lubeckim
Members-
Liczba zawartości
196 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Zawartość dodana przez lubeckim
- Poprzednia
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- Dalej
-
Strona 7 z 8
-
Cześć Adam. Coś się chyba prywatne wiadomości popsuły. chciałem do Cebie napisać ale wyskakuje błąd, że nie możesz przyjmować wiadomości,czy coś takiego.
-
A masz już jakieś plany na styczeń?
- 3 odpowiedzi
-
- wyjazd szkoleniowy
- nauka jazdy na nartach
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Cześć, Rozglądam się za (żeby już tak brzydko nie przeklinać) za jakimś wyjazdem szkoleniowym dla siebie na styczeń - luty. Piszę od razu w sekcji zagranicznej, bo może mi brak wiary w sezon narciarski i pogodę najbliższej zimy w PL. No cóż. Taki mój urok jako inżyniera. Celował bym w Niemcy / Austrię / Włochy / Słowenia. Umiejętnościami jestem raczej średnio - zaawansowany. Nie jestem na poziomie typowego treningu sportowego ale podstawy mam i chodzi o ich dopracowanie. Zresztą @Adam ..DUCH może obiektywnie tu ocenić.
-
Ogólnie tutaj podrzucam wam nieco linków z tegorocznych eksploracji lotniczo - podziemnych 😆 Niestety te drugie są z pewnych powodów niepełne. Jakoś przez lato i jesień wiecej kopałem jaskinie a nie po nich chodziłem penetracyjnie. Jako, że jestem tylko zwykłym górnikiem dołowym a nie sztajgerem, tak nie mam wpływu na to, że większość obiektów jest raczej w większym stopniu utajniona. Mam mnóstwo przepięknych zdjęć, za których udostępnienie kolokwialnie nogi z dupy by mi wyrwano. Problemem jest tutaj bowiem troska o tworzącą się najmniej dziesiątki tysięcy lat szatę naciekową, która niechybnie uległą by dewastacji, gdyby za dużo ludzi się o niej wiedziało. https://photos.app.goo.gl/CRCSqzJ1ZVWQUGVm7 - Jaskinia Studnisko - 10 listopada 2023 https://photos.app.goo.gl/yJH5dPTunDBYw1W5A - Stranik - 28 września 2023 https://photos.app.goo.gl/BfYR2ZZQpiqEVmUq7 -- Tatranska Lomnica - 10 września 2023 https://photos.app.goo.gl/3wn19bBffo8WaurK8 - Żar z powietrza - 1 czerwca 2023 https://photos.app.goo.gl/KvXTYsSbTXYfL5YZ9 -- Nowe partie Kryspinowskiej - 18 stycznia 2023 ( te od niestabilnego stropu 😅)
-
A na dodatek nieco jaskiniowo 🙂 Jeżeli chodzi o wyjścia typowo penetracyjne, to niestety nie wydało tak, jak bym chciał 😞 Problemem było głównie skompletowanie dzielnego zespołu speleo na jakiś szybki wyskok na liny. Nie oznacza to jednak, że nic się nie działo. Poniżej kilka opisów wraz z dedykowanymi zdjęciami. Nie gwarantuje, że zdjęcia dodadzą się i będą wyświetlały się w poprawnej kolejności 😕 Do tego dosłownie wczoraj byliśmy na akcji jaskiniowe w Studnisku. Najgłębszej jaskini na Jurze. Różnica wysokości od poziomu wyjściowego, do najgłębszego miejsca wynosi prawie 80 metrów. Sam zjazd na dno głównej sali, to 30 metrów w liny w jednym odcinku 🙂 Może się wydawać, że to nie dużo ale zapewniam, że po takim wyjściu na przyrządach, to już niewiele więcej się chce 🙂 Akcję można po krótce podsumować niniejszym cytatem z moich Socjal Media. Dla małego wyjaśnienia: Poignee, zwane również jako Małpa albo Ascetion (to ostatnie to nazwa handlowa używana przez Petzl) to zaciskowy przyrząd asekuracyjny do wychodzenia po linie. Lonż jest tu wspomniany, bo poignee jest łączony z uprzęża speleo właśnie przy pomocy lonża wykonanego z liny dynamicznej. Technika polega na przesunięciu go maksymalnie do góry, a następnie stanięciu na przymocowanym do tego samego poignee podnóżku o odpowiednio ustawionej długości. Podczas wstawania lina przesuwa się przez drugi przyrząd asekuracyjny, czyli Croll. Croll jest zamocowany bezpośrednio do uprzęży (dokładnie do stalowego karabinku Delta, który spina uprząż od przodu) i również działa, czyli blokuje się tylko w jedną stronę. Wychodzenie na takim zestawie przypomina trochę przysiady ze sztangą na jednej nodze połączone z podciąganiem się na drążku 🙂
