
Peter
Members-
Liczba zawartości
248 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
7
Zawartość dodana przez Peter
-
Żeby różnica w czasie była znacząca istotna, musiałoby to być wręcz odbicie z dolnej narty i wtedy czas do lądowania na drugiej narcie byłby istotny, to bardzo dziwaczny skręt, w naturze nie występujący ale w odpowiednich okolicznościach do wykonania. W normalnych warunkach można z powodzeniem przyjąć, że odciążanie dolnej następuje równocześnie z dociążaniem górnej. I naprawdę niuansowanie tego nie ma najmniejszego sensu, przecież ta chwila, o której piszesz, wynika wyłącznie z tego, że człowiek nie jest bryłą sztywną a poślizg w czasie to są być może tysięczne części sekundy. Można też na bazie teorii względności udowodnić, że jest różnica w czasie bo nastąpił hiperboliczny obrót nart w czasoprzestrzeni a ponieważ czas i przestrzeń jak wynika z tej teorii to jest to samo, wiec nastąpił upływ czasu.😉
-
Piszesz jak sądzę bardziej o dynamice w przemieszczaniu ciężaru, owszem to ma znaczenie ale w żadnym przypadku nie zmienia faktu, że odciążając jedną nartę równocześnie dociążasz drugą, tego nie można jakoś przesunąć w czasie jak sugerowałeś wcześniej.
-
Ale te dwa procesy, o których piszesz zachodzą chyba równocześnie, tzn. nie bardzo wyobrażam sobie dociążenie zewnętrznej bez równoczesnego odciążania wewnętrznej?
-
Apage satanas😃😏
-
Ruchy są zautomatyzowane nikt podczas jazdy o tym w ten sposób nie myśli, to są być może setne sekundy, dużo się człowiek nie namyśli, co innego forumowe dywagacje😄
-
Więc ja świadomie dociążam zewnętrzną nieświadomie odciążając wewnętrzną, w każdym razie bodźce, które do mnie docierają mam z zewnętrznej a wewnętrzna dynda sobie wyluzowana, że tak przesadnie i obrazowo powiem. Nigdzie z wyjątkiem skiforum nie spotkałem się z określeniem "inicjacji z wewnętrznej" a z nartami mam do czynienia od kilkudziesięciu lat, rozumiem że to trafiło tutaj z przepastnych i niczym nieograniczonych zasobów internetowych.
-
Problem jest natury werbalnej, dla mnie jeśli już koniecznie bym musiał nazwać to napisałbym odwrotnie czyli "inicjacja z zewnętrznej" bo zewnętrzna jest w tym wypadku bardziej czynna, dociążona. Możemy również zainicjować skręt dociążając bardziej wewnętrzną i taki skręt jako coś w pewnym sensie atypowego nazwałbym właśnie "skrętem z inicjacją z wewnętrznej", w każdym razie ja tak to subiektywnie odczuwam ale może dziwny jestem?🤔
-
W obu przypadkach następuje odciążenie dolnej narty, ja bym tego jednak "inicjacją z wewnętrznej" nigdy nie nazwał, chociaż gdzieś tutaj na forum spotkałem się z czymś takim. Tak naprawdę różnica między czarnym a białym sprowadza się do momentu znalezienia balansu (przejścia na przód) narty zewnętrznej, inaczej mówiąc "czarny" też prostuje nogę zewnętrzną tylko robi to później. Tak zwykle jeżdżą zawodnicy bo tak jest szybciej, niemniej jeśli tylko chcą jechać wolniej wyprostują nogę zewnętrzną wcześniej co my widzimy jako wyjście w górę (zwykle w GS). Dlatego wspomniana nowoczesność skrętu nie ma tutaj nic do rzeczy. Napisałeś o "doganianiu nart" wg. mnie nie ma czegoś takiego, no może u dzieci , które zamiast prostować nogę zewnętrzną łamią się w pasie, przenosząc balans na przód, widać to na zapodanym filmiku ale u dzieci uczących się jeździć to rzecz normalna. Pojęcia "doganianie nart" oraz "inicjacja z wewnętrznej" są wg. mnie mało czytelne i mogą być mylące, więc raczej bym ich nie stosował.
-
Ale kombinujecie jedno i drugie przejście jest efektywne, trzeba tylko wiedzieć kiedy, które wykonać. Ogólnie chce przyspieszyć- nisko, chce bardziej kontrolować szybkość - wyjście w górę. To widać na każdym gigancie a obecny mistrz jest mistrzem bo jest w tym mistrzem🤪, znaczy Odermatt.
-
o! kolega chociaż żółtodziób😉 załapał, gratuluje🙂
-
Wszyscy wymienieni wcześniej (czarny też)na końcu skrętu są w odchyleniu obie nogi w stawie kolanowym wyraźnie zgięte, więc nie bardzo rozumiem z czym masz problem.
-
Sposób odciążenia nie ma nic do rzeczy, nie wprowadzajmy dodatkowych informacji. Masz prosty model, wewnętrzną nogę traktuj jakby jej nie było, teraz zwróć uwagę jak zmienia się balans w momencie zginania nogi zewnętrznej. Im bardziej ją prostujesz tym bardziej ją cofasz im bardziej zginasz tym bardziej jesteś na tyłach, im bardziej pochylona jest cholewka buta tym efekt większy, to jest prosta fizyka a jednocześnie wg. mnie sedno narciarstwa, czyli "balansowanie na zewnętrznej" Cały problem w tym, że amatorzy widzą u najlepszych tylko niskie biodro nad śniegiem a nie widzą wysokiego stania.
