Skocz do zawartości

Wujot2

Members
  • Liczba zawartości

    523
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    12

Zawartość dodana przez Wujot2

  1. Czy to jest do mnie? Bo tak to odbieram. Otóż nie próbuję upokorzyć Mitka. To zresztą jest awykonalne 🙂 . Odezwałem się wyłącznie z apelem aby miał on więcej szacunku dla innych i ich indywidualnej drogi. Bo niezależnie od tego, że Mitek jest podporą tego forum (też statystyczną 🙂) to robi dużo złej roboty wypłaszając nowych, ciekawych, userów. Szkoda mi Gabrika, szkoda Ferraenzo i za chwilę być może będzie szkoda SzymQ. Bo widać już tam gwałtowne przesilenie od którego krok do: by, by. Ale jak tu gadać ze ślepymi o kolorach. Uważam, że są granice chamstwa i nieczystych zagrywek i Mitek jest ich, częstokroć, bardzo blisko (to eufemizm). Ileż razy ten problem był podnoszony! I zero reakcji. A nawet taka argumentacja: Nie ma u niego eufemistycznych obelg. W ogóle 😉 . Tylko te wprost. Zawsze pisałem o szacunku wzajemnym, dlatego włączyłem się w dyskusję by, gołym okiem widoczna, klika twardogłowych nie ubiła kolejnego, fajnego, usera.
  2. Przyczyną niemożności dogadania się z @Mitek jest to, że Ty nie odmawiasz innym prawa do własnej drogi (w tym błędów), natomiast Mitek nie potrafi wyjść poza swoje jednostkowe doświadczenia. To facet, który zakonserwował swoje przyzwyczajenia, uznał je za najlepsze na świecie i "sprzedaje" to w autorytatywnej formie. Poza jego świadomością pozostaje fakt, że nie wszyscy są jednakowi. Zamiast mówić o swoich doświadczeniach sprzedaje "prawdy uniwersalne". Czym to się kończy - dobrze wiemy. Na to nakłada się też brak świadomości, ze komunikacja w przestrzeni publicznej to nie to samo co rozmowa przy piwie. A nawet coś absolutnie odległego.
  3. Czyli nie zrozumiałeś. Przeczytaj sobie jeszcze raz ostatni akapit.
  4. Ale masakra, na tym poziomie 6:1, 6:0 - trudno uwierzyć.
  5. Ciekawe, że na "plan" patrzysz wyłącznie przez pryzmat wydolnościowy. Ja poświęcam multum czasu na planowanie "rowerowe". Ale interesują mnie inne zagadnienia. Po pierwsze przeglądam co w tej materii na danym obszarze polecają inni. A ponieważ moje zaufanie do jakości rekomendacji innych jest niewielkie to bardzo dokładnie studiuję mapy. Sprawdzam ogólnopolski rejestr zabytków, odpalam tam mapę topo, lidar i ortofotomapę i staram się znaleźć ciekawe obiekty. Niekoniecznie z rejestru i raczej przyrodnicze czy urbexowe. Jak coś wytypuję (na przykład znajdę opuszczoną wioskę) to sprawdzam ją w necie bo jak wiesz czego szukasz to okazuje się, że wiele rzeczy jest opisanych w dziwnych niszach. Dalej patrzę na drogi wybierając te co powstały setki lat temu a nie współczesne. Patrzę jak drogi leśne połączone są z polnymi - tutaj satelita dużo daje. Jak lidar wykazuje mi "podejrzane" miejsca to je typuję do sprawdzenia (i czasem znajduje perełki o których nikt nie ma pojęcia). Ostatnio na tapetę wziąłem Bory Niemodlińskie, zaplanowałem 8 tras, wcześniej zrobiłem jeszcze kilka i na 4 wyjazdach objechałem wszystko co było interesujące. Myślę, że na 95% wyczerpałem temat - prędko tam nie wrócę bo wstępnie mam wytypowane tematy na 3-4 lata do przodu. Bo moim celem nie jest