Skocz do zawartości

lubeckim

Members
  • Liczba zawartości

    244
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Zawartość dodana przez lubeckim

  1. Fajnie to zresztą widać na stacji pogodowej w Lipowej pod Skrzycznem. https://pogoda.cc/pl/stacje/lipowa Jeszcze o 14 było tam plus 6 stopni a obecnie jest -2.2 i będzie pewnie jeszcze zimniej. Okres wyżowej pogody i silnej inwersji się skończył 🙂
  2. Przez Beskidy przeszedł właśnie front atmosferyczny. W Bielsku dość konkretnie sypie. Byłem dzisiaj na Orawie i opady zaczęły się idealnie po zjechaniu do Korbielowa. Na wielkim Rachowcu coraz zimniej i podejżewam, że cały czas tam pada https://pogoda.cc/pl/stacje/rachowiec
  3. Nie nie. Spoko, nie jestem taka p___a żeby się aż obrażać. Do tego stanu trzeba mnie dopiero doprowadzić srogo rzucając nie tylko we mnie. Odpiszę ale jak się odkopie z robotą. Wczoraj miałem niezapomniane przygody, wliczając w to rzyganie na Wielkim Rachowcu nieświeżą cebulą, którą omyłkowo skonsumowałem do kanapki na drugie śniadanie. Do prawdy niezapomniane przeżycia estetyczne i smakowo-zapachowe. Dopiero od godziny jestem wyspany i jako tako do życia. Muszę nadgonić kilka spraw. Dzisiaj wieczorem albo jutro wieczorem się odezwe.
  4. JA dobrze poznaje, że Ty mieszkasz gdzieś w okolicach Skoczowa? Świętoszówka może?
  5. W ostatnim poście powyższego wrzuciłem Wam zdjęcia jak circa / about wygląda obecnie otoczenie Rachowca. Wyciąg na Małym jeździ ale poza stokiem śniegu w zasadzie nie ma.
  6. Wczoraj pojechałem na Wielki Rachowiec zmienić konfigurację stacji i zrobić Wam zdjęcia jak obecnie wygląda tam Warun. Wyciąg na Małym Rachowcu jeździ bez zakłóceń ale w okolicy śniegu w zasadzie brak. Chciałem w końcu uruchomić czujnik wilgotności i zmienić konfigurację oszczędzania energii. Pogonił mnie zbliżający się powrót zimy, zapowiadany na przyszły tydzień. Pogoniło mnie zresztą nie tylko należyte utrzymanie sieci radiowej. Pogoniło mnie również zatrucie pokarmowe, które na podejściu na WR uderzyło z pełną siłą i uczyniło tą epicką akcję górską, podobnym przeżyciem jak wyjście na Breithorn bez należytej aklimatyzacji. Powiedzmy, że w razie W można było by do mnie trafić po śladach . Nigdy jeszcze nie klepałem w takiej formie w klawiaturę. To i tak dobrze, że udało mi się w ogóle coś wgrać w ten sterownik. Czujnika wilgotności nie udało się przywrócić do życia ale byłem w takim stanie, że i tak dobrze, że udało się wrócić do Bielska o własnych siłach. Powrót samochodem i potem noc sylwestrowa to tragedia. Teraz już jest OK ale jestem strasznie zmęczony. Najlepszego w 2025!
  7. Jeszcze raz powtórzę. Moim celem nie jest GOPR
  8. Nie Mitek. Nie mam w planach wystartowanie do GOPRu. Nie wiem skąd ta informacja. Naprawdę nie chcę tego tematu ciągnąć dalej. Zrobiłem b źle, że w ogóle go zacząłem. Im bardziej będę w to brnął to zaś mnie będzie wytykał, że krytykuje Stanisławskich albo, że Stanisławscy coś źle robią. Sory mój błąd, było siedzieć cicho i nic nie pisać.
