Skocz do zawartości

Narty po zawale


Dziadek Kuby

Rekomendowane odpowiedzi

Postanowiłem napisać ten post, bo wszyscy znęcają się nad własnymi nogami a inne części ciała poszły w zapomnienie. Serduszko jest jednym z kluczowych jego elementów, szczególnie dla zestresowanych biurokratów. W biurze projektów, gdzie pracowałem w Krakowie, jeździło sporo osób na nartach. Była grupa, która co roku organizowała jakiś wyjazd w Alpy. W czasie jakiegoś spotkania organizacyjnego padło imię Jurek. Jurek jedzie do Val di Sole. Przecież miał nie tak dawno zawał. Będziemy dość wysoko jeździć. Jurek pojechał. Mieszkaliśmy w Pejo i autobus biura podróży woził nas po okolicy, co dnia do innego miejsca. Post o "Glebie" przypomniał mi o Paradiso, na którym woziliśmy się w dół i w górę. Zejść tu na butach to byłby kłopot. Wcześniej byliśmy na lodowczyku Presena. Trzy tysiące metrów, ale serce kolegi nie protestowało. Przeżył ten wyjazd i dalej jeździł na nartach. Drugi kolega, to był znany w biurze "sportowiec". Grał dużo w piłkę nożną, jeździł przez lata na nartach, grał w tenisa. Umarł na korcie, na serce, po sezonie narciarskim. W Wadowicach był przypadek, gdy znany lokalny tenisista i narciarz nagle zmarł, po wyjeździe na 3,5 km. W Cervinii. Może na forum są lekarze i coś napiszą na ten temat. Jak się dba o nogi, to można je być może uchować do późniejszego wieku. Ale co z resztą ciała? Pozdrowienia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie parę przypadków dało by się medycznie wytłumaczyć, może ktoś powie że badać się, badać, ale wszystkiego jeszcze się nie da zbadac.Mam przykład z własnego podwórka że pomimo badań i tak zawał dopadł człowieka niespodziewanie. A Grubba? Trzeba dbać o "całe" zdrowie, ale niespodzianki pewnie będą się przytrafiać... Może przypadki kolegów takimi właśnie były?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postanowiłem napisać ten post, bo wszyscy znęcają się nad własnymi nogami a inne części ciała poszły w zapomnienie. Serduszko jest jednym z kluczowych jego elementów, szczególnie dla zestresowanych biurokratów.

Opinia fachowca na pewno się przyda :) czekamy....
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziadku Kuby - z grubej rury pojechałeś :) - temat strasznie poważny i trudno chyba w jakikolwiek sposób choć w odrobinie niepoważnie go potraktować :), może dlatego taka wstrzemięźliwość w odpowiedziach. Jestem przekonany, że w najgorszym przypadku narty Koledze nie zaszkodziły - a cała reszta tego co "górką"/przeżyć narciarskich pozwoliła Mu dłużej żyć :) - i tego osobiście się będę trzymał jeszcze długo.. :), a lekarze to niech sobie gadają co chcą.. :D:D pozdro jahu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, po zawale wczesny powrót do aktywności ficzynej to podstawa i jeden z czynników niezbędnych dla uniknięcia kolejnej hospitalizacji na kardiologii. Jakakolwiek aktywność fizyczna jest dobra, oczywiście trzeba znać w pewnym wieku swoje własne maksimum, żeby nie przesadzić. Mówimy tu o niedokrwieniu mieśnia sercowego a nie o niewydolności serca, żeby była jasność - więc osoby z objawami takimi jak obrzęki podudzi, częste uczucie duszności, niestety powinny do narciarstwa podejść ostrożnie, szczególnie ze względu na silnie przez nie odczuwalny spadek ciśnienia parcjalnego tlenu na pewnych wysokościach, bo na nizinach przecież nie jeździmy :). O czynnikach ryzyka zawału serca mówi się ostatnio w mediach tyle, iż myślę, że nie ma sensu ich tu powtarzać. Co do Śp kolegów to statystyka jest taka, że większość nagłych zgonów sercowych ma podłoże w istniejących i nie rozpoznanych chorobach serca - np kardiomiopatia zaciskająca i dwie inne częstsze jednostki których nazw nie pamiętam.:) PS. Zapamiętajmy mądre zdanie - ciało człowieka jako maszyna, zostało zaprogramowane do ruchu, w odróżnieniu od maszyn które sami budujemy i których podzespoły się zużywają:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na stokach alpejskich zauważyłem kiedyś tabliczki, jeśli się nie mylę mówiące o zakazie jazdy na nartach osób z rozrusznikami serca, a może po zawałach? nie pamiętam. Ale coś takiego było. Później nie zwracałem na to uwagi. Jeśli się mylę proszę mnie poprawić. pozdr. sG

