Skocz do zawartości

Podstawy techniki sportowej


Marek O

Rekomendowane odpowiedzi

Marku.

W zasadzie masz rację, ale:

treningi siłowe i sprawnościowe na wysokim poziomie są posunięte o wiele, wiele dalej niż piszesz.

To o czym piszesz jest dobrą podstawą ale to  jednak za mało.

 

Sport, nawet amatorski jest na bardzo wysokim poziomie.

Bardzo "modny" jest ostatnio termin "czucie głębokie"

 

 

Jak oglądam najlepszych narciarzy świata to mam wrażenie, że wszystko rozgrywa się w tym aspekcie.

W zasadzie nie widać różnicy w technice jazdy czy przygotowaniu siłowym lub sprawnościowym czołowych zawodników ale np. w SL  "zawsze" wygrywa Miśka i Marcel :)

 

p.s. kolega Wort "goni" swoją córkę ( albo wnuczkę :)  ) w butach narciarskich po linie zawieszonej w ogrodzie na drzewach.

Bardzo to popieram.

Oj tak tutaj masz rację. Treningi to treningi a przygotowanie się przed wyjazdem, to przygotowanie. 

Chciałem przekazać poprzednim postem iż nie ma czegoś takiego jak przygotowanie się do wyjazdu narciarskiego, w rozumieniu cały rok nic nie robię  - pracuję siedząc i teraz poproszę o zestaw ćwiczeń co w miesiąc przygotują mnie do wyjazdu w alpy.... Ups nie znam takiego zestawu ćwiczeń ani na siłce ani w innej kompilacji. Jeżeli myślimy o nartach to narty nie istnieją tylko na wyjazdach i jakiś tam period przed ino żyjemy nartami przez cały rok. Lub narty są ino epizodem naszego życia, na który zawsze jesteśmy gotowi. To znaczy że zachęcam wszystkich do codziennego dbania, lub bardziej systematycznego używania siebie fizycznie, co by w każdej chwili dnia i nocy być gotowym na zajefajną wyprawę, spacer, bieg, imprę, czy kochanie. Aktywność w miarę codzienna, rower, klatka schodowa, otwartość na ruch wyzwania, energie, emocje. Niech się dzieje, a narty w tym wszystkim będą ino dokładką do szczęścia i radości a nie zaplanowaną i wypracowaną, wyprzygotowywaną wymuszanką.

Natomias trening jest treningiem i tu nie ma przypadków...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 328
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Marku.

W zasadzie masz rację, ale:

treningi siłowe i sprawnościowe na wysokim poziomie są posunięte o wiele, wiele dalej niż piszesz.

To o czym piszesz jest dobrą podstawą ale to  jednak za mało.

 

Sport, nawet amatorski jest na bardzo wysokim poziomie.

Bardzo "modny" jest ostatnio termin "czucie głębokie"

 

 

Jak oglądam najlepszych narciarzy świata to mam wrażenie, że wszystko rozgrywa się w tym aspekcie.

W zasadzie nie widać różnicy w technice jazdy czy przygotowaniu siłowym lub sprawnościowym czołowych zawodników ale np. w SL  "zawsze" wygrywa Miśka i Marcel :)

 

p.s. kolega Wort "goni" swoją córkę ( albo wnuczkę :)  ) w butach narciarskich po linie zawieszonej w ogrodzie na drzewach.

Bardzo to popieram.

Jeszcze jedno odnośnie "czucie głębokie" rozumiane pod względem czucia równowagi OK czyli wszystkie ćwiczenia stosowane na linach piłkach drążkach przeskoki skoki równoważne. Obserwujemy wiele filmów z treningów zawodowców z saltami i innymi akrobacjami. Jestem pod ich wrażeniem OK Ale w zeszłym roku na konferencji IW była broniona praca asystencka na temat czucia kinestetycznego w której autorka przedstawiła tylko tego typu ćwiczenia - liny równoważne piłki różnego formatu i płyty balansowe. 

Moje pytanie - czy czucie głębokie, kinestetyczne, czucie ciała w czasie i przestrzeni to tylko i wyłącznie czucie równowagi....????

 

Pozcdr MO

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wg. mnie jest to jedno z nielicznych ćwiczeń  imitujące równowagę na wewnętrznej narcie,  zostało zalecone zalecone przez trenera.na wakacje. Wbrew pozorom ćwiczenie

jest bardzo trudne, zawsze warto spróbować.