  9. Ale ty chłopie przeczytałeś w ogóle ze zrozumieniem to co ja napisałem wcześniej? Czy tak rzucasz we mnie kalumniami trzy po trzy? Jak by tobie @tomkly nie wyjaśnił w czym rzecz, to co byś jeszcze na mnie napisał? Może zadzwonił jeszcze na skargę? Widzę, że wtórny analfabetyzm i nieznajomość własnego języka ma się dobrze. Dla twojej informacji, to Maćka Stanisławskiego znam osobiście gdzieś od 2018...2019 roku jako paralotniarza. Poznałem na lataniu, dla mnie jest pilotem, dopiero potem GOPRowcem a to, że mają szkołę dowiedziałem się relatywnie niedawno. Nigdy by mi nie przyszło do głowy, żeby w jakikolwiek sposób krytykować jego albo resztę Stanisławskich. Jeżeli proste zdania po polsku i wyciąganie wniosków to dla ciebie za mało to: KK trwał do cca 12....12:30 , potem mogłem jak najbardziej zostać na stoku i jeździć dalej. To, że @Tadeo ma tak zaawansowany program na swoich szkoleniach, to jakaś ujma dla Stanisławskich? To sobie dośpiewałeś, żeby mi pojechać? Info dla reszty: Przed zapisaniem się na KK (który był również reklamowany jako możliwość zwiększenia swoich kompetencji), wysłałem film nagrany przez Tadeusza podczas obozu u niego. Poprosiłem o weryfikację czy się w ogóle nadaje, bo nie byłem pewien czy odpowiednio dobrze jeżdzę. To tak żeby zdementować jakieś domysły, że na siłę wpakowałem się na coś, na co się nie nadaję. Dla mnie to absolutnie koniec tematu. Skoro ktoś mnie pomawia o publiczne krytykowanie mojego kolegi, który był do niedawna Kierownikiem Wyszkolenia BG GOPR, to ja pasuję. Nie mogę koło czegoś takiego przejść obojętnie, bo to de facto przyprawianie mi plucia na GOPR. Niestety nie ma sensu na tym forum dyskutować na temat techniki, bo prędzej czy później to się skończy tak samo. Jak nie w przypadku tego KK, tak w przypadku jazdy z @Tadeo albo @Adam ..DUCH. Jeszcze się zaraz dowiem, że jeden i drugi nie wie co robi. Poniżej wycinek ze strony https://stanislawski-sport.com/instruktorskie/ EDIT: Jeszcze jedno, bo być może to też wydawało się >>kontrowersyjne<< dla kogoś, kto ma problem z rozumieniem tego co czyta Ten akapit był napisany nota bene, poza głównego wątku. Moją winą było tutaj przyjęcie "ty wiesz co ja mam na myśli". To teraz co ja mam tak naprawdę na myśli. Jako wymagania programu szkolenia mam na myśli szkolenia osoby, która chce jeździć na nartach a nie osoby, która chcę zostać instruktorem. Nie neguję wymagań stawianych przed PI. Stąd było to tam zdanie "Kwestie ratownictwa pomijam", chodź tu oczywiście chodziło o wymagania do GOPRu a nie na Instruktorkę. Dwa ostatnie zdanie piszę z własnego doświadczenia. W 2011 zabrałem się za latanie paralotnią i nie zawsze to był cud, miód i orzeszki. Kilku kolegów przywaliło przy mnie. Zapewniam, że krzyk kumpla który przyłoił o stok nie jest przyjemnym przeżyciem.
