Skocz do zawartości

Wujot2

Members
  • Liczba zawartości

    614
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    12

Zawartość dodana przez Wujot2

  1. Ścieżka to chyba ma być przechodnia a nie przejezdna. No chyba, że przechodzą nią przyjezdni. Jest sporo fajnie nieprzejezdnych ścieżek. Do moich ulubionych typów należą: stare miedze obsadzone krzewami. I jak przestają tam jeździć traktory to one zaciskają się od góry. I początkowo tylko trochę obtłukują kask, później musisz się pochylić nisko nad kierę. Aż nadchodzi moment po paru latach, że nie da się jechać, jakkolwiek czołgać się da. Inny przykład to działalność ZULi - potrafią tak zniszczyć drogę, że jest już naprawdę nieprzejezdna żłobiąc koleiny na metr głębokie. Wygląda to jak transzeje wojenne. Z buta dasz radę ale rowerem bez szans. Nie mówię, że też jest trochę górskich ścieżek, że jazda jest praktycznie niemożliwa. Kolejną super atrakcją jest ścieżka zarośnięta pokrzywami do wysokości dwóch metrów i masz alternatywę przebijać się 300 m w cieniutkich naciąganych nogawkach (które tylko troszkę chronią) albo dymać kilkanaście kilometrów dookoła. A jesteś w dramatycznym niedoczasie. To jest wariant z wędrującym "nie" - "ścieżki nieprzejezdnej dla normalnych a przejezdnej dla nienormalnych". Tak, ze jest sporo możliwości z nie.
  2. Ok to jestem mało (albo zbyt) domyślny 😉 Akurat siedzę nad trasą co mi bardzo na niej zależy. I narysowałem sobie wariant podstawowy (niebieska szeroka). Zerkam na trailforks i widzę rekomendację. Patrzę na mój program i identyfikuję linię. teraz pięć klików, co trwały krócej niż napisanie o tym i mam. Mogę luknąć nawet na profil i widzę stopniowanie. Akurat tego nie wykorzystam bo program jest bardzo napięty, ale w innych okolicznościach... Z wielu dziwnych ścieżek ktoś wybrał tę, lepiej skorzystać z tego, niż sprawdzać czy przypadkiem coś jeszcze zapasi.
  3. Odniosłem się tylko do tego co napisałeś (jako radę) w kwestii, że komoot zrobi sam pętle. Natomiast trailforks jest specyficzną wisienką na torcie. Z racji zawartości, której gdzie indziej nie ma, a tworzonej przez społeczność. I 100% zgadzam się, że multum rzeczy tam nie ma. Nie mniej te które są bezcenne bo tylko tam dostępne. Szukam tam wyłącznie podpowiedzi, nic więcej. Nie używam tej aplikacji, bywa, że ściągnę ślad, ale często otwieram trailforks z podkładem OSM, na drugim ekranie Locusa z tą samą mapą i projektując swoją trasę przerysowuję orientacyjnie te wybrane linie (a tak naprawdę wyłapuję początek i koniec). To są z reguły krótkie odcinki i przybliżoną łamaną bez problemu się poprowadzi. Przecież to są zapisy użytkowników i to niezbyt dokładne. Tak jest najszybciej i najwygodniej. Ogólnie mamy od dawna problem nadmiaru informacji, tysiące śladów o wątpliwej jakości i globalne śmietniki (jak komoot, Traseo). Pod tym względem trailforks jest przyszłościowe bo nie generuje redundancji. Ale podkreślam, że to jest pomoc w wyszukaniu ciekawych linii. --------------- Nie wiem jak Ty pracujesz ale ja mam program, który pozwala mi pod spodem wyświetlić dowolny ślad albo trasę. Mogę je wyświetlić jak chcę, na przykład szeroką bardzo jasną linią dowolnego koloru. Podświetlam sobie na mapie więc moje wybrane kawałki (aby z nich skorzystać albo je omijać), wrzucam zapisy innych lub gotowe trasy. I na tym podkładzie po wierzchu rysuję co chcę. Interfejs rysunkowy jest znakomity, natomiast poprawianie gotowej i zapisanej trasy jest dość upierdliwe i często lepiej jest na nowo na wierzchu narysować nową.
  4. Staram się nigdy nie jeździć dwa razy tego samego. Czyli poruszam się "z definicji" tylko w nieznanym mi terenie. Ale oczywiście nie gardzę możliwym wsparciem. Przekonałem się, że warto poświęcić więcej czasu na planowanie. Po prostu to się bardzo opłaca. Przeważnie robię pierwszy wariant trasy, po czym zaczynam się przyglądać dokładnie wszystkim elementom i je poprawiać. Z reguły trzecia trasa jest tą co jadę. Ale w telefonie mam wgrane warianty oraz opcje awaryjne.
  5. Do komoot czy mapy.cz też należy przy automatycznym projektowaniu podchodzić z pewną rezerwą. Raz, że w wyjściowych mapach (OSM) są błędy, które dość łatwo można wyłapać robiąc to samemu. Wynika to z niezamkniętych węzłów, przez co program wyznacza objazdy. Obrazowo traktuje skrzyżowania jakby ktoś w ich poprzek postawił nieprzejezdny szlaban. Mając wizję trasy łatwo to wyłapiemy i poprawimy, a w automacie nawet nie zauważymy. Pomijając, że nawet nie wiem czy to się da wyedytować. Oddzielną kwestią jest to, że tworząc wycieczkę biorę pod uwagę różne czynniki, o których komoot nie ma pojęcia. Na przykład, że stare drogi leśne są 10x ciekawsze od nowych (a to widać na mapie od razu), że dukty wzdłuż cieków są najlepsze, że drogi polne są tylko wtedy 100% przejezdne gdy mają kontynuację w leśnych. Patrzę, też na strony świata