 

https://youtu.be/uaNkyiqBFEE

Tak wielki szacun dla wnuczki. Ale przepraszam sam jestem ofiarą narciarskich klubowo mistrzowskich wygibasów z deformacją kolan i piszczeli włącznie, stąd moja wrażliwość na zimowe i letnie przyjemności. Jeżeli zima, to zima a lato to lato. To znaczy dajmy dychnąć ( bo sami jesteśmy szczęśliwi że nasza wnuczka w butach narciarskich przejdzie przez linę i jeszcze podrzuci piłkę to szacun pełny) ale i przepraszam bardzo, czy nie idzie to trochę w stronę małpki cyrkowej. Sory ale jestem szczery i bardziej pasowała by mi tutaj goła stopa, jakiś skok przewrót no ewentualnie salto ale w naturze i niech sobie wnuczka dychnie od butów , nart , niech ma swoją fantazję...

 

Przepraszam ale to moje emocje.

 

Pozxdr MO

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na poprzednim zdjęciu widzimy wyraźne użycie narty wewnętrznej, mające na celu łagodne skorygowanie (zawężenie) linii przejazdu. Poniżej sekwencja zdjęć z wjazdu na ściankę kiedy chodzi o utrzymaniu się na optymalnej lini, tutaj trzeba inaczej.

 

Na trzecim ujęciu widać mocne zakrawędziowanie bliskie 90 stopni, jest ono konieczne do utrzymania skrętu, zwróć uwagę że jest to możliwe dzięki mocnemu włożeniu biodra plus dostokowemu ustawieniu zewnętrznego kolana, teraz wiesz skąd się bierze  A-frame.

 

Chyba się nadal nie rozumiemy. Co do pierwszego zdjęcia od frontu, zgoda jakiś ciężar na wewnętrznej w tej fazie skrętu jest dopuszczalny. Pisze o tym Greg w artykule który wrzuciłem. Ale chyba zgodzisz się, że nie powinno być na górnej narcie wagi w momencie inicjacji skrętu (przed linią spadku stoku).

Co do drugiego akapitu Twojej wypowiedzi...masz 100% racji ale nie znasz mojego problemu.

Twoja córa jest w normalnej/poprawnej pozycji, noga wewnętrzna jest delikatnie wysunięta bo tak mocna naciska na dolną i to jest normalne i ja o tym wiem. Ale spójrz na zdjęcie nr 3 i wyobraź sobie, że jej noga wewnętrzna jest wysunięta do przodu, piszczel jest pod kątem prostym do narty, a dodatkowo narta jest płaska. U Twojej córki obydwie narty są ładnie zakrawędziowane.

 

I tu jest mój problem, ten który muszę wyeliminować bo inaczej nigdy nie będę szybki na tykach.

 

Pozdr

 

Edit - idealny przykład tego o czym mówię.

Załączone miniatury

  • Bez tytułu.png
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Super to robi, jestem pod wrażeniem! Gratulacje dla wnuczki!

A na śniegu można próbować to

Na początku jest ciężko, zwłaszcza na zewnętrznej krawędzi ale polecam każdemu.

Pierdu, pierdu ale koleś zachęca wasz do abstrakcji i robienia wszystkich ćwiczeń od razu tylko i wyłącznie na wewnętrznej nodze, co ni dość że wprowadza obawę, dyskomfort, i ryzyko upadku, to dodatkowo jest dla Was kosmosem w realnym praktycznym nartowaniu. Jest wiele  więcej ćwiczeń wspomagających na czucie i praktyczne używanie wewnętrznej krawędzi wewnętrznej nary bezpiecznych i praktyvcznych...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na poprzednim zdjęciu widzimy wyraźne użycie narty wewnętrznej, mające na celu łagodne skorygowanie (zawężenie) linii przejazdu. Poniżej sekwencja zdjęć z wjazdu na ściankę kiedy chodzi o utrzymaniu się na optymalnej lini, tutaj trzeba inaczej.

 

Na trzecim ujęciu widać mocne zakrawędziowanie bliskie 90

I tutaj macie mnei w plecy Przepraszam ale dosświadczony własnym doświadcvzenie z wieku dzieci na oglądanym zdjęciu nie będę komentował wewnętrzen jni zerwnętrznej nogi, bo ich nibawem nie będzie. Sam w tym wieku straciłem kolana a kości piszczelowe pod kolanami zaczęły się rozwarstwiać, bo jeździłem jak te dziciaki na zdjęciach co by zdowolić trenerów i rodziców, Nie mówiłem że mnie coś bolii nie piskałem że tym żygam bo siem zwykle bałem. Teraz jestem teorytycznie emerytem. SŁUCHAJCIE To nie czas na  teg typu wygibasy. To czas na wszystko co tyulko możliwe ale z rozwagą tańce, akrobatyki zabawy... Potem dzieciaki które są mistrzami świata w pendolino dadzą Wam kopniaka przed mistrzostwami wojewodztwa bo zrzygają się nartami.