  10. No właśnie nie do końca 😉 Akurat ten KK bardzo przypominał mi właśnie wyjazdu do Tadeusza. Tadeusz zadawał te same ćwiczenia, które teraz mamy na KK + bardzo dużo innych. Różnica jest taka, że KK opiera się wyłącznie na ćwiczeniach i trwa 4 godziny dziennie. U Tadeusza jest podajże 3 albo może i 4 godziny ćwiczeń ale poza tym jest normalna jazda swobodna. Biorąc pod uwagę ceny w Polsce, to jak bym miał codziennie jeździć na jazdy wieczorne, to dużo taniej wyszły by mnie 2 x po jednym tygodniu w Alpach. I warunki ZDECYDOWANIE nie te co u nas, gdzie obecnie mamy piękną wiosnę tej zimy 😕
  11. To jest Kurs Kwalifikacyjny ( w rozumieniu PZNowskiego programu szkolenia ). Ogólnie to kadra instruktorska jedynie o dwóch osobach wypowiada się naprawdę pochlebnie. Reszta grupy jeździ z mniejszymi albo większymi problemami technicznymi. Ja oczywiście najgorzej, co nie jest dla mnie żadnym zaskoczeniem. Są tacy, którzy chcą w tym roku startować do GOPRu. Są tacy, którzy chcą na instruktora. Ja tak trochę >>z ciekawości<< if U know what I mean. Nie bez powodu poszedłem akurat do Stanisławskich. Może jest lepiej, może jest gorzej ale fakt faktem, że wczoraj musiałem aż odreagować i po zajęciach pojeździć tak ze dwie godziny swobodnie. Oczywiście pewnie dalej wszystko (większość) było źle, chodź ja byłem zadowolony. W rozumieniu, że sprawiało mi to frajdę. Trzeba więc wypośrodkować napinkę a poprawność techniki na modłę PZN ale o wymaganiach do GOPRu to już tu było. Dzisiaj po zajęciach dwa razy wyjechałem na górę i coś się pobawiłem w zakręty dostokowe i takie >>podcinanie w jeździe w poprzek stoku<< Nie wiem jak to inaczej nazwać, chodzi o wyprowadzanie postawy >>do zatrzymania<<. Z tym nie mam absolutnie żadnych problemów i to instruktorzy powiedzieli. Problem zaczyna się przy próbie jazdy, gdzie już zaczynam narzucać całym caiłem, zwłaszcza w prawo (dominująca prawa noga i strona ciała). Po dwóch dodatkowych zjazdach po zajęciach stwierdziłem, że mam już dość kompletnie i pojechałem do Bielska. Czasami mam nawet takie wrażenie, że niektóre wymagania programu nauczania to efekt czyjejś pedantyczności. Ja wiem, że na dobrą technikę aż ładnie popatrzeć ale w jeździe rekreacyjnej chodzi o to, aby ktoś miał z tego Fun a nie piłował się, bo mu w zakręcie w lewo mu rzyć ucieka na zewnątrz skrętu, bo nadrzuca ciałem. 90% ludzi na toku jeździ technicznie źle, ale jeżeli sprawia im to przyjemność to co z tego. Kwestię ratownictwa pomijam. Ja na nią raczej patrzę z boku, chodź trochę dziwnych szkoleń miałem. IMHO w byciu jakimkolwiek ratownikiem to co weryfikuje, to pierwsza poszkodowani z naprawdę bardzo poważnymi obrażeniami i pierwsza śmierć widziana na własne oczy. Ja widziałem na lotnisku i nie polecam.
  12. Oj nie rozpędzał bym się. Sieczka jest na narciarstwie, bo w sumie chyba na tym jest najłatwiej, ale to nie znaczy że jestem takim terminatorem ze wszystkiego OPRÓCZ nart 😉. Gdyby chcieć egzaminować np z technik linowych, mogło by się okazać, że zgłosiła by się garstka. Jeździć na nartach jeździ bardzo dużo osób, ale wspina się relatywnie niewiele a jeszcze mniejszy promil bawi się w speleo. Tylko, że to też nie jest tak, że jestem miszczem dyndania na linach. Tzn sam bym bez problemu zjechał z wyciągu na linie i rolce. Czym