Skocz do zawartości

Nartowanie w ciąży?


żabuti

Rekomendowane odpowiedzi

Kobieta to nie inkubator a tak może sie poczuć jesli w przypływie dobroci nic jej nie wolno albo wolno jej tylko to i to...

[/B]


No niestety kobieta to inkubator. Przez dziewięć miesięcy musi się podporządkować wymaganiom tego co się w niej rozwija i jest za to odpowiedzialna.
I nie ma się co oszukiwać że jest inaczej.
Trzeba to łyknąć, 9 miesięcy to nie całe życie.

Panom którzy czują się tak współodpowiedzialni proponuje w ramach walki z wykluczeniem zostać z pieluchami kiedy dama wyskoczy na narty z przyjaciółmi :D Ale to już po porodzie!
O! Wtedy to będziecie prawdziwymi odpowiedzialnymi ojcami.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 233
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

No niestety kobieta to inkubator. ....

Panom którzy czują się tak współodpowiedzialni proponuje w ramach walki z wykluczeniem zostać z pieluchami kiedy dama wyskoczy na narty z przyjaciółmi :D Ale to już po porodzie!
O! Wtedy to będziecie prawdziwymi odpowiedzialnymi ojcami.

przy takim postrzeganiu , to faktycznie masz rację ....
tyle tylko, że ów Pan będzie tylko ojcem .... nigdy tatą
a Pani, matką .... i oby dorosła do bycia mamusią

jarek :(
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Jarku uciąłeś kawałek- to nie było pytanie a częśc odpowiedzi .
Chodziło mi o to ,ze jesli dwoje ludzi swiadomie podejmuje ryzyko to nawet jesli robia to we dwoje to juz jest dla mnie brak odpowiedzialności bo wogóle podejmuja ryzyko bez potzreby i nie ma wtedy znaczenia czy robia to we dwoje czy jedno.
.....

To teraz ja troszke wytnę Sally (sorry :)). Otóż nie zgadzam się. Przyjemność życia polega włsnie na podejmowaniu ryzyka. Gdyby nie "ryzykanci" prawdopodobnie nie powstałyby cywilizacje i ludzkośc w dzisiejszym rozumieniu. Baaa rozumując szerzej: ewolucja róznież przebiegałaby zupełnie inaczej.
Ryzyko wiąże się z postępem, przeżywaniem, z życiem.
Bożek bezpieczeństwa próbuje nas pozbawic tego elementu w imię tzw. wspólnego dobra - czyli hodowania rasy konsumpcyjnych kosmitów.
Nigdy w zyciu nie byłem i nie jestem ryzykantem a mimo to zapędy "bożka" mnie przerażają.
Pozdrowienia

Cześć

No niestety kobieta to inkubator. Przez dziewięć miesięcy musi się podporządkować wymaganiom tego co się w niej rozwija i jest za to odpowiedzialna.
I nie ma się co oszukiwać że jest inaczej.
Trzeba to łyknąć, 9 miesięcy to nie całe życie.

Panom którzy czują się tak współodpowiedzialni proponuje w ramach walki z wykluczeniem zostać z pieluchami kiedy dama wyskoczy na narty z przyjaciółmi :D Ale to już po porodzie!
O! Wtedy to będziecie prawdziwymi odpowiedzialnymi ojcami.


Nigdy nie postrzegałem mojej zony jako rozpłodowej lochy ale może czas zmienic zapatrywania.
Mozna oczywiście wywrócic swoje zycie do góry nogami z powodu ciąży czy posiadania dzieci. Jak ktos lubi to OK.
Mozna tez podejść do tego normalnie i naturalnie tak ja pzystało na zwierzeta, którymi jesteśmy.
Ważne, żeby wybór należał do jednostek a nie do jekichś wszystko wiedzących gremiów i żeby każda postawa mogła byc akceptowana i miała równe prawa.
Pozdrowienia

Użytkownik Mitek edytował ten post 06 grudzień 2012 - 11:29

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodziło mi o to ,ze jesli dwoje ludzi swiadomie podejmuje ryzyko to nawet jesli robia to we dwoje to juz jest dla mnie brak odpowiedzialności bo wogóle podejmuja ryzyko bez potzreby


czy wystarczającą potrzebą jest przeżycie czegoś fajnego wspólnie?
Doprowadzając do skrajności - można całe zycie przesiedziec i przelezeć cwicząc kciuk na pilocie. Bedzie bezpiecznie... ;) i odpowiedzialnie? każda inna działaność poza otwarciem piwa i ugotowaniem zupy to juz niepotrzebne ryzyko? W końcu jest niepotrzebne do przezycia........ ;)
Świat juz jest taki dziwny, że za przyjemności i sukcesy płaci sie bezpieczęństwem...

