snowblade'man Napisano 4 Marca 2012 Udostępnij Napisano 4 Marca 2012 Witam. Nie chciało mi się dzisiaj celebrować smarowania na gorąco/wcześniej tylko jeden dzień narty były na stoku/ i postanowiłem zrobić coś na szybko. Bloczkiem smaru pocierałem ślizg,korkiem wtarłem,cykliną wyrównałem i na koniec wyszczotkowałem. Koleżanka MeCrow w temacie o smarze fluorowym napisała: "...przed samym startem wtarłam smar HF (co prawda przeznaczony do smarowania na gorąco) w narte korkiem i powiem Wam, że narta spod d* wyjeżdżała to tyle co się z chciałąm z Wami podzielić" I teraz zastanawia mnie,czy wogóle jest sens takiej pracy,czy taki smar od razu nie zostanie "zlizany" ze ślizgu.Może do startu w zawodach na jeden zjazd wystaczy,ale do jazdy na cały dzień? Z drugiej strony pamiętam /za czsów PRL'u/,takie 4-o kolorowe smary/jak świeczki/,na rożne temperatury-właśnie do smarowania na zimno/chyba:confused:-gdyż przynajmniej ja je tak wcierałem-za łepka/. Oczywiście nic więcej nie robiłem i nie pamiętam ich skuteczności....no w każdym bądź razie-narty jakoś tam jechały... Czy do takiego smarowania,używać tylko smarów na zimno,spray'u??A jeżeli tak to jakie polecacie? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
kaja45 Napisano 7 Marca 2012 Udostępnij Napisano 7 Marca 2012 "Kto smaruje ten jedzie" i "Każdy smar jest lepszy niż brak smaru" ot i cała prawda Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mitek Napisano 7 Marca 2012 Udostępnij Napisano 7 Marca 2012 Cześć Posmaruj na sucho i wystaw narty na słoneczko. Rozetrzyj szmatką - nawet nie trzeba cyklinować zazwyczaj. Pozdro Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Tadeusz T Napisano 7 Marca 2012 Udostępnij Napisano 7 Marca 2012 W domu smaruję na gorąco. Na wyjazdach co wieczór pastą niskofluorową i szlifuję korkiem. Jest super! Tadek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
janusz35 Napisano 11 Marca 2012 Udostępnij Napisano 11 Marca 2012 Byłem ostatnio na zawodach dla dzieci z podstawówki i mogłem obejżeć różne metody smarowania na zimno stosowane przez trenerów i rodziców. Było klasyczne pocieranie kawałkiem smaru ( a może to było fluorowe mydełko ) i potem wcieranie korkiem, było smarowanie pastą i wcieranie korkiem z filcem, było nanoszenie pędzlem jakiegoś smaru w płynie , był nawet w użyciu podręczny stół o szczotkach obrotowych nie wspomnę. Lubię sobie popodgladać, bo może się czegoś nauczę. Najbardziej zaciekawiła mnie technika nakładania "magicznego proszku" chyba cery (HF). Narty zostały na stoku wyjęte z pokrowca po czym "serwisant" je cyklinował -smaru schodziło dosyć dużo ( tak jak po pierwszym "przejździe" cykliną po smarowaniu na gorąco) następnie bez szczotkowania z niewielkiego pudełeczka został naniesiony "puder" i wtarty w ślizg korkiem. Nie było szczotkowania ani przed ani po zastosowaniu proszku. Troche mnie to zdziwiło bo wiem jak wazna jest struktura i sam zawsze staram sie "wydłubać" szczotką smar ze struktury po smarowaniu. Widziałem już aplikację "proszku " i zawsze później jeszcze narty były polerowane szczotką z włosia.A tu taka nowa technika cyklina proszek korek i jazda. Nie żebym chciał spróbować bo nie stać mnie na proszek za kilkaset złotych, bardziej chodzi mi o wyeliminowanie szczotkowania które uwazałem za bardzo wazne i nawet chciałem zaopatrzyc sie w obrotowa. Użytkownik janusz35 edytował ten post 11 marzec 2012 - 17:23 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.