innym jest jednak operowanie linami w typowej eksploracji speleo, a czym innym ewakuacja poszkodowanego. Na kursach taternickich-jaskiniowych jest autoratownictwo (a w zasadzie ratowanie członka zespołu) ale to się tylko ogranicza do sprowadzenia go z liny i zaopatrzenia ne miejscu. Nie wyciągania na powierzchnie, bo do tego potrzeba zespołu kilkudziesięciu ludzi. Wspinać też się wspinam raczej marnie. Moim największym osiągnięciem jak do tej pory ( od roku ) jest "prawie" zrobienie przewieszonego V+ na sztucznej ścianie. Prawie bo nie podołałem dwóm ostatnim chwytom. Wspinaczka to w ogóle zupełnie inny temat i jakiś dziwny ogród zen jeżeli chodzi o kocie ruchy. Epopeje można by robić o znajomości topografii terenu. Znajomość mapy to jedno, a umiejętność rozpoznawania szczytów do drugie. Jak montowaliśmy stację na Wielkim Rachowcu to chwilę mi zajęło przestawienie się, ze to co widzę przed sobą na wschód to jest Hala Lipowska, Rysianka, Sucha Góra, Boraczy Wierch itp. Tzn znam te miejsca, byłem na nim ale od każdej strony wygląda to zupełnie inaczej. Jak już kliknęło w głowie, to było oczywiste. Ale to trzeba umieć sobie odwzorować płaską mapę na rzeczywisty teren na modłe kontrolera ruchu lotniczego, albo po prostu ryć na pamięć panoramy, co jest raczej głupie. Zadam tendencyjne pytanie. Mógłbym od razu ale nie uzyskał bym zamierzonego efektu 🤣 Czy też masz / macie wrażenie, że jazda na drugim filmie z BSA jest gorsza niż to z Sappady u @Tadeo ?
  13. No własnie nie do końca. Nacisk na umiejętności narciarskie na egzaminie wstępnym do GOPRu jest bardzo mocny. Ze środka organizacji usłyszałem dwa porównania, które dobrze to opisują: "Ci, którzy zdali bez problemu egzamin końcowy na PI bez problemu dostają się do GOPRu". A to drugie: "My patrzymy na kandydata pod kątem: >>Czy chciałbym żeby zwoził moje dziecko akią<<" Liczy się bardzo odpowiednia sylwetka podczas jazdy, ogólna pewność poruszania się w róznym terenie itp itd. A to, że obecnie większość klientów GOPRu to rowerzyści w lecie to inna rzecz. Nie zanosi się jednak rychło, żeby zmienić kryteria do GOPRu i zamiast egzaminować z nart egzamin odbywał się np. z rowerowego Downhllu ( xD oczywiście ) albo np terenowej jazdy quadem z przyczepą. Co ciekawe w Grupie Jurajskiej, gdzie narty są zbędne o ile wiem nie egzaminuje się ze wspinaczki, czy technik linowych co jest główną działalnością grupy. To nie poszczególne grupy określają swoje wymogi, tylko odgórnie narzuca do centrala. A tak w ogóle tutaj dwa nagrania. Jedno, to niema kompilacja z poprzednich dwóch obozów u @Tadeo . Drugie to świeżynka z dzisiaj. Także biorę po pińcset cebulionów od @Adam ..DUCH , @Mitek (już się zacząłem pocić z nerwów) , @Marcos73 i w sumie od innych też, no i cytując klasyka "Słucham Państwa xD"