Przepraszam ale z mojego serca to prawdziwe.

 

Moje córki w wieku 12 i 15 lat jeżdzą na nartach krótkich miękkich i mocno taliowanych, nie rozpędzają się nie przeciążają kolan ale frajde jadąc po lesie między drzewami mają przednią. Koordynacja, równowaga zmienność, Nie siły i przeciążenia szczególnie wtedy kiedy wielkość i twardość kości moich dzieci się zmienia.

 

PozdrMO

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Halo, córki :)  ma 10 lat, prawdziwym dziadkiem też jestem ale bez przesady :D

 

Używania wewnętrznej narty raczej  się nie uczy, zawodnik na slalomie musi sam wiedzieć  gdzie i kiedy to  zastosować lecz robi to intuicyjnie. Trudno jest powiedzieć  "tą a tą bramke jedziesz  b.wewn" nie mamy pojęcia jaką dokładnie linią pojedzie, jaką będzie miał prędkość , jak będzie spóźniony etc.

OK NIE ZACZYNAJCIE Z DZIEĆMI JAKO Z MAŁKAMI ZA WCZEŚNIE!!! Przepraszam ale proszę was to są siły - przeciążenia których Wy nie czujecie a dzieciak Wam o ty, nawet nie wspomną. Nie róbcie z nich miapeczek do skjręcania w prawo i lewo. Narty w tym wieku dają wiele innych radosnych możliwości. Zróbcie ze swojego dziecika mistrza świata w wieku 24 lat a nie mistrza świata pendolinin w wieku 12 lat.  Ani w tym korzyści finasnsoweych ani emocjonalnych.,,

 

Pozcdr MO

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak wielki szacun dla wnuczki. Ale przepraszam sam jestem ofiarą narciarskich klubowo mistrzowskich wygibasów z deformacją kolan i piszczeli włącznie, stąd moja wrażliwość na zimowe i letnie przyjemności. Jeżeli zima, to zima a lato to lato. To znaczy dajmy dychnąć ( bo sami jesteśmy szczęśliwi że nasza wnuczka w butach narciarskich przejdzie przez linę i jeszcze podrzuci piłkę to szacun pełny) ale i przepraszam bardzo, czy nie idzie to trochę w stronę małpki cyrkowej. Sory ale jestem szczery i bardziej pasowała by mi tutaj goła stopa, jakiś skok przewrót no ewentualnie salto ale w naturze i niech sobie wnuczka dychnie od butów , nart , niech ma swoją fantazję...

 

Przepraszam ale to moje emocje.

 

Pozxdr MO

 

I to wszysko wywnioskowałeś po obejrzeniu jednego filmiku? Mogę jedynie pogratulować wyobraźni. Tak się składa,  że Córka ( co wy z tą wnuczką :D ) na nartach jeździ mniej więcej połowe tego co jej rówieśnicy. Doskonale wiem, że sama jazda na nartach nic nie daje, wychowałem synów, którzy w wieku 10 lat na jednej narcie jeździli tak, że postronny obserwator tego nie zauważył a demonstratorom z internetu daleko do nich, wiem, że nie tędy droga( teraz najstarszy jest lekarzem, średni inżynierem a najmłodszy studiuje prawo, zmarnowali talent ;) ). Sam trening na nartach nic nie daje, tzn. trzeba jeździć skutecznie i dobrze, jeśli tak nie jest,  jazda wyłącznie utrwala błędy, większy progres daje ogólne podniesienie sprawności fizycznej.

Zapewniam Cię, że powyższe ćwiczenie to część tego co robi,gra jeszcze w piłkę nożną, jeździ na rolkach,deskorolce, hulajnodze w skateparku,  gra w tenisa,chodzi/biega po górach i inne, co najważniejsze gra na gitarze :D , zapamiętywanie partytury i gra z nut to podstawa szkolenia.

Sama jazda na nartach i ćwiczenia stricte narciarskie to właściwie margines tego co robi.

 

 

Tak, że  Twoje twierdzenia są słuszne tylko pod złym adresem. :)

 

 

https://youtu.be/rsmfuayRBWw

 

https://youtu.be/b8eY4naplJc

 

Pozdro.