-
Cześć, Długo mnie nie było. No tak długo, że tak jakoś przez przypadek przegapiłem czerwcowe spotkanie 😅 No cóż, tak wyszło. Za to jeżeli chodzi o noszenia termiczne w tym sezonie (albo w przerwie międzysezonowej - w zależności jak do tematu podejść) również mocno wyszło. Żeby nie było, że NTG tak nasz Rachowiec również zapracował 🙂 Akurat podczas tego jednego lotu, kiedy wykręcałem się nad jego północno-wschodnimi stokami nie miałem aparatu 😞 Komin oderwał się jednak nad zabudowaniu w przysiółku poniżej szczytu Wielkiego Rachowca. Potem zdryfowało mnie nad trawers "naszego" albo raczej Ducha wyciągu i dalej już prosto. W stronę na Praszywkę, Muńcół i tak dalej. W zasadzie nie aż tak bardzo dalej, bo nie udało mi się niestety nigdy >>wkleić się w Pilsko<< ale dolecenie do Zlatnej też niczego sobie 🙂 Takie krajoznawcze wycieczki mają swój niesamowity urok 🙂 Posłużę się tu cytatem z samego siebie
-
To tylko moja prywatna interpretacja ale: Ostatnio pojawiło się zbyt dużo firm-hien żerujących na tzw. "dopłatach do odszkodowań". Nie liczył bym na to, że sędzia obsługujący takie sprawy hurtowo będzie skłonny dorzucać ofierze wypadku następne tysiące złotych, jeżeli jego roszczenia zostały już zaspokojone np z jego NNW. A to, że sądy ścinają kwoty w sprawach o zapłatę jest normą. Czym innym jest grzywna a czym innym odszkodowanie dla ofiary. Tak szczerze. Podałbyś jakiemuś losowemu, nieznanemu gościowi swoje dane osobowe typu PESEL czy nr dowodu?! Nawet jeżeli to Ty jesteś sprawcą wypadku na stoku, a on coś od ciebie chce, to niech dzwoni na policję i tyle. Wyjdzie taniej niż potem odganianie się w chlewie z dykty i kartonu od windykatorów, jak dane zostaną użyte w złej wierze. Pamiętaj, że jak zaciągną na ciebie chwilówkę to nie on jest winny ani ci***a z okienka, która tego kredytu udzielała. Winny jesteś Ty. Nie wiem jak bym się zachował w przypadku ruchu drogowego. Jeżeli byłbym ofiarą, to bez zastanowienia dzwonił bym na policję. Potem mniejszy problem z likwidacją szkody u ubezpieczyciela, jak się np. okaże że klient ma coś nie tak z papierami (brak prawa jazdy, brak przeglądu, brak OC itp). W przypadku kierowców z Ukrainy i/lub samochodów na Ukraińskiej rejestracji to w zasadzie obowiązek biorąc pod uwagę, że w UKR np nie ma w ogole czegoś takiego jak badanie techniczne. Zwróć tylko uwagę, że te osoby jakoś musiały się na narty dostać. Przymyka sie oko na sprzedaż alkoholu na stokach, na jazdę po pijaku a nikt się nie zastanawia, że idiota jeden z drugim potem wsiądzie do samochodu i będzie prowadził. Nie, nie przyjmuje argumentu, że przepali alkohol. W takim prawie lotniczym jest to prosto opisane. Zakaz wykonywania jakichkolwiek czynności lotniczych do 24 godzin od spożycia. Bez względu na ilość i rodzaj. Nie rozumiem co się ludziom w głowach zaprogramowało, że do dobrej zabawy muszą się napić. Ja rozumiem, że nie każdy traktuje nart jako sportu, bo alko i sport są tematami absolutnie rozłącznymi. Większość podchodzi do tego, jak do rekreacji, spotkania znajomych itp. Ale serio? Zaawansowany introwertyzm? Brak silnej woli? Że na trzeźwo się nie da z kimś porozmawiać?