Tak były ale się z tego jakoś wycofano (przynajmniej ja już nie zauważam), to samo w przypadku rollercoasterów (chociaż tutaj dalej zostało) :) Chodzi o wszczepianie kardiowertery-defibrylatory i ryzyko wystąpienia arytmii w przypadku dużego wysiłku czy zwiększonego napięcia układu współczunego. Jednak nie każda osoba po zawale wymaga wszczepienia w/w urządzenia Ruch to zdrowie :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, Miałem zamiar założyć podobny temat, tj. zawałach na nartach, jak się ew. ustrzec przed nim, czy łykać coś zapobiegawczo, czy ew. coś wozić ze sobą, etc. Tu i ówdzie słyszy się, że znajomy znajomych miał zawał na nartach i zmarł. W pewnym wieku zaczyna człowiek myśleć "a może to i mnie spotka" a wiadomo, że tylko szybka pomoc medyczna daje jakieś szanse, a takowej pomocy trudno się spodziewać wysoko w górach. (Nb. zawały są coraz częstsze u coraz młodszych osób!) Powie ktoś, że jeśli się nie ćwiczy to potem zawał. Niby słusznie, ale praktycznie nawet jeśli się coś tam robi to i tak zawsze za mało. 1 godzina dziennie i powiedzmy ze 2 w weekendy to i tak dla większości prawie nieosiągalne i nieporównywalne z kilkugodzinnym wysiłkiem na nartach dzień w dzień,o wysokości 3 tys. m i mniejszej ilości tlenu nie wspominając. Warunki nieporównywalne i szanse na zawał większe. Czy ktoś ma jakieś przemyślenia na w/w temat, czy coś robicie (poza treningiem oczywiście), stosujecie, badacie się, wozicie jakieś lekarstwa na wszelki wypadek?????? Pozdr. Rolnik Ps. Może śmierci z powodu zawałów jest więcej na stokach niż z braku kasku na głowie tylko, że nikt nie zarobi na takich wiadomościach i dlatego cisza o tym w mediach??
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skończcie z tym pesymizmem bo jak ktoś ma pecha to w drewnianym kościele spadnie mo cegła na głowę. Mamy czekać ostatniego dnia na leżąco i nic nie robić, chyba lepiej jest trochę się poruszać.