  14. Instruktor Michał powiedział nam dzisiaj, że trzeci dzień szkolenia jest zawsze najcięższy. Krew się jeszcze nie leje, ale walka faktycznie jest. Oprócz mojego defektu mózgu, prawicowych ekstremizmów i innych zaburzeń osobowości walczę z aktywacją kolan oraz odpowiednią sylwetką, w szczególności równowagą przód - tył. Wydawało by się, że podstawowa rzecz ale jest jak to zwykłe u mnie. Tylko trochę niewystarczający nacisk na języki butów i już mnie odgina do tyłu na nierównościach. A jak odgina do tyłu, to ciężko jeszcze zrobić coś z kolanami żeby z tego nie wyszedł ostatni paragraf. Dzisiaj pojeździłem do 15, bo aż musiałem sobie odreagować różne, dziwne ćwiczenia xD Teoretycznie ostatni dzień mamy egzamin. Tzn teoretycznie, bo mi jego wynik nie jest do niczego potrzebny ale coś czuje, że będzie jak na filmach Motobiedy Postarane na mocne 30 procent A tak w ogóle przenieśliśmy się na BSA a ja mam pożyczone inne narty. Moje Atomic Beta SL9 są na diagnozie czy coś z wiązań jeszcze będzie. Ja mam teraz Rossignole i szczerze sam nie wiem co o nich myśleć. Nowe to nie jest ale jakoś tak dziwnie mi się na nich jeździ. Na pewno mniej obciążające. Śmig subiektywnie lepiej ale długi skręt jakoś tak nie bardzo. Warunki dużo lepsze niż na Skrzycznem. Dzisiaj jest dużo cieplej ale za bardziej miękko i mniej lodu. Wczoraj na własne życzenie bym sobie tego nie zapodawał a tutaj się przyjemne jeździło. ////// ///// /// // /////
  15. Nie musisz przepraszać. Zdążyłem przywyknąć 😅🤣
  16. PI to masz na myśli Pomocnik Instruktora? Koszty... No cóż.. Narty zrobiły się elitarnym sportem. To już nie te czasy, że można sobie wyskoczyć po pracy za rozsądne pieniądze. Patrząc jednak na pogodę, to za kilka lat nie będziemy mieli takich problemów, bo w PL nie będzie już za bardzo zim a sztuczne naśnieżanie też ma swoje granice. Tym nie mniej fajnie mieć jakieś dodatkowe uprawnienia, z których od biedy można zarobić trochę pieniędzy w razie Niemca i jako odskocznie od klepania w klawiaturę na akord.
  17. Nawet nie zawracam sobie głowy tym egzaminem. Tzn. coś tam oczywiście powie o moich umiejętnościach ale to raczej skala do oceny kandydatów na instruktora, a nie Januszy kolejki do gondoli we Szczyrku. Poziom odniesienia jest tak wysoki, że porównanie nie będzie cokolwiek warte. Jak bym cisnął w tą instruktorkę, to może jeszcze bym się tym przejmował. Biorąc pod uwagę, że jazdę na tyczkach to oglądałem kilka razy z boku, to sam wiesz....... Sam papier (pomocnika instruktora) warto mieć chociażby przez pryzmat tego, że samo przygotowanie do niego daje duże umiejętności. Nie jest to też super drogie. Dla porównania: w tym roku kurs paralotniowy na uprawnienie INS kosztował 10 tysięcy. Oczywiście nie licząc innych wydatków typu spanie przez 2 tygodnie i potem egzaminy w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego, badania na II klasę zdrowia lotniczego i takie tam. Oczywiście dałem sobie siana, bo wydawać 10 tysięcy po to, żeby po koleżeńsku nauczyć znajomego latać, trochę mija się z celem. Jestem dobry kolega ale bez przesady 🤣
