Harpia Napisano 12 Marca 2015 Udostępnij Napisano 12 Marca 2015 Wynikałoby z tego, że jedno smarowanie-wygrzewanie wystarcza na sezon? Czy rzeczywiście jest aż tak dobrze??? Ale nawet wtedy jest chyba małe uzasadnienie dla budowy termoboxa bo "zwykłe" smarowanie to jest chwila i nakład pracy i koszty budowy prędko (nigdy) się nie zwrócą. Wiesiek Koszt zrobienia termoboksu zwróci się każdemu kto go wykona. Pomijam kwestie finansowe aczkolwiek nie do końca. Policz tylko czas i koszt wysyłania nart na taką operację. Dla mnie ważniejsza jest satysfakcja z wykonania i niezależność wynikająca z posiadania takiej zabawki w garażu. p.s. gdybym jeszcze złapał jako klientów takich jak np. gajowy czy maniaq ( mają tyle nart, że obdzielili by niedużą miejscowość) to jeszcze wyszedł bym ostro do przodu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Odpowiedzi 119 Dodano 9 l Ostatniej odpowiedzi 9 l Top użytkownicy w tym temacie 23 35 11 9 Popularne dni 12 Mar 25 27 Kwi 15 20 Mar 13 17 Mar 11 Top użytkownicy w tym temacie Szymon 23 odpowiedzi kolo 35 odpowiedzi Wujot 11 odpowiedzi Lukaszo86 9 odpowiedzi Popularne dni 12 Mar 2015 25 odpowiedzi 27 Kwi 2015 15 odpowiedzi 20 Mar 2015 13 odpowiedzi 17 Mar 2015 11 odpowiedzi Wujot Napisano 12 Marca 2015 Udostępnij Napisano 12 Marca 2015 @Szymon! Ja też jestem pełen uznania dla Ciebie i za to, że podzieliłeś się swoimi rozwiązaniem z innymi. Moje pytania i wątpliwości wynikały z moich doświadczeń kogoś kto dużo jeździ i poświęca na serwis rozsądne minimum czasu i środków. To drugie - oszczędność środków wynika z faktu, że serwisujemy więcej nart a ja zajmuję się zaopatrzeniem i jak widzę jak szybko kończą się pilniki (szczególnie na nartach Volki) i że smar schodzi całkiem szybko to zadaję sobie pytania jak optymalizować wydatki. Gdybym miał Twoje umiejętności to być może uznałbym, że budowa termoboxa jest sensowna i uzasadniona dla naszej grupki. Ale tak czy tak to bardzo interesujący wątek i na pewno go zapamiętam i być może nawet kiedyś wykorzystam Pozdro Wiesiek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... master32 Napisano 12 Marca 2015 Udostępnij Napisano 12 Marca 2015 Pomysł Kol Szymona super,"boxik zawodowy", w moich deskach ślizgi typu elektra (grafitowy) lubią głębokie nasycenie smarem a takie można uzyskać w termoboxie. Smarowanie żelazkiem robię w zależności od przejechanego dystansu i warunków śniegowych, wygrzewanie zazwyczaj na zakończenie sezonu oraz nałożenie grubszej powłoki żalazkiem. Smarów fluorowych nie używam, zbyt drogie na moją kieszeń, uważam że w amatorskim uprawianiu narciarstwa jak i snowbordu jest to przerost formy nad treścią. Pzd be-ja Wiesiek Koszt zrobienia termoboksu zwróci się każdemu kto go wykona. Pomijam kwestie finansowe aczkolwiek nie do końca. Policz tylko czas i koszt wysyłania nart na taką operację. Dla mnie ważniejsza jest satysfakcja z wykonania i niezależność wynikająca z posiadania takiej zabawki w garażu. p.s. gdybym jeszcze złapał jako klientów takich jak np. gajowy czy maniaq ( mają tyle nart, że obdzielili by niedużą miejscowość) to jeszcze wyszedł bym ostro do przodu. Polać tym Panom, hehe Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... be-ja Napisano 12 Marca 2015 Udostępnij Napisano 12 Marca 2015 Ha, ha, żebym miał gdzie trzymać taki box to....... ale mieszkam w bloku, a do sypialni to żonka nie pozwoli władować. Co do używania urządzenia, to śmiało trzy razy w sezonie bym wsadził do niego moje deski, dwa sezony i zwrot kosztów. Pzd be-ja Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 12 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 12 Marca 2015 Ha, ha, żebym miał gdzie trzymać taki box to....... ale mieszkam w bloku, a do sypialni to żonka nie pozwoli władować. Co do używania urządzenia, to śmiało trzy razy w sezonie bym wsadził do niego moje deski, dwa sezony i zwrot kosztów. Pzd be-ja Ja na szczęście mam garaż. Zrób sobie mały box na 1 parę nart (bez wiązań - jedna narta nad drugą) o wymiarach w okolicy 15x30x200cm obłożony styropianem 2,5 cm i do tego składany (skręcany). Mówię serio, jak najbardziej do zrobienia, tylko zamiast płyty HDS jakąś sklejkę 6-8mm trzeba by zastosować, ale znacznie mniej - więc nie za bardzo drożej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 12 Marca 2015 Udostępnij Napisano 12 Marca 2015 Mam dwa pytania. . Wynikałoby z tego, że jedno smarowanie-wygrzewanie wystarcza na sezon? Czy rzeczywiście jest aż tak dobrze??? Ale nawet wtedy jest chyba małe uzasadnienie dla budowy termoboxa bo "zwykłe" smarowanie to jest chwila i nakład pracy i koszty budowy prędko (nigdy) się nie zwrócą. I drugie Dlaczego parafiny narciarskie są tak drogie? Nie mam tutaj na myśli tych z fluorem tylko zwykłe parafiny hydrokarbonowe - nawet kupując kilogram wychodzi około 100 zł//kg. Doczytałem, że nie ma tam większej filozofii i jest to po prostu mieszanka paru/parunastu węglowodorów nasyconych o różnej długości łańcuchów (i różnych temp topnienia). Bez najmniejszego problemu znalazłem w sprzedaży parafiny do świec (o trochę niższych temperaturach topienia) w cenie 13 zł/kg a przy dużych opakowaniach nawet 7 zł/kg. są też parafiny kosmetyczne w przedziale 25-40 zł/kg (w małych opakowaniach). Czy miałoby to jakiekolwiek znaczenie jakbym zaczął stosować te "zamienniki"? Przy 10 parach nart czy desek na wyjeździe to zasadnicza różnica cenowa. Swoje narty smaruję co dwa dni (być może za często ale to w sumie moment). Pozdro Wiesiek Wiesiek nie żebym się przy..... ale kilka miesięcy temu napisałeś: Napisano 27 luty 2014 - 11:22 No to ja się przyznam do totalnej abnegacji - w zasadzie w ogóle nie smaruję nart. Nie żebym uważał, że nie warto tylko z wyjazdu wracam w środę, rzucam się aby nadrobić zaległości do piątku, sobota i niedziela jest dla rodziny, coś trzeba naprawić, ugotować obiad, pojeździć na rowerze z żonką itd pon-piątek nadrabiam trochę do przodu robotę, trochę kucharzę (nie to że to lubię ale połowicę trzeba odciążyć) i w piątek wyjazd. A w kwietniu jest jeszcze gorzej bo potrafię być nawet 20 dni na śniegu.Więc kiedy mam serwisować? Jak naostrzę krawędzie to jest dobrze. I w kwestii koloru ślizgu to jest idealnie czarny, w tyle nie zostaję nawet na płaskich odcinkach. Jakoś mi tego smarowania nie brakuje, gorzej gdy tępe krawędzie - na lodzie trzeba uważać. Za to zawsze smaruje czystą parafiną foki. Pozdro Wiesiek Ponieważ to troszkę przeciwne aczkolwiek niewykluczające się opinie na temat smarowania chętnie przygarnę która jest prawdziwa a która na aktualne potrzeby dyskusji. Bez urazy nie osobowo a tylko o treść jak zwykle mi chodzi. Łukasz zapomniałeś o Swojej marży wspomnieć, ile ona wynosi a są jeszcze pośrednicy. Każdy chce za swoją pracę wynagrodzenie? To dlaczego innego wynagrodzenie tak denerwuje, producent najtańszej parafiny tez ma swoją marżę i najczęściej % podobną. Te 10 smarowań to sobie gdzieś kiedyś przeczytałem i nie jestem tego autorem Jest poważna dyskusja u sąsiadów. http://www.skionline...rt-mity-czy-nie Wynikałoby z tego, że jedno smarowanie-wygrzewanie wystarcza na sezon? Czy rzeczywiście jest aż tak dobrze??? Ale nawet wtedy jest chyba małe uzasadnienie dla budowy termoboxa bo "zwykłe" smarowanie to jest chwila i nakład pracy i koszty budowy prędko (nigdy) się nie zwrócą. Miałem wygrzewane kilka par nart, efekt jest, jak wielki nie potrafię w żaden sposób się odnieść. Dlaczego? Proste, nie mam jak tego fizycznie zrobić, nie mam dwu identycznych par by jedne smarować drugie nie smarować i tyle samo na obu parach w identycznych warunkach przejechać. Według mnie 10 smarowań to marketing, powtarzany wielokrotnie robi się prawdą identyczną jak omawiany na tym forum zgniot, którego nikt nie potrafi tak zgnieść jak zgniata się na nartach podczas jazdy i to nawet na przodach Dlaczego parafiny narciarskie są tak drogie? Nie mam tutaj na myśli tych z fluorem tylko zwykłe parafiny hydrokarbonowe - nawet kupując kilogram wychodzi około 100 zł//kg. Doczytałem, że nie ma tam większej filozofii i jest to po prostu mieszanka paru/parunastu węglowodorów nasyconych o różnej długości łańcuchów (i różnych temp topnienia). Bez najmniejszego problemu znalazłem w sprzedaży parafiny do świec (o trochę niższych temperaturach topienia) w cenie 13 zł/kg a przy dużych opakowaniach nawet 7 zł/kg. są też parafiny kosmetyczne w przedziale 25-40 zł/kg (w małych opakowaniach). Czy miałoby to jakiekolwiek znaczenie jakbym zaczął stosować te "zamienniki"? Przy 10 parach nart czy desek na wyjeździe to zasadnicza różnica cenowa. Swoje narty smaruję co dwa dni (być może za często ale to w sumie moment). Według mnie są drogie ale narty nie są dla biednych, ja przyzwyczajony jestem za swoje przyjemności płacić. I najważniejsze. 1. Efekt jest u dobrego producenta gwarantowany. 2. Każdy smar jest elementem większej całości. Czyli w zależności czego potrzebujesz i na co Cię stać możesz ewentualnie mieć. Badania, sponsoring, produkcja i pośrednicy kosztują tak jak w innych dziedzinach życia. Jeśli masz jakiś zaprzyjaźniony serwis pewnie będzie Ci wstanie zrobić logiczną ofertę na smary, jeśli nie, jesteś w tej dobrej sytuacji że (dla mnie znakomite smary) masz u siebie na miejscu przedstawiciela mojej ulubionej marki z bardzo życzliwą obsługą. Jaki jest problem z zamówieniem grupowym, grupą znajomych? forumowym? czy jak sobie stryjenka winszuje? Kiedyś już opisywałem czym się smaruję więc ja nie będę się paprał w szukanie w zwykłych parafinach. Najzwyczajniej wolę gotowca. Mnie grupowo podstawowy smar wychodził chyba 40-50 pln za kg. 2 lata temu, jeszcze mam na 1 sezon Niestety muszę wykończyć starą wersję. Więc jak widzisz Wieśku 40 pln za kilogram smaru narciarskiego i parafinę kosmetyczną to zbyt podobna cena i wolę bez zapachów. A wiem żeś skiturowiec więc klej na fokach byćmoże zagrożon. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Wujot Napisano 12 Marca 2015 Udostępnij Napisano 12 Marca 2015 Wiesiek nie żebym się przy..... ale kilka miesięcy temu napisałeś: Zgadza się. Ale... Juras wyznaczył mi zadanie zorganizować serwis Zakupiłem koziołki, stolik do ostrzenia i resztę zabawek. Zrobiliśmy stałe składane stanowisko serwisowe (to w sumie było najważniejsze i najtrudniejsze). Coś tam przyswoiłem sobie z netu a przede wszystkim z SF - mam wrażenie, że też od Ciebie . Ogólnie wszyscy są zadowoleni bo jednak narty ostre, nasmarowane (i bez dziur) to fajna sprawa - szczególnie jak się jeździ na szerokich deskach. Samo serwisowanie nie sprawia mi specjalnej radości - szczególnie ostrzenie. Smarowanie prawie, że polubiłem. Pozdro Wiesiek. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 12 Marca 2015 Udostępnij Napisano 12 Marca 2015 Zgadza się. Ale... Juras wyznaczył mi zadanie zorganizować serwis Zakupiłem koziołki, stolik do ostrzenia i resztę zabawek. Zrobiliśmy stałe składane stanowisko serwisowe (to w sumie było najważniejsze i najtrudniejsze). Coś tam przyswoiłem sobie z netu a przede wszystkim z SF - mam wrażenie, że też od Ciebie . Ogólnie wszyscy są zadowoleni bo jednak narty ostre, nasmarowane (i bez dziur) to fajna sprawa - szczególnie jak się jeździ na szerokich deskach. Samo serwisowanie nie sprawia mi specjalnej radości - szczególnie ostrzenie. Smarowanie prawie, że polubiłem. Pozdro Wiesiek. Wieśku, szczotkowanie jest najfajniejsze. Jest jeszcze coś co nie wiem czy zaobserwowałeś, narta dobrze jadąca wymaga mniej siły więc chyba jednak staje się bezpieczniejsza. Syf który nie wchłania się w ślizg nie odkłada się potem na kleju. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Wujot Napisano 12 Marca 2015 Udostępnij Napisano 12 Marca 2015 Wieśku, szczotkowanie jest najfajniejsze. Jest jeszcze coś co nie wiem czy zaobserwowałeś, narta dobrze jadąca wymaga mniej siły więc chyba jednak staje się bezpieczniejsza. Syf który nie wchłania się w ślizg nie odkłada się potem na kleju. Jak rozumiem mówisz o narcie turowej? Nie zauważyłem tego... Do zjazdów mam drugi (a tak naprawdę to więcej) komplet - sprzęt zjazdowy jest tani i szkoda mi setów turowych. Na turach w sumie mało się jeździ (a u mnie jest sporo na lodowcach) więc chyba u mnie ten problem nie występuje... Pozdro Wiesiek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 16 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 16 Marca 2015 Jestem po pierwszym wygrzewaniu 2 par nart, jedne nowe, drugie stare - używane. Najpierw zrobiłem dwukrotne cyklinowanie na gorąco i szczotkowanie. Następnie nałożyłem jak najgrubszą warstwę smaru żelazkiem - naprawdę było go sporo. Dodatkowo na koniec nakapałem jeszcze smar na środek ślizgu bez prasowania, żeby w boxie się rozpłynął. Co prawda między bajki wsadzałem opowieści o tym, że ślizg w boxie tak pije, że smar trzeba uzupełniać, ale na wszelki wypadek dałem go dużo. Po 2 godzinach zajrzałem na moment do boxa (59 st.C), smar był ładnie roztopiony i idealnie pokrywał całą powierzchnię ślizgów. Pomimo tego był na tyle gęsty, że nakapane na środek krople nie chciały się rozpłynąć po ślizgu i nawet z dziobów nart nic nie kapało, a smaru było tam aż za dużo. Po 15-20 godzinach wyłączyłem ogrzewanie, po następnych kilkunastu w boxie było jeszcze 37st C. Jest trochę za dużo styropianu (spokojnie wystarczyłoby 5 cm) i za wolno box stygnie - to niby dobrze ale trzeba mieć cierpliwość. Rozszczelniłem lekko drzwi i wróciłem za kilka godzin. Tak wyglądał ślizg nowej narty po wygrzaniu. Smar został praktycznie tylko w miejscach gdzie był nakapany i się nie rozpłynął. Ta rozprasowana warstwa wchłonęła się w całości, a w wielu miejscach pojawiły się suche plamy. Widać je było nawet po cyklinowaniu i szczotkowaniu. Natomiast stare narty po wygrzaniu wyglądały tak. Smar wchłonął się w niewielkim stopniu - było co cyklinować. Być może to wina jakości ślizgu, chociaż niby jest "sintered" i to akurat są Stockli, więc raczej nie jest podłej jakości. Bardziej prawdopodobne, że ślizg jest "zapchany" starymi smarami o większej twardości i temperaturze topnienia, które nie chciały głębiej przepuścić miękkiego smaru. Cyklinowanie na gorąco widocznie ich nie usunęło. Nowe narty jeszcze raz trafiły do boxa z kolejną porcją smaru bazowego, a stare już z nałożonym smarem poślizgowym. Ewidentnie widać, że nowy ślizg "lubi wypić". Nie wiem natomiast czy przełoży się to na dłuższą jazdę bez smarowania, bo co z tego, że smar siedzi w głębszych warstwach ślizgu jeśli na wierzchu się zetrze? Niedługo to sprawdzę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Jeszcze słowo o wyłącznikach termicznych http://www.julik.pl/...A250V-65C-/1421. One powinny odcinać zasilanie w temperaturze znamionowej i ponownie je załączać w temperaturze o 10-15 st. niższej. Niestety to jakaś chińszczyzna chyba i parametry to one trzymają tylko na papierze. Na 3 sztuki 2 działały w sposób powtarzalny, jeden przy 65st.C, ale drugi przy 60st.C - więc trochę za blisko temperatury roboczej i dochodziło do niechcianych rozłączeń zasilania. Trzeci działał kompletnie bez sensu i za każdym razem inaczej. Trzeba kupić kilka, przetestować i wybrać sprawny egzemplarz. Są jeszcze jednorazowe bezpieczniki termiczne, ale nie nadają się do takich zastosowań. Mają się topić w określonej temperaturze odcinając na stałe zasilanie. Problem w tym, że nie są dostosowane do pracy długotrwałej i po kilku godzinach działania temperatury o kilkanaście stopni niższej też ulegają uszkodzeniu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 J Mam podobne wnioski i linkowany post w sąsiednim forum traktuję jako typowy "artykuł sponsorowany". Z wiedzą typowo książkową. Na logicznym szkoleniu podają ile jest + - warstwy pijącej smar 0,3 mm wiec ile może wypić? jest jasne że odparowuje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Mam podobne wnioski i linkowany post w sąsiednim forum traktuję jako typowy "artykuł sponsorowany". Z wiedzą typowo książkową. Na logicznym szkoleniu podają ile jest + - warstwy pijącej smar 0,3 mm wiec ile może wypić? jest jasne że odparowuje. O jakim artykule mówisz?, daj linka. Parafina odparowuje? Czemu nie odparowała z drugiej pary nart i czemu ta druga warstwa, którą skończyłem już wygrzewać nie chciała odparować? Temperatura wrzenia parafin to między 300 a 400 st.C, w 60 to ona ledwo co w stan ciekły przechodzi i do intensywnego parowania trochę brakuję. Nie jestem w stanie sprawdzić jak głęboko wchodzi w ślizg parafina i czy to jest 0,3mm czy więcej - sam nie wiem gdzie ona się pomieściła, ale ani z nart nie spłynęła ani nie odparowała. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Masz linka w 31 moim poście. http://www.skionline...rt-mity-czy-nie muszę sobie przypomnieć, poszukać gdzieś na forum były jakieś wykresy tokowskie Woda np w praniu wysycha i nie musi wrzeć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bocian74 Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Masz linka w 31 moim poście. http://www.skionline...rt-mity-czy-nie muszę sobie przypomnieć, poszukać gdzieś na forum były jakieś wykresy tokowskieWoda np w praniu wysycha i nie musi wrzeć.Mam w pracy odpowiedni obrazek, jutro wkleję.PozdrMarcin Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Masz linka w 31 moim poście. http://www.skionline...rt-mity-czy-nie muszę sobie przypomnieć, poszukać gdzieś na forum były jakieś wykresy tokowskie Woda np w praniu wysycha i nie musi wrzeć. Oczywiście że ciecze parują w każdej temperaturze, tylko jak szybko. Parafina ze starych nart nie wyparowała (o były grzane równocześnie), parafina ponownie nałożona na nowe narty również nie wyparowała, logicznym wnioskiem jest, że nie da się zaobserwować parowania parafiny w temperaturze i w czasie o jakich rozmawiamy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Wujot Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Oczywiście że ciecze parują w każdej temperaturze, tylko jak szybko. Parafina ze starych nart nie wyparowała (o były grzane równocześnie), parafina ponownie nałożona na nowe narty również nie wyparowała, logicznym wnioskiem jest, że nie da się zaobserwować parowania parafiny w temperaturze i w czasie o jakich rozmawiamy. Wystarczy zważyc nartę przed i po wygrzaniu pozdro Wiesiek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Oczywiście że ciecze parują w każdej temperaturze, tylko jak szybko. Parafina ze starych nart nie wyparowała (o były grzane równocześnie), parafina ponownie nałożona na nowe narty również nie wyparowała, logicznym wnioskiem jest, że nie da się zaobserwować parowania parafiny w temperaturze i w czasie o jakich rozmawiamy. Ja nie neguje że wchłania, raczej tylko że zastępuje 10 smarowań. Kwestia ile dałeś w jakiej temperaturze wsadzałeś do boksa i w jakiej wyciągałeś. Moje lądowały momentalnie po żelazku więc prawie na pół płynnie. Wujot, pewną część życia przejeździłem na parafinie, parafinie aptecznej, żyję da się, kłopot zaczyna się w sporym minusie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Wystarczy zważyc nartę przed i po wygrzaniu pozdro Wiesiek mam wagi apteczne, bardzo dokładne - ale ta większa ma zakres do 1kg. Ja nie neguje że wchłania, raczej tylko że zastępuje 10 smarowań. Ile smarowań zastępuje to ja nie wiem. W kwestii możliwości wchłonięcia parafiny przez ślizg na pewno dużo, ale do jazdy i tak liczy się smar który jest przy samej powierzchni ślizgu (ten co jest głębiej na powierzchnię nie wylezie), więc być może zastępuje tylko 1 smarowanie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Ja smaruję narty w ten sposób tylko raz, fabrycznie nowe. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 kolo - w tym poście, który zlinkowałeś są zdjęcia boxa w jednym z serwisów. Zauważcie, że to też jest samoróba tylko zrobiona dużo staranniej i bardziej ergonomicznie niż moja, z budowlanych płyt izolacyjnych Rectile. Nawet sterownik mają tej samej firmy i prawdopodobnie ten sam model co ja, tylko w wersji pod zabudowę tablicową (ja mam na szynę din). Dodatkowo mają też programator czasowy. Widać, że chłopaki nie są w ciemię bici i zamiast kilkunastu tysięcy na markowy boks wydali pewnie około tysiaka. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bocian74 Napisano 18 Marca 2015 Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 Mam w pracy odpowiedni obrazek, jutro wkleję. Obiecane, dostarczone Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 18 Marca 2015 Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 kolo - w tym poście, który zlinkowałeś są zdjęcia boxa w jednym z serwisów. Zauważcie, że to też jest samoróba tylko zrobiona dużo staranniej i bardziej ergonomicznie niż moja, z budowlanych płyt izolacyjnych Rectile. Nawet sterownik mają tej samej firmy i prawdopodobnie ten sam model co ja, tylko w wersji pod zabudowę tablicową (ja mam na szynę din). Dodatkowo mają też programator czasowy. Widać, że chłopaki nie są w ciemię bici i zamiast kilkunastu tysięcy na markowy boks wydali pewnie około tysiaka. Znam jeszcze jeden serwis który ma samoróbkę od kilku lat, tego linkowanego nie mogę powiększyć. Zasada urządzenia jest banalnie prosta, logiczne jest samodzielne wykonanie ze względu na koszt i późniejsze pokrycie zlecaniami płatnymi . Chyba że chodzi komuś o prestiż, wtedy musi być oryginał najlepiej z logiem producenta smarów. http://www.tokous.com/thermo_bag.htm Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 18 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 Obiecane, dostarczone Wykres odnosi się do prasowania w czasie do 6 minut, ciężko to odnieść do 20 godzin w boxie, ale i tak jest ciekawy. Wynika z niego, że im temperatura wyższa tym szybciej wsiąka parafina, ale to nic zaskakującego bo ma niższą lepkość, z gorącego żelazka kapie jak woda, a w 60 st.C roztopiona kropla na ślizgu nawet nie chce się rozpłynąć. Podczas zwykłego prasowania przeważnie robimy kilka przebiegów żelazkiem po ślizgu, podczas którego dane miejsce jest łącznie prasowane może przez 30 sekund, albo mniej. Wg wykresu w ślizg wejdzie około 1mg/cm2. Z drugiej strony jak ktoś się uprze i będzie każdą nartę prasował godzinę to osiągnie czas w okolicach 6 minut (na każde miejsce) i ślizg przyjmie 20mg/cm2, a to już bardzo dużo. To mniej więcej odpowiada warstwie parafiny o grubości 0,2mm. W jaki sposób miała by się ona zmieści w 0,3mm grubości ślizgu? Musiała by docierać znacznie głębiej. Jest jeszcze taki wykres http://www.tokous.com/thermo_bag.htm. Wynika z niego, że po 3 godzinach w boxie w 60 st.C parafina dociera na głębokość 0,3mm, a w wierzchniej warstwie ślizgu jej procentowa zawartość osiąga 45%. Całkiem sporo pustego miejsca musi być w ślizgu, skoro tyle parafiny przyjmuje. Ale średnia zawartość parafiny w warstwie 0,3mm jest poniżej 10%. Czyli odpowiada to warstwie parafiny 0,03mm czyli jakieś 3mg/cm2. Pytanie jak to wygląda po 20 godzinach? Ktoś pisał chyba na epicski, że ważył narty (ale nie wiem po ilu godzinach) i wyszło mu około 8g na nartę. To odpowiada prawdopodobnie około 5mg/cm2. Z moich obserwacji wynika, że nowa narta wchłonęła praktycznie w całości warstwę, którą udało się rozprasować żelazkiem możliwie grubo - ale tu znów nie wiem jak grubo, może to było 0,1mm a może 0,3mm? W każdym razie, wygląda na to, że można całkiem sporo parafiny do ślizgu wprowadzić nawet przy pomocy żelazka - ale to bardzo mozolne i ryzykowne, ze względu na możliwość przypalenia ślizgu czy uszkodzenia konstrukcji narty w przypadku jej przegrzania. Zrobienie tego w termoboxie jest bezpieczniejsze i nie absorbuje tyle własnego czasu. Parafina potrafi też wsiąknąć chyba znacznie głębiej niż 0,3mm - pytanie tylko po co ja wprowadzać tak głęboko? Może nie ma sensu trzymać w boxie narty dłużej niż kilka godzin. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaja45 Napisano 19 Marca 2015 Udostępnij Napisano 19 Marca 2015 Zasada urządzenia jest banalnie prosta, logiczne jest samodzielne wykonanie ze względu na koszt i późniejsze pokrycie zlecaniami płatnymi . Chyba że chodzi komuś o prestiż, wtedy musi być oryginał najlepiej z logiem producenta smarów. Tak zgadzam się z Tobą kolo, budowanie komory ma tylko wtedy sens jeżeli będzie on zarabiał na siebie, co do oryginału jak napisałeś z logiem producenta smarów, to nie jest kwestia tylko prestiżu, bo czy klient zlecający usługę wygrzewania nart w komorze pyta się o producenta boxu, z praktyki powiem Ci, ani jeden klient nie zadał mi takiego pytania, oczywiście mogą o tym przeczytać na stronie, ale wiele serwisów się tym specjalnie nie chwali, a czy będzie to stanowiło dla nich jakiś problem, myślę, że dla większości nie, bo klient oczekuje super efektu finalnego. Poza tym oryginał ma wiele zalet i tylko jedną wadę (cena, chociaż ja swój kupiłem w super cenie), co do zalet oryginału jest to dobrze przemyślana konstrukcja, stabilna i szczelna (moja komora waży 140 kg) z dopracowanymi programami serwisowymi (taki mały bonus dla serwisu, ktoś przetestował, ktoś wprowadził i gotowe), ale nie o tym chciałem tutaj napisać, kwestia wrażeń, ponad rok używam komory i co zauważyłem, wygrzewanie nie zastąpi tradycyjnego smarowania (żelazko-smarownica), jest tylko czynnością, którą warto wykonać jeden lub dwa razy w sezonie i ma na celu dobrze nasączyć ślizg miękkim smarem, a co się z tym wiąże, dalsze procesy smarowania, a przede wszystkim efekty są bardziej trwałe (tradycyjne smarowanie na gorąco wystarcza na dłużej), dlaczego zawodnicy pałają taką niechęcią do nowych nart ? Miałem okazję przetestować swoje narty, najpierw komora wygrzewanie smarem do Thermoboxu Solda, później tradycyjne smarowanie żelazkiem jako podkład smar molibdenowy Toko, a na końcu czerwony LF Performance Solda (zastosowany przeze mnie z uwagi na szeroki zakres temperatur jak i na cenę). Efekt po tygodniu jeżdżenia w różnych warunkach, był lód i świeży śnieg, poślizg narty był rewelacyjny, najłatwiej to zauważyć na płaskich trasach lub dojazdówkach oraz za bramkami przy wejściu na krzesło, gdzie wręcz trzeba było hamować kijkami. Tak samo było z ostrzeniem krawędź naostrzona precyzyjnie na dysku borazonowym o gradacji B10, efekt przerósł moje oczekiwania, bo tygodniu katowania, krawędź w idealnym, ostrym stanie. Wracając do smarowania prawda w moim przypadku może być taka, że to efekt częstego smarowania na gorąco albo efekt smarowania na maszynie Wax Future, nie wiem, a powiem szczerze nie chce mi się robić specjalnych testów, bo nie mam na to czasu. Dyskusje akademickie ile gram smaru wejdzie w ślizg, albo narzekania jakie to wszystko jest drogie itp. pozostawiam Wam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 5 Dalej Strona 2 z 5 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Ski Forum Sprzęt narciarski Serwis i konserwacja sprzętu [DIY] Thermobox. × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
Wujot Napisano 12 Marca 2015 Udostępnij Napisano 12 Marca 2015 @Szymon! Ja też jestem pełen uznania dla Ciebie i za to, że podzieliłeś się swoimi rozwiązaniem z innymi. Moje pytania i wątpliwości wynikały z moich doświadczeń kogoś kto dużo jeździ i poświęca na serwis rozsądne minimum czasu i środków. To drugie - oszczędność środków wynika z faktu, że serwisujemy więcej nart a ja zajmuję się zaopatrzeniem i jak widzę jak szybko kończą się pilniki (szczególnie na nartach Volki) i że smar schodzi całkiem szybko to zadaję sobie pytania jak optymalizować wydatki. Gdybym miał Twoje umiejętności to być może uznałbym, że budowa termoboxa jest sensowna i uzasadniona dla naszej grupki. Ale tak czy tak to bardzo interesujący wątek i na pewno go zapamiętam i być może nawet kiedyś wykorzystam Pozdro Wiesiek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