 

Ps. Dziecku buty narciarskie trzeba przed sezonem założyć, chociażby tylko po to żeby sprawdzić czy kupić nowe?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przekonuje mnie to co prawi kolega Marek O. Podobne są moje spostrzeżenia i to na przykładzie różnych sportów, które sam uprawiałem. W moim odczuciu zawód "sportowiec", to najgorszy wybór na jaki rodzice mogą próbować wykierować dzieciaka. To jest zawód wyłącznie dla ludzi, którzy po prostu "inaczej nie mogą" i tak to czują. Nikt ich nie musi "zaganiać" do treningu, bo oni "inaczej nie mogą". To są nieliczne wypadki i jeszcze absolutna większość z nich źle kończy. Ilu trenujących np. tenis wygra wielkiego szlema? 1 na 20tyś? A ilu zniszczy sobie zdrowie i nie osiągnie poziomu na którym już da się wyżyć ze sportu. Widziałem i ciągle widzę, fajnych, sympatycznych ludzi, byłych zawodników, którzy poświęcili po 20 lat życia na treningi, zawody itp..., którzy teraz podają piłki z koszyka ucząc podstaw gry w tenisa amatorskiego. Jak mają szczęście to w lecie coś tam zarobią, a w zimie zęby w ścianę (na halach tenisowych gra za mało ludzi, żeby z nich wyżyć). Prawie każdy z nich, a w zasadzie każdy jest po kilku operacjach kostnych i to nie w ekskluzywnych klinikach. A bardzo często są pół kalekami, choć tego nie pokazują. Zmarnowane dzieciństwo, brak zawodu... Spiepszone życie. Uwielbiam i zawsze uwielbiałem uprawiać sporty. Robiłem to od kiedy pamiętam, pewnie od kiedy nauczyłem się chodzić. Ale zawsze, jak tylko zacząłem mieć jakieś "osiągi" w którymś sporcie, natychmiast usiłowano mi z tego zrobić "zawód". Jakże ja lubiłem grać w hokeja! Grałem w klubie jako młodzik i młodszy juniorek (razem kilka lat). Jak wszedłem do kadry juniorków - od razu trening 6 dni w tygodniu, a w szkole zasypiałem w drugiej minucie lekcji. Pewnego dnia rano idąc do szkoły (pamiętam to b. dokładnie, 6 klasa podstawówki) uświadomiłem sobie, że zaraz po szkole znowu muszę jechać na trening. Byłem bardzo zmęczony ostatnimi kilku miesiącami codziennych treningów. I w tym właśnie momencie uświadomiłem sobie co mi zrobiono. Ja już nienawidziłem gry w hokeja. Pojechałem na trening aby oddać buty z łyżwami i rozliczyć się z reszty sprzętu. Sprzątnąłem szafkę i to był koniec mojego kontaktu z tym sportem (na szczęście nie miałem rodziców, którzy by mnie naganiali do sportu i sam decydowałem o sobie). Zresztą podobnie było z następną dyscypliną którą zacząłem trenować, ale już byłem mądrzejszy i jak tylko rozpoznałem "objawy" odpuściłem od razu. Teraz wiem, że sport to moja radość i zabawa. Czerpię z jego uprawiania napęd i ochotę do życia i do wykonywania z radością mojego zazwyczaj dość stresogennego zawodu. Uprawiając sport odpoczywam psychicznie i wzmacniam się fizycznie. Jest super! Myślę, że po to jest sport. Nie życzę żadnemu dzieciakowi zawodu gladiatora. Za sport wyczynowy płaci się zdrowiem i życiem, a tym którzy wdrapią się na sam szczyt też nie zazdroszczę bogactwa. Należy się im. Ale oni stanowią promil spośród trenujących daną dyscyplinę.

                                                                                  Pozdr.

                                                                                              Pozdr.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smutne to co piszecie. Niestety oglądając sportowców w TV nie zdajemy sobie sprawy ile lat wyrzeczeń, potu i łez stoi za ich osiągnięciami. Niestety, chcesz zaistnieć musisz zapieprzać...ale zasada ta dotyczy również innych dziedzin życia czy wykonywanych zawodów.

 

Panowie, jeszcze wielka prośba o odniesienie się do posta #54. Będę wdzięczny.