  18. Cze, Nie ma co ukrywać, że w swoim narciarstwie obserwuję kilka okresów -- dokładnie dwa. Pierwszy, zaczynający się w momencie przeprowadzi do Bielska w 2017 idący aż gdzieś do cca 2020 roku. Drugi, w zasadzie od poprzedniej zimy i wyjazdów z @Tadeo do teraz. Na początku narciarzem byłem naprawdę marnym. Taki miks uczenia przez losowych kolegów, którzy o swoich umiejętnościach narciarskich mieli może i wysokie mniemanie, ale za to w praktyce doświadczenie niewielkie. Dziura ziała u nich na pewno jeżeli chodzi o metodykę szkolenia. Szybko zacząłem zauważać rażące braki w mojej technice i tak samo zaczęło mnie to frustrować. Praca i moje zarobki też nie pozwalały na spędzenie większości sezonu w Austrii. Zacząłem jednak od szkolenia u mojego kolegi, właściciela pewnej szkoły narciarskiej we Szczyrku (u Słowaków). Zaczęliśmy w zasadzie od totalnego zera, a w zasadzie jeszcze gorzej, bo musiał najpierw oduczyć mnie głupich nawyków nawbijanych przez kolegów. Przewijając szybko do przodu i pominąwszy pewne poboczne wątki. Teraz, nieskromnie mówiąc jeżdzę trochę powyżej średniej na Polskich stokach, ale to raczej nie jest wysoka poprzeczka 🙂 Nie jest to też coś, na czym chciałbym pozostać. Tak się znalazłem na Kursie Kwalifikacyjnym (teoretycznie do instruktorki). W zasadzie znalazłem się tam z podobnych powodów, co na wyjeździe u Tadeusza. Ani nie idę w tym roku na egzamin do GOPRu ani nie idę w tym roku na test sprawnościowy i Instruktorkę. Ot tak, niezobowiązująco chcę się coś podszkolić. Chciałem napisać, że u różnych instruktorów ale to nie są >>różni instruktorzy<< . Rodzina Stanisławskich, którą kojarzy każdy, kto z Beskidami jest związany więcej niż tylko przez stanie w kolejce do wyciągu u Słowaków. Instruktorzy PZN / SITN, przeprowadzający >>te<< egzaminy do GOPRu. Ciężko trafić lepiej jeżeli chodzi o szkolenie techniczne. Stanisławscy nie realizują programu szkolenia - oni sami go tworzą 🙂 Co się zaś tyczy warunków. Zaczęliśmy wczoraj. Wczoraj było chyba trochę lepiej, bo dopiero pierwszy dzień odwilży. Ogólnie cały czas CAVOK. Wysokie ciśnienie, inwersja i bardzo dobra wdiczoność 🙂 Niestety tą odwilż widać trochę na trasie. Dzisiaj było juz masakrycznie twardo. W powietrzu prawdzie +3 stopnie ale przy gruncie, na północnych stokach mróz. Powierzchowna warstwa śniegu (głównie sztucznego) o konsystencji kaszy wytopiona albo wyślizgana na boki Na wszystkich ściankach twardy, goły lód. Momentalnie nieco gruzu, także trzeba czujnie. I tak. To nie jest tak, że teraz staram się tłumaczyć swoje braki techniki. Mój śmig puki co jest oceniany na 4 na 10 punktów. Pozycja narciarska jest taka, że z boku ponoć to wygląda jak bym kibla szukał 🤣 Tzn za bardzo mnie odgina do tyłu, ew po prostu stoje na sztorc. Oprócz awarii wiązań w nartach, to w dalszym ciągu raczej kwestia mnie. Reszta grupy bardzo dobrze sobie radzi, no ale Kurs Kwalifikacyjny to nie jest podstawówka na oślej łączce. Z drugiej jednak strony po tych ściankach zjeżdzam po prostu ześlizgiem bocznym, bo szkoda mi się nawet szarpać inaczej. Fajne te moje Atomic SL9.11 ale zdecydowanie nie na takie warunki. 26 grudnia //// //// ///// //// //// 27 grudnia /////// ///// ////// ////// /////
  19. lubeckim

