Skocz do zawartości

Nauka jazdy dzieci


zetes

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

SUPER!!!!! Jestem pod wrazeniem :cool: Jak jade jakims krzeslem itp. to uwielbiam obserwowac dzieciaki na stoku - i tak dobrze jezdzacego malucha nie kojarze :-) Tym bardziej, ze trasa dosc stroma - nie jakias tam Bialka czy inna latwizna. nie znam tego stoku- gdzie filmiki byly krecone ?

To Polana Sosny w Sromowcach. Górka koło zapory.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam To Polana Sosny w Sromowcach. Górka koło zapory.

Tego filmiku ze Sromowic nie widzialem dobry i dobra jazda Kacperiona. a co do drugiego filmu juz mi znanego to otrzepywanie sniegu kijkow a tym samym zagrzewanie sie do jazdy nie ustepuje "czlapu czlapu":):):) Zalozylem watek o wybaczaniu/niewybaczaniu nart. Niech sie ucza od Kacperiona ci co ich narty w las wyprowadzaja, albo inne krzywdy zrobia. Sa w jego jezdzie momenty kiedy powstaja dla niego zagrozenia, natychmiast prostuje sylwetke, wyciaga kijki i pod pach i rece do przodu, zarazem "odpuszczajac" krawedzie. Kacperon do lasu nie wjedzie, spoko reguluje predkoscia.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Tego filmiku ze Sromowic nie widzialem dobry i dobra jazda Kacperiona. a co do drugiego filmu juz mi znanego to otrzepywanie sniegu kijkow a tym samym zagrzewanie sie do jazdy nie ustepuje "czlapu czlapu":):):) Zalozylem watek o wybaczaniu/niewybaczaniu nart. Niech sie ucza od Kacperiona ci co ich narty w las wyprowadzaja, albo inne krzywdy zrobia. Sa w jego jezdzie momenty kiedy powstaja dla niego zagrozenia, natychmiast prostuje sylwetke, wyciaga kijki i pod pach i rece do przodu, zarazem "odpuszczajac" krawedzie. Kacperon do lasu nie wjedzie, spoko reguluje predkoscia.

Przecież nie trzyma cały czas krawędzi to zwykły "klasyk" na stromym prezentuje "styl miotełkowy", powinien sobie kupić "ołówki".;) Pozdrawiam Fredi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Przecież nie trzyma cały czas krawędzi to zwykły "klasyk" na stromym prezentuje "styl miotełkowy", powinien sobie kupić "ołówki".;) Pozdrawiam Fredi

Patrze na film ze Sromowic. pierwszy faza to sa krawedzie w wykonaniu dziecka, czyste nie beda nigdy bo dzieci nie koncentruja sie do konca. Druga faza jest stromsza i zaczal miotelkowac. Jak najbardziej normalnie. Za rok przejedzie cala gorke, moze jeszcze na "swoich" krawedziech i tak ma byc. A Ty sie nie wtracaj bo masz ojcowskie denka/okulary/ tym razem skromne. p.s. mam dwoje doroslych dzieci to cos o tych okularach wiem

Użytkownik fredowski edytował ten post 11 listopad 2008 - 12:15

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widziałem Kacperiona na żywo i to na igielicie !!!. Powiem tylko tyle, że większość mogła by tylko pozazdrościć techniki :cool: jaką młody krawędziował na śliskiej powieszchni. Predyspozycje są ważne, ale prawidłowa ugruntowana postawa od małego jest niezastapiona. No ale jak się ma takie wzorce w rodzinie to trudno się dziwić ... Pozdr Siwir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Patrze na film ze Sromowic. pierwszy faza to sa krawedzie w wykonaniu dziecka, czyste nie beda nigdy bo dzieci nie koncentruja sie do konca. Druga faza jest stromsza i zaczal miotelkowac. Jak najbardziej normalnie. Za rok przejedzie cala gorke, moze jeszcze na "swoich" krawedziech i tak ma byc. A Ty sie nie wtracaj bo masz ojcowskie denka/okulary/ tym razem skromne. p.s. mam dwoje doroslych dzieci to cos o tych okularach wiem

Wygłupiam się:). Też uważam, że nie ta czysta krawędź jest najważniejsza tylko tzw. ogólne obycie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
Witam

Co do wożenia między nogami - stosuję jedynie gdy na trasie jest odcinek za trudny dla dziecka, ale trzymam wtedy je pod pachy w powietrzu i zwożę przez ten stromy/oblodzony kawałek.