Witam, Podgrzewam temat, gdyż wydaje mi się ważny. Nie wiem tylko, dlaczego się go ignoruje. Czy to strach, aby nie wywoływać wilka z lasu? Jacku63, to nie jest pesymizm, być może chowasz głowę w piasek? Postawiłem pytanie, jak się ustrzec zawału na nartach (oczywiście nie da rady w 100%) ale jeśli byłyby jakieś sensowne porady, to możnaby uratować być może w ten sposób parę osób przed zbyt wczesnym odejściem. Konkretnie: 1. Czy łykanie aspiryny, zalecanej przy długiej jeżdzie samochodem lub locie samolotem może zmniejszyć niebezpieczeństwo, 2. Czy badanie EKG WYSIŁKOWE (lekarz 1 i ostatniego kontaktu NIE MOŻE(!?) go zlecić) przed wyjazdem ma sens i czy coś wykaże, 3. Czy ma sens w grupie podwyższonego ryzyka noszenia ze sobą jakiś nitratów i czy to pomoże w razie czego???? Pozdr. Rolnik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, Podgrzewam temat, gdyż wydaje mi się ważny. Nie wiem tylko, dlaczego się go ignoruje. Czy to strach, aby nie wywoływać wilka z lasu? Jacku63, to nie jest pesymizm, być może chowasz głowę w piasek? Postawiłem pytanie, jak się ustrzec zawału na nartach (oczywiście nie da rady w 100%) ale jeśli byłyby jakieś sensowne porady, to możnaby uratować być może w ten sposób parę osób przed zbyt wczesnym odejściem. Konkretnie: 1. Czy łykanie aspiryny, zalecanej przy długiej jeżdzie samochodem lub locie samolotem może zmniejszyć niebezpieczeństwo, 2. Czy badanie EKG WYSIŁKOWE (lekarz 1 i ostatniego kontaktu NIE MOŻE(!?) go zlecić) przed wyjazdem ma sens i czy coś wykaże, 3. Czy ma sens w grupie podwyższonego ryzyka noszenia ze sobą jakiś nitratów i czy to pomoże w razie czego???? Pozdr. Rolnik

ad1/ jak najbardziej tzw baby aspirine (82,5 mg) raz dziennie polecane ad2/ jezeli wskazania to jak nabardziej pozadane, lacznie z echo-ekg ad3/ tego nie wiem
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli pozwolicie,to uzupełnię temat jw:aspiryna(kwas acetylosalicylowy) jest stosowana przewlekle w tzw.prewencji pierwotnej i wtórnej zawału serca-poprzez zmniejszenie krzepliwości krwi zmniejsza ryzyko wystąpienia zakrzepu w naczyniu wieńcowym,który to zakrzep znacznie zmniejszając światło naczynia lub całkowicie je zamykając może doprowadzić do tzw.dławicy piersiowej niestabilnej lub zawału czyli martwicy fragmentu mięśnia sercowego zaopatrywanego przez to naczynie(obecnie stosowane jest inne nazewnictwo-mówi się o tza.ostrych zespołach wieńcowych).Typowe preparaty to Acard;Polocard;Aspirin Protect;Bestpirin.Dawki stosowane to 75 lub 150mg,trzeba uwzględnić ew.przeciwwskazania czyli chorobę wrzodową żołądka i dwunastnicy-wówczas razem z kwasem acetylosalicylowym przyjmować należy lek hamujący wydzielanie kwasu solnego w soku żoładkowym(Prazol;Polprazol;Controloc itp-jest dużo preparatów.Jeżeli czeka nas długotrwała jazda samochodem ,autobusem(np.kilkanaście godzin )to aby zapobiec ew.powikłaniom zatorowo-zakrzepowym(zakrzepica żylna;zatorowość płucna;udary) warto przed planowaną jazdą podać sobie podskórnie którąś z heparyn niskocząsteczkowych(np.Clexane;Fraxiparine)-ale tylko po konsultacji ze swoim doktorem. Próba wysiłkowa ekg i echo serca-jak najbardziej;uważam,że każdy mężczyzna po 40-45 roku życia powinien nawet zafundowac sobie ekg wysiłkowe. Jeżeli chodzi o noszenie przy sobie nitratów"na wszelki wypadek" to u osób dotychczas nie chorujących nie ma to sensu;krótko działające preparaty(tabletki pod język czy aerosole) obniżają ciśnienie tętnicze ,często używane są z błahych powodów(niecharakterystyczne bóle;pokłuwania w klatce piersiowej itp) i u niektórych osób mogą spowodować omdlenie czy nawet krótkotrwałą utratę przytomności. Mam nadzieję,że Was nie zanudziłem,ale temat jest obszerny ;krócej się nie dało.Pozdrawiam

ladne uzupelnienie dla wrzodowcow dodam ze nie trzeba stosowac zadnych dodatkowych lekow, jezeli podaje sie tzw enterocoated ASA czyli rozpuszczajaca sie w jelicie a nie w zoladku
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... a w Polsce jest to dostepne w postaci powlekanej Polopiryny - dojelitowej, chyba w kazdej aptece :)

