Skocz do zawartości

Jak wygląda nasza aktywność sportowa poza sezonem narciarskim?


Dany de Vino

Rekomendowane odpowiedzi

"Bo takie som ludzie" jak mawiała pewna przekupka z pobliskiego targu. :) Nieskore do wysiłku. Plażing polega na ogrodzeniu się parkanem, rozebraniem do stroju plażowego i wyłożeniu na słońcu. Od czasu do czasu przerywanego zjedzeniem co nieco i popiciem piwka. I z wyjątkiem parawaningu, to samo mamy na plażach całej Europy (innych nie znam). Do nielicznych należą pływający (nie taplajacy się). Trochę widać idących wzdłuż plaży. W okolicach gdzie często bywam nad Bałtykiem, nawet całkiem sporo. Ogólnie taki trend. Jak to mówi mój znajomy rowerzysta, amerykański: "Ogolna niechec do wysilku, od nog i rak sie zaczyna. Niestety konczy na mozgu" :) I ładne zdjęcie przywołał: https://annabelle137.../06/fitness.jpg


Ludzi tyle chodzi ile pływa. Mało. Kwestia gdzie. Wystarczy zapuscic się w okolicę Wierzchucina, Stilo itp. Selekcja naturalna. Woda i plaża prywatna, przynajmniej na początku września;-) Co do pływania to strachliwszy się zrobiłem, słoneczny patrol w postaci mej lubej robi swoje. Temperatura z powodu masy nie tak straszna. Jako dzieciak siny z wody wychodziłem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

A co do pływania w morzu to nie jest to kwestia "bo ludzie takie som" tylko morze nie jest stworzone do pływania wpław. Po pierwsze jest to mało przyjemne, po drugie jest to niebezpieczne i trzeba nie tylko dobrze pływać ale orientować się co się z wodą dzieje, gdzie nas niesie itd. Ja bardzo rzadko pływam z przyjemnością w morzu a bardzo lubię pływać, za to z przyjemnością mogę się w morzu bawić godzinami.

Gdy widzę natomiast równą jak stół tafle wieczornego jeziora to żadna temperatura czy inne mnie nie powstrzyma.

I tu mam pytanie, bo może ktoś wie. Czy jest jakiś przepis, który zobowiązuje do pływania z bojką na wodach niestrzeżonych? Ostatnio zwrócił mi uwagę na ten fakt ratownik, który pilnował jeziornego kąpieliska. Skoczyłem z pomostu i wypłynąłem na jezioro i zostałem zawezwany z powrotem bo nie miałem bojki.

Chłopak niewiele starszy od mojego syna fajnie, poważnie traktował swoje obowiązki więc przez następne dwa tygodnie pływałem sobie gdy nie było go na posterunku, natomiast nie omieszkałem zamanifestować co myślę o tego typu nakazach pływając z pięcioma czy nawet sześcioma bojkami - zebrałem wszystkie jakie były w okolicy. A jaki się czułem bezpieczny.

Pozdrowienia
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co do pływania w morzu to nie jest to kwestia "bo ludzie takie som" tylko morze nie jest stworzone do pływania wpław. Po pierwsze jest to mało przyjemne, po drugie jest to niebezpieczne i trzeba nie tylko dobrze pływać ale orientować się co się z wodą dzieje, gdzie nas niesie itd.

 

Pisałem ogólnie o braku chęci do wysiłku czy nawet ruchu w trakcie plażowania. I w ogóle w życiu. Jedna z moich obserwacji po tegorocznym pobycie nad morzem dotyczy faktu jak wielu mężczyzn, w tym całkiem młodych, dorobiło się pokaźnego brzucha, a niektórzy wręcz potężnego. Od czego ten dodatkowy bagaż? Między innymi z braku ruchu. I oczywiście nie tylko w trakcie urlopu. 