M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przekonuje mnie to co prawi kolega Marek O. Podobne są moje spostrzeżenia i to na przykładzie różnych sportów, które sam uprawiałem. W moim odczuciu zawód "sportowiec", to najgorszy wybór na jaki rodzice mogą próbować wykierować dzieciaka. To jest zawód wyłącznie dla ludzi, którzy po prostu "inaczej nie mogą" i tak to czują. Nikt ich nie musi "zaganiać" do treningu, bo oni "inaczej nie mogą". To są nieliczne wypadki i jeszcze absolutna większość z nich źle kończy. Ilu trenujących np. tenis wygra wielkiego szlema? 1 na 20tyś? A ilu zniszczy sobie zdrowie i nie osiągnie poziomu na którym już da się wyżyć ze sportu. Widziałem i ciągle widzę, fajnych, sympatycznych ludzi, byłych zawodników, którzy poświęcili po 20 lat życia na treningi, zawody itp..., którzy teraz podają piłki z koszyka ucząc podstaw gry w tenisa amatorskiego. Jak mają szczęście to w lecie coś tam zarobią, a w zimie zęby w ścianę (na halach tenisowych gra za mało ludzi, żeby z nich wyżyć). Prawie każdy z nich, a w zasadzie każdy jest po kilku operacjach kostnych i to nie w ekskluzywnych klinikach. A bardzo często są pół kalekami, choć tego nie pokazują. Zmarnowane dzieciństwo, brak zawodu... Spiepszone życie. Uwielbiam i zawsze uwielbiałem uprawiać sporty. Robiłem to od kiedy pamiętam, pewnie od kiedy nauczyłem się chodzić. Ale zawsze, jak tylko zacząłem mieć jakieś "osiągi" w którymś sporcie, natychmiast usiłowano mi z tego zrobić "zawód". Jakże ja lubiłem grać w hokeja! Grałem w klubie jako młodzik i młodszy juniorek (razem kilka lat). Jak wszedłem do kadry juniorków - od razu trening 6 dni w tygodniu, a w szkole zasypiałem w drugiej minucie lekcji. Pewnego dnia rano idąc do szkoły (pamiętam to b. dokładnie, 6 klasa podstawówki) uświadomiłem sobie, że zaraz po szkole znowu muszę jechać na trening. Byłem bardzo zmęczony ostatnimi kilku miesiącami codziennych treningów. I w tym właśnie momencie uświadomiłem sobie co mi zrobiono. Ja już nienawidziłem gry w hokeja. Pojechałem na trening aby oddać buty z łyżwami i rozliczyć się z reszty sprzętu. Sprzątnąłem szafkę i to był koniec mojego kontaktu z tym sportem (na szczęście nie miałem rodziców, którzy by mnie naganiali do sportu i sam decydowałem o sobie). Zresztą podobnie było z następną dyscypliną którą zacząłem trenować, ale już byłem mądrzejszy i jak tylko rozpoznałem "objawy" odpuściłem od razu. Teraz wiem, że sport to moja radość i zabawa. Czerpię z jego uprawiania napęd i ochotę do życia i do wykonywania z radością mojego zazwyczaj dość stresogennego zawodu. Uprawiając sport odpoczywam psychicznie i wzmacniam się fizycznie. Jest super! Myślę, że po to jest sport. Nie życzę żadnemu dzieciakowi zawodu gladiatora. Za sport wyczynowy płaci się zdrowiem i życiem, a tym którzy wdrapią się na sam szczyt też nie zazdroszczę bogactwa. Należy się im. Ale oni stanowią promil spośród trenujących daną dyscyplinę.

                                                                                  Pozdr.

                                                                                              Pozdr.  

Cześć

Cóż za czarnowidztwo totalne!