Mimo wszystko uważam, że chociażby z psychologicznego punktu widzenia nie jest to dobre. Czy Ty jak napotykasz trudny odcinek to czekasz żeby ktoś Cie przeniósł? Dążymy do wychowania, jak najszybciej młodego samodzielnego i świadomego narciarza a prze-noszenie/wożenie przez trudne miejsca powoduje: - brak zaufania do swoich umiejetności - utwierdzenie w świadomości że zawsze jest ktos kto się zaopiekuje pomoże przeniesie czyli brak poczucia samodzielności i odpowiedzialności. Ja bym: - lepiej dobierał stok - pozwalał na kontrolowane próby jazdy w terenie trudnym (tu jest jeszcze pytanie czy teren jest trudny dla nas czy dla dziecka czy dla obojga ?) nawet zakończone wywrotką. Podjecie próby juz samo w sobie ma wielkie znaczenie dla dziecka a zapewniam, że po dobrym pokazie i paru próbach mały narciarz zjedzie po wszystkim. Pamietajcie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Witam Jutro musze zakupic narty dla 5 latka. Z dyskusji wnioskuje, ze nie nalezy przesadzac z dlugoscia (tzw na wyrost). Potwierdzcie prosze, czy brac do ramion czy krotsze? To jego trzeci sezon. Pozdrawiam i HNY ;-)

Witam Nie przecytałeś całego tematu. Jeżeli jeździ to popełmniłeś błąd. Do ramion to zdecydowanie za krótkie narty. Dla dzieci dobrze jeżdżących powinno się kupowac narty do wzrostu albo nawet wzrost +5 a nawet 10. Nart dziecięce czy też juniorskie mają lekką konstrukcję w zwiążku z tym dłuższa narta dla dobrze jeżdżącego dziecka bedzie stabilniejsza o bezpieczniejsza. Umożliwi pewniejszą jazdę na nierównym stoku oszczędzi stawy i będzie mniej męcząca. Do tego dochodzi naturalna łatwość jazdy i specyficznej dziecięcej techniki która wymaga nartki z dłuższym tyłem bo wtedy nie dochodi do tak częstego na lrółtkiej narcie przkręcania skrętu. Jeste jescze trochę innych powodów ale juz tyle razy było to pisane, że trochę jest to nużące. No i nie dajcie sobie wmówić bzdur przez sprzdawców którzy operują standardami sprzed 5-7 lat. Pozdrawiam Mitek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam. pojawilam sie ponownie. Spadl pierwszy snieg na mazowszu i Dziadek mojej corki wynalazl gdzies w swoim garazu stare narty dzieciece. dzis jako prowizorka zalozyl mojej corce na nogi. Zaznaczam ze nigdy nie miala doczynienia z nartami a wiedziala co ma z nimi robic. Corka 14 grudnia skonczyla 2,5 roku. w mig pojela jak sie z nartami odwrocic. Ona poruszala sie na tych nartach jakby sie w nich urodzila. nawet krociutki filmik nagralam. wszyscy sie smieja do mnie ze ona od razu na studia powinna isc a nie do szkoly podstawiowej. Ja nie moge narazie podjac sie nauki jazdy na nartach ze wzgledu na jeszcze jednego malucha polrocznego. dziadkowi oznajmilam ze po dzisiejszym wyczynie musi z nia pojechac w gory. tylko gdzie teraz sprzetu szukac? i jakiego? nie musza byc nowe. moja matula nawet chce ja zabrac w gory ale ona nie umie jezdzic na nartach wiec nie wiem czy jest wogole sens.

Cześć Teraz musisz pokazać córeczce jak wygląda stok, wyciąg itd. Najelpiej w Twoim wypadku przyjechac na górke Szczęsliwicką. Jeżeli młodziez zacznie tam samodzilenie sie poruszać to jedź w góry. Można tez jechac gdzies w góry ale cykl zajęciowy u takiego dziecka jest bardzo krótki w związku z tym musisz zakładac przebywanie na stoku mniej więcej 2 h max z przeznaczeniem na jezde powiedzmy godizny w dwóch półgodzinnych okresach = to i tak bedzie bardzo długo. Pamietaj też, że małe dziecięce nartki przypinane do butów to co innego niz normalne narty z noramalnymi butami narciarskimi itd. Zupełnie inne ruchy zupełnie inne odczucia dla dziecka. Podrawiam i zyczę jak najszybciej pierwszych samodzielnych zjazdów.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oplaca , oplaca jak ktos lubi dluuuuuuugie wycieczki. ale ta gorka szczeslwicka to swietny pomysl , nawet do glowy mi nie przyszlo

