Skocz do zawartości

Wujot2

Members
  • Liczba zawartości

    523
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    12

Zawartość dodana przez Wujot2

  1. Wujot2

    MTB - wątek sprzętowy

    Fajne junglowe bity, przypomniały mi się dobre klubowe czasy (Wagon i inne)... Reszta też daje radę trzeba będzie całość przesłuchać. Wrocław górą! 😉 Takie to były klimaty
  2. Wujot2

    MTB - wątek sprzętowy

    Bo przy częstej zmianie pozycji (góra - dół) zdarzało się, że gatki zahaczały o siodełko. Szelki lepiej trzymają. Także koszulkę.
  3. Wujot2

    MTB - wątek sprzętowy

    No i klops. Bo nie wiem czy to @Mitek powinien zamilknąć czy może jednak @cyniczny. Jeśli chodzi o mnie to w zasadzie nie potrzebuję pampersa ale jeżdżę często w bibsach jako, ze cenię szelki, szczególnie w górach. A jakoś nie robią gaci bez wkładki, ale z szelkami. Ta wkładka bardzo nie przeszkadza i jakoś ją znoszę. Chciałbym jeszcze powiedzieć, że czuję się wieloletnim ekspertem od smarowania. Bo kładę grubo, bardzo dokładnie dbając o jednolite pokrycie i elegancję. Szczególnie przykładam się do tego aby przy brzegu dochodziło idealnie równo do skórki chleba.
  4. Wujot2

    MTB - wątek sprzętowy

    A od ilu godzin (jazdy) można pisać w tym wątku?
  5. Wujot2

    MTB - wątek sprzętowy

    Skąd masz pojęcie o czym ma pojęcie star??? W dziedzinie smarowania może być ekspertem.
  6. Wujot2

    MTB - wątek sprzętowy

    Ja tam widzę muutat - bo przecież założone na lewą stronę. Zajrzyj do języka fińskiego co to znaczy. Czyli Twój ruch.
  7. Wujot2

    MTB - wątek sprzętowy

    Rowerowych motywów na gatkach nie mam (koszulek to masa) ale chociaż kostka (niekoniecznie brukowa) jest. Przeniosę rywalizację w inny wymiar. Co Ty na to!
  8. Wujot2

    MTB - wątek sprzętowy

    Ten emotikon pokazuje, że sam w to nie wierzysz 😉 Wreszcie jakiś fajny wątek się zrobił!
  9. Wujot2

    MTB - wątek sprzętowy

    Ten tekst to dobrze pamiętam... gdzieś z przedszkola! Ale niech będzie - w zamian tylko żądam tego samego. Gacie za gacie!!! Jedne z moich ulubionych
  10. Wujot2

    MTB - wątek sprzętowy

    Get Stankiewicz (to taki uznany wrocławski artysta) spytany kiedyś przez dziennikarkę o największe życiowe osiągnięcie odparł coś w ten deseń: - moim największym osiągnięciem było dopracowanie się 6 par majtek, które są odpowiednio sprane i wygodne Tak, że problem gaciowy jest nie tylko niebłahy, a wprost kluczowy. Co @Spiochu już wie. Ale co niektórzy @Mitek widać jeszcze tego nie zrozumieli.
  11. Wujot2

