Veteran Napisano 27 Stycznia 2018 Udostępnij Napisano 27 Stycznia 2018 Witam Wyszedł mi jakoś taki cykl o jeździe sportowej- „Trening na tyczkach”, „Stromo i ślisko” „Jazda sportowa”. Fred dorzucił swoje „Doginanie nart’. Są jeszcze inne tematy o jeździe sportowej na forum. Tylko, że to są ukryte kryptoreklamy. Na tym obecnym temacie może już skończę z tą „jazdą sportową”. Gnębi mnie jeszcze ta jazda, po wczorajszej wizycie na Mosornym Groniu. Dlatego postanowiłem nieco zrewidować moje radykalne poglądy na jazdę sportową i dociec jakie zachowania narciarza charakteryzują jazdę sportową. Nie zajmuję się tu takimi niezbędnymi elementami, jak - odwaga, ambicja, „zaciekłość sportowa”, by wyliczyć kilka. Chodzi mi o tą specyficzną technikę prowadzenia nart, która pozwala uzyskiwać czasy lepsze od innych. Raczej wiadomo, że sama szybkość( z wyjątkiem szybkości na zawodach) nie może być ostatecznym kryterium jazdy sportowej. Przecież w takim slalomie w Kitz, było to marne 50 km/g. Przecież przeciętny forumowicz jeździ czasem sto na godzinę. A nawet, u niektórych, aparacik elektroniczno-satelitarny pokazywał grubo więcej. Trzeba zanalizować głębiej to zjawisko. Przyszedł mi do głowy termin- jazda aktywna, jazda pasywna(bierna). Coś się w tym kryje. Zdarza mi się osiągać na stoku szybkości posuwania się nart, przekraczające te z Kitz. Ale ja wtedy zjeżdżam w dół na nartach, a nie jadę na nich. Z całą ostrością uświadomiłem sobie to wczoraj na tym Mosornym. Jak usunęli na górze sznurek z chorągiewkami, to po dawnym giganto-slalomisku z przyjemnością jeździłem. Obok mnie przemykali, co chwila profi rodzaju żeńskiego i męskiego. Na dole urządzali slalom, wiec wykorzystywali luźną jazdę, by nie ostygnąć. Pierwsze wrażenie, jak się takiego obserwuje. Abstrahując od gumy(widoczna tylko od kolan w dół), komórek, smarów, doginania - to nagłe przyspieszenie, gdy skręca. Takie niby szybkie, elastyczne drgnięcie ciała . Nogi prawie „poziome”, tors prawie ‘pionowy”. Wypisz wymaluj Hirscher obok tyczki. Tylko tyczek nie było. Musiałem się nad tym głęboko zastawić i odkryć przyczynę tego dziwnego zachowania, skutkiem którego był ten gaz. Po pierwsze skąd to nagłe przyspieszenie? Z resztek fizyki w głowie wygrzebałem , że musiała zadziałać jakaś siła. Ale oprócz niej dobrze byłoby, ażeby opór ciała na który działa był jeszcze zmniejszony. Tym ciałem jest w całości narciarz z deskami. Przy pociąganiu go w dół, opór stawia powietrze(po to ta guma), ale też tarcie nart o śnieg. Początkujący karwingowicz doskonale wie, że jak się je postawi z odpowiednim kątem na krawędzi, to się ślizgają jeszcze lepiej. Czyli mamy sprawę wyjaśnioną. Siła, tj. składowa siły ciężkości skierowana prosto w dół. Tym większa im bardziej stromy jest stok w tym miejscu, gdzie przyspieszają. No i te narty z dużym kątem. Przez nogi prawie płasko nad śniegiem. Tułów jak świeca, by nie skosić tyczki, no i ten kąt powiększyć. I wtedy ma się to gwałtowne przyspieszenie i sporą szybkość wystarczającą by w dalszej części skrętu, doginać te narty. A dogięta narta jest, jak dogięta sprężyna. Ma ochotę się odgiąć. I się odgina, gdy narciarz kończy skręt, dając mu solidnego „kopa”. Taki