Skocz do zawartości

Wzloty i niewzloty... czyli jak moja jazda zmieniała się w czasie


bakkz

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 227
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Dzięki za ciepłe słowa i kubeł zimnej wody.
 

Dopiero teraz zobaczyłem, że Bakkz ma wpisaną siódemkę!
Bakkz kurka wodna podwyższ sobie "ranking", bo platynowo-irydowym wzorcem forumowej siódemki jestem ja :D :D , A trochę nas dzieli! :)

Inspirowałem się Śpiochem. :) Nawet na jakiś czas dałem sobie ósemkę, ale później pojawiły się wobec rzekomo niezasłużonych ósemeczek lekkie szydery, to co ja będę przed szereg wykraczał. I tak już dość podskakuję. ;) :P
 

No comments.

To mnie akurat nie cieszy, bo Twoje sugestie, nawet takie, którym początkowo oponowałem, w rozrachunku końcowym najczęściej były bardzo trafne.
 

Ruchy rąk muszą być bardziej subtelne to uspokoi góre, dalsza nauka bez włożenia kolan i biodra niemożliwa, amatorsko bardzo dobrze,sportowo-"taniec brzucha" :)

Hmm. Ręce – wiadomo, to moja zmora. Nie do końca rozumiem sugestię z kolanami i biodrem. Mocniejsze zakrawędziowanie blokowała w głównej mierze niska prędkość, a szczerze mówiąc i tak byłem dość pozytywnie zaskoczony amplitudą, jaką udało mi się uzyskać. Jednocześnie to już to zakrawędziowanie nie było możliwe do osiągnięcia przy poprzednich butach, bo przy tym rozstawie nóg już zaliczałem wybutowanie.

Klatki z filmu:
angulacja przód.jpg angulacja tył.jpg

Mówisz jeszcze bardziej biodro i bardziej kolana? Na pewno da się zrobić, niech no się tylko odrobinę wjeżdżę w te narty.

Wyjaśnij proszę z tańcem brzucha, bo nie kumam aluzji i nie wiem jak bardzo ma mnie to urazić. :)

Kuba99, rozwiń/pokaż z łaski swojej. Wtyka się łatwo. :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

A co tu poprawiać? Jak na amatorską jazdę jest to jazda na wysokim poziomie. Zawodnikiem być nie chcesz więc sugestie niektórych kolegów uważam za błędne. Lekkie rozchwianie góry może być denerwujące ale niektórzy na przykład bardzo cenią taka lekką rotację. Ja bym po prostu jeździł i tyle. Biodra wkładać się bardziej nie staraj bo wychodzi zazwyczaj wiszące biodro co jest i rażące a z punktu widzenia jazdy sportowej błędne. Jak masz na takim poziomie opanowane ewolucje ślizgowe oraz kątowe to idź na kurs zrób instruktora i ucz ludzi. Z pewnością ogólny poziom narciarstwa na tym zyska.

Pozdro i do zobaczenia na czarnym Groniu 3-6 03

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten za tobą co jedzie ma spokojne ręce :D w ogóle jest spokojny :P

 

SUPER !!!!

 Właśnie ta końcówka filmu to jest świetne 'zderzenie' poziomów jazdy na naszych stokach :D  

 

 Ja się nie znam,ale tylko napiszę to co widzę..  od wspólnej jazdy na Harendzie widać że popracowałeś ostro :) płynniejsza jazda,spokojniejsza,bardzo ładna dla oka,objeżdżenie aż 'bije po oczach' ;) powiedz czy sam do tego dochodziłeś czy ktoś Ci wytykał co nie tak?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cała modyfikacja stylu jazdy to zasługa komentarzy lobo, Mitka, Dziadka Kuby 10, harpii, Tadka T, fredowskiego i jana kovala; część była w wątku, część na PW, część na stoku. Jeśli któregoś z komentatorów pominąłem – z góry przepraszam, każdemu jednak bardzo dziękuję. :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Biodra wkładać się bardziej nie staraj bo wychodzi zazwyczaj wiszące biodro co jest i rażące a z punktu widzenia jazdy sportowej błędne. 