Użytkownik mig12345 edytował ten post 06 grudzień 2012 - 11:38

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panom którzy czują się tak współodpowiedzialni proponuje w ramach walki z wykluczeniem zostać z pieluchami kiedy dama wyskoczy na narty z przyjaciółmi :D Ale to już po porodzie!
O! Wtedy to będziecie prawdziwymi odpowiedzialnymi ojcami.

oj zeberkaa zeberkaa :D jakoś przedziwnie specyficzne masz poglądy na nasz męski gatunek.
Moje dzieco mają odpowiednio 28, 26 i 17 lat a ich dupki przewijałem setki razy, zdarzyło się też bajkę opowiedzieć , póśc na spacer czy na boisko albo stok (nieco później)
a izdarzało się że żona na tygodniową sesję jechała i jakoś z 2 maluchami zupelnie sam (krewni mieszkają w odległości circa 600 km)
zapewniam Cie że wyjątkiem nie jestem
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panom którzy czują się tak współodpowiedzialni proponuje w ramach walki z wykluczeniem zostać z pieluchami kiedy dama wyskoczy na narty z przyjaciółmi :D

A w czym problem? Że mężczyźni nie dadzą rady? Dadzą, tylko od samego początku nie wolno ich odstawiać od wszelkich czynności wykonywanych przy dziecku. Fakt, niektórych może trzeba do tego "zachęcić", ale jest takie przysłowie- jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz. W tym wypadku- jak ojciec nic przy dziecku nigdy nie robi, to nie dziw się że nie chce zostać z nim sam. Pozdr Marcin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co, jak się czyta te wasze wywody to tak jak bym czytał ludzi którym w życiu się nic nie stało. Czy przypadkiem nie macie porozwalanych kolan, uszkodzonych barków, obitych tyłków? Chyba żaden z tych wypadków nie był zrobiony celowo i nie wynikał z dobrze dobranej taktyki. Gadacie gadacie i nic z tego nie wynika. Ja może coś napisze z inne strony. Zawodowo zajmuje się rehabilitacją dzieciaków, czasami bardzo chorych, niektóre czasem umierają. Część tych dzieci z powodzeniem była by zdrowa jak by nie nonszalancja i wiara we własne siły i możliwości swoich mam. P.S. Ryzykować zawsze można, tylko czy czasami warto.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co, jak się czyta te wasze wywody to tak jak bym czytał ludzi którym w życiu się nic nie stało. Czy przypadkiem nie macie porozwalanych kolan, uszkodzonych barków, obitych tyłków?

Nie, a przynajmniej nie z powodów narciarstwa. Sam w życiu w nikogo nie wjechałem, na stoku otwartym zostałem rozjechany tylko raz. Jeżdżę odkąd pamiętam. Więcej wśród znajomych było wypadków komunikacyjnych niż narciarskich. Pozdr Marcin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie zacytować dane z ostatniej konferencji ISSS ( International Society for Skiing Safety) 2011. Statystycznie na 1000 osób w ciągu jednego dnia, tylko 2 odnoszą obrażenia które wymagają pomocy medycznej. Odwracając to w druga stronę- statystycznie takiemu wypadkowi ulegamy raz na 500 dni. Może jednak narty nie są tak kontuzyjnym sportem, jak starają nam się wmówić fani zabezpieczeń? Pozdr Marcin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kaligr! Chciałbym przypomnieć że piszemy o bardzo sprawnych paniach człapiących 2 godziny na oslej łaczce... a nie startujących w pucharze swiata, czy wychodzących na 5-tysieczniki.... I może do tego dopasujmy realne zagrożenia.

