Skocz do zawartości

Portes du Soleil styczeń 2016


moris

Rekomendowane odpowiedzi

Właśnie rozpocząłem realizację ostatniego nie spełnionego marzenia francuskich nart - eksplorację Portes du Soleil, francusko - szwajcarskiego ośrodka.

Kilka lat przymierzałem się do wyjazdu w to miejsce, ale jakoś do tej pory nie udawało się to.

 

Plany są ambitne, do dyspozycji narciarzy  jest około 600 km tras, penie jak zwykle jest to liczba lekko naciągnięta (zapewne specjaliści od marketingu wliczyli wszelkie możliwe przełączki, trasy z lewej i prawej strony drzewka pewnie policzyli jako dwie.

Niezależnie od tego region oferuje wg mapki sporo urozmaiconych tras. Zobaczy się na miejscu.

Wstępnie miałem jechać z jednym z forumowiczów, z którym już byliśmy w Paradiski. Niestety jadę sam.

 

Dzień "zerowy pierwszy" - piątek. Wyjazd z Krakowa busem g. 17.30, o 19 ruszamy autokarem z Katowic. Planowo mamy być na miejscu około g. 14.

 

cdn.  M.

 

przez najbliższe sześć dni będę tu:

http://live.skiplan....module=webcams#

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O, fajnie :)

Region różni się znacznie od tych typowych francuskich stacji typu 3V, EK itp.
Przede wszystkim jest znacznie niżej, jeździ się w większości w paśmie lasu.
No i znają tam pojęcie skibusów - w Chatel prawdopodobnie będziecie musieli z nich korzystać, chyba że...
kwaterka będzie przy jeziorze - w zeszłym sezonie zrobili w tamtym miejscu połączenie pomiędzy dwiema częściami ośrodka.

Jakbym miał polecać jakieś miejsca, to Les Gets (choć jest kawałek do przejechania) i taki mały zakątek
o nazwie Chapelle d'Abondance. To drugie to w zasadzie mikro ośrodek z kilkoma wyciągami, ale gdy akurat tam byłem, to przypadało ok. 1,5 narciarza na 1km trasy :D
W odróżnieniu od Avoriaz, gdzie spodziewajcie się małego oblężenia.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za wskazówki. :) Przewodniczka zapowiedziała, że będzie przejazd do Morzine, więc pewnie wtedy może udałoby się ustrzelić Les Gets. Wiesz może na jakiej zasadzie działają skibusy? Nie robiłem wcześniej rekonensansu, a pogłoski "z tyłu autobusu" mówią, że skibusy poza daną miejscowość są płatne. Prawda czy fałsz? :P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za wskazówki. :) Przewodniczka zapowiedziała, że będzie przejazd do Morzine, więc pewnie wtedy może udałoby się ustrzelić Les Gets. Wiesz może na jakiej zasadzie działają skibusy? Nie robiłem wcześniej rekonensansu, a pogłoski "z tyłu autobusu" mówią, że skibusy poza daną miejscowość są płatne. Prawda czy fałsz? :P


Korzystałem tylko z tych na trasie kwatera <-> najbliższy wyciąg i jeszcze przy dojeździe do Chapelle. A te "ponadlokalne" to chyba coś w rodzaju PKSów, ale raczej nie ma potrzeby z nich korzystać.
Do Les Gets jedzie się na nartach - trzeba się przebić przez Avoriaz i Morzine. W Morzine pomiędzy gondolami kursuje traktoro-ciuchcia turystyczna, ale można i z buta.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest kiepski teren narciarski. 650km tras mowi za siebie i nic wiecej.

Teren jest w ksztalcie kiszki wiec  dlugi i waski. Mimo tylu km jezdzi sie wielokrotnie po tych samych trasach.

Jedynie Avoriaz lezacy w srodku  ma korzystne polozenie.

Bylem tam 2 tyg. mieszkalem w La Croisette wiec nieco z boku, Pensjonat lezal miedzy nartostradami

przejechalem wszystkie trasy jednak nikomu dotychczas tego terenu narciarskiego nie polecilem i nie polecam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest kiepski teren narciarski. 650km tras mowi za siebie i nic wiecej.

Teren jest w ksztalcie kiszki wiec  dlugi i waski. Mimo tylu km jezdzi sie wielokrotnie po tych samych trasach.

Jedynie Avoriaz lezacy w srodku  ma korzystne polozenie.

Bylem tam 2 tyg. mieszkalem w La Croisette wiec nieco z boku, Pensjonat lezal miedzy nartostradami

przejechalem wszystkie trasy jednak nikomu dotychczas tego terenu narciarskiego nie polecilem i nie polecam

 

Jedźcie sami, zobaczcie i  oceńcie, każdy ma swój  gust. To akurat, że mister F nie  lubi zadrzewionych tras  nie oznacza, że takie ośrodki  nie mają też swojego  uroku i należy je skreślić. ( patrz np Val Cenis )

 

Sam w sobie  ośrodek jest  bardzo ciekawy z urozmaiconym  krajobrazem i  do tego bardzo słoneczny  !  Nie na darmo zwą go właśnie Portes  du Soleil czyli  "Bramami Słońca". 

Nad zamieszkaniem dalej jak 2 wyciągi od Avoriaz  jednak bym się grubo zastanawiał - taki  tylko  minus tam widzę, ale gdzie  ich  i  nie ma..

 

 

powodzenia  i czekamy  na fotorelację

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Póki co bez fotorelacji, bo fifirifi nie ma, a pakiet roamingowy szybko sie kurczy.