    MTB - wątek sprzętowy

    Jak coś wybierzesz to się pochwal.
  12. Wujot2

    MTB - wątek sprzętowy

    Mogę polecić triathlonowe ciuchy Scotta https://www.scott.pl/produkt/487/3020/Spodenki-z-wkladka-Plasma One mają cieniutką wkładkę ale są naprawdę znakomite. Wytrzymałe, bardzo cienkie, elastyczne, wygodne. Nie jestem pewien czy łatwo je dostaniesz ale być może jest coś podobnego. Najlepszy ciuch rowerowy ze wszystkiego co miałem i mam.
  13. Ja robię za głupka, bo nie zjadę wszystkiego. Choć czasem zjadę innych. Trop zatem dalej o kogo chodzi 🙂
  14. Myślę, że 99% nie potrafi. Szerzej rzecz biorąc 99% to też głupki. Czyli na tym forum, na którym jest może 40 osób wszyscy to głupki. No może z jednym chwalebnym wyjątkiem. Co zjedzie też wszystko. 😉
  15. WOW. Wyluzuj, przecież se gadamy! Strida to jeden z 7 rowerów jakie mam, wcale nie najdziwniejszy. Używam go gdy jadę do miasta i muszę szybko załatwić wiele spraw. Oszczędza mi multum czasu. Tylko tyle. Jakkolwiek bardzo lubię na nim jeździć i jestem pełen podziwu dla gościa co go wymyślił. To była jego praca magisterska! Nieźle. I niezła historia. Dlatego ją opowiedziałem.
  16. Prawdopodobnie tak jest, ale z tego faktu nic nie wynika. Nie musisz celować w każdą kobietę tylko taką z jaką chcesz być.
  17. Moje docelowe kobiety były zawsze inteligentne, wodziły rej w swojej grupie, były zadbane, błyskotliwe i inspirujące. Może więc masz rację. Ale przechodząc na grunt praktyczny, prezentując taki rower jak zademonstrowałeś zachowujesz się (komunikacyjnie) jak ten kadet na promocji co ogolony stoi w szeregu prezentując dumnie swoją lufę i robiąc bardziej męską minę od sąsiada, usiłuje kupić łaskę swojej grupy docelowej. Im bardziej srogą minę zrobi tym jest żałośniejszy. A mając stridę budzisz zainteresowanie, co to jest?, co to za gościu co się tym nie boi jeździć? Dostajesz szansę aby pokazać, opowiedzieć jak zaoszczędzasz na miesięcznym dojeździe (czyli jednak praktyczny!), dopasujesz siodełko, pomożesz złożyć i rozłożyć. Wszystko w niezobowiązujących okolicznościach. Dostałeś szansę, możesz sprzedać siebie. Bo jak wiadomo bajera to 90% sukcesu. Ale jak nie masz bajery to faktycznie prężenie muskułów zostaje - w nadziei, że zdołasz pokazać swoją lufę. Tak to wygląda.
  18. No tak, Mamoń się kłania. Strida zachwyca mnie funkcjonalnością, jej konstrukcja w 100% wynika z przyjętych założeń. To jakbyś wydziwiał nad dźwigiem jaki jest brzydki. Każdy element geometrii Stridy "wychodzi" niejako matematycznie. Po stronie mechaniki jest równie dobrze. Szczegółów nie znasz, ale obydwa przeguby to mistrzostwo świata. Szczególnie dolny, niewielka płytka którą rozpinając przesuwasz paznokciem, a zapięta konstrukcja jest równie sztywna jak rowery z zespawanym trójkątem. Jako inżynier mam szczękę na ziemi. Do tego bezobsługowość i to że nie syfi. I sensowny "koszykowy" bagażnik. Najlepsze jest to, że też kapitalnie jeździ. Parę absolutnych perełek mechaniki wsadzonych w trójkąt równoboczny. Jak schemat Leonardo da Vinci. Zamieściłem opis urządzenia bo jest to przykład jak można zaprojektować formę wychodząc od funkcji. Jak tego nie łapiesz... to poczułem się bardzo rozczarowany! 🙂 🙂 🙂 A w kwestii kobiet udowadniasz, że też nie masz o nich zielonego pojęcia. Nawet nie chce mi się tłumaczyć dlaczego.
  19. Bo to jest rower! Jak chcę to zrobię na tym na luzie 40 km, bo siedzę, bo bezpiecznie i szybko się zatrzymam, bo mam bagażnik, bo mimo wszystko podjadę krawężniki, bo jest manewrowa. A wszystko to w rozmiarze i wadze hulajnogi. To zdumiewająco dobrze jeździ. Poczytaj sobie opinie użytkowników, są po prostu entuzjastyczne. A jeszcze taki drobiazg jak przepisy ruchu drogowego, które zupełnie inaczej traktują hulajnogi elektryczne jak rowery.
  20. Od "zawsze" rower był moim podstawowym środkiem lokomocji miejskiej. Pamiętam, że jak jakieś jeszcze 20 lat temu używałem go w zimie (a były takowe w moim mieście) to spotykając kogoś takiego samego pozdrawialiśmy się przez szeroką ulicę. Natomiast teraz gdy wyprowadziłem się poza miasto uniwersalny rower nabrał zupełnie innego wymiaru. Otóż kupiłem takiego niezwykłego składaka: który składa się w 7 s do to z kolei w 45 s wkładam do torby od hulajnogi elektrycznej. Dzięki czemu koszt przewozu w pociągu wynosi całe 0. Mieści się to też w dowolnym punkcie auta (przednie siedzenie, tylne, pod nogami czy w zapełnionym bagażniku. Wrzucasz do auta, parking bezpłatny a reszta jak zawsze - pod drzwi. A jak nie masz zaufania to błyskawicznie pakujesz do pokrowca i do windy. Dalej jest jeszcze fajniej bo pasek klinowy z prognozowaną żywotnością 80 K km, łożyska bezobsługowe. Hamulce tarczowe na linkach. Ale żyleta jak w moim ścieżkowcu. Co jeszcze? Ano, że tym się niesamowicie jeździ bo ma takie przyspieszenie jak