Skocz do zawartości

Macedonia - Eskimo Freeride 17-23.03.16


Rekomendowane odpowiedzi

Zauważ Witku, że dokładnie o tym napisałem - podejmowaniu wyzwań i samodzielnej, fundamentalnej drodze gdzie po kolei trzeba:
- opanować technikę
- wzmocnić siłę
- nauczyć się oceniać zagrożenia i wyznaczenia celów
- stworzyć ekipę, która nawzajem będzie się ciągnęła w górę

Inaczej to będzie lukrowany torcik. Ok od torciki można zacząć ale jednak na dłuższą drogę to nie wystarczy. Zresztą kto jak kto ale chyba Ty bardzo dokładnie rozumiesz to o czym napisałem.

Pozdro
Wiesiek

 

Zauwaz, ze w sumie dla wiekszosci celem jest zjazd - jezlei tak jest - to  B idzie dobra droga - duzo wiecej zjazdu zrobi sie "klientowsko" niz powoli sie wspinajac. Wiem, na TYCH filmach widac, jak sie wspinaja i glowa wystaje nareszcie ze zlebu - ale to jest bullshit!!!.

co do ceny? NIE MA pieniedzy wyrzuconych w bloto, jezeli chodzi o narty....POdam przyklad :

Siedzimy w Alyeska, explorujemy okoliczne  szczyty, sypie, sypie sypie: po 3 dniach ponad 2.10 nowego sniegu. Nastepnego dnia jest zapowiedziane, ze zaczna latac heli - po paru godzinach (moja corka byla glowna  modo vivendi) zastaje uszczuplony o ok 2.5 tys  $$$ na dwie osoby - i co? - najlepszy dzien na nartach w zyciu - jestesmy w pierwszym heli po w/w opadzie.

grupa jest doskonalym pomyslem , ale tez najslabszy dyktuje..

 

Wiesiek to nie przytyk do ciebie. Taka ogólna refleksja. Bo jeżeli przeliczać przejechane kilometry na złotówki to mieszkając w Warszawie ten stosunek najkorzystniej wypadnie na Górce Szczęśliwickiej ;). Gdyby ludzie nie podejmowali nowych wyzwań, życie byłoby strasznie nudne :).


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Zycie bez odrobiny (albo troche wiecej) pasji i szalenstwa jest WEGETACJA - najlepiej wtedy wywalic poduszke na parapet i wpatrywac sie w przechodzacych ludzi.............


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale się porobiło. 

Wyjaśniam parę nieścisłości:

1. Przewodnik wyznacza trasy (zazwyczaj) pod katem umiejętności większości grupy.  Pierwszego dnia stało się tak, że zamarłem w połowie zjazdu. Sparaliżował mnie strach tak silny, że nie mogłem się (dosłownie) ruszyć. Przewodnik zamykający grupę musiał porządnie się na mnie wydrzeć, bym się ocknął... Wybór tras została niezmienna, a ja zacząłem okiełznywać swoje strachy. Dwa razy przewodził nami koleś, który stawiał na swoje doznania, a my musieliśmy zacisnąć pośladki i się dostosować. I była frajda.

2.  Ja byłem solo. Ale wszyscy, których spotkałem- przyjeżdzali w większych ekipach. Min 3 osoby. 

3. Co do budowania ekipy. Poznałem grupę Szwedów, z którymi planujemy wyjazd do Gruzji w przyszłym roku. Nawet na takich wyjazdach (klientowskich) da się zacząć budować ekipę.

4. Wybrałem taki rodzaj wyjazdu ze względu ograniczeń czasowych i chęci wykorzystania 100% czasu na narty. 

5. Tam (W Popova Sapka) nie ma ani jednego sklepu. Nic, nula. Nawet wody (W plastiku nie ma jak kupić) Bez zorganizowanego jedzenia byłoby ciężko.

6. Dochodzi też kwestia bezpieczeństwa. Jakby nie było - mimo wiedzy teoretycznej i krótkiego kursu lawinowego, jaki przebyłem w zeszłym roku- czułem sie zdecydowanie bezpieczniej, wiedząc, że jest ze mną doświadczony - znający te góry przewodnik.

 

Jak to mówią - coś jest warte tyle, ile ktoś jest w stanie za to zapłacić.  Ale oczywiści zgadzam się, że za te pieniądze można wyjechać na dłużej i zrobić 3 x więcej kilometrów. Zawsze będą inne opcje. Ja wybrałem tak i nie żałuję.