uwzględniając nasłonecznienie czy kierunek wiatru. Przy mtb podstawowe jest zaplanowanie wygodnych podjazdów (mogą być asfaltowe i najlepiej do 10%), za to zjazdy najlepiej gruntowe, skaliste i strome. Do tego dochodzi uwzględnienie innych atrakcji (zbiorniki wodne, zabytki, rezerwaty itd). Może się zdarzyć, ze jedna trasa będzie nudna pod każdym względem, a druga, na równoległych drogach, naładowana atrakcjami rowerowymi i wizualnymi. Dobrym punktem jest tutaj odbicie się od oficjalnych tras rowerowych czy PTTK. Z reguły ktoś tam wykonał robotę. Czasem znakomicie, czasem tak sobie. Ale jednak. Nie mniej to, plus uważne czytanie mapy, daje szansę na bardzo dobrą trasę. Te tryby automatyczne to trochę jakby program miał wyznaczyć atrakcyjną pętlę po Wrocławiu - nie mogłoby się to udać w stopniu zadawalającym. To o czym napisałem wydaje się dość skomplikowane. I tak jest na początku ale po kilkunastu pętlach przychodzi wprawa i wszystkie te terenowe czynniki wyłapuje się automatycznie. Człowiek widzi od razu co się w danym obszarze dzieje, gdzie są tajne spoty znane tylko lokalsom. Gdzie poruszają się ZUL-e, którędy maszyny rolnicze. No i wędkarze - najlepsi sprzymierzeńcy rowerzystów. Pochwalę się moimi ostatnimi >400-oma trasami lokalnymi (czyli Dolny Śląsk, Łużyce, Śląsk, Woj. Lubuskie). Wcześniej nie przykładałem większej wagi do dokumentowania drogi. A tutaj ulubiony region: Rudawy Janowickie, Góry Kamienne i Suche, Wałbrzyskie, Góry Sowie. Jeszcze jest Ziemia Kłodzka - ale się nie zmieściła... Wszystko "ręcznie" zaprojektowane tak aby przy minimalnym zaangażowaniu wyjeść cały miodek.
  6. Na większości jest łatwa - powiedzmy jak s4, tyle tylko, że ze względu na naturalny charakter są podjazdy, zjazdy. Natomiast Diabelska Kręgielnia a i dojazd do niej są trudniejsze, powiedzmy poziom D z SG. Tyle tylko, że konsekwencje wypadnięcia mogą być tutaj większe. Są też fragmenty naprawdę wąskie, ledwo na kierę, a trzeba tam ostro młynkować. To są "naturalne" trasy, gdzieś tam jest może czasem usypana banda. Z tego powodu trudno porównuje się ją z bike parkami. Dla mnie są po prostu przygodą.
  7. Wow. Wielkie WOW. Człowiek uczy się przez całe życie 😉 😉 Trailforks to dosłownie jedyna sensowna aplikacja dla kochających mtb, xc, enduro, dh. Opisane są tam nieformalne, a istniejące w terenie linie, które dodali pasjonaci takiej jazdy. Te linie często utrzymywane są przez miejscowych "wolontariuszy" i wielu z nich nie ma na OSM. Jest opisany ich stan (z datą) i stopień trudności. Pierwsze co robię w danym obszarze to zaglądam na Trailforks, aby zobaczyć co tam jest najlepszego. Bo informację dodają tam tacy jak ja, a nie kartografowie. Abyś miał pojęcie to zamieszczę parę linii z Trailforks. Na początek taki bardzo syntetyczny widok który jest na otwarcie. Rudawy Janowickie, tutaj od razu widać co jest polecane. Można przełączyć się na OSM (na którym działają praktycznie wszystkie aplikacje w tym i te co je wymieniłeś). I tutaj widać co jest na OSM a czego nie ma. Byłem kiedyś na trasie z Zielonej Góry (szlakiem Dziadoszan) ale skoro się tam tłukłem to postanowiłem zajrzeć na Trailforks i okazało się, że na Górze Wilkanowskiej jest kupę linii. I teraz klikam na linię otwiera się metryczka a z niej dalej foty i filmiki z tego miejsca. I jeszcze jeden bardzo uczący przykład. Wzgórza Strzelińskie. Zobacz, że tutaj też bardzo mało znajdziesz na OSM. Klikam na Barbarossa i podświetla się cudowna pętla, która znana jest tym co ją znają. Mamy zaznaczony kierunek co w jeździe mtb jest absolutnie kluczowe. Możemy też sprawdzić po kolei odcinki na ile są trudne. W każdym razie Barbarossa jest kapitalną przygodę gdzie nikogo nie spotkacie, gdzie są totalnie luzackie kawałki w pięknych okolicznościach oraz takie gdzie można się zabić. Ale oczywiście tylko jak ktoś chce. Jak ma się do tego takie narzędzie do mapy gdzie nie ma żadnej istotnej informacji z punktu rowerzysty a w dodatku nie ma narysowanych najfajniejszych ścieżek??? Pytanie retoryczne. Można jeździć 10 lat i nawet nie wiedzieć, że są takie miejsca. Po sprawiedliwości napiszę, że na trailforks w Polsce wielu rzeczy nie ma. Wjechałem kiedyś omyłkowo na jakiś szczyt w okolicach Bielawy. Patrzę a są tam wyraźnie jakieś ścieżki dh. Mówię sobie - trzeba to sprawdzić. I rzeczywiście były tam kapitalne linie, gdzieś się to rozgałęziało, gdzieś łączyło. Było bardzo stromo, wąsko a jednocześnie ekscytująco. System był pewnie większy. W domu zajrzałem do aplikacji i... nic. Pusto. Miejsce jest tajnym spotem paru lokalsów. Z moich obserwacji wynika, ze wszędzie gdzie jest stromo, a nie ma bardzo dużego podszytu, są wariaci, którzy coś tam wymodzą. Przejechałem multum takich miejsc, bo jestem czujny jak tropiciel indiański. A do tego zaglądam na trailforks. 🙂 Zaplanujesz sobie z komoot - he, he, dobre sobie.
  8. Wujot2