robienie kilometrów tylko traktuję rower jako narzędzie poznania. Ale aby robić to sprawnie to dopracowałem też cały warsztat dokumentacyjny, planowania i analizy tak aby zajmowało mi to minimum czasu. Na przykład znalazłem kaburę na szelki do telefonu aby wyciągnąć go jak najszybciej. Przy 500 fotach na wycieczkę to są konkretne oszczędności. Bardzo dokładnie studiuję prognozy pogody i dopasowuję do nich dyspozycyjne tematy (których mam z reguły 20-30). To w zasadzie jest u mnie najważniejsze. I teraz oczekuję rady - "Wujot ty jeźdź a nie teoretyzuj! Zupełnie nie rozumiem tej "awersji" do planowania czy budowania solidnych podstaw. Przecież dobre przygotowanie pozwoli wyjeść szybko 100% miodku (inspiracją był Kubuś, który im bardziej zaglądał do słoika za miodkiem tym bardziej go tam nie było). I aby była jasność nie wymagam od Was abyście zmienili podejście - możesz sobie jeździć 100 razy tę samą rundę uatrakcyjniając ją sobie wyścigami z babcią z kankami na mleko. Napisałem to tylko w takim celu, aby dotarło do Was, że bardzo dużo dobrego można zrobić na etapie planowania podnosząc efektywność tzw "praktyki". Choćby przez przygotowanie wydolnościowe czy wizualizację jazdy. Lub inne pomysły - opcji jest dużo i każda może pomóc w rozwoju.
  6. Tak ale my nie wiemy czy to było 10-20 prób. Sądząc po ilości jadących raczej obstawiałbym 1 maks 2 próby. Zobacz, że pierwszych parę przejazdów jest po prostu po sobie, bez montażu. Wystarczy popatrzeć na tych gości na górze co wypuszczali jadących. Nie chciało mi się analizować całego filmu ale stawiałbym, że tam tylko wycięto dłużyzny i jest to 1:1. Nie naginaj interpretacji do założonej z góry tezy.
  7. To bardzo ciekawe bo mam dokładnie odwrotną refleksję. Na przykład na stoku narciarskim jednym, krótkim, rzutem oka wśród kilkudziesięciu drobnych jadących sylwetek poznaję osobę, którą znam. Bynajmniej nie po ciuchach. Identycznie było na basenie. Co do chodu wystarczy stanąć na ulicy i zobaczyć jak dużo jest różnych wzorców. Kolosalne są różnice szczególnie jak coś się zadzieje, jedni błyskawicznie odzyskają równowagę, inni się wyłożą. O tym czym może być chód przekonać się można chodząc na pantomimę lub biorąc udział w warsztatach chodzenia. Aby osiągnąć podobieństwo to trzeba bardzo potrenować co ładnie było widać podczas trepania w wojsku aby defilada nie była obrazem nędzy i rozpaczy. A i tak była.
  8. 🙂 🙂 🙂 Każdy wniosek jest uprawniony! Co kto wyciągnie - jego sprawa.
  9. Kolejny nieomylny, skąd Wy się bierzecie? Jesteś pewien, że wiesz lepiej od Szymona jaką drogą ma iść??? Może to jest ten jeden na x co akurat wyłamie się ze standardu co go od lat utrwaliłeś. Czas na forum nie zabiera przecież czasu na stoku! Chce chłop rozkminiać na czworo to niech rozkminia, nie chcesz Mu w tym pomóc to nie pomagaj. A w ogóle to załóżcie sobie ligę Wszechwiedzących. 😉
