Skocz do zawartości

Dzieci kamikadze


ellsworth

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 78
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

2. Takie, które COKOLWIEK umieją i z######## jak szalone bez czyjejkolwiek kontroli! - zamazane przeze mnie :P

 

Dzieci już takie są a tymczasem popraw to zdanie proszę bo jak Jarek to przeczyta to masz 2 pkt ostrzeżenia murowane ;)

 

pozdravka

------------------

podziękował ;)

Użytkownik prowinter_kraków edytował ten post 19 grudzień 2013 - 10:57

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Kolejny post generalizujący i nie mający tak naprawdę wiele wspólnego z rzeczywistością. A twierdzenie o tym, że "Swiadomość przychodzi z wiekiem" i poddawanie w wątpliwość sensu nauczania narciarstwa zakrawa na kabaretową kpinę.

Zweryfikuj ten post bez emocji aby można było się odnieść. Pracuję z dziećmi na stoku od 25 lat i jeżeli ktoś wogóle może byc kamikadze to zazwyczaj dorośli faceci.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Największym zagrożeniem na stoku są idioci bez wyobraźni, gardzący pozostałymi. Tacy sami, jak na drogach, kąpieliskach i w codziennym życiu. Wiek, płeć i narodowość, nie maja tu znaczenia. Od eliminowania takich osobników są odpowiednie służby. A dzieciaki pędzące po stoku? Są zagrożeniem przede wszystkim dla samych siebie. Bo relacja dorosły-dziecko na stoku, jest taka sama jak tir-osobówka na drodze. I to jest rzeczywiste zagrożenie...

 

Pozdrawiam, radcom

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problemem na stokach nie są dzieci, "dorośli faceci" czy inne grupy wiekowo - genderowe.

Problemem są narciarze zawyżający samoocenę.

I tutaj już nie byłbym tak pewny kto najbardziej szaleje, przeceniając swoje umiejętności. Po moich nartach przejeżdżają ostatnio z prędkością błyskawicy raczej kobiety "młode, dobrze wykształcone i z dużych miast". Nie przepraszają, korpo płaci więc mają prawo do dobrej zabawy. Zwłaszcza kosztem starego, źle wykształconego dziada ze wsi.

Ale nie uogólniam, bo jak widać każdy ma inne doświadczenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problemem na stokach nie są dzieci, "dorośli faceci" czy inne grupy wiekowo - genderowe.

Problemem są narciarze zawyżający samoocenę.

I tutaj już nie byłbym tak pewny kto najbardziej szaleje, przeceniając swoje umiejętności. Po moich nartach przejeżdżają ostatnio z prędkością błyskawicy raczej kobiety "młode, dobrze wykształcone i z dużych miast". Nie przepraszają, korpo płaci więc mają prawo do dobrej zabawy. Zwłaszcza kosztem starego, źle wykształconego dziada ze wsi.

Ale nie uogólniam, bo jak widać każdy ma inne doświadczenia.

Cześć

Zgadzam sie w zupełności to, że tak powiem dość świeża grupa podwyższonego ryzyka.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też zaliczam szalejące dzieci do największych niebezpieczeństw na stoku. Wśród starszych zdążają się wariaci, nie przeczę, ale ich liczbę skutecznie ogranicza instynkt samozachowawczy. Dzieci są pozbawione tego instynktu.

W razie, jak taki dzieciak w Ciebie wjedzie i coś mu się stanie, to Ty będziesz miał kłopoty prawne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najgroźniejsze, to są bezmózgi.

Najgorsze jest jednak to, że przybierają różne formy. Czasem wylaszczonych cizi, czasem różowo-zielonej 5-cio letniej kulki z zadartymi grotami kijów do góry, a czasem zupełnie czarno-białego faceta bez znaków charakterystycznych. No poprostu koszmar, trzeba mieć oczy dookoła głowy.

I nawet nie da się jednoznacznie stwierdzić, co ci najgroźniejsi będą mieli przypięte do nóg... 

Ehhh... Strach się bać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... ' a świstak siedzi i zawija je w sreberka '

- snowboardzistów .... wysłać do wszystkich aniołów

- jeżdżących pługiem poddać eutanazji

- dzieciaki zamknąć na oślich łączkach

- wprowadzić na bramkach gradację umiejetności i wyznaczyć im miejsca do kaleczenia stoku

- uczących się ...

