Skocz do zawartości

Obowiązki organizatora w przpadku kontuzji.


W.W.

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

 

Czy organizator wyjazdu - biuro turystyczne - ma jakieś obowiązki, wobec potrzebującego pomocy uczestnika?

 

Krótki opis zdarzenia:

Wypadek na stoku, wydawał się niegroźny. Jednak wieczorem stan poszkodowanego pogorszył się  - facet zemdlał!

Organizator i jednocześnie właściciel biura odmawia pomocy w dostarczeniu poszkodowanego do kliniki, bo „on pilnuje wydawania posiłku a autobusu nie ruszy”. Inni uczestnicy imprezy, zaszokowani odmową, wymuszają na nim udzielenie pomocy. Jego córka odwozi nas do kliniki i ma po telefonie, przyjechać nas odebrać.

 

Dla jasności. Wyjazd zorganizowany, autobusem i tylko organizator ma na miejscu samochód osobowy. W małej stacji narciarskiej nie ma taksówek, skibusy chodzą tylko w określonych godzinach a innej możliwości transportu nie ma!

 

W klinice prześwietlenia, diagnoza, unieruchomienie złamania, środki przeciwbólowe, papiery – szybko, mile i ze współczuciem.

Dzwonimy do organizatora – nie odbiera, czekam i dzwonimy – nadal nie odbiera.

Zamykają klinikę i musimy wyjść na ulicę. Poszkodowany jest rozebrany do pasa i ma tylko fragment kurtki do okrycia a na dworze jest – 6 st.

Dzwonimy – nadal nie odbiera.

Co robić – poszkodowany wraca pieszo.

 

A teraz najlepsze. Organizator ani tego samego dnia, ani następnego, ani do końca imprezy nawet raz nie zapytał się o zdrowie uczestnika swojej imprezy!

 

Zatem pytanie jak na początku - miał obowiązek pomóc, czy nie miał?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko i wszystkim związanym z wypadkiem  powinien zająć się ubezpieczyciel zgodnie  z O.W.U i  typem zawartego  ubezpieczenia  o  ile w  ogóle  było..

 

 

Organizator  w  takim przypadku  może  po prostu po  ludzku  pomóc  ale  nie  musi*.

Publiczne szkalowanie go z  tego  powodu  może nie  być dobrym  pomysłem ..

 

 

inszą  inszością jest nasza ocena  jego braku nawet najmniejszej chęci pomocy i zainteresowania i tu dość słuszny żal, ale nic więcej..nic

 

 

niestety  tak  to wygląda

 

 

 

 

 

*wyjątkiem jest sytuacja,  gdy w  umowie z  organizatorem  jest jasno  napisane, że  taką  pomocą  się  zajmuje w  powyższych  przypadkach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


"Publiczne szkalowanie go z  tego  powodu  może nie  być dobrym  pomysłem .."

 

O tym nie ma nawet mowy. Po prostu opisałem zaistniałą sytuacje i tyle.

 

Mój błąd polegał na zejściu samemu ze stoku a nie wezwanie pomocy i czekanie na nią.

Ot, takie stare przyzwyczajenie, aby nie robić koło siebie niepotrzebnego zamieszania.

I jeszcze potrącą mi 70 eur, bo sam poszedłem do lekarza a więc to nie "wypadek", tylko "porada ambulatoryjna".

No cóż, nauka też kosztuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

"Publiczne szkalowanie go z  tego  powodu  może nie  być dobrym  pomysłem .."

 

O tym nie ma nawet mowy. Po prostu opisałem zaistniałą sytuacje i tyle.

 

Mój błąd polegał na zejściu samemu ze stoku a nie wezwanie pomocy i czekanie na nią.

Ot, takie stare przyzwyczajenie, aby nie robić koło siebie niepotrzebnego zamieszania.

I jeszcze potrącą mi 70 eur, bo sam poszedłem do lekarza a więc to nie "wypadek", tylko "porada ambulatoryjna".

No cóż, nauka też kosztuje.

 

Cześć

Coś masz niefarta na tych nartach.