A ogólnie rzecz biorąc nie ma to żadnego znaczenia, czysty marketing... ponieważ NLPZ nie działają uszkadzająco na błone śluzową żołądka bezpośrednio tylko pośrednio poprzez blokowanie syntezy prostaglandyn, którę zapewniają prawidłowe ukrwienie błonie śluzowej żołądka... myślę, że narażam się w ten sposób większości..:D ale niech przemyślą sprawę osoby które znają mechanizm działania NLPZ... nie są to bynajmniej fanaberie :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ogólnie rzecz biorąc nie ma to żadnego znaczenia, czysty marketing... ponieważ NLPZ nie działają uszkadzająco na błone śluzową żołądka bezpośrednio tylko pośrednio poprzez blokowanie syntezy prostaglandyn, którę zapewniają prawidłowe ukrwienie błonie śluzowej żołądka... myślę, że narażam się w ten sposób większości..:D ale niech przemyślą sprawę osoby które znają mechanizm działania NLPZ... nie są to bynajmniej fanaberie :)

tak ale w tej dawce raczej nie ma sensu stosowac leczenia ochraniajacego
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
Ponieważ temat dotyczy osób po zawale zabiorę głos. Nie lubię mówić o chorobach, ale tu muszę. Zawaliło mi się w wieku 61 l.(rozległy,lewa komora). Zaznałem zycia na "ojomie". Byłem załamany.wszystko mnie męczyło., nawet spacery (krótkie. Mam załozony stend. Dla wtajemniczonych : 100% niedrożnosci w jednej ,druga 85%. przyczyna :stres Zacząłem od nauki opanowania stresu. Po 6 m-cach duza poprawa samopoczucia. Marzenie aby wrócic do nart. Zacząłem delikatnie uprawiać dyscypliny, które technicznie maiałem dobrze opanowane (łyzworolki, łyżwy,) Codzienne 1,5 godz. spacery z psem. Zacząłem naukę jazdy konnej. Odkryłem, ze kontakt ze zwierzetami uspakaja mnie. W jezdzie konnej (niemal codziennie) doszedłem do dobrych wyników. Zajezdziłem 7 koni(przygotowanie konia do pracy w siodle). Wszystko co robiłem, z zapałem zresztą, było z myslą o nartach, że do nich wrócę. Obecnie na nartach jezdzę ca 25 -30 dni. Jezdze intensywnie, w miarę z zacieciem sportowym. Skończyłem 70 lat, jezdzę najczęsciej z dużo młodszymi od siebie (20 -50 lat) Chętnie zawarł bym znajomosc z byłym zawałowcem i nie nie tylko. UWAGA: Seniorzy powyzej 65 lat w arealu "Pec po Snieżka" płacą 100 koron cz. za cały dzien. Pozdrawiam wszystkich dziadków.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
Sam zawału nie miałem ale jestem od kilku lat pod stałym nadzorem kardiologa - mam opanowane nadcisnienie tętnicze.. Kilka lat temu - wybierajac się wysoko - ponad 3400 mnpm - ustalilismy, że: -zabieram cisnieniomierz i codzienne kontroluję ciśnienie -ZMNIEJSZAM - na czas wyjazdu - dawkę leku -co 2h odpoczywam minimum 15 minut - w czasie jazdy ABSOLUTNIE się nie przejadam, za to regularnie zajadam coś małego - baton energetyczny, lekką kanapkę, dużo i regularnie piję -po nartach - zalecana drzemka, generalnie - dużo snu... Mój post trochę off topic, ale może ktoś potraktuje go jako wskazówki prewencyjne :-) Pozdrawiam al
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...
