Jasne. Wszedłem do nich do sklepu i potraktowali jak powietrze. Owszem, gość zajął się robieniem komuś wkładek do butów, ale ja byłem niewidzialny. Ani me, anie be, ani ile to potrwa, ani po co w ogóle przyszedłem i czy mam czekać czy nie. Rozumiem, że może robić tylko jedną rzecz na raz, i chwała za to, najgorsze co można jednak zrobić, to zignorować klienta, który siedzi jak kołek. Więc wyszedłem. I NIGDY tam nie wrócę, choćby miał to być ostatni taki sklep na Ziemi.