Skocz do zawartości

ronin - samuraj bez pana, czyli wideo samouka do oceny


ronin

Rekomendowane odpowiedzi

Mamy zatem potężny problem z definicją „dobrego narciarza”, bo często na siłę i wbrew jego woli ciągnie się go poza trasę, kiedy krzesła tak wygodne i grzeją zadek. Tkwię w przekonaniu, że narciarz od czasu wprowadzenia ratraków do powszechnego użycia nie powinien być oceniany w kryteriach dobry/zły na podstawie jazdy pozatrasowej. Pozatrasowiec po przeniesieniu na idealnie gładki stok też nie musi błyszczeć.

nie posluchales………...

co do jazdy tras/poza - od pewnego poziomu, obecnie za duzej roznicy nie ma tzn, jak powiedzial Pytek TAKTYKA jest wazna (zabraklo jej w  co najmniej 50% lawinowych wypadkow, wlaczajac ten z dwojka 19-letnich am narciarzy w Austrii).

 

dwa przyklady - Tommy MOe - widzialem go w Jackson i to co robil wskakujac w Corbet Couloir sie w glowie nie miescilo - tak po prostu..

 

drugi: moja mlodsza - od "mlodego" wloczona przez  ojca-tyrana po trudnych i jeszcze trudniejszych terenach...od czasu do czasu tyczki sie zdarzaly......

 

po  solidnie przepracowanych 2 latach na tyczkach, zakwalifikowala sie do akademickich mistrzostw Stanow i zajela ok ..80 miejsca  - mowicie - slabo - ………..juz samo zakwalifikowanie sie  wymaga selekcji z ok 5 tys zawodniczek

 

te 180, ktore sa w finalach od 3 roku zycia praktycznie nic nie robia tylko tluka tyki, praktycznie  codziennie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 165
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

no właśnie - jaki "pierwszy raz" poza trasą u Gości, którzy spędzają na stokach po 250 dni w roku przez 25 lat? :). Naprawdę wierzycie w to ?

Tacy Kolesie radzą sobie wszędzie i na wszystkim. Potrzebują tylko "kilka skrętów", żeby zaadoptować się do jazdy ..

Chwilkę dłużej to może im zająć zademonstrowanie NW czy jazdy płużnej .. ;)

 

jahu

Tak sobie radzą, że gdy im zmienili w GS narty z r27 na r35 to tylko Ligety potrafił na nich jechać. Obecnie dołączył do niego Marcel, Alexis i Thomas, reszta dalej się męczy na GS w Alta Badia i w Adelboden.

Svindal to świetny narciarz ale gdy się go widzi na GS w Alta Badia i Adelboden to trochę żal patrzeć.

Już na R27 męczył się okrutnie

Na r35 nie znalazłęm filmu na YT z Alta Badia, szkoda bo warto przypomnieć  jak wielki narciarz nie radzi sobie z nowymi okolicznościami.

 

Inny przykład to Ion Olsson, wielki mistrz freestyle. Założył się z braćmi, że osiągnie poziom GS który pozwoli mu wystartować na IO w Soczi. Nie udało mu się mimo, że na nartach potrafi jeździć doskonale i robi to zawodowo.

Inny przykład to zawodnicy DH z PS (profesjonaliści)  którym słabiej szło w PS próbowali sił w Ski Crossie na X-games (nie zrzeszeni w FIS wariaci) i okazało się, że z przegrywali z wariatami. 

Wejście nart karwingowych do PS na przełomie wieku też wykosiło wielu zawodników którzy się nie potrafili zaadaptować. Cytowałem już kilka razy PS w Schladming z 2000 widać kto się przestawił, a kto jechał po "staremu".

Dla tych co jednak nie widzą różnicy są inne SL ze Schladming np ten 2 lata później

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polmie,

sugerujesz, że w zeszłym sezonie Marcel nie umiał jeździć na gigantkach r35?.

A w tym umiało tylko 5 facetów???

Ciekawe, ale nie ma z tym problemu szeroka czołówka polskich zawodników, którzy nawet do PE nie bardzo się łapią...

 

Różnica polega na tym, że jedni potrafią pojechać na nich nieprawdopodobnie szybko, a inni potrafią pojechać tylko bardzo szybko, jeszcze inni potrafią pojechać zaledwie szybko.