Dziwię się ,że powtarzasz za naczelnym pewnego trend-czasopisma narciarskiego, którego, o ile wiem, nie specjalnie sobie cenisz, mam pewne przemyślenia dlaczego on to robił, na efekty długo 

nie trzeba było czekać a masa pseudozawodników opanowała stoki.

Włożenie biodra jest absolutną podstawą jazdy sportowej, starszym  trudno jest się nauczyć, najlepiej  dzieci ok. 1m. wzrostu, właściwie  póżniej jest to niemożliwe,ale każdy może mieć "dzień konia", jeden :D,  na więcej

bym nie liczył.

 

Sylwetka wyrysowana przez Bakza jest typowo amatorską sylwetką i oceniłem ją na bardzo dobrą,dla zawodnika taka sylwetka to dramat, chociaż piszą tu inaczej, wiem ,że Bakz na stromym nie da rady, nie musi :) .

 

Bakkz.  "Taniec brzucha", bo tak w oddali  wygląda to na filmie, wymyśliłem dla siebie,jeżdżę podobnie ,ale miałem swój "dzień konia" czego i Tobie życzę.

Zauważyłem ostatnio pewną skłonność Forumowiczów do kadzenia  wzajemnego ,Koledzy spoza "układu" mogą tego nie rozumieć,stąd mała docinka.

 

Pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jazda amatorska, krótki skręt, stok amatorski, bardzo poprawne moim zdaniem.

Jak babkz wrzuci swojego gigant albo slalom to ocenim, a tak to nie bardzo wiem ja ocenić pod kątem jazdy sportowej, to chyba jakby oceniać szanse R.Kubicy w rajdzie WRC na podstawie jazdy miejskiej po Krakowie.

 

Tak mi się wydaje że biodro jest potrzebne, ale chyba od typu stoku i dyscypliny zależy jak i ile się go wkłada. A raczej od techniki zależy ile tego biodra wyjdzie, bo biodro nie jest elementem ale wynikiem techniki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Nie mam co robić. Żona ogląda swój film. Więc może teoretycznie pojeżdżę....

 

Nie wiem, co to jest włożenie biodra, choć mniej więcej domyślam się. I po co go specjalnie ruszać. Choć kiedyś(może dziś można to stosować) był taki zamach biodrem w kierunku skrętu, dla łatwiejszego skrętu w puchu. Tu się jednak "wkłada" na stok. Może to jest żargon ze szkółek narciarskich.

 

Do meritum. Według moich spostrzeżeń największą trudność w dobrym opanowaniu skrętów ciętych dla amatorów jest opanowanie jazdy na krawędziach(głównie narty zewnętrznej) przed linią spadku stoku. Gdy się to potrafi, to później prawie cały czas  narty jadą na krawędziach, aż do momentu, gdy chcemy świadomie skończyć skręt i "hop" zacząć następny. Gdy się narty  zaczyna dopiero "stawiać" na krawędzi po przekroczeniu tej linii, to początek skrętu(bardzo kluczowy) wykonany jest na bardzo płaskich nartach. Specjalnie to nie przeszkadza, gdy stok nie jest zbyt stromy i twardy. Na stromym i twardym prowadzi to do obślizgów piętek. To jest taki typowy, przyzwoity amatorski skręt. Znam doskonale ten problem, bo to była główna trudność dla mnie by "ładnie" jechać w takich sytuacjach. Obślizgi były tym większe, im stok był stromszy, śnieg twardszy, wylodzony i skręt bardziej podkręcony, by utrzymać w ryzach szybkość.  Zresztą z dokładnej obserwacji zawodników w PŚ  widać, że słabszych na ogół bardziej "wywozi" na zewnątrz, na bardziej stromych i twardych częściach trasy. 

 

Bakkz  jedzie po b łatwym stoku i świetnym śniegu. Gdy utrzyma ten styl na bardziej stromym(zapewne z większa dynamiką góra- dół) i ciągle w linii spadku stoku będzie miał przyzwoicie(proszę nie pytać ile stopni - niech będzie arbitralnie 40)zakrawędziowane narty to będzie lepiej z techniką . Gdy zwiększy stromość stoku i bardziej pokręci - to jeszcze lepiej. Gdy stok się wyślizga i niewiele straci ze stylu - to dalej lepiej. Będzie pięknie kontrolował jazdę. Jakby się mu postawiło tyczki(najlepiej króciutkie-by nie zakłócać ciała) to je pięknie objedzie. Ten styl jazdy na dobrych slalomkach  da mu kopa typu Harpia. Obślizgi nie dają żadnego kopa.