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przekonuje mnie to co prawi kolega Marek O. Podobne są moje spostrzeżenia i to na przykładzie różnych sportów, które sam uprawiałem. W moim odczuciu zawód "sportowiec", to najgorszy wybór na jaki rodzice mogą próbować wykierować dzieciaka. To jest zawód wyłącznie dla ludzi, którzy po prostu "inaczej nie mogą" i tak to czują. Nikt ich nie musi "zaganiać" do treningu, bo oni "inaczej nie mogą". To są nieliczne wypadki i jeszcze absolutna większość z nich źle kończy. Ilu trenujących np. tenis wygra wielkiego szlema? 1 na 20tyś? A ilu zniszczy sobie zdrowie i nie osiągnie poziomu na którym już da się wyżyć ze sportu. Widziałem i ciągle widzę, fajnych, sympatycznych ludzi, byłych zawodników, którzy poświęcili po 20 lat życia na treningi, zawody itp..., którzy teraz podają piłki z koszyka ucząc podstaw gry w tenisa amatorskiego. Jak mają szczęście to w lecie coś tam zarobią, a w zimie zęby w ścianę (na halach tenisowych gra za mało ludzi, żeby z nich wyżyć). Prawie każdy z nich, a w zasadzie każdy jest po kilku operacjach kostnych i to nie w ekskluzywnych klinikach. A bardzo często są pół kalekami, choć tego nie pokazują. Zmarnowane dzieciństwo, brak zawodu... Spiepszone życie. Uwielbiam i zawsze uwielbiałem uprawiać sporty. Robiłem to od kiedy pamiętam, pewnie od kiedy nauczyłem się chodzić. Ale zawsze, jak tylko zacząłem mieć jakieś "osiągi" w którymś sporcie, natychmiast usiłowano mi z tego zrobić "zawód". Jakże ja lubiłem grać w hokeja! Grałem w klubie jako młodzik i młodszy juniorek (razem kilka lat). Jak wszedłem do kadry juniorków - od razu trening 6 dni w tygodniu, a w szkole zasypiałem w drugiej minucie lekcji. Pewnego dnia rano idąc do szkoły (pamiętam to b. dokładnie, 6 klasa podstawówki) uświadomiłem sobie, że zaraz po szkole znowu muszę jechać na trening. Byłem bardzo zmęczony ostatnimi kilku miesiącami codziennych treningów. I w tym właśnie momencie uświadomiłem sobie co mi zrobiono. Ja już nienawidziłem gry w hokeja. Pojechałem na trening aby oddać buty z łyżwami i rozliczyć się z reszty sprzętu. Sprzątnąłem szafkę i to był koniec mojego kontaktu z tym sportem (na szczęście nie miałem rodziców, którzy by mnie naganiali do sportu i sam decydowałem o sobie). Zresztą podobnie było z następną dyscypliną którą zacząłem trenować, ale już byłem mądrzejszy i jak tylko rozpoznałem "objawy" odpuściłem od razu. Teraz wiem, że sport to moja radość i zabawa. Czerpię z jego uprawiania napęd i ochotę do życia i do wykonywania z radością mojego zazwyczaj dość stresogennego zawodu. Uprawiając sport odpoczywam psychicznie i wzmacniam się fizycznie. Jest super! Myślę, że po to jest sport. Nie życzę żadnemu dzieciakowi zawodu gladiatora. Za sport wyczynowy płaci się zdrowiem i życiem, a tym którzy wdrapią się na sam szczyt też nie zazdroszczę bogactwa. Należy się im. Ale oni stanowią promil spośród trenujących daną dyscyplinę.

                                                                                  Pozdr.

                                                                                              Pozdr.  

 

Cześć

Cóż za czarnowidztwo totalne!

Pozdro

Nie, to niespełnione nadzieje  ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Cóż za czarnowidztwo totalne!

Pozdro

To nie czarnowidztwo (i też nie zawiedzione nadzieje). Znam osobiście wielu ludzi uprawiających na jakimś etapie życia sport zawodowo. Dla mnie to nie jest dobry pomysł. Nigdy też sam nie chciałem robić sobie z tego zawodu, pomimo iż jeszcze nie bardzo wiedziałem co chcę w życiu robić. Widać nietypowy jestem....

                                                                                                 Pozdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Panowie, jeszcze wielka prośba o odniesienie się do posta #54. Będę wdzięczny.

M.

 

Żeby "włożyć wewnętrzne kolano", noga musi być ugięta na prostej lub prawie prostej nodze staw kolanowy nie ma możliwości ruchu w tej płaszczyźnie, spróbuj b.miękkich butów(w płaszczyźnie strzałkowej), które ułatwią Ci pochylenie piszczeli do przodu inaczej zginając kolano na prostych piszczelach siadasz na tyłach a narta wewnętrzna wysuwa się do przodu, nie nadążasz z balansem przód-tył i stąd problemy na slalomie. 

 

Ps. Kolanka i kostki mogą mocno zaboleć :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby "włożyć wewnętrzne kolano", noga musi być ugięta na prostej lub prawie prostej nodze staw kolanowy nie ma możliwości ruchu w tej płaszczyźnie, spróbuj b.miękkich butów(w płaszczyźnie strzałkowej), które ułatwią Ci pochylenie piszczeli do przodu inaczej zginając kolano na prostych piszczelach siadasz na tyłach a narta wewnętrzna wysuwa się do przodu, nie nadążasz z balansem przód-tył i stąd problemy na slalomie. 

 

Ps. Kolanka i kostki mogą mocno zaboleć :D

Dokładnie!! A bez włożonego kolana (dokładniej to chodzi o stopę na mały palec), nie ma również możliwości włożenia biodra i jeździ się wysoko. I w tym momencie doszliśmy do porozumienia! Wiesz już o co mi chodziło i czemu "zajawiłem" się PMTS oraz co było powodem mojego zdenerwowania na trenerów. Wszystko o czym tutaj piszemy to moja własna dociekliwość; niestety nie wiedza przekazana na treningu. To mnie boli :) Oczywiście, że nie posiadam kompletnej wiedzy na temat techniki sportowej, ale zgłębiłem wiedzę na temat problemu, który spędzał mi sen z powiek przez ostatnie dwa sezony.