Zaczęliśmy w Châtel przed 9, wyjechaliśmy Super-Châtel, a następnie Morclan z myślą przejazdu do Petit Châtel i dalej w strone Chapelle d'Abondance, ale się pomyliłem, pojechaliśmy w stronę Morgins, talerzyk w stronę Châtel był jeszcze zamknięty, więc obsługa zdecydowała za nas i kilka razy rozgrzewkowo zjechaliśmy przy Chalet neuf. Szału nie było, duża liczba orczyków i talerzyków może przeszkadzać. Ratrakowanie takie se i grudy.

W końcu zjechaliśmy do Morgins, zjazd do miejscowości katastrofalny. Dawno nie widziałem tak słabo przygotowanego stoku. Chyba lepiej jakby w ogóle tam ratraku nie puścili. Humory były wisielcze, bo minęło z półtora godziny, a ani jednego przyzwoitego zjazdu. Sytuacja diametralnie zmieniła sie w Morgins. Przy wyciągu La Chaux było juz dobrze, a przy Bochasses rewelacja. Tam jeździliśmy do południa.

Po przerwie próbowaliśmy przejechać dalej w stronę Les Crosets. To była padaka. Po drodze był fajny, stromy orczyk, chyba Derrière Pertuis, w którego górnej części był wprost wyborny, choć krotki czerwony stok, szedł wzdłuż wyciągu, co ciekawe nie ma go na mapie. Wyjechaliśmy Aiguille des Champeys, ale wąska trasa w górnej części, 2-3 metry, i liczne minerały spowodowały zdecydowany protest towarzystwa... tędy do Crosets przejeżdżać na pewno nie będziemy.

Wróciliśmy na Bochasses i koło 14 zaczęliśmy powrót, bo ojciec zaczął narzekać na nogi i na dokładkę pechowo złamał kijek. Powrót do Morgins z Champoussin był całkiem sympatyczny. Niestety w Morgins, zadowoleni że przystanek skibusa jest nieopodal, poskładaliśmy sprzęt i wio. W busie kierowca uprzejmie ogłosił, że to nie jest bus do Châtel, ale do krzesła w stronę miejscowości.

Atmosfera siadła, bo mieliśmy jeszcze w ustach niesmak nieudanego poranka. Niepotrzebnie. Przejazd okazał się szalenie sympatyczny i w sumie niechętnie zdejmowałem narty przy kabince Super-Châtel. Nie wyjeździłem się dzisiaj, ale jest jeszcze kilka dni. Jutro Linga, Pré la Joux i w stronę Avoriaz.

Póki co nie zachwyciło mnie tu wiele, choć bajeczne widoki bardzo nadrabiają wszelkie niedociągnięcia i pewne trudności przejazdowe. Wystarczy powiedzieć, że wzdychałem za krynickim sztucznym śniegiem, a reszta towarzystwa za naśnieżaniem... Dębowca. Te maksymalne 170 cm śniegu podane na stronie to ewidentnie na zasadzie "papier wszystko przyjmie". Ewentualnie w milimetrach podawali i się lekko machnęli. ;) :P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No... to największą patologię okolicy już objeździliście, teraz już będzie tylko lepiej ;)
Ja się w pierwszy dzień przebijałem od strony Super Chatel, przez Morgins, Champery, Avoriaz na Lingę.
Udać się udało, ale czasu zabrało to w cholerę, szczególnie po szwajcarskiej stronie.

Jak będziecie w okolicy Les Crosets, to warto zaliczyć jeszcze słynny Mur de Suisse. Ja nie zaliczyłem... bo nie wiedziałem, że jest słynny ;)

DSCF0103.JPG
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprawdziło się to, co pisał Maciek wyżej. Patologię mamy za sobą. Od poniedziałku nasza typowa trasa to skibus do Linga, wyjazd gondolą i sukcesywne przemieszczanie się do Avoriaz. W kość dają temperatury, śnieg jest typowo marcowy, rano w większości miejsc beton, ratrakowany z przeróżną dbałością, najczęściej jej brakiem. Ze względu na małą ilość śniegu, pewną wybredność współtowarzyszy i dość zaawansowaną średnią wieku, wliczając mnie to dokładnie 60 lat, kierujemy się kryterium jakości śniegu. Najlepiej jeździ się nam na Lac Intrets, Le Fornet i Les Choucas. Może jutro obudzi się jeszcze w nas dusza eksploratora i przejedziemy do Les Crosets, mapa mówi, że też powinny być trasy na wysokości ~2 tys. m.

Strasznie daje się we znaki brak śniegu. Przez 5 poprzednich sezonów nie skatowałem nart tak, jak podczas tych 5 dni. Sam teren coraz bardziej mi się podoba i jestem przekonany, że przy dużej ilości białego można tutaj się przednio bawić zarówno na trasach, jaki i poza nimi. Póki co nazwa regionu nie zawodzi. Słońca jest pod dostatkiem i uparcie przebija się mimo chmur, ale nie wiem czy to wystarczy, by przekonać mnie do powrotu tutaj. Chętnie poszusowałabym tu w lepszych warunkach, może kiedyś, jak spadnie trochę śniegu, gdy wspomnienia o wysokozmineralizowanych trasach nieco osłabną?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strasznie daje się we znaki brak śniegu.


Cóż... to jednak dość niskie górki, zima jest jak jest itd...
Mimo wszystko ciesz się, że większość tras otwarta (wnioskuję z mapki live) i połączenia działają.
Bo może być gorzej, np. w ośrodku, gdzie były ostatnie alpejskie Igrzyska Olimpijskie, do tej pory nie odpalili połączeń między miejscowościami i kisisz się na kilku trasach.
A jest tam znacznie wyżej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łączniki są w zatrważającym stanie. Zjazd do Linga niebieską trasą jest jeszcze w miarę przyzwoity, ale jeśli kojarzysz rozgałęzienie na czerwoną i niebieską, gdzie w sumie obie ścianki mają identyczne nachylenie, a następnie niebieska idzie odrobinę przez las, pod niewielkie wzniesienie, nawet tam odcinka o szerokości 3-4 metrów, nie dało sie juz przejechać bez ryzyka uszkodzenia sprzętu, podczas gdy 5 metrów obok jest ogrodzona czerwona trasa z tonami śniegu. Ewidentnie nie chce się leniom tego przygotować.