Miałem w rodzinie wujka- oaza spokoju i zdrowia ,jak sie okazało nie do końca.Pamiętam go zawsze uśmiechniętego, b. kulturalnego i poboznego ,nigdy nie zaklął itp.Gral w tenisa ,jezdził na nartach,wycieczki itp Alkohol ZERO nawet winko, papierosy także ZERO.I co -miał koło 60-tki, grał meczyk tenisowy i trakcie zasłabl-zawał ,niedotlenienie i prawie cztery lata w śpiączce ,nie odzyskał przytomności ,zmarł.W życiu bym nie pomyslał ,że padnia tak nagle ,jak kawka.Dla mnie był wzorem higieny w każdym calu.Widać ,że lepiej jak człowieka czasem sponiewiera, bo wtedy jesteśmy jakby zahartowani w boju.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
Ja zawałowcem nie jestem i mam nadzieje, że nie będę. Raz, że wiek mimo wszystko za młody, a dwa staram się dbać o serce. Odpowiednio zbilansowana dieta i ruch - chociaż tu gorzej. Natomiast problem z sercem mam. Jestem posiadaczką arytmii, która niestety co jakiś czas zamienia się w obrzydliwy częstoskurcz, a ten może być już tragiczny w skutkach i zatrzymać serce. Powinna mieć wykonany zabieg o nazwie ablacja, który polega na "wypaleniu" miejsc artymii... Dokucza mi to niestety najbardziej przy stresie i po intensywnym treningu. Kardiolog zaleca ruch, ale też dużo relaksu. Mnie relaksuje tenis, a jak wiadomo jest mocno intensywny. Radzę sobie w ten sposob, że przed treningiem, biorę tabletkę na wyrówanie rytmu serca. To samo tyczy się nart. Ktoś pytał, czy posiadamy przy sobie leki, ja ZAWSZE. Zawały na nartach zdarzają się, bo często ludzie cały rok siedzą za biurkiem, a później przez tydzień mają bardzo intensywny wysiłek, co dla organizmu jest bardzo szkodliwe. Poza tym dochodzi alkohol, stres związany z urlopem - bo regenerować się zaczynamy dopiero po jakimś tygodniu urlopu, najpierw organizm musi się przyzwyczaić do innego trybu życia - a to jest dla niego stres... Problemem też jest brak profilaktycznych badań, ludzie bardzo często myślą "zawał? jestem za młody/a, mnie to nie dotyczy"... a później okazuje sie, że maja jakieś wady serca albo zapchane tętnice, bo przysłowiowy schabowy króluje na talerzu, oczywiście mocno przesolony...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam. Oczywiście życzę, żeby te Twoje przewidywania się sprawdziły, ale na własnej skórze przekonałem się, że wiek nie ma tu nic do rzeczy, a młodsi ode mnie też miewają. Inna sprawa, że ja raczej daleki byłem od trzymania diety i prowadzenia zdrowego trybu życia. Jakże chętnie znów bym pograł regularnie w tenisa, niestety od paru lat nie mam z kim. Jak przenieśli mnie na salę ogólną, obok mnie leżał człowiek czekający na ablację. Nie przekonałem się jak efekty, bo wyszedłem w dniu, kiedy zabrali go na zabieg, ale wyglądało, że jest to dość rutynowe i choć nie ma w 100% bezpiecznych zabiegów, ten nie zapowiadał się źle. Może więc warto by się zdecydować? :) Mnie się teraz wiele rzeczy przewartościowało, ale ciągle nie wiem, jak niby mam wypełnić jedno z zaleceń lekarzy - ograniczyć stres. Proszę bardzo, jeśli wyślą mnie na dożywotnią rentę w wysokości takiej, jak obecna pensja, idę na to :). Z leków, które ewentualnie powinienem mieć ze sobą, to chyba zostaje tylko aspiryna lub coś podobnego o działaniu przeciwzakrzepowym. Ciśnienie mam względnie ustabilizowane. Okropny temat. Święta się powoli zbliżają, życzę wszystkim, żeby nie musieli podejmować tego typu tematów, szczególnie w kontekście własnej osoby. I polecam, jeśli palicie, rzućcie, nie czekajcie, jak ja, na taki silny impuls :) Pozdrawiam Marcin

