Skocz do zawartości

Serwis amatorski- pierwsze próby


Rekomendowane odpowiedzi

Bocian! Bomba! I stanowisko serwisowe D.I.Y. i kredensik :) Proponuję Ci jeszcze - poważnie - zamocować coś do ścian, do czego będziesz mógł przyklejać np. rozciągniętą folię malarską umieszczaną wzdłuż pod nartą w czasie serwisowania - kiepsko się chodzi po scyklinowanym smarze, zamieść tego potem już się nie da. Kupiłem kiedyś 2 płachty malarskie po ok.35m2 każda i odcinam po pasie szer. ok.50-70cm do każdego serwisowania (bez względu na lokalizację serwisu - czy to kuchnia czy garaż :) ). Gratuluję inwencji inżynierskiej!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 50
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

No widzę bocianie że i u Ciebie wystąpiła potrzeba urwania się z domu (właściwie to tylko zmiana kondygnacji) na spokojne pifko:) Samodzielne serwisowanie nart to samo zdrowie , relaks i spokój, spokój, spokój..... Co do ustrojstwa twojego pomysłu, to od paru lat mam bardzo podobne (chemik z niego cokolwiek się nabijał że to gumkowa konstrukcja:)), w twojej jednak można nartę w kilku pozycjach zamontować co pewnie przyda się w ostrzeniu. Patent tani i prosty ale sprawdza mi się bardzo dobrze. Ostatnio zmieniłem sobie stół na większy żeby jak najmniej dziadostwa z cyklinowania na podłogę spadało bo jak się to wdepcze to katastrofa, jak masz możliwość to też sobie jakiś większy kawałek płyty pod tą konstrukcję zamontuj. Co do szczotkowania to u mnie też występuje wewnętrzny opór przed glancowaniem do ostatniego pyłka. No trochę szczotkuję, ale ostateczne szczotkowanie zostawiam dla śniegu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z takich amatorskich porad to od siebie powiem jak ostrzę cyklinę bez dedykowanej ostrzałki i innych wymyślnych narzędzi, bo właśnie dziś improwizowałem i wyszło bardzo fajnie. Potrzebujemy ze 2 arkusze papieru ściernego (w moim przypadku o gradacji chyba 240 i 800) i w miarę masywny drewniany klocek z przynajmniej jednym kątem prostym (ja użyłem stojaka do noży kuchennych). Papier kładziemy na blacie stołu (musi być bardzo równy), na papierze klocek tak żeby jedna płaszczyzna była pionowa, do tej płaszczyzny przykładamy cyklinę, która równocześnie dolną krawędzią stoi na papierze ściernym. Teraz z wyczuciem wykonujemu ruchy posuwisto zwrotne :) tak, żeby cała płaszczyzna cykliny bez przerwy równo przylegała do klocka, a dolna krawędź do papieru ściernego. Przy zbyt dużym nacisku cyklina lubi się zacinać o papier i wtedy mocniej jest zbierana na rogach - należy wtedy delikatniej ją dociskać, żeby szło prawie jak po maśle a cyklina nie próbowała dęba stawać. Potem robimy to samo na drobniejszym papierze, jeśli jest to papier wodny można go zmoczyć, ale najlepiej pod sam koniec roboty. 10 minut wystarczy aby naostrzyć oba brzegi cykliny. Przed ostrzeniem czyścimy ją z pozostałości smaru. Z kolei po ostrzeniu (albo jeszcze podczas) warto troszkę rogi zaokrąglić, żeby nie zarysować ślizgu gdyby przypadkiem ręka się omsknęła.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No widzę bocianie że i u Ciebie wystąpiła potrzeba urwania się z domu (właściwie to tylko zmiana kondygnacji) na spokojne pifko:) Samodzielne serwisowanie nart to samo zdrowie , relaks i spokój, spokój, spokój.....