Ale to jest pikuś. Wczoraj zwróciłem uwagę, jak wygląda trasa-łącznik z Super-Châtel do krzesła Gabelou. Na szutrówkach bym tam nie pojechał, bo brązowego więcej niż białego. Ale trasa otwarta, według mnie na siłę. Nawet nie chcę wiedzieć, jak teraz wygląda zjazd do Morgins, on już w niedzielę był mocno wątpliwy, a śnieg przez 4 kolejne dni znikał w oczach. Niby nie ich wina, że mało śniegu, ale w newralgiczne miejsca śnieg da sie zepchnąć.

W gondolce podsłyszałem, jak instruktor, rozmawiając z kursantami, wspominał że od dawna nie było tu takiego problemu ze śniegiem i wskazując któryś z wysokich szczytów mówił, że lawina odsłaniająca go do podłoża nie zeszła, jak pamięta, wcześniej niż w marcu. To daje do myślenia.

Cóż, trzeba cieszyć się z tego, co jest, a w górnych partiach jest nieźle, a momentami perfekcyjnie. "Pechowo" trafiliśmy z temperaturami i nasłonecznieniem, bo każdego dnia jest coraz mniej dobrego śniegu. W tej chwili jest ulewa, ale bergfex pokazuje, że granica śniegu to 1600 m. Się zobaczy. :)

===============================================================

Dobra, to podsumowanie. 6 dni, z czego 5 dni lampy, gdyby nie temperatura, to byłoby wzorowo. Śniegu mało i trasy potrafią być ratrakowane nieco po macoszemu, ale naprawdę można na to machnąć ręką.

W rozrachunku końcowym jeździliśmy w Chatel, Morgins, Champoussin, Linga, Pré la Joux, Les Lindarets i Avoriaz. Trasy bardzo urozmaicone, szczerze mówiąc, to dość ciężko znaleźć jednorodne odcinki, w większości miejsc są trawersy, czasami spore. Komunikacja busami w obrębie Châtel jest OK, ale nie ma stałego rozkładu jazdy i wszystko jeździ co 15-20 minut. W teorii. Czasem zdarzy się dłużej, czasem krócej.

Bardzo żałuję, że nie udało się wprowadzić w życie sugestii Maćka o La Chapelle d'Abondance i Les Gets. To musi zostać na inny raz.

Śniegowo kiepsko, super jakości był tylko gdzieś do wysokości ~1900 metrów, ale i to nie wszędzie, bo w Linga przy dużej ekspozycji słonecznej śnieg zaczynał płynąć na 2100 m. Poniżej też miałem frajdę, ale „starszyzna” wysiadała, choć w żadnym wypadku nie protestowała. No chyba że na zmineralizowanie. :)

Wyjazd całkiem udany, gdyby nie rozwalona krawędź byłbym bardziej uchachany, ale cóż, zdarza się. Wczorajsze wylanie termosu herbaty do plecaka, uszkodzenie narty i porażkę z Chorwacją zrekompensował dzisiejszy dzień. Choć wcześniej ulewa na to nie wskazywała, ale zobaczcie sami, zdjęcia w kolejności chronologicznej po przyjeździe do Avoriaz koło 11, wszystkie zrobione na przestrzeni 15 minut:
IMG_0854.JPG IMG_0855.JPG IMG_0857.JPG IMG_0862.JPG IMG_0864.JPG IMG_0865.JPG IMG_0869.JPG IMG_0871.JPG IMG_0873.JPG IMG_0875.JPG

Morzine/Champoussin:
IMG_0769.JPG IMG_0773.JPG

Bardzo spodobała mi się ta tabliczka, wlazłem i mnie nie wykopali. Nie zdążyli się na mnie poznać ;)
IMG_0837.JPG

I jako rarytasik, zamknięcie łazienki w apartamencie:
IMG_0818.JPG

No i moje ulubione zdjęcie z wyjazdu:
cd.JPG

Bardzo jestem ciekaw opinii morisa o Portes du Soleil, niestety nie udało się skontaktować. :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż. Nie miałem WiFi w "apartamencie" więc nie wiedziałem że na pokładzie tego samego autobusu jedzie inny forumowiczów:-). Pogadam z nim w Katowicach, będę tam wysiadł. ...
nauczka na następny raz by jednak sprawdzić forum podczas wyjazdu.
bakkz pisał o ośrodku- ja swoje opinie wyrażę po powrocie, bo fotki mam na kompie a piszę z komórki.
Na razie napisze tylko tyle że chyba trafiliśmy na najlepszy do tej pory tydzień w PdS, choć warunki rzeczywiście były marcowe. Mimo wszystko udało się znaleźć kilka fajnych miejsc z fajnymi warunkami i bez ludzi. ...
mnie w odróżnieniu od kolegi udało się dotrzeć do les Getz i na "Swiss Wall" i trzy dni cieszyć się le Crosets....
może dlatego że jeździłem samotnie a przez to sam decydowałem o miejscu jazdy
Na spokojnie podeślę relacje z domu. Ale pewnie dopiero w poniedziałek.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z grubsza odgrzebałem się w pracy, więc mogę coś skrobnąć o wyjeździe.

 

Dzień zerowy - jak już pisałem wyjazd z Krakowa około 17, przesiadka do autobusu w Katowicach  i początek podróży.

Na miejscu meldujemy się zgodnie z planem około g. 14.