I te różnice nie wynikają li tylko z niuansów technicznych, ale także z wyboru toru jazdy (umiejętność zapamiętywania) i oczywiście głównie z wytrenowania motorycznego - patrz jak się fizycznie zmienił Marcel.

 

A już Twoje zdziwienie, że ktoś kto zaczyna trenować inną dyscyplinę przez sezon jest gorszy od tych co trenowali ją przez dziesięć lat to kuriozum...

 

Tadek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obecnie zawodnicy PS to raczej gimnastycy z przypietymi nartami.

 

Jazda na nartach generalnie działa depresyjnie na motoryke,dlatego w PS liczy sie kto jak przepracował lato

a nie kto wyjeżdził więcej kilometrów na nartach , a przejechane kilometry na śniegu jeżdził mądrze.

plus wiele innych czynników ,które nie poddają się wytrenowaniu, trzeba się z tym urodzić.

 

Z grubsza technika jazdy jest do ogarnięcia już przez 7-latków :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polmie,

sugerujesz, że w zeszłym sezonie Marcel nie umiał jeździć na gigantkach r35?.

A w tym umiało tylko 5 facetów???

Ciekawe, ale nie ma z tym problemu szeroka czołówka polskich zawodników, którzy nawet do PE nie bardzo się łapią...

 

Różnica polega na tym, że jedni potrafią pojechać na nich nieprawdopodobnie szybko, a inni potrafią pojechać tylko bardzo szybko, jeszcze inni potrafią pojechać zaledwie szybko.

I te różnice nie wynikają li tylko z niuansów technicznych, ale także z wyboru toru jazdy (umiejętność zapamiętywania) i oczywiście głównie z wytrenowania motorycznego - patrz jak się fizycznie zmienił Marcel.

 

A już Twoje zdziwienie, że ktoś kto zaczyna trenować inną dyscyplinę przez sezon jest gorszy od tych co trenowali ją przez dziesięć lat to kuriozum...

 

Tadek

 

Piszesz tak jakbyś kolejny raz nie zrozumiał tego co napisałem. To uściślę.

Być może nie oglądasz PS. 

GS w Solden to GS który jest zawsze bezpiecznie ustawiony. To jest początek sezonu, nie ma co katować zawodników. Stok szeroki, równo opadający. Jedno przełamanie. Bramki ustawione rytmicznie, brak trawersów.

sldn.jpg

Natomiast Alta Badia jest najbardziej pokręconym i najtrudniejszym GS w sezonie. Wąsko, stromo, 2 trawersy. Bramki podkręcone.

AltBadia.jpg

Różnice powyżej 3 sekund to różnice pomiędzy tymi którzy umieją i tymi którzy nie umieją.

 

Rozumiem, że kręcisz się trochę koło zawodników, trenerów i wiesz co powoduje, że jeden jedzie lepiej inny gorzej. Ja się nie kręcę tylko oglądam PS i widzę po jeździe i wynikach, że niektórym adaptacja do 35m przyszła łatwo (Ligety), innym zajęła 2 sezony (Marcel), a inni wciąż nie mogą się zaadaptować np. Jansrud.

Nie gdybam nie filozofuję tylko piszę to co widać, a widać po wynikach. Są na stronie http://data.fis-ski....ng/results.html

To są ludzie nieziemsko wytrenowani. Mają bajeczne możliwości podnoszenie swoich umiejętności mimo tego niewielu z nich potrafi po 3 sezonach od zmiany okiełznać r=35m. Nie patrz na GS z Soelden i Beaver Creek bo to są rytmiczne GS na równo opadających, szerokich stokach. Popatrz na Alta Badie i Adelboden. Tam dopiero widać, kto i co potrafi.

Przecież zasady i stoki się nie zmieniły. Zmienił się trochę sprzęt. Tylko! Według tego co tu piszecie "dobry narciarz pojedzie na wszystkim po wszystkim" różnice w GS powinny być małe. Takie jak za czasów R=27, 

sld2009.jpg

a są po kilka sekund między pierwszym a drugim zawodnikiem.

 

 

Ja się nie dziwię, że Olsson nie dał rady, tylko dziwię się temu chrzanieniu na forum, że dobry narciarz pojedzie na wszystkim po wszystkim ot tak bez problemu. To tak samo jak pisać, że Wayne Gretzky lub Gaetan Boucher strzelą po Axlu po dniu treningu bo przecież są świetnymi łyżwiarzami.