Marcin, faktycznie, jestem młodsza od Ciebie tylko o 6 lat... Ja mam schizę na punkcie profilaktyki, badania robię raz do roku i cholesterol mam idealny, ciśnienie niskie czasami aż za. Parę lat temu miałam cholesterol na granicy normy i się przeraziłam. Od tamtej pory codziennie jem omege 3, pije dużo zielonej herbaty i wieczorem lampkę czerwonego wina :) I zdecydowanie mogę polecić takie małe zabiegi dla serca :) zielona herbata ma fantastyczne właściwości, posiada dużo antyoksydantów, które m.in. zabijają wolne rodniki, które z kolei mają swój udział w chorobach nowotworowych... pita regularnie, reguluje ciśnienie i obniża cholesterol. Tylko trzeba ją w odpowiedni sposób parzyć - NIGDY wrzątkiem. Zależnie od gatunku, ale przeważnie to 80st. i parzenie 2-3 minuty. Podobne właściwości ma biała herbata. Ja np. czarnej herbaty nie pije już od paru lat... Mam nadzieje, że nie brzmię jak przedstawiciel handlowy :P he po prostu jestem wielką entuzjastką zielonej herbaty :) To samo czerwone wino! Pite regularnie w małych ilościach 1-2 lampki robi bardzo dobrze dla serca. Posiada flawonoidy, które chronią przed miażdżycą i zakrzepami. Ma dużo potasu, który wpływa świetnie na pracę serca i obniża ciśnienie. No i również ma antyoksydanty. Do tego zdrowa dieta, warzywa, owoce i ryby. Mniej mięsa. Ryby i owoce morza staram się jeść przynajmniej raz w tygodniu. A dodatkowo uzupełniam kapsułkami z kwasami omega3. Namiętnie do wielu potraw stosuje oliwe z oliwek - najlepszej jakości, czyli extra virgin. Ale też nasz olej rzepakowy, nazywany oliwą północy jest bardzo wskazany, tylko musi być tłoczony na zimno. Czasami do sałatek dodaje olej lniany, ale ma specyficzny smak i nie każdemu może smakować. Warto też codziennie jeść garść orzechów - bo to naturalne źródła kwasów. Jeżeli chodzi o dietę, to tak dbam o serce :) Co do ablacji, to i owszem bardzo bym chciała, ale lekarze mnie nie chcą zabrać. Tzn, moja kardiolog twierdzi, że już sie kwalifikuje, a elektrofizjolog powiedział, że mnie weźmie, jak zobaczy na zapisie ekg ten częstoskurcz. I tu jest pies pogrzebany, bo ja go nie mogę złapać. PRzeważnie trwa po pare minut raz na jakiś czas. I holter tego nie łapie... Ok, idę grzeszyć, bo obiecałam dziecku pizzę ;) Życzę dużo wytrwałości, bo zmiania stylu życia jest trudna i szybkiego powrotu do pełni sił!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Ja zawałowcem nie jestem i mam nadzieje, że nie będę. Raz, że wiek mimo wszystko za młody, a dwa staram się dbać o serce. Odpowiednio zbilansowana dieta i ruch - chociaż tu gorzej. Natomiast problem z sercem mam. Jestem posiadaczką arytmii, która niestety co jakiś czas zamienia się w obrzydliwy częstoskurcz, a ten może być już tragiczny w skutkach i zatrzymać serce. Powinna mieć wykonany zabieg o nazwie ablacja, który polega na "wypaleniu" miejsc artymii... Dokucza mi to niestety najbardziej przy stresie i po intensywnym treningu. Kardiolog zaleca ruch, ale też dużo relaksu. Mnie relaksuje tenis, a jak wiadomo jest mocno intensywny. Radzę sobie w ten sposob, że przed treningiem, biorę tabletkę na wyrówanie rytmu serca. To samo tyczy się nart. Ktoś pytał, czy posiadamy przy sobie leki, ja ZAWSZE. Zawały na nartach zdarzają się, bo często ludzie cały rok siedzą za biurkiem, a później przez tydzień mają bardzo intensywny wysiłek, co dla organizmu jest bardzo szkodliwe. Poza tym dochodzi alkohol, stres związany z urlopem - bo regenerować się zaczynamy dopiero po jakimś tygodniu urlopu, najpierw organizm musi się przyzwyczaić do innego trybu życia - a to jest dla niego stres... Problemem też jest brak profilaktycznych badań, ludzie bardzo często myślą "zawał? jestem za młody/a, mnie to nie dotyczy"... a później okazuje sie, że maja jakieś wady serca albo zapchane tętnice, bo przysłowiowy schabowy króluje na talerzu, oczywiście mocno przesolony...

