Skocz do zawartości

Gdzie zaczynaliście jazdy alpejskie?


jag24

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem ciekawa,który ośrodek alpejski był dla Was tym pierwszym.Ja jak typowy Polak zaczynałam w Livigno-znajomi się wybierali,zresztą po raz drugi,więc skorzystaliśmy z przetartych szlaków i rozpoczęliśmy Przygodę.Potem już tam nie dotarłam,ciekawa jestem,jakie teraz miałabym wrażenia,ale na razie się tam nie wybieram,może kiedyś.

A Wy?


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 87
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Pierwsze alpejskie jazdy w Val di Fiemme - Alpe Cermis w Cavalese, 2007 r.

Pierwszego dnia ok. 15.00 roztrzaskałem się na czarnej OLIMPII, łamiąc na szczęście tylko nartę (VOLKL AC30 Unlimited).

Następnego byłem już ostrożniejszy na "nowych" ATOMIC'ach SL11.

 

Chciałbym tam kiedyś wrócić, a szczególnym sentymentem darzę Ski Center Latemar.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy w Alpach inaczej się jeździ na nartach??

 

Jeździ się tak tak samo, albo prawie "tak samo"  :)

Jednak z założenia powinno być więcej śniegu = lepsze przygotowanie tras, "większa technologia" = jeszcze lepsze przygotowanie tras, lepsza infrastruktura, mniejsza średnia ilość narciarzy na km/2 (choć można się naciąć) i bez kolejek - jak się wie gdzie i kiedy jechać  ;)

Oczywista oczywistość, że są "wyjątki", ale raczej na zasadzie wyjątki od reguły. 

I jednak tam narty 190 cm + zapinam rano swobodnie, bez kombinowania ile będzie ludzi, o której godzinie, w jakim dniu tygodnia (choć znamy tzw. weekendy lokalne alpejskie) etc.

 

Pozdrawiam.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeździ się tak tak samo, albo prawie "tak samo"  :)

Jednak z założenia powinno być więcej śniegu = lepsze przygotowanie tras, "większa technologia" = jeszcze lepsze przygotowanie tras, lepsza infrastruktura, mniejsza średnia ilość narciarzy na km/2 (choć można się naciąć) i bez kolejek - jak się wie gdzie i kiedy jechać  ;)

Oczywista oczywistość, że są "wyjątki", ale raczej na zasadzie wyjątki od reguły. 

I jednak tam narty 190 cm + zapinam rano swobodnie, bez kombinowania ile będzie ludzi, o której godzinie, w jakim dniu tygodnia (choć znamy tzw. weekendy lokalne alpejskie) etc.

 

Pozdrawiam.

Cześć

A kiedy zapiąłeś pierwszy raz narty 190 cm +?

Jeżeli to w ogóle ma jakieś znaczenie?

Pozdro


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy w Alpach inaczej się jeździ na nartach??

W grudniu 1992r. byliśmy z żoną pierwszy raz w Alpach (Kaprun/Zell am See).

Ponieważ mieliśmy jeszcze parę dni urlopu, zamiast wrócić do domu, pojechaliśmy do Korbielowa, który od trzynastu lat był naszym podstawowym ośrodkiem narciarskim.

Następnego dnia polska rzeczywistość zaskrzeczała... Po odstaniu regulaminowych kolejek do czterech kolejnych orczyków wyjechaliśmy już po 2,5 h na Pilsko. Zziębnięci zjechaliśmy trasą, przy której kartoflisko to autostrada, do schroniska napić się herbaty. Po otwarciu drzwi powitał nas okrzyk: "GDZIE TU WŁAZICIE, TERAZ TU SIĘ SPRZĄTA!!!.

Wyszliśmy, zjechaliśmy między kamieniami do nomen-omen  Kamiennej, spakowaliśmy się, pożegnaliśmy się z zaprzyjaźnionymi przez te lata gospodarzami...

I od tej pory w Polsce jeździmy okazjonalnie.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Następnego dnia polska rzeczywistość zaskrzeczała... 

Przypomina mi się historia kumpla, który po powrocie z Włoch akurat miał szkolenie w Ustroniu....  jakies 5-6 lat temu...