Użytkownik mig12345 edytował ten post 06 grudzień 2012 - 14:22

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Wiecie co, jak się czyta te wasze wywody to tak jak bym czytał ludzi którym w życiu się nic nie stało. Czy przypadkiem nie macie porozwalanych kolan, uszkodzonych barków, obitych tyłków? Chyba żaden z tych wypadków nie był zrobiony celowo i nie wynikał z dobrze dobranej taktyki. Gadacie gadacie i nic z tego nie wynika. Ja może coś napisze z inne strony. Zawodowo zajmuje się rehabilitacją dzieciaków, czasami bardzo chorych, niektóre czasem umierają. Część tych dzieci z powodzeniem była by zdrowa jak by nie nonszalancja i wiara we własne siły i możliwości swoich mam. P.S. Ryzykować zawsze można, tylko czy czasami warto.

Zastanów się spokojnie przeczytaj post Michała i pomyśl. Czy dla zawodniczki bedącej długodystansową biegaczką spacer czy delikatny trucht jest wyzwaniem czy niebezpeiczeństwem czy nie. O takie mniej więcej porównania chodzi. Pozdrowienia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie postrzegałem mojej zony jako rozpłodowej lochy ale może czas zmienic zapatrywania. ... Mozna tez podejść do tego normalnie i naturalnie tak ja pzystało na zwierzeta, którymi jesteśmy.

Wulgaryzujesz by osiągnąć lepszy efekt? OK. Widziałeś kiedyś lochę na nartach? To tyle o naturze do której się odwołujesz.

przy takim postrzeganiu , to faktycznie masz rację .... tyle tylko, że ów Pan będzie tylko ojcem .... nigdy tatą a Pani, matką .... i oby dorosła do bycia mamusią jarek :(

Hmmm, znaczy jeśli para podzieli się obowiązkami by móc nieco zrelaksować się na nartach to jest patologia twoim zdaniem? Ludzie, powiedzcie mi CO was ubodło w takim rozwiązaniu? Doszukujecie się w tym jakichś zarzutów wyimaginowanych, niektórzy nawet posuwają się do udowadniania że ich żony nawet oddalają się od domu zupełnie same. No Jezu Chryste i Jehowa! O co tu w ogóle chodzi?

Użytkownik zeberkaa edytował ten post 06 grudzień 2012 - 14:49

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm, znaczy jeśli para podzieli się obowiązkami by móc nieco zrelaksować się na nartach to jest patologia twoim zdaniem?

... wyjazdy wspólne w tym narciarskie, to radość na która się czeka z utęsknieniem patologia ? ... przeczytaj swoje posty proszę wybaczy , ale w tym aspekcie życia jestem radykalistą .... cześć wie dlaczego jarek :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat założyła dziewczyna mająca 6 stopień zaawansowania.Czy myślicie że zakładając temat myślała o oślej łączce?A jeżeli nawet na oślej łączce zaliczy upadek to jesteście pewni że nic się jej nie stanie?

Tak, myślę że tak- że myśli się o spokojnym i łatwym stoku. A pewności nigdy nie ma. Ale- masz pewność że nic się nie stanie jak schodzisz po schodach w domu? Jak już pisałem- stracenie równowagi na schodach to wcale nierzadki przypadek u ciężarnych. A przecież nie zawsze trzeba schodzić- można kogoś poprosić żeby ci daną rzecz przyniósł. Mimo to nikt tutaj pewnie nie postuluje zabronienia chodzenia po schodach. Zadam pytanie inaczej. Mieszkam w mieście, w którym stężenie pyłu zawieszonego bije co zimę krajowe rekordy. Co jest lepsze i mniej ryzykowne- siedzenie w tych warunkach w domu czy tez wyjechanie na kilka godzin na świeże powietrze i lekki wysyłek fizyczny? czy większe ryzyko dla dziecka będzie stanowić ośla łączka, czy tez zaczadzone powietrze? Pozdr Marcin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co jest lepsze i mniej ryzykowne- siedzenie w tych warunkach w domu czy tez wyjechanie na kilka godzin na świeże powietrze i lekki wysyłek fizyczny? czy większe ryzyko dla dziecka będzie stanowić ośla łączka, czy tez zaczadzone powietrze? Pozdr Marcin