Cześć A widzisz. Ja tam uczyłem swoje i nie tylko dzieci. Tylko sprawdź najpierw na stronie czy jest śnieg (narazie nie ma) bo poczatkującego malucha na siatki nie polecam. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasz 3,5 letni syn bardzo chce jeździć na nartach - do tego stopnia, że przymierza nasze buty, a w każdym sklepie ogląda i wybiera sobie narty oraz kijki ;) generalnie rośnie nam zapalony narciarz :D W styczniu chcemy mu kupić sprzęt i wybrać się na jakiś wyciąg dla dzieci, żeby spróbował. Oczywiście chcemy z instruktorem - tylko musimy znaleźć odpowiedniego. Boję się tylko, żeby nie zraził się, jeśli nie pójdzie mu dobrze od razu.

szkoda ze masz podana lokazlizajce "polska poludniowa" sam pracuje w przedszkole/szkolce narciarskiej DIMBO w Korbielowie gdzie przedewszytkim uczymy male dzieci "narciarstwa" 2 malutkie wyciagi(wyrwiraczki) sa zlokalizowen prze krzelse na Szczwinach i przy Babie.zmaist kupowac dziecku sprzet u nas dostanie go na czas nauki... wiecej info na www.dimbo.pl
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasz 3,5 letni syn bardzo chce jeździć na nartach - do tego stopnia, że przymierza nasze buty, a w każdym sklepie ogląda i wybiera sobie narty oraz kijki ;) generalnie rośnie nam zapalony narciarz :D W styczniu chcemy mu kupić sprzęt i wybrać się na jakiś wyciąg dla dzieci, żeby spróbował. Oczywiście chcemy z instruktorem - tylko musimy znaleźć odpowiedniego. Boję się tylko, żeby nie zraził się, jeśli nie pójdzie mu dobrze od razu.

Moja córka - obecnie 6 lat tez do wielu rzeczy się zapala okrutnie... ale przeważnie do pierwszych schodów. Jak się robi trudno, to nagle cała miłość znika. Dlatego też z dystansem podchodził bym do tego entuzjazmu. Prawda - może brutalna - jest taka, że dziecko będzie jeździło, jeżeli będzie dobrze poprowadzone, ale tez w pewnych okresach przymuszone do nauki, czyli jezeli taka będzie niezachwiana wola rodziców (lub przynajmniej jednego znich). Gdyby mój tato mnie pytał za małolata, czy chcę wstać w sobote o 6 rano, żeby o 7.00 być w autokarze a o 9.00 na stoku, to pewnie dzisiaj narty bym oglądał głównie w TV. Podobnie gdybym trzy lata temu, pytał moje dziecko, czy łaskawie wstanie rano, ubierze się i pojedzie na nartki, to pewnie do dzisiaj nic by nie umiała. Oczywiście narty to musi być zabawa, przyjemność, rozrywka. Musi być atrakcja przebywania z rodzicami czy rówieśnikami, wspólna zabawa, przerwa na kanapkę i coś słodkiego, czekoladka po całym dniu na śniegu.... ale też, jak zajdzie potrzeba, musi być twarda ręka, usztywnienie stanowiska i wymagania co do pracy nad techniką, czy nawet nad poznawaniem podstaw. Może to co pisze nie jest zbyt popularne, ale moim zdaniem innej drogi nie ma. Wnioski - raczej nie ma co liczyć, ze pójdzie gładko, lekko i przyjemnie, zwłaszcza z takim maluchem (wiem co piszę, bo to przerabiałem). Trzeba się nastawić na trochę walki, płacz, opór i ogólna rozpacz. Przemyśleć wcześniej jak reagować na takie sytuacje i konsekwentnie realizować plan. Maluch szybko się przekona, ze nie taki diabeł straszny i później będzie już jak w bajce. ;) Pzdr k.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Wnioski - raczej nie ma co liczyć, ze pójdzie gładko, lekko i przyjemnie, zwłaszcza z takim maluchem (wiem co piszę, bo to przerabiałem). Trzeba się nastawić na trochę walki, płacz, opór i ogólna rozpacz. Przemyśleć wcześniej jak reagować na takie sytuacje i konsekwentnie realizować plan.