Apartament (mieszczący się około 200 kroków od głównej gondoli w Chatel) dzielę z Sabiną i Piotrem - nowo poznanymi ludźmi ze Śląska.

Sam apartament całkiem przyzwoity jak na warunki francuskie - dwa pomieszczenia, miejsca całkiem sporo. Pojawił się problem przy wyjeździe - ale o tym na końcu relacji. Samo miasteczko robi bardzo pozytywne wrażenie, różni się stylem od typowej francuskiej mieściny narciarskiej. Nie jest ono zbudowane tak, by z prawie każdego apartamentu mieć bezpośredni dostęp do stoków - raczej panuje tu klimat małej alpejskiej miejscowości, do wyciągów dociera się pieszo lub dobrze funkcjonującymi skibusami.

 

IMG_1399.jpg

 

Dzień pierwszy. (niedziela)

Wyciągi ruszały już około 8.30, więc skoro świt z moimi współlokatorami wyruszyliśmy na rekonesans po ośrodku.

Pogoda - lampa, temperatura rano około plus 3. Na początek poszła gondolka Super Chatel, naturalny pierwszy wybór wynikający z lokalizacji apartamentu.

Docieramy do stacji górnej i mamy kilka opcji jazdy (krzesełkiem w kierunku Petit Chatel, orczykiem w kierunku Morgines w Szwajcarii lub łącznikowymi krzesłami w kierunku Avoriaz/Morzine. Wybieramy opcje pierwszą - Petit Chatel.

po chwili docieramy do "krainy orczyków" - a konkretnie talerzyków firmy Poma. Mimo niedzieli - ludzi praktycznie tu nie ma. Przez chwilę jeździmy po pustych trasach i powoli przemierzamy się w kierunku Morgines.

Trasy super przygotowane, śniegu sporo, błękitne niebo.

IMG_1415.jpg IMG_1491.jpg

 

korzystając z kolejnych orczyków docieramy do Morgines. Sam zjazd do miejscowości w donej części był kiepski, sporo przetarć i odsłoniętej ziemi i trawy. Trzeba było uważać. Powód - stoki południowe, temperatura osiągała już około 10-12 stopni na plusie.

kierując się dale docieramy do krzesełek Chaux i  Bochasses, gdzie zatrzymujemy się na chwilę -- powód - bardzo fajne, super przygotowane i przede wszystkim twarde trasy. Ludzi praktycznie zero.

IMG_1424.jpg   IMG_1434.jpg .

 

Ruszamy dalej w kierunku Champoussin i dalej na Les Crosets. Po drodze trasy czerwone i czarne - wąskie, szerokie, stromsze i łagodniejsze....

.IMG_1441.jpg IMG_1447.jpg

.

Po dotarciu do Les Crosets stwierdzamy, że jest tu super, przyjedziemy w następne dni. A na razie razem jedziemy do Avoriaz przez Point de Mossette i dwa wyciągi krzeselkowe. Po chwili jesteśmy w górnej części Avoriaz i po krótkiej zabawie tam kierujemy się w stronę Chatel - przejeżdżając przez miasto.

IMG_1456.jpg IMG_1453.jpg

Następnie trzeba się tylko przebić przez mały tłumek nad miastem

IMG_1463.jpg

i można jechać dalej.

 

Po drodze mijamy górną stacje krzesła Rochassons, gdzie znajduje się start nowej atrakcji w Chatel - zjazdu na linie nad doliną - Fantasticable. (dostępne tylko od piątku do poniedziałku). Zatem podejmujemy próbę przejazdu - niestety ja nie mieszczę się w limicie wagi (w tym dniu ze względu na wiatr maksymalny ciężar jadącego ze sprzętem - bez nart- wynosi 80 kg - :angry: . Zatem pozostaje mi tylko przyglądanie się jak moi znajomi przygotowują się do zjazdu.... - moja kolej miała przyjść dopiero na drugi dzień...

IMG_1500.jpg

 

Po drodze do domu (jadę już sam) spotykam krewniaka.... :D

IMG_1471.jpg

 

i jadę w kierunku Chatel.

Po chwili widzę miasto z góry

IMG_1498.jpg

 i około 17 kończę jazdę.

 

W sumie dzień super, śnieg trochę mokry, temperatura zbyt jak w marcu, trzeba wybierać górne odcinki tras.

 

 

Ciąg dalszy nastąpi wieczorem....

 

Pozdrawiam, Mietek

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wrażenia po pierwszym dniu?

Z jednej strony super widoki. nawet sporo śniegu w górnych częściach ośrodka. kilka ekstra tras.

Z drugiej - na dolnych trasach widać znaczne przetarcia, trzeba bardzo uważać, bo śnieg jest mokry i łatwo o kontuzję (przytrzymanie narty na mokrym). Niektóre trasy powinny być jednak zamknięte, dośnieżone, nawet kosztem zwężenia. Dotyczy to szczególnie południowych dolnych tras w Morgines.

W tej części ośrodka dominują stare wyciągi (wolne krzesełka oraz orczyki). dopiero w Les Crosets i w Avoriaz jest trochę lepiej

 

Sumarycznie w pierwszym dniu przejechaliśmy 95 km (54 km trasy, 41 km wyciągi). średnia całodzienna prędkość mierzona gps to 14.8 km/h, co przy wartościach osiąganych w Trzech Dolinach (18,5) potwierdza raczej wolną i starą infrastrukturę ośrodka.

 

Dzień drugi - kierunek Avoriaz.

 

Tym razem na cel wziąłem najbardziej popularny w Portes du Soleil ośrodek - Avoriaz. Dojazd z Chatl na nartach rozpoczyna się średnio sensownym podróżowaniem trzema wyciągami praktycznie bez zjazdu w dół na nartach. To gondola i dwa krzesełka. Powodem jest zamknięta (słusznie) trasa pod krzesełko Gabelou. Od Lingi już znacznie lepiej - podobnie jak bakkz kolejne dwa dni ruszałem właśnie stąd (dojazd skibusem).