Zawodnicy z DH  brali udział w SkiCrossie na X-Games dla pieniędzy, bo w PS pieniądze są tylko za pierwszą 30. Natomiast w SkiCrossie wydawały się łatwe pieniądze ( za zwycięstwo 20kUSD) bo rywalizowali z amatorami. Czyli jeśli się nie trenuję danej dyscypliny to się dostaje wpiernicz od zawodnika amatora w tej dyscyplinie.

 

Ps. Skoro się już odezwałem...,  jakoś kiedyś mi zarzucałeś, że eksperymenty myślowe to mógł robić Einstein, Heisenberg, a ja to nie godny jestem

http://www.skiforum....etach/?p=145150

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  1. Polmie, ależ ja doskonale rozumiem co piszesz. Ja się tylko z tym nie zgadzam.
  2. Podobnie jak Ty, nie kręcę się przy zawodnikach i pasjami oglądam PS. :)
  3. Gdybyś dokładnie przeczytał wyniki z Alta Badia, to byś zauważył, że 3 facetów zupełnie nie ogarniających narty r35 objechało Teda w drugim przejeździe... Ja rozumiem, Ted nie pojechał na maksa, ale żeby przegrał z nieumiejącymi jeździć???? :)
  4. To teraz nasze ulubione doświadczenia myślowe :) : Nawet Marcin Szafrański (chyba nie będziesz twierdził że facet się nie zna) regularnie mylił się w ocenie przejazdu poszczególnych zawodników, i to o nawet 0,5 - 1,0 sek na krótkim odcinku. Ciekawe czy byłbyś w stanie po jeździe odróżnić czy umie czy nie, gdyby nie był podawany czas przejazdu, a zawodnicy (pierwsza trzydziestka) jechali w takich samych strojach i zaklejonych czarną folią nartach????
  5. Ta sama sytuacja, tylko jazda swobodna???
  6. To jak - odróżnił byś? Przecież to banalnie proste odróżnić tego co umie od tego co nie umie!

 

 

Podsumowując,

nikt nie twierdził, że zawodnicy z PŚ są lepsi lub równi poza trasą, od czołówki freeriderów.

Koledzy pisali, że poza trasą dadzą sobie radę - bo świetnie jeżdżą na nartach i nie jest to dla nich terra incognita...

 

Przeczytaj uważnie 2 powyższe zdania. W swoich postach tak naprawdę nie dyskutowałeś z nami, tylko ze swoimi wyobrażeniami o tym co zostało napisane.

 

Tadek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


 

Podsumowując,

nikt nie twierdził, że zawodnicy z PŚ są lepsi lub równi poza trasą, od czołówki freeriderów.

Koledzy pisali, że poza trasą dadzą sobie radę - bo świetnie jeżdżą na nartach i nie jest to dla nich terra incognita...

 

Przeczytaj uważnie 2 powyższe zdania. W swoich postach tak naprawdę nie dyskutowałeś z nami, tylko ze swoimi wyobrażeniami o tym co zostało napisane.

 

Tadek

 

 

Ale jest szalona roznica miedzy zawodnikami, ktorzy  jezdzic umieja, a niektorymi uczestnikami tego forum, ktorym SIE WYDAJE ze jezdzic potrafia……….

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrze na tych zawodników na filmikach jadących slalom i nasuwa się pytanie - dla czego tyczki nie są krótkie np. 10 - max 30cm.Czy nie ładniej wyglądała by jazda zawodników którzy nie musieli by zbijać  tyczek ręką?

Czy tylko dla tego muszą być długie ,żeby było widać ,że zawodnik nie wziął tyczki pomiędzy nartami?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrze na tych zawodników na filmikach jadących slalom i nasuwa się pytanie - dla czego tyczki nie są krótkie np. 10 - max 30cm.Czy nie ładniej wyglądała by jazda zawodników którzy nie musieli by zbijać  tyczek ręką?

Czy tylko dla tego muszą być długie ,żeby było widać ,że zawodnik nie wziął tyczki pomiędzy nartami?

Cześć

Dokładnie. Miałem okazję jeździć slalomy na kolanówkach i jest to proste a jak tyczka jest długa to nie do przejechania - zupełnie inny rodzaj jazdy. Sylwetka zaburzona przez boksowanie, kupa dodatkowych ruchów itd. Dla mnie nie do przejścia i nieładne.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to sobie wyobrażam inaczej.