    Pierwszy rok na rowerze

    Ile waży wszystko (po modyfikacji)? Ile masz skoku (i jaki) dropper?
  9. Wujot2

    Pierwszy rok na rowerze

    Dokładnie, zamiast aluminiowej sztywnej rury używa się lekko "bujającej" rury z włókna węglowego. Co do hamulców to po prostu musisz mieć odpowiednią pozycję i zablokować rękami (a jak zjeżdżasz to też stopami) ciało. Ostry hamulec to duży plus. Powinieneś go sobie dokładnie wyregulować do palca i dłoni. Masz tam taką śrubkę, którą regulujesz zasięg klamki. A kąt dopasowujesz do dłoni przez obrót całego zacisku. Warto poświęcić na to chwilę czasu.
  10. Wujot2

    Pierwszy rok na rowerze

    Bo pięknie amortyzuje. Sztywna sztyca węglowa pracuje akurat tyle ile trzeba. Te najdroższe inaczej pracują przód -tył i na boki
  11. Wujot2

    Pierwszy rok na rowerze

    Tylni zawsze będzie słabszy od przedniego co najmniej 2x. Ale to nie ma znaczenia bo hamuje się bardziej przodem jak tyłem. Wielu ludzi (w tym i ja) stara się tego drugiego w ogóle nie używać.
  12. Wujot2

    Ku przestrodze

    A to prawda, czasem nie wiadomo z jakiego powodu dzieją się rzeczy irracjonalne. Czy to strzała miłości albo wręcz przeciwnie - jakaś magnetyczna niechęć co łączy byty. I nic nie poradzisz - gryzą się jak psy.
  13. Wujot2