    Ku przestrodze

    A sorry. Dobra. Bo jestem tam skrzywiony zawodowo na punkcie stacji pogodowych, że kompletnie inaczej to zrozumiałem 😅 😅 Jednak w temacie.W budynku IMGW nie można już spać,zresztą jest tam jakaś tabliczka na ogrodzeniu typu >>zakaz przejścia<< czy coś takiego, równie odstraszającego.
  20. lubeckim

    Ku przestrodze

    Która? Bo trochę ich jest 😄
  21. lubeckim

    Ku przestrodze

    Nie ile dni spędzam tylko jak często chcę coś zrobić. Na Zawrat ani na Rysy nie wyjdę przy II Lawinowej. Żeby to zrobić w jeden dzień muszę wstawać o 3 rano, żeby o 5 ruszać na szlak. Wprawdzie sen jest lekko przereklamowany ale jednak czasami lubię sobie odpocząć. Schroniska mają jednak taką zaletę, że dają te 3 godziny w gratisie. Obecnie nie ma możliwości zrobienia jakiejkolwiek, kilkudniowej trasy w Tatrach. W lecie pewnie też nie. Wszędzie jest pełne obłożenie rezerwacjami zrobionymi przez ceprów z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. To ma być schronisko?
  22. A propos. Zawodowo czy hobbystycznie? Nie chcę ciągnąć za język co się dokładnie działo. Ja wpakowałem się lat temu kilka, przy II lawinowej z pewną grupą nad Małą Świstówkę. Dokładnie tam, gdzie miała miejsce największa tragedia lawinowa w historii polskiego speleo. Wpadłem tam w panikę i różne takie nieprzyjemne rzeczy. Końcem ubiegłej zimy, czyli w marcu tego roku wyszedłem z kumplem na Rysy. Wszystko kwestia psychiki i odpowiedniego wyszkolenia. Po tej akcji na Świstówce obiecywałem sobie, że nigdy więcej Tatry. A co tu dopiero o zimowym wyjściu na Rysy.
  23. lubeckim

    Szczyrk - Beskid

    Dzisiaj byłem pierwszy raz w sezonie na BSA. Na Skrzycznem nie ma jazdy wieczornej a obiecałem sobie, że ani 12 groszy złodziejom ze Słowacji nie zostawię. No cóż..... Powiedzmy, że ostatnio nie było za dużo opadu i dużych mrozów. Początek trasy, do przegięcia w prawo bardzo dobrze. Potem tak średnio. Za (nota bene zamkniętym) tunelem lód pomieszany z świeżym śniegiem z armatek. Na dole momentalnie gruz i kamienie. A przy bramkach? A co ja będę szarpał klawiaturę. Jeden obraz jest lepszy niż tysiąc słów. A to wszystko za jedyne 115 cebulionów za 3 godziny jazdy. Ale za to parking za darmo. Ludzkie Pany. Kurtyna.......
  24. lubeckim

    Ku przestrodze

    Ciśnie mi się na myśl takie generyczne porównanie: Jest duża różnica pojechać w Tatry a pojechać do Zakopanego. Ogólnie jakoś tak zawsze omijam Zakopane jadąc w Tatry (jak najbardziej się da) i tylko sobie chwalę. Problem w tym, że obecnie w zasadzie jedynym miejscem na nocleg jest tam Betlejemka. Cała reszta, w tym schronisko Murowaniec jest schroniskiem wyłącznie z nazwy. To są górskie hotele gdzie funkcja doraźnego zakwaterowania już nie istnieje. Jeżeli jakiś warszawiak z korpo chcę spędzić >>niezapomnianą przygodę w górach<< to będzie mu wszystko jedno jaka jest pogoda i jakie zagrożenie lawinowe. Problem w tym, że nie da się tego przewidzieć z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. No i ta Betlejemka ehh... Takie fajne połączenie nowoczesności (takiej łazienki i kuchni to ja nie mam) z tradycyjnością - sala na górze i klimat bazy taternickiej. No i z góralami nie ma to absolutnie żadnego związku No i ten ultradźwiękowy odstraszacz na myszy. Pytałem się kierownika dlaczego nie kupią sobie po prostu służbowego kota. Ponoć plany były zaawansowane ale nie zgodził się TPN. Tak jak gdyby te myszy były natywnie Tatrzańskie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...