Slalom polega na ominięciu przeszkody, ktoś gdzieś pisał, że zamiast tyczek powinny być drzewa. Może tyczki miały symulować drzewa/głazy? Tyczka to tylko symbol.

Według mnie to usportowienie naturalnych konkurencji spowodowało, że tyczki zrobiono najpierw takie żeby się nie zabić przy uderzeniu, potem zeby można było atakować, potem żeby jeździć już na marginesie. A narciarze styl już dorobli, żeby było szybciej.

Chyba tak samo jak z biegiem z przeszkodami. Kiedyś pewnie to były wywalone drzewa, skały, teraz - samoprzewracajace się bramki.

 

Jak ktoś chce jeździć na krótkich, można. Ale właśnie atak, złożenie się, obrona, reakcja, powodują, że eliminuje się tych słabszych. I to jest piękne, że jest złożone.

 

PS. też wolę krótkie, szczególnie do treningu. Ale fun jest większy na normalnych, chociaż w moim wypadku wygląd to raczej na ratowanie się przed tyczkami a nie ich atak ;-).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z nauką slalomu jest jak z nauką jazdy autem. Na początku przeraża ilość zagadnień

(drążek, sprzęgło, gaz, hamulec, kierownica), ale jeśli się to ogarnie,

to zaczyna sprawiać przyjemność i w ruchy kończyn wchodzi automatyzm.

Podobnie jest ze slalomem.

 

Znam kilku ludzi, którzy jeżdżą tyczki i wolą slalom,

bo jest to dla nich większy fun niż gigant.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z nauką slalomu jest jak z nauką jazdy autem. Na początku przeraża ilość zagadnień

(drążek, sprzęgło, gaz, hamulec, kierownica), ale jeśli się to ogarnie,

to zaczyna sprawiać przyjemność i w ruchy kończyn wchodzi automatyzm.

Podobnie jest ze slalomem.

 

Znam kilku ludzi, którzy jeżdżą tyczki i wolą slalom,

bo jest to dla nich większy fun niż gigant.

 

Dla mnie również fun jest wiekszy ale nie dlatego, że SL absorbuje tez ręce ale po prostu dlatego, że wymaga krótkiego skretu, który lubię.

Porównanie do samochodu, choc fajne jest tutaj niezbyt trafne. Bo niby dlaczego nie wprowadzić zasady że slalom jedzie się na  na jednej narcie czy na czworakach. Po niedługim treningu, jak w samochodzie, tez sie da, a fun może byc jeszcze większy.

Dla normalnego narciarza (czytaj niezawodnika) narciarskie dyscypliny sportowe mają sens kiedy przypominają jazdę 'swobodną'. Takimi są GS i w jakimś zakresie  zjazd. Jedno to średni-długi skręt na pełnym spidzie z maksymalnymi przeciążeniami, drugi to 'bolidyzm' ale fachowy i z górnej półki. Slalom to bijatyka, wymagająca zdecydowanie innych ruchów rąk niz swobodna jazda.

Kiedyś slalom to była po prostu szybka jazda po muldach wymuszonym torem (dołek przy tyczce, górka pomiedzy). Pasowało to idealnie do jazdy swobodnej.  W czasach przedratrakowych tak jeździło się na każdym stoku..... :-).

Przypuszczam, że uchylna tyczka to efekt uboczny utwardzenia stoku, gdy stał się możliwy przejazd obok niej  'na styk'.... ale nie wymagajcie by mi sie to podobało..... :-) 

Ale to takie gderanie starego marudy....

 

 

Pozdrawiam miło

Michał

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Migu, wydaje mi się,że jest  odwrotnie,. :)

 

Specyfika slalomu wymusza prawidłowe odruchy techniki jazdy i powinna być szeroko propagowana wśród amatorów

bo umożliwia im znaczną poprawę kontroli nad nartami.

Amatorska pozbawiona techniki jazda na gigancie w tym znaczeniu jest mniej skuteczna.

Tylko pozorna łatwośc skrętu gigantowego sprawia ,że  gigant jest tak popularny wśród amatorów.

 

Tu bardzo początkująca zawodniczka w skręcie gigantowym:  

 

-Biodro

-Wyjście w góre

-Kontrrotacja

-Praca kijkami

 

Ile z tych elementów widać wśród amatorów w jeżdzie dowolnej, a są to absolutne podstawy w skręcie gigantowym?