master32 Napisano 12 Marca 2015 Udostępnij Napisano 12 Marca 2015 Pomysł Kol Szymona super,"boxik zawodowy", w moich deskach ślizgi typu elektra (grafitowy) lubią głębokie nasycenie smarem a takie można uzyskać w termoboxie. Smarowanie żelazkiem robię w zależności od przejechanego dystansu i warunków śniegowych, wygrzewanie zazwyczaj na zakończenie sezonu oraz nałożenie grubszej powłoki żalazkiem. Smarów fluorowych nie używam, zbyt drogie na moją kieszeń, uważam że w amatorskim uprawianiu narciarstwa jak i snowbordu jest to przerost formy nad treścią. Pzd be-ja Wiesiek Koszt zrobienia termoboksu zwróci się każdemu kto go wykona. Pomijam kwestie finansowe aczkolwiek nie do końca. Policz tylko czas i koszt wysyłania nart na taką operację. Dla mnie ważniejsza jest satysfakcja z wykonania i niezależność wynikająca z posiadania takiej zabawki w garażu. p.s. gdybym jeszcze złapał jako klientów takich jak np. gajowy czy maniaq ( mają tyle nart, że obdzielili by niedużą miejscowość) to jeszcze wyszedł bym ostro do przodu. Polać tym Panom, hehe Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... be-ja Napisano 12 Marca 2015 Udostępnij Napisano 12 Marca 2015 Ha, ha, żebym miał gdzie trzymać taki box to....... ale mieszkam w bloku, a do sypialni to żonka nie pozwoli władować. Co do używania urządzenia, to śmiało trzy razy w sezonie bym wsadził do niego moje deski, dwa sezony i zwrot kosztów. Pzd be-ja Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 12 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 12 Marca 2015 Ha, ha, żebym miał gdzie trzymać taki box to....... ale mieszkam w bloku, a do sypialni to żonka nie pozwoli władować. Co do używania urządzenia, to śmiało trzy razy w sezonie bym wsadził do niego moje deski, dwa sezony i zwrot kosztów. Pzd be-ja Ja na szczęście mam garaż. Zrób sobie mały box na 1 parę nart (bez wiązań - jedna narta nad drugą) o wymiarach w okolicy 15x30x200cm obłożony styropianem 2,5 cm i do tego składany (skręcany). Mówię serio, jak najbardziej do zrobienia, tylko zamiast płyty HDS jakąś sklejkę 6-8mm trzeba by zastosować, ale znacznie mniej - więc nie za bardzo drożej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 12 Marca 2015 Udostępnij Napisano 12 Marca 2015 Mam dwa pytania. . Wynikałoby z tego, że jedno smarowanie-wygrzewanie wystarcza na sezon? Czy rzeczywiście jest aż tak dobrze??? Ale nawet wtedy jest chyba małe uzasadnienie dla budowy termoboxa bo "zwykłe" smarowanie to jest chwila i nakład pracy i koszty budowy prędko (nigdy) się nie zwrócą. I drugie Dlaczego parafiny narciarskie są tak drogie? Nie mam tutaj na myśli tych z fluorem tylko zwykłe parafiny hydrokarbonowe - nawet kupując kilogram wychodzi około 100 zł//kg. Doczytałem, że nie ma tam większej filozofii i jest to po prostu mieszanka paru/parunastu węglowodorów nasyconych o różnej długości łańcuchów (i różnych temp topnienia). Bez najmniejszego problemu znalazłem w sprzedaży parafiny do świec (o trochę niższych temperaturach topienia) w cenie 13 zł/kg a przy dużych opakowaniach nawet 7 zł/kg. są też parafiny kosmetyczne w przedziale 25-40 zł/kg (w małych opakowaniach). Czy miałoby to jakiekolwiek znaczenie jakbym zaczął stosować te "zamienniki"? Przy 10 parach nart czy desek na wyjeździe to zasadnicza różnica cenowa. Swoje narty smaruję co dwa dni (być może za często ale to w sumie moment). Pozdro Wiesiek Wiesiek nie żebym się przy..... ale kilka miesięcy temu napisałeś: Napisano 27 luty 2014 - 11:22 No to ja się przyznam do totalnej abnegacji - w zasadzie w ogóle nie smaruję nart. Nie żebym uważał, że nie warto tylko z wyjazdu wracam w środę, rzucam się aby nadrobić zaległości do piątku, sobota i niedziela jest dla rodziny, coś trzeba naprawić, ugotować obiad, pojeździć na rowerze z żonką itd pon-piątek nadrabiam trochę do przodu robotę, trochę kucharzę (nie to że to lubię ale połowicę trzeba odciążyć) i w piątek wyjazd. A w kwietniu jest jeszcze gorzej bo potrafię być nawet 20 dni na śniegu.Więc kiedy mam serwisować? Jak naostrzę krawędzie to jest dobrze. I w kwestii koloru ślizgu to jest idealnie czarny, w tyle nie zostaję nawet na płaskich odcinkach. Jakoś mi tego smarowania nie brakuje, gorzej gdy tępe krawędzie - na lodzie trzeba uważać. Za to zawsze smaruje czystą parafiną foki. Pozdro Wiesiek Ponieważ to troszkę przeciwne aczkolwiek niewykluczające się opinie na temat smarowania chętnie przygarnę która jest prawdziwa a która na aktualne potrzeby dyskusji. Bez urazy nie osobowo a tylko o treść jak zwykle mi chodzi. Łukasz zapomniałeś o Swojej marży wspomnieć, ile ona wynosi a są jeszcze pośrednicy. Każdy chce za swoją pracę wynagrodzenie? To dlaczego innego wynagrodzenie tak denerwuje, producent najtańszej parafiny tez ma swoją marżę i najczęściej % podobną. Te 10 smarowań to sobie gdzieś kiedyś przeczytałem i nie jestem tego autorem Jest poważna dyskusja u sąsiadów. http://www.skionline...rt-mity-czy-nie Wynikałoby z tego, że jedno smarowanie-wygrzewanie wystarcza na sezon? Czy rzeczywiście jest aż tak dobrze??? Ale nawet wtedy jest chyba małe uzasadnienie dla budowy termoboxa bo "zwykłe" smarowanie to jest chwila i nakład pracy i koszty budowy prędko (nigdy) się nie zwrócą. Miałem wygrzewane kilka par nart, efekt jest, jak wielki nie potrafię w żaden sposób się odnieść. Dlaczego? Proste, nie mam jak tego fizycznie zrobić, nie mam dwu identycznych par by jedne smarować drugie nie smarować i tyle samo na obu parach w identycznych warunkach przejechać. Według mnie 10 smarowań to marketing, powtarzany wielokrotnie robi się prawdą identyczną jak omawiany na tym forum zgniot, którego nikt nie potrafi tak zgnieść jak zgniata się na nartach podczas jazdy i to nawet na przodach Dlaczego parafiny narciarskie są tak drogie? Nie mam tutaj na myśli tych z fluorem tylko zwykłe parafiny hydrokarbonowe - nawet kupując kilogram wychodzi około 100 zł//kg. Doczytałem, że nie ma tam większej filozofii i jest to po prostu mieszanka paru/parunastu węglowodorów nasyconych o różnej długości łańcuchów (i różnych temp topnienia). Bez najmniejszego problemu znalazłem w sprzedaży parafiny do świec (o trochę niższych temperaturach topienia) w cenie 13 zł/kg a przy dużych opakowaniach nawet 7 zł/kg. są też parafiny kosmetyczne w przedziale 25-40 zł/kg (w małych opakowaniach). Czy miałoby to jakiekolwiek znaczenie jakbym zaczął stosować te "zamienniki"? Przy 10 parach nart czy desek na wyjeździe to zasadnicza różnica cenowa. Swoje narty smaruję co dwa dni (być może za często ale to w sumie moment). Według mnie są drogie ale narty nie są dla biednych, ja przyzwyczajony jestem za swoje przyjemności płacić. I najważniejsze. 1. Efekt jest u dobrego producenta gwarantowany. 2. Każdy smar jest elementem większej całości. Czyli w zależności czego potrzebujesz i na co Cię stać możesz ewentualnie mieć. Badania, sponsoring, produkcja i pośrednicy kosztują tak jak w innych dziedzinach życia. Jeśli masz jakiś zaprzyjaźniony serwis pewnie będzie Ci wstanie zrobić logiczną ofertę na smary, jeśli nie, jesteś w tej dobrej sytuacji że (dla mnie znakomite smary) masz u siebie na miejscu przedstawiciela mojej ulubionej marki z bardzo życzliwą obsługą. Jaki jest problem z zamówieniem grupowym, grupą znajomych? forumowym? czy jak sobie stryjenka winszuje? Kiedyś już opisywałem czym się smaruję więc ja nie będę się paprał w szukanie w zwykłych parafinach. Najzwyczajniej wolę gotowca. Mnie grupowo podstawowy smar wychodził chyba 40-50 pln za kg. 2 lata temu, jeszcze mam na 1 sezon Niestety muszę wykończyć starą wersję. Więc jak widzisz Wieśku 40 pln za kilogram smaru narciarskiego i parafinę kosmetyczną to zbyt podobna cena i wolę bez zapachów. A wiem żeś skiturowiec więc klej na fokach byćmoże zagrożon. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Wujot Napisano 12 Marca 2015 Udostępnij Napisano 12 Marca 2015 Wiesiek nie żebym się przy..... ale kilka miesięcy temu napisałeś: Zgadza się. Ale... Juras wyznaczył mi zadanie zorganizować serwis Zakupiłem koziołki, stolik do ostrzenia i resztę zabawek. Zrobiliśmy stałe składane stanowisko serwisowe (to w sumie było najważniejsze i najtrudniejsze). Coś tam przyswoiłem sobie z netu a przede wszystkim z SF - mam wrażenie, że też od Ciebie . Ogólnie wszyscy są zadowoleni bo jednak narty ostre, nasmarowane (i bez dziur) to fajna sprawa - szczególnie jak się jeździ na szerokich deskach. Samo serwisowanie nie sprawia mi specjalnej radości - szczególnie ostrzenie. Smarowanie prawie, że polubiłem. Pozdro Wiesiek. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 12 Marca 2015 Udostępnij Napisano 12 Marca 2015 Zgadza się. Ale... Juras wyznaczył mi zadanie zorganizować serwis Zakupiłem koziołki, stolik do ostrzenia i resztę zabawek. Zrobiliśmy stałe składane stanowisko serwisowe (to w sumie było najważniejsze i najtrudniejsze). Coś tam przyswoiłem sobie z netu a przede wszystkim z SF - mam wrażenie, że też od Ciebie . Ogólnie wszyscy są zadowoleni bo jednak narty ostre, nasmarowane (i bez dziur) to fajna sprawa - szczególnie jak się jeździ na szerokich deskach. Samo serwisowanie nie sprawia mi specjalnej radości - szczególnie ostrzenie. Smarowanie prawie, że polubiłem. Pozdro Wiesiek. Wieśku, szczotkowanie jest najfajniejsze. Jest jeszcze coś co nie wiem czy zaobserwowałeś, narta dobrze jadąca wymaga mniej siły więc chyba jednak staje się bezpieczniejsza. Syf który nie wchłania się w ślizg nie odkłada się potem na kleju. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Wujot Napisano 12 Marca 2015 Udostępnij Napisano 12 Marca 2015 Wieśku, szczotkowanie jest najfajniejsze. Jest jeszcze coś co nie wiem czy zaobserwowałeś, narta dobrze jadąca wymaga mniej siły więc chyba jednak staje się bezpieczniejsza. Syf który nie wchłania się w ślizg nie odkłada się potem na kleju. Jak rozumiem mówisz o narcie turowej? Nie zauważyłem tego... Do zjazdów mam drugi (a tak naprawdę to więcej) komplet - sprzęt zjazdowy jest tani i szkoda mi setów turowych. Na turach w sumie mało się jeździ (a u mnie jest sporo na lodowcach) więc chyba u mnie ten problem nie występuje... Pozdro Wiesiek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 16 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 16 Marca 2015 Jestem po pierwszym wygrzewaniu 2 par nart, jedne nowe, drugie stare - używane. Najpierw zrobiłem dwukrotne cyklinowanie na gorąco i szczotkowanie. Następnie nałożyłem jak najgrubszą warstwę smaru żelazkiem - naprawdę było go sporo. Dodatkowo na koniec nakapałem jeszcze smar na środek ślizgu bez prasowania, żeby w boxie się rozpłynął. Co prawda między bajki wsadzałem opowieści o tym, że ślizg w boxie tak pije, że smar trzeba uzupełniać, ale na wszelki wypadek dałem go dużo. Po 2 godzinach zajrzałem na moment do boxa (59 st.C), smar był ładnie roztopiony i idealnie pokrywał całą powierzchnię ślizgów. Pomimo tego był na tyle gęsty, że nakapane na środek krople nie chciały się rozpłynąć po ślizgu i nawet z dziobów nart nic nie kapało, a smaru było tam aż za dużo. Po 15-20 godzinach wyłączyłem ogrzewanie, po następnych kilkunastu w boxie było jeszcze 37st C. Jest trochę za dużo styropianu (spokojnie wystarczyłoby 5 cm) i za wolno box stygnie - to niby dobrze ale trzeba mieć cierpliwość. Rozszczelniłem lekko drzwi i wróciłem za kilka godzin. Tak wyglądał ślizg nowej narty po wygrzaniu. Smar został praktycznie tylko w miejscach gdzie był nakapany i się nie rozpłynął. Ta rozprasowana warstwa wchłonęła się w całości, a w wielu miejscach pojawiły się suche plamy. Widać je było nawet po cyklinowaniu i szczotkowaniu. Natomiast stare narty po wygrzaniu wyglądały tak. Smar wchłonął się w niewielkim stopniu - było co cyklinować. Być może to wina jakości ślizgu, chociaż niby jest "sintered" i to akurat są Stockli, więc raczej nie jest podłej jakości. Bardziej prawdopodobne, że ślizg jest "zapchany" starymi smarami o większej twardości i temperaturze topnienia, które nie chciały głębiej przepuścić miękkiego smaru. Cyklinowanie na gorąco widocznie ich nie usunęło. Nowe narty jeszcze raz trafiły do boxa z kolejną porcją smaru bazowego, a stare już z nałożonym smarem poślizgowym. Ewidentnie widać, że nowy ślizg "lubi wypić". Nie wiem natomiast czy przełoży się to na dłuższą jazdę bez smarowania, bo co z tego, że smar siedzi w głębszych warstwach ślizgu jeśli na wierzchu się zetrze? Niedługo to sprawdzę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Jeszcze słowo o wyłącznikach termicznych http://www.julik.pl/...A250V-65C-/1421. One powinny odcinać zasilanie w temperaturze znamionowej i ponownie je załączać w temperaturze o 10-15 st. niższej. Niestety to jakaś chińszczyzna chyba i parametry to one trzymają tylko na papierze. Na 3 sztuki 2 działały w sposób powtarzalny, jeden przy 65st.C, ale drugi przy 60st.C - więc trochę za blisko temperatury roboczej i dochodziło do niechcianych rozłączeń zasilania. Trzeci działał kompletnie bez sensu i za każdym razem inaczej. Trzeba kupić kilka, przetestować i wybrać sprawny egzemplarz. Są jeszcze jednorazowe bezpieczniki termiczne, ale nie nadają się do takich zastosowań. Mają się topić w określonej temperaturze odcinając na stałe zasilanie. Problem w tym, że nie są dostosowane do pracy długotrwałej i po kilku godzinach działania temperatury o kilkanaście stopni niższej też ulegają uszkodzeniu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 J Mam podobne wnioski i linkowany post w sąsiednim forum traktuję jako typowy "artykuł sponsorowany". Z wiedzą typowo książkową. Na logicznym szkoleniu podają ile jest + - warstwy pijącej smar 0,3 mm wiec ile może wypić? jest jasne że odparowuje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Mam podobne wnioski i linkowany post w sąsiednim forum traktuję jako typowy "artykuł sponsorowany". Z wiedzą typowo książkową. Na logicznym szkoleniu podają ile jest + - warstwy pijącej smar 0,3 mm wiec ile może wypić? jest jasne że odparowuje. O jakim artykule mówisz?, daj linka. Parafina odparowuje? Czemu nie odparowała z drugiej pary nart i czemu ta druga warstwa, którą skończyłem już wygrzewać nie chciała odparować? Temperatura wrzenia parafin to między 300 a 400 st.C, w 60 to ona ledwo co w stan ciekły przechodzi i do intensywnego parowania trochę brakuję. Nie jestem w stanie sprawdzić jak głęboko wchodzi w ślizg parafina i czy to jest 0,3mm czy więcej - sam nie wiem gdzie ona się pomieściła, ale ani z nart nie spłynęła ani nie odparowała. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Masz linka w 31 moim poście. http://www.skionline...rt-mity-czy-nie muszę sobie przypomnieć, poszukać gdzieś na forum były jakieś wykresy tokowskie Woda np w praniu wysycha i nie musi wrzeć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bocian74 Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Masz linka w 31 moim poście. http://www.skionline...rt-mity-czy-nie muszę sobie przypomnieć, poszukać gdzieś na forum były jakieś wykresy tokowskieWoda np w praniu wysycha i nie musi wrzeć.Mam w pracy odpowiedni obrazek, jutro wkleję.PozdrMarcin Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Masz linka w 31 moim poście. http://www.skionline...rt-mity-czy-nie muszę sobie przypomnieć, poszukać gdzieś na forum były jakieś wykresy tokowskie Woda np w praniu wysycha i nie musi wrzeć. Oczywiście że ciecze parują w każdej temperaturze, tylko jak szybko. Parafina ze starych nart nie wyparowała (o były grzane równocześnie), parafina ponownie nałożona na nowe narty również nie wyparowała, logicznym wnioskiem jest, że nie da się zaobserwować parowania parafiny w temperaturze i w czasie o jakich rozmawiamy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Wujot Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Oczywiście że ciecze parują w każdej temperaturze, tylko jak szybko. Parafina ze starych nart nie wyparowała (o były grzane równocześnie), parafina ponownie nałożona na nowe narty również nie wyparowała, logicznym wnioskiem jest, że nie da się zaobserwować parowania parafiny w temperaturze i w czasie o jakich rozmawiamy. Wystarczy zważyc nartę przed i po wygrzaniu pozdro Wiesiek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Oczywiście że ciecze parują w każdej temperaturze, tylko jak szybko. Parafina ze starych nart nie wyparowała (o były grzane równocześnie), parafina ponownie nałożona na nowe narty również nie wyparowała, logicznym wnioskiem jest, że nie da się zaobserwować parowania parafiny w temperaturze i w czasie o jakich rozmawiamy. Ja nie neguje że wchłania, raczej tylko że zastępuje 10 smarowań. Kwestia ile dałeś w jakiej temperaturze wsadzałeś do boksa i w jakiej wyciągałeś. Moje lądowały momentalnie po żelazku więc prawie na pół płynnie. Wujot, pewną część życia przejeździłem na parafinie, parafinie aptecznej, żyję da się, kłopot zaczyna się w sporym minusie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Wystarczy zważyc nartę przed i po wygrzaniu pozdro Wiesiek mam wagi apteczne, bardzo dokładne - ale ta większa ma zakres do 1kg. Ja nie neguje że wchłania, raczej tylko że zastępuje 10 smarowań. Ile smarowań zastępuje to ja nie wiem. W kwestii możliwości wchłonięcia parafiny przez ślizg na pewno dużo, ale do jazdy i tak liczy się smar który jest przy samej powierzchni ślizgu (ten co jest głębiej na powierzchnię nie wylezie), więc być może zastępuje tylko 1 smarowanie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Ja smaruję narty w ten sposób tylko raz, fabrycznie nowe. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 kolo - w tym poście, który zlinkowałeś są zdjęcia boxa w jednym z serwisów. Zauważcie, że to też jest samoróba tylko zrobiona dużo staranniej i bardziej ergonomicznie niż moja, z budowlanych płyt izolacyjnych Rectile. Nawet sterownik mają tej samej firmy i prawdopodobnie ten sam model co ja, tylko w wersji pod zabudowę tablicową (ja mam na szynę din). Dodatkowo mają też programator czasowy. Widać, że chłopaki nie są w ciemię bici i zamiast kilkunastu tysięcy na markowy boks wydali pewnie około tysiaka. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bocian74 Napisano 18 Marca 2015 Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 Mam w pracy odpowiedni obrazek, jutro wkleję. Obiecane, dostarczone Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 18 Marca 2015 Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 kolo - w tym poście, który zlinkowałeś są zdjęcia boxa w jednym z serwisów. Zauważcie, że to też jest samoróba tylko zrobiona dużo staranniej i bardziej ergonomicznie niż moja, z budowlanych płyt izolacyjnych Rectile. Nawet sterownik mają tej samej firmy i prawdopodobnie ten sam model co ja, tylko w wersji pod zabudowę tablicową (ja mam na szynę din). Dodatkowo mają też programator czasowy. Widać, że chłopaki nie są w ciemię bici i zamiast kilkunastu tysięcy na markowy boks wydali pewnie około tysiaka. Znam jeszcze jeden serwis który ma samoróbkę od kilku lat, tego linkowanego nie mogę powiększyć. Zasada urządzenia jest banalnie prosta, logiczne jest samodzielne wykonanie ze względu na koszt i późniejsze pokrycie zlecaniami płatnymi . Chyba że chodzi komuś o prestiż, wtedy musi być oryginał najlepiej z logiem producenta smarów. http://www.tokous.com/thermo_bag.htm Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 18 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 Obiecane, dostarczone Wykres odnosi się do prasowania w czasie do 6 minut, ciężko to odnieść do 20 godzin w boxie, ale i tak jest ciekawy. Wynika z niego, że im temperatura wyższa tym szybciej wsiąka parafina, ale to nic zaskakującego bo ma niższą lepkość, z gorącego żelazka kapie jak woda, a w 60 st.C roztopiona kropla na ślizgu nawet nie chce się rozpłynąć. Podczas zwykłego prasowania przeważnie robimy kilka przebiegów żelazkiem po ślizgu, podczas którego dane miejsce jest łącznie prasowane może przez 30 sekund, albo mniej. Wg wykresu w ślizg wejdzie około 1mg/cm2. Z drugiej strony jak ktoś się uprze i będzie każdą nartę prasował godzinę to osiągnie czas w okolicach 6 minut (na każde miejsce) i ślizg przyjmie 20mg/cm2, a to już bardzo dużo. To mniej więcej odpowiada warstwie parafiny o grubości 0,2mm. W jaki sposób miała by się ona zmieści w 0,3mm grubości ślizgu? Musiała by docierać znacznie głębiej. Jest jeszcze taki wykres http://www.tokous.com/thermo_bag.htm. Wynika z niego, że po 3 godzinach w boxie w 60 st.C parafina dociera na głębokość 0,3mm, a w wierzchniej warstwie ślizgu jej procentowa zawartość osiąga 45%. Całkiem sporo pustego miejsca musi być w ślizgu, skoro tyle parafiny przyjmuje. Ale średnia zawartość parafiny w warstwie 0,3mm jest poniżej 10%. Czyli odpowiada to warstwie parafiny 0,03mm czyli jakieś 3mg/cm2. Pytanie jak to wygląda po 20 godzinach? Ktoś pisał chyba na epicski, że ważył narty (ale nie wiem po ilu godzinach) i wyszło mu około 8g na nartę. To odpowiada prawdopodobnie około 5mg/cm2. Z moich obserwacji wynika, że nowa narta wchłonęła praktycznie w całości warstwę, którą udało się rozprasować żelazkiem możliwie grubo - ale tu znów nie wiem jak grubo, może to było 0,1mm a może 0,3mm? W każdym razie, wygląda na to, że można całkiem sporo parafiny do ślizgu wprowadzić nawet przy pomocy żelazka - ale to bardzo mozolne i ryzykowne, ze względu na możliwość przypalenia ślizgu czy uszkodzenia konstrukcji narty w przypadku jej przegrzania. Zrobienie tego w termoboxie jest bezpieczniejsze i nie absorbuje tyle własnego czasu. Parafina potrafi też wsiąknąć chyba znacznie głębiej niż 0,3mm - pytanie tylko po co ja wprowadzać tak głęboko? Może nie ma sensu trzymać w boxie narty dłużej niż kilka godzin. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaja45 Napisano 19 Marca 2015 Udostępnij Napisano 19 Marca 2015 Zasada urządzenia jest banalnie prosta, logiczne jest samodzielne wykonanie ze względu na koszt i późniejsze pokrycie zlecaniami płatnymi . Chyba że chodzi komuś o prestiż, wtedy musi być oryginał najlepiej z logiem producenta smarów. Tak zgadzam się z Tobą kolo, budowanie komory ma tylko wtedy sens jeżeli będzie on zarabiał na siebie, co do oryginału jak napisałeś z logiem producenta smarów, to nie jest kwestia tylko prestiżu, bo czy klient zlecający usługę wygrzewania nart w komorze pyta się o producenta boxu, z praktyki powiem Ci, ani jeden klient nie zadał mi takiego pytania, oczywiście mogą o tym przeczytać na stronie, ale wiele serwisów się tym specjalnie nie chwali, a czy będzie to stanowiło dla nich jakiś problem, myślę, że dla większości nie, bo klient oczekuje super efektu finalnego. Poza tym oryginał ma wiele zalet i tylko jedną wadę (cena, chociaż ja swój kupiłem w super cenie), co do zalet oryginału jest to dobrze przemyślana konstrukcja, stabilna i szczelna (moja komora waży 140 kg) z dopracowanymi programami serwisowymi (taki mały bonus dla serwisu, ktoś przetestował, ktoś wprowadził i gotowe), ale nie o tym chciałem tutaj napisać, kwestia wrażeń, ponad rok używam komory i co zauważyłem, wygrzewanie nie zastąpi tradycyjnego smarowania (żelazko-smarownica), jest tylko czynnością, którą warto wykonać jeden lub dwa razy w sezonie i ma na celu dobrze nasączyć ślizg miękkim smarem, a co się z tym wiąże, dalsze procesy smarowania, a przede wszystkim efekty są bardziej trwałe (tradycyjne smarowanie na gorąco wystarcza na dłużej), dlaczego zawodnicy pałają taką niechęcią do nowych nart ? Miałem okazję przetestować swoje narty, najpierw komora wygrzewanie smarem do Thermoboxu Solda, później tradycyjne smarowanie żelazkiem jako podkład smar molibdenowy Toko, a na końcu czerwony LF Performance Solda (zastosowany przeze mnie z uwagi na szeroki zakres temperatur jak i na cenę). Efekt po tygodniu jeżdżenia w różnych warunkach, był lód i świeży śnieg, poślizg narty był rewelacyjny, najłatwiej to zauważyć na płaskich trasach lub dojazdówkach oraz za bramkami przy wejściu na krzesło, gdzie wręcz trzeba było hamować kijkami. Tak samo było z ostrzeniem krawędź naostrzona precyzyjnie na dysku borazonowym o gradacji B10, efekt przerósł moje oczekiwania, bo tygodniu katowania, krawędź w idealnym, ostrym stanie. Wracając do smarowania prawda w moim przypadku może być taka, że to efekt częstego smarowania na gorąco albo efekt smarowania na maszynie Wax Future, nie wiem, a powiem szczerze nie chce mi się robić specjalnych testów, bo nie mam na to czasu. Dyskusje akademickie ile gram smaru wejdzie w ślizg, albo narzekania jakie to wszystko jest drogie itp. pozostawiam Wam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 5 Dalej Strona 2 z 5 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Ski Forum Sprzęt narciarski Serwis i konserwacja sprzętu [DIY] Thermobox. × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