 

Fakt, nie zawsze są warunki do pływania w morzu i nie każdy to lubi. Ale gdy warunki pozwalają to doskonała okazja do umiarkowanego sportu. Moja żona, o wieku nie wspomnę, ale wkrótce przechodzi na emeryturę, bardzo średnia pływaczka (pływa wyłącznie żabką - głowa cały czas nad wodą), pływa w morzu regularnie. W bliskiej odległości od brzegu, wzdłuż plaży. Za każdym wejściem ok. 500 m. I tak 2-3 razy dziennie. Ja podobnie, choć trochę mniej. Jestem dobrym pływakiem. Czasem płynę wzdłuż brzegu, czasem w głąb, choć na starość zaczynam się bać wypływać zbyt daleko.

 

BTW właśnie idę odebrać nowe narty: Volkl Racetiger SL, 2019, 170 cm :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisałem ogólnie o braku chęci do wysiłku czy nawet ruchu w trakcie plażowania. I w ogóle w życiu. Jedna z moich obserwacji po tegorocznym pobycie nad morzem dotyczy faktu jak wielu mężczyzn, w tym całkiem młodych, dorobiło się pokaźnego brzucha, a niektórzy wręcz potężnego. Od czego ten dodatkowy bagaż? Między innymi z braku ruchu. I oczywiście nie tylko w trakcie urlopu.

Fakt, nie zawsze są warunki do pływania w morzu i nie każdy to lubi. Ale gdy warunki pozwalają to doskonała okazja do umiarkowanego sportu. Moja żona, o wieku nie wspomnę, ale wkrótce przechodzi na emeryturę, bardzo średnia pływaczka (pływa wyłącznie żabką - głowa cały czas nad wodą), pływa w morzu regularnie. W bliskiej odległości od brzegu, wzdłuż plaży. Za każdym wejściem ok. 500 m. I tak 2-3 razy dziennie. Ja podobnie, choć trochę mniej. Jestem dobrym pływakiem. Czasem płynę wzdłuż brzegu, czasem w głąb, choć na starość zaczynam się bać wypływać zbyt daleko.

BTW właśnie idę odebrać nowe narty: Volkl Racetiger SL, 2019, 170 cm :)


Komu je odbierzesz? Jak jest słaby i ma jeszcze jedne to daj namiary;-) A serio to z Francji czy Niemiec? Ile za nie dałeś?
PS. Co do bojki to też widziałem takowych i też nie znam regulacji. Pani ratowniczka kazała mi ominąć kąpielisko jak chciałem szerzej po jeziorku popływać.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć
A co do pływania w morzu to nie jest to kwestia "bo ludzie takie som" tylko morze nie jest stworzone do pływania wpław. Po pierwsze jest to mało przyjemne, po drugie jest to niebezpieczne i trzeba nie tylko dobrze pływać ale orientować się co się z wodą dzieje, gdzie nas niesie itd. Ja bardzo rzadko pływam z przyjemnością w morzu a bardzo lubię pływać, za to z przyjemnością mogę się w morzu bawić godzinami.
Gdy widzę natomiast równą jak stół tafle wieczornego jeziora to żadna temperatura czy inne mnie nie powstrzyma.
I tu mam pytanie, bo może ktoś wie. Czy jest jakiś przepis, który zobowiązuje do pływania z bojką na wodach niestrzeżonych? Ostatnio zwrócił mi uwagę na ten fakt ratownik, który pilnował jeziornego kąpieliska. Skoczyłem z pomostu i wypłynąłem na jezioro i zostałem zawezwany z powrotem bo nie miałem bojki.