 

W połowie drogi do Avoriaz dotarłem do miejsca startu Fantasticable. Tym razem wiatru nie był, błękitne niebo i waga okazała się tym razem łaskawa - mogę jechać....

Szybka decyzja - czterdzieści sekund jazdy po linie z prędkością ok. 100 km/h na wysokości ok. 140 m nad doliną (25 ojrów).

Zjazd odbywa się w uprzęży, brzuchem w dół, w pozycji "aerodynamicznej". Narty jazdą osobno, w zbiorczej paczce, kilka minut później.

IMG_1510.jpg   IMG_1512.jpg IMG_1515.jpg

 

Sam "lot" nie daje wrażenia prędkości ponad 100 km/h - brak bliskich punktów odniesienia, ale widoki i adrenalina podczas jazdy - odlotowe..

Największe wrażenie robi "lądowanie", czyli hamowanie. Dojeżdżając do stacji końcowej widzi się "zbliżającą się" z dużą prędkością końcówką stacji, dwoma słupami między którymi się przelatuje i odbojnik, na którego wydaje sie nieodwołalnie leci się głową...... Całe hamowanie realizowane jest za pomocą wyłapujących gum, które zwalniają czowieka przezd odbojnikiem - za pierwszym razem można trochę mieć stracha...

 

po odzyskaniu nart czas na Avoriaz -najpopularniejszą i najdroższą część francuskiej części stacji.

Samo miasto zorganizowane jest bez ruchu kołowego - środkiem transportu są pjazdy gąsienicowe - śniegowe oraz orczyki i krzesełka (przez całe miasto średnicowo usytuowano dwa wyciągi orczykowe pełniące rolę transportową dla narciarzy i sb)

w Avoriaz ludzi było już sporo. najrozsądniejszym było udanie się do strefy dla "ekspertów) - część ośrodka obsługiwana przez krzesło Grand Combes. W tej części były tylko czarne trasy w wersjach Cup de Monde (ratrakowana), trzech nie ratrakowanych oraz Snowcros Crozats - kilka km off piste. Spędziłem tam dobrych pare godzin - czysta przyjemność, bardzo dobre warunki śniegowe i praktycznie zero ludzi (średnio kilka osób na km trasy). kilka fotek:

IMG_1526.jpg IMG_1527.jpg IMG_1528.jpg IMG_1529.jpg IMG_1542.jpg IMG_1549.jpg

IMG_1553.jpg IMG_1554.jpg

 

Po super udanych zjazdach w strefie czarnych tras trzeba było wracać do Chatel - po drodzie piękne widoki na Avoriaz

IMG_1560.jpg

 i w drogę do Chatel

IMG_1564.jpg

Około 16.30 dotarłem w okolice górnej stacji gondolki Super Chatek i na koniec jeszcze czarna trasa przy orczyku.

 

Podsumowując dzień - 107 km (61 trasy,  46 km wyciągi). średnia 13.9 km/h.

Jazda w Avoriaz - rewelacja, na powrocie trochę mokry śnieg.

Pogoda  - lampa, plus 10 stopni na dole, +5 na górze, zero wiatru

 

cdn.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wieczorkiem w apartamencie przy kawie ;) dyskusje o ośrodku - w końcu po dwóch dniach już coś wiemy więcej.

 

Ogólnie lokalizacja i organizacja Chatel różni tą stacje od typowych francuskich "gigantów" - super klimacik, ale nie ma tu mieszkania między trasami, trzeba trochę podejść z buta. Pod tym względem Avoriaz jest zdecydowanie bardziej "francuskie" - tam po wyjściu z apartamentu można po prostu zapiąć narty i jechać.

 

Dzień trzeci - kierunek Les Crosets

 

Tym razem powtórka z drogi przez Mongines. Powód - z jednego miejsca w Petit Chatel podobno widać fragment Jeziora Genewskiego - jadę więc to zbadać naocznie.

i rzeczywiscie - widok jest:

IMG_1621.jpg

 

Później sprawdzona już droga do Les Crosets przez południowe stoki w Mongines - dół tragiczny, miejscami trzeba prawie się zsuwać, by ominąć czarne placki gleby... - w końcu docieram do Les Crosets - i tam jest po prostu bajkowo - trasy w bardzo dobrym stanie, stosunkowo mało ludzi.....

IMG_1575.jpg IMG_1578.jpg IMG_1579.jpg IMG_1580.jpg IMG_1581.jpg IMG_1583.jpg

 

Po dłuższej zabawie w okolicy pora wracać - na dotarcie do słynnego "Swiss Wall" nie mam już czasu - wrócę tu przy najbliższej okazji.. Na razie tylko rzut oka z daleka - i powrót drogą przez Mongines - w tą stronę są trasy,które jeszcze czekały na zaliczenie.

W drodze powrotnej konieczność przejścia z buta kilkuset metrów - w samym centrum Mongines.

 

Wynik dnia: pogoda lampa,  kilometrówka podobna do dnia drugiego

 

cdn.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dzień czwarty.

 

Wieczorem ciężkie chwile w apartamencie - moi współlokatorzy zaliczyli szwajcarską ścianę, prognozy na najbliższe dni przewidują zachmurzenie i opady deszczu - widzę możliwość nie dotarcia do ściany....... :(

 

Pilotka organizuje wyjazd do Morzine - najdalej położonego ośrodka od Chatel.

Jedziemy autokarem - około półtorej godziny.

