Skocz do zawartości

Narty w Szczyrku


Veteran

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

 

Wybraliśmy wczoraj się z gospodarską wizytą do Szczyrku. Chodziło mi to po głowie, zobaczyć na własne oczy tereny tej super areny. Objechało się już nieco w życiu każdy jej kawałek.  Jedziemy w samo południe, więc bez BDI dotarliśmy szybko do bram przyszłego raju narciarskiego. Ostrzymy sobie zęby na parę emeryckich ślizgów  w zimie stulecia(uczeni brytyjscy tak prognozują). 

 

Pierwsze zaskoczenie(nie byliśmy lata w Szczyrku w łykend).  Od pierwszego zakrętu w prawo chodniki po obu stronach ciasno upakowane samochodami. Prawie "nos w tył". Mijamy COS, jadąc ciągle szpalerze tych przydatnych urządzeń, aparatów, czy mechanizmów-zwanych pojazdami mechanicznymi. Przed kasą COS`u spora kolejka. Więc sama przepustowość wyciągu nie wystarczy. Trzeba zwiększyć przepustowość kas. Wreszcie przy Czyrnej  samochody na chodnikach robią się rzadsze. Ludzie tu przyjechali nie na wycieczki tylko na miejscowe Krupówki. 

 

No cóż z dołu nie wiele widać, co wyżej. Ale z fajnych forumowych relacji mam to w głowie. Tylko jakoś nie widzę miejsca na gigantyczny parking już przy kabinkach. A w Solisku to już prawdziwa zagadka, gdzie nasi przyjaciele z południa przewidzieli parkowanie. Nie będę narzekał na "surowe"  trasy, prosto z pod spychacza. Pokryją w zimie stulecia metrową warstwą śniegu, wodą ze zbiornika u góry. Nieco mi się nie podoba familijna trasa omijająca stromości Golgoty. Kiedyś miałem przyjemność tu jechać góry leśną dróżką. Jest pochylona w stronę potoku. Ale niewiele da się tu zrobić, by nie podciąć Golgoty.

 

Parkujemy na Salmopolu. Kijki w łapy i idziemy oglądać Szczyrk z góry. Dotarliśmy do Malinowskiej Skały. Pogoda wyśmienita. Szczyrku stąd nie widać. Za to kotlina żywiecka z częścią zalewu w Tresnej są doskonale widoczne. Niestety Tatr też nie widać. Nawet Babiej Góry. Za to Barania jest tuż, tuż. Ależ wygolone są te zbocza Skrzycznego i Małego z południa. Gdzie te dawniejsze lasy. Żal serce ściska. Świerk nie ustoi coraz gwałtowniejszym wiatrom. Na Malinowskiej Skale co chwila widać jego potężne tarcze korzeniowe. Śladu korzonka, co by wrastał w głąb. Wszystkie płasko na boki. Stoi jak na dużej tarczy. Buki to się trzymają ziemi. Ale to gigantyczna praca i lata zanim te góry pokryją się bukami. Na razie widać, że dalej są golone przez człowieka, albo przez pogodę. 

 

Wracamy do domu. Jeszcze mała kawka na Salmopolu i w dół. W Solisku jeszcze chwila na rzucenie oka. Żona się pyta, po te blachy. Tunel. A po co?. W dolince dalej są domy. No tak, była tu dawniej dróżka. Teraz będzie stok narciarski.  Kilkaset metrów za Soliskiem stoimy. Po pół godzinie posunęliśmy o pięćdziesiąt metrów. Niektórzy zawracają i jadą do góry. Gdzie jadą? Tylko do Wisły. Obliczam w pamięci, że przy tym tempie jak dojedziemy do Buczkowiec, to będzie późna noc. Wszystkie te samochody z chodników i różnych bocznych dolinek teraz wyruszają do Bielska, na Śląsk, ....O naiwni! A ja myślałem, że jeszcze postoją. Do zachodu słońca jest jeszcze nieco czasu.

 

Męska decyzja. Jedziemy do Wisły. Ale nie pojedziemy w prawo, bo Wisła też będzie zakorkowana, tylko lewo w góry. I przez Milówkę Golców, obok Żywca, dotrzemy "autostradą" do drogi w stronę Wadowic. Wszyscy jadą do miast, a nie w góry. Mijamy tunelem skocznię Małysza i nieco dalej znowu korek. W prawo centrum Wisły, w lewo Czarne. Do skrzyżowania  na czarne mamy sto metrów. Ale znowu po pięciu minutach posunęliśmy się do przodu o jeden samochód. I jeszcze z bocznej posesji ktoś się wepchał  przez nami. Trzeba zrozumieć innego nieszczęśnika.  Niektóry nerwowi przed nami zawracają  i jadą do góry na Salmopol. Nie wiedzą, co ich czeka. Jak wracaliśmy z powrotem to ostatnie samochody stały już spory kawałem nad Soliskiem.

