Skocz do zawartości

Mackiewicz i Revol w kłopotach


star

Rekomendowane odpowiedzi

Dla mnie to co mówi Urubko jest logiczne.

 

W

Logiczne czy tez nie, na pewno daje sobie szanse bycia "pierwszym" na kilku osmiotysiecznikach podczas "swojej zimy"... a tak pozostawaloby tylko K2, ktore nie bez przyczyny jako jedyne nie ma kalendarzowego zimowego wejscia.

Ciekawie czy jego retoryka wygladalaby tak samo jakby te polskie wejscia z Marca , odbylyby sie np w pierwszej polowie grudnia?

 

No i czemu 1.12 - 28.02?

Pewnie jeszcze trudniej byloby 15.12- 15.02...moze za pare lat ktos uzna ze tylko takie wejscia sie licza

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 191
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Zezwolenia od Pakistańczyków na okres zimowy i o tym pisał Urubko. 

 

Pozdro

Wiesiek

 

hmmm...szczerze powiem to termin pozwolen to raczej nie jest dobry argument na to co uznajemy za zime.

Zdania sa raczej podzielone ale... ja nie bede udawal ze wiem cokolwiek na temat zimy w Karakorum;)

Odnosze tylko wrazenie ze taki termin zimy mu pasuje bo wtedy ma  szanse zapisac sie w historii

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co wiem to tak przyjęli miejscowi (Pakistańczycy). Można założyć, że najlepiej wiedzą kiedy jest tam zima.

Pozdro
Wiesiek

Z tego co pamiętam to Mackiewicz jeździł z Klonowskim zimą, bo pozwolenia tańsze. Wydaje się, że w ich, Pakistanczykow interesie jest by był to okres stosunkowo najkrótszy z możliwych, co współgra z planami Urubko. Być może w żadnym przypadku nie chodzi o ideę...
PS wolałbym aby Urubko już odpuścił, kozak jest, zapisał się w historii, ale trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hmmm...szczerze powiem to termin pozwolen to raczej nie jest dobry argument na to co uznajemy za zime.

Zdania sa raczej podzielone ale... ja nie bede udawal ze wiem cokolwiek na temat zimy w Karakorum;)

Odnosze tylko wrazenie ze taki termin zimy mu pasuje bo wtedy ma  szanse zapisac sie w historii

 

w mojej obserwacji pogody, to też tak jest że najzimniej średnio jest od 1 grudnia do końca lutego,

ewentualnie tak do 10-15 marca

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

https://wspinanie.pl...pisana-na-nowo/

 

Temat byl juz omawiany troche na forach wspinaczkowych. Troche burzy jest w komentarzach do tego artykulu

 

Wiekszosc krytukuje koncepcje Denisa ale ...to polskie forum wiec patriotyzm moze brac gore nad rozsadkiem;)

 

PS Temperatura to nie wszystko i chyba nie to jest glownym powodem tego ze jest tam zima az tak trudno

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 11 miesięcy temu...
  • 1 rok później...
  • 9 miesięcy temu...
  • 5 miesięcy temu...
W dniu 29.01.2018 o 22:53, Veteran napisał:

Witam

 

Nie czytam książek o wyprawach górskich. Dawno temu, to mnie interesowało. JK Dorawski "  Człowiek zdobywa Himalaje". To bardzo dobrze opisana historia pierwszych wejść na ośmiotysięczniki. Polska wyprawa przedwojenna na Nanda Devi Est. Ostrowskiego, bodajże, opisy wypraw do Peru w Andy. Z  Tatr "Sygnały ze skalnych ścian" Żuławskiego. To o tragediach, nie tylko wspinaczkowych. Ostatnią jaką przeczytałem, bo dostałem od szwagra na gwiazdkę, który znał autora. To "Ostatnia ściana". Kukuczki. Sam koniec, nie napisany przez autora,  był  dla mnie, nie mogę napisać interesujący, bo koniec czyjegoś życia jest tylko tragiczny.  Ale chciałem wiedzieć, jak to było. I jaka był asekuracja. Tu chodziło o Lhotse.

 

Opisy reportażowe typu założyliśmy obóz, rozwiesili poręczówki… Mnie nie interesują.  Człowiek chciałby się dowiedzieć, co jest w głowie człowieka. Co jest w nocy, gdy nie śpi przed wyjściem. Co go dręczy. Czy nie stawia sobie pytań, po co tu jestem? Jak jest wyżej u kresu sił… Gdy nie może złapać oddechu…Gdy nie czuje końców kończyn.

 

Czytelnik się może zapytać, po co tam się znalazł? Na to pytanie też nie ma odpowiedzi. Nie poszedł, bo wysoka nagroda i będą pieniądze dla rodziny, jak nie wróci. Nie poszedł dla medalu, bo nie dają. Może z wyjątkiem pierwszego wejścia na najwyższą górę na świecie. Nie poszedł dla sławy, która jest tylko dla najlepszych. Zresztą co ze sławy, jak zostanie w lodowej szczelinie.

 

Jest strasznym egoistą. Bez przerwy egoistą. Tylko góry i góry. Zdaje sobie sprawę z uczuć żony, dziewczyny, rodziców. Choć woli o nich nie pamiętać. Przecież wróci.   Góry są narkotykiem. Są silniejsze od niego. On musi tam pojechać. Nie jest reprezentantem narodu z orzełkiem na piersi. Jadą na podrzędną górę.