-
Czyżbym widział most drogowy w Siguldzie 😉 Bo coś mi tak znajomo okolica wygląda 😉
-
A i jeszcze jedno. Może i dało by sie szybko i skutecznie ale narty to sport w 100% komercyjny. Żaden ośrodek nie będzie wyrzucał z niego klientów, bo >>dobre wieści szybko się rozchodzą<<. Liczy się kasa i tylko i wyłącznie kasa. Jeżeli ktoś się z kimś zderzył, to niech między sobą dochodzą sprawiedliwości a właściciela nie mieszają w to. Bezpieczeństwo można by znacznie poprawić wprowadzając ścisła prohibicję. Niestety w PL znam tylko jeden ośrodek gdzie nie sprzedaje się alkoholu. Jest tak tylko dlatego, że jest prowadzony przez zielonoświątkowców, których dziwna wiara traktuję spożywanie ale i użyczanie i handel alkoholem jako bardzo ciężkie przewinienie. W Polsce niestety dalej mamy powszechne przyzwolenie i akceptację na spożywanie alkoholu przy różnych okazjach. Alkoholizm dalej nie jest traktowany jako bardzo duży problem jakim jest. Także istnieje obecnie zakaz jazdy na nartach pod wpływem ale w każdej knajpie alko leje się strumieniami, bo towarzystwo narciarze nie wyobraża sobie wyjazdu na stok bez paru głębszych. Dalszego ciągu się domyślasz. Hajs się musi zgadzać. Z drugiej strony lepsza komercja niż skrajna patologia pseudo instytucji typu PZSy, jakieś stowarzyszenia instruktorów, federację czy inne byty z zarządami z nadania albo wyboru. Zbieranina leśnych dziadków, ludzi często bez większej wiedzy w temacie, którzy siedzieli na stołkach i decydowali dopóki będą w stanie ruszać nogami i rękami
-
Tylko pamiętaj, że obecnie >>dość szybko<< w sądzie cywilnym to od roku, do nawet dwóch i to przy wesołym założeniu, że skończy się na jednej instancji. W małych miastach trochę szybciej. Jeżeli już nawet masz kogo pozywać, tzn. masz pełne dane osobowe do doręczenia pozwu, to nie możesz od razu wysyłać pisma do sądu. Musisz wykazać, że próbowałeś się dogadać i załatwić sprawę polubownie ale nie wyszło. Oznacza to, przepychanie się pismami, wezwaniami przedsądowymi itp. Samo to potrwa pewnie ze dwa miesiące, bo masz polecone ze zwrotką + zwyczajowe 2 tygodnie na odpowiedź. Bez tego sąd Ci od razu odrzuci pozew, bo sąd za wszelką cenę stara się, zeby strony się dogadywały. Jak już pozew wpłynie, to pójdzie do pozwanego, żeby się do niego ustosunkował. Tu znowu czekasz, potem następne przewalenie papierów i moze po trzech, czterech miesiącach zostanie wyznaczona pierwsza rozprawa, za następne pół roku. Potem trzeba mieć nadzieję, ze pozwany się w ogóle stawi a nie przyśle L4 albo po prostu nie przyjdzie. Wtedy czekasz w najlepszym razie kilka tygodni na kolejny termin. Przyjdzie do powyłwania biegłego, trzeba będzie czekać na opinię. Pozwany będzie tą opinię podwarzał itp itd. Jak nawet zostanie skazany, to wniesie apelację co wstrzyma uprawomocnianie się wyroku i temat się jeszcze wydłuży. IMHO jeżeli sprawa tyczyła by się złamanej ręki albo nogi, to