Chyba nie ma żadnych regulacji co do obowiązku pływania z bojką.
Tydzień temu wypłynąłem trochę dalej w morze zaraz obok plaży strzeżonej (z bojką).
Było dość wcześnie i ludzi na plaży było jeszcze bardzo mało. Popływałem z pół godziny i po wyjściu podeszło do mnie dwóch mijscowych ratowników (rzecz miała miejsce we wspomnianym wyżej Obzorze). Pogratulowali mi pływania i zapytali skąd mam bojkę i czy też jestem ratownikiem. (Oni na wyposażeniu mają takie same bojki jak ja, tylko ich są 3x większe). Odpowiedziałem, że nie jestem ratownikiem, a bojkę kupiłem w sklepie w Polsce itp.. Zadałem też pytanie: dlaczego jeśli wypływam dalej na plaży strzeżonej to próbują mnie zawracać. Czy jest z tym związany jakiś przepis. Tam jest oznaczona
linkami na pływakach szerokość plaży strzeżonej, ale nie stosują bojki ograniczającej w głąb morza.
Odpowiedzieli, że nie ma takiego przepisu, ale oni mają takie wytyczne, że jeśli widzą, że w razie zaistniałej potrzeby nie będą w stanie udzielić pomocy ze względu na odległość od delikwenta, to mają go zawracać i to robią. Powiedzieli, że już mnie znają "z widzenia" i że jest im na rękę iż pływam poza granicą ich jurysdykcji.

Swoją drogą pamiętam, że dawnymi czasy było coś takiego jak "czarny czepek". Na to zdawało się jakiś egzamin. Jego posiadanie uprawniało do pływania na wszelkich akwenach bez ograniczeń.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Bo takie som ludzie" jak mawiała pewna przekupka z pobliskiego targu. :) Nieskore do wysiłku. Plażing polega na ogrodzeniu się parkanem, rozebraniem do stroju plażowego i wyłożeniu na słońcu. Od czasu do czasu przerywanego zjedzeniem co nieco i popiciem piwka. I z wyjątkiem parawaningu, to samo mamy na plażach całej Europy (innych nie znam). Do nielicznych należą pływający (nie taplajacy się). Trochę widać idących wzdłuż plaży. W okolicach gdzie często bywam nad Bałtykiem, nawet całkiem sporo. Ogólnie taki trend. Jak to mówi mój znajomy rowerzysta, amerykański: "[size=4]O[font=Arial]golna niechec do wysilku, od nog i rak sie zaczyna. Niestety ]

;) Dołączona grafika Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

żółty czepek, tzn. specjalna karta pływacka. Żółty czepek z czarnym paskiem.

Pamiętam, bo sam go "wyrabiałem". Druga połowa lat 60-tych, pływałem w sekcji pływackiej Cracovii w... Krakowie. :) W lecie na odkrytym basenie, w jesieni i zimie na pożyczonym krytym. Kryteria były następujące: 25 pod wodą, 250 m (a może tylko 200) bez przystanku, w tym co najmniej 50 m kraulem, a reszta dowolnym innym stylem. Czyli nic takiego. Ale wymagali go np. przy pożyczaniu jachtów na Mazurach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo pływak jest lepiej widoczny na niebieskiej tafli wody?


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Chodziło o połączenie dwóch efektów, widoczność to tylko jeden z nich. Drugi - kolor żółty oznacza na wodzie zakaz dla jednostek pływających. Tworząc żółty czepek mamy zachowaną widoczność osoby płynącej na otwartym akwenie z jednoczesnym zakazem wpłynięcia dla jednostek pływających.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli moja legitymacja jest wciąż ważna  :)  Może być tylko problem z wiarygodnością, ponieważ zdjęcie na dok. odbiega od tego, co widzę w lustrze  :( 

U mnie podobnie. :) Niestety. Przeglądając stare papiery znalazłem i to: https://photos.app.g...rKBCnxwJxr5GL47  Nazywa się toto "Specjalna Karta Pływacka". 1972 r., a myślałem, że wcześniej. Bo wcześniej to była zwykła karta pływacka. Do tego był ów żółty czepek z czarnym paskiem, ale jego w papierach nie było. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie podobnie. :) Niestety. Przeglądając stare papiery znalazłem i to: https://photos.app.g...rKBCnxwJxr5GL47  Nazywa się toto "Specjalna Karta Pływacka". 1972 r., a myślałem, że wcześniej. Bo wcześniej to była zwykła karta pływacka. Do tego był ów żółty czepek z czarnym paskiem, ale jego w papierach nie było. :)

Aż sprawdziłem...; moja SPECJALNA KARTA PŁYWACKA ma nr 45964 - została wystawiona: 03.03.1971. Przy okazji prześlę skan.   Pozdrawiam :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ramach przygotowań do sezonu podjąłem pierwsze poważne starcie z rolkami. Właśnie wróciłem z weekendowego rollcampu.

