Skocz do zawartości

Wujot2

Members
  • Liczba zawartości

    614
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    12

Zawartość dodana przez Wujot2

  1. Jest! Może to mało samokrytyczne, ale pod względem jakości wydawniczej to najlepsza książka jaką miałem w ręku. Pozostałe elementy równie dobre 😉. Jak nie wierzycie to sprawdźcie - na mojej stronie www.jurewicz.eu 1/3 publikacji jest za darmo - opcje na tel i komputer. Kupujący twierdzą, ze znakomita na prezent (chyba 50% sprzedaży). Mam też sklep na Allegro, jak ktoś ma smart to zdecydowanie lepiej nabyć tam. Parę rozkładówek: Dedykacje - gratis 🙂 🙂 🙂 . Ale wtedy nie ma opcji zwrotu 😪
  2. Nauka, (wiem, że to bardzo nudne i że jesteś mądrzejszy od niej) wskazuje na sensowność łączenie treningu oporowego, wydolnościowego i siłowego oraz zdumiewająco dużą rolę NEAT.
  3. A ja spróbuję przerobić to opowiadanie aby miało cokolwiek z sensu fizycznego. Otóż mamy skrzynkę czarnoksiężnika. Zawartości nie znamy. Podejrzewamy, że w środku może być kot. Ta skrzynka ma dwoje (albo tysiąc) drzwiczek . Otwieramy dowolne z nich. Wypada nam albo żywy albo martwy kot. Reszta skrzynki ulega spopieleniu. Tyle. Wszystko fizycznie się zgadza (tak mi się wydaje). A jeszcze lepiej byłoby aby za każdym razem wypadł żywy kot. Tylko raz duży lub maleńki, albo granatowy lub różowy. Tutaj przynajmniej unikamy żywego lub martwego (kolorowego) kota w zawartości skrzynki (bo przed pomiarem nic nie wiemy bo w środku jest żywo-martwy kot). Nasz pomiar (czyli wybór drzwiczek) determinuje stan i niszczy superpozycję. A nie losowe działanie rozpadu w nieustalonym momencie (model Schrodingera sugeruje, że kot mógł zostać zabity wcześniej, i co gorsza, że kiedyś tam był żywy kot). A tak nie jest.
  4. Dla mnie to przykład absolutnie debilny. Spokojnie mogłoby konkurować w kategorii najgorszego modelu nauki w jej historii. Zupełnie prosta sprawa jaką jest redukcja superpozycji po wykonaniu pomiaru, została zagmatwana jakimiś kotami i jeszcze w dodatku i tak z probabilistyką rozpadu promieniotwórczego. Idąc tym tokiem rozumowania to kwanty promieniowania należałoby porównać do tancerek, które robią kolejne kółka, coraz większe, graniaste. A fizyka stałaby się pełna przypowieści rodem z Cepeli. Jak ktoś nie ma elementarnych matematycznych podstaw i niczego nie rozumie, to takiego modelu też nie zrozumie. Natomiast pismacy chętnie się na to rzucili, bo wreszcie coś z fizyki mogą napisać. A koty wszyscy lubią (te martwe chyba ciut mniej) to zainteresowanie i kariera murowana. I nawet większa jak jabłka Newtona czy gołego Archimedesa.
  5. To ten co miał kota. Albo i nie miau.
  6. Na pewnym poziomie dyplomy w prywatnych wielkich korporacjach też są wymagane. W McKinsey & Company nie wystartujesz, a w takim Microsoft od pewnego pułapu dyplom do awansu jest konieczny.
  7. Jeśli chodzi o muzykę to jest bardzo fajna i na pewno przesłucham sobie parę płyt pani. A w kwestii nart (czy roweru) to bardzo leniwe dla mnie klimaty. Ewentualnie na podejście na skitury. Ale bez napinki. Ja chyba wolałbym coś w ten deseń. W ogóle to mam własny 3 godziny wybór trapu (przegrzebałem kiedyś pewnie z 10x kawałków tyle)
  8. To wszystko jest skomplikowane. My (czyli razem z żoną) byliśmy dość luzaccy dla naszych dzieci (poza szkołami językowymi - tutaj nawet nie było rozmowy). Nie przymuszaliśmy specjalnie ani do nauki ani do sportu. Pełen spokój. Ale przy naszym trzecim, jak zobaczyliśmy wyniki w LO (czyli 2 z matmy i fizy) to postanowiliśmy zadziałać. Znaleźliśmy inżyniera-korepetytora i postawiliśmy przed nim zadanie - miał nie tyle wyciągnąć oceny (to mamy gdzieś), ale nauczyć myślenia matematycznego, tak aby mógł spokojnie studiować na Polibudzie. Facet dobrze spełnił zadanie, a syn