Skończył o 13.00 wiec o 14.00 zameldował się pod Czantorią, patrzy pusto...

Podszedł do okienka i dziarsko zameldował.... karnecik na 10 zjazdów poproszę...

A Pani ...lekko zdziwona ... zadaje mu pytanie...

- Przepraszam że pytam... ale na ile dni Pan tu przyjechał ??

- On mówi...  no dziś... do 16:00 chciałem..

 

No i usłyszał :-)   A...wie Pan co....  bo wyciąg przez te 2 h to Pana najwyżej 3 razy na górę zdąży zawieźć :-)

 

Teraz to już historia bo na Czantorię porządne krzesła są... ale bardzo mnie wtedy tym rozbawił...


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy wyjazd alpejski to Kaprun. Okolice 1994 roku. Do dziś pamiętam tamto wrażenie po wyjściu z Alpincenter i pierwszym spojrzeniu na stoki. Po prostu mnie totalnie zamurowało. Wszystko było tak inne, tak fantastyczne i jednocześnie tak irracjonalne - jak z jakiejś bajki. Począwszy od krzeseł i gondoli (dotychczas znałem tylko Zakopane, Szczyrk, Korbielów, Karpacz i Tatrzańską Łomnice), przez sztruks (w Polsce niedostępny) po widoki (choć tutaj szczyt Lomnicy przygotował mnie na podobne doznania)

Najlepsze było to, ze spojrzałem na dolną stację krzesła (chyba był to Gratbahn) i pierwsza myśl jak przyszła mi do głowy była taka - dwa lata oszczędzania żeby tu przyjechać, ponad 25 godzin w autokarze (nie było UE i Schengen) a tu pozamykane wyciągi i z jazdy nici. Ze smutną miną zacząłem już iść z powrotem w stronę budynku ale po obróceniu się w stronę  krzesła okazało się, że jednak ludzie zjeżdżają pod bramki i pewnym krokiem idą w stronę krzesełek. Po chwili się wszystko wyjaśniło - wyciąg był czynny, tylko w głowie mi się nie mieściło, że może on działać bez towarzystwa conajmniej kilkudziesięcioosobowego ogonka ludzi.

Warto dodać, że to wszystko było jeszcze przed katastrofą kreta, co sprawiało że człowiek nagle lądował na 2450 m bez wcześniejszego kontaktu z alpejskim krajobrazem.

 

Włochy - Pejo - 1997    o matko....miałem wtedy Dynastary Id o długości 205cm

 Teraz bym ich nawet nie zabrał na stok bo trumna ma "tylko" 190 cm 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypomina mi się historia kumpla, który po powrocie z Włoch akurat miał szkolenie w Ustroniu....  jakies 5-6 lat temu...

Skończył o 13.00 wiec o 14.00 zameldował się pod Czantorią, patrzy pusto...

Podszedł do okienka i dziarsko zameldował.... karnecik na 10 zjazdów poproszę...

A Pani ...lekko zdziwona ... zadaje mu pytanie...

- Przepraszam że pytam... ale na ile dni Pan tu przyjechał ??

- On mówi...  no dziś... do 16:00 chciałem..

 

No i usłyszał :-)   A...wie Pan co....  bo wyciąg przez te 2 h to Pana najwyżej 3 razy na górę zdąży zawieźć :-)

 

Teraz to już historia bo na Czantorię porządne krzesła są... ale bardzo mnie wtedy tym rozbawił...

 

To własnie było porządne krzesełko, o parametrach typowych dla takich urządzeń...... a że długośc przyzwoita (ok. 2 km) to jechało, jechało, jechało....... jeszcze w wielu miejscach w Dolomitach takie do dzisiaj działają i mają sie całkiem dobrze.... choc też mozna zasnąc na siedząco..... :lol:

 

Pamietam niedzielne wyjazdy na Czantorię- za cały dzień dało sie zjechac max 4 razy. a kolejka do kolejki zaczynała się tam gdzie teraz kończy sie dolny talezyk....

 

( tak info - kanapa jest tam od 2006, czyli już teraz 8my sezon bedzie - jak ten czas leci....)