bym przytulił kasę ze swojego NNW (biorę zawsze największe sumy gwarancyjne) i dał sobie spokój. Szkoda marnować roku czasu na łażenie po sądach. Aha i na koniec sąd mógłby stwierdzić: "No może i powód ma racje ale powód dostał już 15k z odszkodowania i następnego 15k nie dostanie. Zasądzam 4 tysiące". Na koniec jeszcze kwestia prawnika, bo zakładam że nikt sam nie będzie pisał pozwu. I to też nie jest tak, że każdy się będzie zabijał o taki sprawy. Gro radców, czy adwokatów klepie sprawdzone tematy. Rozwody, alimenty, prawa do dzieci, sprawy spadkowe itp itd. Jak zobaczą sprawę sportową. Bez konkretnej podstawy prawnej, to mogą stwierdzić, że to nie ich specjalizacja itp. Wiem sam, po swojej sprawie z SM.
-
Nie wiem, czy to było do mnie ale to nie ja. 90km/h nigdy nie jechałem a GPSa używam bardzo rzadko, jeżeli w ogóle. Rekordowo dociągałem do niecałych 70km/h ale bez wywrotki. Ostatnie parkowanie w siatkach miałem w Szczyrku na zakręcie w prawo na niebieskiej trasie nr 3. Tempo było raczej spacerowe, po prostu >>tak wyszło<<
-
A o tych regulaminach ośrodków narciarskich wspomniałem, bo obecnie toczę spór prawny ze Spółdzielnią Mieszkaniową. Tam dopiero są różne patologie w ich wewnętrznych regulaminach, często kompletnie niezgodnych z prawem ale prezes tak kazał i tak ma być! Oczywiście nie zarzuacam tu nic dekalogowi FIS, czy ośrodkom narciarskim. Po prostu podaję przykład co się czasami robi z takimi regulaminami w sądzie.
-
Jeszcze raz powtórzę. Regulamin ośrodka narciarskiego nie jest prawem. Sąd cywilny działa tak, że to powód musi przed sądem obronić swój pozew przeciwko pozwanemu. Jeżeli powód domaga się od pozwanego zapłaty odszkodowania za wypadek narciarski, to nanim spoczywa odpowiedzialność udowodnienia winy. Sąd (skład sędziowski) jest od tego, żeby w oparciu o przedstawione dowody i prawo powszechne ocenić kto ma rację. Sąd cywilny nie prowadzi żadnego dochodzenia. Prokuratury tu nie ma, bo to nie jest sprawa karna. Sprawy sportowe są z natury bardzo przewlekłe. Zaraz zaczynają pojawiać się rzeczoznawcy i biegli, raz powołyani przez jedną a raz przez drugą stronę. Niby biegły pod rygorem utraty swoich uprawnień musi być bezstronny ale różne już opinie widziałem (śledziłem bacznie kilka spraw w odszkodowania w paralotniarstwie). Problem z nartami jest też de facto brak kodyfikacji. Myślicie, że dlaczego dopiero bardzo niedawno pojawił się prawny zakaz jazdy na nartach pod wpływem alko? Bo de facto, nie było możlliwości karania ludzi za jazdę pod wpływem. Najwyżej ośodek mógł zabierać karnety i potem się awanturować z klientem. Żadna jednak policja w PL nie miała prawa wystawiać żadnych mandatów, ani kierować wniosków o ukaranie. Nie było k temu podstawy prawnej. Sprawa jest dużo czystsza np. w paralotniatstwie albo żeglarstwie. Zasady pierwszeństwa w powietrzu i na wodzie są stanowione ustawami i rozporządzeniami z