A jak wielka jest próba setki czy więcej nauczonych dzieci? Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam A jak wielka jest próba setki czy więcej nauczonych dzieci? Pozdrawiam

Proba jest żadna, gdyż jako że instruktorem narciarstwa nie jestem, nie ucze nikogo jezdzic. Aczkolwiek z obserwacji swoich dzieci oraz dzieci znajomych, wysnulem takie wnioski, chociaz na pewno nie dotycza one wszystkich dzieci. Chodzilo mi raczej o to, ze nie ma sie co sugerowac zapalem 3,5 latka i snuc wizji w oparciu o jego zachwyt nad czyms, czego nie zna. Poza tym, można chyba przyjąc zasadę, że w tak młodym wieku, to rodzice stanowią motor i siłownik, który popycha dziecko w odpowiednim kierunku i nie pozwala na na obieranie innych, mniej porządanych w tej sytuacji drog. Rola instruktora w tym układzie jest nieco wtórna, gdyż dostaje on materiał do obrobienia (3,5 - 4 letnie dziecko), natomiast całą "prace" ukierunkkowania dziecka na narciarstwo, musza wykonac rodzice. Jężeli oni nie będa przekonani, że chcą by dziecko jezdziło i robiło postępy, to przeciez nic z tego nie bedzie. Jeżeli rodzice, będa histerycznie reagowali na kazdy opór, płacz, niechęć dziecka, to równiez nic z nauki nie wyjdzie. pzdr k.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć Moje pytanie celowo było troche zaczepne bo nie bardzo zgadzam sie z wymową Twojego postu. Jestem zdania, że dzieci są mądre doskonale wiedza czego chca i czego nie chcą i przymuszaniem czy twarda ręka możemy zrobic tylko im i sobie krzywdę. Uczyłem naprawde wiele dzieci w róznym wieku i wiem że nie ma dzieci, których nie dałoby sie nauczyc jeździc na nartach, jest tylko jeden warunek - one same muszą tego chcieć. Więc nie przymuszania i walka ze łzami tylko intelekt i kreatywność w pokazaniu czym jest narciarstwo może dać efekt. Niezgodze się równiez,że zapał 3,5 letniego człowieka jest czym innym niz zapął dorosłego. Powiem więcej - to właśnie zapał dziecka jest często prwdziwym zapałem do nauczenia sie czegos tylko i wyłącznie dla siebie i dla własnej przyjemności i nie jest podszyty modą czy snobizmem jak to często u dorosłych bywa. Im więcej w dziecku i w dorosłym, którym z nim pracuje "dziecka" tym łatwiej idą zajęcia i tym więcej przyjemności oboje z nich mają. I to nie dotyczy tylko nart ale zycia wogóle. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie chodziło o to, ze do pewnego momentu - przy tak malym zawodniku - może byc konieczne wymuszenie pewnych zachowań, gdyz wiara w zapal 3,5 letniego dziecka do czegoś, czego nie zna, jest raczej iluzoryczny. Co innego zapał do juz poznanego. Tutaj zgodzę się, że jest prawdziwy i wymaga głównie podsycania. Inna sprawa to doskonalenie. Myślę, ze niewielu młodych zawodników bedzie samo z siebie dążyło do doskonałosci technicznej, chcetnie wykonujac czasami trudne i żmudne cwiczenia. Wtedy może być konieczne wymuszenie pewnych zachowań. (Oczywiście nie mówimy tutaj o jakichś krzykach, czy nie daj Boże przemocy fizycznej, ale o konsekwencji.) pzdr k.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Mnie chodziło o to, ze do pewnego momentu - przy tak malym zawodniku - może byc konieczne wymuszenie pewnych zachowań, gdyz wiara w zapal 3,5 letniego dziecka do czegoś, czego nie zna, jest raczej iluzoryczny..

Ale przecież zapał dorosłego do czegos czego nie zna ma dokładnie taką samą wartość więc dlaczego rozróżnienie wiekowe? Po drugie często dziecięcy zapał jest to zapał do poznawania czegoś z absolutną świadomością konieczności nauki i z tej nauki czerpana jest zasadnicza radośc a nie z jej wyników tak jak w przypadku znakomitej większości dorosłych, którzy zawsze mają wizje efektu przed oczami i nie potrafia bardzo często bawic się samym procesem uczenia. Co innego zapał do juz poznanego. Tutaj zgodzę się, że jest prawdziwy i wymaga głównie podsycania.