 

a na stokach zostaną same ASY .... czyli mistrzowie własnego JA

 

hmmm ... znam dużo ludzi którzy, umieją jeździć na nartach

i im , i mnie ,jedno co ewentualnie może przeszkadzać w narciarstwie to, .... brak śniegu

 

może warto skupić się na stwierdzeniu powyżej .... umieją jeździć  na nartach

 

 

zdrowia życzę

jarek :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie też nigdy żadne dziecko nie stuknęło. Nie ma szans, żeby na mnie jakieś dziecko wpadło, bo dzieci jeżdżą jednak wolno. Starsi i owszem ale jakoś nic złego nikomu się nie stało. Trochę mnie dziwi, że ludzie na mnie wpadają, bo jeżdżę wolno i wąskim paskiem więc można przewidzieć gdzie będę za chwilę. No cóż może po prostu jestem łatwym celem ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... ' a świstak siedzi i zawija je w sreberka '

- snowboardzistów .... wysłać do wszystkich aniołów

- jeżdżących pługiem poddać eutanazji

- dzieciaki zamknąć na oślich łączkach

- wprowadzić na bramkach gradację umiejetności i wyznaczyć im miejsca do kaleczenia stoku

- uczących się ...

 

 

 

W jakimś  innym wątku przeczytałam, że też sąsiadów ze wschodu trzeba tu dopisać... ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... ' a świstak siedzi i zawija je w sreberka '

...

 

może warto skupić się na stwierdzeniu powyżej .... umieją jeździć  na nartach

 

 

zdrowia życzę

jarek :)

 

No tak, ale zanim się nauczysz to nie umiesz, potem umiesz słabo, potem trochę lepiej ale jesteś jeszcze na etapie lęków że skrzyżujesz narty z nieoczekiwanym śmiałkiem.

Myślę że ludzie będący na tym etapie mają prawo bać się sobie równych tyle że mniej odpowiedzialnych i nie ma się co naśmiewać.

Boją się to i psioczą na te swoje strachy. Z czasem przejdzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zachowanie na stoku, jak każde inne postępowanie wypływa z kultury osobistej, a kultura osobista to przede wszystkim umiejętność okazywania szacunku innym, również szacunku wobec zdrowia innych. Wiele jest ostatnio dyskusji na temat postępowania ludzi na drodze - bezpieczeństwo pieszych, jazda po alkoholu itd. Uważam, że zarówno zachowania na drodze, na stoku, w urzędzie i w sklepie i gdziekolwiek indziej, gdzie człowiek spotyka się z drugim człowiekiem ,nie można rozpatrywać w oderwaniu od postawy "kulturalny człowiek". Jeżeli ktoś ma klasę to potrafi to okazać w różnych kontekstach życia. A dzieci cóż - można im wiele wybaczyć, ale nie można pozostawić samym sobie bez mądrych życiowych uwag - również na stoku.

Dotyczy to nie tylko sposobu jazdy, ale również zachowania w kolejkach do wyciągów według zasady " sprytny Polak". Rodzi się tylko pytanie - gdzie jest granica pomiędzy sprytem, a bezczelnością!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...)

Dotyczy to nie tylko sposobu jazdy, ale również zachowania w kolejkach do wyciągów według zasady " sprytny Polak". Rodzi się tylko pytanie - gdzie jest granica pomiędzy sprytem, a bezczelnością!

Sprytnie należy podejść do bramki gdy inni  wloką się "jak barany" nie pilnując swojej kolejki. Tym samym wydłużają kolejkę a później narzekają ,że czekali nawet 5 min zamiast jeździć "na okrągło"! Bezczelnością jest palenie pod nosem (obecnie rzadkość), deptanie po nartach (można zdjąć narty gdy jest taka potrzeba), wciskanie się "na trzeciego" - to tak mnie się wydaje.

Często brakuje też zwykłego: "dziękuje", "do zobaczenia", "miłej jazdy", itp gdy opuszcza się krzesło lub orczyk.

