Skyflyer Napisano 27 Marca 2011 Udostępnij Napisano 27 Marca 2011 Jeszcze nigdy nie miałem w Alpach tak wspaniałej pogody jak teraz - na 6 dni było 6 dni całkowitego słońca, temperatura ok. 10 stopni na dole i około 0 na górze (wys. 2300). Naturalny śnieg leżał od wys. około 2000m na stokach południowych i ok. 1400 na północnych i było go dużo mniej niż 2 lata temu o tej samej porze. ISCHGL (20 i 21 marca) Tu byłem nie po raz pierwszy, więc nic mnie nie zaskoczyło. Generalnie to świetny ośrodek z mnóstwem tras i nowoczesnych wyciągów, ale drogi i bardzo zatłoczony. Pierwszego dnia pojawiłem się pod gondolą (tą na 2 linach) około godziny 9.30 i widok kolejek do kas przypominał halę dworca PKP w Katowicach - czynnych z 10 okienek i do każdego kolejka na ok. 20-30 osób. Pomyślałem sobie, że to normalne w niedzielę (pierwszy dzień gdy wszyscy rzucają się do kupna karnetów), ale kolejka linowa ma przepustowość z 2 tys. osób/h, więc wchodzi się pewnie na bieżąco. Gdy tylko ruszyłem w kierunku schodów na peron, zauważyłem tłum ludzi (kilkaset) kłębiący się już na wielkim placu przed kolejką. Po 10 minutach stania w miejscu, podjęliśmy decyzję o przejściu deptakiem ok. pół kilometra, gdzie zaczyna się ruchomy tunel prowadzący do innej kolejki, położonej bardziej w głąb. To była nie najgorsza decyzja, bo tam stało się "tylko" 10 minut. Był koniec marca, więc strach pomyśleć co dzieje się w Ischgl w lutym. Na górze tłumy jak zwykle, co skutkowało wieloma muldami na stokach już od godziny 11. Puste i równe było tylko te czarne (poza nową "14a"). Natomiast same trasy, ich zróżnicowanie i widoki nie pozostawiają nic do życzenia. Obowiązkowy punkt programu to oczywiście zjazd 10-kilometrową trasą do Samnaun (Szwajcaria) i powrót piętrową, 180-osobową kolejką. KAPPL (22 i 24 marca) Ten ośrodek to moja "alpejska perełka". Po dwóch dniach w Ischgl, wjeżdżając kolejką wśród zupełnej ciszy i spokoju, z dala od szurających po śniegu narciarzy, słuchając śpiewu ptaków i wdychając zapach nawozów docierający z pobliskich pól, poczułem się jak w innym świecie. Trasy miałem praktycznie tylko dla siebie - na terenie całego ośrodka śmigało może z 200-300 narciarzy. Jeżdżąc w Kappl zawsze staram się zrozumieć jaki sens ma narciarstwo, polegające na lawirowaniu między ludźmi i muldami w takich ośrodkach jak Saalbach czy Ischgl. Można powiedzieć, że ten kto nie był w takim miejscu jak Kappl, nie wie czym jest prawdziwe narciarstwo. Tylko tu można poczuć czym jest jazda - na tak pustych, długich i równych trasach można się w końcu wyszaleć, bez obawy o kolizję. Nic dziwnego, że jedna z nartostrad (8-kilometrowa, licząc ze zjazdem w dolinę) oznaczona jest znakiem autostrady. Biegnie z dala od wszelkich wyciągów, w dzikim terenie. Niestety w Kappl stoki są południowe, więc tak koło południa lepiej jest już zwrócić karnet i odzyskać w ten sposób 10 euro - tras nie jest dużo, więc kilka godzin jazdy w zupełności wystarczy. Zjazd do doliny w typowo letnim krajobrazie, po wąskim na 5m pasie sztucznego śniegu (przed południem w bardzo dobrym stanie!), ale za to w urozmaiconym krajobrazie - zjazd lasem, polanami, przejazdy tunelem pod ulicą i tuż między domami. Ciekawostką jest tzw. "Routa Blanca" - trasa oznaczona jako nieprzygotowana, wyłącznie dla bardzo dobrych narciarzy - w rzeczywistości pięknie wyratrakowana. Szkoda tylko, że jakiś czas temu, a jazda po zmrożonych koleinach nie jest już tak przyjemna. Ale sama stromizna i otoczenie krajobrazowe tej trasy - bajka. Jedyną wadą Kappl jest jeden długi, 2-osobowy wyciąg krzesełkowy (pozostałe 2 kanapy to już szybkie i kryte "czwórki"). SERFAUS - FISS - LADIS Ten ośrodek opisywany był na tym forum jako nie odkryty jeszcze przez Polaków raj. Ponieważ z Kappl mieliśmy tam ok. 45 km, wybraliśmy się na 1 dzień z gotowym planem zjazdów, by zaliczyć w miarę możliwości każdą górę (każdy zjazd oczywiście nie wchodził w grę przy 190 km tras). Ośrodek w sumie jest dosyć zbliżony do Ischgl - wielki, z nowoczesną infrastrukturą i mnóstwem tras, w tym wieloma czarnymi. Słynie też z licznych atrakcji dla dzieci i nie tylko - różne elementy na stoku, jak krzesła, huśtawki, zjazdy na linach (te jednak nie cieszyły się wzięciem). Na 2600m usytuowana jest platforma widokowa, której odbicie można podziwiać w wielkiej, lustrzanej bryle. Na tą górę wjeżdża się "ptasią" kolejką, której każdy wagonik poświęcony jest innemu gatunkowi - z głośników w gondolach dobiega ich zabawny głosik, umilający pasażerom podroż. I można by w sumie postawić Serfaus na równi z Ischgl, gdyby nie jego środkowa część - wielka i nieciekawa hala z wytopionym już śniegiem i mnóstwem ludzi, służąca jedynie do przeprawy między lewą i prawą stroną ośrodka (taka przeprawa zajmuje niestety dość dużo czasu). Co z tego że wiele kanap ma podgrzewane siedzenia, skoro w marcu bardziej nagrzane są one przez samo słońce. Myślę że przewaga Serfaus nad Ischgl uwidacznia się raczej w pełni zimy. Ale ogólnie ośrodkowi nie można wiele zarzucić. Gdyby jeszcze wymienili ten długi orczyk po lewej stronie mapy, bo sceneria tamtejszych tras jest naprawdę piękna. Poniżej kilka zdjęć: 1 - Ischgl 2-6 - Kappl 7-11 - Serfaus Załączone miniatury Użytkownik Skyflyer edytował ten post 27 marzec 2011 - 13:33 opisy zdjęć Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.