 

na miejscu - bajka. Prognozy się nie sprawdziły i znowu lampa słoneczna włączona...Od razu jadę do Les Gets. zaliczam trasy metodycznie - jedna po drugiej, żadnej nie omijając - wszak prawdopodobni tu już ie dotrę podczas tego wyjazdu.

Jednym z ciekawszych miejsc jest sektor po drugiej stronie miasta - Mont Chery. Aby tam się dostać trzeba albo na nogach albo busem/ciuchcią dotrzeć na przeciwległą stronę miasteczka. Warto... :)

Od północnej strony - twarde, ostre trasy - czerwona i czarna - jedna typu Natur, druga przygotowana - każda zaliczona p dwa razy - ta czarna to forma treningu przed wyprawą na Swiss Wall :D .

IMG_1595.jpg IMG_1600.jpg IMG_1602.jpg

i powrót do sektora zasadniczego - trasa czarna - Gazelle z "Mancue de Neige" i do ciuchci

IMG_1607.jpg

 

Następnie do samego końca ujeżdżanie tras w Les Gets i Morzine (kilka kolejnych muldziastych - wszak jutro czeka ścianka szwajcarska..)

IMG_1614.jpg   IMG_1745.jpg

 

g. 16.45 - autokar i półtorej godziny jazdy do Chatel... (tu racja Szabir - lepiej mieszkać w Avoriaz).

 

podsumowanie - czwarty dzień lampy, wynik: 92 km (52 trasy + 40 wyciągi).

 

cdn...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień Piąty - "Swiss Wall" - znowu prognozy się nie sprawdziły i mamy piąty dzień lampy.....

 

Cały plan dnia podporządkowany jest jednej tylko trasie.....z opisu wynika, że ma ona nachylenie ponad 90%.

Plan zakłada dotarcie do Muru przed g. 14.

 

Dojazd przez Lingę, Avoriaz do Les Crosets.

 

Po drodze niespodzianka - biuro organizujące wyjazd zapewniło możliwość jazdy w grupie celem doskonalenia jazdy. taka grupka powstała. Grupka ta poruszała się głównie trasami niebieskimi i sporadycznie czerwonymi. Jednak tego dnia grupka chciała spróbować tras czerwonych w Szwajcarii. Trzy kobiety z tej grupy nie miały ochoty jeździć po czerwonych i odłączyły się od grupy planując pozostać na trasach niebieskich.

Jadąc dość stromą czarną trasą zauważyłem trzy osoby stojące dość niepewnie na uboczu tej trasy podjechałem, zagadałem i  - okazało się, że to te trzy osoby, co nie chciały czerwonych tras a wylądowały przypadkiem na czarnej :D  (zawiodło chyba czytanie mapki, zresztą - te mapki są naprawdę fatalne - bardzo małe i kolor czarny i niebieski może się pomylić... :lol: )

 

Po dłuższym namawianiu pań, by jednak nie schodziły na nogach ale podjęły próbę zjazdu udało nam się bezpiecznie dojechać do mety - a było to dobre półtora kilometra czarnej trasy :D .

 

Była to ich pierwsza czarna trasa w życiu - ich prawdziwa "szwajcarska ściana".

Później razem pojechaliśmy w kierunku Pass de Chavanette, czyli miejsca gdzie zaczyna się szwajcarski "koszmar z muldami po szyję" czyli Swiss Wall. Ja zamierzałem zjechać trasą, one obejrzeć to z krzesełka (wyjątkowo można tam jechać w górę i w dół). Po drodze pracowaliśmy nad techniką jazdy jednej z dziewczyn....

 

No to jesteśmy na miejscu - pora zmierzyć się z murem.

 

Już na dole rozpoczyna się budowanie emocji  - plakacik na dole wyciągu na Pas de Chavanette

IMG_1630.jpg

 

podczas jazdy krzesełkiem następuje rozpoznanie wroga:

IMG_1631.jpg   IMG_1646.jpg IMG_1649.jpg

 i wreszcie jestem na górze.

Atmosferę podkręca aranżacja miejsca - dość głośna, zdecydowana muzyka, sporo ludzi oglądających potencjalnych śmiałków do zjazdu, postery, ...

 

mur.jpg

i nadeszła wreszcie chwila prawdy...

(podczas jazdy kręciłem film mamerą w goglach - jak zmontuję, to podepnę do relacji)

w połowie jazdy przystanek  na fotki:

IMG_1640.jpg IMG_1641.jpg

i jazda do dołu.

Po powrocie na górę - decyzja - jadę jeszcze raz, tym razem z góry na dół bez zatrzymania się - z powodzeniem :) .

 

powrót na górę, sesja zdjęciowa i zasłużony odpoczynek na czerwonych trasach w Avoriaz i droga do Chatel.

 

Mur i po murze - w sumie trasa bardzo przyjemna, z muldami (pagórkami) sięgającymi do nieraz szyi (zdjęcia tego nie oddają). Jeśli ktoś potrafi jeździć po muldach - da sobie radę. Narciarze typowo sztruksowi - mogą mieć tu problemy.

 

podsumowanie - 101 km, (58 trasy, 43 wyciągi). Pogoda - lampa

 

cdn.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień szósty - ostatni

 

Prognozy pogody fatalne - deszcz, zachmurzenie i ciepło...

 

Rano do godz. 11 dokładnie się sprawdziy - wspominał o tym bakkz.

 

Mimo wszystko realizuję swój plan - jadę na nartach do Morzine przez Avoriaz. Trocchędaleko, a pada deszcz i potworna mgła....

IMG_1781.jpg IMG_1802.jpg IMG_1716.jpg

 

Jednak po 11 zaczęło się przejaśniać, bo w końcu pojawiło się czyste niebo i słońce - dodatkowy bonus na koniec.