Na szczęście, tam gdzie jeździłem w ub.sezonie ,główny problem był z tym "baranem w kolejce" i  "dziękuje".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 deptanie po nartach (można zdjąć narty gdy jest taka potrzeba)

 

 

A mnie nieodmiennie pod wyciągiem zastanawia czemu kolejka do wyciągu stoi tak ciasno? 

Pamiętam to z ciężkiej komuny, ludzie dosłownie się zgniatali, pokładali na sobie, dociskali. Podobnie pod wyciągiem. Jeśli człowiek się nie podda taj walce o każdy centymetr miejsca na narty to go kolejka opłynie i nigdy nie doczołga się do wyciągu. To jakaś paranoja bez szans na zmiany. Wszyscy w tym uczestniczymy, jedni mniej zawzięcie bo muszą, inni bardziej bo korzystają z sytuacji by szybciej dotrzeć do bramki, ale wszyscy jesteśmy winni dreptania sobie po nartach. 

Brrr, jak sobie o tej przepychance pomyślę to mi się nart odechciewa.

Chyba jedynym rozwiązaniem jest zwiększenie podaży a do tego daleka droga niestety.

 

 

A co do dzieciaków to cóż, sam dostałam kiedyś pod opiekę takiego małolata. No niby był tym grzecznym nastolatkiem więc nic nie wróżyło kłopotów na stoku a tu bęc! 

Miał pierwszy raz na nogach narty.

Jazda na krechę bez zatrzymywanki i sytuacje przyprawiające o palpitacje serca. Za diabła nie rozumiał czym grożą jego poczynania. Co mu tam że kogoś potrącił. Nie przemawiało też do niego że nie on jest odpowiedzialny za to co robi tylko opiekunowie. Nie pomagały prośby i groźby. Zmawiałam pacierze żeby obsługa zabrała mu karnet. Nieskutecznie. Zero strachu, zero wyobraźni.

Powiedziałam sobie - nigdy więcej cudzych dzieciaków.

A potem przypomniałam sobie że chłopak był piekielnie zdolnym downhillowcem :D Miał swoją wizje poruszania się po stoku .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Zeberko Droga w kolejce do wyciągu wystarczy odpowiednio stanąć i sama Cie ładnie poprowadzi do bramek w tempie ekspresowym - nie trzeba się w ogóle przepychać. Wystarczy poobserwować kolejkę przez parę minut i od razu widać gdzie podjechać i która część idzie szybciej a która wolniej.

A co do dziecka pod opieką - tez się dziwię. Jeżeli było pod Twoja opieką - tak zrozumiałem z postu to przede wszystkie Ty powinnaś mu zabrać karnet i posadzić na ławce dopóki nie oprzytomnieje i tyle. Działa - wielokrotnie sprawdzone.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Boją się to i psioczą na te swoje strachy. Z czasem przejdzie.

tak Aniołku ... dokładnie , TAK

boją się (to normalna reakcja) ale winy szukają u innych

nie umieją, ale winy szukają u innych

nie wiedzą jak się zachować, ale to ci inni są winnymi

etc ...

 

stok to nie jest miejsce walki, boju, pojedynków

stok jest dla wszystkich ... każdy znajdzie tam swoje miejsce

pod warunkiem że ,będzie świadom swych możliwości i umiejętności

i .... będzie tolerancyjnym dla współsokowiczów

zarówno tych lepszych od na , jak i tych z mniejszymi umiejętnościam

 

jarek :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie nieodmiennie pod wyciągiem zastanawia czemu kolejka do wyciągu stoi tak ciasno? 

Pamiętam to z ciężkiej komuny, ludzie dosłownie się zgniatali, pokładali na sobie, dociskali. Podobnie pod wyciągiem.

 

To przez zaszłości. Jak staliśmy luźno, to wielu bezczelnie jechało na sam początek kolejki i wciskało się po chamsku. Przodowały w tym miejscowe dzieciaki oraz "cwaniaki".  Do tego wchodzenie po dwóch na jeden obrót kołowrotu. Wszak słynny cielętnik w Szczyrku powstał po awanturze z wciskającymi się, skończonej procesem w sadzie.