DU, oraz przede wszystkim międzynarodowymi konwencjami morskimi i lotniczymi. W domenie żeglugi istnieje coś takiego jak Izba Morska. To jest sąd, podlegający pod MS, w którym orzeka skład mający doświadczenie branżowe. Orzeka o winie i może karać wyłącznie czasowym, bądź permanentnym zabraniem uprawnień ale prawomocny wyrok z IM jest potem podstawą do dalszych spraw. Jeżeli sprawa była czysta, tj. X oraz Y jechali jeden nad drugim i nagle X wjechał w Y bez żadnej przyczyny to spoko. Jeżeli jednak X najpierw wywrócił się na łuku a potem Y w niego wjechał, bo nie miał możliwości ominięcia, to już nie jest tak oczywiste. Wszak jeden z punktów tego samego dekalogu FIS mówi o utrzymaniu kontrolowanej prędkości. Jeden stoi w sprzeczności z drugim i ktoś musi dowieźć, który jest ważniejszy. Tak samo jak nie jest oczywista ta sytuacja z dzieciakami o której piszesz. Jak ci nieletni bez nadzoru rodzica nagle zajedzie drogę, bo np. zobaczył tatusia i już teraz natychmiast musi mu coś powiedzieć, to też może być różnie. Tzn. w tym wypadku na miejscu tatusia siedział bym cicho, bo jeszcze będzie miał sprawę karną za zostawienie dziecka bez opieki. Tym nie mniej w pierwszym punkcie jest napisane tak Już nie komentuję parapeciarzy, którzy lubują rozstawiać się szpalerem za przegięciem i na środku trasy w miejscu, w którym są absolutnie niewidoczni. Ale za to powinna być kara chłosty. Po prostu musicie zrozumieć, że życie i praktyka narciarska to jedno, a sąd to drugie. W życiu i praktyce pewne zapisy w zasadzie nie są potrzebne, bo intuicyjnie każdy wie co ma robić. Papier jest potrzebny jak się ktoś z kim przestaje zgadzać i musi udowodnić kto ma rację.
-
Filmu nie widziałem. Nie ładował się u mnie w przeglądarce. A kto ma rację, to zadecyduje sąd. Dekalog FIS poza tym, że nie jest prawem, to jest wewnętrznie sprzeczny. Punk 10 jest obecnie niezgodny z przepisami dot ochrony danych osobowych i pod żadnym pozorem nie wolno nikomu podawać żadnych danych (żadnych nr PESEL, nr dowodów, nr telefonu, adresów itp). Jak facet coś chce, to niech dzwoni na Policję i nie policja zbiera dane wrażliwe. Punkt 1 i 2 stoi w pewnych przypadkach w sprzeczności do punktu 3. Jak mają dobrych prawników, to wszystko udowodnią. Po tym jak widziałem sceny typu ojciec uczący dziecko jeździć na czarnej trasie, to mnie już nic nie zdziwi i w sądzie bym się wielu rzeczy spodziewał. Trzeba też pamiętać, że chodź pod przysięgą sądową nie wolno kłamać, to po pierwsze można czegoś nie pamiętać a po drugie kłamstwo też trzeba udowodnić. Co więcej, zarzucanie drugiej stronie kłamstwa w sądzie, na które nie ma się dowodów może skończyć się oskarżeniem i wyrokiem skazującym o pomówienie. Wiele miesięcy jeździłem jako świadek na sprawy Cywilne mój były pracodawca wersus zamawiający (Urząd miasta). To trzeba widzieć na własne oczy, bo inaczej ciężko uwierzyć, że takie rzeczy mogą się dziać.
