Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'tors' .
-
Z cyklu - przygotowanie do wyścia stok. Pisałem już na forum o niejakiej Elodi. Która z podpuszczenia, znanego na forum Morgana, usiłowała za wszelką cenę wyciągnąc odemnie nieco grosza, by przygotować się do sezonu. Ale zdaje się, że chwilowo się to skończyło. Sam się przygotowuję. A oto niżej moja metoda. Pisałem o rowerku stacjonarnym i zwiększaniu siły obciążenia. Dostałem jednak z forum informację, że to żadne ćwiczenie. Dokładam więc jeszcze zajęcia na wolnym powietrzu. Mam pętlę spacerową(ok 5 km), wiodącą przez miejscowy park. Zaczynam od rozgrzewki na równym terenie. Energiczny marsz z kijkami. Jestem w tej dziedzinie nie certyfikowanym ekspertem. Uprawiam ten "nordik" od prawie trzydziestu lat, dawniej głównie w górach skalistych. Po rozgrzewce następuje podejście do parku po schodach. Tylko w części. Reszta jest mniej wymagająca. Park mamy piękny. Nieduży, ale zmodernizowany za kasę z Uni. Ma sporo urządzeń dla zdrowych ćwiczeń. Dla malutkich, ale i dla seniorów. Ćwiczyłem tu w lecie po tej rozgrzewce głównie górę ciała. Coś przydatnego dla wioślarzy. Dzisiaj jednak skupiłem się na przygotowaniu ciała do tak istotnych elementów, jak separacja i angulacja. 1. Separacja. Należy odseparować w czasie zjazdu swój tors(nazwijmy górę ciała) od reszty poniżej paska do spodni. To mają być dwa absolutnie niezależne byty. Z tym jest poważny problem u początkujących narciarzy. Mają taką naturalną skłonność, że jak trzeba skręcić w prawo, to najpierw zerkają w prawo. Przecież tak się robi na rowerze, czy w samochdzie. Nikt o zdrowym umyśle nie patrzy w lewo na rowerze, skręcając w prawo kierownicą. Zjeżdżając na nartach należy tego absolutnie unikać. Mam tu(w parku) taką maszynę. Staję na niej. Opieram ręce na metalowych wysięgnikach. Tak, jak się trzyma prawidłowo kijki. Uginam lekko nogi w biodrach, kolanach i stawach skokowych. Głowa skierowana na maszynę, spoglądam tak ok. 100 metrów przed siebie. Plecy rozluźnione. Zaczynam separację. Góra, rozluźniona, prawie nieruchoma. Obraca się dół. Przesadzam czasem doprowadzając prawie do 90 st. To jest ewolucja znana dobrze Amerykanom, ponieważ nazwali to "hokey stop". Nie należy ćwiczyć tego elementu na początku nauki jazdy na nartach. Jeśli to jest wykonane, tak jak na lodowisku, to może się źle skończyć. Ale generalnie ćwiczę w mniejszym zakresie. Bardzo dobre ćwiczenie, jeśli chodzi o szybki wertikal. Podziwiany u slalomistów. Tu można dojść do swego epogeum, w szybkości pokonywania bramek. Polecam często się separować! 2. Angulacja. Jak najszybsza, po inicjacji skrętu. To moja wada. Zwiększa zakrawędziowanie nart. Proszę zauważyć jak daleko są "wyangulowani" czołowi slalomiści. Takie "wyangulowanie" pozwala dzisiejszym nartom wykazać swoje najlepsze cechy. Skęcają za narciarza i jak szybko jadą. Przecież to marzenie każdego z nich. Moja maszyna ma u dołu miejsce na stopy. Ręce w indentycznym układzie, jak przy separacji. Zaczynamy. Góra spokojna, rozluźniona, jak przy separacji. Wzrok znowu sto metrów przed siebie. Dół ustawia ten kąt między nim a górą. To jest ta różnica między jazdą na stoku. Gdzie kiwa się na "boki" tors. Angulujemy się w lewo i prawo. Jest duża korzyść w elastyczności ciała, w rejonie paska do spodni. Bez tej dużej elastyczności nie ma co marzyć o amatorskim karwingu. Robię sobie serię takich ćwiczeń. Kombinuję, jak tu połączyć angulację z separacją. Polecam! Jak to czyni w reklamach Adam Małysz.
- 97 odpowiedzi