mały „kopek” czułem czasem, gdy slalomki się rozpędziły i skręt był zacieśniany. Code to masło maślane, więc praktycznie nie „kopie”. Ale musiałem zmienić narty, by oszczędzać zdezelowane kolana. Więc mamy podstawową trójcę, jak w awanturze na lawiniastym śniegu. Teraz jeszcze potrzebne są umiejętności(w tym śniegu doświadczenie). I teraz się już jeździ, nie zjeżdża. I to jest sportowa jazda. Nie tylko na twardym i śliskim. Wszystko to mi przyszło do głowy po obejrzeniu filmów Morgana. Morgan jeździ bardzo ładnie, ale zjeżdża. Podchodząc z szacunkiem dla innych użytkowników stoku. Nie rozjeżdżając ich, w czasie wyprzedzania. Gdyby ktoś z forum zatęsknił za jazdą sportową i miał dwanaście, może do piętnastu lat i jeździł już, jak Morgan, to pora się zacząć specjalizować w ‘jeździe sportowej”. Wtedy po ciężkiej pracy jest szansa na pierwszą dziesiątkę w AZS Cup! Dla innych, też nie starych i bardzo ambitnych pozostaje się wzorować na Morganie. Co też próbuję robić. Kończąc moją serię o „jeździe sportowej”. W duchu sportowym pozdrawiam! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
star Napisano 27 Stycznia 2018 Udostępnij Napisano 27 Stycznia 2018 Witam Wyszedł mi jakoś taki cykl o jeździe sportowej- „Trening na tyczkach”, „Stromo i ślisko” „Jazda sportowa”. Fred dorzucił swoje „Doginanie nart’. Są jeszcze inne tematy o jeździe sportowej na forum. Tylko, że to są ukryte kryptoreklamy. Na tym obecnym temacie może już skończę z tą „jazdą sportową”. Gnębi mnie jeszcze ta jazda, po wczorajszej wizycie na Mosornym Groniu. Dlatego postanowiłem nieco zrewidować moje radykalne poglądy na jazdę sportową i dociec jakie zachowania narciarza charakteryzują jazdę sportową. Nie zajmuję się tu takimi niezbędnymi elementami, jak - odwaga, ambicja, „zaciekłość sportowa”, by wyliczyć kilka. Chodzi mi o tą specyficzną technikę prowadzenia nart, która pozwala uzyskiwać czasy lepsze od innych. Raczej wiadomo, że sama szybkość( z wyjątkiem szybkości na zawodach) nie może być ostatecznym kryterium jazdy sportowej. Przecież w takim slalomie w Kitz, było to marne 50 km/g. Przecież przeciętny forumowicz jeździ czasem sto na godzinę. A nawet, u niektórych, aparacik elektroniczno-satelitarny pokazywał grubo więcej. Trzeba zanalizować głębiej to zjawisko. Przyszedł mi do głowy termin- jazda aktywna, jazda pasywna(bierna). Coś się w tym kryje. Zdarza mi się osiągać na stoku szybkości posuwania się nart, przekraczające te z Kitz. Ale ja wtedy zjeżdżam w dół na nartach, a nie jadę na nich. Z całą ostrością uświadomiłem sobie to wczoraj na tym Mosornym. Jak usunęli na górze sznurek z chorągiewkami, to po dawnym giganto-slalomisku z przyjemnością jeździłem. Obok mnie przemykali, co chwila profi rodzaju żeńskiego i męskiego. Na dole urządzali slalom, wiec wykorzystywali luźną jazdę, by nie ostygnąć. Pierwsze wrażenie, jak się takiego obserwuje. Abstrahując od gumy(widoczna tylko od kolan w dół), komórek, smarów, doginania - to nagłe przyspieszenie, gdy skręca. Takie niby szybkie, elastyczne drgnięcie ciała . Nogi prawie „poziome”, tors prawie ‘pionowy”. Wypisz wymaluj Hirscher obok tyczki. Tylko tyczek nie było. Musiałem się nad tym głęboko zastawić i