 

Dążyłem przez lata do czegoś, co przypomina taką jazdę. Był fajny śnieg, to nawet wychodziło dosyć przyzwoicie, nawet na stosunkowo stromym stoku. Był śnieg wyślizgany, to wszystko się spóźniało. Proszę zauważyć co się dzieje, gdy jedziemy na wyślizganym stoku. Narty wcale nie mają takiej tendencji podkręcania pod stok, jak na śniegu trzymającym krawędzie, mimo że zakrawędziowanie jest znaczne. Raczej ześlizgują się nieco na krawędziach w bok, uciekając do przodu a ciało się odchyla do tyłu. I gdy chcemy przejść na nartę dostokową, by zacząć traktować ją jako zewnętrzną, to dolna(jeszcze zewnętrzna) ucieka, bo jest  bez specjalnego oparcia, w dół. "Włożenie" kolana(biodra) na stok może zwiększa nieco zakrawędziowanie narty i ułatwia niejako "odbicie się z niej".

 

Nic nie pisałem  w moim poście, co  Bakkz ma robić, by tak jeździć jak na filmie w znacznie trudniejszych warunkach. To ma przyjść niejako samo z własnych obserwacji.  Nie ma się tracić nic ze swobody jazdy, wciskając, czy wkładając to, czy owo. Początek jest bardzo dobry.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy aby na pewno,może to już zewn. następnego skrętu?

 

Może. Wydaje mi się że ma przeprost w lewej nodze stąd myśl o ratowaniu się. Wydawało mi się też, że w typowym skręcie na wewnętrzną przechodzi się nieco później. Wreszcie wiem o co chodzi z zawodowym włożeniem biodra: wewnętrzna noga i siła Herkulesa  :)

 

Dziadku Kuby: masz więcej klatek z tego przejazdu ?

 

Zawodnik skręca w prawo,narta prawa jest ustawiona w prawo,wiec jaka to narta?

 

Wydaje mi się że wciąż wewnętrzna, do przekrawędziowania, a Twoim zdaniem zewnętrzna ?

 

 

Tak, a na zdjęciach można to sobie obejrzeć w poście 162.(klatki z amatorami są z fimiku Bakza)  :)

 

Pozdrawiam

 

 

Akurat te zdjęcia mam pod ręką - Wort: to jadą amatorzy:

 

 

5.jpg

 

 

4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

: wewnętrzna noga i siła Herkulesa  :)

 

 

 

: wewnętrzna noga i siła Herkulesa  :)

 

 

 

Wydaje mi się że wciąż wewnętrzna, do przekrawędziowania, a Twoim zdaniem zewnętrzna ?

Dla mnie w tym momencie to już narta zewnętrzna skrętu :)

 

Czy siła Herkulesa? ,tu masz 7-latke w trzylamrowych butach, nie jest to z pewnością  PŚ ale pewne podobieństwo można dostrzec.

Załączone miniatury

  • Maja Korbielów 2015.JPG
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.... W zeszłym roku blokowałem to naturalne rozszerzanie śladu, idąc za wskazówką cofania narty wewnętrznej i pilnowania stałego rozstawu (niewykluczone, że po prostu źle zrozumiałem wskazówkę). Nie mam problemów z mobilnością i byłem w stanie to zrobić, nie bez konsekwencji dla samej jazdy, np. tak mocne dociskanie przodu narty wewnętrznej spowodowane jej cofaniem, że tył narty się unosił i można było wyczuć, że się obślizguje, mimo że narta zewnętrzna szła idealnie na krawędzi bez uślizgu ...

Czasami myślenie przeszkadza - serio.

Wyłączywszy myślenie, pozwalając za to "działać" organizmowi, może się okazać że zrobi on to właściwie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasami myślenie przeszkadza - serio.