W sensie dla płodu tak? Czy powietrze zaczadzone, czy smog, czy formaldehyd, nieważne - szkodzi nam wszystkim, i tu nie ma co stękać szczególnie nad ciężarnymi. Sami rozejrzyjmy się dookoła i zobaczmy gdzie mieszkamy. Mi podczas wyjazdów na narty doskwiera pewien ból, którego nigdzie indziej nie czuję. Boli mnie, że wiem dokąd wrócę, że naprzeciwko widzę jakiś zapyziały blok, że śmierdzi mi autobusowo-samochodowy wyziew, że hałas, że na oknach sadza w dwa dni po jesiennym myciu okna, że woda w kranie twarda i wstrętna... Naprawdę - nie szukajmy tu alternatywnych miejskich codziennych zagrożeń dla przyszłych matek bo to nie o to chodzi! Tu mamy pytanie o nartowanie, i tego się trzymajmy. Że ze schodów spaść można wszyscy wiemy, na pewno o to łatwiej jak brzuch zasłania własne stopy. Panom też. A narty? Zagrożenie specyficzne - stok, zimno, prędkość, upadek, brak kontroli nad ciałem podczas upadku, zderzenie z kimś/z czymś, siły działające na narciarza (fizyka). To wszystko też dotyczy nas wszystkich, a nie tylko ciężarnych. Pytanie polega na tym, czy któryś z powyższych czynników może wpłynąć w sposób szczególny na milimetrowy zarodek który się gdzieś tam w środku zagnieżdża? O ile rozumiem, że już z brzuchem ciężko, o tyle nie uważam, żeby z powodu 5mm "kijanki" ktoś miał odmówić sobie rozsądnego ześlizgiwania się na świeżym powietrzu. Co innego w bardziej zaawansowanym stadium. Tu już nawet ja potrafię wyobrazić sobie potencjalne groźne sytuacje i ich następstwa, chociaż tematyka ciąż jest mi na tyle daleka i obca że większa wiedzę posiadam na temat żywieniowych zwyczajów kuny żółtogardłej. Co do:

Wiecie co, jak się czyta te wasze wywody to tak jak bym czytał ludzi którym w życiu się nic nie stało. Czy przypadkiem nie macie porozwalanych kolan, uszkodzonych barków, obitych tyłków? Chyba żaden z tych wypadków nie był zrobiony celowo i nie wynikał z dobrze dobranej taktyki. Gadacie gadacie i nic z tego nie wynika. Ja może coś napisze z inne strony. Zawodowo zajmuje się rehabilitacją dzieciaków, czasami bardzo chorych, niektóre czasem umierają. Część tych dzieci z powodzeniem była by zdrowa jak by nie nonszalancja i wiara we własne siły i możliwości swoich mam. P.S. Ryzykować zawsze można, tylko czy czasami warto.

Tak, każdy z nas ma jakieś urazy. Przebyte, ciągnące się, zaleczone, przypominające o sobie w czasie zmian ciśnienia... Ja np złamałam śródstopie. W domu, o 8.15. Wstając z łóżka. Kolano rozwaliłam w warsztacie dziadka, potknęłam się o kątownik. Naderwałam kręgosłup w pracy, a kostkę, torebkę stawową i zmiażdżony mięsień załatwił mi swoja nonszalancją kierowca autobusu który udowodnił że samochody jednak potrafią zatrzymać się w miejscu. Tylko pasażerowie już nie... ale to szczegół. Nie zrobiłam sobie nic poważniejszego w trakcie sportów uprawianych przeze mnie od ok 3 roku życia. Ale wszystko się może zdarzyć. I mi, i ciężarnym. Czy to jednak powód, żeby kłaść się do łóżka i nie wychodzić z domu? Zresztą - z łóżka też spaść można.

Użytkownik HesSki edytował ten post 06 grudzień 2012 - 17:14

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sensie dla płodu tak?

Tak, masz rację.

Co innego w bardziej zaawansowanym stadium. Tu już nawet ja potrafię wyobrazić sobie potencjalne groźne sytuacje i ich następstwa, chociaż tematyka ciąż jest mi na tyle daleka i obca że większa wiedzę posiadam na temat żywieniowych zwyczajów kuny żółtogardłej.