odkryć przyczynę tego dziwnego zachowania, skutkiem którego był ten gaz. Po pierwsze skąd to nagłe przyspieszenie? Z resztek fizyki w głowie wygrzebałem , że musiała zadziałać jakaś siła. Ale oprócz niej dobrze byłoby, ażeby opór ciała na który działa był jeszcze zmniejszony. Tym ciałem jest w całości narciarz z deskami. Przy pociąganiu go w dół, opór stawia powietrze(po to ta guma), ale też tarcie nart o śnieg. Początkujący karwingowicz doskonale wie, że jak się je postawi z odpowiednim kątem na krawędzi, to się ślizgają jeszcze lepiej. Czyli mamy sprawę wyjaśnioną. Siła, tj. składowa siły ciężkości skierowana prosto w dół. Tym większa im bardziej stromy jest stok w tym miejscu, gdzie przyspieszają. No i te narty z dużym kątem. Przez nogi prawie płasko nad śniegiem. Tułów jak świeca, by nie skosić tyczki, no i ten kąt powiększyć. I wtedy ma się to gwałtowne przyspieszenie i sporą szybkość wystarczającą by w dalszej części skrętu, doginać te narty. A dogięta narta jest, jak dogięta sprężyna. Ma ochotę się odgiąć. I się odgina, gdy narciarz kończy skręt, dając mu solidnego „kopa”. Taki mały „kopek” czułem czasem, gdy slalomki się rozpędziły i skręt był zacieśniany. Code to masło maślane, więc praktycznie nie „kopie”. Ale musiałem zmienić narty, by oszczędzać zdezelowane kolana. Więc mamy podstawową trójcę, jak w awanturze na lawiniastym śniegu. Teraz jeszcze potrzebne są umiejętności(w tym śniegu doświadczenie). I teraz się już jeździ, nie zjeżdża. I to jest sportowa jazda. Nie tylko na twardym i śliskim. Wszystko to mi przyszło do głowy po obejrzeniu filmów Morgana. Morgan jeździ bardzo ładnie, ale zjeżdża. Podchodząc z szacunkiem dla innych użytkowników stoku. Nie rozjeżdżając ich, w czasie wyprzedzania. Gdyby ktoś z forum zatęsknił za jazdą sportową i miał dwanaście, może do piętnastu lat i jeździł już, jak Morgan, to pora się zacząć specjalizować w ‘jeździe sportowej”. Wtedy po ciężkiej pracy jest szansa na pierwszą dziesiątkę w AZS Cup! Dla innych, też nie starych i bardzo ambitnych pozostaje się wzorować na Morganie. Co też próbuję robić. Kończąc moją serię o „jeździe sportowej”. W duchu sportowym pozdrawiam! Ci z dziesiątki AZS Cup to byli zawodnicy gdy w juniorskim wieku, teraz zwykle na narciarskiej emeryturze. Kilka(naście) lat wcześniej katowali tyczki do upadłego, na stoku w roku po 200 dni. Nie tak łatwo byłoby wskoczyć do 10 gdyby się tak późno zaczęło i ćwiczyło amatorsko. Pewno większość z tej dychy miała ambicje na juniorska kadrę, sporo jeździli w fisach. Jednego znam, innych sprawdziłem na wiki i tak oto wygląda ich kariera, obecnie schyłek. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mikoski Napisano 27 Stycznia 2018 Udostępnij Napisano 27 Stycznia 2018 Cześć Bardzo podobają mi sie posty Veterana bo wiem z opisów że to człowiek starej szkoły dobrej szkoły jazdy ale widzi że sprzęt technologia i technika jazdy sie zmienia jak wszystko zresztą,ale Dziadek Kuby nie został na etapie kiedyś jeżdziłem jak demonstratorzy z Yutuba tylko drąży temat dzisiejszy jak dobrze i ładnie stosować techniki cięte kiedy są warunki do tego .Powodzenia trzymaj tak dalej Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.