Myślę, że diabeł tkwi w szczegółach. Zejście ze stoku nie jest równoznaczne z brakiem działania ubezpieczenia czy wyjątkami i jeżeli zgłaszasz się do lekarza nie w powinno to mieć znaczenia - jeżeli oczywiście mówisz, że uległeś wypadkowi na nartach a nie po prostu, ze źle się czujesz. Przerabiałem takie przypadki więc wiem na 100%.

Co do zachowania operatora to rzeczywiście z tego co wiem nie ma takiego obowiązku a czasami po prostu, nie ma możliwości. Zazwyczaj jednak operatorzy robią co się da by pomóc i Twój opis jest mocno łamiący wiarę w ludzi. Oby jak najrzadziej.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

masz rację szbir pamietam jedną taką imprezę  Val Cernis   nikogo nie zostawiłeś w potrzebie  nawet sok z gumi jagód  podałeś  :D to sie nazywa ORGANIZATOR  !!!!  pozdrawiam  S K  - :ph34r:   kamieniarz/ wawa 

 

bo  to  była  tzw. " Polska pierwsza pomoc"  :D

 

 

po co się ma nam ziomal odwodnić :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Mój błąd polegał na zejściu samemu ze stoku a nie wezwanie pomocy i czekanie na nią.

Ot, takie stare przyzwyczajenie, aby nie robić koło siebie niepotrzebnego zamieszania.

I jeszcze potrącą mi 70 eur, bo sam poszedłem do lekarza a więc to nie "wypadek", tylko "porada ambulatoryjna".

No cóż, nauka też kosztuje.

 

 

Po pierwsze pojechałeś z kiepskim biurem - raczej nie sprawdzałeś i ważna była cena.

Po drugie kupiłeś kiepskie (znowu tanie) ubezpieczenie i później chciałeś zaoszczędzić więcej. Gdybyś zadzwonił do ubezpieczyciela transport też byś miał załatwiony.

Wniosek: z Panem Jackiem ze Zgierza nie jeździć, a na ubezpieczeniu nie oszczędzać :)

 

pozdrawiam

R

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zejście ze stoku nie jest równoznaczne z brakiem działania ubezpieczenia czy wyjątkami i jeżeli zgłaszasz się do lekarza nie w powinno to mieć znaczenia -

 

 

Zgadza się, przecież czasami po wypadku problem pojawia się z opóźnieniem. Co nie znaczy że nie jest skutkiem wypadku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze pojechałeś z kiepskim biurem - raczej nie sprawdzałeś i ważna była cena.

Po drugie kupiłeś kiepskie (znowu tanie) ubezpieczenie i później chciałeś zaoszczędzić więcej. Gdybyś zadzwonił do ubezpieczyciela transport też byś miał załatwiony.

Wniosek: z Panem Jackiem ze Zgierza nie jeździć, a na ubezpieczeniu nie oszczędzać :)

 

pozdrawiam

R

 

Ubezpieczenie mam to samo od kilku lat - Alpenferein. Jednak Aussoisos, to maleńka miejscowość i tam po prostu nie ma żadnej taksówki, czy innego transportu. Jeden skibus chodzący w dzień i to wszystko. Wezwanie taksówki z Modane, niedaleko położonego miasta, jest co prawda możliwe a zwrot jej kosztów gwarantuje ubezpieczenie, ale to ok. 10 km górską serpentyną w jedną stronę a do lekarza było ok.900 m. Jedynym problem, poza oczywiście kwestami moralnymi, było kłamliwe zapewnienie, że organizator nas odbierze po telefonie. Jak już opisałem, nie odebrał, a czekanie na mrozie na taksówkę z innego miasta nie miało sensu, bo szybciej doszliśmy pieszo.