W bardziej zaawansowanym stadium po prostu nie wejdziesz w spodnie narciarskie, nie wspomnę o założeniu butów- i nie ma dylematów. Pozdr Marcin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...w odpowiednim obuwiu aby nie upadła.

To znaczy jakim? Ja nie podejrzewam żeby nartować koniecznie chciała osoba, która zaczęła jeździć tydzień wcześniej. A osoba, która ma podstawy, na oślej łączce będzie stabilniejsza niż w normalnych butach na chodniku. I ja nie wiem skąd ten malowany horror bolidów celujących specjalnie w ciężarne. To powinna być łatwa, do tego pusta ośla łączka. Taka, na której zatrzymanie pługiem nie stanowi problemu ani dużego obciążenia. Ponownie podkreślę. Nikogo nie namawiam- ale jeśli ktoś czuje gwałtowną potrzebę, to niech się idzie w takich warunkach poślizgać. Będzie tyle samo wysiłku i podobne ryzyko, co podczas spaceru po lesie, bo oczywiście potencjalna ciężarna raczej ma tyle rozumu, żeby nie wychodzić na stok, jeśli wczoraj padał deszcz a w nocy chwycił mróz. I teraz idę w ślady Tadka- kończę uczestnictwo w tym temacie Pozdr Marcin Pozdr Marcin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W bardziej zaawansowanym stadium po prostu nie wejdziesz w spodnie narciarskie, nie wspomnę o założeniu butów- i nie ma dylematów. Pozdr Marcin

Dzięki Ci Bocian, tym zdaniem zamknąłeś bardzo wiele dyskusji, dlaczego nie napisałeś tego w pierwszym poście?! Przecież to takie oczywiste.. :) A teraz do szila - no do jasnej ciasnej, przestańmy demonizować i robić z ciężarnych jajka! Pomijając już nawet fakt, że ciążate MUSZĄ ćwiczyć i dbać o aktywność fizyczną, bo inaczej cienko widzę u nich ostatnią fazę (tę wydobywczą). Przy zdrowej ciąży wręcz wskazane jest ćwiczyć, żeby mieć siłę i nosić ten brzuch (m.in. KRĘGOSŁUP!), żeby dać w ogóle radę urodzić, i w końcu żeby sprawniej wrócić do ciała sprzed ciąży. Problemy nie zaczną się gdy kobita z brzuchem pójdzie na fitness dla brzuchatych, ale kiedy w połowie porodu padnie z sił i nie będzie mowy o żadnym kolejnym parciu. Nawet lajtowe bieganie nie jest zabronione, a to są chyba całkiem niezłe wstrząsy, więc jakim cudem narty miałyby "wytrząsnąć" zarodek? No na takiej samej zasadzie jak potknięcie się o korzeń podczas spaceru w lesie i takie samo jak jeżdżenie w aucie po naszych pięknych, płaskich jak stół polskich drogach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... przyszło mi do łepetyny to , zapytam podając za http://pl.wikipedia....rty_ekstremalne narciarstwo to sport wysokiego ryzyka .... tak samo jak np. jazda konna czy sztuki walki czy w taki razie , kobieta będąca w ciąży mogąca uprawiać narciarstwo zjazdowe może, również bez ryzyka dla dziecka skakać na nartach , jeździć konno czy swobodnie trenować judo ? ..... czy to w ogóle coś innego a jeśli tak, to dlaczego ? wiem , przewrotnym człek ale chętnie poczytam opinie zwolenników, ekstremum życiowego jarek :)

dziwne to zestawienie sportów ekstremalnych ..... windsurfing qrde uprawiałem ..znaczy że podwójnym żem ekstremem, ba nawet powiększym bo i polować się zdarzyło , na spadochronie też cus, sztuki walki i owszem w młodości ... a wspinaczkę po dziś dzień uprawiam... po ciężkiej nocy ... zdarza się na I piętro czy to wszystko oznacza żem nieżyw ?? qrde w delirę brniemy z naszym przewrotnym przewodnikiem na czele :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... przyszło mi do łepetyny to , zapytam podając za http://pl.wikipedia....rty_ekstremalne narciarstwo to sport wysokiego ryzyka .... tak samo jak np. jazda konna czy sztuki walki czy w taki razie , kobieta będąca w ciąży mogąca uprawiać narciarstwo zjazdowe może, również bez ryzyka dla dziecka skakać na nartach , jeździć konno czy swobodnie trenować judo ? ..... czy to w ogóle coś innego a jeśli tak, to dlaczego ? wiem , przewrotnym człek ale chętnie poczytam opinie zwolenników, ekstremum życiowego jarek :)