    Ku przestrodze

    Oczywiście, do pewnego stopnia można przegadać tematy a później bez farmacji się nie obejdzie. Czasem są przypadki beznadziejne i nic, nawet chemia, nie pomoże. Być może tutaj ta konkretna trauma wyzwoliła/odsłoniła jakieś procesy psychiczne nad którymi nie było możliwości zapanowania. Różnie mogło być. Najwygodniej stoicko przyjąć, że skoro jest jak jest, to widocznie tak musiało być. Gdyby nie wypadek, być może bohater byłby dzisiaj spełnionym i szczęśliwym człowiekiem. A może coś innego wyzwoliłoby jakieś traumy, bo może coś w nim jest popsute. A może zabiłby się podczas wspinaczki. Wtedy ten wypadek uratowałby mu życie... Te rzeczywistości równoległe... 😉
  14. Wujot2

    Ku przestrodze

    Szczęście to podstawa. Ale w tym konkretnym przypadku gdyby zamiast bohatera podstawić kogoś innego to mogłoby się okazać, że nie ma o czym pisać tekstu. Bo po prostu 95% "wypadkowych" wspinaczy (tak sobie strzeliłem) dałaby sobie radę poukładać życiu. A tutaj jest rozpamiętywanie po latach, zastanawianie się nad losami i zasługami tego uratowanego. Siedzi w domu i płacze. Ale nie pomyśli co przez te lata należałoby robić, choćby aby wspomóc rodziców. Ta historia jest smutna, bo nie znalazł się nikt kto mógłby wyprowadzić bohatera z marazmu. Bo jak widać nie każdy potrafi pozbierać się sam. Bohatera mi żal, nawet bardzo, podobnie jak i wszystkich, którzy nie mogą dać sobie rady z traumami. Ale powiedz mi jak się ma ta konkretna historia do tej, gdzie babeczka rodzi niepełnosprawne dziecko a jej "były" chłop daje nogę. Albo dostajesz na wstępie życia ciężką chorobę (przez losowy przypadek). I, jak wiesz, w naszym systemie zdechnąć Ci nie dadzą, ale żyć też nie. I NIE MASZ SZANS, nikt Cię nawet nie zobaczy. Na narciarzy będziesz patrzył jak na jakiś abstrakcyjny świat bogaczy i szczęśliwców. A w tej zlinkowanej historii wystarczyłoby się wziąć w garść. Więc mam ambiwalentne uczucia. Bo z jednej strony to współczuję, a z drugiej to chętnie kopnąłbym bohatera w zadek i powiedział co ty odpierdalasz? Weź się w garść cioto (wiem, ze to już niepoprawne politycznie).
  15. Wujot2

    Ku przestrodze

    No tak, ale kto odpowiada za dobór partnera? I kogo obciążają powstałe z tego tytułu błędy? Najogólniej to nie ma sensu wracać i rozpamiętywać przeszłości. Stało się, nie odstanie. Budujemy program pozytywny. Akurat mam doświadczenia zbliżone do bohatera gdy po wypadku miałem pokiereszowaną i sparaliżowaną rękę. Po pierwszym wygojeniu się ran zostałem akwizytorem (teraz ładnie się to nazywa przedstawicielem handlowym). Noce z plecorem w pociągach, przebieranko w poczekalni, zaciskałem bezwładną rękę na uchwycie eleganckiego neseserka i jazda na prezentacje. Miałem tak dograne ruchy aby nie było widać ułomności. Nie pytałem się dlaczego? Nie miałem do nikogo pretensji (mimo, że wypadek nie był z mojej winy). Była dwójka maleńkich dzieci w domu i życie przede mną. A po paru latach udało się sporo z tej łapy naprawić... Masz 100% racji mówiąc tyle jesteśmy warci ile nas sprawdzono. Nie mniej jednak kształtując taką a nie inną postawę wobec życia dajemy sobie takie a nie inne podstawy pod wyzwania, które wielu z pewnością czekają (czego wcale im nie życzę). Orientacja na przeszłość to najgorsza postawa jaka może być. Możemy dyskutować jakie są korzyści z orientacji na teraźniejszość vs przyszłość, ale nie ma sensu kotwić się w tym co było. Było i nieprawda.
  16. Wujot2

    Ku przestrodze

    Trochę żałosna historia. I to na paru poziomach. Po pierwsze reakcja łapania była odruchowa - czyli na poziomie świadomym nie zaistniała. Czyli po prostu "musiał" ratować kolegę. Skoro tak to nie ma co tego żałować. Ale przede wszystkim najgorsze jest, ze poszkodowany nie potrafi się uporać z traumą jaka go dotknęła. Jest multum ludzi, którzy obiektywnie rzecz biorąc są w niepomiernie gorszej sytuacji a mimo tego potrafią sobie życie ułożyć. Szkoda, że nie trafił na jakiegoś psychologa, który pomógłby mu się poskładać. A tak jest ofiarą, ale nie wypadku, tylko swojej psychiki.
  17. Wujot2