Tym bardziej,że mają tylko sens gdy występują wszystkie razem.

 

 

 

 

Pozdrawiam Wort

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie również fun jest wiekszy ale nie dlatego, że SL absorbuje tez ręce ale po prostu dlatego, że wymaga krótkiego skretu, który lubię.

Porównanie do samochodu, choc fajne jest tutaj niezbyt trafne. Bo niby dlaczego nie wprowadzić zasady że slalom jedzie się na  na jednej narcie czy na czworakach. Po niedługim treningu, jak w samochodzie, tez sie da, a fun może byc jeszcze większy.

Dla normalnego narciarza (czytaj niezawodnika) narciarskie dyscypliny sportowe mają sens kiedy przypominają jazdę 'swobodną'. Takimi są GS i w jakimś zakresie  zjazd. Jedno to średni-długi skręt na pełnym spidzie z maksymalnymi przeciążeniami, drugi to 'bolidyzm' ale fachowy i z górnej półki. Slalom to bijatyka, wymagająca zdecydowanie innych ruchów rąk niz swobodna jazda.

Kiedyś slalom to była po prostu szybka jazda po muldach wymuszonym torem (dołek przy tyczce, górka pomiedzy). Pasowało to idealnie do jazdy swobodnej.  W czasach przedratrakowych tak jeździło się na każdym stoku..... :-).

Przypuszczam, że uchylna tyczka to efekt uboczny utwardzenia stoku, gdy stał się możliwy przejazd obok niej  'na styk'.... ale nie wymagajcie by mi sie to podobało..... :-) 

Ale to takie gderanie starego marudy....

 

 

Pozdrawiam miło

Michał

 

To ja też sobie pogderam ;)

 

Porównanie do auta jest trafne pod kątem złożoności ruchów w technice kierowania i w technice jazdy. Pamiętam jak uczyłem się jeździć autem, to byłem przerażony ilością czynności jaką trzeba wykonać przy zakręcie 90st w mieście, sprzęgło, zmiana biegów, hamulec, kierownica, znowu sprzęgło, bieg, gaz. Nie jeździłem przed kursem autem po podwórku, wszystkiego uczyłem sie w L-ce na placu i na mieście. Po jakimś czasie wchodzi do ruchów automatyzm i pojawiła się przyjemność z jazdy autem. To samo miałem na slalomie, tyczki które mnie chciały uderzyć, ich boksowanie, problem z torem jazdy, veritcal. Po kilku sesjach ćwiczeń wszystko się ogarnia na podstawowym poziomie i zaczyna się przyjemność z jazdy, przyspieszenie prędkości. Nie ma walki z tyczką, nie ma wielu zbędnych ruchów, nienaturalnych w stosunku do normalnej jazdy. Jedyna nienaturalna rzecz jaka pozostaje w obecnym slalomie, to osłona gardą przed tyczką, ale nie jest to żadne aktywne boksowanie. Ręką się tylko zasłaniamy i najeżdżamy ciałem na tyczkę, bez żadnego aktywnego uderzenia do przodu. Garda odchyla tyczkę do przodu, a noga dopełnia reszty. W gigancie też mamy taki jeden nienaturalny ruch, ściąganie rąk do siebie przy bliskim najeździe na tyczkę. Zgodnie ze sztuką ręka wewnętrzna powinna być szeroko i nisko przy stoku, a jest bliżej środka tułowia i do przodu (druga reką dla równowagi idzie też do środka). Sportowcy tymi rękami w gigancie okrutnie machają, to łączą ręce to rozsuwają, barkiem albo łokciem zbijają tyczkę i robią to bardzo szybko.

gigant_dzis.jpg

 

I jeszcze stara technika jazdy slalomem. Jak popatrzysz na lata 70-te, to gość barkiem wchodzi na tyczkę i ją odgina. Bark i ręka wewnętrzna jest nienaturalnie skręcona na zewnątrz skrętu a powinno to być bardziej dostokowo albo frontalnie. Skręcenie ciała i ściąganie rąk trochę jak w dzisiejszym gigancie. Tak to intepretuję, być może tutaj coś się mylę, nie znam się dobrze na “starych” technikach jazdy.

slalom_wczoraj.jpg slalom_wczoraj2.jpg

 

Więc ta dzisiejsza ręka zewnętrzna (!) w slalomie która idzie na tyczkę, można uznać że “dociąga” skręt i jej położenie jest “prawie” naturalne (mogłaby być szerzej), bardzo nienaturalna jest za to pozycja kija (prostopadle do kierunku jazdy, zamiast do tyłu).

slalom_dzis.jpg

 

Nie chodzi o to że ja Ciebie muszę przekonać do swojego pogladu, ale chcę Ci pokazać inną stronę slalomu niż tylko bijatyka.