kończył LO jako najlepszy z matmy. Za tym poszła już polibuda i informatyka (trochę kolanem). Na trzecim roku dostał się na praktykę do dobrego softhausu. Zaraz dostał etat. i znów była obawa, że nawet licencjatu nie skończy. Ale dopchnęliśmy go kolanem, pracując jakoś go zrobił. Za to w programowaniu świetnie się sprawdził. Chyba na 27 lat został seniorem w dobrej firmie, pracując dla amerykanów. I wypomina nam to dopychanie (licealne). Ale jednocześnie jak pytamy się czy ma to nam za złe, to mówi, że dobrze zrobiliśmy. Bo w tym czasie to on miał wizję własnego foodtracka. Trudno czasem przewidzieć konsekwencje takich a nie innych ruchów. Tutaj wygląda, że wyszło niezgorzej. Czyli udało się. A z moim bratem, którego moi rodzice (ojciec) wpychał na siłę na Polibudę wyszło gorzej bo jej nie skończył. Zaraz go wojsko dopadło. A szkoda, bo brachol wiedzę historyczną (której trochę mi sprzedał) miał wybitną (i do dzisiaj to jego wielki konik). Ale ojciec uznał, że nie będzie belfrem... Natomiast zupełnie nie wiem jak by wyglądały losy naszego najmłodszego, gdyby nie interwencja. Może znalazłby jakąś zupełnie nieortodoksyjną przyszłość w jakiejś przeoczonej ścieżce. albo pracowałby w jakiejś zupełnie niesatysfakcjonującej branży za 50% tego co ma? Twierdzenie, że dzieci powinny decydować jest o tyle wygodne, że wtedy odpowiedzialność za decyzje spada na nie. Ale z drugiej strony jest szansa, że niektóre decyzje rodziców mogą dawać lepszą przyszłość i mogą być trafione. A też rodzice mają jednak szerszy ogląd.
  9. Jak wszystko, tak i stopy poszły strasznie do przodu. W sprzęcie wspinaczkowym obecność tytanu to dość częsta sprawa. Ale ile jest go i ile w tym marketingu to nie mam pojęcia! Tak jak "wiertła tytanowe" (w rzeczywistości pokryte azotkiem tytanu). Czyli jeśli się dokładnie nie wie, to nic nie wiadomo. W titanalu w nartach może być jak @Marcos73 napisał (pewnie tak jest) a może być jednak inaczej. Wracając do sprzętu wspinaczkowego i sportowego. Nową jakość dało kute aluminium, być może z tego powodu nie ma potrzeby szerzej wchodzić w większe obecności droższych dodatków. Też robi się często różne hybrydowe rozwiązania gdzie okucie grota może być stalowe, czy podobnie w śrubach lodowych koronka jest z dobrej stali. To w tej chwili standard (np czekan Nano Corsa Tech) W każdym razie ATK udowodniło, że z aluminium można zdumiewająco mocne wiązania robić. Podobno doświadczenia mają z techniki wojskowej bo są podwykonawcą dla armii.
  10. Są bardzo różne stopy, w tym i takie co mają 90% tytanu. To nie jest jakaś awangarda - mam tytanowe śruby lodowe.
  11. Ale to jest szlak kajakowy - rowerem nie da się tego przejechać. Nawiasem mówiąc wzdłuż Baryczy jest dość mało jazdy, a w tym tej ciekawszej jeszcze mniej. Natomiast Stawy Milickie (czyli wszystkie kompleksy) to jest piękny temat. Szczególnie tam gdzie inni nie jeżdżą lub kiedy inni nie jeżdżą.
  12. To prawda, w tle mamy bzykanie i upuszczanie niewielkich porcji krwi. Takie drobne upierdliwości gdzie trzeba natrętów odganiać. Równie fajne jest rozindyczyć. Z niby podobnej bajki - miałem kiedyś logo do mojego bloga "Od słonić Fotografię" gdzie był słoń przesuwający "od" także spacja raz znikała i się pojawiała...
  13. To kiedy wymieniasz zawartość czaszki?
  14. Czyli podsumowując nie ma uregulowania pierwszeństwa. I to jest logiczne. Na przykład wąską zarośnięta ścieżka skrajem pola. Rowerzysta i naprzeciw pieszy. Ten drugi schodzi i się zatrzymuje co zajmuje tylko moment bo rowerzysta i tak nie może ze ścieżki zjechać. Musiałby się zatrzymać i wciągnąć pojazd na skraj pola. W drugą stronę też da się znaleźć sytuacje. Ale kluczowe jest to, że mogę się poruszać rowerem gdzie nie zabrania mi administrator terenu a kwestie pierwszeństwa są nieuregulowane.