Inna sprawa to doskonalenie. Myślę, ze niewielu młodych zawodników bedzie samo z siebie dążyło do doskonałosci technicznej, chcetnie wykonujac czasami trudne i żmudne cwiczenia. Wtedy może być konieczne wymuszenie pewnych zachowań. (Oczywiście nie mówimy tutaj o jakichś krzykach, czy nie daj Boże przemocy fizycznej, ale o konsekwencji.)..

Wymuszanie jak rozumiem to takie prowadznie zajęć aby były one edukujące a jednocześnie pasjonujące. Jeżeli ktos nie umie prowadzic takich zajęć to po prostu musi popracowac nad sobą a nie nad uczniem przede wszystkim. Sam wiem kiedy prowadzę dobre zajęcia a kiedy coś nie idzie - wtedy lepiej odpuścic i koniec. Pozdrawiam serdecznie

Użytkownik Mitek edytował ten post 06 styczeń 2009 - 10:41

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie - może prozaiczne, ale dopiero teraz (w niedzielę) zwróciłam na to uwagę. Dużo jeżdżących dzieci na wyciągu (nawet 7-8 lat) wyjeżdżają na orczyku z tatą czy mamą (między ich nogami). Raz nawet wyjeżdżałam z taką parą syn+tatuś :) Czy to jedyny sposób dla dzieci? pewnie nie poradziłyby sobie tak łatwo z orczykiem?

Orczyk ma ten minus, że wymaga kogoś z drugiej strony dla równowagi. (Oczywiście można jechac samemu, ale to wymaga pewnej wprawy.) Mozna również jechać w układzie dorosły-dziecko, ale wtedy dorosły ma orczyk na wysokości kolan/podudzi, co jest mocno niekomfortowe i na dłuższą metę raczej nie do zaakceptowania. Poza tym, w takim układzie bardzo łatwo o podjechanie orczyka na wysokość łopate/kgłowy małego narciarza, co przważnie skutkuje wywrotką. Myślę, ze branie malucha między swoje narty (lub na nogę - tak, ze jedna narta dziecka jedzie na zewnatrz a druga pomiedzy nartami dorosłego), jest najbardziej wygodne. pzdr k.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, moja czterolatka jeździ sama orczykiem a ja następny talerzyk za nią jeśli się przewróci (co zdarza się coraz rzadziej) mam czas usunąć ją z trasy i podpiąć nas pod pierwszy wolny talerzyk i jechać dalej razem lub zjechać z powrotem na start. Inną metodą którą stosowałem wcześniej jest taka, że zaczynamy razem i prosimy żeby zostawić nam jeden wolny talerzyk za nami, jak już ruszymy zostawiamy dzieciaka samego i czekamy na talerzyk za nami. Najgorszy jest start bo nieraz orczyki szarpią niemiłosiernie. No chyba że dziecko ma kłopoty z wypięciem na szczycie a obsługa śpi:eek:, no to trzeba wziąć poprawkę i wyjeżdżać razem. Pozdrawiam.:)

ale orczykiem czy talerzykiem, bo to zasadnicza różnica? pzdr k.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziecko nie powinno mieć problemu z orczykiem moje radzi sobie bardzo dobrze. Oczywiście zdarza się, że upadnie ale wtedy ma zaczekać z boku na trasie i zrobić 10 przysiadów :D W oczekiwaniu na kochanego tatusia.

a ile ma lat i jak na tym orczyku jezdzi? samo, czy z kims obok? z dorosłym, czy z innym dzieckiem? oczywiście odpowiednio wyedukowane o "objeżdżone' dziecko da sobie radę z orczykiem, ale tutaj, jak rozumiem, rozmawiamy o maluchach w wieku około 3-6 lat. pzdr k.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, masz :) rację bo właściwy orczyk to taka dwuosobowa kotwica bardzo rzadko występująca w południwo-wschodzich stronach Polski.Widziałem ją na Laworcie w Ustrzykach jedynie. Ja miałem na myśli wyciąg talerzykowy potocznie zwany orczykiem myślę jednak że każdy kto chciał to zrozumiał włącznie z Tobą. Ale co racja to racja. Pozdrawiam

Zrozumiałem, ale wrodzona złośliwość kazała mi się przyczepić. ;):D:D:D pzdr k.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...