  10. Zgadzam się i nie zgadzam. Bo przede wszystkim nie do końca wiadomo co jest przeteoretyzowaniem a co nie jest. Wchodząc na chwilę na grunt na którym czuję się pewnie (czyli komunikacji wizualnej a w szczególności fotografii) - bardzo dużo dała mi wiedza z psychofizjologii widzenia, łącznie z budową siatkówki (faktu istnienia komórek dwubiegunowych). Wysnułem z tego praktyczne wnioski, które od razu włączyłem do swojego warsztatu. Inne informacje połączyłem z dokładną znajomością technik reprodukcji poligraficznych. Byłem pewnie jednym z nielicznych fotografów, którego w ogóle nie interesował efekt na materiałach fotograficznych tylko skupiał się na osiągnięciu maksymalnego efektu na taniej i kiepskiej jakościowo reprodukcji poligraficznej. I wyciśnięcia ile się da. Były też znacznie bardziej egzotyczne wycieczki (na przykład na grunt semiotyki) które przyniosły mi uznanie i prawdziwy przełom zawodowy. Czyli nigdy nie wiadomo co się znajdzie i do czego to się przyda. Wracając do narciarstwa - masz określoną wypracowaną latami praktyki metodologię. zakładam, ze statystycznie skuteczną. Natomiast nie jesteś omnipotentny! Jakkolwiek... zachowujesz... się... przeważnie... jakbyś... był... 🙂 Daj więcej pola innym, załóż, ze nie koniecznie zawsze masz rację (bo nawet jak masz 99,99%) to nie jest zawsze. Daj szansę innym na popełnienie błędów (co może być bardziej uczące). Ogólnie więcej pokory, więcej świadomości własnych ograniczeń, więcej szacunku dla innych. Dogmatyzm jest oznaką ciasnego umysłu. A przecież nie jesteś ciasnym umysłem???
  11. Jasne, chciałem tylko zwrócić uwagę, że są różne oczekiwania/potrzeby i ta 1/20 populacji mocno odbiega od średniej. Tylko tyle. Plus didaskalia. Natomiast na to wszystko nakłada się/powinna jeszcze strategia. U mnie w narciarstwie (którym zająłem się pod 40-kę) dość szybko głównym celem stało się poruszanie się w górach wysokich. A tam jazda jest tylko jednym z czynników. Istotnym, niejako "pierwotnym", ale nie najważniejszym. I teraz zamiast skupiać się nad cyzelowaniem techniki, co zawsze jest związane z czasem, uznałem, że opanuję jazdę na nartach w stopniu wystarczającym ale i skutecznym. A skupię się na pozostałych, znacznie istotniejszych sprawach takich jak bezpieczeństwo, nawigacja, praca w grupie, elementy biwakowe i wspinaczkowe, umiejętności podchodzenia, sprzętologia, logistyka wyjazdowa, budowa ekipy i samodzielności, aprowizacja dłuższych pobytów itd. Ze względu na mój wiek, to wejście było błyskawiczne. W drugim dniu pierwszych moich turów zjechałem z Śnieżki najtrudniejszą linią, w czwartym - pierwsza w pojedynkę trasa w nieznanym terenie (na szagę). W pół roku później zrobiliśmy trawers Alp Otztalaskich - to mi otworzyło do końca oczy czym może być narciarstwo. Oczywiście wiedząc o tym co wspomniałeś, że skuteczna jazda odbywa się też przez system odruchów pracowałem w międzyczasie nad tym na wyjazdach freeridowych, gdzie przyjąłem zasadę, że jeżdżę zawsze obok trasy nawet gdy jest tam warun określany jako nie-do-jaz-dy, wybieram codziennie coraz trudniejsze linie, i maksymalną intensywność (czyli do upadłego). Taka metoda pozwoliła mi nadrobić czas (oceniam, że 3-4x), a jednocześnie zdążyłem zrobić kilkanaście cudownych długich wypraw. Mam to w życiorysie i nie zabierze mi tego nikt. Zupełnie analogicznie rozwijałem się na polu zawodowym, gdzie uznałem, że osiągnięcie perfekcji warsztatowej na poziomie czołówki światowej zajmie mi dodatkowe 10 lat pracy. Zamiast tego skupiłem się