruję "fachowe" przyspieszenie podnoszenia umiejętności.
Obok "większej radości" pojawi się wtedy dodatkowa satysfakcja a nawet duma.
Być może przestaną wystarczać przygotowane stoki i pojawią się nowe wyzwania.
To dopiero będzie Fun fun fun !.
Tych "Fun" czeka go kilka rodzajów i tego mu życzę.

Dodam coś od siebie:
A. Jazda z lepszym. Czasem napatoczy się na stoku. Coś doradzi. Można podpatrzeć.
B. Jazda urozmaicona: tyczki, poza trasą, choćby obok. Np. wczorajsze skitury przydały się na dziś do free.
C. Instruktor choć może być w wersji A.
D. Lektura choćby tego forum. To nie jasne jak ale pomaga.
E. Jeździć jeszcze wiecej;-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...