-
No mieszkam w Bielsku, także temat jest mi geograficznie bliski. Co do tego 200km/h i znikąd, to trochę tak jest. Lat temu kilka na drodze S52 z Cieszyna wyprzedzał mnie na gazetę dawca organów na szlifierce. Ja jechałem jakieś 130km/h (czyli w sumie i tak trochę przekroczyłem), on pewnie 200km/h albo i więcej. Nadjechał nie wiadomo skąd i wyjechał nagle zza łuku. Gdyby mi ręka zadrżała, to bym go skasował i pewnie teraz siedział już za tego idiotę w więzieniu. Pomimo tego, że tamten rażąco przekroczył prędkość, rażąco stwarzął zagrożenie wyprzedzając mnie na centymetry, chodź miał cały lewy pas wolny. Mógł zjechać pod lewą krawędź jezdni ale pewnie to by nie było tak zajebiste. Niewtajemniczonym przypomnę, że S52 Cieszyn -- Bielsko jest jedną z nielicznych dróg ekspresowych w PL, która nigdy nie moła by być rozbudowana do autostrady. Jest tam zbyt dużo, zbyt stronym podjazdów i zjazdów, jest też za dużo łuków o promieniach za małych jak na Autostradę.
-
Bo w praktyce wygląda to tak, że rację ma nie ten, co ma rację, tylko ten kto ma lepszego prawnika. Kodeks FIS nie jest prawem stanowionym i de dacto jest miałką podporą w sądzie. Jeżeli babka faktycznie jeździł od lewa do prawa i wyraźnie nie ogarniała tego co robi, to też się musi jakoś z tego wyjaśnić. Zanim się zrobi gównoburza to pragnę przypomnieć kilka prawideł z domeny prawo o rychu drogowych w chlewie z dykty i kartonu Chodźby nie wiem w jak złym stanie i zimowym utzymaniu była droga, to w przypadku odwiedzenia rowu to i tak kierowca jest wszystkiemu winny. Nie dostosował prędkości blablabla. A jak było za ślisko to mógł w ogóle nie jechać. Jeżeli kierowca skręcający w lewo zdeży się z wyprzedzającym go na podwójnej ciągłej innym pojazdem, to i tak on jest winny, chodź to tamten złamał przepisy. Tzn w praktyce obydwaj są winni. Jeden dostanie mandat za wyprzedzanie a drugi za spowodowanie kolicji. Kolega był tym skręcajądym. Sprawa skończyła się w sądzie i grywną podajże 500 albo 1000 pln (kilka lat temu).
-
Przy okazji tego drugiego naszła mnie pewna refleksja w nawiązaniu do tragedii z samobójstwem tego dzieciaka w Szczecinie. Coraz bardziej umacniam się w przekonaniu, że xOPR powinni albo w ogóle nie publikować żadnych informacji o tego typu akcjach, albo robić to za wyraźną i jawnie wyrażoną zgodą ratowanej osoby, albo robić to z dużym opóźnieniem nie podając konkretnej daty. Jak wiadomo, w niektórych przypadkach ustalenie dokładnych personaliów ofiary nie nastręcza większych problemów, zwłaszcza jeżeli mówimy to np. o tym słynnym skuturowcu z Pilska. Obecnie ludziom emocje się zaostrzają. Hejtu w internetach jest coraz więcej, coraz więcej jest też przypadków depresji, choroby dwubiegunowej, stanów lękowych i innych zaburzeń psychicznych. Ofiara, nawet pozostając w pełni anonimową ale czytając te komentarze, może w najlepszym przypadku zaostrzyć sobie obecny stan, a w najgorszym może to się skończyć jak to w Szczecinie. Nie mówię już o tym, że dla rodziny tego człowieka było jasne, że >>on to on<<. A jak wiadomo nie ma większego raka i patologii niż własna, bliższa czy dalsza rodzina.