 

 

Pozdrawiam

Michał


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kaprun i to w ostatni czerwcowy dzień był moim pierwszym "normalnym" alpejskim ośrodkiem , bo wspomniany St martin to 4 orczyki - też miałem podobne odczucia co sese.- dodam tylko , iż pierwszy raz w życiu wsiadłem wtedy na wyciąg krzesełkowy - przy wysiadaniu zaliczyłem glebę na swoich 180 cm prostych blizzardach sport - do końca nie wierzyłem , że można będzie latem pośmigać na nartach , a trafiłem tego dnia na 4 pory roku - od pełnego słońca przez śnieżycę po deszcz.Kret oczywiście jeszcze wtedy chodził , więc bylo mi dane się nim przejechać - zresztą w dzień katastrofy też pojechałem na narty - na szczęście miałem sezonówkę na Stubai , bo inaczej pewnie wjechałbym pierwszym wagonem do góry i zostałbym tam na zawsze.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No może być że to były okolice 2005....  na Malga Ciapela byłem 2004 i 2005 więc by pasowalo bo wtedy własnie tak miał po powrocie...

A co do krzesełka...

Wychowałem się na nim + Stożek...  Było masakrycznie wolne... na górze z reguły musiał mnie ojciec kijkiem poganiać bo już z zimna ryczałem..  

A nie dośc że wolne to rozstaw krzesełek był cholernie duży...

Jak byłem może.... z 8 letnim brzdącem to pod sama górną kolejką chciałem otrzepać buty ze śniegu... i zacząłem stukać butem o but..

Plastik wtedy był jednak nie ten co teraz szczególnie w produktach polskich...  No i odpadła mi narta z cała podeszwą buta wpięta w wiązanie..

    Nie dość ze bez narty to jeszcze łomot dostałem za zniszczenie butów :-) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no aż takich przygód nie miałem, ale zdarzyło sie w sniezycę przy solidnym mrozie zgubic rekawicę - pod drugą podporą. To był pierwszy moj (i chyba ostatni) zjazd na krechę z Czantorii - zdązyłem zanim ją całkiem nie zasypało sniegiem... :-)

 

jak byłeś w Malga to pewnie też znasz talezyki jadące równo poł godziny......  :-)

 

 

PozdrawiamM

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój pierwszy raz w Alpach był przypadkiem.....

Byliśmy na Pucharze Dziekana na Polanie Sosny w Niedzicy (marzec 2003). Podczas kolacji na zakończeniu imprezy przy stoliku za plecami "niestety" podsłuchałem niechcący rozmowę kierownika studium WF na naszej uczelni, że są jeszcze wolne miejsca na wyjazd w kwietniu do Valdidentro (okolice Bormio i Isolacji). Po krótkim namyśle z żoną postanowiliśmy się odwrócić i pogadać o co chodzi. NIestety.... :D

 

Skutek podsłuchiwania był taki, że trzy tygodnie później zostawiwszy 2.5 letnią córę po raz pierwszy na tak długo u dziadków pojechaliśmy na narty. Pamiętam ten wyjazd jak dziś - dwa dni w Bormio, dwa dni w Livigno i dwa dni w Santa Caterina Valfurva. i co ciekawe - mieliśmy jako uczestnicy sami zadecydować gdzie chcemy jechać w szósty dzień - i wszyscy wybrali Santa Caterinę (było tam najładniej z wszystkich tych miejsc, pomimo że nie było jeszcze tej gondoli na szczyt i krzesełka po drugiej stronie ośrodka. Były praktycznie same orczyki, poza starym krzesłem z parkingu. Jeden orczyk miał chyba ze trzy km, ciągnął się z dołu na sam szczyt - obecnie jest tam gondola. Jadąc tym orczykiem miało się wrażenie że nigdy się nie skończy, a po wyjeździe znowy wracało się na niego.) Za to widoki były tam rewelacyjne.

 

Od tego czasu to już praktycznie tylko Alpy, łącznie mam już 38 wyjazdów w ciągu 11 lat, w PL praktycznie nie bywam.

 

Mitek - narciarstwo w Aplach i PL różni się .........wszystkim.... ;) . Jedyna wada to odległość

 

Pozdrawiam, M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...