  15. Zasadniczo to cała Twoja wypowiedź jest bardzo wyważona. Ale tej części zupełnie nie rozumiem. Bo znaczyłoby, że na drodze leśnej, albo wprost na każdej drodze publicznej piesi będący na szlakach turystycznych mieliby pierwszeństwo. Gdzie jest napisane, że w lesie lub w górach pieszy ma pierwszeństwo nad innymi użytkownikami? Poza materiałami PTTK, które zresztą odnoszą się do pierwszeństwa jeśli są wyznaczone jednocześnie różne szlaki. Ale PTTK może sobie różne rzeczy pisać, czasem bez sensu.
  16. U mnie zmyślił cyferki. Czyli DANE. Dociśnięty przyznał się do tego.
  17. Młotek czy google to tylko narzędzia. Jak się ich używa to czyni indywidualne różnicę. Z tym, że google to bardzo wyrafinowane narzędzie. Ale nie tyle poprzez zaawansowanie, ile raczej indywidualizację. Próbę znajdywania przez program odpowiedzi co mają nas zadowolić. Moje zaufanie do niego jest więc mocno ograniczone. Ale mogę zderzyć ze sobą różne wyniki, ocenić ich wiarygodność i szybko wypracować wynik, który uznam za wiarygodny. Z dużym stopniem prawdopodobieństwa. Zupełnie inaczej było gdy testowałem Bing czy Chat GPT. Tam najnormalniej program zmyślał dane gdy ich zażądałem. Ale to nie oznacza, że jest do wyrzucenia, choć na razie uznałem, że to popelina. Świat zmienia się w nieprawdopodobnym tempie i trzeba być niezwykle elastycznym. Choć możesz uznać, że nie trzeba i na swoim wiekowym "rowerku" dalej kręcić nóżkami. To ostatnie zdanie to metafora.
  18. Niestety tak nie jest. Z aktualnego regulaminu: "Rowerem na terenie Karkonoskiego Parku Narodowego można poruszać się wyłącznie po wyznaczonych szlakach i drogach wewnętrznych. Są to następujące lokalizacje: I Droga Sudecka, górna i dolna droga wewnętrzna w rejonie Góry Szerzawy i Kopistej, szlak niebieski od Przesieki i Borowic do Przełęczy Karkonoskiej, Droga Urszuli, szlak czerwony do Schroniska PTTK Nad Łomniczką oraz droga wewnątrzna pod Chojnikiem (przy miejskim centrum aktywności w Sobieszowie). Rowerem na Śnieżkę lub Szrenicę można pojechać wyłącznie w ramach zorganizowanej imprezy rekreacyjno-sportowej." Mało tego, głównie wjazd, po mega dziurawej drodze do Odrodzenia.
  19. A jak to widzisz w praktyce? Nadziejesz go na kijek zanim tę próbę podejmie?
  20. A ten duży znak na dole to chyba szlak dla kornaków!
  21. Opisowo rzecz biorąc, jukstapozycja, jako środek stylistyczny, jest zestawieniem paru obrazów (na gruncie języka). Tyle tylko, że w "zestawieniu" środków literackich lingwistyka używa pojęcia "jukstapozycja" (podobnie jak na przykład "parecheza") i choćbyś się skichał to nie obejdziesz tego. Zupełnie jak w matematyce - trzeba znać pojęcia, aby konstruować wypowiedzi: twierdzenia i dowody. Nawiasem mówiąc pojęcie "jukstapozycja" ma też inne obszary zastosowań (wujek google). Ale matematyka jest prosta i logiczna, a rozważania o języku to absolutna dżungla. W dodatku niespójna. Ale to językiem jesteśmy, i dlatego to takie fascynujące. W praktyce użytkownik może znaleźć zupełnie narkotyczne wyrazy. Są jak słodkie artystyczne pralinki - trudno im się oprzeć. Na przykład znaleziony tytuł utworu - "palimpsest" (na "Jinx" Kammerflimmer Kolektief). Sprawdziłem sobie kiedyś co to znaczy, i okazało się, że bardzo dużo moich prac jest palimpsestami. Jedno słowo, a załatwia tyle gadania o co autorowi chodziło. Pod warunkiem jednak, że odbiorca zna to pojęcie. Czyli jak z prawdziwymi, te cukierki trzeba dozować z umiarem... Często cytujesz Witkiewicza, ja z tej epoki pamiętam Bruno Schulza. Nie do uwierzenia jak nasz język potrafi być piękny. I jak bardzo ubogo go używamy. Czytając tych autorów czuję się jak funkcjonalny analfabeta lingwistyczny... To tak w kwestii niewykluczającego języka.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...