 

Kilka godzin w Les Gets i Morzine, wybieram te trasy, które najbardziej mi się podobały w środę

IMG_1726.jpg IMG_1729.jpg IMG_1743.jpg IMG_1748.jpg

 

widok na Mont Blank od północy

IMG_1733.jpg

 

i  powrót do Morzine, ciuchcia

IMG_1753.jpg

i powrót do Avoriaz gondolka Super Morzine/Avoriaz

IMG_1757.jpg

IMG_1764.jpg

 

Po drodze widać ile produkuje się śmieci w stacji narciarskiej

IMG_1768.jpg .

 

Z Avoriaz - na chwilę do Szwajcarii - pożegnane z Les Crosets (pokryte chmurami)

IMG_1774.jpg IMG_1779.jpg

i powrót przez Avoriaz

znaki.jpg

 do Chatel

IMG_1822.jpg

 

Zakończenie wyjazdu - około g. 17 zjazdem do miasta :)

 

Wynik - 118 km (69 trasy +49 wyciągi).

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podsumowanie.

 

Pierwszy raz byłem w tym ośrodku.

 

Z jednej strony mieliśmy masę szczęścia

dwa tygodnie przed nami spadło naprawdę duuuużo śniegu (wiedzą coś o tym uczestnicy PZJU 2016).

Przez tamten tydzień nie działały tu praktycznie żadne wyciągi - można było się załamać patrząc jak chodzą dwa - trzy wyciągi  i brak połączeń między sektorami..... jeszcze w tygodniu przyjazdu sporo tras było zamkniętych i było sporo opadów i chmur.

Od niedzieli naszego pobytu pogoda iście marcowa - pięć i pół dna lampy i około 2 godzin deszczu i chmur.

Ale i tak chyba mieliśmy najlepszy tydzień narciarsko w tym ośrodku do tej pory w sezonie (czyli jesteśmy szczęściarzami - powinienem mieć bezpłatne zaproszenie na PZJU - prawie zawsze mam 5-6 dni lampy) :D

Praktycznie wszystkie trasy otwarte - do wyboru była naprawdę duża ilość tras i sektorów

 

Z drugiej strony - nadmiar słońca i wysokie temperatury wypaczył trochę jazdę - pojawił się mokry śnieg (zwłaszcza nisko i po południu), zwiększyło się ryzyko urazów i uszkodzeń sprzętu. Niektóre trasy wręcz w oczach topniały.

Ludzi jak na tę porę sezonu w normie, poza Avoriaz i częścią Chatell było pusto. Oczywiście na powrotach tworzyły sie zatory, zwłaszcza że niektórzy nie radzii sobie z rozjechanym śniegiem i gęsto zaludnionymi muldami.

 

Podsumowując - ogólna ocena ośrodka:

1. Infrastruktura - słaba, stare, wolne krzesła, dużo orczyków, niewiele szybkich wyciągów.

2. układ ośrodka - liniowy/szeregowy - wymusza przemieszczanie się po tych samych trasach - brak alternatyw przy jeździe w konkretnym kierunku

3. Najlepsza lokalizacja to Avoriaz, choć drożej niż Chatel.

4. Chyba najlepszymi sektorami są jednak Morzine/Les Gets we Francji oraz Les Crosets w Szwajcarii.

5. Przepiękne widoki - sporo tras w lesie, ale również i ponad nim.

6. Ilość tras - realnie do jazdy zdecydowanie mniej niż podaje ośrodek - sadzę, że tak do jazdy będzie około 350 km "tras", reszta to przejazdówki, trawersy, łączniki. Ale to co jest do jazdy oferuje naprawdę spore zróżnicowanie

7. Atrakcje miejsca - z pewnością Fanasticable - zjazd/lot/szybowanie na linie - uper doznania. No i oczywiście Swiss Wall - klasa sama w sobie.

 

Czy polecam ośrodek innym - mnie się podobało. mamy zimę jaką mamy - w stosunku do innych stacji było i tak rewelacyjnie.

W mojej prywatnej liście rankingowej francuskich ośrodków Portes du Soleil plasują się na około 4 - 5 miejscu.

 

i cytując Gombrowicza: Koniec i bomba, kto czytał ten trąba :D

WP_20160129_12_28_35_Pro1.jpg

Pozdrawiam, Mietek

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moris, nie poszedłem spać, żeby doczytać kolejne odcinki :D

Szczególnie spodobał mi się opis spotkania 3 niewiast na czarnej i doskonalenia techniki jednej z nich.

Jeszcze czekam na opis problemów, o których wspominasz w opisie I dnia :lol:

 

tak na marginesie, jedni poświęcają prywatny czas, żeby opisać coś, co później może się przydać zastanawiającym się nad wyjazdem w określony rejon, a inni uprawiają potyczki o słowa/muldy, do znudzenia udowadniając rzeczy oczywiste, przydatne głównie ich racjom

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moris, dzięki za relację, z pewnym żalem patrzę na miejsca, do których się nie wybrałem, choć potwierdziłeś, że wycofanie się ze zjazdu do Les Crosets z Champoussin było dobrą decyzją, bo co by się znajomy oklął na czym stoi świat... ;) A jak było z jakością śniegu w Morzine i Les Gets? Mapki i podnosząca się z każdym dniem granica „normalnego śniegu” wskazywały, że wysokościowo będzie rano betonowo, a później ciapowato.

ronin, o coś potknąć się trzeba. ;) :P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moris, dzięki za relację, z pewnym żalem patrzę na miejsca, do których się nie wybrałem, choć potwierdziłeś, że wycofanie się ze zjazdu do Les Crosets z Champoussin było dobrą decyzją, bo co by się znajomy oklął na czym stoi świat... ;) A jak było z jakością śniegu w Morzine i Les Gets? Mapki i podnosząca się z każdym dniem granica „normalnego śniegu” wskazywały, że wysokościowo będzie rano betonowo, a później ciapowato.

ronin, o coś potknąć się trzeba. ;) :P

śniegowo było podobnie jak wszędzie indziej - nie ma cudów.