Wyłączywszy myślenie, pozwalając za to "działać" organizmowi, może się okazać że zrobi on to właściwie.

Dokładnie.

 

Moja nauka jazdy na nartach odbywała się na stoku Sahara położonym na Szyndzielni w pobliżu Bielska Białej.

Nigdy nie przejeżdżał tamtędy ratrak.

Bardzo stromo.

Jak spadł świeży śnieg to był frirajd chociaż wtedy nie znaliśmy takiego pojęcia.

Po ubiciu stoku nartami, przez kilka dni było super.

Później zaczęły tworzyć się muldy.

Często po pachy.

Jak już nie dało się jeździć na wyślizganym stoku to przecież obok był całkiem rzadki lasek i także się do jazdy świetnie nadawał.

Instruktora w pobliżu nie było.

Miękusy chodziły na stoczek Szyndzielnia a my walczyliśmy na Saharze :)

Trzeba było sobie jakoś radzić.

 

Dochodzimy do sedna.

Takie warunki błyskawicznie leczyły nasze błędy.

Jak się jakiś popełniło to..................bum.

W następnym przejeździe kombinowało się inaczej.

Wreszcie zaczynało wychodzić.

Sahara była tak stroma i różna w warunkach śniegowych, że uczyła nas sama i wszystkiego.

Albo wiedziało się co z tym zrobić  albo górka poniewierała nami niemiłosiernie.

Trzeba było być wytrwałym i kochać narty.

Po jakimś czasie każdy dochodził do przyzwoitej techniki i nawet tam można było cieszyć się jazdą.

Takie zabawy dziś to sporty ekstremalne a kiedyś norma :)

 

Jeden dzień na Saharze to rok w Białce :) ( nie mylić z sezonem :) )

 

Może nawet białkowicz nigdy nie powącha skali trudności jakie oferowała Sahara.

 

Podsumowując : zawsze miałem problem z czytaniem o technice jazdy.

To dla mnie za trudne.

Podobnie jak z analizą tego co robię.

 

Trudny stok leczy  większość problemów błyskawicznie i bez słów.

 

Pamiętajcie.

Zawsze stawiajcie sobie poprzeczkę wyżej.

 

Do dziś staram się jeździć lepiej niż umiem.

Dlatego nie wstydzę się kolejnych..................bum :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

Trudny stok leczy  wszystkie problemy błyskawicznie i bez słów.

Jurek, ile miałeś lat, jak Cię Sahara uczyła???

Podejrzewam, że byłeś mocno nieletni...

Odpowiem tak.

Bardzo zdolne ruchowo dziecko (i jeszcze na dokładkę dużo i często jeżdżące) - jest tak jak w Twoim przypadku.

Dorosły i tylko średnio zdolny - może być fatalny skutek nauki przez bardzo trudny stok. Czyli bardzo trudne do wykorzenienia odruchy ratunkowe.

Tadek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jurek, ile miałeś lat, jak Cię Sahara uczyła???

Podejrzewam, że byłeś mocno nieletni...

Odpowiem tak.

Bardzo zdolne ruchowo dziecko (i jeszcze na dokładkę dużo i często jeżdżące) - jest tak jak w Twoim przypadku.

Dorosły i tylko średnio zdolny - może być fatalny skutek nauki przez bardzo trudny stok. Czyli bardzo trudne do wykorzenienia odruchy ratunkowe.

Tadek

Tadziu.

 

Na nartach stanąłem dopiero jak miałem 15 lat.

Sahara to 17-19 rok mojego życia.

 

Masz rację, że jeździłem wtedy często.

Na Saharę "chodziłem" na wagary :)

 

W domu miałem jedne narty które uspokajały rodziców a w piwnicy drugie które były wymienialne za szkolną teczkę :)

Dodatkowo kolega( mój równolatek, w komunie KOSMOS!!!) był ajentem wyciągu na Saharze.

Stok totalnie nie dochodowy bo za trudny.

W tygodniu wystarczyło złożyć się we trzech, czterech na uruchomienie silnika wyciągu  po kosztach i.........................hulaj dusza.

