Hej,
Mam 178cm i ważę 70kg. Od 6 lat jeżdżę na Redster Doubledeck XT 175cm (15,5m radius, pierwotny model X9), byłem z tych nart bardzo zadowolony i na nich przeszedłem z ześlizgu na krawędź, jednak na bardziej nachylonych i twardszych trasach przy jeździe długim ciętym skrętem po dwóch-trzech zjazdach miałem dość. Jest to niewątpliwie konsekwencja za małej wagi/siły w stosunku do tego czego ta narta wymaga.
Właśnie wróciłem z Dolnej Moravy gdzie miałem okazję przetestować nowe X9 167cm (niestety nie mieli 175cm) i Q9 176cm. Na X9 próbując jechać płynnym ciętym skrętem miałem wrażenie że narty chcą mi wyrwać kręgosłup, bardzo sztywne, bardzo agresywne, nie chcą w ogóle skiddować, po prostu trzymały krawędź do końca czy miałem siłę to utrzymać czy nie, zjechałem 3 razy i poszedłem sprawdzić Q9 z zamiarem powrotu na swoje na resztę dnia. I Q9 to był strzał w dziesiątkę i miłość od pierwszego jeżdżenia. Lżejsze, miększe, nie bijące po nogach. Przez resztę dnia jeździłem w kółko, cały czas agresywnym ciętym skrętem i ani przez chwilę nie czułem zmęczenia. Na grudach lodu, wytartym lodzie bądź miękkich "usypach" zarówno moje stare XT jak i X9 zachowywały sztywność co zmuszało moje nogi do większej kontroli a co za tym idzie zmęczenia, natomiast Q9 poddawały się zmianom w podłożu zachowując kierunek jazdy i stabilność na nogach.
Całe życie uważałem się za dobrego narciarza, jednak dopiero w ostatnich latach zrozumiałem czym na prawdę jest skręt cięty i czego wymaga od narciarza, zaakceptowałem swoje miejsce w szeregu i uznałem że nie potrzebuję sztywnej agresywnej narty, tylko takiej która nie zmusi mnie do intensywnego treningu siłowego bądź przybrania na masie żeby utrzymać ją w ryzach.
Poniżej dla porównania przejazdy na XT i Q9 (takie same długości, X9 nie miałem do dyspozycji ale można z powodzeniem założyć że nowa X9 byłaby sztywniejsza od spróchniałych XT). Patrząc na zachowanie dziobów może się wydawać że XT były pewniejsze, jednak dużo bardziej waliły po nogach, straszyły i zmuszały do odpuszczania, a Q9 mimo że tańczyły to dawały mi większą pewność siebie, prędkość no i przede wszystkim mniejsze zmęczenie na mecie. Dodam że na Q9 pierwszego dnia używania udało mi się zejść dużo niżej niż przez wszystkie te lata na XT i niemal jeździć tyłkiem po ziemi więc banan nie schodził mi z twarzy przez resztę dnia.