hulajnoga elektryczna. Na starcie jestem najszybszy. Jest też niewiarygodnie zwrotne. Dalej już tak dobrze nie jest bo pewnie 25 km/h to maks. I podjazd do 10%. Ale to dlatego, że kupiłem model najtańszy, bez przerzutki. Inne są z trzema przełożeniami... W każdym razie gęba mi się śmieje jak tym jeżdżę a najbardziej w zimie czy wczesnej wiośnie. Bo serwis nie istnieje. Spłukuję wodą i tyle. Robiłem tym rundki wokół kominowe i średnia wychodziła mi... 20km/godz! Nieźle jak na, wydawałoby się, taki wynalazek. A jeszcze interakcje społeczne - bezcenne. Jak jadę na moim różowym (bo taki mam) trójkącie to budzę żywe zainteresowanie, przy składaniu do pociągu czy rozkładaniu ludzie podchodzą, pytają i mówią o opadzie szczęki. Śmieszna jest geneza tego koloru. Otóż różowy kosztował minus 1200 zł. Wszystkie kolory (jest ich sporo) stały po 3000 zł a różowy poniżej 1800 zł. Długo się nie zastanawiałem. I nawet go polubiłem. Wpisując to w szerszy kontekst. Dużo się w rowerach dzieje, są co i rusz nowe rozwiązania. Bardzo często rzeczywiście dobre. Jak na przykład napędy 1 x 10 albo droppery, czy jakiś czas temu hamulce tarczowe. Albo współczesne oświetlenie rowerowe, sztyce węglowe, lepsze platformy, wentylowane buty. Śledzę to z wielką radochą i wcale nie tęsknię do Jubilata.
  21. Jeśli chodzi o Spiochu to widać, że ma bardzo konkretny plan na siebie (tzn "swój rower"). I wygląda on klarownie. Przebiegi trudno mi oceniać bo jeśli w tym są podjazdy typu E w Srebrnej Górze, to można je wielokrotnie pomnożyć, podobnie jest ze szkoleniami. Poza tym są inne kwestie - nie zawsze można poświęcić tyle czasu na jazdę ile by się chciało. Ale najogólniej jeśli Spiochu skupia się na jakości przejazdu, to podjazd jakość przeżyje, a ze zjazdu wyciśnie maksa. Całkiem sensowna idea. Ale oczywiście nawet najlepszym szkoleniem i dopasowaniem do roweru nie zastąpi się godzin w siodełku. Mogę jechać 10 godz i nic większego nie odczuwam, poza taką pewną ogólna sztywnością. Ale czasem z rzadka, nie wiem czemu, jednak troszkę coś mnie pobolewa. W każdym razie ja mam duszę szwendacza, bardziej chodzi mi o bycie w różnych dziwnych miejscach jak robienie kilometrów a z ostrej jazdy grożącej kontuzjami musiałem zrezygnować. Dlatego moje priorytety są zupełnie inne od Twoich a te Spiocha są mi bliskie. Choć ogólnie uczęszczanych przez rowerzystów ścieżek też trochę unikam.
  22. To truizm ale naciągany. Bo nie każdy niezawodny rower (na przykład wygodna holenderka) nadawałby się pod Twoje potrzeby. Napisałeś o niezawodności a nawet nie zastanawiasz się jak bardzo nietypowa (czyli nieistotna statystycznie) i wyspecjalizowana jest maszyna na której jeździsz. Począwszy od siodełka, braku amortyzacji, takiej a nie innej geometrii czy opon. Masz to za sobą - więc podkreślasz niezawodność. Ale to tylko poza. Bo na przedzie jest zawsze cel i styl jazdy. Na przykład taki dropper dla większości (istotnej statystycznie) dziwadło a dla tych co używają - kapitalna sprawa. Konfiguracja to klucz. Ale nawet wchodząc na poziom propagandowy to ja na przykład bym podkreślił niskie koszty serwisu bo niezawodność jest oczywista (jeśli nie wchodzisz w ultralekkie rozwiązania). Każdy dopracowany rower jest niezawodny. Ale różnice w cenie komponentów są olbrzymie i przy 5000 km w błotnistym zakamienionym terenie szybko decydują o bilansie kosztów. Bo niezawodność = serwis. 1000 km Spiocha to faktycznie nie jest bardzo dużo. Ale jednak 1000 km na Strefie MTB Sudety a 1000 km na asfalcie to jest olbrzymia różnica. Spokojnie można przyjąć mnożnik x3. W takim układzie te Twoje 5000 km to nie jest tak znacząco dużo więcej. Można zresztą to przeliczyć tak: 14 wyjazdów (po 70 km - np opisana przez mnie Walim - Głuszyca zielona - całodzienna wyprawa) vs 25 wyjazdów (po 200 km - szybsze przebiegi po pagórkowatym terenie). Wracając do serwisu, na szosie nie ma takiego zużycia sprzętu jak w terenie. Miałem wyjazdy gdzie po tygodniu musiałem robić serwisy półroczne czy roczne - tak sprzęt dostawał w tyłek. W okresie gdy intensywniej jeździłem tak do 8000 km/rok (głównie teren i o każdej porze) miałem dwa rowery i robiłem pełny serwis na zmianę co miesiąc. A osprzęt - górna półka. Służy dalej ideolo. Tyle tylko, że amory już nowe, jakieś koło przy okazji, korby też, wózek. No i elementy eksploatacyjne - to chyba oczywiste. Ale klamki służą 😉 Myślę, że serwis kosztował sporo więcej jak rowery.
  23. Wujot2

    Pierwszy rok na rowerze

    Zależy dla kogo i do czego. Model o który pytałeś koncepcją sięga sprzed 10 lat. Jeśli Ci to pasuje to super. Jeśli zaś chodzi o wartość techniczną to są to najtańsze ale jednak sensowne komponenty. Przyzwoity rower dla niewymagającego i nie za dużo jeżdżącego użytkownika.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...