Twardość butów mam ok, nie mam problemu z "ugięciem" skorupy.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie!! A bez włożonego kolana (dokładniej to chodzi o stopę na mały palec), nie ma również możliwości włożenia biodra i jeździ się wysoko. I w tym momencie doszliśmy do porozumienia! Wiesz już o co mi chodziło i czemu "zajawiłem" się PMTS oraz co było powodem mojego zdenerwowania na trenerów. Wszystko o czym tutaj piszemy to moja własna dociekliwość; niestety nie wiedza przekazana na treningu. To mnie boli :) Oczywiście, że nie posiadam kompletnej wiedzy na temat techniki sportowej, ale zgłębiłem wiedzę na temat problemu, który spędzał mi sen z powiek przez ostatnie dwa sezony.

Twardość butów mam ok, nie mam problemu z "ugięciem" skorupy.

Pozdrawiam

Mimo wszystko radzę słuchać trenera :),w określonym kontekście nadmiar wiedzy może równie przeszkadzać jak jej brak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I to wszysko wywnioskowałeś po obejrzeniu jednego filmiku? Mogę jedynie pogratulować wyobraźni. Tak się składa,  że Córka ( co wy z tą wnuczką :D ) na nartach jeździ mniej więcej połowe tego co jej rówieśnicy. Doskonale wiem, że sama jazda na nartach nic nie daje, wychowałem synów, którzy w wieku 10 lat na jednej narcie jeździli tak, że postronny obserwator tego nie zauważył a demonstratorom z internetu daleko do nich, wiem, że nie tędy droga( teraz najstarszy jest lekarzem, średni inżynierem a najmłodszy studiuje prawo, zmarnowali talent ;) ). Sam trening na nartach nic nie daje, tzn. trzeba jeździć mało a dobrze, jeśli tak nie jest,  jazda wyłącznie utrwala błędy, większy progres daje ogólne podniesienie sprawności fizycznej.

Zapewniam Cię, że powyższe ćwiczenie to margines tego co robi,gra jeszcze w piłkę nożną, jeździ na rolkach,deskorolce, hulajnodze w skateparku,  gra w tenisa,chodzi/biega po górach i inne, co najważniejsze gra na gitarze :D , zapamiętywanie partytury i gra z nut to podstawa szkolenia.

Sama jazda na nartach i ćwiczenia stricte narciarskie to właściwie margines tego co robi.

 

 

Tak, że  Twoje twierdzenia są słuszne tylko pod złym adresem. :)

 

 

https://youtu.be/rsmfuayRBWw

 

https://youtu.be/b8eY4naplJc

 

Pozdro.

 

Ps. Dziecku buty narciarskie trzeba przed sezonem założyć, chociażby tylko po to żeby sprawdzić czy kupić nowe?

OK OJ WIELKI SZACUN!!! no tak źle zapukałem bo widzę szczególnie to ta gitara bo i sam chciałem na gitarze a tata załatwił pianino. Tak więc chylę głowę i pozdrawiam was czule.Bo Wasze działania to grubsza a przede wszystkim przemyślana sprawa

Z drugiej strony rozumiesz moje obawy co do wychowywania dzieci spełniających niespełnione ambicje swoich rodziców.

Jeszcze raz sorki że nie ten adres,

Pozd MO

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Cóż za czarnowidztwo totalne!

Pozdro

A dla mnie szczera prawda. W 7 klasie szkoły podstawowej będąc zawodnikiem w klubie narciarskim idąc po szkole na salkę upadłem ze sztangą na kolana. Wizyta u lekarza i deformacja stawów kolanowych. Zakaz jakichkolwiek ćwiczeń zwolnienie na 2 lata z wf ino że psychologa a później to psychiatry zabrakło bo z ciałem i głową dzxiały się takie rzeczy że na podwórku to ino zaczepki szukałem. Taki ten sport wyczynowy, że jak dajesz rady to super - jak odstajesz to sam zostajesz. Dobrze że za żagle się wtedy wziołem bo na człowieka wyrosłem.

Uważam że sport jet bardzo wskazany i niesamowicie wplywa na rozwój, dążenia, zdobywanie ambicje, rywalizacje w rozwoju młodych i nie tylka, al sport realny i na zdrowych zasadach. Jestem ZA

 

Pozdr MO 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 bo widzę szczególnie to ta gitara bo i sam chciałem na gitarze a tata załatwił pianino. 