-
Ktoś pytał co oznacza termin "wysokie stanie", powyżej zaznaczyłem na żółto, zwróćcie uwagę, że dokładnie to samo jest u Hirchera, kolegi Tyrposa i tego czarnego
-
Nie ma czegoś takiego jak skręt idealny, jeśli miałbym wskazać coś naprawdę istotnego, napisałbym "wysokie stanie" jest najważniejsze. Poniżej masz przykład na ekstremalnie wysokie stanie, można robić inne mniej lub bardziej ważne błędy ale to jest sprawa podstawowa i to widać w każdym skręcie u Hirschera.
-
Powyższe ćwiczenie jest skrajnie dysfunkcyjne, środek ciężkości w początkowej i środkowej części skrętu powinien być przynajmniej neutralny, jeśli zaczynasz w odchyleniu, to po kilku skrętach slalom Cię wywali, aczkolwiek na płaskich stokach można tak jeździć z powodzeniem. Łopatologicznie tłumacząc, na początku skrętu noga zewnętrzna powinna być bardziej wyprostowana w stawie kolanowym, w miarę skrętu zaczyna się uginać i narty się wyrównują, tak że na końcu skrętu jesteś w odchyleniu i to jest ok., natomiast nie można rozpoczynać skrętu siedząc na tyłach, teraz rozumiesz dlaczego to wysunięcie wewnętrznej a raczej cofnięcie zewnętrznej jest zasadniczo konieczne lub jeszcze inaczej jak kto woli biodra z przodu.
-
Napisałbym raczej, że był źle skalkulowany, trzeba było więcej zaryzykować ale to wiadome było dopiero po zawodach. Kanadyjce było łatwiej postawić wszystko na jedną kartę, mogła ale nie musiała wygrać, Shiffrin jak widać nawet z tut. dyskusji musiała wygrać😉
-
Nie, dziury nie było, po prostu w tym dniu St. Germain była nie do pokonania.
-
Tam jest inny "materiał"
-
Obejrzałem sobie przejazd GS Habdasa, całkiem dobrze jechał, czasowo też nie najgorzej, 30 miejsce w męskim GS dla Polski na MŚ, chyba najstarsi górale nie pamiętają🙂
-
Główna faworytka Goggia "przegrała zasłużenie", cała pierwsza piętnastka zmieściła się w sekundzie, poszczególne czasy przeanalizowałem sobie dość dokładnie, nic nie wskazuje na pogodowy armagedon. Konkretnie napisz, której z faworytek pogoda "zabrała" zwycięstwo?
-
Możesz przedstawić jakiś dowód na wyżej postawioną tezę, medialne doniesienia mnie nie interesują.
-
Niepotrzebnie umniejszasz sukces Szwajcarki, przecież jadąca przed nią zawodniczka miała dużo gorszy czas a jadąca kilka numerów dalej główna faworytka miała lepsze międzyczasy, czyli dało się pojechać szybko. Często słyszy się, że MŚ "rządzą się swoimi prawami" itp. trele morele. Na MŚ w narciarstwie alpejskim należy patrzeć jak na każde inne zawody PŚ, bo tym one są w istocie, wtedy zwycięstwa tych "gorszych" ale w żadnym wypadku przypadkowych zawodników nie byłyby aż taką niespodzianką, tutaj tytuł robi wrażenie. To, że te a nie inne zawody są MŚ jest sprawą formalną i tak należy na to patrzeć. Dla mnie prawdziwymi "Mistrzami Świata" są zdobywcy pierwszego miejsca w klasyfikacji PŚ i myślę, że tak to widzą również zawodnicy. Gdybym był zawodnikiem PŚ, zdecydowanie wolałbym nawet małą kryształową kulę niż "jednorazowy" tytuł.
-
Obejrzałem sobie, wg mojej oceny tę bramkę zawodniczki robiły spóźniony na wewnętrznej, (dojazd do mety, chciały przyspieszyć jest. ok), widać to wyraźnie po śladach przy tyczce, widać również, że wewnętrzna narta Schiffrin uślizgnęła się i wpadła na tor "przeznaczony" dla zewnętrznej, który wywiózł ją ze slalomu.
-
W każdym razie w "systemie" jest furtka, żeby promować "swoich" jeśli dany kraj ma odpowiednią liczbę zawodników z dobrymi FIS punktami. My nie mamy🙂😉
-
Nigdzie nie napisałem, że system jest nieuczciwy. Natomiast już po raz n-ty napisałem, że trzeba wykorzystać dobre warunki chcąc awansować, bo innej drogi nie ma. Natomiast nie ma mowy, żeby zrobić dobre Fis-punkty czy awansować do 30-ki PŚ jadąc po zdegradowanym slalomie z dalekim numerem, takim jako np. ostatnio w Garmisch, na marginesie dodam, że takie warunki na Fisach to nic szczególnego, może nie norma ale nikogo nie dziwią. Umiejętność odpowiedniego wybrania sobie Fis zawodów, na których możesz zrobić dobry wynik to podstawa, nikt w naprawdę "trudnych" warunkach wyniku nie zrobił i nie zrobi.