Od tego to mam kotłownię :) Stanowisko serwisowe, mam nadzieję, stanie się miejscem spotkań towarzyskich, piwko niewykluczone :) Pozdr Marcin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Czytając ten temat też postanowiłem się z Wami podzielić pewnym doświadczeniem w tej dziedzinie. Otóż podczas przygotowań do sezonu, jakiś czas temu postanowiłem zaprojektować konstrukcje do podtrzymania nart podczas smarowania i cyklinowania ślizgów. Z początku miały to być dwie tzw. kobyłki drewnianej konstrukcji z wcięciem od góry na szerokość i głębokość zbliżoną do narty. Jednak nie za głęboko, co by cyklina nie zaczepiała o boki. Przedstawiłem swój projekt w zaprzyjaźnionym warsztacie drzewnym i tam fachowcy postanowili mój projekt nieco przerobić. No i tak to wygląda. Myślę, że komuś z Was się może przydać. Nie jest to coś skomplikowanego. Wystarczy trochę sklejki, twardego drewna, dwie śruby M10 z łbem podsadzanym, podkładki i nakrętki motylkowe a także dwa ściski stolarskie 150 mm , no i przede wszystkim chęci. Oczywiście jeszcze kilka poprawek wymaga to moje prowizoryczne motylkowe imadło. Brakuje przede wszystkim zakupionych haczyków i linek do skistopów. Wykończeniu też poddam same krawędzie, na których opiera się narta. Najlepiej gumowe. Pozdrawiam

Załączone miniatury

  • IMG_0003a.jpg
  • IMG_0011.jpg
  • IMG_0008.jpg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bocian pamietaj o dobrym oswietleniu stanowiska pracy , i jeszcze ja bym na te drewniane imadelko jakas cienka tkanine, gume czy inny miekki material zalozyl by narta bezposrednio nie lezala na drewnie ktore czasami moze porysowac lakier , a to booolllllliii;) , oprocz tego ja osobiscie jeszcze dorobilem dwa podparcia jedno besposrednio pod pietke a drugie pod dziob narty , pomimo iz posiadam 2 narciarskie imadla narta podparta w 4 punktach lezy bardzo stabilnie co jest potrzebne przy cyklinowaniu:)

Użytkownik carbon edytował ten post 04 grudzień 2010 - 20:19

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ok ja to robie tak szczotka nylonowa smarowanie na gorąco toko 0 do -8 stopni cyklinowanie aż zjadę cały wosk z góry potem znow szczotka nylonowa az przestanie pylić i po tym końskie włosie Teraz pytanie kiedy ponownie mam smarowac narty ? Kiedy slizgi staną sie białe ? Jesli tak to dzis przejechałem na nartkach jakieś 20km i slizgi juz białe czemu ? moze za duzo zdjąłem smaru ze slizgów i powinienem mniej szczotkowac ?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie strasz kolegi serwisem.

Dlaczego nie? Będzie częściej smarował :)

Bardzo fajnie opisales co po kolei trzeba robic,na drugi rok skompletuję sprzęt i może mi się uda.