 

Nie czytam, bo nie wiem ile jest autentycznych przeżyć, a ile fikcji autora. Ciężko się jest odkryć całkowicie. Wyrzucić z siebie, pisząc w cieple, wszystko co go dręczyło. Pozostają opisy, może nawet dramatyczne, ale jakieś filmowe.

 

Wyszli późno we trójkę. Najstarszy, znany w kraju alpinista, w tych górach bodaj już czwarty raz. Kierownik wyprawy. Dwója pozostałych młodsza o ponad dziesięć lat. Nowicjusze w tych górach. A i doświadczenie górskie bez porównania mniejsze. Celem jest szczyt ok. 6200 m. Będzie to drugie wejście na niego. Jeszcze się wtedy takie wejścia liczyło. Sporo czasu im zabrało przedzieranie się przez penitenty. Miejscami takie iglice miały wysokość człowieka.  Trzeba to cholerstwo zbijać czekanem, jak się nie da prześlizgnąć bokiem, pomiędzy dwoma. Potem lodowiec już był  bez nich, ale za to z ogromnymi szerokimi szczelinami. Szli wzdłuż szczelin, by jakoś przekroczyć, gdy się zwęziła, lub pojawił się mostek. Przez który ostrożnie szedł jeden, asekurowany przez kolegów liną.  Doszli w pobliżu wysokiej, czarnej ściany. Mimo że spadała ze szczytu o wysokości bliskiej siedem kilometrów, była pozbawiona zupełnie śniegu. Operacja słoneczna, w tych położonych na południu górach, robi takie figle. Za to po prawej stronie tego szczytu głęboka, niska przełęcz wypełniona był a całkowicie lodem. Tworzył od naszej trójki wysoką ścianę, oszacowaną przez jednego z nich na ponad sto metrów. Od czasu do czasu urywa się coś z takiej ściany i spada w dół. Tu leciało by ok. pół kilometra. Urwanie takiego kawłaka wiszącego lodowca w innych górach(Pik Lenina) spowodowało gwałtowny podmuch i ostatnie kawałki poleciały prawie dwadzieścia kilometrów dolinę. Nie to jednak zaniepokoiło najstarszego. Mieli iść bardziej w prawo, stokiem lodowym na niewielką przełęcz i z niej może  nie całe dwieście metrów, na szczyt. Dla dwójki nowicjuszy był to rekord wysokości. Starszy patrzył na stok, na którym w połowie sterczał widoczny dobrze samotny serak. Taki kawałek lodu, dziesięć, może więcej metrów wysokości. Było już prawie południe. Słońce mocno grzało. Stok z serakiem, był prawie prostopadły do jego promieni. Starszy zaczął się zastanawiać. Jest późno, może to się urwać…Chyba zrezygnujemy z wejścia. Młodsi milczeli. Jeden z nich pomyślał.  Użył w myślach imienia – on się zna. Szkoda! Drugiej takiej szansy nie będzie. Drugi młodszy zaczął naciskać. Nie mógł się pogodzić z myślą, że nie zaliczy takiego szczytu!  Starszy tłumaczył powody. Nie trafiało to do niego. Padły słowa o tchórzostwie… Siedzieli na plecakach, patrząc na nieszczęsny serak. W pewnym momencie starszy nie wytrzymał i się rozpłakał. Młodszy, który się już pogodził z myślą, że nie będzie miał tego rekordu, patrzył na starszego i zrobiło mu się bardzo przykro. Starszy powtarzał-ja mam dwójkę dzieci. A on mnie naciska!  Młodszy ten nie uparty powiedział do starszego- nie przejmuj się nim!  Nie poszli. Następnego dnia inna trójka weszła na ten szczyt. Tylko wyszli znacznie wcześniej.  To nie jest  opis z literatury, tylko z życia.

 

Pozdrawiam

Fajny wpis, wiec przy okazji Ziemski na nartach z Annapurny https://wspinanie.pl/2023/04/bartek-ziemski-zjechal-na-nartach-z-annapurny/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, star said:

Fajny wpis, wiec przy okazji Ziemski na nartach z Annapurny https://wspinanie.pl/2023/04/bartek-ziemski-zjechal-na-nartach-z-annapurny/

Ja to się tylko zastanawiam, jakie to uczucie rozpoczynać zjazd freeride na deficycie tlenowym na 8k npm i czy początek takiego zjazdu jest pod realną kontrolą... Tak czy inaczej wielki szacun. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, SzymQ napisał:

Ja to się tylko zastanawiam, jakie to uczucie rozpoczynać zjazd freeride na deficycie tlenowym na 8k npm i czy początek takiego zjazdu jest pod realną kontrolą... Tak czy inaczej wielki szacun. 

Ja wole się nie zastanawiać, generalnie pierwszy skręt i od razu trudno, bez 8k to ekstremum

https://wspinanie.pl/2022/08/bartek-ziemski-o-swoich-zjazdach-z-broad-peak-i-gasherbruma-ii-kazde-wyjscie-w-gory-jest-po-prostu-dla-przyjemnosci/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...