 

Jako ojciec też byłem za pianinem :D  , jednak żona skończyła szkołę muzyczną z fortepianem jako wiodącym instrumentem i stanowczo "nakazała" gitarę. :D

 

Dla córki wybór był oczywisty - gitara. No i jest gitara! B)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak dla rozwinięcia tematu:

 

~~Marku

Co mógłbyś powiedzieć o jeździe Sary:

 

http://www.dailymoti...m/video/x5ix3qu

 

Oczywiście, jeśli nie chcesz to nie musisz nic pisać ale jestem ciekaw na ile będą się różniły nasze spostrzeżenia.

No więc heja!

 

Technika odciążeniowo  - rotacyjno - przeciążeniowa, czyli wyjście w górę w locie rotacja nart i kontakt ze śniegiem po przekroczeniu linii spadku między stok 11 a 12 wiąże się z tym bardzo ważna sprawa jazda na górnych krawędziach nart. Czyli cały dojazd do linii spadku stoku,  jazda na dolnych krawędziach nart (pierwsza faza skrętu carvingowego) jest  przelatywana w powietrzu a szkoda, bo to cała kupa frajdy. 

Kolejna rzecz o ile w skręcie pozycja jest na granicy zrównoważona, to końcówka skrętu sek 14 jest ewidentnie na tyłach. Stopy pod siebie!!! i będzie dobrze.

W wyjeździe ze skrętu czyli podjeździe pod stok zewnętrzna noga ok ale wewnętrzne kolano ups idzie w stronę zwanej przez nas sorki "cipeczki" bo zaciska się z zewnętrznym co związane jest z kontrotacją wyprzedzaniem wewnętrznych stóp kolan, bioder, barków. Warto byłoby cofnąć wszystko  co wewnątrz i wyrównać frontalność pozycji, która otwiera mobilność całego ciała.

Porównując do tańca, a lubiem i tańczyć i jeździć na nartach brakuje mi zabawy w czasie jazdy. Jest pewnego rodzaju zero - jedynkowość ciach ciach w prawo i ciach ciach w lewo. Przydał by się jakiś movment w międzyczasie co by podostrzyć spojrzenia chłopaków... 

I moja końcowa upierdliwość oglądanie się za siebie, bo na końcu filmu masz ogon, który czai się na Ciebie.

Wbrew pozorom w czasie jazdy można oprócz oglądania się za siebie wiele ciekawych rzeczy robić.

 

To tak po krótce, ale można się bardziej rozkręcić....

 

Pozdrawiam MO

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No więc heja!

 

Technika odciążeniowo  - rotacyjno - przeciążeniowa, czyli wyjście w górę w locie rotacja nart i kontakt ze śniegiem po przekroczeniu linii spadku między stok 11 a 12 wiąże się z tym bardzo ważna sprawa jazda na górnych krawędziach nart. Czyli cały dojazd do linii spadku stoku,  jazda na dolnych krawędziach nart (pierwsza faza skrętu carvingowego) jest  przelatywana w powietrzu a szkoda, bo to cała kupa frajdy. 

Kolejna rzecz o ile w skręcie pozycja jest na granicy zrównoważona, to końcówka skrętu sek 14 jest ewidentnie na tyłach. Stopy pod siebie!!! i będzie dobrze.

W wyjeździe ze skrętu czyli podjeździe pod stok zewnętrzna noga ok ale wewnętrzne kolano ups idzie w stronę zwanej przez nas sorki "cipeczki" bo zaciska się z zewnętrznym co związane jest z kontrotacją wyprzedzaniem wewnętrznych stóp kolan, bioder, barków. Warto byłoby cofnąć wszystko  co wewnątrz i wyrównać frontalność pozycji, która otwiera mobilność całego ciała.

Porównując do tańca, a lubiem i tańczyć i jeździć na nartach brakuje mi zabawy w czasie jazdy. Jest pewnego rodzaju zero - jedynkowość ciach ciach w prawo i ciach ciach w lewo. Przydał by się jakiś movment w międzyczasie co by podostrzyć spojrzenia chłopaków... 

I moja końcowa upierdliwość oglądanie się za siebie, bo na końcu filmu masz ogon, który czai się na Ciebie.

Wbrew pozorom w czasie jazdy można oprócz oglądania się za siebie wiele ciekawych rzeczy robić.

 

To tak po krótce, ale można się bardziej rozkręcić....

 

Pozdrawiam MO

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...