Co zaś do wyboru biura, to ważna była miejscowość, termin i wyjazd z Łodzi. Opinię w sieci miał dobrą, co też sprawdziłem. Teraz ma już gorszą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ubezpieczenie mam to samo od kilku lat - Alpenferein. Jednak Aussoisos, to maleńka miejscowość i tam po prostu nie ma żadnej taksówki, czy innego transportu. Jeden skibus chodzący w dzień i to wszystko. Wezwanie taksówki z Modane, niedaleko położonego miasta, jest co prawda możliwe a zwrot jej kosztów gwarantuje ubezpieczenie, ale to ok. 10 km górską serpentyną w jedną stronę a do lekarza było ok.900 m. Jedynym problem, poza oczywiście kwestami moralnymi, było kłamliwe zapewnienie, że organizator nas odbierze po telefonie. Jak już opisałem, nie odebrał, a czekanie na mrozie na taksówkę z innego miasta nie miało sensu, bo szybciej doszliśmy pieszo.

Co zaś do wyboru biura, to ważna była miejscowość, termin i wyjazd z Łodzi. Opinię w sieci miał dobrą, co też sprawdziłem. Teraz ma już gorszą.

 

Kolego,

czegoś nie rozumiem - skoro miałeś ubezpieczenie to po co prosiłeś jakiegoś ćwoka?

Siedzisz w ciepłym hotelu zgłaszasz problem, a ubezpieczyciel organizuje transport. Nawet jak było to tylko 900m, a być może zawiózłby cię do innej kliniki i odwiózł z powrotem. 

Też mam Alpen, ale i tak kupuję w PL koszty leczenia. To około 50-60 zł za tydzień. Nie boli, a daje możliwość wyboru.

Co do biura to mam nadzieję, że Ty i osoby, które były na tym samym wyjeździe wystawicie panu odpowiednią opinię :)

 

pozdrawiam

R

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siedzisz w ciepłym hotelu zgłaszasz problem, a ubezpieczyciel organizuje transport. Nawet jak było to tylko 900m, a być może zawiózłby cię do innej kliniki i odwiózł z powrotem. 

Też mam Alpen, ale i tak kupuję w PL koszty leczenia. To około 50-60 zł za tydzień. Nie boli, a daje możliwość wyboru.

Co do biura to mam nadzieję, że Ty i osoby, które były na tym samym wyjeździe wystawicie panu odpowiednią opinię :)

 

pozdrawiam

R

No to chyba niedokładnie przeczytałeś OWU. Zgłaszasz problem będąc na stoku, to ratownicy się Tobą zajmują i transportują do lekarza. Jeśli "zarobiłeś" na szpital i tam Cię dostarczą. Jeśli masz trochę szczęścia w nieszczęściu i wystarczy ambulatorium, to do domu dostajesz się sam.Po prostu wzywasz taksówkę, bierzesz rachunek i dołączasz go do innych. Nawet nie musisz powiadamiać Alpen o wypadku. Po powrocie do kraju, wypełniasz formularz, wysyłasz wraz z rachunkami i po sprawie. Jedyny wyjątek, to konieczność transportu do kraju, wtedy musisz to z nimi wcześniej uzgodnić.

Dlatego właśnie wybrałem Alpen, bo tam to ja załatwiam sobie wizytę u najbliższego lekarza a dojazd taksówką. Parę lat temu, w Rokytnice, mój siostrzeniec, mający polskie ubezpieczenie, czekał 5 godzin na transport do odległego o 80 km szpitala, a ambulatorium widzieliśmy z okien pokoju. Cała akcja, "prowadzona" przez ubezpieczyciela trwała 8 godzin!

Opisywałem tu tą całą sprawę dość szczegółowo.

Mój pech, poza oczywiście złamaniem, polegał na tym, że w Aussois nie ma ani jednej taksówki! ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to chyba niedokładnie przeczytałeś OWU. Zgłaszasz problem będąc na stoku, to ratownicy się Tobą zajmują i transportują do lekarza. Jeśli "zarobiłeś" na szpital i tam Cię dostarczą. Jeśli masz trochę szczęścia w nieszczęściu i wystarczy ambulatorium, to do domu dostajesz się sam.Po prostu wzywasz taksówkę, bierzesz rachunek i dołączasz go do innych. Nawet nie musisz powiadamiać Alpen o wypadku. Po powrocie do kraju, wypełniasz formularz, wysyłasz wraz z rachunkami i po sprawie. Jedyny wyjątek, to konieczność transportu do kraju, wtedy musisz to z nimi wcześniej uzgodnić.