 

I 40 lata temu i dzisiaj w sporcie nie było i nie ma jazdy wokół twardych tyczek ala drzewa, których się nie dotyka bo zabiją. Zgadzam się że dzisiejsze zbijanie tyczek w slalomie jest najbardziej extremalne w całej historii tego sportu. Ale naprawdę po wstępnym treningu boksowania z tyczkami, jeśli ktoś lubi dynamiczny krótki skręt, to będzie z tego czerpał ogromną przyjemność. Ja tak mam.

Dzięki temu wywodowi ja stwierdzam że pozycja Vonn w slalomie mi bardziej leży niż pozycja Svindala w gigancie. To ściąganie rąk w gigancie mi się nie podoba. W slalomie mogę trzymać sobie ręce szerzej, prawie tak jak w normalnej jeździe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Migu, wydaje mi się,że jest  odwrotnie,. :)

 

Specyfika slalomu wymusza prawidłowe odruchy techniki jazdy i powinna być szeroko propagowana wśród amatorów

bo umożliwia im znaczną poprawę kontroli nad nartami.

 

Wiem, że moja niechęc do długich tyczek wynika z tego że po prostu nie umiem. :-) wiem też że to raczej bariera psychiczna niż ruchowa..... (Ale też nie widzę żadnego powodu by to zmienić :-)).

Wyżej chodziło mi o to, że przecietny narciarz nie ma obecnie szansy wystartować w dowolnym nawet łatwym slalomie, chocby dlatego że szybka jazda 'przez' tyczki bez gardy na kijkach lub kastetu w rekawicy, że o kasku nie wspomnę jest po prostu niebezpieczna i bolesna. Gdyby tyczki sięgały np. nieco ponizej biodra to te elementy byłyby niepotrzebne a ręce zwolnione od ruchów obronnych. (pozostałyby delikatne ochraniacze na golenie, choc moze niekoniecznie, bo krótka tyczka ma mniejszą bezwładnośc - łatwiej ją 'złamać')

 

Powyzsze może tez byc odpowiedzią na post MarioJ. Ogolnie sie zgadzam... :-)

(fajne stopklatki - to Gros?)

Starannie unikam wypowiadania się o umiejętnościach a szczegolnie o technice jazdy, wiec ponizsze to raczej tylko refleksja... :-) 

Sposób objazdu tyczki kiedyś przypominał "przecisnięcie sie bokiem" - tak jak czasem teraz w GS, powodował tylko niewielkie zwiekszenie  naturalnej kontrrotacji w smigu, obecnie to zdecydowanie bardziej jazda frontalna....

Ale taki atak mozliwy był tylko dla czołowki wyscigu. Reszta i tak była zmuszona do szerokiego objazdu tyczki po bandzie, a te tworzyły sie juz po kilku przejazdach. Szybki przejazd po dołkach przerastał mozliwośc reakcji nawet szczupłego nastolatka. Tak to pamietam.....

Moj kilkunastodniowy kontakt z jazdą 'niby sportową' skończył się juz po szkolnych wyjazdach w czasach tych  Mistrzów:

 

 

Zbijanie tyczek widać chyba tylko trochę w wertikalu... jak pamietam zbyt mocne potrącenie tyczki było niewskazane - powodowało zachwianie równowagi i oczywistą stratę.....

 

 

pozdrawiamM

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyżej chodziło mi o to, że przecietny narciarz nie ma obecnie szansy wystartować w dowolnym nawet łatwym slalomie, chocby dlatego że szybka jazda 'przez' tyczki bez gardy na kijkach lub kastetu w rekawicy, że o kasku nie wspomnę jest po prostu niebezpieczna i bolesna. Gdyby tyczki sięgały np. nieco ponizej biodra to te elementy byłyby niepotrzebne a ręce zwolnione od ruchów obronnych. (pozostałyby delikatne ochraniacze na golenie, choc moze niekoniecznie, bo krótka tyczka ma mniejszą bezwładnośc - łatwiej ją 'złamać')

 

Powyzsze może tez byc odpowiedzią na post MarioJ. Ogolnie sie zgadzam... :-)

 

Starannie unikam wypowiadania się o umiejętnościach a szczegolnie o technice jazdy, ale tu spróbuje (fajne stopklatki - to Gros?)