Natomiast północne stoki w Les Gets (zwłaszcza Mont Chery) dawały możliwość jazdy całkiem przyzwoitej. Kierując się swoim jakimś tam doświadczeniem zastosowałem strategię - rano jadę do Les Gets, bo było najniżej, okoo południa na północne stoki Mont Chery - a po południu najwyższe partie ośrodka w Gets i Morzine - przejazd górą ośrodka.

 

Zresztą - gdyby mi się nie jeździło najlepiej w Morzine i Gets to nie wlókłbym się tam w piątek na nartach około półtorej godziny z Chatel :lol: .

Jeżdżenie samotne ma wiele zalet - sam decyduję gdzie jestem, w razie pomyłki w decyzji nikt na mnie nie narzeka :D

 

a o problemach w kwaterką napisze później

 

Mietek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla nas, po nieudanym początku dnia pierwszego w Châtel, Morgins i Champoussin przyniosły fantastyczną odmianę popołudniu. Z Morgins łączy się zresztą dość zabawna historia i spora irytacja mojej grupy. Po zjeździe do Morgins w celu powrotu do Châtel zdecydowaliśmy, że wracamy skibusem. Pospinaliśmy narty, pochowaliśmy gogle, kask zamieniłem na czapkę, rękawice do plecaka. Podjechał autobus, wsiadła do niego spora grupka ludzi i my. No i nastąpiło ogólne rozluźnienie z nastawieniem powrotu. Na trzecim przystanku, czyli po jakichś 2 minutach, kierowca uprzejmie oznajmił, że jesteśmy na miejscu, czyli pod wyciągiem Le Corbeau. Zrobiłem spore oczy i z niedowierzaniem dopytywałem, czy na poważnie nie ma połączenia Morgins z Châtel. No to bety z plecaka i ubieramy się. Powrót dał nam sporą radochę i okazał się zdecydowanie przyjemniejszy niż poranna droga w przeciwną stronę. Sprawdziłem później i okazało się, że jednak skibus do Morgins jest, ale jeździ 4 razy dziennie, choć nie żałowaliśmy że ostatecznie na niego nie trafiliśmy. :)

Śnieg, który znaleźliśmy drugiego dnia w górnych partiach Avoriaz (lub też Aviorą, jak twierdzili moi współtowarzysze ;) ), zadziałał jak narkotyk. Był perfekcyjny pod każdym względem aż po dolną stację krzeseł. Z każdym kolejnym dniem ta granica ideału przesuwała się w górę i ostatecznie przesunęła się w stronę szczytu o dobre 300 metrów. Ze względu na ten śnieg właśnie celem każdego kolejnego dnia było przedostać się tam jak najprędzej i nie schodzić poniżej tej wysokości. Takie francuskie pieski, ale wyśmienicie się tam figlowało. :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla nas, po nieudanym początku dnia pierwszego w Châtel, Morgins i Champoussin przyniosły fantastyczną odmianę popołudniu. Z Morgins łączy się zresztą dość zabawna historia i spora irytacja mojej grupy. Po zjeździe do Morgins w celu powrotu do Châtel zdecydowaliśmy, że wracamy skibusem. Pospinaliśmy narty, pochowaliśmy gogle, kask zamieniłem na czapkę, rękawice do plecaka. Podjechał autobus, wsiadła do niego spora grupka ludzi i my. No i nastąpiło ogólne rozluźnienie z nastawieniem powrotu. Na trzecim przystanku, czyli po jakichś 2 minutach, kierowca uprzejmie oznajmił, że jesteśmy na miejscu, czyli pod wyciągiem Le Corbeau. Zrobiłem spore oczy i z niedowierzaniem dopytywałem, czy na poważnie nie ma połączenia Morgins z Châtel. No to bety z plecaka i ubieramy się. Powrót dał nam sporą radochę i okazał się zdecydowanie przyjemniejszy niż poranna droga w przeciwną stronę. Sprawdziłem później i okazało się, że jednak skibus do Morgins jest, ale jeździ 4 razy dziennie, choć nie żałowaliśmy że ostatecznie na niego nie trafiliśmy. :)

Śnieg, który znaleźliśmy drugiego dnia w górnych partiach Avoriaz (lub też Aviorą, jak twierdzili moi współtowarzysze ;) ), zadziałał jak narkotyk. Był perfekcyjny pod każdym względem aż po dolną stację krzeseł. Z każdym kolejnym dniem ta granica ideału przesuwała się w górę i ostatecznie przesunęła się w stronę szczytu o dobre 300 metrów. Ze względu na ten śnieg właśnie celem każdego kolejnego dnia było przedostać się tam jak najprędzej i nie schodzić poniżej tej wysokości. Takie francuskie pieski, ale wyśmienicie się tam figlowało. :)

no niestety ja nie wpakowałem się do tego skibusa, tylko z buta wracałem pod le Corbeau (ładnych parę metrów pod górkę).

Gdybym wiedział że jest podjazd pod krzesło powrotne do Chatel to pewnie z Les Crosets wracałbym tędy.

Tym bardziej, że raz przejechałem tą długą niebieską widokową trasę ze szczytu Mossettes do Morgins (około 9 km) a póżniej był powrót przez Champoussin i Avoriaz.

 

Rozumiem, że pofiglowaliście trochę wokół krzesełka Grandes Combes :)  - dla mnie najlepsza miejscówka w AVO - raz że ludzi brak, a dwa to trasy.

Pewnie nie raz mijaliśmy się w górze AVO - szkoda, że nie dogadaliśmy się wcześniej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...