Ja się w sumie lubię tak bawić. Niestety w pracy gorący okres, więc część druga cały czas czeka na realizację. Pozdr Marcin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyszedł czas na odcinek numer dwa. Tym razem sprawa nie dotyczyła nowych nart, lecz desek zakonserwowanych po zeszłym sezonie. Planowane prace: 1) Oczyszczenie ślizgu z warstwy smaru zabezpieczającego 2) "odświeżenie" krawędzi 3) nasmarowanie Pierwszy etap poszedł bezproblemowo. Postanowiłem połączyć zdarcie smaru zabezpieczającego z procedurą czyszczenia ślizgu gorącym smarem. Po rozgrzaniu ściągnąłem ciepły jeszcze smar cykliną, poczekałem kilka minut i wyszczotkowałem ślizg szczotka miedzianą. Przetarłem ślizg szmatką, żeby pozbyć się pyłu i przyjrzałem się krawędziom. Wbrew obawom, po oczyszczeniu cykliną ślizgu i krawędzi, okazało się że smar nie będzie raczej stanowił problemu przy czyszczeniu. Podniesiony na duchu, zabrałem się do pierwszych prób użycia pazura. Pazur reguluje się dość prosto. Tzn w sensie technicznym, bo nie trzeba nic oprócz śrubokręta. Kierując się zasada że lepiej zedrzeć za mało niż potem żałować ostawiłem ostrze tak, żeby tylko lekko zdzierało ściankę boczną i przystąpiłem do pracy. Nie jest to narzędzie specjalnie skomplikowane więc do skutecznego użycia trzeba tylko solidnego umocowania narty. Tu muszę pochwalić swoją konstrukcję, narta w położeniu skośnym siedzi twardo i nie ma z tym żadnego problemu. Po przystąpieniu do ostrzenia wyszły dwa problemy. Pierwszy- że jednak chyba trochę za mało ścianki zdarłem pazurem, ale tym się bardzo mocno nie przejmowałem. Po prostu od czasu do czasu patrzyłem na pilnik i ściągałem to, co się na nim zebrało. Drugi problem był taki, że chyba różne narzędzia mają różne ustawienia kątów :) Ani 89 ani 88 stopni nie chciało pasować idealnie do moich krawędzi, jednak organoleptyczne stwierdziłem że bliżej im chyba do 89 stopni i z takim to ustawieniem kontynuowałem. Zaznaczam tutaj że zarówno rodzaj narty jak i jak i mój sposób jazdy nie jest chyba za mocno uzależniony od kąta ostrzenia (narta to nie slalomka a ja nie jestem maniakiem "carvingu"). Praca z ostrzałką wymaga już większej uwagi niż smarowanie i zdzieranie ścianki bocznej. Tu już trzeba niestety trochę wprawy. Znów kierowałem się zasadą że lepiej przejechać ostrzałką więcej razy z mniejszym dociskiem, niż docisnąć raz za mocno. A w prawy trzeba żeby prowadzić równo ostrzałkę (kątownika pewnie też to dotyczy) po ślizgu. Po ostrzeniu pilnikiem średnim przeleciałem jeszcze krawędź pilnikiem diamentowym (325) i tu miałem małą zagwozdkę- jak właściwie rozpoznać że diament zrobił swoją robotę? Nie widząc specjalnie efektów (mogę to zwalić na wadę wzroku) postanowiłem nie koncentrować się za bardzo na tym kroku :). Ale wszelkie rady w tej kwestii przyjmę z wdzięcznością. Po tym kroku jeszcze położyłem narty ślizgiem do góry i przejechałem spody krawędzi gumą szlifierską w celu ściągnięcia gradu (czy jak to się nazywa). Po ostrzeniu nastąpiło smarowanie finalne, ale to już w zasadzie powtórka tego, co opisałem w pierwszym poście, więc nie będę was zanudzać. Całość zajęła o wiele krócej niż przygotowanie nowych nart do jazdy. Co do stołu- patent do montażu w pozycji do ostrzenia sprawdza się idealnie i nie trzeba tu żadnych modyfikacji. Modyfikacji na pewno ulegnie sposób mocowania narty do smarowania, tak aby po pierwsze mocniej ją ustabilizować na boki (tu planuje po pierwsze powierzchnię płaską zmienić na coś w kształt rozciągniętej litery V a samą powierzchnię pokryć gumą ze starej dętki rowerowej, po drugie zmienić trochę sposób wiązania linek mocujących (bardziej pionowo, stabilności w tą stronę też trochę brakowało). Po przeprowadzeniu modyfikacji i potwierdzeniu skuteczności wrzucę na pewno zdjęcia. No i najważniejsze- serwis domowy to fajna zabawa! Polecam każdemu, kto lubi się pobawić narzędziami :) Pozdr Marcin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po ostrzeniu pilnikiem średnim przeleciałem jeszcze krawędź pilnikiem diamentowym (325) i tu miałem małą zagwozdkę- jak właściwie rozpoznać że diament zrobił swoją robotę? Nie widząc specjalnie efektów (mogę to zwalić na wadę wzroku) postanowiłem nie koncentrować się za bardzo na tym kroku :). Ale wszelkie rady w tej kwestii przyjmę z wdzięcznością.

ja moge to opisac na swoim przykladzie. To czy diament zrobil robote czy nie, to czuc subiektywnie. Uzywam 3 diamentów o roznej diagracji. 1- bazowy, 2- 400, 3- 600. Kazdym z nich wykanczam krawedz po około 15-20min. Do diamentów w ogole nie uzywam siły, przesuwam tylko deliaktnie po krawedzi, płucząc-a zarazem chłodząc kazdy pilnik w czystej wodzie 3-4 razy. Wiadomo ze krawedz po pilniku jednociętym czy innym bazowym, nie bedzie równa, stad wlasnie potrzebne wykanczanie diamentami aby bylo idealnie gładko na calej dlugosci krawedzi. Ja sam czuje kiedy pilnik juz mi nic nie zbiera, idzie bez oporów i wtedy przechodze dalej na drobniejszy. Efekt - pod 'palcem' wcale nie musi byc rzeczywiscie ostro jak żyleta. Prawidłowe ostrzenie to równe i gładkie (co równa sie ostre), a to dopiero wychodzi na betonie. ;) pozdro!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do diamentów w ogole nie uzywam siły, przesuwam tylko deliaktnie po krawedzi, płucząc-a zarazem chłodząc kazdy pilnik w czystej wodzie 3-4 razy. Wiadomo ze krawedz po pilniku jednociętym czy innym bazowym, nie bedzie równa, stad wlasnie potrzebne wykanczanie diamentami aby bylo idealnie gładko na calej dlugosci krawedzi. Ja sam czuje kiedy pilnik juz mi nic nie zbiera, idzie bez oporów i wtedy przechodze dalej na drobniejszy. Efekt - pod 'palcem' wcale nie musi byc rzeczywiscie ostro jak żyleta. Prawidłowe ostrzenie to równe i gładkie (co równa sie ostre), a to dopiero wychodzi na betonie. ;) pozdro!