Tyle ,ze narciarstwo można traktowac jak sport a można jak rekreację i ....jesli już to rekreacja i tak chyba można potraktować spacer po oślej łączce.Czy to jest narciarstwo zjazdowe?? Jazdy na rowerze3 stacjonarnym nikt nie zabrania a niektórzy lekarze nawet na zwykłym rowerze tez nie zabraniają to nie znaczy ,ze kobieta w ciązy ma jeździc z wielkim obciążeniem i wyscig pokoju . Wszystko mozna sobie dopasowac do własnej ideologii ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Dla mnie ta dyskusja jest śmieszna...czy zabraniać czy nie ...czy to decyzja matki czy obojga rodziców....jakoś każdy pominął fakt że ta matka lub jak kto woli rodzice odpowiadają za życie tego nienarodzonego dziecka...i może powinniśmy zapytać czy te dziecko nie ma nic przeciwko temu że jak ewentualnie mamusia się przewróci lub ktoś w nią wjedzie itp. itd. to jak w wyniku tego wypadku ono zostanie roślinką to nie będzie mieć pretensji do mamusi lub rodziców.... Wybaczcie ale jestem "świeżo upieczonym" tatą (mam niespełna roczną córeczkę), akurat żona cały poprzedni zeszły sezon była w ciąży i zarówno ja jak i żona nie braliśmy w ogóle opcji jeżdżenia przez nią pod uwagę... i wydaje mi się że każdy człowiek który jest odpowiedzialny, a w moim przekonaniu który ma choć trochę wyobraźni i oliwy w głowie skoro zdecydował się na dziecko to umie wziąć odpowiedzialność za tą decyzje. Pewnie zaraz tu się odezwą specjaliści którzy stwierdzą, że kobieta może się wszędzie przewrócić itd. itp. i ja tego nie neguję, tylko moim zdaniem prawdopodobieństwo upadku lub innego zdarzenia na stoku jest nieporównywalnie większe na stoku niż na "ulicy" i po co narażać siebie i to dziecko. Osobiście nie jestem zdania, że kobieta w ciąży powinna siedzieć w ciąży w fotelu i jedyna czynność którą może robić to ruszać szczęką pochłaniając kolejnej potrawy. Można bardzo aktywnie spędzić ten okres bez ryzyka dla dziecka i jej samej. A dla kobiet które nie mogą z jakiś dla mnie niezrozumiałych powodów opuścić jednego sezonu proponuje jednego roku zrobić intensywny wypad na narty na początku sezonu (grudzień, styczeń) potem intensywne staranko o dziecko jak dobrze pójdzie to listopad,grudzień maleństwo przyjdzie na świat więc kolejny sezon też będzie do zaliczenia.

I bardzo pięknie tylko, że znowu - ja nikogo nie namawiam ani nie piszę, że jesteś głupi i nieodpowiedzialny, że podjąłeś z żona taką a nie inną decyzję. Dlaczego więc piszesz, że ja taki jestem?? Co daje Ci prawo do oceniania mnie i innych w ten sposób?? Wiesz co to jest tolerancja? Pozdrowienia serdeczne
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tyle ,ze narciarstwo można traktowac jak sport a można jak rekreację i ....jesli już to rekreacja i tak chyba można potraktować spacer po oślej łączce.Czy to jest narciarstwo zjazdowe??

jazda konna , spadochroniarstwo , etc ... chyba tez, nieprawdaż ? a contrario .... jazda konno , stepa , po utwardzonej drodze (coby się zwierze niepotkło :) ) , powinna być ok , tak ? to samo tyczy się spadochroniarstwa / tu mam mały problem bo nie bardzo wiem z jakiej wysokości skok , byłby w tym stanie (błogosławionym) akceptowalnym jarek :) PS .Kaem ... a robiłeś to będąc w ciąży ?:D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...