Przez dwie doby spędziłem na rolkach kilkanaście godzin. Oczywiście wcześniej zaopatrzyłem się w  kask i komplet mocnych ochraniaczy (nie słabych fitnesowych).

Bilans strat:

- podbite oko i obita szczęka

- lekko zdarta ręka

- naciągnięty bark

- przeciążone kolano i wszystkie mięśnie

 

Normalnie sport to zdrowie. ;)

 

Na pocieszenie, mój poziom jazdy teraz a 3 dni temu dzieli przepaść. Co zresztą nie jest dziwne, gdyż na campie przejeździłem niewiele mniej czasu niż wcześniej w życiu.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie znalazłem deskorolkę u mamy zbunkrowaną pod szafą, już miałem ją zabrać ale antycypując podobny, a obawiając się gorszego bilansu odłożyłem ją z powrotem. Głupio byłoby zaczynać sezon z kontuzją;-) Zostaje joga i trekkingi, znaczy lazenie po dolnośląskich górach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ramach przygotowań do sezonu podjąłem pierwsze poważne starcie z rolkami. Właśnie wróciłem z weekendowego rollcampu.

Przez dwie doby spędziłem na rolkach kilkanaście godzin. Oczywiście wcześniej zaopatrzyłem się w  kask i komplet mocnych ochraniaczy (nie słabych fitnesowych).

Bilans strat:

- podbite oko i obita szczęka

- lekko zdarta ręka

- naciągnięty bark

- przeciążone kolano i wszystkie mięśnie

 

Normalnie sport to zdrowie. ;)

 

Na pocieszenie, mój poziom jazdy teraz a 3 dni temu dzieli przepaść. Co zresztą nie jest dziwne, gdyż na campie przejeździłem niewiele mniej czasu niż wcześniej w życiu.

 

Piotrek, wyślij fotę, proszę. Wiesz jak to jest, będzie się można pośmiać z nieszczęścia kolegi. To zawsze bardzo przyjemne :) .

A tak przy okazji... Przypomniały mi się moje chłopięce czasy. Zawsze byłem poobijany, że aż miło popatrzyć. Teraz dzieci mają znacznie gorzej. Chodzą jak na smyczy. Nadopiekuńczość dorosłych to niestety standard.

                                                                                                                                                      Pozdro. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Właśnie znalazłem deskorolkę u mamy zbunkrowaną pod szafą, już miałem ją zabrać ale antycypując podobny, a obawiając się gorszego bilansu odłożyłem ją z powrotem. Głupio byłoby zaczynać sezon z kontuzją;-) Zostaje joga i trekkingi, znaczy lazenie po dolnośląskich górach.

 

To wszystko zależy jak będziesz jeździł i co już umiesz. Ja na rolkach czy deskorolce, nigdy nie jeździłem w dzieciństwie. Tym bardziej w skateparku. Jak ktoś sporo jeździł za dzieciaka to może sobie pozwolić na dużo więcej.  Na wyjeździe zgarnąłem też nagrodę za glebę campu, więc nie każdy musi tak skończyć. Próbowałem zrobić nawrotkę (180) na rampie (rollin) i spadłem z 2-3m na bok i głowę. :(

 

 

Piotrek, wyślij fotę, proszę. Wiesz jak to jest, będzie się można pośmiać z nieszczęścia kolegi. To zawsze bardzo przyjemne :) .

 

Bardzo śmieszne. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...