BoB77
Members-
Liczba zawartości
55 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Ostatnie wizyty
Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.
BoB77's Achievements
-
Założone 👍
-
Ja też chodzę tylko tyle ile potrzeba. Fiknąłem na płaskim po przerwie na herbatę. Na szczęście to było w ostani dzień. Na nieszczęście po tym incydencie miałem jeszcze zderzenie z innym narciarzem, pierwsze w życiu. Napadało dużo świeżego mokrego śniegu i nie było widoczności. Popełniłem błąd i się podciąłem w skręcie w efekcie czego wypięła mi się narta. Potem chwilę się próbowałem ratować na jednej, ale jak już bezpiecznie się kładłem na pysk czołowo wjechał we mnie jakiś włoski zgred. Cud że kości wytrzymały. To się stało, gdy nie posłuchałem żony😉 Mówiła, żebym zjechał z nią kolejką na dół, bo nie ma warunków, ale ja musiałem ostatni raz.
-
Masz rację, gdybym miał celowo kupować GW to bym to olał. Dwa lata temu po wyjściu z knajpy przy stoku poślizgnąłem się i tak pierdolnąłem na bok całym organizmem, że wracałem do siebie parę miesięcy. Miałem stłuczone żebra. GW w teorii ma lepszą przyczepność, więc pomyślałem że skoro mam te podeszwy w pudełku i mam teraz wiązania z GW, to może warto założyć.
-
Przy okazji mam pytanie, bo dwa lata temu jak kupowałem nowe buty, to musiałem sobie dokupić do nich spody Alpine, bo miałem stare narty z wiązaniami niekompatybilnymi z Grip Walk. Teraz mam nowe narty, i jeśli rzeczywiście w GW bezpieczniej czy wygodniej się chodzi, to może warto je założyć z powrotem. Pomyślałem tylko czy GW nie wpływa negatywnie na kontrolę narty czy dla narciarza nie-zawodnika to nie ma znaczenia? Obecna konfiguracja to Volkl Racetiger RC i Tecnica Mach1 130TD.
-
Lubiłem stawiać termos z herbatą na tej szafeczce za kierowcą. 😂
-
Niektóre mamy stosowały też kabel od żelazka w bawełnianym oplocie. Babcia natomiast, kilka razy przywołała mnie do porządku gumowym wężem do spuszczania wina z baniaka 😉
-
Do tego był inny pas. 😉
-
Jak na narciarkę, to całkiem fajna dziunia nadal 🤣
-
Wy to starzy jesteście. 🤣 Za moich czasów w Rzeczce już były tylko zgliszcza po wyrwirączce. Ale pas z zaczepem pamiętam, że wisiał w domu w szafie.
-
Mieszkałem w Świdnicy dokąd nie poszedłem na studia na Politechnikę Wrocławską. Pamiętam Snopczyńskiego, chociaż nie znam osoboście. Pamiętam, że słyszałem, że nie ma palców u stóp z powodu odmrożenia w Himalajach. Może jeździliśmy tym samym ogórkiem? Ja jeździłem ogórem fabryki ZWAP Mera-Pafal 😀
-
Ciężkie to były czasy. Ja pamiętam permanentny problem z dostępnością sprzętu. Zwłaszcza dla dzieci młodzieży. Moje pierwsze nartki były drewniane, całe. Nawet ślizgi miały z gołego drewna i nie miały żadnych metalowych krawędzi i przypinało się je do zimowego obuwia takimi skórzanymi sandałami. Mimo wszystko na tym czymś nauczyłem się całkiem skutecznie i rytmicznie wykonując skręty zjeżdzać z całej góry. Pierwszy prawdziwy sprzęt miałem znacznie później. Ojcu udało się kupić nowe narty Krokus z Polsportu, do których zamontował mi wiązania Gamma, które od lat leżały w szafie i czekały aż się uda kupić narty. W tym samym czasie udało się też kupić jakieś polskie prawdziwe buty z plastikową skorupą. Później latami piłowałem na różnych deskach marki Polsport czy jakiś zdobycznych zwłokach z importu. Zjeździłem też kilka kompletów butów Fabos. za dużych. Wszyscy wtedy jeździli w za dużych butach. Może dlatego dzisiaj potrafię pojechać poprawnie nawet w rozpiętych butach i śmieszy mnie to całe pitolenie o mikroimpulsach przekazywanych na krawędź narty przez narciarzy amatorów.
-
Mam wielki sentyment do Rzeczki. To tam 42 lata temu jako pięciolatek stawiałem swoje pierwsze narciarskie kroki, a później przez wiele lat jeździłem weekend w weekend, a czasem nawet po szkole w tygodniu. Pamiętam jak po świeżych opadach śniegu cała ekipa narciarzy, przywiezionych zakładowym ogórkiem, wjeżdzała z nartami na stok, żeby przez godzinę lub dwie udeptywać śnieg. Wiele lat później miałem szansę pojeździć z Wielkiej Sowy, która działała przez kilka sezonów. Całkiem przyzwoita trasa tam była jak na Góry Sowie. A moje ulubione miejsce tam, w którym jeździłem do końca mojego pobytu w Polsce to Rymarz na Przełęczy Jugowskiej. Super stok i położony w niesamowicie urokliwym miejscu. I do tego ta Bukowa Chata.
-
Przecież na zdjęciu jest rodowita Szwajcarka. Nie widzieliście Szwajcarskiej drużyny piłkarskiej na Euro?
-
Ten cały GW to niepotrzebne zamieszanie.