 

 

Tak to Gros, stopklatki slalomu z tych filmów, które cytowałem w poprzedniej naszej wymianie zdań ;)

A jeśli chodzi o niskie tyczki, to takie są dostępne i kluby często stosują tą technikę jazdy w ramach ćwiczeń.

Może to jest właśnie lepszy pomysł na Dzikowiec, slalom ale na krótkich tyczkach :)

 

Tak patrząc na dzisiejszy sport, to trzeba uznać, że gigant jest najbardziej dostępną dyscypliną

dla amatorów. I powszechnie rozgrywa się giganta na zawodach amatorskich.

Slalom oraz zjazd wymagają dodatkowego specjalistycznego treningu.

Tak jak nie pojedziesz z marszu slalomu zakładając ochraniacze, tak samo nie pojedziesz z marszu

zjazdu z V=100km/h zakładając narty 2.2m.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Zbijanie tyczek widać chyba tylko trochę w wertikalu... jak pamietam zbyt mocne potrącenie tyczki było niewskazane - powodowało zachwianie równowagi i oczywistą stratę.....

 

 

pozdrawiamM

 

Częściej jest to zbijanie tyczek, praktycznie co druga jest mniej lub bardziej dotykana.

Trzeba robić stopklatki aby to dostrzec.

W 1:45 nawet dwie tyczki wylatują ze śniegu od zbicia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Więc ta dzisiejsza ręka zewnętrzna (!) w slalomie która idzie na tyczkę, można uznać że “dociąga” skręt i jej położenie jest “prawie” naturalne (mogłaby być szerzej), bardzo nienaturalna jest za to pozycja kija (prostopadle do kierunku jazdy, zamiast do tyłu).

Zastanawia mnie ta informacja o braku naturalności. Sam ruch, patrząc na motorykę pracy ręki, jest według mnie jak najbardziej naturalny dla zaciśniętej pięści, a ustawienie dłoni w sposób umożliwiający skierowanie grotu kija do tyłu ustawiłoby nadgarstek w pozycji bardziej wrażliwej, niebezpiecznej dla zawodnika.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawia mnie ta informacja o braku naturalności. Sam ruch, patrząc na motorykę pracy ręki, jest według mnie jak najbardziej naturalny dla zaciśniętej pięści, a ustawienie dłoni w sposób umożliwiający skierowanie grotu kija do tyłu ustawiłoby nadgarstek w pozycji bardziej wrażliwej, niebezpiecznej dla zawodnika.

 

Chodzi o porównanie jazdy na slalomie i analogicznej jazdy dowolnej w krótkim skręcie.

Na tyczkach musi być tak jak piszesz, garda i kijek skierowany prostopadle do tyczki mniej więcej.

W jeździe dowolnej kijek byłby skierowany do tyłu - słowo naturalność oznacza więc w mojej wypowiedzi ułożenie ciała właściwe w jeździe dowolnej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można jeździć slalom na biodro nie trzeba zbijać tyczek. Co do jazdy slalomu jako treningu dla amatora to moim zdaniem ma to sens jeśli umie się już dość dobrze skręcać karwingowo. Lepiej pojeździć gigant gdzie jest więcej czasu na skręt niż jeździć slalomy bez odpowiedniej techniki skrętu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można jeździć slalom na biodro nie trzeba zbijać tyczek. Co do jazdy slalomu jako treningu dla amatora to moim zdaniem ma to sens jeśli umie się już dość dobrze skręcać karwingowo. Lepiej pojeździć gigant gdzie jest więcej czasu na skręt niż jeździć slalomy bez odpowiedniej techniki skrętu. 

Niby tak, ale ja wole żeby potencjalni zawodnicy amatorzy ćwiczyli slalom, niż brawurowo  grzali na swoich 2m gigantkach na publicznych stokach.

 

Bardzo chętnie obejrze filmiki z techniką gigantową, bo slalomową lepszą lub gorszą czasami widuje się.

Sądząc z popularności amatorskiego giganta będzie ich cała masa :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...