OT i cała prawda.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
przyglądnąłem się tej dyskusji trochę i odnośnie tych smarów powyżej nie powiem nic złego ale tylko dlatego, że ich nigdy nie stosowałem i nie mam opinii. Ale z drugiej strony sprzedający nie napisał jakiej produkcji jest ten smar. Moim zdaniem stosowanie smarów sprawdzonych i renomowanych marek może nie tylko dać Ci dużą satysfakcję z jazdy ale także bezpieczeństwo przed uszkodzeniem ślizgu. Bo ktoś kto sprzedaje smar nie podając nazwy producenta ma coś do ukrycia... :cool: Ja tam się nie bawię w inne marki tylko sprawdzone, jak np. link poniżej :-) http://prowinter.naz...93abfae45a0a630
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przyglądnąłem się tej dyskusji trochę i odnośnie tych smarów powyżej nie powiem nic złego ale tylko dlatego, że ich nigdy nie stosowałem i nie mam opinii. Ale z drugiej strony sprzedający nie napisał jakiej produkcji jest ten smar. Moim zdaniem stosowanie smarów sprawdzonych i renomowanych marek może nie tylko dać Ci dużą satysfakcję z jazdy ale także bezpieczeństwo przed uszkodzeniem ślizgu. Bo ktoś kto sprzedaje smar nie podając nazwy producenta ma coś do ukrycia... :cool: Ja tam się nie bawię w inne marki tylko sprawdzone, jak np. link poniżej :-) http://prowinter.naz...93abfae45a0a630

Chyba nie ten wątek ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dorzuce moje 3 grosze :D Na syf :D mam takie rozwiazani: smaruje narte najpierw na zimno, wcieram smar miejsce kolo miejsca a potem jade zelazkiem, w ten sposob mam bardzo maly nadmiar smaru, zelazko musi byc caly czas w ruchu zeby nie przypalic slizgu. Po takim smarowaniu prawie nie trzeba cyklinowac i nie ma tych wiorkow ktore sie elektryzuja, po szczotkowaniu jest tylko proszek ktory juz jest latwiej uprzatnac. Bylo pytanie jaki smar na wiosenna bryje - moim zdaniem fluor jezeli kogos na to stac, generalnie na mokre warunki najlepszy jest wlasnie fluor. Inne pytanie jak poznac ze diament zebral material - ja generalnie sprawdzam po prostu palcem ostrosc krawedzi poza tym przy pracy diamentu czyje sie czy on tylko slizga sie po krawedzi czy zbiera material. jeszcze taka uwaga co do ostrosci krawedzi i sprawdzania palcem: po pilniku moze byc wrazenie ze krawedz jest ostrzejsza niz po drobnym diamencie czy kamieniu a to dla tego ze po pilniku krawedz bedzie miala mikro zabki ktore dadza takie wrazenie natomiast narzedzie drobne wygladzi te mikro zabki.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...
Nadszedł czas pokazać forumowiczom mój skromny serwisik a w szczególności imadło DIY. Niestety w tym roku nie będę pracował na serwisie (edukacja niestety bierze górę) trzeba samemu coś skrobać w pokoju :] Co mi było potrzebne? profile alu, pare blaszek alu, 2 klocki z drewna, palnik, lut AlumWeld z allegro, śruby no i wiertarka ze statywem. Dołączona grafika Dołączona grafika Dołączona grafika Można nawet ustawić nartę pod kątem w celu ostrzenia krawędzi :] No i oczywiście regulacja wysokości jest.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...