-
No kawalerem jestem. To czego innego się spodziewałaś? 😉
-
Wzajemnie. Patrząc pod uwagę na pogodę, to przy okazji życzę udanego nartowania. Na Boże Narodzenie się nie udało, to może na Wielkanoc będą lepsze warunki 🤣
-
W środku ziemii 😉 Ok. Skoro clickbait mamy za sobą, to teraz może odrobina, taka tycia szczypta reklamy 🙂 . Sezon narciarski mamy za sobą, chodź jak teraz patrzę za okno w Bielsku to mam małe Deja-Vu, które mówi mi, że w grudniu i styczniu bywały gorsze warunki. Sezon speleo w zasadzie nigdy się nie kończy i zaczyna, poza niektórymi obiektami objętymi nieformalnym okresem ochronnym nietoperzy, który właśnie ma się ku końcowi. Jeżeli ktoś chciałby w kontrolowanych warunkach zobaczyć jak ciemno i wilgotno jest w jaskini, to polecam tego allegrowicza. Część forumowiczów mieszka albo w Beskidach, albo bardzo blisko beskidów i może być zainteresowana. Byłem kilka razy z tym człowiekiem, zresztą z nim pierwszy raz poszedłem do jaskini. Od razu zaznaczam, że 99% z Wa, którym wydaje się, ze ma klaustrofobie tak naprawdę jej nie ma 🙂 Warto to zresztą sprawdzić w praktyce 😉
-
SF zabawa na całego - zebranie twardzielek/twardzieli
lubeckim odpowiedział Adam ..DUCH → na temat → Hyde Park
Ajtam ajtam. W czasach kiedy mieszkałem jescze w Rzeszowie to myśmy mieli to: Oryginalne wyłącznie z trójnożnym misiem i produkcji Pektowin Jasło. Tera panie to już takich nie robio. O -
SF zabawa na całego - zebranie twardzielek/twardzieli
lubeckim odpowiedział Adam ..DUCH → na temat → Hyde Park
Ojojoj. Aż nie zdanżam czytać 😉 Mam nadzieję, że wyjazd spod noclegu w niedziele rano obył się bez zbędnych przygód. Moim doblaczem nie chciałbym się turlać z tej górki, bo chyba bym zaliczył płot na zakręcie. Widzę jednak, że chyba obyło się u Was bez problemów, chodź nie obyło się bez mocnych wrażeń. A tak w ogóle bardzo głupie pytanie. Jak mam sobie mapować nicki z forum z osobami? No oczywiście oprócz Mitka i Krzyśka z Podkarpacia. -
Tej zimy chodziłem na akcję górskie w teren pozaszlakowy w Czerwonych Wierchach. Jestem w zepole, który prowadzi tam badania naukowe. Wtedy ta rozdizelczość jest jak najbardziej przydatna. Nie tylko dla zagrożenia lawinowego ale w ogóle aby ocenić gdzie się da przejść a gdzie nie, bo i tak chodzimy daleko od szlaków. Trochę też źle się wyraziłem pisząc o Geoportalu. Obok geoportalu leży sobie inny portal na którym można kupować różne rzeczy geodezyjne. Ortofoto mapę, dane o granicach i numerach działek, no i numeryczny model terenu . Płacisz i można sobie to ściągnąć w kilku formatach, które potem łykają różne programy (ale co ciekawe i tak nie jest to prawenie żaden wyrys do celów projektowych). Do czystej turystyki, to w zasadzie to jest to takie trochę strzelanie do wróbla z armaty.
-
Ne używałem nigdy Locusa. Tu autor pisze, że zaciągnął sobie z Geoportalu numeryczny model terenu i na tej podsaie koloruje mapę. Daje to szansę na największą możliwą rozdzielczość, bo tam jest chyba 3x3 metry o ile pamiętam.
-
Może niekoniecznie bezpośrednio w temacie, ale tutaj jest kolejna fajna mapa tatr z pokolorwanymi stromościami stoków. Używam jak idę w Tatry zimą: https://tatramap.eu/
- Poprzednia
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- Dalej
-
Strona 7 z 8