na dziedzinach pokrewnych i tam znalazłem tyle inspiracji i możliwości, że z nawiązką w ciągu dwóch, trzech lat przeskoczyłem do innej ligi. Chcę przez to powiedzieć, że od razu warto bardzo precyzyjnie wybrać cele i optymalny pomysł na ich osiągnięcie. Osobiście uważam, za absolutnie nie warto poświęcać zbyt wiele czasu na perfekcję, dla mnie to jest dość nudne, ale co najważniejsze nieefektywne. Dlatego obce jest mi szlifowanie detali jeśli nie mam ogarniętego całokształtu. A ponieważ im dalej w las tym więcej drzew to tych nowych spojrzeń jest na długo. @SzymQ skupił się na razie na dość wąskim (dla mnie akurat niezbyt ciekawym) wycinku narciarstwa, Po osiągnięciu wstępnej biegłości być może dojdzie do jakiejś redefinicji celu. Bo jak widać ma wysoką samoświadomość. Będę kibicował w tej drodze.
  12. Nie wiem co napisać i nie wiem czy to dobra piosenka dla mnie. Miazga. A Iga już blisko 🙂
  13. Poruszyłeś bardzo ciekawą kwestię a mianowicie relację teoria - praktyka. Otóż dla 95% populacji wystarczy praktyka rozumiana jako proste łopatologiczne polecenia typu: ugnij nogi (a dalej bardziej, mniej) itd. Natomiast pozostałym 5% należałoby dokładnie wytłumaczyć dlaczego te nogi ma ugiąć. Nie od rzeczy powiedzieć im o odciążeniu górnym, dolnym od strony fizyki a dalej biomechaniki (czyli na przykład tego, że dolne realizuje się poprzez rozluźnienie mięśni). I abstrahując już od tego kto szybciej i skutecznej opanuje jazdę i na jakim poziomie wystarczy stwierdzić, że "ten typ tak ma". Jeden wykonuje mechanicznie polecenia a drugi oczekuje zrozumienia procesu na poziomie o ileś tam warstw głębszym i podczas nauki trzeba mu tego dostarczyć. Dlatego rada @mlodzio jest askuteczna. Jesteś po prostu w tym zakresie inny. Dla mnie jest to oczywista oczywistość 🙂 bo... jestem dokładnie taki sam. Jak nie zrozumiem jak coś działa to czuję duży dyskomfort. W sumie to jest (pozornie???) błędna metoda bo zmusza do dłuższego myślenia. A jak wiadomo intensywnie pracujący mózg (2% wagi) zużywa zastraszająco zasoby energetyczne organizmu (do 30%!). Każdy inteligentny człowiek szybko dojdzie więc do wniosku, że należy (podobnie jak zbędnie zapalone żarówki) wyłączyć ten najbardziej "prądożerny" organ. Kiedy się tylko da. Co też większość robi. A sprzyja temu ogólna konstrukcja mózgu, którą ładnie opisał noblista Kuhnemann w "Pięknie umysłu" wprowadzając pojęcie systemu 1 i 2. Książka obowiązkowa dla każdego nieinteligentnego czytelnika (bo inteligentni przecież oszczędzają prąd i czas!). Jest jednak drugie dno, otóż organ nieużywany zanika. Zupełnie podobnie jak nieużywane mięśnie, na przykład w kosmosie. Poza tym nieustające ćwiczenie zwiększa sprawność czyli szybkość rozwiązywania problemów. Z czasem jest jakby łatwiej (zupełnie jak kopanie rowów). I mam wrażenie, że poziom mistrzowski (teoria 10 000 godzin) osiąga się jednak znając fundamenty. Wobec tego masz do wyboru nieustającą drogę przez mękę (czyli próba ogarnięcia wszystkiego) kontra zwiększone ryzyko zejścia na Alzheimera lub jakąś demencję. Co wybierasz??? Żartuję, przecież wiem. Łączę się w bólu. A tak w ogóle to mnie bardzo leży LeMaster bo tam rozumiem o czym pisze.
  14. Wujot2