Dlatego właśnie wybrałem Alpen, bo tam to ja załatwiam sobie wizytę u najbliższego lekarza a dojazd taksówką. Parę lat temu, w Rokytnice, mój siostrzeniec, mający polskie ubezpieczenie, czekał 5 godzin na transport do odległego o 80 km szpitala, a ambulatorium widzieliśmy z okien pokoju. Cała akcja, "prowadzona" przez ubezpieczyciela trwała 8 godzin!

Opisywałem tu tą całą sprawę dość szczegółowo.

Mój pech, poza oczywiście złamaniem, polegał na tym, że w Aussois nie ma ani jednej taksówki! ;)

Cześć

Wy może rozważcie zaprzestanie nartowania bo jak piszesz to tylko o wypadkach swoich lub swoich bliskich.

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Wy może rozważcie zaprzestanie nartowania bo jak piszesz to tylko o wypadkach swoich lub swoich bliskich.

Pozdro

 

Zawsze byłem pod wrażeniem metaforyczności Twoich uwag i podziwiałem, jak wiele ważnych informacji wnoszą one do dyskusji.

Z drugiej jednak strony, ten temat zahacza też o zachowania ludzkie, odbiegające od standardu a więc i Twoja tu wypowiedź, nie jest całkiem bez sensu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to chyba niedokładnie przeczytałeś OWU. Zgłaszasz problem będąc na stoku, to ratownicy się Tobą zajmują i transportują do lekarza. Jeśli "zarobiłeś" na szpital i tam Cię dostarczą. Jeśli masz trochę szczęścia w nieszczęściu i wystarczy ambulatorium, to do domu dostajesz się sam.Po prostu wzywasz taksówkę, bierzesz rachunek i dołączasz go do innych. Nawet nie musisz powiadamiać Alpen o wypadku. Po powrocie do kraju, wypełniasz formularz, wysyłasz wraz z rachunkami i po sprawie. Jedyny wyjątek, to konieczność transportu do kraju, wtedy musisz to z nimi wcześniej uzgodnić.

Dlatego właśnie wybrałem Alpen, bo tam to ja załatwiam sobie wizytę u najbliższego lekarza a dojazd taksówką. Parę lat temu, w Rokytnice, mój siostrzeniec, mający polskie ubezpieczenie, czekał 5 godzin na transport do odległego o 80 km szpitala, a ambulatorium widzieliśmy z okien pokoju. Cała akcja, "prowadzona" przez ubezpieczyciela trwała 8 godzin!

Opisywałem tu tą całą sprawę dość szczegółowo.

Mój pech, poza oczywiście złamaniem, polegał na tym, że w Aussois nie ma ani jednej taksówki! ;)

 

kolego,

dobrze czytam OWU bo się tym zajmuję od ponad 20 lat :)

Możliwe, że mnie źle zrozumiałeś - mam Alpen i ubezpieczenie z Pl i w zależności od okoliczności korzystam z tego które mi bardziej pasuje. Co do oczekiwania na stoku Twojego siostrzeńca to pisałem o tym w jednym z postów o ubezpieczeniu. Zrobiłem nawet takie zestawienie gdzie i jak realizują świadczenia różne firmy i to nie na podstawie OWU tylko pisemnej odpowiedzi z odpowiedniego departamentu danej firmy. Widocznie kupił słabe. Już tutaj pisałem, że nie zawsze trzeba czekać na ubezpieczyciela - są firmy, w których bierzesz rachunki i zwracają w PL (oczywiście bez kontaktu do pewnego limitu). Jak ktoś chce bezgotówkowo wszystko ogarnąć (jeden tu pisał, że nie bierze dodatkowej kasy) to jak ma kiepskie ubezpieczenie czeka :(

 

pozdrawiam

R

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...