 

No jedziemy, obok drogi płynie nasza największa rzeka. Przynajmniej czysta. Jakiś skręt w stronę zameczku Prezydenta Dudy. I urocza wąziutka dróżka w gęstym lesie. Chyba zamykana w dawniejszych czasach. Bo stoją przy niej solidne słupy betonowe. Na której wisiały bramki. Może ktoś z forum wyjaśni nam, jak to było. Istebna, Konjaków z koronkami. Góra, dół. Jest wycieczka. Poznajemy nasz piękny kraj. Dawno tu się  nie jechało. Pogoda piękna.  Jak jesteśmy u Golcó zapada zmrok. Jedziemy już wolniej. A potem jeszcze wolniej. Pechowy remont połowy jezdni ze światłami spowodował, że pech nas znowu dopadł. Ale wreszcie koniec udręki. Gaz i  widać po prawej stronie oświetlony browar. Skręt na "autostradę" i błyskawicznie skręt w prawo na starą drogę z Bielska do Krakowa. BDI się nie doczekamy. Po trzech i pół godzinach dojechaliśmy od Soliska do Wadowic. Ale przynajmniej jechaliśmy. Podziwiając jak ludzie żyją dostatniej i Polska rośnie siłę.

 

Ale jak będzie z nartami w Szczyrku. No cóż! Pożyjemy, zobaczymy. Byle zima była. Coś może wymyślimy. Można wyjechać w dzień powszedni, nie ferie. O godzinie szóstej z Wadowic. W samo południe na drugą zmianę. Tylko niestety stoki już nie będą dziewicze z pod ratraków.  Ale najważniejsze, że jeszcze liczymy na jazdę. I to się najbardziej liczy! 

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Wybraliśmy wczoraj się z gospodarską wizytą do Szczyrku. Chodziło mi to po głowie, zobaczyć na własne oczy tereny tej super areny. Objechało się już nieco w życiu każdy jej kawałek.  Jedziemy w samo południe, więc bez BDI dotarliśmy szybko do bram przyszłego raju narciarskiego. Ostrzymy sobie zęby na parę emeryckich ślizgów  w zimie stulecia(uczeni brytyjscy tak prognozują). 

 

Pierwsze zaskoczenie(nie byliśmy lata w Szczyrku w łykend).  Od pierwszego zakrętu w prawo chodniki po obu stronach ciasno upakowane samochodami. Prawie "nos w tył". Mijamy COS, jadąc ciągle szpalerze tych przydatnych urządzeń, aparatów, czy mechanizmów-zwanych pojazdami mechanicznymi. Przed kasą COS`u spora kolejka. Więc sama przepustowość wyciągu nie wystarczy. Trzeba zwiększyć przepustowość kas. Wreszcie przy Czyrnej  samochody na chodnikach robią się rzadsze. Ludzie tu przyjechali nie na wycieczki tylko na miejscowe Krupówki. 

 

No cóż z dołu nie wiele widać, co wyżej. Ale z fajnych forumowych relacji mam to w głowie. Tylko jakoś nie widzę miejsca na gigantyczny parking już przy kabinkach. A w Solisku to już prawdziwa zagadka, gdzie nasi przyjaciele z południa przewidzieli parkowanie. Nie będę narzekał na "surowe"  trasy, prosto z pod spychacza. Pokryją w zimie stulecia metrową warstwą śniegu, wodą ze zbiornika u góry. Nieco mi się nie podoba familijna trasa omijająca stromości Golgoty. Kiedyś miałem przyjemność tu jechać góry leśną dróżką. Jest pochylona w stronę potoku. Ale niewiele da się tu zrobić, by nie podciąć Golgoty.

 

Parkujemy na Salmopolu. Kijki w łapy i idziemy oglądać Szczyrk z góry. Dotarliśmy do Malinowskiej Skały. Pogoda wyśmienita. Szczyrku stąd nie widać. Za to kotlina żywiecka z częścią zalewu w Tresnej są doskonale widoczne. Niestety Tatr też nie widać. Nawet Babiej Góry. Za to Barania jest tuż, tuż. Ależ wygolone są te zbocza Skrzycznego i Małego z południa. Gdzie te dawniejsze lasy. Żal serce ściska. Świerk nie ustoi coraz gwałtowniejszym wiatrom. Na Malinowskiej Skale co chwila widać jego potężne tarcze korzeniowe. Śladu korzonka, co by wrastał w głąb. Wszystkie płasko na boki. Stoi jak na dużej tarczy. Buki to się trzymają ziemi. Ale to gigantyczna praca i lata zanim te góry pokryją się bukami. Na razie widać, że dalej są golone przez człowieka, albo przez pogodę. 