Nigdy nie myslalem, ze sam będę mial epikryzys. Mam załozone trzy stendy. Dla wtajemniczonych : 95% i 60% niedrożnosci w jednej aorcie ,w drugiej 75% . Przyczyny nie wiem, cholesterynę mam w normie, chyba odziedziczylem od rodzicow, moze praca związana ze stresem. Diety bardzo się nie trzymalem, ale zawsze staralem się prowadzic zdrowy tryb zycia, tlustego w ogole nie jadlem, spozywam duzo warzyw, rybę, kurczaki, trochę wolowiny.Wykreslilem ze swojei diety piwo. Piję leki od podwyzszonego cisnienia.W szpitalu podebrali mi leki i mam teraz stabilne cisnienie 120/80. Dobrze ze nie doszlo do zawalu i zdarzylo się to po nartach .Teraz jestem na pierwszym tygodniu reabilitacji, kardiolog ktory robil operację, po zabiegu powiedzial, ze będę mogl jezdzic na nartach tylko za rok. Nic juz mnie nie boli, moze trochę tylko prawa ręka, bo zabieg byl robiny przez nią. Dzisiaj mialem byc na Chopoku, szkoda ze dla mnie ten sezon narciarski juz się zakonczyl. Dobrze, ze zdązylem w styczniu trochę posmigac we Wloszech. Radzę częsciej sprawdac zdrowie, szczegolnie od 45lat, bo w szpitalu są coraz mlodsi z zawalem...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie myslalem, ze sam będę mial epikryzys. Mam załozone trzy stendy. Dla wtajemniczonych : 95% i 60% niedrożnosci w jednej aorcie ,w drugiej 75% . Przyczyny nie wiem, cholesterynę mam w normie, chyba odziedziczylem od rodzicow, moze praca związana ze stresem. Diety bardzo się nie trzymalem, ale zawsze staralem się prowadzic zdrowy tryb zycia, tlustego w ogole nie jadlem, spozywam duzo warzyw, rybę, kurczaki, trochę wolowiny.Wykreslilem ze swojei diety piwo. Piję leki od podwyzszonego cisnienia.W szpitalu podebrali mi leki i mam teraz stabilne cisnienie 120/80. Dobrze ze nie doszlo do zawalu i zdarzylo się to po nartach .Teraz jestem na pierwszym tygodniu reabilitacji, kardiolog ktory robil operację, po zabiegu powiedzial, ze będę mogl jezdzic na nartach tylko za rok. Nic juz mnie nie boli, moze trochę tylko prawa ręka, bo zabieg byl robiny przez nią. Dzisiaj mialem byc na Chopoku, szkoda ze dla mnie ten sezon narciarski juz się zakonczyl. Dobrze, ze zdązylem w styczniu trochę posmigac we Wloszech. Radzę częsciej sprawdac zdrowie, szczegolnie od 45lat, bo w szpitalu są coraz mlodsi z zawalem...

Szybkiego powrotu do zdrowia i pelnej sprawnosci .Rok szybko zleci. Pozdrawiam sally
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...