Mam wrażenie, ze nie wszyscy rozumieją na czym polega technika kompensacji według Marka.
Po pierwsze Marek nie zmusza ani nie namawia do jazdy w ten sposób cały czas. Tam gdzie się nie da lub jazda robi się ryzykowna zmienia technikę na właściwszą dla danego terenu i sytuacji.
Może i ja się mylę ale widzę to tak:
Kompensacja w jeździe zawodniczej polega na wykorzystaniu masy ciała, dynamiki i techniki jazdy do możliwie dużego ( w danej sytuacji) nacisku na narty w końcowej fazie skrętu aby przyśpieszyć a to pozwala także na bardzo szybkie ( tu właściwa kompensacja) przejście w drugi skręt.
U Marka jest „trochę” odwrotnie.
Tam gdzie zawodnik musi włożyć sporo siły bo jego celem jest czas, Marek ją pochłania.
Wykorzystuje ją do kolejnego skrętu ale w bardzo aksamitny i miękki sposób.
Korzysta z energii która i tak w nartach jest bo jadą w dół i dla większości rozpędzają się szybciej niż oni by chcieli.
Jak ktoś ma ochotę wyciskać ze swojego ciała siódme poty to nikt mu nie zabrania.
Marek tę energię odzyskuje z nart będąc po całym dniu jazdy dalej fizycznie świeżym.
Może najlepszym opisowym uproszczeniem będzie:
Zawodnik buja nartami , tymczasem to narty bujają Markiem 🙂
Bilans energetyczny jest dokładnie odwrotny.
Ta technika powinna być marzeniem większości amatorów nart.
Nie rozumiem sprzeciwu różnych Wojtków 😊 i podobnych.
Prywatnie wolę się na nartach skatować 😉 ale większość których spotykam wolała by jeździć techniką Marka tylko o tym nie wiedzą.
No i pokażcie mi drugiego który tak pięknie i miękko „wybiera teren” .
Marku. Śmiało prostuj co napisałem nie tak.