 

Wracamy do domu. Jeszcze mała kawka na Salmopolu i w dół. W Solisku jeszcze chwila na rzucenie oka. Żona się pyta, po te blachy. Tunel. A po co?. W dolince dalej są domy. No tak, była tu dawniej dróżka. Teraz będzie stok narciarski.  Kilkaset metrów za Soliskiem stoimy. Po pół godzinie posunęliśmy o pięćdziesiąt metrów. Niektórzy zawracają i jadą do góry. Gdzie jadą? Tylko do Wisły. Obliczam w pamięci, że przy tym tempie jak dojedziemy do Buczkowiec, to będzie późna noc. Wszystkie te samochody z chodników i różnych bocznych dolinek teraz wyruszają do Bielska, na Śląsk, ....O naiwni! A ja myślałem, że jeszcze postoją. Do zachodu słońca jest jeszcze nieco czasu.

 

Męska decyzja. Jedziemy do Wisły. Ale nie pojedziemy w prawo, bo Wisła też będzie zakorkowana, tylko lewo w góry. I przez Milówkę Golców, obok Żywca, dotrzemy "autostradą" do drogi w stronę Wadowic. Wszyscy jadą do miast, a nie w góry. Mijamy tunelem skocznię Małysza i nieco dalej znowu korek. W prawo centrum Wisły, w lewo Czarne. Do skrzyżowania  na czarne mamy sto metrów. Ale znowu po pięciu minutach posunęliśmy się do przodu o jeden samochód. I jeszcze z bocznej posesji ktoś się wepchał  przez nami. Trzeba zrozumieć innego nieszczęśnika.  Niektóry nerwowi przed nami zawracają  i jadą do góry na Salmopol. Nie wiedzą, co ich czeka. Jak wracaliśmy z powrotem to ostatnie samochody stały już spory kawałem nad Soliskiem.

 

No jedziemy, obok drogi płynie nasza największa rzeka. Przynajmniej czysta. Jakiś skręt w stronę zameczku Prezydenta Dudy. I urocza wąziutka dróżka w gęstym lesie. Chyba zamykana w dawniejszych czasach. Bo stoją przy niej solidne słupy betonowe. Na której wisiały bramki. Może ktoś z forum wyjaśni nam, jak to było. Istebna, Konjaków z koronkami. Góra, dół. Jest wycieczka. Poznajemy nasz piękny kraj. Dawno tu się  nie jechało. Pogoda piękna.  Jak jesteśmy u Golcó zapada zmrok. Jedziemy już wolniej. A potem jeszcze wolniej. Pechowy remont połowy jezdni ze światłami spowodował, że pech nas znowu dopadł. Ale wreszcie koniec udręki. Gaz i  widać po prawej stronie oświetlony browar. Skręt na "autostradę" i błyskawicznie skręt w prawo na starą drogę z Bielska do Krakowa. BDI się nie doczekamy. Po trzech i pół godzinach dojechaliśmy od Soliska do Wadowic. Ale przynajmniej jechaliśmy. Podziwiając jak ludzie żyją dostatniej i Polska rośnie siłę.

 

Ale jak będzie z nartami w Szczyrku. No cóż! Pożyjemy, zobaczymy. Byle zima była. Coś może wymyślimy. Można wyjechać w dzień powszedni, nie ferie. O godzinie szóstej z Wadowic. W samo południe na drugą zmianę. Tylko niestety stoki już nie będą dziewicze z pod ratraków.  Ale najważniejsze, że jeszcze liczymy na jazdę. I to się najbardziej liczy! 

 

Pozdrawiam

Cześć,

 

było się zatrzymać w zameczku Prezydenta na kawie, jest tam ogólnie dostępna kawiarnia z niesamowitym widokiem na okolicę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słupki bramowe na drodze pod i ponad Zameczkiem są z czasów gdy była to prywatna droga obsługująca tylko Rezydencję Prezydenta Mościckiego - czyli z lat 30 tych poprzedniego wieku. W sumie też zabytkowe. .. :-). Za 'lepszego ustroju' był to ośrodek wypoczynkowy -ponoć jakiejś huty.... dopiero Kwaśniewski zrobił z tego miejsca sensowny użytek -cześć mu za to i chwała. Czasem przy słupkach pojawiają się 'borowicy' i blokują przejazd. Ostatnio chyba, gdy byli tam prezydenci 'Pribałtyki' i Gruzji przed kilku laty. W czasie narciarskich wizyt Komorowskiego, mimo wifocznej obstawy był przejazd... Za PAD-a. .. nie wiem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ha! To się gdzieś na Malinowskiej minąłem z Dziadkiem Kuby :) Rekordowy korek w Szczyrku podobno spowodowany był pożarem karczmy. Zakorkowana Wisła to niestety standard w taki piękny jesienny weekend :( plus korek od Skoczowa do Ochabów z powodu zwężenia / robót drogowych. Utknęliśmy w knajpie na Białym Krzyżu do godziny dwudziestej obserwując sytuację na Google Maps. Dzięki temu Wisłę przejechaliśmy płynnie, w Skoczowie "jedyne" 40 minut w korku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...