Mariusz (ajent) cieszył się , że może sam za darmo pojeździć :)

Był także wielkim pasjonatem nart.

Po Stenmarku, Mariusz był długo moim idolem :)

 

 

Dziś pociechy idą na browara a my "kupowaliśmy" dniówkę na Saharze.

 

 

To se ne wrati :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

To se ne wrati :)

Jak miałem koło trzydziestki i przejazd Golgotą z muldami po pas był niesamowitym wyzwaniem, planowałem żeby tak choć jeden tydzień, dzień w dzień, przez cały dzień jeździć po niej góra-dół. Niestety obowiązki rodzinne i towarzyskie nie pozwoliły tych zamierzeń zrealizować... Co nie znaczy, że po Golgocie nie jeździłem. Jak tylko była okazja, to się z nią mierzyłem....

 

Bardzo jestem ciekawy, jaki to by miało skutek.... Niestety tego już się nie da sprawdzić...

To se ne wrati :) :(

Tadek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tadziu.

 

Na nartach stanąłem dopiero jak miałem 15 lat.

Sahara to 17-19 rok mojego życia.

 

Masz rację, że jeździłem wtedy często.

Na Saharę "chodziłem" na wagary :)

 

W domu miałem jedne narty które uspokajały rodziców a w piwnicy drugie które były wymienialne za szkolną teczkę :)

Dodatkowo kolega( mój równolatek, w komunie KOSMOS!!!) był ajentem wyciągu na Saharze.

Stok totalnie nie dochodowy bo za trudny.

W tygodniu wystarczyło złożyć się we trzech, czterech na uruchomienie silnika wyciągu  po kosztach i.........................hulaj dusza.

Mariusz (ajent) cieszył się , że może sam za darmo pojeździć :)

Był także wielkim pasjonatem nart.

Po Stenmarku, Mariusz był długo moim idolem :)

 

 

Dziś pociechy idą na browara a my "kupowaliśmy" dniówkę na Saharze.

 

 

To se ne wrati :)

ZAJEBISTE!

I prawdziwe - tak było i tak się uczyło jeździć i dlatego jeździsz tak jak jeździsz Jurku.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tamtych czasach Salomon produkował znakomite i niedostępne powszechnie wiązania z dodatkiem w nazwie L'EQUIPE.

Od tego nazywaliśmy się sami EKIPA :)

 

Na Saharze jeździła wtedy 7-10 osobowa EKIPA :)

 

Wspomniany wcześniej Mariusz był ostatnim ajentem.

Później wyciąg już nie ruszył.

 

Tak jest do dziś i prawdopodobnie pozostanie.

EKO terroryści znaleźli tam jakiegoś rzadkiego ślimaka :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak miałem koło trzydziestki i przejazd Golgotą z muldami po pas był niesamowitym wyzwaniem, planowałem żeby tak choć jeden tydzień, dzień w dzień, przez cały dzień jeździć po niej góra-dół. Niestety obowiązki rodzinne i towarzyskie nie pozwoliły tych zamierzeń zrealizować... Co nie znaczy, że po Golgocie nie jeździłem. Jak tylko była okazja, to się z nią mierzyłem....

 

Bardzo jestem ciekawy, jaki to by miało skutek.... Niestety tego już się nie da sprawdzić...

To se ne wrati :) :(

Tadek

Szkolenie 'gora-dół' na Golgocie widocznie było niezłe - skoro niedawno na Chopoku 'wpadłeś' na wysokie muldy z usmiechem i radością...... :-)

W początku lat 70tych już ok stycznia były tam juz zwykle muldy na chłopa.... a jedyny ratrak na 'górniczych' stał w Czyrnej i czekał na wsad dewizowy.... '10 szybkich' po Golgocie  potrafiło wykończyc kazdego, nawet jeśli udało się nie zderzyć z lodowym garbem. Coz... błedy były karane na bieżąco...można było tylko naumieć lub zrezygnować. Byle jak sie nie dało.

A Sahara? dla Rybniczan to był  stok awaryjny, gdy drugi-trzeci  autobus do Szczyrku nie dał sie sforsować....

 

PozdrawiamM

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...