be-ja Napisano 12 Marca 2015 Udostępnij Napisano 12 Marca 2015 Ha, ha, żebym miał gdzie trzymać taki box to....... ale mieszkam w bloku, a do sypialni to żonka nie pozwoli władować. Co do używania urządzenia, to śmiało trzy razy w sezonie bym wsadził do niego moje deski, dwa sezony i zwrot kosztów. Pzd be-ja Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Szymon Napisano 12 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 12 Marca 2015 Ha, ha, żebym miał gdzie trzymać taki box to....... ale mieszkam w bloku, a do sypialni to żonka nie pozwoli władować. Co do używania urządzenia, to śmiało trzy razy w sezonie bym wsadził do niego moje deski, dwa sezony i zwrot kosztów. Pzd be-ja Ja na szczęście mam garaż. Zrób sobie mały box na 1 parę nart (bez wiązań - jedna narta nad drugą) o wymiarach w okolicy 15x30x200cm obłożony styropianem 2,5 cm i do tego składany (skręcany). Mówię serio, jak najbardziej do zrobienia, tylko zamiast płyty HDS jakąś sklejkę 6-8mm trzeba by zastosować, ale znacznie mniej - więc nie za bardzo drożej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 12 Marca 2015 Udostępnij Napisano 12 Marca 2015 Mam dwa pytania. . Wynikałoby z tego, że jedno smarowanie-wygrzewanie wystarcza na sezon? Czy rzeczywiście jest aż tak dobrze??? Ale nawet wtedy jest chyba małe uzasadnienie dla budowy termoboxa bo "zwykłe" smarowanie to jest chwila i nakład pracy i koszty budowy prędko (nigdy) się nie zwrócą. I drugie Dlaczego parafiny narciarskie są tak drogie? Nie mam tutaj na myśli tych z fluorem tylko zwykłe parafiny hydrokarbonowe - nawet kupując kilogram wychodzi około 100 zł//kg. Doczytałem, że nie ma tam większej filozofii i jest to po prostu mieszanka paru/parunastu węglowodorów nasyconych o różnej długości łańcuchów (i różnych temp topnienia). Bez najmniejszego problemu znalazłem w sprzedaży parafiny do świec (o trochę niższych temperaturach topienia) w cenie 13 zł/kg a przy dużych opakowaniach nawet 7 zł/kg. są też parafiny kosmetyczne w przedziale 25-40 zł/kg (w małych opakowaniach). Czy miałoby to jakiekolwiek znaczenie jakbym zaczął stosować te "zamienniki"? Przy 10 parach nart czy desek na wyjeździe to zasadnicza różnica cenowa. Swoje narty smaruję co dwa dni (być może za często ale to w sumie moment). Pozdro Wiesiek Wiesiek nie żebym się przy..... ale kilka miesięcy temu napisałeś: Napisano 27 luty 2014 - 11:22 No to ja się przyznam do totalnej abnegacji - w zasadzie w ogóle nie smaruję nart. Nie żebym uważał, że nie warto tylko z wyjazdu wracam w środę, rzucam się aby nadrobić zaległości do piątku, sobota i niedziela jest dla rodziny, coś trzeba naprawić, ugotować obiad, pojeździć na rowerze z żonką itd pon-piątek nadrabiam trochę do przodu robotę, trochę kucharzę (nie to że to lubię ale połowicę trzeba odciążyć) i w piątek wyjazd. A w kwietniu jest jeszcze gorzej bo potrafię być nawet 20 dni na śniegu.Więc kiedy mam serwisować? Jak naostrzę krawędzie to jest dobrze. I w kwestii koloru ślizgu to jest idealnie czarny, w tyle nie zostaję nawet na płaskich odcinkach. Jakoś mi tego smarowania nie brakuje, gorzej gdy tępe krawędzie - na lodzie trzeba uważać. Za to zawsze smaruje czystą parafiną foki. Pozdro Wiesiek Ponieważ to troszkę przeciwne aczkolwiek niewykluczające się opinie na temat smarowania chętnie przygarnę która jest prawdziwa a która na aktualne potrzeby dyskusji. Bez urazy nie osobowo a tylko o treść jak zwykle mi chodzi. Łukasz zapomniałeś o Swojej marży wspomnieć, ile ona wynosi a są jeszcze pośrednicy. Każdy chce za swoją pracę wynagrodzenie? To dlaczego innego wynagrodzenie tak denerwuje, producent najtańszej parafiny tez ma swoją marżę i najczęściej % podobną. Te 10 smarowań to sobie gdzieś kiedyś przeczytałem i nie jestem tego autorem Jest poważna dyskusja u sąsiadów. http://www.skionline...rt-mity-czy-nie Wynikałoby z tego, że jedno smarowanie-wygrzewanie wystarcza na sezon? Czy rzeczywiście jest aż tak dobrze??? Ale nawet wtedy jest chyba małe uzasadnienie dla budowy termoboxa bo "zwykłe" smarowanie to jest chwila i nakład pracy i koszty budowy prędko (nigdy) się nie zwrócą. Miałem wygrzewane kilka par nart, efekt jest, jak wielki nie potrafię w żaden sposób się odnieść. Dlaczego? Proste, nie mam jak tego fizycznie zrobić, nie mam dwu identycznych par by jedne smarować drugie nie smarować i tyle samo na obu parach w identycznych warunkach przejechać. Według mnie 10 smarowań to marketing, powtarzany wielokrotnie robi się prawdą identyczną jak omawiany na tym forum zgniot, którego nikt nie potrafi tak zgnieść jak zgniata się na nartach podczas jazdy i to nawet na przodach Dlaczego parafiny narciarskie są tak drogie? Nie mam tutaj na myśli tych z fluorem tylko zwykłe parafiny hydrokarbonowe - nawet kupując kilogram wychodzi około 100 zł//kg. Doczytałem, że nie ma tam większej filozofii i jest to po prostu mieszanka paru/parunastu węglowodorów nasyconych o różnej długości łańcuchów (i różnych temp topnienia). Bez najmniejszego problemu znalazłem w sprzedaży parafiny do świec (o trochę niższych temperaturach topienia) w cenie 13 zł/kg a przy dużych opakowaniach nawet 7 zł/kg. są też parafiny kosmetyczne w przedziale 25-40 zł/kg (w małych opakowaniach). Czy miałoby to jakiekolwiek znaczenie jakbym zaczął stosować te "zamienniki"? Przy 10 parach nart czy desek na wyjeździe to zasadnicza różnica cenowa. Swoje narty smaruję co dwa dni (być może za często ale to w sumie moment). Według mnie są drogie ale narty nie są dla biednych, ja przyzwyczajony jestem za swoje przyjemności płacić. I najważniejsze. 1. Efekt jest u dobrego producenta gwarantowany. 2. Każdy smar jest elementem większej całości. Czyli w zależności czego potrzebujesz i na co Cię stać możesz ewentualnie mieć. Badania, sponsoring, produkcja i pośrednicy kosztują tak jak w innych dziedzinach życia. Jeśli masz jakiś zaprzyjaźniony serwis pewnie będzie Ci wstanie zrobić logiczną ofertę na smary, jeśli nie, jesteś w tej dobrej sytuacji że (dla mnie znakomite smary) masz u siebie na miejscu przedstawiciela mojej ulubionej marki z bardzo życzliwą obsługą. Jaki jest problem z zamówieniem grupowym, grupą znajomych? forumowym? czy jak sobie stryjenka winszuje? Kiedyś już opisywałem czym się smaruję więc ja nie będę się paprał w szukanie w zwykłych parafinach. Najzwyczajniej wolę gotowca. Mnie grupowo podstawowy smar wychodził chyba 40-50 pln za kg. 2 lata temu, jeszcze mam na 1 sezon Niestety muszę wykończyć starą wersję. Więc jak widzisz Wieśku 40 pln za kilogram smaru narciarskiego i parafinę kosmetyczną to zbyt podobna cena i wolę bez zapachów. A wiem żeś skiturowiec więc klej na fokach byćmoże zagrożon. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Wujot Napisano 12 Marca 2015 Udostępnij Napisano 12 Marca 2015 Wiesiek nie żebym się przy..... ale kilka miesięcy temu napisałeś: Zgadza się. Ale... Juras wyznaczył mi zadanie zorganizować serwis Zakupiłem koziołki, stolik do ostrzenia i resztę zabawek. Zrobiliśmy stałe składane stanowisko serwisowe (to w sumie było najważniejsze i najtrudniejsze). Coś tam przyswoiłem sobie z netu a przede wszystkim z SF - mam wrażenie, że też od Ciebie . Ogólnie wszyscy są zadowoleni bo jednak narty ostre, nasmarowane (i bez dziur) to fajna sprawa - szczególnie jak się jeździ na szerokich deskach. Samo serwisowanie nie sprawia mi specjalnej radości - szczególnie ostrzenie. Smarowanie prawie, że polubiłem. Pozdro Wiesiek. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 12 Marca 2015 Udostępnij Napisano 12 Marca 2015 Zgadza się. Ale... Juras wyznaczył mi zadanie zorganizować serwis Zakupiłem koziołki, stolik do ostrzenia i resztę zabawek. Zrobiliśmy stałe składane stanowisko serwisowe (to w sumie było najważniejsze i najtrudniejsze). Coś tam przyswoiłem sobie z netu a przede wszystkim z SF - mam wrażenie, że też od Ciebie . Ogólnie wszyscy są zadowoleni bo jednak narty ostre, nasmarowane (i bez dziur) to fajna sprawa - szczególnie jak się jeździ na szerokich deskach. Samo serwisowanie nie sprawia mi specjalnej radości - szczególnie ostrzenie. Smarowanie prawie, że polubiłem. Pozdro Wiesiek. Wieśku, szczotkowanie jest najfajniejsze. Jest jeszcze coś co nie wiem czy zaobserwowałeś, narta dobrze jadąca wymaga mniej siły więc chyba jednak staje się bezpieczniejsza. Syf który nie wchłania się w ślizg nie odkłada się potem na kleju. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Wujot Napisano 12 Marca 2015 Udostępnij Napisano 12 Marca 2015 Wieśku, szczotkowanie jest najfajniejsze. Jest jeszcze coś co nie wiem czy zaobserwowałeś, narta dobrze jadąca wymaga mniej siły więc chyba jednak staje się bezpieczniejsza. Syf który nie wchłania się w ślizg nie odkłada się potem na kleju. Jak rozumiem mówisz o narcie turowej? Nie zauważyłem tego... Do zjazdów mam drugi (a tak naprawdę to więcej) komplet - sprzęt zjazdowy jest tani i szkoda mi setów turowych. Na turach w sumie mało się jeździ (a u mnie jest sporo na lodowcach) więc chyba u mnie ten problem nie występuje... Pozdro Wiesiek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 16 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 16 Marca 2015 Jestem po pierwszym wygrzewaniu 2 par nart, jedne nowe, drugie stare - używane. Najpierw zrobiłem dwukrotne cyklinowanie na gorąco i szczotkowanie. Następnie nałożyłem jak najgrubszą warstwę smaru żelazkiem - naprawdę było go sporo. Dodatkowo na koniec nakapałem jeszcze smar na środek ślizgu bez prasowania, żeby w boxie się rozpłynął. Co prawda między bajki wsadzałem opowieści o tym, że ślizg w boxie tak pije, że smar trzeba uzupełniać, ale na wszelki wypadek dałem go dużo. Po 2 godzinach zajrzałem na moment do boxa (59 st.C), smar był ładnie roztopiony i idealnie pokrywał całą powierzchnię ślizgów. Pomimo tego był na tyle gęsty, że nakapane na środek krople nie chciały się rozpłynąć po ślizgu i nawet z dziobów nart nic nie kapało, a smaru było tam aż za dużo. Po 15-20 godzinach wyłączyłem ogrzewanie, po następnych kilkunastu w boxie było jeszcze 37st C. Jest trochę za dużo styropianu (spokojnie wystarczyłoby 5 cm) i za wolno box stygnie - to niby dobrze ale trzeba mieć cierpliwość. Rozszczelniłem lekko drzwi i wróciłem za kilka godzin. Tak wyglądał ślizg nowej narty po wygrzaniu. Smar został praktycznie tylko w miejscach gdzie był nakapany i się nie rozpłynął. Ta rozprasowana warstwa wchłonęła się w całości, a w wielu miejscach pojawiły się suche plamy. Widać je było nawet po cyklinowaniu i szczotkowaniu. Natomiast stare narty po wygrzaniu wyglądały tak. Smar wchłonął się w niewielkim stopniu - było co cyklinować. Być może to wina jakości ślizgu, chociaż niby jest "sintered" i to akurat są Stockli, więc raczej nie jest podłej jakości. Bardziej prawdopodobne, że ślizg jest "zapchany" starymi smarami o większej twardości i temperaturze topnienia, które nie chciały głębiej przepuścić miękkiego smaru. Cyklinowanie na gorąco widocznie ich nie usunęło. Nowe narty jeszcze raz trafiły do boxa z kolejną porcją smaru bazowego, a stare już z nałożonym smarem poślizgowym. Ewidentnie widać, że nowy ślizg "lubi wypić". Nie wiem natomiast czy przełoży się to na dłuższą jazdę bez smarowania, bo co z tego, że smar siedzi w głębszych warstwach ślizgu jeśli na wierzchu się zetrze? Niedługo to sprawdzę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Jeszcze słowo o wyłącznikach termicznych http://www.julik.pl/...A250V-65C-/1421. One powinny odcinać zasilanie w temperaturze znamionowej i ponownie je załączać w temperaturze o 10-15 st. niższej. Niestety to jakaś chińszczyzna chyba i parametry to one trzymają tylko na papierze. Na 3 sztuki 2 działały w sposób powtarzalny, jeden przy 65st.C, ale drugi przy 60st.C - więc trochę za blisko temperatury roboczej i dochodziło do niechcianych rozłączeń zasilania. Trzeci działał kompletnie bez sensu i za każdym razem inaczej. Trzeba kupić kilka, przetestować i wybrać sprawny egzemplarz. Są jeszcze jednorazowe bezpieczniki termiczne, ale nie nadają się do takich zastosowań. Mają się topić w określonej temperaturze odcinając na stałe zasilanie. Problem w tym, że nie są dostosowane do pracy długotrwałej i po kilku godzinach działania temperatury o kilkanaście stopni niższej też ulegają uszkodzeniu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 J Mam podobne wnioski i linkowany post w sąsiednim forum traktuję jako typowy "artykuł sponsorowany". Z wiedzą typowo książkową. Na logicznym szkoleniu podają ile jest + - warstwy pijącej smar 0,3 mm wiec ile może wypić? jest jasne że odparowuje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Mam podobne wnioski i linkowany post w sąsiednim forum traktuję jako typowy "artykuł sponsorowany". Z wiedzą typowo książkową. Na logicznym szkoleniu podają ile jest + - warstwy pijącej smar 0,3 mm wiec ile może wypić? jest jasne że odparowuje. O jakim artykule mówisz?, daj linka. Parafina odparowuje? Czemu nie odparowała z drugiej pary nart i czemu ta druga warstwa, którą skończyłem już wygrzewać nie chciała odparować? Temperatura wrzenia parafin to między 300 a 400 st.C, w 60 to ona ledwo co w stan ciekły przechodzi i do intensywnego parowania trochę brakuję. Nie jestem w stanie sprawdzić jak głęboko wchodzi w ślizg parafina i czy to jest 0,3mm czy więcej - sam nie wiem gdzie ona się pomieściła, ale ani z nart nie spłynęła ani nie odparowała. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Masz linka w 31 moim poście. http://www.skionline...rt-mity-czy-nie muszę sobie przypomnieć, poszukać gdzieś na forum były jakieś wykresy tokowskie Woda np w praniu wysycha i nie musi wrzeć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bocian74 Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Masz linka w 31 moim poście. http://www.skionline...rt-mity-czy-nie muszę sobie przypomnieć, poszukać gdzieś na forum były jakieś wykresy tokowskieWoda np w praniu wysycha i nie musi wrzeć.Mam w pracy odpowiedni obrazek, jutro wkleję.PozdrMarcin Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Masz linka w 31 moim poście. http://www.skionline...rt-mity-czy-nie muszę sobie przypomnieć, poszukać gdzieś na forum były jakieś wykresy tokowskie Woda np w praniu wysycha i nie musi wrzeć. Oczywiście że ciecze parują w każdej temperaturze, tylko jak szybko. Parafina ze starych nart nie wyparowała (o były grzane równocześnie), parafina ponownie nałożona na nowe narty również nie wyparowała, logicznym wnioskiem jest, że nie da się zaobserwować parowania parafiny w temperaturze i w czasie o jakich rozmawiamy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Wujot Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Oczywiście że ciecze parują w każdej temperaturze, tylko jak szybko. Parafina ze starych nart nie wyparowała (o były grzane równocześnie), parafina ponownie nałożona na nowe narty również nie wyparowała, logicznym wnioskiem jest, że nie da się zaobserwować parowania parafiny w temperaturze i w czasie o jakich rozmawiamy. Wystarczy zważyc nartę przed i po wygrzaniu pozdro Wiesiek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Oczywiście że ciecze parują w każdej temperaturze, tylko jak szybko. Parafina ze starych nart nie wyparowała (o były grzane równocześnie), parafina ponownie nałożona na nowe narty również nie wyparowała, logicznym wnioskiem jest, że nie da się zaobserwować parowania parafiny w temperaturze i w czasie o jakich rozmawiamy. Ja nie neguje że wchłania, raczej tylko że zastępuje 10 smarowań. Kwestia ile dałeś w jakiej temperaturze wsadzałeś do boksa i w jakiej wyciągałeś. Moje lądowały momentalnie po żelazku więc prawie na pół płynnie. Wujot, pewną część życia przejeździłem na parafinie, parafinie aptecznej, żyję da się, kłopot zaczyna się w sporym minusie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Wystarczy zważyc nartę przed i po wygrzaniu pozdro Wiesiek mam wagi apteczne, bardzo dokładne - ale ta większa ma zakres do 1kg. Ja nie neguje że wchłania, raczej tylko że zastępuje 10 smarowań. Ile smarowań zastępuje to ja nie wiem. W kwestii możliwości wchłonięcia parafiny przez ślizg na pewno dużo, ale do jazdy i tak liczy się smar który jest przy samej powierzchni ślizgu (ten co jest głębiej na powierzchnię nie wylezie), więc być może zastępuje tylko 1 smarowanie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Ja smaruję narty w ten sposób tylko raz, fabrycznie nowe. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 kolo - w tym poście, który zlinkowałeś są zdjęcia boxa w jednym z serwisów. Zauważcie, że to też jest samoróba tylko zrobiona dużo staranniej i bardziej ergonomicznie niż moja, z budowlanych płyt izolacyjnych Rectile. Nawet sterownik mają tej samej firmy i prawdopodobnie ten sam model co ja, tylko w wersji pod zabudowę tablicową (ja mam na szynę din). Dodatkowo mają też programator czasowy. Widać, że chłopaki nie są w ciemię bici i zamiast kilkunastu tysięcy na markowy boks wydali pewnie około tysiaka. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bocian74 Napisano 18 Marca 2015 Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 Mam w pracy odpowiedni obrazek, jutro wkleję. Obiecane, dostarczone Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 18 Marca 2015 Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 kolo - w tym poście, który zlinkowałeś są zdjęcia boxa w jednym z serwisów. Zauważcie, że to też jest samoróba tylko zrobiona dużo staranniej i bardziej ergonomicznie niż moja, z budowlanych płyt izolacyjnych Rectile. Nawet sterownik mają tej samej firmy i prawdopodobnie ten sam model co ja, tylko w wersji pod zabudowę tablicową (ja mam na szynę din). Dodatkowo mają też programator czasowy. Widać, że chłopaki nie są w ciemię bici i zamiast kilkunastu tysięcy na markowy boks wydali pewnie około tysiaka. Znam jeszcze jeden serwis który ma samoróbkę od kilku lat, tego linkowanego nie mogę powiększyć. Zasada urządzenia jest banalnie prosta, logiczne jest samodzielne wykonanie ze względu na koszt i późniejsze pokrycie zlecaniami płatnymi . Chyba że chodzi komuś o prestiż, wtedy musi być oryginał najlepiej z logiem producenta smarów. http://www.tokous.com/thermo_bag.htm Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 18 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 Obiecane, dostarczone Wykres odnosi się do prasowania w czasie do 6 minut, ciężko to odnieść do 20 godzin w boxie, ale i tak jest ciekawy. Wynika z niego, że im temperatura wyższa tym szybciej wsiąka parafina, ale to nic zaskakującego bo ma niższą lepkość, z gorącego żelazka kapie jak woda, a w 60 st.C roztopiona kropla na ślizgu nawet nie chce się rozpłynąć. Podczas zwykłego prasowania przeważnie robimy kilka przebiegów żelazkiem po ślizgu, podczas którego dane miejsce jest łącznie prasowane może przez 30 sekund, albo mniej. Wg wykresu w ślizg wejdzie około 1mg/cm2. Z drugiej strony jak ktoś się uprze i będzie każdą nartę prasował godzinę to osiągnie czas w okolicach 6 minut (na każde miejsce) i ślizg przyjmie 20mg/cm2, a to już bardzo dużo. To mniej więcej odpowiada warstwie parafiny o grubości 0,2mm. W jaki sposób miała by się ona zmieści w 0,3mm grubości ślizgu? Musiała by docierać znacznie głębiej. Jest jeszcze taki wykres http://www.tokous.com/thermo_bag.htm. Wynika z niego, że po 3 godzinach w boxie w 60 st.C parafina dociera na głębokość 0,3mm, a w wierzchniej warstwie ślizgu jej procentowa zawartość osiąga 45%. Całkiem sporo pustego miejsca musi być w ślizgu, skoro tyle parafiny przyjmuje. Ale średnia zawartość parafiny w warstwie 0,3mm jest poniżej 10%. Czyli odpowiada to warstwie parafiny 0,03mm czyli jakieś 3mg/cm2. Pytanie jak to wygląda po 20 godzinach? Ktoś pisał chyba na epicski, że ważył narty (ale nie wiem po ilu godzinach) i wyszło mu około 8g na nartę. To odpowiada prawdopodobnie około 5mg/cm2. Z moich obserwacji wynika, że nowa narta wchłonęła praktycznie w całości warstwę, którą udało się rozprasować żelazkiem możliwie grubo - ale tu znów nie wiem jak grubo, może to było 0,1mm a może 0,3mm? W każdym razie, wygląda na to, że można całkiem sporo parafiny do ślizgu wprowadzić nawet przy pomocy żelazka - ale to bardzo mozolne i ryzykowne, ze względu na możliwość przypalenia ślizgu czy uszkodzenia konstrukcji narty w przypadku jej przegrzania. Zrobienie tego w termoboxie jest bezpieczniejsze i nie absorbuje tyle własnego czasu. Parafina potrafi też wsiąknąć chyba znacznie głębiej niż 0,3mm - pytanie tylko po co ja wprowadzać tak głęboko? Może nie ma sensu trzymać w boxie narty dłużej niż kilka godzin. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaja45 Napisano 19 Marca 2015 Udostępnij Napisano 19 Marca 2015 Zasada urządzenia jest banalnie prosta, logiczne jest samodzielne wykonanie ze względu na koszt i późniejsze pokrycie zlecaniami płatnymi . Chyba że chodzi komuś o prestiż, wtedy musi być oryginał najlepiej z logiem producenta smarów. Tak zgadzam się z Tobą kolo, budowanie komory ma tylko wtedy sens jeżeli będzie on zarabiał na siebie, co do oryginału jak napisałeś z logiem producenta smarów, to nie jest kwestia tylko prestiżu, bo czy klient zlecający usługę wygrzewania nart w komorze pyta się o producenta boxu, z praktyki powiem Ci, ani jeden klient nie zadał mi takiego pytania, oczywiście mogą o tym przeczytać na stronie, ale wiele serwisów się tym specjalnie nie chwali, a czy będzie to stanowiło dla nich jakiś problem, myślę, że dla większości nie, bo klient oczekuje super efektu finalnego. Poza tym oryginał ma wiele zalet i tylko jedną wadę (cena, chociaż ja swój kupiłem w super cenie), co do zalet oryginału jest to dobrze przemyślana konstrukcja, stabilna i szczelna (moja komora waży 140 kg) z dopracowanymi programami serwisowymi (taki mały bonus dla serwisu, ktoś przetestował, ktoś wprowadził i gotowe), ale nie o tym chciałem tutaj napisać, kwestia wrażeń, ponad rok używam komory i co zauważyłem, wygrzewanie nie zastąpi tradycyjnego smarowania (żelazko-smarownica), jest tylko czynnością, którą warto wykonać jeden lub dwa razy w sezonie i ma na celu dobrze nasączyć ślizg miękkim smarem, a co się z tym wiąże, dalsze procesy smarowania, a przede wszystkim efekty są bardziej trwałe (tradycyjne smarowanie na gorąco wystarcza na dłużej), dlaczego zawodnicy pałają taką niechęcią do nowych nart ? Miałem okazję przetestować swoje narty, najpierw komora wygrzewanie smarem do Thermoboxu Solda, później tradycyjne smarowanie żelazkiem jako podkład smar molibdenowy Toko, a na końcu czerwony LF Performance Solda (zastosowany przeze mnie z uwagi na szeroki zakres temperatur jak i na cenę). Efekt po tygodniu jeżdżenia w różnych warunkach, był lód i świeży śnieg, poślizg narty był rewelacyjny, najłatwiej to zauważyć na płaskich trasach lub dojazdówkach oraz za bramkami przy wejściu na krzesło, gdzie wręcz trzeba było hamować kijkami. Tak samo było z ostrzeniem krawędź naostrzona precyzyjnie na dysku borazonowym o gradacji B10, efekt przerósł moje oczekiwania, bo tygodniu katowania, krawędź w idealnym, ostrym stanie. Wracając do smarowania prawda w moim przypadku może być taka, że to efekt częstego smarowania na gorąco albo efekt smarowania na maszynie Wax Future, nie wiem, a powiem szczerze nie chce mi się robić specjalnych testów, bo nie mam na to czasu. Dyskusje akademickie ile gram smaru wejdzie w ślizg, albo narzekania jakie to wszystko jest drogie itp. pozostawiam Wam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 5 Dalej Strona 2 z 5 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Ski Forum Sprzęt narciarski Serwis i konserwacja sprzętu [DIY] Thermobox. × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
kolo Napisano 12 Marca 2015 Udostępnij Napisano 12 Marca 2015 Mam dwa pytania. . Wynikałoby z tego, że jedno smarowanie-wygrzewanie wystarcza na sezon? Czy rzeczywiście jest aż tak dobrze??? Ale nawet wtedy jest chyba małe uzasadnienie dla budowy termoboxa bo "zwykłe" smarowanie to jest chwila i nakład pracy i koszty budowy prędko (nigdy) się nie zwrócą. I drugie Dlaczego parafiny narciarskie są tak drogie? Nie mam tutaj na myśli tych z fluorem tylko zwykłe parafiny hydrokarbonowe - nawet kupując kilogram wychodzi około 100 zł//kg. Doczytałem, że nie ma tam większej filozofii i jest to po prostu mieszanka paru/parunastu węglowodorów nasyconych o różnej długości łańcuchów (i różnych temp topnienia). Bez najmniejszego problemu znalazłem w sprzedaży parafiny do świec (o trochę niższych temperaturach topienia) w cenie 13 zł/kg a przy dużych opakowaniach nawet 7 zł/kg. są też parafiny kosmetyczne w przedziale 25-40 zł/kg (w małych opakowaniach). Czy miałoby to jakiekolwiek znaczenie jakbym zaczął stosować te "zamienniki"? Przy 10 parach nart czy desek na wyjeździe to zasadnicza różnica cenowa. Swoje narty smaruję co dwa dni (być może za często ale to w sumie moment). Pozdro Wiesiek Wiesiek nie żebym się przy..... ale kilka miesięcy temu napisałeś: Napisano 27 luty 2014 - 11:22 No to ja się przyznam do totalnej abnegacji - w zasadzie w ogóle nie smaruję nart. Nie żebym uważał, że nie warto tylko z wyjazdu wracam w środę, rzucam się aby nadrobić zaległości do piątku, sobota i niedziela jest dla rodziny, coś trzeba naprawić, ugotować obiad, pojeździć na rowerze z żonką itd pon-piątek nadrabiam trochę do przodu robotę, trochę kucharzę (nie to że to lubię ale połowicę trzeba odciążyć) i w piątek wyjazd. A w kwietniu jest jeszcze gorzej bo potrafię być nawet 20 dni na śniegu.Więc kiedy mam serwisować? Jak naostrzę krawędzie to jest dobrze. I w kwestii koloru ślizgu to jest idealnie czarny, w tyle nie zostaję nawet na płaskich odcinkach. Jakoś mi tego smarowania nie brakuje, gorzej gdy tępe krawędzie - na lodzie trzeba uważać. Za to zawsze smaruje czystą parafiną foki. Pozdro Wiesiek Ponieważ to troszkę przeciwne aczkolwiek niewykluczające się opinie na temat smarowania chętnie przygarnę która jest prawdziwa a która na aktualne potrzeby dyskusji. Bez urazy nie osobowo a tylko o treść jak zwykle mi chodzi. Łukasz zapomniałeś o Swojej marży wspomnieć, ile ona wynosi a są jeszcze pośrednicy. Każdy chce za swoją pracę wynagrodzenie? To dlaczego innego wynagrodzenie tak denerwuje, producent najtańszej parafiny tez ma swoją marżę i najczęściej % podobną. Te 10 smarowań to sobie gdzieś kiedyś przeczytałem i nie jestem tego autorem Jest poważna dyskusja u sąsiadów. http://www.skionline...rt-mity-czy-nie Wynikałoby z tego, że jedno smarowanie-wygrzewanie wystarcza na sezon? Czy rzeczywiście jest aż tak dobrze??? Ale nawet wtedy jest chyba małe uzasadnienie dla budowy termoboxa bo "zwykłe" smarowanie to jest chwila i nakład pracy i koszty budowy prędko (nigdy) się nie zwrócą. Miałem wygrzewane kilka par nart, efekt jest, jak wielki nie potrafię w żaden sposób się odnieść. Dlaczego? Proste, nie mam jak tego fizycznie zrobić, nie mam dwu identycznych par by jedne smarować drugie nie smarować i tyle samo na obu parach w identycznych warunkach przejechać. Według mnie 10 smarowań to marketing, powtarzany wielokrotnie robi się prawdą identyczną jak omawiany na tym forum zgniot, którego nikt nie potrafi tak zgnieść jak zgniata się na nartach podczas jazdy i to nawet na przodach Dlaczego parafiny narciarskie są tak drogie? Nie mam tutaj na myśli tych z fluorem tylko zwykłe parafiny hydrokarbonowe - nawet kupując kilogram wychodzi około 100 zł//kg. Doczytałem, że nie ma tam większej filozofii i jest to po prostu mieszanka paru/parunastu węglowodorów nasyconych o różnej długości łańcuchów (i różnych temp topnienia). Bez najmniejszego problemu znalazłem w sprzedaży parafiny do świec (o trochę niższych temperaturach topienia) w cenie 13 zł/kg a przy dużych opakowaniach nawet 7 zł/kg. są też parafiny kosmetyczne w przedziale 25-40 zł/kg (w małych opakowaniach). Czy miałoby to jakiekolwiek znaczenie jakbym zaczął stosować te "zamienniki"? Przy 10 parach nart czy desek na wyjeździe to zasadnicza różnica cenowa. Swoje narty smaruję co dwa dni (być może za często ale to w sumie moment). Według mnie są drogie ale narty nie są dla biednych, ja przyzwyczajony jestem za swoje przyjemności płacić. I najważniejsze. 1. Efekt jest u dobrego producenta gwarantowany. 2. Każdy smar jest elementem większej całości. Czyli w zależności czego potrzebujesz i na co Cię stać możesz ewentualnie mieć. Badania, sponsoring, produkcja i pośrednicy kosztują tak jak w innych dziedzinach życia. Jeśli masz jakiś zaprzyjaźniony serwis pewnie będzie Ci wstanie zrobić logiczną ofertę na smary, jeśli nie, jesteś w tej dobrej sytuacji że (dla mnie znakomite smary) masz u siebie na miejscu przedstawiciela mojej ulubionej marki z bardzo życzliwą obsługą. Jaki jest problem z zamówieniem grupowym, grupą znajomych? forumowym? czy jak sobie stryjenka winszuje? Kiedyś już opisywałem czym się smaruję więc ja nie będę się paprał w szukanie w zwykłych parafinach. Najzwyczajniej wolę gotowca. Mnie grupowo podstawowy smar wychodził chyba 40-50 pln za kg. 2 lata temu, jeszcze mam na 1 sezon Niestety muszę wykończyć starą wersję. Więc jak widzisz Wieśku 40 pln za kilogram smaru narciarskiego i parafinę kosmetyczną to zbyt podobna cena i wolę bez zapachów. A wiem żeś skiturowiec więc klej na fokach byćmoże zagrożon. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Wujot Napisano 12 Marca 2015 Udostępnij Napisano 12 Marca 2015 Wiesiek nie żebym się przy..... ale kilka miesięcy temu napisałeś: Zgadza się. Ale... Juras wyznaczył mi zadanie zorganizować serwis Zakupiłem koziołki, stolik do ostrzenia i resztę zabawek. Zrobiliśmy stałe składane stanowisko serwisowe (to w sumie było najważniejsze i najtrudniejsze). Coś tam przyswoiłem sobie z netu a przede wszystkim z SF - mam wrażenie, że też od Ciebie . Ogólnie wszyscy są zadowoleni bo jednak narty ostre, nasmarowane (i bez dziur) to fajna sprawa - szczególnie jak się jeździ na szerokich deskach. Samo serwisowanie nie sprawia mi specjalnej radości - szczególnie ostrzenie. Smarowanie prawie, że polubiłem. Pozdro Wiesiek. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 12 Marca 2015 Udostępnij Napisano 12 Marca 2015 Zgadza się. Ale... Juras wyznaczył mi zadanie zorganizować serwis Zakupiłem koziołki, stolik do ostrzenia i resztę zabawek. Zrobiliśmy stałe składane stanowisko serwisowe (to w sumie było najważniejsze i najtrudniejsze). Coś tam przyswoiłem sobie z netu a przede wszystkim z SF - mam wrażenie, że też od Ciebie . Ogólnie wszyscy są zadowoleni bo jednak narty ostre, nasmarowane (i bez dziur) to fajna sprawa - szczególnie jak się jeździ na szerokich deskach. Samo serwisowanie nie sprawia mi specjalnej radości - szczególnie ostrzenie. Smarowanie prawie, że polubiłem. Pozdro Wiesiek. Wieśku, szczotkowanie jest najfajniejsze. Jest jeszcze coś co nie wiem czy zaobserwowałeś, narta dobrze jadąca wymaga mniej siły więc chyba jednak staje się bezpieczniejsza. Syf który nie wchłania się w ślizg nie odkłada się potem na kleju. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Wujot Napisano 12 Marca 2015 Udostępnij Napisano 12 Marca 2015 Wieśku, szczotkowanie jest najfajniejsze. Jest jeszcze coś co nie wiem czy zaobserwowałeś, narta dobrze jadąca wymaga mniej siły więc chyba jednak staje się bezpieczniejsza. Syf który nie wchłania się w ślizg nie odkłada się potem na kleju. Jak rozumiem mówisz o narcie turowej? Nie zauważyłem tego... Do zjazdów mam drugi (a tak naprawdę to więcej) komplet - sprzęt zjazdowy jest tani i szkoda mi setów turowych. Na turach w sumie mało się jeździ (a u mnie jest sporo na lodowcach) więc chyba u mnie ten problem nie występuje... Pozdro Wiesiek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 16 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 16 Marca 2015 Jestem po pierwszym wygrzewaniu 2 par nart, jedne nowe, drugie stare - używane. Najpierw zrobiłem dwukrotne cyklinowanie na gorąco i szczotkowanie. Następnie nałożyłem jak najgrubszą warstwę smaru żelazkiem - naprawdę było go sporo. Dodatkowo na koniec nakapałem jeszcze smar na środek ślizgu bez prasowania, żeby w boxie się rozpłynął. Co prawda między bajki wsadzałem opowieści o tym, że ślizg w boxie tak pije, że smar trzeba uzupełniać, ale na wszelki wypadek dałem go dużo. Po 2 godzinach zajrzałem na moment do boxa (59 st.C), smar był ładnie roztopiony i idealnie pokrywał całą powierzchnię ślizgów. Pomimo tego był na tyle gęsty, że nakapane na środek krople nie chciały się rozpłynąć po ślizgu i nawet z dziobów nart nic nie kapało, a smaru było tam aż za dużo. Po 15-20 godzinach wyłączyłem ogrzewanie, po następnych kilkunastu w boxie było jeszcze 37st C. Jest trochę za dużo styropianu (spokojnie wystarczyłoby 5 cm) i za wolno box stygnie - to niby dobrze ale trzeba mieć cierpliwość. Rozszczelniłem lekko drzwi i wróciłem za kilka godzin. Tak wyglądał ślizg nowej narty po wygrzaniu. Smar został praktycznie tylko w miejscach gdzie był nakapany i się nie rozpłynął. Ta rozprasowana warstwa wchłonęła się w całości, a w wielu miejscach pojawiły się suche plamy. Widać je było nawet po cyklinowaniu i szczotkowaniu. Natomiast stare narty po wygrzaniu wyglądały tak. Smar wchłonął się w niewielkim stopniu - było co cyklinować. Być może to wina jakości ślizgu, chociaż niby jest "sintered" i to akurat są Stockli, więc raczej nie jest podłej jakości. Bardziej prawdopodobne, że ślizg jest "zapchany" starymi smarami o większej twardości i temperaturze topnienia, które nie chciały głębiej przepuścić miękkiego smaru. Cyklinowanie na gorąco widocznie ich nie usunęło. Nowe narty jeszcze raz trafiły do boxa z kolejną porcją smaru bazowego, a stare już z nałożonym smarem poślizgowym. Ewidentnie widać, że nowy ślizg "lubi wypić". Nie wiem natomiast czy przełoży się to na dłuższą jazdę bez smarowania, bo co z tego, że smar siedzi w głębszych warstwach ślizgu jeśli na wierzchu się zetrze? Niedługo to sprawdzę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Jeszcze słowo o wyłącznikach termicznych http://www.julik.pl/...A250V-65C-/1421. One powinny odcinać zasilanie w temperaturze znamionowej i ponownie je załączać w temperaturze o 10-15 st. niższej. Niestety to jakaś chińszczyzna chyba i parametry to one trzymają tylko na papierze. Na 3 sztuki 2 działały w sposób powtarzalny, jeden przy 65st.C, ale drugi przy 60st.C - więc trochę za blisko temperatury roboczej i dochodziło do niechcianych rozłączeń zasilania. Trzeci działał kompletnie bez sensu i za każdym razem inaczej. Trzeba kupić kilka, przetestować i wybrać sprawny egzemplarz. Są jeszcze jednorazowe bezpieczniki termiczne, ale nie nadają się do takich zastosowań. Mają się topić w określonej temperaturze odcinając na stałe zasilanie. Problem w tym, że nie są dostosowane do pracy długotrwałej i po kilku godzinach działania temperatury o kilkanaście stopni niższej też ulegają uszkodzeniu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 J Mam podobne wnioski i linkowany post w sąsiednim forum traktuję jako typowy "artykuł sponsorowany". Z wiedzą typowo książkową. Na logicznym szkoleniu podają ile jest + - warstwy pijącej smar 0,3 mm wiec ile może wypić? jest jasne że odparowuje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Mam podobne wnioski i linkowany post w sąsiednim forum traktuję jako typowy "artykuł sponsorowany". Z wiedzą typowo książkową. Na logicznym szkoleniu podają ile jest + - warstwy pijącej smar 0,3 mm wiec ile może wypić? jest jasne że odparowuje. O jakim artykule mówisz?, daj linka. Parafina odparowuje? Czemu nie odparowała z drugiej pary nart i czemu ta druga warstwa, którą skończyłem już wygrzewać nie chciała odparować? Temperatura wrzenia parafin to między 300 a 400 st.C, w 60 to ona ledwo co w stan ciekły przechodzi i do intensywnego parowania trochę brakuję. Nie jestem w stanie sprawdzić jak głęboko wchodzi w ślizg parafina i czy to jest 0,3mm czy więcej - sam nie wiem gdzie ona się pomieściła, ale ani z nart nie spłynęła ani nie odparowała. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Masz linka w 31 moim poście. http://www.skionline...rt-mity-czy-nie muszę sobie przypomnieć, poszukać gdzieś na forum były jakieś wykresy tokowskie Woda np w praniu wysycha i nie musi wrzeć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bocian74 Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Masz linka w 31 moim poście. http://www.skionline...rt-mity-czy-nie muszę sobie przypomnieć, poszukać gdzieś na forum były jakieś wykresy tokowskieWoda np w praniu wysycha i nie musi wrzeć.Mam w pracy odpowiedni obrazek, jutro wkleję.PozdrMarcin Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Masz linka w 31 moim poście. http://www.skionline...rt-mity-czy-nie muszę sobie przypomnieć, poszukać gdzieś na forum były jakieś wykresy tokowskie Woda np w praniu wysycha i nie musi wrzeć. Oczywiście że ciecze parują w każdej temperaturze, tylko jak szybko. Parafina ze starych nart nie wyparowała (o były grzane równocześnie), parafina ponownie nałożona na nowe narty również nie wyparowała, logicznym wnioskiem jest, że nie da się zaobserwować parowania parafiny w temperaturze i w czasie o jakich rozmawiamy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Wujot Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Oczywiście że ciecze parują w każdej temperaturze, tylko jak szybko. Parafina ze starych nart nie wyparowała (o były grzane równocześnie), parafina ponownie nałożona na nowe narty również nie wyparowała, logicznym wnioskiem jest, że nie da się zaobserwować parowania parafiny w temperaturze i w czasie o jakich rozmawiamy. Wystarczy zważyc nartę przed i po wygrzaniu pozdro Wiesiek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Oczywiście że ciecze parują w każdej temperaturze, tylko jak szybko. Parafina ze starych nart nie wyparowała (o były grzane równocześnie), parafina ponownie nałożona na nowe narty również nie wyparowała, logicznym wnioskiem jest, że nie da się zaobserwować parowania parafiny w temperaturze i w czasie o jakich rozmawiamy. Ja nie neguje że wchłania, raczej tylko że zastępuje 10 smarowań. Kwestia ile dałeś w jakiej temperaturze wsadzałeś do boksa i w jakiej wyciągałeś. Moje lądowały momentalnie po żelazku więc prawie na pół płynnie. Wujot, pewną część życia przejeździłem na parafinie, parafinie aptecznej, żyję da się, kłopot zaczyna się w sporym minusie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Wystarczy zważyc nartę przed i po wygrzaniu pozdro Wiesiek mam wagi apteczne, bardzo dokładne - ale ta większa ma zakres do 1kg. Ja nie neguje że wchłania, raczej tylko że zastępuje 10 smarowań. Ile smarowań zastępuje to ja nie wiem. W kwestii możliwości wchłonięcia parafiny przez ślizg na pewno dużo, ale do jazdy i tak liczy się smar który jest przy samej powierzchni ślizgu (ten co jest głębiej na powierzchnię nie wylezie), więc być może zastępuje tylko 1 smarowanie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Ja smaruję narty w ten sposób tylko raz, fabrycznie nowe. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 kolo - w tym poście, który zlinkowałeś są zdjęcia boxa w jednym z serwisów. Zauważcie, że to też jest samoróba tylko zrobiona dużo staranniej i bardziej ergonomicznie niż moja, z budowlanych płyt izolacyjnych Rectile. Nawet sterownik mają tej samej firmy i prawdopodobnie ten sam model co ja, tylko w wersji pod zabudowę tablicową (ja mam na szynę din). Dodatkowo mają też programator czasowy. Widać, że chłopaki nie są w ciemię bici i zamiast kilkunastu tysięcy na markowy boks wydali pewnie około tysiaka. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bocian74 Napisano 18 Marca 2015 Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 Mam w pracy odpowiedni obrazek, jutro wkleję. Obiecane, dostarczone Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 18 Marca 2015 Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 kolo - w tym poście, który zlinkowałeś są zdjęcia boxa w jednym z serwisów. Zauważcie, że to też jest samoróba tylko zrobiona dużo staranniej i bardziej ergonomicznie niż moja, z budowlanych płyt izolacyjnych Rectile. Nawet sterownik mają tej samej firmy i prawdopodobnie ten sam model co ja, tylko w wersji pod zabudowę tablicową (ja mam na szynę din). Dodatkowo mają też programator czasowy. Widać, że chłopaki nie są w ciemię bici i zamiast kilkunastu tysięcy na markowy boks wydali pewnie około tysiaka. Znam jeszcze jeden serwis który ma samoróbkę od kilku lat, tego linkowanego nie mogę powiększyć. Zasada urządzenia jest banalnie prosta, logiczne jest samodzielne wykonanie ze względu na koszt i późniejsze pokrycie zlecaniami płatnymi . Chyba że chodzi komuś o prestiż, wtedy musi być oryginał najlepiej z logiem producenta smarów. http://www.tokous.com/thermo_bag.htm Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 18 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 Obiecane, dostarczone Wykres odnosi się do prasowania w czasie do 6 minut, ciężko to odnieść do 20 godzin w boxie, ale i tak jest ciekawy. Wynika z niego, że im temperatura wyższa tym szybciej wsiąka parafina, ale to nic zaskakującego bo ma niższą lepkość, z gorącego żelazka kapie jak woda, a w 60 st.C roztopiona kropla na ślizgu nawet nie chce się rozpłynąć. Podczas zwykłego prasowania przeważnie robimy kilka przebiegów żelazkiem po ślizgu, podczas którego dane miejsce jest łącznie prasowane może przez 30 sekund, albo mniej. Wg wykresu w ślizg wejdzie około 1mg/cm2. Z drugiej strony jak ktoś się uprze i będzie każdą nartę prasował godzinę to osiągnie czas w okolicach 6 minut (na każde miejsce) i ślizg przyjmie 20mg/cm2, a to już bardzo dużo. To mniej więcej odpowiada warstwie parafiny o grubości 0,2mm. W jaki sposób miała by się ona zmieści w 0,3mm grubości ślizgu? Musiała by docierać znacznie głębiej. Jest jeszcze taki wykres http://www.tokous.com/thermo_bag.htm. Wynika z niego, że po 3 godzinach w boxie w 60 st.C parafina dociera na głębokość 0,3mm, a w wierzchniej warstwie ślizgu jej procentowa zawartość osiąga 45%. Całkiem sporo pustego miejsca musi być w ślizgu, skoro tyle parafiny przyjmuje. Ale średnia zawartość parafiny w warstwie 0,3mm jest poniżej 10%. Czyli odpowiada to warstwie parafiny 0,03mm czyli jakieś 3mg/cm2. Pytanie jak to wygląda po 20 godzinach? Ktoś pisał chyba na epicski, że ważył narty (ale nie wiem po ilu godzinach) i wyszło mu około 8g na nartę. To odpowiada prawdopodobnie około 5mg/cm2. Z moich obserwacji wynika, że nowa narta wchłonęła praktycznie w całości warstwę, którą udało się rozprasować żelazkiem możliwie grubo - ale tu znów nie wiem jak grubo, może to było 0,1mm a może 0,3mm? W każdym razie, wygląda na to, że można całkiem sporo parafiny do ślizgu wprowadzić nawet przy pomocy żelazka - ale to bardzo mozolne i ryzykowne, ze względu na możliwość przypalenia ślizgu czy uszkodzenia konstrukcji narty w przypadku jej przegrzania. Zrobienie tego w termoboxie jest bezpieczniejsze i nie absorbuje tyle własnego czasu. Parafina potrafi też wsiąknąć chyba znacznie głębiej niż 0,3mm - pytanie tylko po co ja wprowadzać tak głęboko? Może nie ma sensu trzymać w boxie narty dłużej niż kilka godzin. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaja45 Napisano 19 Marca 2015 Udostępnij Napisano 19 Marca 2015 Zasada urządzenia jest banalnie prosta, logiczne jest samodzielne wykonanie ze względu na koszt i późniejsze pokrycie zlecaniami płatnymi . Chyba że chodzi komuś o prestiż, wtedy musi być oryginał najlepiej z logiem producenta smarów. Tak zgadzam się z Tobą kolo, budowanie komory ma tylko wtedy sens jeżeli będzie on zarabiał na siebie, co do oryginału jak napisałeś z logiem producenta smarów, to nie jest kwestia tylko prestiżu, bo czy klient zlecający usługę wygrzewania nart w komorze pyta się o producenta boxu, z praktyki powiem Ci, ani jeden klient nie zadał mi takiego pytania, oczywiście mogą o tym przeczytać na stronie, ale wiele serwisów się tym specjalnie nie chwali, a czy będzie to stanowiło dla nich jakiś problem, myślę, że dla większości nie, bo klient oczekuje super efektu finalnego. Poza tym oryginał ma wiele zalet i tylko jedną wadę (cena, chociaż ja swój kupiłem w super cenie), co do zalet oryginału jest to dobrze przemyślana konstrukcja, stabilna i szczelna (moja komora waży 140 kg) z dopracowanymi programami serwisowymi (taki mały bonus dla serwisu, ktoś przetestował, ktoś wprowadził i gotowe), ale nie o tym chciałem tutaj napisać, kwestia wrażeń, ponad rok używam komory i co zauważyłem, wygrzewanie nie zastąpi tradycyjnego smarowania (żelazko-smarownica), jest tylko czynnością, którą warto wykonać jeden lub dwa razy w sezonie i ma na celu dobrze nasączyć ślizg miękkim smarem, a co się z tym wiąże, dalsze procesy smarowania, a przede wszystkim efekty są bardziej trwałe (tradycyjne smarowanie na gorąco wystarcza na dłużej), dlaczego zawodnicy pałają taką niechęcią do nowych nart ? Miałem okazję przetestować swoje narty, najpierw komora wygrzewanie smarem do Thermoboxu Solda, później tradycyjne smarowanie żelazkiem jako podkład smar molibdenowy Toko, a na końcu czerwony LF Performance Solda (zastosowany przeze mnie z uwagi na szeroki zakres temperatur jak i na cenę). Efekt po tygodniu jeżdżenia w różnych warunkach, był lód i świeży śnieg, poślizg narty był rewelacyjny, najłatwiej to zauważyć na płaskich trasach lub dojazdówkach oraz za bramkami przy wejściu na krzesło, gdzie wręcz trzeba było hamować kijkami. Tak samo było z ostrzeniem krawędź naostrzona precyzyjnie na dysku borazonowym o gradacji B10, efekt przerósł moje oczekiwania, bo tygodniu katowania, krawędź w idealnym, ostrym stanie. Wracając do smarowania prawda w moim przypadku może być taka, że to efekt częstego smarowania na gorąco albo efekt smarowania na maszynie Wax Future, nie wiem, a powiem szczerze nie chce mi się robić specjalnych testów, bo nie mam na to czasu. Dyskusje akademickie ile gram smaru wejdzie w ślizg, albo narzekania jakie to wszystko jest drogie itp. pozostawiam Wam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 5 Dalej Strona 2 z 5 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Ski Forum Sprzęt narciarski Serwis i konserwacja sprzętu [DIY] Thermobox. × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
Wujot Napisano 12 Marca 2015 Udostępnij Napisano 12 Marca 2015 Wiesiek nie żebym się przy..... ale kilka miesięcy temu napisałeś: Zgadza się. Ale... Juras wyznaczył mi zadanie zorganizować serwis Zakupiłem koziołki, stolik do ostrzenia i resztę zabawek. Zrobiliśmy stałe składane stanowisko serwisowe (to w sumie było najważniejsze i najtrudniejsze). Coś tam przyswoiłem sobie z netu a przede wszystkim z SF - mam wrażenie, że też od Ciebie . Ogólnie wszyscy są zadowoleni bo jednak narty ostre, nasmarowane (i bez dziur) to fajna sprawa - szczególnie jak się jeździ na szerokich deskach. Samo serwisowanie nie sprawia mi specjalnej radości - szczególnie ostrzenie. Smarowanie prawie, że polubiłem. Pozdro Wiesiek. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 12 Marca 2015 Udostępnij Napisano 12 Marca 2015 Zgadza się. Ale... Juras wyznaczył mi zadanie zorganizować serwis Zakupiłem koziołki, stolik do ostrzenia i resztę zabawek. Zrobiliśmy stałe składane stanowisko serwisowe (to w sumie było najważniejsze i najtrudniejsze). Coś tam przyswoiłem sobie z netu a przede wszystkim z SF - mam wrażenie, że też od Ciebie . Ogólnie wszyscy są zadowoleni bo jednak narty ostre, nasmarowane (i bez dziur) to fajna sprawa - szczególnie jak się jeździ na szerokich deskach. Samo serwisowanie nie sprawia mi specjalnej radości - szczególnie ostrzenie. Smarowanie prawie, że polubiłem. Pozdro Wiesiek. Wieśku, szczotkowanie jest najfajniejsze. Jest jeszcze coś co nie wiem czy zaobserwowałeś, narta dobrze jadąca wymaga mniej siły więc chyba jednak staje się bezpieczniejsza. Syf który nie wchłania się w ślizg nie odkłada się potem na kleju. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Wujot Napisano 12 Marca 2015 Udostępnij Napisano 12 Marca 2015 Wieśku, szczotkowanie jest najfajniejsze. Jest jeszcze coś co nie wiem czy zaobserwowałeś, narta dobrze jadąca wymaga mniej siły więc chyba jednak staje się bezpieczniejsza. Syf który nie wchłania się w ślizg nie odkłada się potem na kleju. Jak rozumiem mówisz o narcie turowej? Nie zauważyłem tego... Do zjazdów mam drugi (a tak naprawdę to więcej) komplet - sprzęt zjazdowy jest tani i szkoda mi setów turowych. Na turach w sumie mało się jeździ (a u mnie jest sporo na lodowcach) więc chyba u mnie ten problem nie występuje... Pozdro Wiesiek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 16 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 16 Marca 2015 Jestem po pierwszym wygrzewaniu 2 par nart, jedne nowe, drugie stare - używane. Najpierw zrobiłem dwukrotne cyklinowanie na gorąco i szczotkowanie. Następnie nałożyłem jak najgrubszą warstwę smaru żelazkiem - naprawdę było go sporo. Dodatkowo na koniec nakapałem jeszcze smar na środek ślizgu bez prasowania, żeby w boxie się rozpłynął. Co prawda między bajki wsadzałem opowieści o tym, że ślizg w boxie tak pije, że smar trzeba uzupełniać, ale na wszelki wypadek dałem go dużo. Po 2 godzinach zajrzałem na moment do boxa (59 st.C), smar był ładnie roztopiony i idealnie pokrywał całą powierzchnię ślizgów. Pomimo tego był na tyle gęsty, że nakapane na środek krople nie chciały się rozpłynąć po ślizgu i nawet z dziobów nart nic nie kapało, a smaru było tam aż za dużo. Po 15-20 godzinach wyłączyłem ogrzewanie, po następnych kilkunastu w boxie było jeszcze 37st C. Jest trochę za dużo styropianu (spokojnie wystarczyłoby 5 cm) i za wolno box stygnie - to niby dobrze ale trzeba mieć cierpliwość. Rozszczelniłem lekko drzwi i wróciłem za kilka godzin. Tak wyglądał ślizg nowej narty po wygrzaniu. Smar został praktycznie tylko w miejscach gdzie był nakapany i się nie rozpłynął. Ta rozprasowana warstwa wchłonęła się w całości, a w wielu miejscach pojawiły się suche plamy. Widać je było nawet po cyklinowaniu i szczotkowaniu. Natomiast stare narty po wygrzaniu wyglądały tak. Smar wchłonął się w niewielkim stopniu - było co cyklinować. Być może to wina jakości ślizgu, chociaż niby jest "sintered" i to akurat są Stockli, więc raczej nie jest podłej jakości. Bardziej prawdopodobne, że ślizg jest "zapchany" starymi smarami o większej twardości i temperaturze topnienia, które nie chciały głębiej przepuścić miękkiego smaru. Cyklinowanie na gorąco widocznie ich nie usunęło. Nowe narty jeszcze raz trafiły do boxa z kolejną porcją smaru bazowego, a stare już z nałożonym smarem poślizgowym. Ewidentnie widać, że nowy ślizg "lubi wypić". Nie wiem natomiast czy przełoży się to na dłuższą jazdę bez smarowania, bo co z tego, że smar siedzi w głębszych warstwach ślizgu jeśli na wierzchu się zetrze? Niedługo to sprawdzę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Jeszcze słowo o wyłącznikach termicznych http://www.julik.pl/...A250V-65C-/1421. One powinny odcinać zasilanie w temperaturze znamionowej i ponownie je załączać w temperaturze o 10-15 st. niższej. Niestety to jakaś chińszczyzna chyba i parametry to one trzymają tylko na papierze. Na 3 sztuki 2 działały w sposób powtarzalny, jeden przy 65st.C, ale drugi przy 60st.C - więc trochę za blisko temperatury roboczej i dochodziło do niechcianych rozłączeń zasilania. Trzeci działał kompletnie bez sensu i za każdym razem inaczej. Trzeba kupić kilka, przetestować i wybrać sprawny egzemplarz. Są jeszcze jednorazowe bezpieczniki termiczne, ale nie nadają się do takich zastosowań. Mają się topić w określonej temperaturze odcinając na stałe zasilanie. Problem w tym, że nie są dostosowane do pracy długotrwałej i po kilku godzinach działania temperatury o kilkanaście stopni niższej też ulegają uszkodzeniu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 J Mam podobne wnioski i linkowany post w sąsiednim forum traktuję jako typowy "artykuł sponsorowany". Z wiedzą typowo książkową. Na logicznym szkoleniu podają ile jest + - warstwy pijącej smar 0,3 mm wiec ile może wypić? jest jasne że odparowuje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Mam podobne wnioski i linkowany post w sąsiednim forum traktuję jako typowy "artykuł sponsorowany". Z wiedzą typowo książkową. Na logicznym szkoleniu podają ile jest + - warstwy pijącej smar 0,3 mm wiec ile może wypić? jest jasne że odparowuje. O jakim artykule mówisz?, daj linka. Parafina odparowuje? Czemu nie odparowała z drugiej pary nart i czemu ta druga warstwa, którą skończyłem już wygrzewać nie chciała odparować? Temperatura wrzenia parafin to między 300 a 400 st.C, w 60 to ona ledwo co w stan ciekły przechodzi i do intensywnego parowania trochę brakuję. Nie jestem w stanie sprawdzić jak głęboko wchodzi w ślizg parafina i czy to jest 0,3mm czy więcej - sam nie wiem gdzie ona się pomieściła, ale ani z nart nie spłynęła ani nie odparowała. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Masz linka w 31 moim poście. http://www.skionline...rt-mity-czy-nie muszę sobie przypomnieć, poszukać gdzieś na forum były jakieś wykresy tokowskie Woda np w praniu wysycha i nie musi wrzeć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bocian74 Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Masz linka w 31 moim poście. http://www.skionline...rt-mity-czy-nie muszę sobie przypomnieć, poszukać gdzieś na forum były jakieś wykresy tokowskieWoda np w praniu wysycha i nie musi wrzeć.Mam w pracy odpowiedni obrazek, jutro wkleję.PozdrMarcin Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Masz linka w 31 moim poście. http://www.skionline...rt-mity-czy-nie muszę sobie przypomnieć, poszukać gdzieś na forum były jakieś wykresy tokowskie Woda np w praniu wysycha i nie musi wrzeć. Oczywiście że ciecze parują w każdej temperaturze, tylko jak szybko. Parafina ze starych nart nie wyparowała (o były grzane równocześnie), parafina ponownie nałożona na nowe narty również nie wyparowała, logicznym wnioskiem jest, że nie da się zaobserwować parowania parafiny w temperaturze i w czasie o jakich rozmawiamy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Wujot Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Oczywiście że ciecze parują w każdej temperaturze, tylko jak szybko. Parafina ze starych nart nie wyparowała (o były grzane równocześnie), parafina ponownie nałożona na nowe narty również nie wyparowała, logicznym wnioskiem jest, że nie da się zaobserwować parowania parafiny w temperaturze i w czasie o jakich rozmawiamy. Wystarczy zważyc nartę przed i po wygrzaniu pozdro Wiesiek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Oczywiście że ciecze parują w każdej temperaturze, tylko jak szybko. Parafina ze starych nart nie wyparowała (o były grzane równocześnie), parafina ponownie nałożona na nowe narty również nie wyparowała, logicznym wnioskiem jest, że nie da się zaobserwować parowania parafiny w temperaturze i w czasie o jakich rozmawiamy. Ja nie neguje że wchłania, raczej tylko że zastępuje 10 smarowań. Kwestia ile dałeś w jakiej temperaturze wsadzałeś do boksa i w jakiej wyciągałeś. Moje lądowały momentalnie po żelazku więc prawie na pół płynnie. Wujot, pewną część życia przejeździłem na parafinie, parafinie aptecznej, żyję da się, kłopot zaczyna się w sporym minusie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Wystarczy zważyc nartę przed i po wygrzaniu pozdro Wiesiek mam wagi apteczne, bardzo dokładne - ale ta większa ma zakres do 1kg. Ja nie neguje że wchłania, raczej tylko że zastępuje 10 smarowań. Ile smarowań zastępuje to ja nie wiem. W kwestii możliwości wchłonięcia parafiny przez ślizg na pewno dużo, ale do jazdy i tak liczy się smar który jest przy samej powierzchni ślizgu (ten co jest głębiej na powierzchnię nie wylezie), więc być może zastępuje tylko 1 smarowanie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Ja smaruję narty w ten sposób tylko raz, fabrycznie nowe. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 kolo - w tym poście, który zlinkowałeś są zdjęcia boxa w jednym z serwisów. Zauważcie, że to też jest samoróba tylko zrobiona dużo staranniej i bardziej ergonomicznie niż moja, z budowlanych płyt izolacyjnych Rectile. Nawet sterownik mają tej samej firmy i prawdopodobnie ten sam model co ja, tylko w wersji pod zabudowę tablicową (ja mam na szynę din). Dodatkowo mają też programator czasowy. Widać, że chłopaki nie są w ciemię bici i zamiast kilkunastu tysięcy na markowy boks wydali pewnie około tysiaka. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bocian74 Napisano 18 Marca 2015 Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 Mam w pracy odpowiedni obrazek, jutro wkleję. Obiecane, dostarczone Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 18 Marca 2015 Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 kolo - w tym poście, który zlinkowałeś są zdjęcia boxa w jednym z serwisów. Zauważcie, że to też jest samoróba tylko zrobiona dużo staranniej i bardziej ergonomicznie niż moja, z budowlanych płyt izolacyjnych Rectile. Nawet sterownik mają tej samej firmy i prawdopodobnie ten sam model co ja, tylko w wersji pod zabudowę tablicową (ja mam na szynę din). Dodatkowo mają też programator czasowy. Widać, że chłopaki nie są w ciemię bici i zamiast kilkunastu tysięcy na markowy boks wydali pewnie około tysiaka. Znam jeszcze jeden serwis który ma samoróbkę od kilku lat, tego linkowanego nie mogę powiększyć. Zasada urządzenia jest banalnie prosta, logiczne jest samodzielne wykonanie ze względu na koszt i późniejsze pokrycie zlecaniami płatnymi . Chyba że chodzi komuś o prestiż, wtedy musi być oryginał najlepiej z logiem producenta smarów. http://www.tokous.com/thermo_bag.htm Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 18 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 Obiecane, dostarczone Wykres odnosi się do prasowania w czasie do 6 minut, ciężko to odnieść do 20 godzin w boxie, ale i tak jest ciekawy. Wynika z niego, że im temperatura wyższa tym szybciej wsiąka parafina, ale to nic zaskakującego bo ma niższą lepkość, z gorącego żelazka kapie jak woda, a w 60 st.C roztopiona kropla na ślizgu nawet nie chce się rozpłynąć. Podczas zwykłego prasowania przeważnie robimy kilka przebiegów żelazkiem po ślizgu, podczas którego dane miejsce jest łącznie prasowane może przez 30 sekund, albo mniej. Wg wykresu w ślizg wejdzie około 1mg/cm2. Z drugiej strony jak ktoś się uprze i będzie każdą nartę prasował godzinę to osiągnie czas w okolicach 6 minut (na każde miejsce) i ślizg przyjmie 20mg/cm2, a to już bardzo dużo. To mniej więcej odpowiada warstwie parafiny o grubości 0,2mm. W jaki sposób miała by się ona zmieści w 0,3mm grubości ślizgu? Musiała by docierać znacznie głębiej. Jest jeszcze taki wykres http://www.tokous.com/thermo_bag.htm. Wynika z niego, że po 3 godzinach w boxie w 60 st.C parafina dociera na głębokość 0,3mm, a w wierzchniej warstwie ślizgu jej procentowa zawartość osiąga 45%. Całkiem sporo pustego miejsca musi być w ślizgu, skoro tyle parafiny przyjmuje. Ale średnia zawartość parafiny w warstwie 0,3mm jest poniżej 10%. Czyli odpowiada to warstwie parafiny 0,03mm czyli jakieś 3mg/cm2. Pytanie jak to wygląda po 20 godzinach? Ktoś pisał chyba na epicski, że ważył narty (ale nie wiem po ilu godzinach) i wyszło mu około 8g na nartę. To odpowiada prawdopodobnie około 5mg/cm2. Z moich obserwacji wynika, że nowa narta wchłonęła praktycznie w całości warstwę, którą udało się rozprasować żelazkiem możliwie grubo - ale tu znów nie wiem jak grubo, może to było 0,1mm a może 0,3mm? W każdym razie, wygląda na to, że można całkiem sporo parafiny do ślizgu wprowadzić nawet przy pomocy żelazka - ale to bardzo mozolne i ryzykowne, ze względu na możliwość przypalenia ślizgu czy uszkodzenia konstrukcji narty w przypadku jej przegrzania. Zrobienie tego w termoboxie jest bezpieczniejsze i nie absorbuje tyle własnego czasu. Parafina potrafi też wsiąknąć chyba znacznie głębiej niż 0,3mm - pytanie tylko po co ja wprowadzać tak głęboko? Może nie ma sensu trzymać w boxie narty dłużej niż kilka godzin. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaja45 Napisano 19 Marca 2015 Udostępnij Napisano 19 Marca 2015 Zasada urządzenia jest banalnie prosta, logiczne jest samodzielne wykonanie ze względu na koszt i późniejsze pokrycie zlecaniami płatnymi . Chyba że chodzi komuś o prestiż, wtedy musi być oryginał najlepiej z logiem producenta smarów. Tak zgadzam się z Tobą kolo, budowanie komory ma tylko wtedy sens jeżeli będzie on zarabiał na siebie, co do oryginału jak napisałeś z logiem producenta smarów, to nie jest kwestia tylko prestiżu, bo czy klient zlecający usługę wygrzewania nart w komorze pyta się o producenta boxu, z praktyki powiem Ci, ani jeden klient nie zadał mi takiego pytania, oczywiście mogą o tym przeczytać na stronie, ale wiele serwisów się tym specjalnie nie chwali, a czy będzie to stanowiło dla nich jakiś problem, myślę, że dla większości nie, bo klient oczekuje super efektu finalnego. Poza tym oryginał ma wiele zalet i tylko jedną wadę (cena, chociaż ja swój kupiłem w super cenie), co do zalet oryginału jest to dobrze przemyślana konstrukcja, stabilna i szczelna (moja komora waży 140 kg) z dopracowanymi programami serwisowymi (taki mały bonus dla serwisu, ktoś przetestował, ktoś wprowadził i gotowe), ale nie o tym chciałem tutaj napisać, kwestia wrażeń, ponad rok używam komory i co zauważyłem, wygrzewanie nie zastąpi tradycyjnego smarowania (żelazko-smarownica), jest tylko czynnością, którą warto wykonać jeden lub dwa razy w sezonie i ma na celu dobrze nasączyć ślizg miękkim smarem, a co się z tym wiąże, dalsze procesy smarowania, a przede wszystkim efekty są bardziej trwałe (tradycyjne smarowanie na gorąco wystarcza na dłużej), dlaczego zawodnicy pałają taką niechęcią do nowych nart ? Miałem okazję przetestować swoje narty, najpierw komora wygrzewanie smarem do Thermoboxu Solda, później tradycyjne smarowanie żelazkiem jako podkład smar molibdenowy Toko, a na końcu czerwony LF Performance Solda (zastosowany przeze mnie z uwagi na szeroki zakres temperatur jak i na cenę). Efekt po tygodniu jeżdżenia w różnych warunkach, był lód i świeży śnieg, poślizg narty był rewelacyjny, najłatwiej to zauważyć na płaskich trasach lub dojazdówkach oraz za bramkami przy wejściu na krzesło, gdzie wręcz trzeba było hamować kijkami. Tak samo było z ostrzeniem krawędź naostrzona precyzyjnie na dysku borazonowym o gradacji B10, efekt przerósł moje oczekiwania, bo tygodniu katowania, krawędź w idealnym, ostrym stanie. Wracając do smarowania prawda w moim przypadku może być taka, że to efekt częstego smarowania na gorąco albo efekt smarowania na maszynie Wax Future, nie wiem, a powiem szczerze nie chce mi się robić specjalnych testów, bo nie mam na to czasu. Dyskusje akademickie ile gram smaru wejdzie w ślizg, albo narzekania jakie to wszystko jest drogie itp. pozostawiam Wam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 5 Dalej Strona 2 z 5 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Ski Forum Sprzęt narciarski Serwis i konserwacja sprzętu [DIY] Thermobox. × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