 

Pozdro,

Bart


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zauwaz, ze w sumie dla wiekszosci celem jest zjazd - jezlei tak jest - to B idzie dobra droga - duzo wiecej zjazdu zrobi sie "klientowsko" niz powoli sie wspinając.


Nie przeczytałeś dokładnie, nic nie napisałem o wspinaniu (to nie ten etap) tylko o tym, że z wyciągu można zrobić nawet 12km przewyższenia dziennie (a nawet trochę więcej - nasz rekord jest pod 15) a na tym catskiningu był mały ułamek tego. Podejrzewam, że na heli też tyle nie zrobisz.
Na etapie nauki jazdy chyba racjonalniej jest pojeździć więcej za mniej (oczywiście jeśli zasoby są, a tu są ograniczone)

Widzę, że w międzyczasie pojawiła się odpowiedź autora - najważniejsze, że jest zadowolony a jeszcze lepiej, że już myśli o ekipie

Pozdro
Wiesiek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesiek dla mnie akurat kilometry nie maja znaczenia - przywyzszenie? owszem, tak.

na szczescie,. na tym swiecie (zwlaszcza po tej stronie swiata ha ha ha :) :) :) :) :) :) :) :)) mamy mozliwosci wybrania tego, co sie chce robic. W sumie, najwazniejsze, zeby wlasnie cos robic a nie wylegiwac sie przed TV I narzekac na wszystko....

 

B - nie mysle, ze "sie porobilo" - po prostu jest dyskusja n t  preferencji  - to , czy Ty  pojdziesz w ski-touring, czy bedziesz poszukiwal innych opcji (ja tak robie) to juz bedzie TWOJA decyzja - tak od siebie to sie ciesze, ze spodobalo sie Tobie to narciarstwo.....

tak a propos  - tam, gdzie Cie sparalizowalo, to prawdopodobnie  nie wiecej niz 30 stopni - ale pamietam swoj pierwszy raz naprawde poza - mozna sie przestraszyc......


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.

tak a propos  - tam, gdzie Cie sparalizowalo, to prawdopodobnie  nie wiecej niz 30 stopni - ale pamietam swoj pierwszy raz naprawde poza - mozna sie przestraszyc......

Mysle, ze mogło być ciut więcej. Ale 4 dnia tam, gdzie apka pokazywała ponad 40', wrażenie nachylenia -  jakby to było 90... Jak jest pewność siebie, to i takie nachylenie nie straszne. Ważne, by się nie spieszyć - jechać własnym tempem. I myśleć.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetna relacja z co by nie mowić egzotycznego narciarsko miejsca. Nie róbcie w tym wątku chlewu.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk


Ja nie zamierzam to słynny Wujot podkreślił ze można inaczej . Każdy ma jakieś cele i jak sie uda to super :-) . An lucky dowalil do pieca i tak jak Mówisz zrobi sie bagno . Ja tu juz bić piany nie będę
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetny wyjazd choć bardzo drogi. nie to jednak jest istotne. Jak sam pisałeś brakuje Ci umiejętności i kondycji.

Zanim powrócisz w egzotyczne rejony zadbaj o to! Solidne treningi podbiegów w połączeniu z innymi sportami (np.rolki, wspianaczka, gry zespołowe) w rok mogą dać Ci taką bazę że żaden zjazd (ani podejście) nie będzie straszne. Podobnie umiejności. Potrzeba objeżdzenia i na trasach i poza. Im gorsze będą warunki tym lepiej. Metrowe muldy, lód, rozjeżdzony ciężki śnieg to jest to czego trzeba szukać. No i te 30 dni/ sezon to jest minimum. Bez tego, zatrzymasz się w miejscu.  Żeby jeździć porzadnie off-piste trzeba zainwestować znacznie więcej niż XXX  PLN czy USD. Trzeba zainwestować mnóstwo czasu i wysiłku ale ten kto to zrobił chyba nigdy nie żałuje.

 

Co do kosztów egzotyka jest droga, szczególnie w połączneniu z wygodą. Czy warto? Tak ale nie zawsze. Mnie zdarzało się świetnie pojeździć za grosze na Pilsku czy w Szczyrku jak również wywalić 7k USD na wyprawę marzeń i nawet nart nie wpiąć, bo okazało się zbyt trudno. Dlatego zawsze polecam porównać opcje alternatywne i dobrze zastanowić się nad wyborem. Ale jeśli już pojechaliśmy i było super to ubytki w portfelu są bez znaczenia.   


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...