    Ku przestrodze

    Raczej nie ma szansy na jazdę równoległą, jeździ się po kolei. Na końcu najlepszy - ma też przetarty ślad. I powinny być częste zbiórki. A w praktyce różnie bywa bo zagrożenie lawinowe może wymuszać długie odcinki. Najlepsze co może być to stała obserwacja zjeżdżającego z bezpiecznego miejsca. Ten narciarz był w wiązaniach alpejskich - to uniemożliwia podejście. Nawet gdyby jego partner wymagałby podejścia tylko 100 m, to nie dałby rady. Dla mnie to absolutna głupota jeździć tak free. Dobrze, że miał ABC (chyba bo sondy jakoś nie przyuważyłem), ale to za mało.
  18. Używam kurtki Dynafita z Goretex Shakedry i rzeczywiście nawet w dodatnich temperaturach to działa całkiem nieźle. W każdym razie bez porównania lepiej niż cokolwiek. Kurtka ma 150 g, ale w tym jest kaptur i miejsce (rozpinane) na plecak. Co zresztą jest bardzo sensowne bo jest on wtedy 100% suchy. Co do idei to po prostu membrana bez tkaniny (z nadrukowanym spodem) - deszcz na tym nie tworzy filmu wodnego więc nawet wtedy oddycha (choć oczywiście tylko do wartości różnicy ciśnienia par cząstkowych). Fizyka się kłania. Nie mniej jednak to najlepszy ciuch jaki może być. Zajmuje niewiele miejsca, waży mało więc wożę go obligatoryjnie nie tylko na przewidywany deszcz ale też gdy robi się zimno. Bo taka "folia" naprawdę wtedy sporo daje. Jechałem w tym w ścianie deszczu podczas oberwania chmury w górach i trudno uwierzyć ale mniej więcej od pępka w górę byłem suchy i co najważniejsze plecak nienaruszony. https://allegro.pl/oferta/kurtka-dynafit-ultra-gore-tex-shakedry-rozmiar48-m-13011387891?utm_feed=aa34192d-eee2-4419-9a9a-de66b9dfae24&utm_term=test&utm_source=google&utm_medium=cpc&utm_campaign=_md_obs_odziez_pla_pmax&ev_campaign_id=17996772384&gclid=Cj0KCQjw3a2iBhCFARIsAD4jQB0uo5zdSpZj19KGhk0PkIPF1deip7Z6PdP_R4e_CClql810rzDReDIaArKCEALw_wcB
  19. Wujot2

    Sezon 2022/2023

    Mega radochę mi zrobiłeś tymi zdjęciami. dwa razy byłem na dłuższych pobytach w Zverovce (to schronisko na dole przed stacją). Raz zrobiliśmy też Salatyna "po drodze". Kapitalny i zadziwiająco niedoceniany u nas temat. A z zachodniej Polski jest tam zdecydowanie najbliżej. Tak wygląda Salatyn z drugiej strony, gdzie są kapitalne, i przesympatyczne tereny do jazdy. Nie do zajeżdżenia. A to ambitniejsze zjazdy na północny-wschód (czyli powrotne) Ale z wspomnianej Zverovki są też inne rewelacyjne trasy. Tutaj na przykład Smutne Sedlo podejście a zjazd (nie wszyscy się zdecydowali, część zeszła w rakach) już był bardzo czujny bo było lodowo. Tutaj przepinka do zjazdu - Brestova
  20. Wujot2

    Sezon 2022/2023

    Na Salatynie widzę tłok jak skurczybyk 😉 A w ośrodku jeszcze więcej. Dzikie tłumy. 🙂
  21. Wujot2

    Sezon 2022/2023

    Bardzo fajne miejsce dla freeriderów czy skiturowców. Zjazdy z Salatyna i Brestovej są kultowe. Niestety trzeba tam wleźć, ale naprawdę warto. Wzdłuż wyciągu też można troszkę wymodzić (po prawej patrząc w dół, na górze jest fajna jazda wzdłuż dolinki potoku) niestety krótko. Sama trasa/y powinna Ci się podobać jest dość stromo ale zmiennie. Trochę ścianek, trochę wypłaszczeń. Naprawdę można ten ośrodek polubić.
  22. Wujot2

    Jestem chory na Polskę

    Widzę, że się podoba! No to jedziemy dalej!!! Animacje - bajka.
  23. Po prostu miazga. Jak też jesteś chory polecam. A tak w ogóle to dekonstrukcja Farben Lehre
×
×
  • Dodaj nową pozycję...