    MTB - wątek sprzętowy

    Z moich doświadczeń nylonowe. Optymalnym wyborem według mnie są Rockbros-y. Mam konkretnie takie: https://allegro.pl/oferta/pedaly-rowerowe-platformowe-rockbros-mtb-lekkie-12347986311 i takie https://allegro.pl/oferta/pedaly-rowerowe-rockbros-nylon-platformy-14459501387 można je teoretycznie rozkręcić i wymienić łożyska jakby była potrzeba.
  15. To raczej znak czasów, samochody elektryczne wpychane są przez regulacje obecne (w tym ilość modeli elektrycznych w portfolio wytwórni) i kierunki przyszłościowe (te do 2035 roku). Nie ma zmiłuj się - będą auta elektryczne, niezależnie czy się komuś podoba czy nie. I nie tylko auta luksusowe, ale dostawcze i ciężarowe. Chyba, że nastąpi rewolucja w dziedzinie wodoru a dokładniej paliw alternatywnych co mam nadzieję, że jednak się uda.
  16. Wujot2

    Krajoznawczo po okolicy....

    Ponieważ pewne doświadczenia są uniwersalne... W takim przypadku skutecznym rozwiązaniem jest wykręcenie wężyka z pompki i przywiązanie go do szprychy. Ideałem jest posiadanie zapasowej trytki. Kiedyś po prostu użyłem kawałka linki co ją mam przy telefonie (aby nie mieć stresu gdzieś na wysokości, czy nad wodą, że mi telefon wypadnie z dłoni). A na przyszłość ideałem jest zestaw narzędzi co go kiedyś opisałem a wśród nich mini szczypce Knipex. Dokręcenie szprychy czy wentyla Presty jest bardzo łatwe. Czy podgięcie haka itp sprawy Łatanie "w drodze", od czasów ekologicznych klejów, to nie jest dobre rozwiązanie bo aby naprawdę dobrze trzymało to trzeba zastosować ścisk (ja zostawiam na dwie godziny). Wtedy trzyma jak wściekłe. Ale bez tego te kleje są słabe. Z kolei łatki samoprzylepne to podwójna robota, bo owszem fajnie się zakłada i jest skuteczne. Tyle tylko, że często po dwóch albo trzech miesiącach klej wysycha i łatka zaczyna puszczać. Nienawidzę tych łatek(!), można mieć co najwyżej ze świadomością, że to chwilowe. Czyli na dłuższe wyjazdy... zawsze biorę dwie dętki. Jak brakuje miejsca to można pójść w dętki polipropylenowe (optymalnie teraz to chyba Ridenow) - dla Twojego roweru to chyba jest 30-40 g i prawie nie zajmuje miejsca.
  17. Wujot2

    Krajoznawczo po okolicy....

    Myślę, że dokładnie o to chodzi - dupa ma boleć.
  18. Wujot2

    Krajoznawczo po okolicy....

    Te wieże najczęściej wykonane są z prefabrykatów żelbetowych. To bardzo smukłe konstrukcje. Są takie co mają nawet 50 m wysokości. Ponieważ budowla powstaje tylko w jednym celu - wyniesienia obserwatora nad koronę lasu to raczej logiczne jest, że będzie czymś na kształt komina. Trudno jest wymagać aby niepotrzebnie podnosić koszty, więc inżynierowie kierują się funkcją. być może dałoby się zrobić jakiś designerski balkon i kopułę. Ale wieże są z reguły głęboko w lesie więc i tak nikt tego by nie zobaczył.
  19. Wujot2

    Krajoznawczo po okolicy....

    Fakt, że tak wygląda najczęściej, ale spotykałem też inne. Nie mogę podawać szczegółów ale udało mi się nawet kiedyś takie cudo zwiedzić, obejrzeć sprzęt oraz poznać warunki pracy w środku. W letni, upalny dzień, jest tam absolutna masakra. Samo lokalizowanie to czysta geodezja - triangulacja. Teoretycznie wystarczają dwie wieże i dwa kąty na pożar. Często udaje się złapać trzy namiary, co zmniejsza błąd. Na górze jest uproszczony teodolit (kąty tylko w poziomie). Wieże są rozmieszczone co kilkanaście kilometrów. Doczytałem, że jest ich 693. Zakładając, że jedna ma pod opieką niecałe 200 km2 to wyszło mi, że kontrolują one pod 120 000 km2. Czyli 40% powierzchni Polski. Podobno z wieży można wykryć pożar 100 m2, w odległości 10 km. Jak widać opłaca się utrzymywać całkiem sporą rzeszę pracowników (pewnie około 2500 osób) aby likwidować pożary w zarodku. Poniżej fota, na dowód, że jeśli wykorzysta się naturalne wzniesienia to można budować/adaptować niższe i ładniejsze obiekty. Ten jest na Górce Wilkanowskiej w Zielonej Górze. Sam Górka zaś ma kilka zjazdów dh/enduro dla potrafiących już dobrze latać.
  20. Wujot2

    Krajoznawczo po okolicy....

    Nie całkiem po okolicy, bo musiałem dojechać blisko 100 km. W każdym razie wschodnia część Borów Niemodlińskich. takie klimaty... Jeszcze może tydzień takich rarytasków...
  21. Oj można, można. Pamiętam takie gdzie w samym październiku miałem 8 dni na off piste. A tutaj śniegu jak na lekarstwo...
  22. Wujot2

    MTB - wątek sprzętowy

    Rzeczywiście są dość skuteczne (oczywiście tylko tam gdzie są). W praktyce najwięcej zgarniam jednak po przedramionach.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...