Obecnie jest coś więcej niż Szczyrk, ale niestety obecne czasy promują bezczelne i chamskie zachowania. Więc i niestety narciarzy z takim nastawieniem nie brakuje. Nadal wciskanie się do kolejki tuż przy bramce jest zjawiskiem powszechnym. Wystarczy popatrzeć na "grubość" kolejki przy wejściu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Zeberko Droga w kolejce do wyciągu wystarczy odpowiednio stanąć i sama Cie ładnie poprowadzi do bramek w tempie ekspresowym - nie trzeba się w ogóle przepychać. Wystarczy poobserwować kolejkę przez parę minut i od razu widać gdzie podjechać i która część idzie szybciej a która wolniej.

 

No ok, wiem jak to działa ale cały wic w tym żeby ta kolejka szła równo i bezboleśnie

. Może właśnie te boczne prądy noszące powodują ten niepokój i ścisk kolejkowiczów?

 

 

A co do dziecka pod opieką - tez się dziwię. Jeżeli było pod Twoja opieką - tak zrozumiałem z postu to przede wszystkie Ty powinnaś mu zabrać karnet i posadzić na ławce dopóki nie oprzytomnieje i tyle. Działa - wielokrotnie sprawdzone.

 

No tak, znowu się nie spisałam tak dobrze jak Mitek. Standard, przywykłam. Zresztą nikt tu nie jest dość dobry.

Może faktycznie powinnam się z chłopakiem bić. Nie no , nie mam tyle temperamenty żeby się szarpać z kimś pod stokiem a może powinnam.

 

 

Aniołku ...

 

 Hi hi hi. Miło. Mam nadzieje że to nie sarkazm.

 

 

boją się (to normalna reakcja) ale winy szukają u innych

nie umieją, ale winy szukają u innych

nie wiedzą jak się zachować, ale to ci inni są winnymi

etc ...

 

Jarku! Jeśli sam nie potrafisz to jeszcze nie wiesz że się da! Że inni potrafią, że nie zniszczą cię na tym stoku.

Nie wiem czy widziałeś kiedyś Dzikowca. Tam jest solidna stromizna na górze i w miarę łagodny odcinek u podstawy gdzie dochodzi krótki wyciąg talerzykowy. Kiedy dobry narciarz zjeżdża szczytu jest dla osób z talerzyka tak niewyobrażalnym że ludzie nie zjeżdżają tylko czekają aż to coś przeleci przez stok. Nie ruszą się, czekają spory kawałek czasu aż "niebezpieczeństwo" minie. Co ciekawe nie budzi w nich obaw osoba która zjeżdża z góry zatrzymując się co trzy szusy. Ba! Słyszałam też kobietę z dzieckiem która każdorazowo zatrzymywała chłopca okrzykiem "zaczekaj niech wariaty zjadą".

Kto zjeżdżał ze szczytu ten wie że na tym ostatnim odcinku to już można smsy wysyłać jak kto jest biegły ale jeśli jesteś tym talerzykowcem to nie wiesz o tym i obwiniasz. Gdyby można było ich na chwilę wsadzić w skórę dobrego narciarza i pokazać jego możliwości to pewnie sprawa wyglądałaby inaczej.

 

 

Wszak słynny cielętnik w Szczyrku 

 

Błagam, powiedz co to jest cielętnik?

Brzmi wybornie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na samą płynność kolejki ma wpływ nie to jak jest zagęszczona, a to czy jest komplet na krześle - jak jest wiadomo. Wpychanie się na chama w kolejce to po prostu brak kultury. Dojeżdżając do kolejki staram się nie wpychać przed osoby które już tam były. Pewne zachowania dobrze jest też przekazać swoim dzieciom, bo jak samo dziecko jestem wstanie zrozumieć to nie mogę opiekunów którzy nie zwracają uwagi na skrajne zachowanie dzieci. Kiedyś w kojce słyszałem odpowiedź dziecka, które nie zwracając uwagi na innych szło do przodu rozpychając się po nartach innych, do osoby dorosłej, która zwróciła uwagę na takie zachowanie: „Pani chyba nie wiem kim ja jestem, ja mam 4. miejsce na Mazowszu...” jeździć nauczyli, kultury już nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...