kolo Napisano 12 Marca 2015 Udostępnij Napisano 12 Marca 2015 Zgadza się. Ale... Juras wyznaczył mi zadanie zorganizować serwis Zakupiłem koziołki, stolik do ostrzenia i resztę zabawek. Zrobiliśmy stałe składane stanowisko serwisowe (to w sumie było najważniejsze i najtrudniejsze). Coś tam przyswoiłem sobie z netu a przede wszystkim z SF - mam wrażenie, że też od Ciebie . Ogólnie wszyscy są zadowoleni bo jednak narty ostre, nasmarowane (i bez dziur) to fajna sprawa - szczególnie jak się jeździ na szerokich deskach. Samo serwisowanie nie sprawia mi specjalnej radości - szczególnie ostrzenie. Smarowanie prawie, że polubiłem. Pozdro Wiesiek. Wieśku, szczotkowanie jest najfajniejsze. Jest jeszcze coś co nie wiem czy zaobserwowałeś, narta dobrze jadąca wymaga mniej siły więc chyba jednak staje się bezpieczniejsza. Syf który nie wchłania się w ślizg nie odkłada się potem na kleju. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Wujot Napisano 12 Marca 2015 Udostępnij Napisano 12 Marca 2015 Wieśku, szczotkowanie jest najfajniejsze. Jest jeszcze coś co nie wiem czy zaobserwowałeś, narta dobrze jadąca wymaga mniej siły więc chyba jednak staje się bezpieczniejsza. Syf który nie wchłania się w ślizg nie odkłada się potem na kleju. Jak rozumiem mówisz o narcie turowej? Nie zauważyłem tego... Do zjazdów mam drugi (a tak naprawdę to więcej) komplet - sprzęt zjazdowy jest tani i szkoda mi setów turowych. Na turach w sumie mało się jeździ (a u mnie jest sporo na lodowcach) więc chyba u mnie ten problem nie występuje... Pozdro Wiesiek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 16 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 16 Marca 2015 Jestem po pierwszym wygrzewaniu 2 par nart, jedne nowe, drugie stare - używane. Najpierw zrobiłem dwukrotne cyklinowanie na gorąco i szczotkowanie. Następnie nałożyłem jak najgrubszą warstwę smaru żelazkiem - naprawdę było go sporo. Dodatkowo na koniec nakapałem jeszcze smar na środek ślizgu bez prasowania, żeby w boxie się rozpłynął. Co prawda między bajki wsadzałem opowieści o tym, że ślizg w boxie tak pije, że smar trzeba uzupełniać, ale na wszelki wypadek dałem go dużo. Po 2 godzinach zajrzałem na moment do boxa (59 st.C), smar był ładnie roztopiony i idealnie pokrywał całą powierzchnię ślizgów. Pomimo tego był na tyle gęsty, że nakapane na środek krople nie chciały się rozpłynąć po ślizgu i nawet z dziobów nart nic nie kapało, a smaru było tam aż za dużo. Po 15-20 godzinach wyłączyłem ogrzewanie, po następnych kilkunastu w boxie było jeszcze 37st C. Jest trochę za dużo styropianu (spokojnie wystarczyłoby 5 cm) i za wolno box stygnie - to niby dobrze ale trzeba mieć cierpliwość. Rozszczelniłem lekko drzwi i wróciłem za kilka godzin. Tak wyglądał ślizg nowej narty po wygrzaniu. Smar został praktycznie tylko w miejscach gdzie był nakapany i się nie rozpłynął. Ta rozprasowana warstwa wchłonęła się w całości, a w wielu miejscach pojawiły się suche plamy. Widać je było nawet po cyklinowaniu i szczotkowaniu. Natomiast stare narty po wygrzaniu wyglądały tak. Smar wchłonął się w niewielkim stopniu - było co cyklinować. Być może to wina jakości ślizgu, chociaż niby jest "sintered" i to akurat są Stockli, więc raczej nie jest podłej jakości. Bardziej prawdopodobne, że ślizg jest "zapchany" starymi smarami o większej twardości i temperaturze topnienia, które nie chciały głębiej przepuścić miękkiego smaru. Cyklinowanie na gorąco widocznie ich nie usunęło. Nowe narty jeszcze raz trafiły do boxa z kolejną porcją smaru bazowego, a stare już z nałożonym smarem poślizgowym. Ewidentnie widać, że nowy ślizg "lubi wypić". Nie wiem natomiast czy przełoży się to na dłuższą jazdę bez smarowania, bo co z tego, że smar siedzi w głębszych warstwach ślizgu jeśli na wierzchu się zetrze? Niedługo to sprawdzę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Jeszcze słowo o wyłącznikach termicznych http://www.julik.pl/...A250V-65C-/1421. One powinny odcinać zasilanie w temperaturze znamionowej i ponownie je załączać w temperaturze o 10-15 st. niższej. Niestety to jakaś chińszczyzna chyba i parametry to one trzymają tylko na papierze. Na 3 sztuki 2 działały w sposób powtarzalny, jeden przy 65st.C, ale drugi przy 60st.C - więc trochę za blisko temperatury roboczej i dochodziło do niechcianych rozłączeń zasilania. Trzeci działał kompletnie bez sensu i za każdym razem inaczej. Trzeba kupić kilka, przetestować i wybrać sprawny egzemplarz. Są jeszcze jednorazowe bezpieczniki termiczne, ale nie nadają się do takich zastosowań. Mają się topić w określonej temperaturze odcinając na stałe zasilanie. Problem w tym, że nie są dostosowane do pracy długotrwałej i po kilku godzinach działania temperatury o kilkanaście stopni niższej też ulegają uszkodzeniu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 J Mam podobne wnioski i linkowany post w sąsiednim forum traktuję jako typowy "artykuł sponsorowany". Z wiedzą typowo książkową. Na logicznym szkoleniu podają ile jest + - warstwy pijącej smar 0,3 mm wiec ile może wypić? jest jasne że odparowuje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Mam podobne wnioski i linkowany post w sąsiednim forum traktuję jako typowy "artykuł sponsorowany". Z wiedzą typowo książkową. Na logicznym szkoleniu podają ile jest + - warstwy pijącej smar 0,3 mm wiec ile może wypić? jest jasne że odparowuje. O jakim artykule mówisz?, daj linka. Parafina odparowuje? Czemu nie odparowała z drugiej pary nart i czemu ta druga warstwa, którą skończyłem już wygrzewać nie chciała odparować? Temperatura wrzenia parafin to między 300 a 400 st.C, w 60 to ona ledwo co w stan ciekły przechodzi i do intensywnego parowania trochę brakuję. Nie jestem w stanie sprawdzić jak głęboko wchodzi w ślizg parafina i czy to jest 0,3mm czy więcej - sam nie wiem gdzie ona się pomieściła, ale ani z nart nie spłynęła ani nie odparowała. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Masz linka w 31 moim poście. http://www.skionline...rt-mity-czy-nie muszę sobie przypomnieć, poszukać gdzieś na forum były jakieś wykresy tokowskie Woda np w praniu wysycha i nie musi wrzeć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bocian74 Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Masz linka w 31 moim poście. http://www.skionline...rt-mity-czy-nie muszę sobie przypomnieć, poszukać gdzieś na forum były jakieś wykresy tokowskieWoda np w praniu wysycha i nie musi wrzeć.Mam w pracy odpowiedni obrazek, jutro wkleję.PozdrMarcin Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Masz linka w 31 moim poście. http://www.skionline...rt-mity-czy-nie muszę sobie przypomnieć, poszukać gdzieś na forum były jakieś wykresy tokowskie Woda np w praniu wysycha i nie musi wrzeć. Oczywiście że ciecze parują w każdej temperaturze, tylko jak szybko. Parafina ze starych nart nie wyparowała (o były grzane równocześnie), parafina ponownie nałożona na nowe narty również nie wyparowała, logicznym wnioskiem jest, że nie da się zaobserwować parowania parafiny w temperaturze i w czasie o jakich rozmawiamy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Wujot Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Oczywiście że ciecze parują w każdej temperaturze, tylko jak szybko. Parafina ze starych nart nie wyparowała (o były grzane równocześnie), parafina ponownie nałożona na nowe narty również nie wyparowała, logicznym wnioskiem jest, że nie da się zaobserwować parowania parafiny w temperaturze i w czasie o jakich rozmawiamy. Wystarczy zważyc nartę przed i po wygrzaniu pozdro Wiesiek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Oczywiście że ciecze parują w każdej temperaturze, tylko jak szybko. Parafina ze starych nart nie wyparowała (o były grzane równocześnie), parafina ponownie nałożona na nowe narty również nie wyparowała, logicznym wnioskiem jest, że nie da się zaobserwować parowania parafiny w temperaturze i w czasie o jakich rozmawiamy. Ja nie neguje że wchłania, raczej tylko że zastępuje 10 smarowań. Kwestia ile dałeś w jakiej temperaturze wsadzałeś do boksa i w jakiej wyciągałeś. Moje lądowały momentalnie po żelazku więc prawie na pół płynnie. Wujot, pewną część życia przejeździłem na parafinie, parafinie aptecznej, żyję da się, kłopot zaczyna się w sporym minusie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Wystarczy zważyc nartę przed i po wygrzaniu pozdro Wiesiek mam wagi apteczne, bardzo dokładne - ale ta większa ma zakres do 1kg. Ja nie neguje że wchłania, raczej tylko że zastępuje 10 smarowań. Ile smarowań zastępuje to ja nie wiem. W kwestii możliwości wchłonięcia parafiny przez ślizg na pewno dużo, ale do jazdy i tak liczy się smar który jest przy samej powierzchni ślizgu (ten co jest głębiej na powierzchnię nie wylezie), więc być może zastępuje tylko 1 smarowanie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Ja smaruję narty w ten sposób tylko raz, fabrycznie nowe. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 kolo - w tym poście, który zlinkowałeś są zdjęcia boxa w jednym z serwisów. Zauważcie, że to też jest samoróba tylko zrobiona dużo staranniej i bardziej ergonomicznie niż moja, z budowlanych płyt izolacyjnych Rectile. Nawet sterownik mają tej samej firmy i prawdopodobnie ten sam model co ja, tylko w wersji pod zabudowę tablicową (ja mam na szynę din). Dodatkowo mają też programator czasowy. Widać, że chłopaki nie są w ciemię bici i zamiast kilkunastu tysięcy na markowy boks wydali pewnie około tysiaka. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bocian74 Napisano 18 Marca 2015 Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 Mam w pracy odpowiedni obrazek, jutro wkleję. Obiecane, dostarczone Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 18 Marca 2015 Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 kolo - w tym poście, który zlinkowałeś są zdjęcia boxa w jednym z serwisów. Zauważcie, że to też jest samoróba tylko zrobiona dużo staranniej i bardziej ergonomicznie niż moja, z budowlanych płyt izolacyjnych Rectile. Nawet sterownik mają tej samej firmy i prawdopodobnie ten sam model co ja, tylko w wersji pod zabudowę tablicową (ja mam na szynę din). Dodatkowo mają też programator czasowy. Widać, że chłopaki nie są w ciemię bici i zamiast kilkunastu tysięcy na markowy boks wydali pewnie około tysiaka. Znam jeszcze jeden serwis który ma samoróbkę od kilku lat, tego linkowanego nie mogę powiększyć. Zasada urządzenia jest banalnie prosta, logiczne jest samodzielne wykonanie ze względu na koszt i późniejsze pokrycie zlecaniami płatnymi . Chyba że chodzi komuś o prestiż, wtedy musi być oryginał najlepiej z logiem producenta smarów. http://www.tokous.com/thermo_bag.htm Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 18 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 Obiecane, dostarczone Wykres odnosi się do prasowania w czasie do 6 minut, ciężko to odnieść do 20 godzin w boxie, ale i tak jest ciekawy. Wynika z niego, że im temperatura wyższa tym szybciej wsiąka parafina, ale to nic zaskakującego bo ma niższą lepkość, z gorącego żelazka kapie jak woda, a w 60 st.C roztopiona kropla na ślizgu nawet nie chce się rozpłynąć. Podczas zwykłego prasowania przeważnie robimy kilka przebiegów żelazkiem po ślizgu, podczas którego dane miejsce jest łącznie prasowane może przez 30 sekund, albo mniej. Wg wykresu w ślizg wejdzie około 1mg/cm2. Z drugiej strony jak ktoś się uprze i będzie każdą nartę prasował godzinę to osiągnie czas w okolicach 6 minut (na każde miejsce) i ślizg przyjmie 20mg/cm2, a to już bardzo dużo. To mniej więcej odpowiada warstwie parafiny o grubości 0,2mm. W jaki sposób miała by się ona zmieści w 0,3mm grubości ślizgu? Musiała by docierać znacznie głębiej. Jest jeszcze taki wykres http://www.tokous.com/thermo_bag.htm. Wynika z niego, że po 3 godzinach w boxie w 60 st.C parafina dociera na głębokość 0,3mm, a w wierzchniej warstwie ślizgu jej procentowa zawartość osiąga 45%. Całkiem sporo pustego miejsca musi być w ślizgu, skoro tyle parafiny przyjmuje. Ale średnia zawartość parafiny w warstwie 0,3mm jest poniżej 10%. Czyli odpowiada to warstwie parafiny 0,03mm czyli jakieś 3mg/cm2. Pytanie jak to wygląda po 20 godzinach? Ktoś pisał chyba na epicski, że ważył narty (ale nie wiem po ilu godzinach) i wyszło mu około 8g na nartę. To odpowiada prawdopodobnie około 5mg/cm2. Z moich obserwacji wynika, że nowa narta wchłonęła praktycznie w całości warstwę, którą udało się rozprasować żelazkiem możliwie grubo - ale tu znów nie wiem jak grubo, może to było 0,1mm a może 0,3mm? W każdym razie, wygląda na to, że można całkiem sporo parafiny do ślizgu wprowadzić nawet przy pomocy żelazka - ale to bardzo mozolne i ryzykowne, ze względu na możliwość przypalenia ślizgu czy uszkodzenia konstrukcji narty w przypadku jej przegrzania. Zrobienie tego w termoboxie jest bezpieczniejsze i nie absorbuje tyle własnego czasu. Parafina potrafi też wsiąknąć chyba znacznie głębiej niż 0,3mm - pytanie tylko po co ja wprowadzać tak głęboko? Może nie ma sensu trzymać w boxie narty dłużej niż kilka godzin. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaja45 Napisano 19 Marca 2015 Udostępnij Napisano 19 Marca 2015 Zasada urządzenia jest banalnie prosta, logiczne jest samodzielne wykonanie ze względu na koszt i późniejsze pokrycie zlecaniami płatnymi . Chyba że chodzi komuś o prestiż, wtedy musi być oryginał najlepiej z logiem producenta smarów. Tak zgadzam się z Tobą kolo, budowanie komory ma tylko wtedy sens jeżeli będzie on zarabiał na siebie, co do oryginału jak napisałeś z logiem producenta smarów, to nie jest kwestia tylko prestiżu, bo czy klient zlecający usługę wygrzewania nart w komorze pyta się o producenta boxu, z praktyki powiem Ci, ani jeden klient nie zadał mi takiego pytania, oczywiście mogą o tym przeczytać na stronie, ale wiele serwisów się tym specjalnie nie chwali, a czy będzie to stanowiło dla nich jakiś problem, myślę, że dla większości nie, bo klient oczekuje super efektu finalnego. Poza tym oryginał ma wiele zalet i tylko jedną wadę (cena, chociaż ja swój kupiłem w super cenie), co do zalet oryginału jest to dobrze przemyślana konstrukcja, stabilna i szczelna (moja komora waży 140 kg) z dopracowanymi programami serwisowymi (taki mały bonus dla serwisu, ktoś przetestował, ktoś wprowadził i gotowe), ale nie o tym chciałem tutaj napisać, kwestia wrażeń, ponad rok używam komory i co zauważyłem, wygrzewanie nie zastąpi tradycyjnego smarowania (żelazko-smarownica), jest tylko czynnością, którą warto wykonać jeden lub dwa razy w sezonie i ma na celu dobrze nasączyć ślizg miękkim smarem, a co się z tym wiąże, dalsze procesy smarowania, a przede wszystkim efekty są bardziej trwałe (tradycyjne smarowanie na gorąco wystarcza na dłużej), dlaczego zawodnicy pałają taką niechęcią do nowych nart ? Miałem okazję przetestować swoje narty, najpierw komora wygrzewanie smarem do Thermoboxu Solda, później tradycyjne smarowanie żelazkiem jako podkład smar molibdenowy Toko, a na końcu czerwony LF Performance Solda (zastosowany przeze mnie z uwagi na szeroki zakres temperatur jak i na cenę). Efekt po tygodniu jeżdżenia w różnych warunkach, był lód i świeży śnieg, poślizg narty był rewelacyjny, najłatwiej to zauważyć na płaskich trasach lub dojazdówkach oraz za bramkami przy wejściu na krzesło, gdzie wręcz trzeba było hamować kijkami. Tak samo było z ostrzeniem krawędź naostrzona precyzyjnie na dysku borazonowym o gradacji B10, efekt przerósł moje oczekiwania, bo tygodniu katowania, krawędź w idealnym, ostrym stanie. Wracając do smarowania prawda w moim przypadku może być taka, że to efekt częstego smarowania na gorąco albo efekt smarowania na maszynie Wax Future, nie wiem, a powiem szczerze nie chce mi się robić specjalnych testów, bo nie mam na to czasu. Dyskusje akademickie ile gram smaru wejdzie w ślizg, albo narzekania jakie to wszystko jest drogie itp. pozostawiam Wam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 5 Dalej Strona 2 z 5 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Ski Forum Sprzęt narciarski Serwis i konserwacja sprzętu [DIY] Thermobox. × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
Wujot Napisano 12 Marca 2015 Udostępnij Napisano 12 Marca 2015 Wieśku, szczotkowanie jest najfajniejsze. Jest jeszcze coś co nie wiem czy zaobserwowałeś, narta dobrze jadąca wymaga mniej siły więc chyba jednak staje się bezpieczniejsza. Syf który nie wchłania się w ślizg nie odkłada się potem na kleju. Jak rozumiem mówisz o narcie turowej? Nie zauważyłem tego... Do zjazdów mam drugi (a tak naprawdę to więcej) komplet - sprzęt zjazdowy jest tani i szkoda mi setów turowych. Na turach w sumie mało się jeździ (a u mnie jest sporo na lodowcach) więc chyba u mnie ten problem nie występuje... Pozdro Wiesiek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 16 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 16 Marca 2015 Jestem po pierwszym wygrzewaniu 2 par nart, jedne nowe, drugie stare - używane. Najpierw zrobiłem dwukrotne cyklinowanie na gorąco i szczotkowanie. Następnie nałożyłem jak najgrubszą warstwę smaru żelazkiem - naprawdę było go sporo. Dodatkowo na koniec nakapałem jeszcze smar na środek ślizgu bez prasowania, żeby w boxie się rozpłynął. Co prawda między bajki wsadzałem opowieści o tym, że ślizg w boxie tak pije, że smar trzeba uzupełniać, ale na wszelki wypadek dałem go dużo. Po 2 godzinach zajrzałem na moment do boxa (59 st.C), smar był ładnie roztopiony i idealnie pokrywał całą powierzchnię ślizgów. Pomimo tego był na tyle gęsty, że nakapane na środek krople nie chciały się rozpłynąć po ślizgu i nawet z dziobów nart nic nie kapało, a smaru było tam aż za dużo. Po 15-20 godzinach wyłączyłem ogrzewanie, po następnych kilkunastu w boxie było jeszcze 37st C. Jest trochę za dużo styropianu (spokojnie wystarczyłoby 5 cm) i za wolno box stygnie - to niby dobrze ale trzeba mieć cierpliwość. Rozszczelniłem lekko drzwi i wróciłem za kilka godzin. Tak wyglądał ślizg nowej narty po wygrzaniu. Smar został praktycznie tylko w miejscach gdzie był nakapany i się nie rozpłynął. Ta rozprasowana warstwa wchłonęła się w całości, a w wielu miejscach pojawiły się suche plamy. Widać je było nawet po cyklinowaniu i szczotkowaniu. Natomiast stare narty po wygrzaniu wyglądały tak. Smar wchłonął się w niewielkim stopniu - było co cyklinować. Być może to wina jakości ślizgu, chociaż niby jest "sintered" i to akurat są Stockli, więc raczej nie jest podłej jakości. Bardziej prawdopodobne, że ślizg jest "zapchany" starymi smarami o większej twardości i temperaturze topnienia, które nie chciały głębiej przepuścić miękkiego smaru. Cyklinowanie na gorąco widocznie ich nie usunęło. Nowe narty jeszcze raz trafiły do boxa z kolejną porcją smaru bazowego, a stare już z nałożonym smarem poślizgowym. Ewidentnie widać, że nowy ślizg "lubi wypić". Nie wiem natomiast czy przełoży się to na dłuższą jazdę bez smarowania, bo co z tego, że smar siedzi w głębszych warstwach ślizgu jeśli na wierzchu się zetrze? Niedługo to sprawdzę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Jeszcze słowo o wyłącznikach termicznych http://www.julik.pl/...A250V-65C-/1421. One powinny odcinać zasilanie w temperaturze znamionowej i ponownie je załączać w temperaturze o 10-15 st. niższej. Niestety to jakaś chińszczyzna chyba i parametry to one trzymają tylko na papierze. Na 3 sztuki 2 działały w sposób powtarzalny, jeden przy 65st.C, ale drugi przy 60st.C - więc trochę za blisko temperatury roboczej i dochodziło do niechcianych rozłączeń zasilania. Trzeci działał kompletnie bez sensu i za każdym razem inaczej. Trzeba kupić kilka, przetestować i wybrać sprawny egzemplarz. Są jeszcze jednorazowe bezpieczniki termiczne, ale nie nadają się do takich zastosowań. Mają się topić w określonej temperaturze odcinając na stałe zasilanie. Problem w tym, że nie są dostosowane do pracy długotrwałej i po kilku godzinach działania temperatury o kilkanaście stopni niższej też ulegają uszkodzeniu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 J Mam podobne wnioski i linkowany post w sąsiednim forum traktuję jako typowy "artykuł sponsorowany". Z wiedzą typowo książkową. Na logicznym szkoleniu podają ile jest + - warstwy pijącej smar 0,3 mm wiec ile może wypić? jest jasne że odparowuje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Mam podobne wnioski i linkowany post w sąsiednim forum traktuję jako typowy "artykuł sponsorowany". Z wiedzą typowo książkową. Na logicznym szkoleniu podają ile jest + - warstwy pijącej smar 0,3 mm wiec ile może wypić? jest jasne że odparowuje. O jakim artykule mówisz?, daj linka. Parafina odparowuje? Czemu nie odparowała z drugiej pary nart i czemu ta druga warstwa, którą skończyłem już wygrzewać nie chciała odparować? Temperatura wrzenia parafin to między 300 a 400 st.C, w 60 to ona ledwo co w stan ciekły przechodzi i do intensywnego parowania trochę brakuję. Nie jestem w stanie sprawdzić jak głęboko wchodzi w ślizg parafina i czy to jest 0,3mm czy więcej - sam nie wiem gdzie ona się pomieściła, ale ani z nart nie spłynęła ani nie odparowała. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Masz linka w 31 moim poście. http://www.skionline...rt-mity-czy-nie muszę sobie przypomnieć, poszukać gdzieś na forum były jakieś wykresy tokowskie Woda np w praniu wysycha i nie musi wrzeć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bocian74 Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Masz linka w 31 moim poście. http://www.skionline...rt-mity-czy-nie muszę sobie przypomnieć, poszukać gdzieś na forum były jakieś wykresy tokowskieWoda np w praniu wysycha i nie musi wrzeć.Mam w pracy odpowiedni obrazek, jutro wkleję.PozdrMarcin Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Masz linka w 31 moim poście. http://www.skionline...rt-mity-czy-nie muszę sobie przypomnieć, poszukać gdzieś na forum były jakieś wykresy tokowskie Woda np w praniu wysycha i nie musi wrzeć. Oczywiście że ciecze parują w każdej temperaturze, tylko jak szybko. Parafina ze starych nart nie wyparowała (o były grzane równocześnie), parafina ponownie nałożona na nowe narty również nie wyparowała, logicznym wnioskiem jest, że nie da się zaobserwować parowania parafiny w temperaturze i w czasie o jakich rozmawiamy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Wujot Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Oczywiście że ciecze parują w każdej temperaturze, tylko jak szybko. Parafina ze starych nart nie wyparowała (o były grzane równocześnie), parafina ponownie nałożona na nowe narty również nie wyparowała, logicznym wnioskiem jest, że nie da się zaobserwować parowania parafiny w temperaturze i w czasie o jakich rozmawiamy. Wystarczy zważyc nartę przed i po wygrzaniu pozdro Wiesiek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Oczywiście że ciecze parują w każdej temperaturze, tylko jak szybko. Parafina ze starych nart nie wyparowała (o były grzane równocześnie), parafina ponownie nałożona na nowe narty również nie wyparowała, logicznym wnioskiem jest, że nie da się zaobserwować parowania parafiny w temperaturze i w czasie o jakich rozmawiamy. Ja nie neguje że wchłania, raczej tylko że zastępuje 10 smarowań. Kwestia ile dałeś w jakiej temperaturze wsadzałeś do boksa i w jakiej wyciągałeś. Moje lądowały momentalnie po żelazku więc prawie na pół płynnie. Wujot, pewną część życia przejeździłem na parafinie, parafinie aptecznej, żyję da się, kłopot zaczyna się w sporym minusie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Wystarczy zważyc nartę przed i po wygrzaniu pozdro Wiesiek mam wagi apteczne, bardzo dokładne - ale ta większa ma zakres do 1kg. Ja nie neguje że wchłania, raczej tylko że zastępuje 10 smarowań. Ile smarowań zastępuje to ja nie wiem. W kwestii możliwości wchłonięcia parafiny przez ślizg na pewno dużo, ale do jazdy i tak liczy się smar który jest przy samej powierzchni ślizgu (ten co jest głębiej na powierzchnię nie wylezie), więc być może zastępuje tylko 1 smarowanie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Ja smaruję narty w ten sposób tylko raz, fabrycznie nowe. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 kolo - w tym poście, który zlinkowałeś są zdjęcia boxa w jednym z serwisów. Zauważcie, że to też jest samoróba tylko zrobiona dużo staranniej i bardziej ergonomicznie niż moja, z budowlanych płyt izolacyjnych Rectile. Nawet sterownik mają tej samej firmy i prawdopodobnie ten sam model co ja, tylko w wersji pod zabudowę tablicową (ja mam na szynę din). Dodatkowo mają też programator czasowy. Widać, że chłopaki nie są w ciemię bici i zamiast kilkunastu tysięcy na markowy boks wydali pewnie około tysiaka. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bocian74 Napisano 18 Marca 2015 Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 Mam w pracy odpowiedni obrazek, jutro wkleję. Obiecane, dostarczone Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 18 Marca 2015 Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 kolo - w tym poście, który zlinkowałeś są zdjęcia boxa w jednym z serwisów. Zauważcie, że to też jest samoróba tylko zrobiona dużo staranniej i bardziej ergonomicznie niż moja, z budowlanych płyt izolacyjnych Rectile. Nawet sterownik mają tej samej firmy i prawdopodobnie ten sam model co ja, tylko w wersji pod zabudowę tablicową (ja mam na szynę din). Dodatkowo mają też programator czasowy. Widać, że chłopaki nie są w ciemię bici i zamiast kilkunastu tysięcy na markowy boks wydali pewnie około tysiaka. Znam jeszcze jeden serwis który ma samoróbkę od kilku lat, tego linkowanego nie mogę powiększyć. Zasada urządzenia jest banalnie prosta, logiczne jest samodzielne wykonanie ze względu na koszt i późniejsze pokrycie zlecaniami płatnymi . Chyba że chodzi komuś o prestiż, wtedy musi być oryginał najlepiej z logiem producenta smarów. http://www.tokous.com/thermo_bag.htm Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 18 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 Obiecane, dostarczone Wykres odnosi się do prasowania w czasie do 6 minut, ciężko to odnieść do 20 godzin w boxie, ale i tak jest ciekawy. Wynika z niego, że im temperatura wyższa tym szybciej wsiąka parafina, ale to nic zaskakującego bo ma niższą lepkość, z gorącego żelazka kapie jak woda, a w 60 st.C roztopiona kropla na ślizgu nawet nie chce się rozpłynąć. Podczas zwykłego prasowania przeważnie robimy kilka przebiegów żelazkiem po ślizgu, podczas którego dane miejsce jest łącznie prasowane może przez 30 sekund, albo mniej. Wg wykresu w ślizg wejdzie około 1mg/cm2. Z drugiej strony jak ktoś się uprze i będzie każdą nartę prasował godzinę to osiągnie czas w okolicach 6 minut (na każde miejsce) i ślizg przyjmie 20mg/cm2, a to już bardzo dużo. To mniej więcej odpowiada warstwie parafiny o grubości 0,2mm. W jaki sposób miała by się ona zmieści w 0,3mm grubości ślizgu? Musiała by docierać znacznie głębiej. Jest jeszcze taki wykres http://www.tokous.com/thermo_bag.htm. Wynika z niego, że po 3 godzinach w boxie w 60 st.C parafina dociera na głębokość 0,3mm, a w wierzchniej warstwie ślizgu jej procentowa zawartość osiąga 45%. Całkiem sporo pustego miejsca musi być w ślizgu, skoro tyle parafiny przyjmuje. Ale średnia zawartość parafiny w warstwie 0,3mm jest poniżej 10%. Czyli odpowiada to warstwie parafiny 0,03mm czyli jakieś 3mg/cm2. Pytanie jak to wygląda po 20 godzinach? Ktoś pisał chyba na epicski, że ważył narty (ale nie wiem po ilu godzinach) i wyszło mu około 8g na nartę. To odpowiada prawdopodobnie około 5mg/cm2. Z moich obserwacji wynika, że nowa narta wchłonęła praktycznie w całości warstwę, którą udało się rozprasować żelazkiem możliwie grubo - ale tu znów nie wiem jak grubo, może to było 0,1mm a może 0,3mm? W każdym razie, wygląda na to, że można całkiem sporo parafiny do ślizgu wprowadzić nawet przy pomocy żelazka - ale to bardzo mozolne i ryzykowne, ze względu na możliwość przypalenia ślizgu czy uszkodzenia konstrukcji narty w przypadku jej przegrzania. Zrobienie tego w termoboxie jest bezpieczniejsze i nie absorbuje tyle własnego czasu. Parafina potrafi też wsiąknąć chyba znacznie głębiej niż 0,3mm - pytanie tylko po co ja wprowadzać tak głęboko? Może nie ma sensu trzymać w boxie narty dłużej niż kilka godzin. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaja45 Napisano 19 Marca 2015 Udostępnij Napisano 19 Marca 2015 Zasada urządzenia jest banalnie prosta, logiczne jest samodzielne wykonanie ze względu na koszt i późniejsze pokrycie zlecaniami płatnymi . Chyba że chodzi komuś o prestiż, wtedy musi być oryginał najlepiej z logiem producenta smarów. Tak zgadzam się z Tobą kolo, budowanie komory ma tylko wtedy sens jeżeli będzie on zarabiał na siebie, co do oryginału jak napisałeś z logiem producenta smarów, to nie jest kwestia tylko prestiżu, bo czy klient zlecający usługę wygrzewania nart w komorze pyta się o producenta boxu, z praktyki powiem Ci, ani jeden klient nie zadał mi takiego pytania, oczywiście mogą o tym przeczytać na stronie, ale wiele serwisów się tym specjalnie nie chwali, a czy będzie to stanowiło dla nich jakiś problem, myślę, że dla większości nie, bo klient oczekuje super efektu finalnego. Poza tym oryginał ma wiele zalet i tylko jedną wadę (cena, chociaż ja swój kupiłem w super cenie), co do zalet oryginału jest to dobrze przemyślana konstrukcja, stabilna i szczelna (moja komora waży 140 kg) z dopracowanymi programami serwisowymi (taki mały bonus dla serwisu, ktoś przetestował, ktoś wprowadził i gotowe), ale nie o tym chciałem tutaj napisać, kwestia wrażeń, ponad rok używam komory i co zauważyłem, wygrzewanie nie zastąpi tradycyjnego smarowania (żelazko-smarownica), jest tylko czynnością, którą warto wykonać jeden lub dwa razy w sezonie i ma na celu dobrze nasączyć ślizg miękkim smarem, a co się z tym wiąże, dalsze procesy smarowania, a przede wszystkim efekty są bardziej trwałe (tradycyjne smarowanie na gorąco wystarcza na dłużej), dlaczego zawodnicy pałają taką niechęcią do nowych nart ? Miałem okazję przetestować swoje narty, najpierw komora wygrzewanie smarem do Thermoboxu Solda, później tradycyjne smarowanie żelazkiem jako podkład smar molibdenowy Toko, a na końcu czerwony LF Performance Solda (zastosowany przeze mnie z uwagi na szeroki zakres temperatur jak i na cenę). Efekt po tygodniu jeżdżenia w różnych warunkach, był lód i świeży śnieg, poślizg narty był rewelacyjny, najłatwiej to zauważyć na płaskich trasach lub dojazdówkach oraz za bramkami przy wejściu na krzesło, gdzie wręcz trzeba było hamować kijkami. Tak samo było z ostrzeniem krawędź naostrzona precyzyjnie na dysku borazonowym o gradacji B10, efekt przerósł moje oczekiwania, bo tygodniu katowania, krawędź w idealnym, ostrym stanie. Wracając do smarowania prawda w moim przypadku może być taka, że to efekt częstego smarowania na gorąco albo efekt smarowania na maszynie Wax Future, nie wiem, a powiem szczerze nie chce mi się robić specjalnych testów, bo nie mam na to czasu. Dyskusje akademickie ile gram smaru wejdzie w ślizg, albo narzekania jakie to wszystko jest drogie itp. pozostawiam Wam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 5 Dalej Strona 2 z 5 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Ski Forum Sprzęt narciarski Serwis i konserwacja sprzętu [DIY] Thermobox. × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
Szymon Napisano 16 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 16 Marca 2015 Jestem po pierwszym wygrzewaniu 2 par nart, jedne nowe, drugie stare - używane. Najpierw zrobiłem dwukrotne cyklinowanie na gorąco i szczotkowanie. Następnie nałożyłem jak najgrubszą warstwę smaru żelazkiem - naprawdę było go sporo. Dodatkowo na koniec nakapałem jeszcze smar na środek ślizgu bez prasowania, żeby w boxie się rozpłynął. Co prawda między bajki wsadzałem opowieści o tym, że ślizg w boxie tak pije, że smar trzeba uzupełniać, ale na wszelki wypadek dałem go dużo. Po 2 godzinach zajrzałem na moment do boxa (59 st.C), smar był ładnie roztopiony i idealnie pokrywał całą powierzchnię ślizgów. Pomimo tego był na tyle gęsty, że nakapane na środek krople nie chciały się rozpłynąć po ślizgu i nawet z dziobów nart nic nie kapało, a smaru było tam aż za dużo. Po 15-20 godzinach wyłączyłem ogrzewanie, po następnych kilkunastu w boxie było jeszcze 37st C. Jest trochę za dużo styropianu (spokojnie wystarczyłoby 5 cm) i za wolno box stygnie - to niby dobrze ale trzeba mieć cierpliwość. Rozszczelniłem lekko drzwi i wróciłem za kilka godzin. Tak wyglądał ślizg nowej narty po wygrzaniu. Smar został praktycznie tylko w miejscach gdzie był nakapany i się nie rozpłynął. Ta rozprasowana warstwa wchłonęła się w całości, a w wielu miejscach pojawiły się suche plamy. Widać je było nawet po cyklinowaniu i szczotkowaniu. Natomiast stare narty po wygrzaniu wyglądały tak. Smar wchłonął się w niewielkim stopniu - było co cyklinować. Być może to wina jakości ślizgu, chociaż niby jest "sintered" i to akurat są Stockli, więc raczej nie jest podłej jakości. Bardziej prawdopodobne, że ślizg jest "zapchany" starymi smarami o większej twardości i temperaturze topnienia, które nie chciały głębiej przepuścić miękkiego smaru. Cyklinowanie na gorąco widocznie ich nie usunęło. Nowe narty jeszcze raz trafiły do boxa z kolejną porcją smaru bazowego, a stare już z nałożonym smarem poślizgowym. Ewidentnie widać, że nowy ślizg "lubi wypić". Nie wiem natomiast czy przełoży się to na dłuższą jazdę bez smarowania, bo co z tego, że smar siedzi w głębszych warstwach ślizgu jeśli na wierzchu się zetrze? Niedługo to sprawdzę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Jeszcze słowo o wyłącznikach termicznych http://www.julik.pl/...A250V-65C-/1421. One powinny odcinać zasilanie w temperaturze znamionowej i ponownie je załączać w temperaturze o 10-15 st. niższej. Niestety to jakaś chińszczyzna chyba i parametry to one trzymają tylko na papierze. Na 3 sztuki 2 działały w sposób powtarzalny, jeden przy 65st.C, ale drugi przy 60st.C - więc trochę za blisko temperatury roboczej i dochodziło do niechcianych rozłączeń zasilania. Trzeci działał kompletnie bez sensu i za każdym razem inaczej. Trzeba kupić kilka, przetestować i wybrać sprawny egzemplarz. Są jeszcze jednorazowe bezpieczniki termiczne, ale nie nadają się do takich zastosowań. Mają się topić w określonej temperaturze odcinając na stałe zasilanie. Problem w tym, że nie są dostosowane do pracy długotrwałej i po kilku godzinach działania temperatury o kilkanaście stopni niższej też ulegają uszkodzeniu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 J Mam podobne wnioski i linkowany post w sąsiednim forum traktuję jako typowy "artykuł sponsorowany". Z wiedzą typowo książkową. Na logicznym szkoleniu podają ile jest + - warstwy pijącej smar 0,3 mm wiec ile może wypić? jest jasne że odparowuje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Mam podobne wnioski i linkowany post w sąsiednim forum traktuję jako typowy "artykuł sponsorowany". Z wiedzą typowo książkową. Na logicznym szkoleniu podają ile jest + - warstwy pijącej smar 0,3 mm wiec ile może wypić? jest jasne że odparowuje. O jakim artykule mówisz?, daj linka. Parafina odparowuje? Czemu nie odparowała z drugiej pary nart i czemu ta druga warstwa, którą skończyłem już wygrzewać nie chciała odparować? Temperatura wrzenia parafin to między 300 a 400 st.C, w 60 to ona ledwo co w stan ciekły przechodzi i do intensywnego parowania trochę brakuję. Nie jestem w stanie sprawdzić jak głęboko wchodzi w ślizg parafina i czy to jest 0,3mm czy więcej - sam nie wiem gdzie ona się pomieściła, ale ani z nart nie spłynęła ani nie odparowała. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Masz linka w 31 moim poście. http://www.skionline...rt-mity-czy-nie muszę sobie przypomnieć, poszukać gdzieś na forum były jakieś wykresy tokowskie Woda np w praniu wysycha i nie musi wrzeć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bocian74 Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Masz linka w 31 moim poście. http://www.skionline...rt-mity-czy-nie muszę sobie przypomnieć, poszukać gdzieś na forum były jakieś wykresy tokowskieWoda np w praniu wysycha i nie musi wrzeć.Mam w pracy odpowiedni obrazek, jutro wkleję.PozdrMarcin Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Masz linka w 31 moim poście. http://www.skionline...rt-mity-czy-nie muszę sobie przypomnieć, poszukać gdzieś na forum były jakieś wykresy tokowskie Woda np w praniu wysycha i nie musi wrzeć. Oczywiście że ciecze parują w każdej temperaturze, tylko jak szybko. Parafina ze starych nart nie wyparowała (o były grzane równocześnie), parafina ponownie nałożona na nowe narty również nie wyparowała, logicznym wnioskiem jest, że nie da się zaobserwować parowania parafiny w temperaturze i w czasie o jakich rozmawiamy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Wujot Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Oczywiście że ciecze parują w każdej temperaturze, tylko jak szybko. Parafina ze starych nart nie wyparowała (o były grzane równocześnie), parafina ponownie nałożona na nowe narty również nie wyparowała, logicznym wnioskiem jest, że nie da się zaobserwować parowania parafiny w temperaturze i w czasie o jakich rozmawiamy. Wystarczy zważyc nartę przed i po wygrzaniu pozdro Wiesiek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Oczywiście że ciecze parują w każdej temperaturze, tylko jak szybko. Parafina ze starych nart nie wyparowała (o były grzane równocześnie), parafina ponownie nałożona na nowe narty również nie wyparowała, logicznym wnioskiem jest, że nie da się zaobserwować parowania parafiny w temperaturze i w czasie o jakich rozmawiamy. Ja nie neguje że wchłania, raczej tylko że zastępuje 10 smarowań. Kwestia ile dałeś w jakiej temperaturze wsadzałeś do boksa i w jakiej wyciągałeś. Moje lądowały momentalnie po żelazku więc prawie na pół płynnie. Wujot, pewną część życia przejeździłem na parafinie, parafinie aptecznej, żyję da się, kłopot zaczyna się w sporym minusie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Wystarczy zważyc nartę przed i po wygrzaniu pozdro Wiesiek mam wagi apteczne, bardzo dokładne - ale ta większa ma zakres do 1kg. Ja nie neguje że wchłania, raczej tylko że zastępuje 10 smarowań. Ile smarowań zastępuje to ja nie wiem. W kwestii możliwości wchłonięcia parafiny przez ślizg na pewno dużo, ale do jazdy i tak liczy się smar który jest przy samej powierzchni ślizgu (ten co jest głębiej na powierzchnię nie wylezie), więc być może zastępuje tylko 1 smarowanie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Ja smaruję narty w ten sposób tylko raz, fabrycznie nowe. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 kolo - w tym poście, który zlinkowałeś są zdjęcia boxa w jednym z serwisów. Zauważcie, że to też jest samoróba tylko zrobiona dużo staranniej i bardziej ergonomicznie niż moja, z budowlanych płyt izolacyjnych Rectile. Nawet sterownik mają tej samej firmy i prawdopodobnie ten sam model co ja, tylko w wersji pod zabudowę tablicową (ja mam na szynę din). Dodatkowo mają też programator czasowy. Widać, że chłopaki nie są w ciemię bici i zamiast kilkunastu tysięcy na markowy boks wydali pewnie około tysiaka. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bocian74 Napisano 18 Marca 2015 Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 Mam w pracy odpowiedni obrazek, jutro wkleję. Obiecane, dostarczone Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 18 Marca 2015 Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 kolo - w tym poście, który zlinkowałeś są zdjęcia boxa w jednym z serwisów. Zauważcie, że to też jest samoróba tylko zrobiona dużo staranniej i bardziej ergonomicznie niż moja, z budowlanych płyt izolacyjnych Rectile. Nawet sterownik mają tej samej firmy i prawdopodobnie ten sam model co ja, tylko w wersji pod zabudowę tablicową (ja mam na szynę din). Dodatkowo mają też programator czasowy. Widać, że chłopaki nie są w ciemię bici i zamiast kilkunastu tysięcy na markowy boks wydali pewnie około tysiaka. Znam jeszcze jeden serwis który ma samoróbkę od kilku lat, tego linkowanego nie mogę powiększyć. Zasada urządzenia jest banalnie prosta, logiczne jest samodzielne wykonanie ze względu na koszt i późniejsze pokrycie zlecaniami płatnymi . Chyba że chodzi komuś o prestiż, wtedy musi być oryginał najlepiej z logiem producenta smarów. http://www.tokous.com/thermo_bag.htm Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 18 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 Obiecane, dostarczone Wykres odnosi się do prasowania w czasie do 6 minut, ciężko to odnieść do 20 godzin w boxie, ale i tak jest ciekawy. Wynika z niego, że im temperatura wyższa tym szybciej wsiąka parafina, ale to nic zaskakującego bo ma niższą lepkość, z gorącego żelazka kapie jak woda, a w 60 st.C roztopiona kropla na ślizgu nawet nie chce się rozpłynąć. Podczas zwykłego prasowania przeważnie robimy kilka przebiegów żelazkiem po ślizgu, podczas którego dane miejsce jest łącznie prasowane może przez 30 sekund, albo mniej. Wg wykresu w ślizg wejdzie około 1mg/cm2. Z drugiej strony jak ktoś się uprze i będzie każdą nartę prasował godzinę to osiągnie czas w okolicach 6 minut (na każde miejsce) i ślizg przyjmie 20mg/cm2, a to już bardzo dużo. To mniej więcej odpowiada warstwie parafiny o grubości 0,2mm. W jaki sposób miała by się ona zmieści w 0,3mm grubości ślizgu? Musiała by docierać znacznie głębiej. Jest jeszcze taki wykres http://www.tokous.com/thermo_bag.htm. Wynika z niego, że po 3 godzinach w boxie w 60 st.C parafina dociera na głębokość 0,3mm, a w wierzchniej warstwie ślizgu jej procentowa zawartość osiąga 45%. Całkiem sporo pustego miejsca musi być w ślizgu, skoro tyle parafiny przyjmuje. Ale średnia zawartość parafiny w warstwie 0,3mm jest poniżej 10%. Czyli odpowiada to warstwie parafiny 0,03mm czyli jakieś 3mg/cm2. Pytanie jak to wygląda po 20 godzinach? Ktoś pisał chyba na epicski, że ważył narty (ale nie wiem po ilu godzinach) i wyszło mu około 8g na nartę. To odpowiada prawdopodobnie około 5mg/cm2. Z moich obserwacji wynika, że nowa narta wchłonęła praktycznie w całości warstwę, którą udało się rozprasować żelazkiem możliwie grubo - ale tu znów nie wiem jak grubo, może to było 0,1mm a może 0,3mm? W każdym razie, wygląda na to, że można całkiem sporo parafiny do ślizgu wprowadzić nawet przy pomocy żelazka - ale to bardzo mozolne i ryzykowne, ze względu na możliwość przypalenia ślizgu czy uszkodzenia konstrukcji narty w przypadku jej przegrzania. Zrobienie tego w termoboxie jest bezpieczniejsze i nie absorbuje tyle własnego czasu. Parafina potrafi też wsiąknąć chyba znacznie głębiej niż 0,3mm - pytanie tylko po co ja wprowadzać tak głęboko? Może nie ma sensu trzymać w boxie narty dłużej niż kilka godzin. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaja45 Napisano 19 Marca 2015 Udostępnij Napisano 19 Marca 2015 Zasada urządzenia jest banalnie prosta, logiczne jest samodzielne wykonanie ze względu na koszt i późniejsze pokrycie zlecaniami płatnymi . Chyba że chodzi komuś o prestiż, wtedy musi być oryginał najlepiej z logiem producenta smarów. Tak zgadzam się z Tobą kolo, budowanie komory ma tylko wtedy sens jeżeli będzie on zarabiał na siebie, co do oryginału jak napisałeś z logiem producenta smarów, to nie jest kwestia tylko prestiżu, bo czy klient zlecający usługę wygrzewania nart w komorze pyta się o producenta boxu, z praktyki powiem Ci, ani jeden klient nie zadał mi takiego pytania, oczywiście mogą o tym przeczytać na stronie, ale wiele serwisów się tym specjalnie nie chwali, a czy będzie to stanowiło dla nich jakiś problem, myślę, że dla większości nie, bo klient oczekuje super efektu finalnego. Poza tym oryginał ma wiele zalet i tylko jedną wadę (cena, chociaż ja swój kupiłem w super cenie), co do zalet oryginału jest to dobrze przemyślana konstrukcja, stabilna i szczelna (moja komora waży 140 kg) z dopracowanymi programami serwisowymi (taki mały bonus dla serwisu, ktoś przetestował, ktoś wprowadził i gotowe), ale nie o tym chciałem tutaj napisać, kwestia wrażeń, ponad rok używam komory i co zauważyłem, wygrzewanie nie zastąpi tradycyjnego smarowania (żelazko-smarownica), jest tylko czynnością, którą warto wykonać jeden lub dwa razy w sezonie i ma na celu dobrze nasączyć ślizg miękkim smarem, a co się z tym wiąże, dalsze procesy smarowania, a przede wszystkim efekty są bardziej trwałe (tradycyjne smarowanie na gorąco wystarcza na dłużej), dlaczego zawodnicy pałają taką niechęcią do nowych nart ? Miałem okazję przetestować swoje narty, najpierw komora wygrzewanie smarem do Thermoboxu Solda, później tradycyjne smarowanie żelazkiem jako podkład smar molibdenowy Toko, a na końcu czerwony LF Performance Solda (zastosowany przeze mnie z uwagi na szeroki zakres temperatur jak i na cenę). Efekt po tygodniu jeżdżenia w różnych warunkach, był lód i świeży śnieg, poślizg narty był rewelacyjny, najłatwiej to zauważyć na płaskich trasach lub dojazdówkach oraz za bramkami przy wejściu na krzesło, gdzie wręcz trzeba było hamować kijkami. Tak samo było z ostrzeniem krawędź naostrzona precyzyjnie na dysku borazonowym o gradacji B10, efekt przerósł moje oczekiwania, bo tygodniu katowania, krawędź w idealnym, ostrym stanie. Wracając do smarowania prawda w moim przypadku może być taka, że to efekt częstego smarowania na gorąco albo efekt smarowania na maszynie Wax Future, nie wiem, a powiem szczerze nie chce mi się robić specjalnych testów, bo nie mam na to czasu. Dyskusje akademickie ile gram smaru wejdzie w ślizg, albo narzekania jakie to wszystko jest drogie itp. pozostawiam Wam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 5 Dalej Strona 2 z 5 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Ski Forum Sprzęt narciarski Serwis i konserwacja sprzętu [DIY] Thermobox. × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Mam podobne wnioski i linkowany post w sąsiednim forum traktuję jako typowy "artykuł sponsorowany". Z wiedzą typowo książkową. Na logicznym szkoleniu podają ile jest + - warstwy pijącej smar 0,3 mm wiec ile może wypić? jest jasne że odparowuje. O jakim artykule mówisz?, daj linka. Parafina odparowuje? Czemu nie odparowała z drugiej pary nart i czemu ta druga warstwa, którą skończyłem już wygrzewać nie chciała odparować? Temperatura wrzenia parafin to między 300 a 400 st.C, w 60 to ona ledwo co w stan ciekły przechodzi i do intensywnego parowania trochę brakuję. Nie jestem w stanie sprawdzić jak głęboko wchodzi w ślizg parafina i czy to jest 0,3mm czy więcej - sam nie wiem gdzie ona się pomieściła, ale ani z nart nie spłynęła ani nie odparowała. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Masz linka w 31 moim poście. http://www.skionline...rt-mity-czy-nie muszę sobie przypomnieć, poszukać gdzieś na forum były jakieś wykresy tokowskie Woda np w praniu wysycha i nie musi wrzeć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bocian74 Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Masz linka w 31 moim poście. http://www.skionline...rt-mity-czy-nie muszę sobie przypomnieć, poszukać gdzieś na forum były jakieś wykresy tokowskieWoda np w praniu wysycha i nie musi wrzeć.Mam w pracy odpowiedni obrazek, jutro wkleję.PozdrMarcin Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Masz linka w 31 moim poście. http://www.skionline...rt-mity-czy-nie muszę sobie przypomnieć, poszukać gdzieś na forum były jakieś wykresy tokowskie Woda np w praniu wysycha i nie musi wrzeć. Oczywiście że ciecze parują w każdej temperaturze, tylko jak szybko. Parafina ze starych nart nie wyparowała (o były grzane równocześnie), parafina ponownie nałożona na nowe narty również nie wyparowała, logicznym wnioskiem jest, że nie da się zaobserwować parowania parafiny w temperaturze i w czasie o jakich rozmawiamy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Wujot Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Oczywiście że ciecze parują w każdej temperaturze, tylko jak szybko. Parafina ze starych nart nie wyparowała (o były grzane równocześnie), parafina ponownie nałożona na nowe narty również nie wyparowała, logicznym wnioskiem jest, że nie da się zaobserwować parowania parafiny w temperaturze i w czasie o jakich rozmawiamy. Wystarczy zważyc nartę przed i po wygrzaniu pozdro Wiesiek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Oczywiście że ciecze parują w każdej temperaturze, tylko jak szybko. Parafina ze starych nart nie wyparowała (o były grzane równocześnie), parafina ponownie nałożona na nowe narty również nie wyparowała, logicznym wnioskiem jest, że nie da się zaobserwować parowania parafiny w temperaturze i w czasie o jakich rozmawiamy. Ja nie neguje że wchłania, raczej tylko że zastępuje 10 smarowań. Kwestia ile dałeś w jakiej temperaturze wsadzałeś do boksa i w jakiej wyciągałeś. Moje lądowały momentalnie po żelazku więc prawie na pół płynnie. Wujot, pewną część życia przejeździłem na parafinie, parafinie aptecznej, żyję da się, kłopot zaczyna się w sporym minusie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Wystarczy zważyc nartę przed i po wygrzaniu pozdro Wiesiek mam wagi apteczne, bardzo dokładne - ale ta większa ma zakres do 1kg. Ja nie neguje że wchłania, raczej tylko że zastępuje 10 smarowań. Ile smarowań zastępuje to ja nie wiem. W kwestii możliwości wchłonięcia parafiny przez ślizg na pewno dużo, ale do jazdy i tak liczy się smar który jest przy samej powierzchni ślizgu (ten co jest głębiej na powierzchnię nie wylezie), więc być może zastępuje tylko 1 smarowanie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Ja smaruję narty w ten sposób tylko raz, fabrycznie nowe. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 kolo - w tym poście, który zlinkowałeś są zdjęcia boxa w jednym z serwisów. Zauważcie, że to też jest samoróba tylko zrobiona dużo staranniej i bardziej ergonomicznie niż moja, z budowlanych płyt izolacyjnych Rectile. Nawet sterownik mają tej samej firmy i prawdopodobnie ten sam model co ja, tylko w wersji pod zabudowę tablicową (ja mam na szynę din). Dodatkowo mają też programator czasowy. Widać, że chłopaki nie są w ciemię bici i zamiast kilkunastu tysięcy na markowy boks wydali pewnie około tysiaka. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bocian74 Napisano 18 Marca 2015 Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 Mam w pracy odpowiedni obrazek, jutro wkleję. Obiecane, dostarczone Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 18 Marca 2015 Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 kolo - w tym poście, który zlinkowałeś są zdjęcia boxa w jednym z serwisów. Zauważcie, że to też jest samoróba tylko zrobiona dużo staranniej i bardziej ergonomicznie niż moja, z budowlanych płyt izolacyjnych Rectile. Nawet sterownik mają tej samej firmy i prawdopodobnie ten sam model co ja, tylko w wersji pod zabudowę tablicową (ja mam na szynę din). Dodatkowo mają też programator czasowy. Widać, że chłopaki nie są w ciemię bici i zamiast kilkunastu tysięcy na markowy boks wydali pewnie około tysiaka. Znam jeszcze jeden serwis który ma samoróbkę od kilku lat, tego linkowanego nie mogę powiększyć. Zasada urządzenia jest banalnie prosta, logiczne jest samodzielne wykonanie ze względu na koszt i późniejsze pokrycie zlecaniami płatnymi . Chyba że chodzi komuś o prestiż, wtedy musi być oryginał najlepiej z logiem producenta smarów. http://www.tokous.com/thermo_bag.htm Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 18 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 Obiecane, dostarczone Wykres odnosi się do prasowania w czasie do 6 minut, ciężko to odnieść do 20 godzin w boxie, ale i tak jest ciekawy. Wynika z niego, że im temperatura wyższa tym szybciej wsiąka parafina, ale to nic zaskakującego bo ma niższą lepkość, z gorącego żelazka kapie jak woda, a w 60 st.C roztopiona kropla na ślizgu nawet nie chce się rozpłynąć. Podczas zwykłego prasowania przeważnie robimy kilka przebiegów żelazkiem po ślizgu, podczas którego dane miejsce jest łącznie prasowane może przez 30 sekund, albo mniej. Wg wykresu w ślizg wejdzie około 1mg/cm2. Z drugiej strony jak ktoś się uprze i będzie każdą nartę prasował godzinę to osiągnie czas w okolicach 6 minut (na każde miejsce) i ślizg przyjmie 20mg/cm2, a to już bardzo dużo. To mniej więcej odpowiada warstwie parafiny o grubości 0,2mm. W jaki sposób miała by się ona zmieści w 0,3mm grubości ślizgu? Musiała by docierać znacznie głębiej. Jest jeszcze taki wykres http://www.tokous.com/thermo_bag.htm. Wynika z niego, że po 3 godzinach w boxie w 60 st.C parafina dociera na głębokość 0,3mm, a w wierzchniej warstwie ślizgu jej procentowa zawartość osiąga 45%. Całkiem sporo pustego miejsca musi być w ślizgu, skoro tyle parafiny przyjmuje. Ale średnia zawartość parafiny w warstwie 0,3mm jest poniżej 10%. Czyli odpowiada to warstwie parafiny 0,03mm czyli jakieś 3mg/cm2. Pytanie jak to wygląda po 20 godzinach? Ktoś pisał chyba na epicski, że ważył narty (ale nie wiem po ilu godzinach) i wyszło mu około 8g na nartę. To odpowiada prawdopodobnie około 5mg/cm2. Z moich obserwacji wynika, że nowa narta wchłonęła praktycznie w całości warstwę, którą udało się rozprasować żelazkiem możliwie grubo - ale tu znów nie wiem jak grubo, może to było 0,1mm a może 0,3mm? W każdym razie, wygląda na to, że można całkiem sporo parafiny do ślizgu wprowadzić nawet przy pomocy żelazka - ale to bardzo mozolne i ryzykowne, ze względu na możliwość przypalenia ślizgu czy uszkodzenia konstrukcji narty w przypadku jej przegrzania. Zrobienie tego w termoboxie jest bezpieczniejsze i nie absorbuje tyle własnego czasu. Parafina potrafi też wsiąknąć chyba znacznie głębiej niż 0,3mm - pytanie tylko po co ja wprowadzać tak głęboko? Może nie ma sensu trzymać w boxie narty dłużej niż kilka godzin. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaja45 Napisano 19 Marca 2015 Udostępnij Napisano 19 Marca 2015 Zasada urządzenia jest banalnie prosta, logiczne jest samodzielne wykonanie ze względu na koszt i późniejsze pokrycie zlecaniami płatnymi . Chyba że chodzi komuś o prestiż, wtedy musi być oryginał najlepiej z logiem producenta smarów. Tak zgadzam się z Tobą kolo, budowanie komory ma tylko wtedy sens jeżeli będzie on zarabiał na siebie, co do oryginału jak napisałeś z logiem producenta smarów, to nie jest kwestia tylko prestiżu, bo czy klient zlecający usługę wygrzewania nart w komorze pyta się o producenta boxu, z praktyki powiem Ci, ani jeden klient nie zadał mi takiego pytania, oczywiście mogą o tym przeczytać na stronie, ale wiele serwisów się tym specjalnie nie chwali, a czy będzie to stanowiło dla nich jakiś problem, myślę, że dla większości nie, bo klient oczekuje super efektu finalnego. Poza tym oryginał ma wiele zalet i tylko jedną wadę (cena, chociaż ja swój kupiłem w super cenie), co do zalet oryginału jest to dobrze przemyślana konstrukcja, stabilna i szczelna (moja komora waży 140 kg) z dopracowanymi programami serwisowymi (taki mały bonus dla serwisu, ktoś przetestował, ktoś wprowadził i gotowe), ale nie o tym chciałem tutaj napisać, kwestia wrażeń, ponad rok używam komory i co zauważyłem, wygrzewanie nie zastąpi tradycyjnego smarowania (żelazko-smarownica), jest tylko czynnością, którą warto wykonać jeden lub dwa razy w sezonie i ma na celu dobrze nasączyć ślizg miękkim smarem, a co się z tym wiąże, dalsze procesy smarowania, a przede wszystkim efekty są bardziej trwałe (tradycyjne smarowanie na gorąco wystarcza na dłużej), dlaczego zawodnicy pałają taką niechęcią do nowych nart ? Miałem okazję przetestować swoje narty, najpierw komora wygrzewanie smarem do Thermoboxu Solda, później tradycyjne smarowanie żelazkiem jako podkład smar molibdenowy Toko, a na końcu czerwony LF Performance Solda (zastosowany przeze mnie z uwagi na szeroki zakres temperatur jak i na cenę). Efekt po tygodniu jeżdżenia w różnych warunkach, był lód i świeży śnieg, poślizg narty był rewelacyjny, najłatwiej to zauważyć na płaskich trasach lub dojazdówkach oraz za bramkami przy wejściu na krzesło, gdzie wręcz trzeba było hamować kijkami. Tak samo było z ostrzeniem krawędź naostrzona precyzyjnie na dysku borazonowym o gradacji B10, efekt przerósł moje oczekiwania, bo tygodniu katowania, krawędź w idealnym, ostrym stanie. Wracając do smarowania prawda w moim przypadku może być taka, że to efekt częstego smarowania na gorąco albo efekt smarowania na maszynie Wax Future, nie wiem, a powiem szczerze nie chce mi się robić specjalnych testów, bo nie mam na to czasu. Dyskusje akademickie ile gram smaru wejdzie w ślizg, albo narzekania jakie to wszystko jest drogie itp. pozostawiam Wam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 5 Dalej Strona 2 z 5 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Ski Forum Sprzęt narciarski Serwis i konserwacja sprzętu [DIY] Thermobox. × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Masz linka w 31 moim poście. http://www.skionline...rt-mity-czy-nie muszę sobie przypomnieć, poszukać gdzieś na forum były jakieś wykresy tokowskie Woda np w praniu wysycha i nie musi wrzeć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
bocian74 Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Masz linka w 31 moim poście. http://www.skionline...rt-mity-czy-nie muszę sobie przypomnieć, poszukać gdzieś na forum były jakieś wykresy tokowskieWoda np w praniu wysycha i nie musi wrzeć.Mam w pracy odpowiedni obrazek, jutro wkleję.PozdrMarcin Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Masz linka w 31 moim poście. http://www.skionline...rt-mity-czy-nie muszę sobie przypomnieć, poszukać gdzieś na forum były jakieś wykresy tokowskie Woda np w praniu wysycha i nie musi wrzeć. Oczywiście że ciecze parują w każdej temperaturze, tylko jak szybko. Parafina ze starych nart nie wyparowała (o były grzane równocześnie), parafina ponownie nałożona na nowe narty również nie wyparowała, logicznym wnioskiem jest, że nie da się zaobserwować parowania parafiny w temperaturze i w czasie o jakich rozmawiamy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Wujot Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Oczywiście że ciecze parują w każdej temperaturze, tylko jak szybko. Parafina ze starych nart nie wyparowała (o były grzane równocześnie), parafina ponownie nałożona na nowe narty również nie wyparowała, logicznym wnioskiem jest, że nie da się zaobserwować parowania parafiny w temperaturze i w czasie o jakich rozmawiamy. Wystarczy zważyc nartę przed i po wygrzaniu pozdro Wiesiek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Oczywiście że ciecze parują w każdej temperaturze, tylko jak szybko. Parafina ze starych nart nie wyparowała (o były grzane równocześnie), parafina ponownie nałożona na nowe narty również nie wyparowała, logicznym wnioskiem jest, że nie da się zaobserwować parowania parafiny w temperaturze i w czasie o jakich rozmawiamy. Ja nie neguje że wchłania, raczej tylko że zastępuje 10 smarowań. Kwestia ile dałeś w jakiej temperaturze wsadzałeś do boksa i w jakiej wyciągałeś. Moje lądowały momentalnie po żelazku więc prawie na pół płynnie. Wujot, pewną część życia przejeździłem na parafinie, parafinie aptecznej, żyję da się, kłopot zaczyna się w sporym minusie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Wystarczy zważyc nartę przed i po wygrzaniu pozdro Wiesiek mam wagi apteczne, bardzo dokładne - ale ta większa ma zakres do 1kg. Ja nie neguje że wchłania, raczej tylko że zastępuje 10 smarowań. Ile smarowań zastępuje to ja nie wiem. W kwestii możliwości wchłonięcia parafiny przez ślizg na pewno dużo, ale do jazdy i tak liczy się smar który jest przy samej powierzchni ślizgu (ten co jest głębiej na powierzchnię nie wylezie), więc być może zastępuje tylko 1 smarowanie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Ja smaruję narty w ten sposób tylko raz, fabrycznie nowe. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 kolo - w tym poście, który zlinkowałeś są zdjęcia boxa w jednym z serwisów. Zauważcie, że to też jest samoróba tylko zrobiona dużo staranniej i bardziej ergonomicznie niż moja, z budowlanych płyt izolacyjnych Rectile. Nawet sterownik mają tej samej firmy i prawdopodobnie ten sam model co ja, tylko w wersji pod zabudowę tablicową (ja mam na szynę din). Dodatkowo mają też programator czasowy. Widać, że chłopaki nie są w ciemię bici i zamiast kilkunastu tysięcy na markowy boks wydali pewnie około tysiaka. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bocian74 Napisano 18 Marca 2015 Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 Mam w pracy odpowiedni obrazek, jutro wkleję. Obiecane, dostarczone Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 18 Marca 2015 Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 kolo - w tym poście, który zlinkowałeś są zdjęcia boxa w jednym z serwisów. Zauważcie, że to też jest samoróba tylko zrobiona dużo staranniej i bardziej ergonomicznie niż moja, z budowlanych płyt izolacyjnych Rectile. Nawet sterownik mają tej samej firmy i prawdopodobnie ten sam model co ja, tylko w wersji pod zabudowę tablicową (ja mam na szynę din). Dodatkowo mają też programator czasowy. Widać, że chłopaki nie są w ciemię bici i zamiast kilkunastu tysięcy na markowy boks wydali pewnie około tysiaka. Znam jeszcze jeden serwis który ma samoróbkę od kilku lat, tego linkowanego nie mogę powiększyć. Zasada urządzenia jest banalnie prosta, logiczne jest samodzielne wykonanie ze względu na koszt i późniejsze pokrycie zlecaniami płatnymi . Chyba że chodzi komuś o prestiż, wtedy musi być oryginał najlepiej z logiem producenta smarów. http://www.tokous.com/thermo_bag.htm Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 18 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 Obiecane, dostarczone Wykres odnosi się do prasowania w czasie do 6 minut, ciężko to odnieść do 20 godzin w boxie, ale i tak jest ciekawy. Wynika z niego, że im temperatura wyższa tym szybciej wsiąka parafina, ale to nic zaskakującego bo ma niższą lepkość, z gorącego żelazka kapie jak woda, a w 60 st.C roztopiona kropla na ślizgu nawet nie chce się rozpłynąć. Podczas zwykłego prasowania przeważnie robimy kilka przebiegów żelazkiem po ślizgu, podczas którego dane miejsce jest łącznie prasowane może przez 30 sekund, albo mniej. Wg wykresu w ślizg wejdzie około 1mg/cm2. Z drugiej strony jak ktoś się uprze i będzie każdą nartę prasował godzinę to osiągnie czas w okolicach 6 minut (na każde miejsce) i ślizg przyjmie 20mg/cm2, a to już bardzo dużo. To mniej więcej odpowiada warstwie parafiny o grubości 0,2mm. W jaki sposób miała by się ona zmieści w 0,3mm grubości ślizgu? Musiała by docierać znacznie głębiej. Jest jeszcze taki wykres http://www.tokous.com/thermo_bag.htm. Wynika z niego, że po 3 godzinach w boxie w 60 st.C parafina dociera na głębokość 0,3mm, a w wierzchniej warstwie ślizgu jej procentowa zawartość osiąga 45%. Całkiem sporo pustego miejsca musi być w ślizgu, skoro tyle parafiny przyjmuje. Ale średnia zawartość parafiny w warstwie 0,3mm jest poniżej 10%. Czyli odpowiada to warstwie parafiny 0,03mm czyli jakieś 3mg/cm2. Pytanie jak to wygląda po 20 godzinach? Ktoś pisał chyba na epicski, że ważył narty (ale nie wiem po ilu godzinach) i wyszło mu około 8g na nartę. To odpowiada prawdopodobnie około 5mg/cm2. Z moich obserwacji wynika, że nowa narta wchłonęła praktycznie w całości warstwę, którą udało się rozprasować żelazkiem możliwie grubo - ale tu znów nie wiem jak grubo, może to było 0,1mm a może 0,3mm? W każdym razie, wygląda na to, że można całkiem sporo parafiny do ślizgu wprowadzić nawet przy pomocy żelazka - ale to bardzo mozolne i ryzykowne, ze względu na możliwość przypalenia ślizgu czy uszkodzenia konstrukcji narty w przypadku jej przegrzania. Zrobienie tego w termoboxie jest bezpieczniejsze i nie absorbuje tyle własnego czasu. Parafina potrafi też wsiąknąć chyba znacznie głębiej niż 0,3mm - pytanie tylko po co ja wprowadzać tak głęboko? Może nie ma sensu trzymać w boxie narty dłużej niż kilka godzin. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaja45 Napisano 19 Marca 2015 Udostępnij Napisano 19 Marca 2015 Zasada urządzenia jest banalnie prosta, logiczne jest samodzielne wykonanie ze względu na koszt i późniejsze pokrycie zlecaniami płatnymi . Chyba że chodzi komuś o prestiż, wtedy musi być oryginał najlepiej z logiem producenta smarów. Tak zgadzam się z Tobą kolo, budowanie komory ma tylko wtedy sens jeżeli będzie on zarabiał na siebie, co do oryginału jak napisałeś z logiem producenta smarów, to nie jest kwestia tylko prestiżu, bo czy klient zlecający usługę wygrzewania nart w komorze pyta się o producenta boxu, z praktyki powiem Ci, ani jeden klient nie zadał mi takiego pytania, oczywiście mogą o tym przeczytać na stronie, ale wiele serwisów się tym specjalnie nie chwali, a czy będzie to stanowiło dla nich jakiś problem, myślę, że dla większości nie, bo klient oczekuje super efektu finalnego. Poza tym oryginał ma wiele zalet i tylko jedną wadę (cena, chociaż ja swój kupiłem w super cenie), co do zalet oryginału jest to dobrze przemyślana konstrukcja, stabilna i szczelna (moja komora waży 140 kg) z dopracowanymi programami serwisowymi (taki mały bonus dla serwisu, ktoś przetestował, ktoś wprowadził i gotowe), ale nie o tym chciałem tutaj napisać, kwestia wrażeń, ponad rok używam komory i co zauważyłem, wygrzewanie nie zastąpi tradycyjnego smarowania (żelazko-smarownica), jest tylko czynnością, którą warto wykonać jeden lub dwa razy w sezonie i ma na celu dobrze nasączyć ślizg miękkim smarem, a co się z tym wiąże, dalsze procesy smarowania, a przede wszystkim efekty są bardziej trwałe (tradycyjne smarowanie na gorąco wystarcza na dłużej), dlaczego zawodnicy pałają taką niechęcią do nowych nart ? Miałem okazję przetestować swoje narty, najpierw komora wygrzewanie smarem do Thermoboxu Solda, później tradycyjne smarowanie żelazkiem jako podkład smar molibdenowy Toko, a na końcu czerwony LF Performance Solda (zastosowany przeze mnie z uwagi na szeroki zakres temperatur jak i na cenę). Efekt po tygodniu jeżdżenia w różnych warunkach, był lód i świeży śnieg, poślizg narty był rewelacyjny, najłatwiej to zauważyć na płaskich trasach lub dojazdówkach oraz za bramkami przy wejściu na krzesło, gdzie wręcz trzeba było hamować kijkami. Tak samo było z ostrzeniem krawędź naostrzona precyzyjnie na dysku borazonowym o gradacji B10, efekt przerósł moje oczekiwania, bo tygodniu katowania, krawędź w idealnym, ostrym stanie. Wracając do smarowania prawda w moim przypadku może być taka, że to efekt częstego smarowania na gorąco albo efekt smarowania na maszynie Wax Future, nie wiem, a powiem szczerze nie chce mi się robić specjalnych testów, bo nie mam na to czasu. Dyskusje akademickie ile gram smaru wejdzie w ślizg, albo narzekania jakie to wszystko jest drogie itp. pozostawiam Wam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 5 Dalej Strona 2 z 5 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Ski Forum Sprzęt narciarski Serwis i konserwacja sprzętu [DIY] Thermobox. × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
Wujot Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Oczywiście że ciecze parują w każdej temperaturze, tylko jak szybko. Parafina ze starych nart nie wyparowała (o były grzane równocześnie), parafina ponownie nałożona na nowe narty również nie wyparowała, logicznym wnioskiem jest, że nie da się zaobserwować parowania parafiny w temperaturze i w czasie o jakich rozmawiamy. Wystarczy zważyc nartę przed i po wygrzaniu pozdro Wiesiek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Oczywiście że ciecze parują w każdej temperaturze, tylko jak szybko. Parafina ze starych nart nie wyparowała (o były grzane równocześnie), parafina ponownie nałożona na nowe narty również nie wyparowała, logicznym wnioskiem jest, że nie da się zaobserwować parowania parafiny w temperaturze i w czasie o jakich rozmawiamy. Ja nie neguje że wchłania, raczej tylko że zastępuje 10 smarowań. Kwestia ile dałeś w jakiej temperaturze wsadzałeś do boksa i w jakiej wyciągałeś. Moje lądowały momentalnie po żelazku więc prawie na pół płynnie. Wujot, pewną część życia przejeździłem na parafinie, parafinie aptecznej, żyję da się, kłopot zaczyna się w sporym minusie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Wystarczy zważyc nartę przed i po wygrzaniu pozdro Wiesiek mam wagi apteczne, bardzo dokładne - ale ta większa ma zakres do 1kg. Ja nie neguje że wchłania, raczej tylko że zastępuje 10 smarowań. Ile smarowań zastępuje to ja nie wiem. W kwestii możliwości wchłonięcia parafiny przez ślizg na pewno dużo, ale do jazdy i tak liczy się smar który jest przy samej powierzchni ślizgu (ten co jest głębiej na powierzchnię nie wylezie), więc być może zastępuje tylko 1 smarowanie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Ja smaruję narty w ten sposób tylko raz, fabrycznie nowe. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 kolo - w tym poście, który zlinkowałeś są zdjęcia boxa w jednym z serwisów. Zauważcie, że to też jest samoróba tylko zrobiona dużo staranniej i bardziej ergonomicznie niż moja, z budowlanych płyt izolacyjnych Rectile. Nawet sterownik mają tej samej firmy i prawdopodobnie ten sam model co ja, tylko w wersji pod zabudowę tablicową (ja mam na szynę din). Dodatkowo mają też programator czasowy. Widać, że chłopaki nie są w ciemię bici i zamiast kilkunastu tysięcy na markowy boks wydali pewnie około tysiaka. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bocian74 Napisano 18 Marca 2015 Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 Mam w pracy odpowiedni obrazek, jutro wkleję. Obiecane, dostarczone Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 18 Marca 2015 Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 kolo - w tym poście, który zlinkowałeś są zdjęcia boxa w jednym z serwisów. Zauważcie, że to też jest samoróba tylko zrobiona dużo staranniej i bardziej ergonomicznie niż moja, z budowlanych płyt izolacyjnych Rectile. Nawet sterownik mają tej samej firmy i prawdopodobnie ten sam model co ja, tylko w wersji pod zabudowę tablicową (ja mam na szynę din). Dodatkowo mają też programator czasowy. Widać, że chłopaki nie są w ciemię bici i zamiast kilkunastu tysięcy na markowy boks wydali pewnie około tysiaka. Znam jeszcze jeden serwis który ma samoróbkę od kilku lat, tego linkowanego nie mogę powiększyć. Zasada urządzenia jest banalnie prosta, logiczne jest samodzielne wykonanie ze względu na koszt i późniejsze pokrycie zlecaniami płatnymi . Chyba że chodzi komuś o prestiż, wtedy musi być oryginał najlepiej z logiem producenta smarów. http://www.tokous.com/thermo_bag.htm Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 18 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 Obiecane, dostarczone Wykres odnosi się do prasowania w czasie do 6 minut, ciężko to odnieść do 20 godzin w boxie, ale i tak jest ciekawy. Wynika z niego, że im temperatura wyższa tym szybciej wsiąka parafina, ale to nic zaskakującego bo ma niższą lepkość, z gorącego żelazka kapie jak woda, a w 60 st.C roztopiona kropla na ślizgu nawet nie chce się rozpłynąć. Podczas zwykłego prasowania przeważnie robimy kilka przebiegów żelazkiem po ślizgu, podczas którego dane miejsce jest łącznie prasowane może przez 30 sekund, albo mniej. Wg wykresu w ślizg wejdzie około 1mg/cm2. Z drugiej strony jak ktoś się uprze i będzie każdą nartę prasował godzinę to osiągnie czas w okolicach 6 minut (na każde miejsce) i ślizg przyjmie 20mg/cm2, a to już bardzo dużo. To mniej więcej odpowiada warstwie parafiny o grubości 0,2mm. W jaki sposób miała by się ona zmieści w 0,3mm grubości ślizgu? Musiała by docierać znacznie głębiej. Jest jeszcze taki wykres http://www.tokous.com/thermo_bag.htm. Wynika z niego, że po 3 godzinach w boxie w 60 st.C parafina dociera na głębokość 0,3mm, a w wierzchniej warstwie ślizgu jej procentowa zawartość osiąga 45%. Całkiem sporo pustego miejsca musi być w ślizgu, skoro tyle parafiny przyjmuje. Ale średnia zawartość parafiny w warstwie 0,3mm jest poniżej 10%. Czyli odpowiada to warstwie parafiny 0,03mm czyli jakieś 3mg/cm2. Pytanie jak to wygląda po 20 godzinach? Ktoś pisał chyba na epicski, że ważył narty (ale nie wiem po ilu godzinach) i wyszło mu około 8g na nartę. To odpowiada prawdopodobnie około 5mg/cm2. Z moich obserwacji wynika, że nowa narta wchłonęła praktycznie w całości warstwę, którą udało się rozprasować żelazkiem możliwie grubo - ale tu znów nie wiem jak grubo, może to było 0,1mm a może 0,3mm? W każdym razie, wygląda na to, że można całkiem sporo parafiny do ślizgu wprowadzić nawet przy pomocy żelazka - ale to bardzo mozolne i ryzykowne, ze względu na możliwość przypalenia ślizgu czy uszkodzenia konstrukcji narty w przypadku jej przegrzania. Zrobienie tego w termoboxie jest bezpieczniejsze i nie absorbuje tyle własnego czasu. Parafina potrafi też wsiąknąć chyba znacznie głębiej niż 0,3mm - pytanie tylko po co ja wprowadzać tak głęboko? Może nie ma sensu trzymać w boxie narty dłużej niż kilka godzin. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaja45 Napisano 19 Marca 2015 Udostępnij Napisano 19 Marca 2015 Zasada urządzenia jest banalnie prosta, logiczne jest samodzielne wykonanie ze względu na koszt i późniejsze pokrycie zlecaniami płatnymi . Chyba że chodzi komuś o prestiż, wtedy musi być oryginał najlepiej z logiem producenta smarów. Tak zgadzam się z Tobą kolo, budowanie komory ma tylko wtedy sens jeżeli będzie on zarabiał na siebie, co do oryginału jak napisałeś z logiem producenta smarów, to nie jest kwestia tylko prestiżu, bo czy klient zlecający usługę wygrzewania nart w komorze pyta się o producenta boxu, z praktyki powiem Ci, ani jeden klient nie zadał mi takiego pytania, oczywiście mogą o tym przeczytać na stronie, ale wiele serwisów się tym specjalnie nie chwali, a czy będzie to stanowiło dla nich jakiś problem, myślę, że dla większości nie, bo klient oczekuje super efektu finalnego. Poza tym oryginał ma wiele zalet i tylko jedną wadę (cena, chociaż ja swój kupiłem w super cenie), co do zalet oryginału jest to dobrze przemyślana konstrukcja, stabilna i szczelna (moja komora waży 140 kg) z dopracowanymi programami serwisowymi (taki mały bonus dla serwisu, ktoś przetestował, ktoś wprowadził i gotowe), ale nie o tym chciałem tutaj napisać, kwestia wrażeń, ponad rok używam komory i co zauważyłem, wygrzewanie nie zastąpi tradycyjnego smarowania (żelazko-smarownica), jest tylko czynnością, którą warto wykonać jeden lub dwa razy w sezonie i ma na celu dobrze nasączyć ślizg miękkim smarem, a co się z tym wiąże, dalsze procesy smarowania, a przede wszystkim efekty są bardziej trwałe (tradycyjne smarowanie na gorąco wystarcza na dłużej), dlaczego zawodnicy pałają taką niechęcią do nowych nart ? Miałem okazję przetestować swoje narty, najpierw komora wygrzewanie smarem do Thermoboxu Solda, później tradycyjne smarowanie żelazkiem jako podkład smar molibdenowy Toko, a na końcu czerwony LF Performance Solda (zastosowany przeze mnie z uwagi na szeroki zakres temperatur jak i na cenę). Efekt po tygodniu jeżdżenia w różnych warunkach, był lód i świeży śnieg, poślizg narty był rewelacyjny, najłatwiej to zauważyć na płaskich trasach lub dojazdówkach oraz za bramkami przy wejściu na krzesło, gdzie wręcz trzeba było hamować kijkami. Tak samo było z ostrzeniem krawędź naostrzona precyzyjnie na dysku borazonowym o gradacji B10, efekt przerósł moje oczekiwania, bo tygodniu katowania, krawędź w idealnym, ostrym stanie. Wracając do smarowania prawda w moim przypadku może być taka, że to efekt częstego smarowania na gorąco albo efekt smarowania na maszynie Wax Future, nie wiem, a powiem szczerze nie chce mi się robić specjalnych testów, bo nie mam na to czasu. Dyskusje akademickie ile gram smaru wejdzie w ślizg, albo narzekania jakie to wszystko jest drogie itp. pozostawiam Wam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 5 Dalej Strona 2 z 5 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Ski Forum Sprzęt narciarski Serwis i konserwacja sprzętu [DIY] Thermobox. × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Oczywiście że ciecze parują w każdej temperaturze, tylko jak szybko. Parafina ze starych nart nie wyparowała (o były grzane równocześnie), parafina ponownie nałożona na nowe narty również nie wyparowała, logicznym wnioskiem jest, że nie da się zaobserwować parowania parafiny w temperaturze i w czasie o jakich rozmawiamy. Ja nie neguje że wchłania, raczej tylko że zastępuje 10 smarowań. Kwestia ile dałeś w jakiej temperaturze wsadzałeś do boksa i w jakiej wyciągałeś. Moje lądowały momentalnie po żelazku więc prawie na pół płynnie. Wujot, pewną część życia przejeździłem na parafinie, parafinie aptecznej, żyję da się, kłopot zaczyna się w sporym minusie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Wystarczy zważyc nartę przed i po wygrzaniu pozdro Wiesiek mam wagi apteczne, bardzo dokładne - ale ta większa ma zakres do 1kg. Ja nie neguje że wchłania, raczej tylko że zastępuje 10 smarowań. Ile smarowań zastępuje to ja nie wiem. W kwestii możliwości wchłonięcia parafiny przez ślizg na pewno dużo, ale do jazdy i tak liczy się smar który jest przy samej powierzchni ślizgu (ten co jest głębiej na powierzchnię nie wylezie), więc być może zastępuje tylko 1 smarowanie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Ja smaruję narty w ten sposób tylko raz, fabrycznie nowe. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 kolo - w tym poście, który zlinkowałeś są zdjęcia boxa w jednym z serwisów. Zauważcie, że to też jest samoróba tylko zrobiona dużo staranniej i bardziej ergonomicznie niż moja, z budowlanych płyt izolacyjnych Rectile. Nawet sterownik mają tej samej firmy i prawdopodobnie ten sam model co ja, tylko w wersji pod zabudowę tablicową (ja mam na szynę din). Dodatkowo mają też programator czasowy. Widać, że chłopaki nie są w ciemię bici i zamiast kilkunastu tysięcy na markowy boks wydali pewnie około tysiaka. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bocian74 Napisano 18 Marca 2015 Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 Mam w pracy odpowiedni obrazek, jutro wkleję. Obiecane, dostarczone Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 18 Marca 2015 Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 kolo - w tym poście, który zlinkowałeś są zdjęcia boxa w jednym z serwisów. Zauważcie, że to też jest samoróba tylko zrobiona dużo staranniej i bardziej ergonomicznie niż moja, z budowlanych płyt izolacyjnych Rectile. Nawet sterownik mają tej samej firmy i prawdopodobnie ten sam model co ja, tylko w wersji pod zabudowę tablicową (ja mam na szynę din). Dodatkowo mają też programator czasowy. Widać, że chłopaki nie są w ciemię bici i zamiast kilkunastu tysięcy na markowy boks wydali pewnie około tysiaka. Znam jeszcze jeden serwis który ma samoróbkę od kilku lat, tego linkowanego nie mogę powiększyć. Zasada urządzenia jest banalnie prosta, logiczne jest samodzielne wykonanie ze względu na koszt i późniejsze pokrycie zlecaniami płatnymi . Chyba że chodzi komuś o prestiż, wtedy musi być oryginał najlepiej z logiem producenta smarów. http://www.tokous.com/thermo_bag.htm Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 18 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 Obiecane, dostarczone Wykres odnosi się do prasowania w czasie do 6 minut, ciężko to odnieść do 20 godzin w boxie, ale i tak jest ciekawy. Wynika z niego, że im temperatura wyższa tym szybciej wsiąka parafina, ale to nic zaskakującego bo ma niższą lepkość, z gorącego żelazka kapie jak woda, a w 60 st.C roztopiona kropla na ślizgu nawet nie chce się rozpłynąć. Podczas zwykłego prasowania przeważnie robimy kilka przebiegów żelazkiem po ślizgu, podczas którego dane miejsce jest łącznie prasowane może przez 30 sekund, albo mniej. Wg wykresu w ślizg wejdzie około 1mg/cm2. Z drugiej strony jak ktoś się uprze i będzie każdą nartę prasował godzinę to osiągnie czas w okolicach 6 minut (na każde miejsce) i ślizg przyjmie 20mg/cm2, a to już bardzo dużo. To mniej więcej odpowiada warstwie parafiny o grubości 0,2mm. W jaki sposób miała by się ona zmieści w 0,3mm grubości ślizgu? Musiała by docierać znacznie głębiej. Jest jeszcze taki wykres http://www.tokous.com/thermo_bag.htm. Wynika z niego, że po 3 godzinach w boxie w 60 st.C parafina dociera na głębokość 0,3mm, a w wierzchniej warstwie ślizgu jej procentowa zawartość osiąga 45%. Całkiem sporo pustego miejsca musi być w ślizgu, skoro tyle parafiny przyjmuje. Ale średnia zawartość parafiny w warstwie 0,3mm jest poniżej 10%. Czyli odpowiada to warstwie parafiny 0,03mm czyli jakieś 3mg/cm2. Pytanie jak to wygląda po 20 godzinach? Ktoś pisał chyba na epicski, że ważył narty (ale nie wiem po ilu godzinach) i wyszło mu około 8g na nartę. To odpowiada prawdopodobnie około 5mg/cm2. Z moich obserwacji wynika, że nowa narta wchłonęła praktycznie w całości warstwę, którą udało się rozprasować żelazkiem możliwie grubo - ale tu znów nie wiem jak grubo, może to było 0,1mm a może 0,3mm? W każdym razie, wygląda na to, że można całkiem sporo parafiny do ślizgu wprowadzić nawet przy pomocy żelazka - ale to bardzo mozolne i ryzykowne, ze względu na możliwość przypalenia ślizgu czy uszkodzenia konstrukcji narty w przypadku jej przegrzania. Zrobienie tego w termoboxie jest bezpieczniejsze i nie absorbuje tyle własnego czasu. Parafina potrafi też wsiąknąć chyba znacznie głębiej niż 0,3mm - pytanie tylko po co ja wprowadzać tak głęboko? Może nie ma sensu trzymać w boxie narty dłużej niż kilka godzin. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaja45 Napisano 19 Marca 2015 Udostępnij Napisano 19 Marca 2015 Zasada urządzenia jest banalnie prosta, logiczne jest samodzielne wykonanie ze względu na koszt i późniejsze pokrycie zlecaniami płatnymi . Chyba że chodzi komuś o prestiż, wtedy musi być oryginał najlepiej z logiem producenta smarów. Tak zgadzam się z Tobą kolo, budowanie komory ma tylko wtedy sens jeżeli będzie on zarabiał na siebie, co do oryginału jak napisałeś z logiem producenta smarów, to nie jest kwestia tylko prestiżu, bo czy klient zlecający usługę wygrzewania nart w komorze pyta się o producenta boxu, z praktyki powiem Ci, ani jeden klient nie zadał mi takiego pytania, oczywiście mogą o tym przeczytać na stronie, ale wiele serwisów się tym specjalnie nie chwali, a czy będzie to stanowiło dla nich jakiś problem, myślę, że dla większości nie, bo klient oczekuje super efektu finalnego. Poza tym oryginał ma wiele zalet i tylko jedną wadę (cena, chociaż ja swój kupiłem w super cenie), co do zalet oryginału jest to dobrze przemyślana konstrukcja, stabilna i szczelna (moja komora waży 140 kg) z dopracowanymi programami serwisowymi (taki mały bonus dla serwisu, ktoś przetestował, ktoś wprowadził i gotowe), ale nie o tym chciałem tutaj napisać, kwestia wrażeń, ponad rok używam komory i co zauważyłem, wygrzewanie nie zastąpi tradycyjnego smarowania (żelazko-smarownica), jest tylko czynnością, którą warto wykonać jeden lub dwa razy w sezonie i ma na celu dobrze nasączyć ślizg miękkim smarem, a co się z tym wiąże, dalsze procesy smarowania, a przede wszystkim efekty są bardziej trwałe (tradycyjne smarowanie na gorąco wystarcza na dłużej), dlaczego zawodnicy pałają taką niechęcią do nowych nart ? Miałem okazję przetestować swoje narty, najpierw komora wygrzewanie smarem do Thermoboxu Solda, później tradycyjne smarowanie żelazkiem jako podkład smar molibdenowy Toko, a na końcu czerwony LF Performance Solda (zastosowany przeze mnie z uwagi na szeroki zakres temperatur jak i na cenę). Efekt po tygodniu jeżdżenia w różnych warunkach, był lód i świeży śnieg, poślizg narty był rewelacyjny, najłatwiej to zauważyć na płaskich trasach lub dojazdówkach oraz za bramkami przy wejściu na krzesło, gdzie wręcz trzeba było hamować kijkami. Tak samo było z ostrzeniem krawędź naostrzona precyzyjnie na dysku borazonowym o gradacji B10, efekt przerósł moje oczekiwania, bo tygodniu katowania, krawędź w idealnym, ostrym stanie. Wracając do smarowania prawda w moim przypadku może być taka, że to efekt częstego smarowania na gorąco albo efekt smarowania na maszynie Wax Future, nie wiem, a powiem szczerze nie chce mi się robić specjalnych testów, bo nie mam na to czasu. Dyskusje akademickie ile gram smaru wejdzie w ślizg, albo narzekania jakie to wszystko jest drogie itp. pozostawiam Wam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 5 Dalej Strona 2 z 5 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Ski Forum Sprzęt narciarski Serwis i konserwacja sprzętu [DIY] Thermobox. × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Wystarczy zważyc nartę przed i po wygrzaniu pozdro Wiesiek mam wagi apteczne, bardzo dokładne - ale ta większa ma zakres do 1kg. Ja nie neguje że wchłania, raczej tylko że zastępuje 10 smarowań. Ile smarowań zastępuje to ja nie wiem. W kwestii możliwości wchłonięcia parafiny przez ślizg na pewno dużo, ale do jazdy i tak liczy się smar który jest przy samej powierzchni ślizgu (ten co jest głębiej na powierzchnię nie wylezie), więc być może zastępuje tylko 1 smarowanie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Ja smaruję narty w ten sposób tylko raz, fabrycznie nowe. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 kolo - w tym poście, który zlinkowałeś są zdjęcia boxa w jednym z serwisów. Zauważcie, że to też jest samoróba tylko zrobiona dużo staranniej i bardziej ergonomicznie niż moja, z budowlanych płyt izolacyjnych Rectile. Nawet sterownik mają tej samej firmy i prawdopodobnie ten sam model co ja, tylko w wersji pod zabudowę tablicową (ja mam na szynę din). Dodatkowo mają też programator czasowy. Widać, że chłopaki nie są w ciemię bici i zamiast kilkunastu tysięcy na markowy boks wydali pewnie około tysiaka. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bocian74 Napisano 18 Marca 2015 Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 Mam w pracy odpowiedni obrazek, jutro wkleję. Obiecane, dostarczone Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kolo Napisano 18 Marca 2015 Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 kolo - w tym poście, który zlinkowałeś są zdjęcia boxa w jednym z serwisów. Zauważcie, że to też jest samoróba tylko zrobiona dużo staranniej i bardziej ergonomicznie niż moja, z budowlanych płyt izolacyjnych Rectile. Nawet sterownik mają tej samej firmy i prawdopodobnie ten sam model co ja, tylko w wersji pod zabudowę tablicową (ja mam na szynę din). Dodatkowo mają też programator czasowy. Widać, że chłopaki nie są w ciemię bici i zamiast kilkunastu tysięcy na markowy boks wydali pewnie około tysiaka. Znam jeszcze jeden serwis który ma samoróbkę od kilku lat, tego linkowanego nie mogę powiększyć. Zasada urządzenia jest banalnie prosta, logiczne jest samodzielne wykonanie ze względu na koszt i późniejsze pokrycie zlecaniami płatnymi . Chyba że chodzi komuś o prestiż, wtedy musi być oryginał najlepiej z logiem producenta smarów. http://www.tokous.com/thermo_bag.htm Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 18 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 Obiecane, dostarczone Wykres odnosi się do prasowania w czasie do 6 minut, ciężko to odnieść do 20 godzin w boxie, ale i tak jest ciekawy. Wynika z niego, że im temperatura wyższa tym szybciej wsiąka parafina, ale to nic zaskakującego bo ma niższą lepkość, z gorącego żelazka kapie jak woda, a w 60 st.C roztopiona kropla na ślizgu nawet nie chce się rozpłynąć. Podczas zwykłego prasowania przeważnie robimy kilka przebiegów żelazkiem po ślizgu, podczas którego dane miejsce jest łącznie prasowane może przez 30 sekund, albo mniej. Wg wykresu w ślizg wejdzie około 1mg/cm2. Z drugiej strony jak ktoś się uprze i będzie każdą nartę prasował godzinę to osiągnie czas w okolicach 6 minut (na każde miejsce) i ślizg przyjmie 20mg/cm2, a to już bardzo dużo. To mniej więcej odpowiada warstwie parafiny o grubości 0,2mm. W jaki sposób miała by się ona zmieści w 0,3mm grubości ślizgu? Musiała by docierać znacznie głębiej. Jest jeszcze taki wykres http://www.tokous.com/thermo_bag.htm. Wynika z niego, że po 3 godzinach w boxie w 60 st.C parafina dociera na głębokość 0,3mm, a w wierzchniej warstwie ślizgu jej procentowa zawartość osiąga 45%. Całkiem sporo pustego miejsca musi być w ślizgu, skoro tyle parafiny przyjmuje. Ale średnia zawartość parafiny w warstwie 0,3mm jest poniżej 10%. Czyli odpowiada to warstwie parafiny 0,03mm czyli jakieś 3mg/cm2. Pytanie jak to wygląda po 20 godzinach? Ktoś pisał chyba na epicski, że ważył narty (ale nie wiem po ilu godzinach) i wyszło mu około 8g na nartę. To odpowiada prawdopodobnie około 5mg/cm2. Z moich obserwacji wynika, że nowa narta wchłonęła praktycznie w całości warstwę, którą udało się rozprasować żelazkiem możliwie grubo - ale tu znów nie wiem jak grubo, może to było 0,1mm a może 0,3mm? W każdym razie, wygląda na to, że można całkiem sporo parafiny do ślizgu wprowadzić nawet przy pomocy żelazka - ale to bardzo mozolne i ryzykowne, ze względu na możliwość przypalenia ślizgu czy uszkodzenia konstrukcji narty w przypadku jej przegrzania. Zrobienie tego w termoboxie jest bezpieczniejsze i nie absorbuje tyle własnego czasu. Parafina potrafi też wsiąknąć chyba znacznie głębiej niż 0,3mm - pytanie tylko po co ja wprowadzać tak głęboko? Może nie ma sensu trzymać w boxie narty dłużej niż kilka godzin. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaja45 Napisano 19 Marca 2015 Udostępnij Napisano 19 Marca 2015 Zasada urządzenia jest banalnie prosta, logiczne jest samodzielne wykonanie ze względu na koszt i późniejsze pokrycie zlecaniami płatnymi . Chyba że chodzi komuś o prestiż, wtedy musi być oryginał najlepiej z logiem producenta smarów. Tak zgadzam się z Tobą kolo, budowanie komory ma tylko wtedy sens jeżeli będzie on zarabiał na siebie, co do oryginału jak napisałeś z logiem producenta smarów, to nie jest kwestia tylko prestiżu, bo czy klient zlecający usługę wygrzewania nart w komorze pyta się o producenta boxu, z praktyki powiem Ci, ani jeden klient nie zadał mi takiego pytania, oczywiście mogą o tym przeczytać na stronie, ale wiele serwisów się tym specjalnie nie chwali, a czy będzie to stanowiło dla nich jakiś problem, myślę, że dla większości nie, bo klient oczekuje super efektu finalnego. Poza tym oryginał ma wiele zalet i tylko jedną wadę (cena, chociaż ja swój kupiłem w super cenie), co do zalet oryginału jest to dobrze przemyślana konstrukcja, stabilna i szczelna (moja komora waży 140 kg) z dopracowanymi programami serwisowymi (taki mały bonus dla serwisu, ktoś przetestował, ktoś wprowadził i gotowe), ale nie o tym chciałem tutaj napisać, kwestia wrażeń, ponad rok używam komory i co zauważyłem, wygrzewanie nie zastąpi tradycyjnego smarowania (żelazko-smarownica), jest tylko czynnością, którą warto wykonać jeden lub dwa razy w sezonie i ma na celu dobrze nasączyć ślizg miękkim smarem, a co się z tym wiąże, dalsze procesy smarowania, a przede wszystkim efekty są bardziej trwałe (tradycyjne smarowanie na gorąco wystarcza na dłużej), dlaczego zawodnicy pałają taką niechęcią do nowych nart ? Miałem okazję przetestować swoje narty, najpierw komora wygrzewanie smarem do Thermoboxu Solda, później tradycyjne smarowanie żelazkiem jako podkład smar molibdenowy Toko, a na końcu czerwony LF Performance Solda (zastosowany przeze mnie z uwagi na szeroki zakres temperatur jak i na cenę). Efekt po tygodniu jeżdżenia w różnych warunkach, był lód i świeży śnieg, poślizg narty był rewelacyjny, najłatwiej to zauważyć na płaskich trasach lub dojazdówkach oraz za bramkami przy wejściu na krzesło, gdzie wręcz trzeba było hamować kijkami. Tak samo było z ostrzeniem krawędź naostrzona precyzyjnie na dysku borazonowym o gradacji B10, efekt przerósł moje oczekiwania, bo tygodniu katowania, krawędź w idealnym, ostrym stanie. Wracając do smarowania prawda w moim przypadku może być taka, że to efekt częstego smarowania na gorąco albo efekt smarowania na maszynie Wax Future, nie wiem, a powiem szczerze nie chce mi się robić specjalnych testów, bo nie mam na to czasu. Dyskusje akademickie ile gram smaru wejdzie w ślizg, albo narzekania jakie to wszystko jest drogie itp. pozostawiam Wam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 5 Dalej Strona 2 z 5 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Ski Forum Sprzęt narciarski Serwis i konserwacja sprzętu [DIY] Thermobox. × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
kolo Napisano 17 Marca 2015 Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 Ja smaruję narty w ten sposób tylko raz, fabrycznie nowe. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Szymon Napisano 17 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 17 Marca 2015 kolo - w tym poście, który zlinkowałeś są zdjęcia boxa w jednym z serwisów. Zauważcie, że to też jest samoróba tylko zrobiona dużo staranniej i bardziej ergonomicznie niż moja, z budowlanych płyt izolacyjnych Rectile. Nawet sterownik mają tej samej firmy i prawdopodobnie ten sam model co ja, tylko w wersji pod zabudowę tablicową (ja mam na szynę din). Dodatkowo mają też programator czasowy. Widać, że chłopaki nie są w ciemię bici i zamiast kilkunastu tysięcy na markowy boks wydali pewnie około tysiaka. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
bocian74 Napisano 18 Marca 2015 Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 Mam w pracy odpowiedni obrazek, jutro wkleję. Obiecane, dostarczone Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
kolo Napisano 18 Marca 2015 Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 kolo - w tym poście, który zlinkowałeś są zdjęcia boxa w jednym z serwisów. Zauważcie, że to też jest samoróba tylko zrobiona dużo staranniej i bardziej ergonomicznie niż moja, z budowlanych płyt izolacyjnych Rectile. Nawet sterownik mają tej samej firmy i prawdopodobnie ten sam model co ja, tylko w wersji pod zabudowę tablicową (ja mam na szynę din). Dodatkowo mają też programator czasowy. Widać, że chłopaki nie są w ciemię bici i zamiast kilkunastu tysięcy na markowy boks wydali pewnie około tysiaka. Znam jeszcze jeden serwis który ma samoróbkę od kilku lat, tego linkowanego nie mogę powiększyć. Zasada urządzenia jest banalnie prosta, logiczne jest samodzielne wykonanie ze względu na koszt i późniejsze pokrycie zlecaniami płatnymi . Chyba że chodzi komuś o prestiż, wtedy musi być oryginał najlepiej z logiem producenta smarów. http://www.tokous.com/thermo_bag.htm Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Szymon Napisano 18 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 Obiecane, dostarczone Wykres odnosi się do prasowania w czasie do 6 minut, ciężko to odnieść do 20 godzin w boxie, ale i tak jest ciekawy. Wynika z niego, że im temperatura wyższa tym szybciej wsiąka parafina, ale to nic zaskakującego bo ma niższą lepkość, z gorącego żelazka kapie jak woda, a w 60 st.C roztopiona kropla na ślizgu nawet nie chce się rozpłynąć. Podczas zwykłego prasowania przeważnie robimy kilka przebiegów żelazkiem po ślizgu, podczas którego dane miejsce jest łącznie prasowane może przez 30 sekund, albo mniej. Wg wykresu w ślizg wejdzie około 1mg/cm2. Z drugiej strony jak ktoś się uprze i będzie każdą nartę prasował godzinę to osiągnie czas w okolicach 6 minut (na każde miejsce) i ślizg przyjmie 20mg/cm2, a to już bardzo dużo. To mniej więcej odpowiada warstwie parafiny o grubości 0,2mm. W jaki sposób miała by się ona zmieści w 0,3mm grubości ślizgu? Musiała by docierać znacznie głębiej. Jest jeszcze taki wykres http://www.tokous.com/thermo_bag.htm. Wynika z niego, że po 3 godzinach w boxie w 60 st.C parafina dociera na głębokość 0,3mm, a w wierzchniej warstwie ślizgu jej procentowa zawartość osiąga 45%. Całkiem sporo pustego miejsca musi być w ślizgu, skoro tyle parafiny przyjmuje. Ale średnia zawartość parafiny w warstwie 0,3mm jest poniżej 10%. Czyli odpowiada to warstwie parafiny 0,03mm czyli jakieś 3mg/cm2. Pytanie jak to wygląda po 20 godzinach? Ktoś pisał chyba na epicski, że ważył narty (ale nie wiem po ilu godzinach) i wyszło mu około 8g na nartę. To odpowiada prawdopodobnie około 5mg/cm2. Z moich obserwacji wynika, że nowa narta wchłonęła praktycznie w całości warstwę, którą udało się rozprasować żelazkiem możliwie grubo - ale tu znów nie wiem jak grubo, może to było 0,1mm a może 0,3mm? W każdym razie, wygląda na to, że można całkiem sporo parafiny do ślizgu wprowadzić nawet przy pomocy żelazka - ale to bardzo mozolne i ryzykowne, ze względu na możliwość przypalenia ślizgu czy uszkodzenia konstrukcji narty w przypadku jej przegrzania. Zrobienie tego w termoboxie jest bezpieczniejsze i nie absorbuje tyle własnego czasu. Parafina potrafi też wsiąknąć chyba znacznie głębiej niż 0,3mm - pytanie tylko po co ja wprowadzać tak głęboko? Może nie ma sensu trzymać w boxie narty dłużej niż kilka godzin. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaja45 Napisano 19 Marca 2015 Udostępnij Napisano 19 Marca 2015 Zasada urządzenia jest banalnie prosta, logiczne jest samodzielne wykonanie ze względu na koszt i późniejsze pokrycie zlecaniami płatnymi . Chyba że chodzi komuś o prestiż, wtedy musi być oryginał najlepiej z logiem producenta smarów. Tak zgadzam się z Tobą kolo, budowanie komory ma tylko wtedy sens jeżeli będzie on zarabiał na siebie, co do oryginału jak napisałeś z logiem producenta smarów, to nie jest kwestia tylko prestiżu, bo czy klient zlecający usługę wygrzewania nart w komorze pyta się o producenta boxu, z praktyki powiem Ci, ani jeden klient nie zadał mi takiego pytania, oczywiście mogą o tym przeczytać na stronie, ale wiele serwisów się tym specjalnie nie chwali, a czy będzie to stanowiło dla nich jakiś problem, myślę, że dla większości nie, bo klient oczekuje super efektu finalnego. Poza tym oryginał ma wiele zalet i tylko jedną wadę (cena, chociaż ja swój kupiłem w super cenie), co do zalet oryginału jest to dobrze przemyślana konstrukcja, stabilna i szczelna (moja komora waży 140 kg) z dopracowanymi programami serwisowymi (taki mały bonus dla serwisu, ktoś przetestował, ktoś wprowadził i gotowe), ale nie o tym chciałem tutaj napisać, kwestia wrażeń, ponad rok używam komory i co zauważyłem, wygrzewanie nie zastąpi tradycyjnego smarowania (żelazko-smarownica), jest tylko czynnością, którą warto wykonać jeden lub dwa razy w sezonie i ma na celu dobrze nasączyć ślizg miękkim smarem, a co się z tym wiąże, dalsze procesy smarowania, a przede wszystkim efekty są bardziej trwałe (tradycyjne smarowanie na gorąco wystarcza na dłużej), dlaczego zawodnicy pałają taką niechęcią do nowych nart ? Miałem okazję przetestować swoje narty, najpierw komora wygrzewanie smarem do Thermoboxu Solda, później tradycyjne smarowanie żelazkiem jako podkład smar molibdenowy Toko, a na końcu czerwony LF Performance Solda (zastosowany przeze mnie z uwagi na szeroki zakres temperatur jak i na cenę). Efekt po tygodniu jeżdżenia w różnych warunkach, był lód i świeży śnieg, poślizg narty był rewelacyjny, najłatwiej to zauważyć na płaskich trasach lub dojazdówkach oraz za bramkami przy wejściu na krzesło, gdzie wręcz trzeba było hamować kijkami. Tak samo było z ostrzeniem krawędź naostrzona precyzyjnie na dysku borazonowym o gradacji B10, efekt przerósł moje oczekiwania, bo tygodniu katowania, krawędź w idealnym, ostrym stanie. Wracając do smarowania prawda w moim przypadku może być taka, że to efekt częstego smarowania na gorąco albo efekt smarowania na maszynie Wax Future, nie wiem, a powiem szczerze nie chce mi się robić specjalnych testów, bo nie mam na to czasu. Dyskusje akademickie ile gram smaru wejdzie w ślizg, albo narzekania jakie to wszystko jest drogie itp. pozostawiam Wam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 5 Dalej Strona 2 z 5 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Ski Forum Sprzęt narciarski Serwis i konserwacja sprzętu [DIY] Thermobox.
Szymon Napisano 18 Marca 2015 Autor Udostępnij Napisano 18 Marca 2015 Obiecane, dostarczone Wykres odnosi się do prasowania w czasie do 6 minut, ciężko to odnieść do 20 godzin w boxie, ale i tak jest ciekawy. Wynika z niego, że im temperatura wyższa tym szybciej wsiąka parafina, ale to nic zaskakującego bo ma niższą lepkość, z gorącego żelazka kapie jak woda, a w 60 st.C roztopiona kropla na ślizgu nawet nie chce się rozpłynąć. Podczas zwykłego prasowania przeważnie robimy kilka przebiegów żelazkiem po ślizgu, podczas którego dane miejsce jest łącznie prasowane może przez 30 sekund, albo mniej. Wg wykresu w ślizg wejdzie około 1mg/cm2. Z drugiej strony jak ktoś się uprze i będzie każdą nartę prasował godzinę to osiągnie czas w okolicach 6 minut (na każde miejsce) i ślizg przyjmie 20mg/cm2, a to już bardzo dużo. To mniej więcej odpowiada warstwie parafiny o grubości 0,2mm. W jaki sposób miała by się ona zmieści w 0,3mm grubości ślizgu? Musiała by docierać znacznie głębiej. Jest jeszcze taki wykres http://www.tokous.com/thermo_bag.htm. Wynika z niego, że po 3 godzinach w boxie w 60 st.C parafina dociera na głębokość 0,3mm, a w wierzchniej warstwie ślizgu jej procentowa zawartość osiąga 45%. Całkiem sporo pustego miejsca musi być w ślizgu, skoro tyle parafiny przyjmuje. Ale średnia zawartość parafiny w warstwie 0,3mm jest poniżej 10%. Czyli odpowiada to warstwie parafiny 0,03mm czyli jakieś 3mg/cm2. Pytanie jak to wygląda po 20 godzinach? Ktoś pisał chyba na epicski, że ważył narty (ale nie wiem po ilu godzinach) i wyszło mu około 8g na nartę. To odpowiada prawdopodobnie około 5mg/cm2. Z moich obserwacji wynika, że nowa narta wchłonęła praktycznie w całości warstwę, którą udało się rozprasować żelazkiem możliwie grubo - ale tu znów nie wiem jak grubo, może to było 0,1mm a może 0,3mm? W każdym razie, wygląda na to, że można całkiem sporo parafiny do ślizgu wprowadzić nawet przy pomocy żelazka - ale to bardzo mozolne i ryzykowne, ze względu na możliwość przypalenia ślizgu czy uszkodzenia konstrukcji narty w przypadku jej przegrzania. Zrobienie tego w termoboxie jest bezpieczniejsze i nie absorbuje tyle własnego czasu. Parafina potrafi też wsiąknąć chyba znacznie głębiej niż 0,3mm - pytanie tylko po co ja wprowadzać tak głęboko? Może nie ma sensu trzymać w boxie narty dłużej niż kilka godzin. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... kaja45 Napisano 19 Marca 2015 Udostępnij Napisano 19 Marca 2015 Zasada urządzenia jest banalnie prosta, logiczne jest samodzielne wykonanie ze względu na koszt i późniejsze pokrycie zlecaniami płatnymi . Chyba że chodzi komuś o prestiż, wtedy musi być oryginał najlepiej z logiem producenta smarów. Tak zgadzam się z Tobą kolo, budowanie komory ma tylko wtedy sens jeżeli będzie on zarabiał na siebie, co do oryginału jak napisałeś z logiem producenta smarów, to nie jest kwestia tylko prestiżu, bo czy klient zlecający usługę wygrzewania nart w komorze pyta się o producenta boxu, z praktyki powiem Ci, ani jeden klient nie zadał mi takiego pytania, oczywiście mogą o tym przeczytać na stronie, ale wiele serwisów się tym specjalnie nie chwali, a czy będzie to stanowiło dla nich jakiś problem, myślę, że dla większości nie, bo klient oczekuje super efektu finalnego. Poza tym oryginał ma wiele zalet i tylko jedną wadę (cena, chociaż ja swój kupiłem w super cenie), co do zalet oryginału jest to dobrze przemyślana konstrukcja, stabilna i szczelna (moja komora waży 140 kg) z dopracowanymi programami serwisowymi (taki mały bonus dla serwisu, ktoś przetestował, ktoś wprowadził i gotowe), ale nie o tym chciałem tutaj napisać, kwestia wrażeń, ponad rok używam komory i co zauważyłem, wygrzewanie nie zastąpi tradycyjnego smarowania (żelazko-smarownica), jest tylko czynnością, którą warto wykonać jeden lub dwa razy w sezonie i ma na celu dobrze nasączyć ślizg miękkim smarem, a co się z tym wiąże, dalsze procesy smarowania, a przede wszystkim efekty są bardziej trwałe (tradycyjne smarowanie na gorąco wystarcza na dłużej), dlaczego zawodnicy pałają taką niechęcią do nowych nart ? Miałem okazję przetestować swoje narty, najpierw komora wygrzewanie smarem do Thermoboxu Solda, później tradycyjne smarowanie żelazkiem jako podkład smar molibdenowy Toko, a na końcu czerwony LF Performance Solda (zastosowany przeze mnie z uwagi na szeroki zakres temperatur jak i na cenę). Efekt po tygodniu jeżdżenia w różnych warunkach, był lód i świeży śnieg, poślizg narty był rewelacyjny, najłatwiej to zauważyć na płaskich trasach lub dojazdówkach oraz za bramkami przy wejściu na krzesło, gdzie wręcz trzeba było hamować kijkami. Tak samo było z ostrzeniem krawędź naostrzona precyzyjnie na dysku borazonowym o gradacji B10, efekt przerósł moje oczekiwania, bo tygodniu katowania, krawędź w idealnym, ostrym stanie. Wracając do smarowania prawda w moim przypadku może być taka, że to efekt częstego smarowania na gorąco albo efekt smarowania na maszynie Wax Future, nie wiem, a powiem szczerze nie chce mi się robić specjalnych testów, bo nie mam na to czasu. Dyskusje akademickie ile gram smaru wejdzie w ślizg, albo narzekania jakie to wszystko jest drogie itp. pozostawiam Wam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 5 Dalej Strona 2 z 5 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów
kaja45 Napisano 19 Marca 2015 Udostępnij Napisano 19 Marca 2015 Zasada urządzenia jest banalnie prosta, logiczne jest samodzielne wykonanie ze względu na koszt i późniejsze pokrycie zlecaniami płatnymi . Chyba że chodzi komuś o prestiż, wtedy musi być oryginał najlepiej z logiem producenta smarów. Tak zgadzam się z Tobą kolo, budowanie komory ma tylko wtedy sens jeżeli będzie on zarabiał na siebie, co do oryginału jak napisałeś z logiem producenta smarów, to nie jest kwestia tylko prestiżu, bo czy klient zlecający usługę wygrzewania nart w komorze pyta się o producenta boxu, z praktyki powiem Ci, ani jeden klient nie zadał mi takiego pytania, oczywiście mogą o tym przeczytać na stronie, ale wiele serwisów się tym specjalnie nie chwali, a czy będzie to stanowiło dla nich jakiś problem, myślę, że dla większości nie, bo klient oczekuje super efektu finalnego. Poza tym oryginał ma wiele zalet i tylko jedną wadę (cena, chociaż ja swój kupiłem w super cenie), co do zalet oryginału jest to dobrze przemyślana konstrukcja, stabilna i szczelna (moja komora waży 140 kg) z dopracowanymi programami serwisowymi (taki mały bonus dla serwisu, ktoś przetestował, ktoś wprowadził i gotowe), ale nie o tym chciałem tutaj napisać, kwestia wrażeń, ponad rok używam komory i co zauważyłem, wygrzewanie nie zastąpi tradycyjnego smarowania (żelazko-smarownica), jest tylko czynnością, którą warto wykonać jeden lub dwa razy w sezonie i ma na celu dobrze nasączyć ślizg miękkim smarem, a co się z tym wiąże, dalsze procesy smarowania, a przede wszystkim efekty są bardziej trwałe (tradycyjne smarowanie na gorąco wystarcza na dłużej), dlaczego zawodnicy pałają taką niechęcią do nowych nart ? Miałem okazję przetestować swoje narty, najpierw komora wygrzewanie smarem do Thermoboxu Solda, później tradycyjne smarowanie żelazkiem jako podkład smar molibdenowy Toko, a na końcu czerwony LF Performance Solda (zastosowany przeze mnie z uwagi na szeroki zakres temperatur jak i na cenę). Efekt po tygodniu jeżdżenia w różnych warunkach, był lód i świeży śnieg, poślizg narty był rewelacyjny, najłatwiej to zauważyć na płaskich trasach lub dojazdówkach oraz za bramkami przy wejściu na krzesło, gdzie wręcz trzeba było hamować kijkami. Tak samo było z ostrzeniem krawędź naostrzona precyzyjnie na dysku borazonowym o gradacji B10, efekt przerósł moje oczekiwania, bo tygodniu katowania, krawędź w idealnym, ostrym stanie. Wracając do smarowania prawda w moim przypadku może być taka, że to efekt częstego smarowania na gorąco albo efekt smarowania na maszynie Wax Future, nie wiem, a powiem szczerze nie chce mi się robić specjalnych testów, bo nie mam na to czasu. Dyskusje akademickie ile gram smaru wejdzie w ślizg, albo narzekania jakie to wszystko jest drogie itp. pozostawiam Wam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 1 2 3 4 5 Dalej Strona 2 z 5 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0
Rekomendowane odpowiedzi